Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

powrót

Wtorek, 1 października 2013 · Komentarze(0)
Maria Pakulnis - Ballada jarzynowa


Powrót masakra... całość pod wiatr..., na dokładkę dalej się nie chce, tyle, że teren teren teren..., mimo wszystko chyba wolę jego niż szosy, chociaż do tych drugich też nie mam nic, i jeden i drugi wariant ma coś w sobie...

Okolice Adamowic © amiga

Kolejny dzień zmagań z samym sobą

Wtorek, 1 października 2013 · Komentarze(2)
Coma - 100Tys Jednakowych Miast


Przyznam się, że nie wiem co lepsze, deszcz, czy upierdliwy wiatr..., niby mam go z tyłu, może delikatnie z boku, ale nie sprawia mi to przyjemności, jest wrednie. Na dokładkę na ulicach jakieś szaleństwo..., wjeżdżam w las i jest lepiej, jest cisza, spokój, jest rower i jestem ja... w tym wszystkim... Ochota do kręcenia dalej nie wraca..., może ostatnio nieco przegiąłem? Może to przemęczenie? Diabli wiedzą...

Ochojecki las... - archiwum © amiga

do pracy po Galicji...

Poniedziałek, 30 września 2013 · Komentarze(0)
Zbigniew Hołdys - Stalker


Dzień po Galicji, po Bochni...., chyba coś mnie bierze, pewnie to po części ta pogoda, a być może przewiało mnie w górach? Jazda idzie, a w zasadzie to nie idzie..., mgły o poranku też wyjątkowo nie cieszą..., jadę po szosach w zasadzie też nie wiem czemu.. Coś mam wrażenie, że to będzie ciężki dzień...

Wspomnieniowo po Galicji © amiga

po pracy

Poniedziałek, 30 września 2013 · Komentarze(0)
COMA - Czas Globalnej Niepogody


Powrót w większości po terenie, wieje niemiłosiernie i na dokładkę z niewłaściwego kierunku, czytać "wpysk"... nie chce mi się kręcić, ale cóż... jakoś trzeba dojechać..., trzeba wrócić... dość szybko dochodzę do wniosku, że lepiej będzie w lesie, przynajmniej drzewa mnie częściowo osłonią od wiatru..., tyle, że po ostatnich deszczach trochę się obawiam tego na co mogę trafić...

Obawy okazały się niepotrzebne...., jest dziwnie sucho, gdzieś ta woda zniknęła, jedynie w 2 może... 3 miejscach pozostało nieco błota, ale to krótkie odcinki... Gorzej, że na hałdzie w Sośnicy rozmyło nieco ścieżkę..., trzeba uważać...


Dolina 3 stawów © amiga

przed weekendem do pracy

Piątek, 27 września 2013 · Komentarze(0)
Myslovitz - Peggy Brown


Poranny wyjazd, znowu na slickach, nowy Maxxis czeka na powrót, w zasadzie to jutro będzie jego dzień, dzień na RNO w Bochni. Zobaczymy jak sobie da radę w ciężkim terenie... Chociaż poprzednia jechała po wszystkim :)

Dojazd jak można się spodziewać po szosach.., liczy się czas, chociaż mam wrażenie, że zaczyna się na drogach przedweekednowy sajgon. W Zabrzu zaciska jak diabli, źle się jedzie, trzeba uważać, w 2 miejscach kierowcy próbowali mnie trafić, ale nie dałem się...

Dzisiaj i tak będę musiał nieco wcześniej wyjść, muszę wrócić do Katowic, i delikatnie przygotować rower do wyjazdu... Oj będzie się działo w weekend. Przynajmniej mam taką nadzieję...

Na budowie DTŚki © amiga

wcześniejszy powrót

Piątek, 27 września 2013 · Komentarze(0)
Hurt - Tak Jak Bolek i Lolek


Wychodzę z firmy trochę przed 16:00, muszę dojechać do Katowic, jestem z Darkiem umówiony po 18:00, w tym czasie muszę przygotować rower do Galicji Orient. Mykam szosami, jednak godzina szczytu dość paskudnie mnie hamuje..., piekło na drogach, a ja bez alternatywy wjazdu w teren. Dopiero minąwszy Rudę Śląską czuję, że zaczyna się nieco luzować...

A w domu czeka mnie szybkie mycie roweru, krótki serwis i zmiana opon...., w slickach chyba zabiłbym się w górach

Dalszy ciąg realacji z budowy DTŚki © amiga

Szosowy góral...

Czwartek, 26 września 2013 · Komentarze(0)
HAPPYSAD - Taka historia


Poranek średni, ale nie mam ochoty, na kolejne łatania o poranku, sklep mam w Gliwicach... Spoglądam do rowerowej komórki i... :) mam oponki... 2 komplety Zimówki i Slicki. O tych drugich zapomniałem... Zmieniam opony i dętki...
Kendy Kwest 1"25 na kołach, liczniki uaktualnione mogę jechać...
Tyle, że do pracy muszę jechać szosami..., te opony nie nadają się w teren..., przynajmniej tak mi się wydaje...
Pierwsze wrażania niesamowite, zerowe opory, mam wrażenie, że nawet pod górkę rower sam jedzie...
Problem pojawia się dopiero na przejeździe przez plac budowy na granicy Rudy i Zabrza, po paletach nie ma mowy o jeździe, koła wpadają w dziury pomiędzy deskami..., muszę zejść i przeprowadzić rower kawałek, jednak reszta po błocie, piasku i kamieniach poszła całkiem sprawnie...

Nowy wiadukt w Zabrzu © amiga

powrót na Slickach

Czwartek, 26 września 2013 · Komentarze(0)
Happysad - Pani K


Po pracy znowu muszę jechać szosami..., cieniutkie oponki na mnie to wymuszają, jednak zupełnie mi to nie przeszkadza. Jedzie się przyjemnie, a w plecaku wiozę nowiutką oponkę Maxxis Ranchero, poprzednia wytrzymała ze mną 9000km, z tego 70-75% po szosach, więc jest to wynik rewelacyjny. Na dokładkę trafiłem na jakąś dziwną promocję za 65zł wersja zwijana... :)
Założę ją jednak dopiero na Galicja Orient, w piątek będę się cieszył jeszcze Slickami, diabli wiedzą kiedy założę je ponownie....
W kilku miejscach specjalnie wbijam się w teren, kawałki niezbyt długie, ale chcę wyczuć te opony, chcę sprawdzić jak cieniutki laćki spisują się na błocie, piasku w terenie, ale też na podjeździe po schodach (niezbyt wysokich, jakieś 7-8cm). Powiem tak jest nieźle... Kendy były kupione aby potestować trochę ten wariant rowerowy, ale w przyszłym roku obiecałem sobie Maxxisy Xenith 26x1.50 :) na dojazdy do pracy.

Okolice budowy DTŚki w Zabrzu © amiga

do pracy w środę...

Środa, 25 września 2013 · Komentarze(2)
BRACIA FIGO FAGOT - Pisarz miłości


Pogoda taka sobie, temperatura 8 stopni na starcie też nie zachwyca... dobrze, że nie leje..., w końcu ruszam, wbijam się w teren... nie mam melodii do ciągnięcia szosami..., a może po prostu chciałem zobaczyć las... liście na drzewach... jeszcze miesiąc i drzewa będą przypominać miotły... Szkoda gadać...
Z lasu wyjeżdżam w Kończycach, nieco wcześniej niż planowałem ale czas zaczął gonić..., praca czeka.

O poranku w lasku makoszowskim © amiga

wtorek...znowu dżdżyście...

Wtorek, 24 września 2013 · Komentarze(0)
Lenka - Trouble Is A Friend


Drugi poranek w tym tygodniu, ciężko się jeszcze pozbierać, na dokładkę za oknem pada..., nie chce mi się zbierać, dopiero po wyjściu na zewnątrz jakoś lepiej, tylko po co ten wiatr? Jadę po raz n-ty szosami, w sumie rower i tak brudny..., ale jak sobie wspomnę wkładanie mokrych butów... ech.....

W Kochłowicach mały szok... od strony Katowic korek zaczyna się jakieś 2 km przed dojazdem..., później okazuje się, że to jakaś sierota w ciężarówce próbowała niezdarnie zawracać, kawałek dalej jakaś śmieciara zajmuje cały pas..., i co z tego że jest rowerówka, skoro i tak musiałem stanąć, przenieść rower na chodnik, innej opcji nie było...

Dobrze, że później już bez zbędnych problemów, zacisków, może poza Kończycami.. gdzie standardowo zaciska o tej porze...

W firmie jestem w takim sobie czasie, ale i tak zadowolony, że jednak rowerem...

Z prywatnego archiwum © amiga