Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 8 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam dopiero po 17:00... burze które miały zniszczyć Śląsk, zniknęły gdzieś... ominęły nas, może się wypadały... zanim dotarły...
W sumie w ciągu dnia może 2-3 razy zagrzmiało... coś delikatnie pokropiło i to wszystko... a zapowiadali Armagedon :)

Droga do domu dzisiaj po lesie, czuję, że wiatr jest bardzo silny... jak mawiał Kubuś Puchatek mamy bardzo wietrzny dzień :)
Objeżdżam sobie wariant leśny, a w Starek Kuźni, tuż za Jamną... szok... w końcu zasypano piasek... w końcu da się tędy normalnie przejechać...  Widać, że wjechano ciężkim sprzętem... ciekawe co będzie po pierwszych większych opadach, gdy Jamna w tym miejscu wyleje... ale trzeba będzie jeszcze poczekać... :)

Zaskoczenie... zakopali piasek :)
Zaskoczenie... zakopali piasek :) © amiga
W końcu da się tędy jechać
W końcu da się tędy jechać © amiga

Objazd trasy górskiej

Niedziela, 7 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Po wczorajszych negocjacjach udało się wybrać jakąś trasę w Beskidach, w okolicach Wisły... pytanie tylko czy nie przeholujemy z trudnością, jednak to właśnie Beskidy... tutaj nie ma lekko... Są miejsca gdzie trzeba wepchnąć rower, ale są też takie na szczęście jest ich zdecydowanie więcej gdzie jedzie się szczytem pasma i jest pięknie...
Nasz wybór padł na trawers pod Baranią Góra... 

Więc w niedzielę już po 6:00 jesteśmy w drodze do Wisły... małą przerwa po drodze na stacji i wkrótce docieramy na miejsce startowe... - do Wisły Czarne... 

10 minut przygotowań i ruszamy na szlak... wydawało mi się, że podjazd od strony żółtego szlaku pieszego będzie łagodniejszy... Myliłem się... jest ciężki... najlepiej będzie przepchnąć te kilka metrów rower i tyle.. jakieś 150m dalej można już wsiąść da się jechać... chociaż cały czas jest pod górkę... z tego co pamiętam to pierwsze 5km mamy właśnie takie... cóż.. jesteśmy w Górach ;)... Dziwne by było gdybyśmy na dzień dobry zaczęli od zjazdu... ;P
Cieńków do najłatwiejszych podjazdów nie należy jakoś jednak się wdrapujemy na szczyt, a po drodze widoki... zabijają... 
Podjazdy
Podjazdy © amiga
Jakoś udało się wdrapać
Jakoś udało się wdrapać © amiga
Skocznia im A.Małysza :)
Skocznia im A.Małysza :) © amiga
Widoki piękne
Widoki piękne © amiga
Miejsce postojowe :)
Miejsce postojowe :) © amiga
Z drugiej strony
Z drugiej strony © amiga
Tego tutaj nie było rok temu
Tego tutaj nie było rok temu © amiga
Samotne drzewo
Samotne drzewo © amiga
Na szczycie
Na szczycie © amiga
Może zostać dłużej?
Może zostać dłużej? © amiga
I pięknie jest
I pięknie jest © amiga
Samotne drzewo
Samotne drzewo © amiga
Czegoś takiego nie ogląda się na co dzień, szczególnie gdy kursuje się na trasie Gliwice-Katowice... Warto więc tu przyjechać, trochę się pomęczyć... 
Trasą tą pamiętam, że jechałem rok temu tyle, że w drugą stronę... jest niesamowicie malownicza... i niestety jak wspomniałem wymagająca... :)

Takie widoki tylko w Beskidach
Takie widoki tylko w Beskidach © amiga
Za 2 godziny tam będziemy :)
Za 2 godziny tam będziemy :) © amiga
Kolejny podjazd
Kolejny podjazd © amiga
I dalej pod górkę
I dalej pod górkę © amiga

Kierujemy się szutrami w kierunku Baraniej góry... na jej szczyt nie zamierzamy wjeżdżać... jednak pod nim ciągnie się piękny trawers... aż miło się jedzie.... warunki panują idealne, może gdyby było jednak tak 5 stopni mniej... bo od godziny słońce pali... 
n-ta warstwa opalenizny już pojawiła się na ramionach... i nogach... 

Pogoda dzisiaj idealna
Pogoda dzisiaj idealna © amiga
Widać ścieżkę pod Baranią którą za jakieś 20-30 minut pojedziemy :)
Widać ścieżkę pod Baranią którą za jakieś 20-30 minut pojedziemy :) © amiga
Chwila na fotę
Chwila na fotę © amiga
Kolejna krótka przerwa w schronisku na Przysłupie...  ale nie korzystamy dzisiaj z niego... czasu mamy bardzo mało...  Kawałek za schroniskiem zaczyna się dość trudny techniczny zjazd...  dobrze, że to tylko kilkaset metrów... chociaż jak później się okazę, to nie jedyny taki zjazd... jest jeszcze jeden sporo dłuższy... 

Na szlaku
Na szlaku © amiga
Rozglądając się na boki
Rozglądając się na boki © amiga
Roślinki na szlakach
Roślinki na szlakach © amiga
W końcu wyjeżdżamy na asfalt prowadzący na Kubalonkę... teraz rowery mogą w końcu się rozpędzić... jednak cały czas trzeba kontrolować co się dzieje, mimo wszystko sporo rowerów i pieszych... głupio by było wbić się w kogoś...

Może zjechać?
Może zjechać? © amiga
Ech te widoki
Ech te widoki © amiga

Na dokładkę okazuje się, że jedziemy dokładnie pod prąd maratonu MTB :)... tyle, że jest poprowadzony częściowo drogami publicznymi więc ważne tylko by nie spowodować problemów... podjeżdżający mają i tak co robić... a nachylenie w okolicy zameczku prezydenckiego jest niczego sobie... cieszy mnie, że już zjeżdżamy :)
Zamek prezydencki
Zamek prezydencki © amiga
Widok na jezioro Czerniańskie
Widok na jezioro Czerniańskie © amiga

Jeszcze tylko krótka przerwa na tamie i kilka minut później jesteśmy przy samochodzie...

Panorama z tamy
Panorama z tamy © amiga
Ciekawe jak sprawdzi się lusterko do kontroli tłumu :)
Ciekawe jak sprawdzi się lusterko do kontroli tłumu :) © amiga
Na tamie w Wiśle Czarne
Na tamie w Wiśle Czarne © amiga

Pozostało się tylko zapakować... i ruszyć na Śląsk... daleko nie ma... w każdym bądź razie jakąś trasę mamy, jest przejezdna... ale jak będzie czas pokaże...

Może będzie padało ;P

Sobotni powrót do domu

Sobota, 6 czerwca 2015 · Komentarze(1)
Dziwnie się ten dzień nieco ułożył...
Od Darka wyjeżdżam koło 15:20... plan zupełnie zmodyfikowany, gnam do domu... miał być spokojny weekend, a wyszło na to, że po wstępnych ustaleniach, jutro jedziemy do Wisły... szukać drogi na kolejny dzień pobyty etiEkipy w tym Miasteczku... Założenie ma być dość łagodna... w Beskidach... jakieś jaja... coś udaje nam się skreślić... jakiś plan mamy, ale... nie pojadę tam Szarakiem... na nim mogę się zabić... więc w domu, muszę odkopać górala... Pomarańczkę... przygotować go do wyjazdu...

Z Zabrza jadę drogą prawie identyczną jak wczorajszy dojazd z Ligoty na Helenkę... tyle, że w drogą stronę... na chwilę zatrzymuję się jedynie na granicy Biskupic i Zaborza, pod wiaduktem kolejowym... już wczoraj zaskoczył mnie w tym miejscu kompletny brak błota, strumienia. To znak, że mamy suszę... 

Gnam dalej... wydaje mi się że to najkrótszy wariant... omijający ul 1-go maja w Rudzie Śląskiej... kilka razy z niej korzystałem, ale psycha siada gdy tamtędy jadę... ech... 

Wpadam do domu... i... trochę mi zajmuje zanim rower zostanie przygotowany, w zasadzie dopiero o 22:00 z grubsza jest taki jaki chcę, poza małym szczegółem, nie mam zupełnie ochoty na zmianę kierownicy na węższą i z zerowym ugięciem... oby to się nie zemściło... 
w górach... 

Strasznie sucho
Strasznie sucho © amiga

Jak długo jeżdżę tędy, pierwszy raz nie widzę tutaj rzeki... wyschła
Jak długo jeżdżę tędy, pierwszy raz nie widzę tutaj rzeki... wyschła © amiga

Środa rano

Środa, 3 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam bardzo późno... jest 7:15 gdy startuję, dzisiaj nie mogłem się dobudzić... czemu? Może za gorąco? Ale co tam, niedawno jeszcze narzekałem na to, że jest chłodno ;P więc cieszę się, że drugi raz z rzędu mogę jechać na krótko :)
Późny wyjazd skutkuje sporym ruchem na drogach, trochę to dziwne ze względu na długi weekend... Mimo wszystko sporo ludzi już wyjechało. korzysta z pięknej aury... a ja... cieszę się z jazdy do pracy :)
Cały czas wieje z zachodu... 
Pomimo tego jedzie się przyjemnie...chyba to zaleta tych temperatur... gdzie nie muszę się rozgrzewać przez 30 minut... Dzisiaj po 10 minutach już byłem rozkręcony... :)
W chwili gdy wszedłem do firmy... zaczęło się... zanim się przebrałem już kilka osób mnie zaczepiało... :)

Ktoś zerka na mnie z uKOSa :)
Ktoś zerka na mnie z uKOSa :) © amiga

Środa wieczór

Środa, 3 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Z placu boju schodzę przed 17:00, liczę na to, że szybko się przebiorę i wyjadę, ale na tych 100m które musiałem pokonać... zaczepiło mnie kilak osób, głównie w związku z wycieczką firmową do Wisły... chyba część osób zaczyna sobie uświadamiać, że 90km to mimo wszystko spory dystans, szczególnie jeżeli niewiele, lub wcale się nie jechało w tym roku... Jedyne co mogłem im zalecić, to wsiąść na rower jak najszybciej....
W efekcie wyszedłem dopiero około 17:30... tzn wsiadłem wtedy na rower... 
Szybko doszedłem do wniosku, że nie mam czasu na dłuższe szaleństwa, ale też nie miałbym ochoty na jazdę szosami... więc na Sośnicy odbiłem na hałdę... dalej Makoszowy, trochę wałami wzdłuż Kłodnicy, w końcu wylądowałem w Borowej Wsi... 
stamtąd na Helembę i leśnym szlakiem w kierunku Starej Kuźni, przez dolinę Jamny do Panewnik... Temperatura robiła swoje, ale na szczęście miałem pełny bidon, tzn, pełny był on do pewnego momentu... później zaczął szybko wysychać... 
W domu... szybko pękły jeszcze 2 litry wody mineralnej... 

Ktoś próbuje zjechać z hałdy
Ktoś próbuje zjechać z hałdy © amiga
Piękny jest ten staw w pobliży Halemby
Piękny jest ten staw w pobliży Halemby © amiga
Zielono tutaj
Zielono tutaj © amiga
Rzeka, ścieżki
Rzeka, ścieżki © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 2 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Poranek dnia kolejnego... wtorkowego... 
Wstałem wyjątkowo wcześnie... pozbierałem się i wyszedłem na zewnątrz przed 7:00... :) Jest niesamowicie ciepło, słonecznie, 
Ruszam i bardzo szybko dochodzę do wniosku, że wypadało by pojechać lasem... :)
W Panewnikach odbijam w teren, ścieżki puste, suche... w kilku miejscach jest troszkę błota... Rower i ja jakoś sobie radzimy...
Kilka km po szosach na Halembie i znowu las..., dalej zero ludzi... zastanawiam się co będzie na starej hałdzie w Makoszowach, tam zawsze jest błoto..., trudno, najwyżej objadę to jak nie raz się zdarzało pomiędzy drzewami... 
Jednak dzisiaj zaskoczenie... jest sucho... dziwne... normalnie były potrzebne 2-3 tygodnie upałów by to trochę obeschło, a dzisiaj sucho... w kilku miejscach jakieś maleńkie kałuże i to wszystko... 

Tutaj zawsze było błoto
Tutaj zawsze było błoto © amiga

Z górki na pazurki
Z górki na pazurki © amiga

W Makoszowach chwila zawahania, czy jechać szosami dłuższą trasą, czy krótszą i bardziej wymagającą przez hałdę w Sośnicy... wygrywa ta druga opcja... przecież i tak jadę terenem... taki mam pomysł na dzisiaj... 
Na szczycie zatrzymuję się na chwilę.. przy ścieżce rosną kwiaty... jest ich wszędzie pełno... 

Koralowe Kwiatki ;)
Koralowe Kwiatki ;) © amiga

Jednak trzeba ruszać dalej... wyjeżdżam na Sośnicy i pozostały jedynie 4km do firmy... tego już nie przejadę terenem, niespecjalnie jest jak... ale na drogach ruch jest minimalny... nawet Kujawska jest do przyjęcia :)

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 1 czerwca 2015 · Komentarze(0)
Zbieram się powoli... mam sporo czasu... jednak w którymś momencie zaczyna mi go brakować, z domu wychodzę kilka minut po 7:00... jest niesamowicie ciepło jak na poranek... W końcu w krótkich ciuchach mogę jechać do pracy... bez błotników.... ,bez kurtek, przeciwwiatrówek itp...Termometr za oknem pokazał 17 stopni :)
Ruszam i jedzie się niesamowicie, już po chwili się rozkręcam, nie tracę czasu na rozgrzanie...mam wrażenie, że dzisiaj coś mnie pcha... , czyżbym miał wiatr w plecy? 
Gnam szosami, to o poranku najlepsza opcja by dotrzeć do firmy jakoś o czasie... Jakby mniej samochodów, czyżby to już długi weekend się zaczął? Może... ale czas to dopiero zweryfikuje... 
Całkiem sporo rowerzystów... i to wszędzie... 
Na chwilę zatrzymuję się w lasku Makoszowskim, szybka fota na bloga i jadę dalej... ujeżdżam może kilometr i spotykam Tomka :)... chwila rozmowy przyjmuje pozdrowienie dla całej etiEkipy :) i każdy z nas rusza do pracy... 
Docieram w ekspresowym czasie... ale jak wspomniałem wspomagał mnie dzisiaj wiatr i wysoka temperatura :)

Piękny i ciepły poranek w Zabskim parku
Piękny i ciepły poranek w Zabskim parku © amiga

Piątek rano i nie tylko

Piątek, 29 maja 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam z domu o 7:16... zupełnie mi się nie che, jestem zmęczony... 
W końcu po wielu, wielu dniach świeci słońce, nie ma zbyt wielu chmur, gdyby jeszcze nie ten wiatr i te 12 stopni.... 
Początkowo mam problem by się rozkręcić, dopiero po 30 minutach jest lepiej... tyle, że to ponad 1/3 drogi... chyba poprzednie 4 dni mnie wykończyły... ale cóż.. w weekend będzie okazja na odpoczynek... a przynajmniej w sobotę bo plany rowerowe spaliły na panewce... Może jeszcze uda się uratować niedzielę... ale to się dopiero okaże...

Ruch na drogach spory, pełno pędzących samochodów... jednak przez myśl mi nawet nie przeszło by skręcić w las... nie mam ochoty na to, cóż z tego że świeci słońce... że będzie przepięknie... Mijam kolejne dzielnice miast... jadąc w Bielszowicach koło myjni... zawracam... rower wygląda tragicznie... deszcze w ostatnich dniach zrobiły swoje... piasek jest na wszystkim i wszędzie... 
2 minuty i rower jest czysty... teraz musi wyschnąć, ale do firmy mam jeszcze 10km... więc dam radę.... Jednak im bardziej napęd schnie tym bardziej go słyszę...  czeka mnie smarowanie napędu... ale do dopiero w firmie... 

Chwilę po myciu
Chwilę po myciu © amiga

Na ul. Błogosławionego Czesława w Gliwicach jakiś idiota mało mnie nie potrąca na łuku... za bardzo go ściął... musiałem gwałtownie odbić w prawo i nacisnąć na klamki... przez chwilę miałem ochotę go dogonić i powiedzieć kilka słów do słuchu.... ale gdy dojeżdżam do skrzyżowania z Zabską on właśnie je opuszcza... trudno... a może i dobrze..., a może jednak wrócić do kamerki i nagrywania trasy? W końcu w domu leżą 2 kodaki ;P

W firmie szybki prysznic... i do pracy...

Do odległości doliczyłem jeszcze wczorajszy krótki wieczorny epizod wyjazdowy... na Zadole... 

Pusto tutaj
Pusto tutaj © amiga
Ale ślady po wczorajszych juwenaliach zostały
Ale ślady po wczorajszych juwenaliach zostały © amiga
Dawno takiego śmietnika nie widziałem
Dawno takiego śmietnika nie widziałem © amiga

Piątek wieczorem

Piątek, 29 maja 2015 · Komentarze(0)
Udaje mi się z firmy wyjść wcześniej... jest coś koło 16:30... muszę odreagować... muszę do lasu... tylko jak i gdzie? 
Po głowice chodzi mi kilka opcji... wszystkie jednak zaczynają się w Makoszowach... tyle, że w różnych miejscach... Gdy jadę cały czas kombinuję.... jednak ostatecznie wygrywa trasa w pobliżu stawów Makoszowskich i kierunek Halemba...
Jako, że do domu muszę dotrzeć w miarę normalnym czasie, to wiele nie mogę kombinować... chociaż kilka razy się zastanawiam czyt gdzieś jeszcze nie odbić, może na Mikołów?  
Na wszystkich drogach, ścieżkach multum rowerzystów... sporo pieszych, masa młodzieży.... gdzie oni gnają? Najbardziej zaskakuje tabun tak na oko licealistów... idących w okolicy Jamny... podejrzewam, że kierują się w okolice miejsca gdzie można rozpalić w lesie ognisko :)... Przez ostatnie 2 lata, trochę zarosło, trochę zniszczyły się ławki... ale dalej nadaje się idealnie na małe imprezy... Myślę, że tam się udają. Pogoda do tego zachęca, wieczór też ma być ciepły :)....

Ja odbijam na Panewniki... Pięknie jest w lasach, tyle, że mokro, na wąskich slickach na których jadę, czasami rower pływa... czuć jak koła uciekają na boki, ale cały czas da się to kontrolować... więc nie jest jeszcze najgorzej... warunek to jechać nieco wolniej :)... Muszę zmienić opony na Smart Samy w końcu leżą w domu i czekają.... a Warunki są właśnie na nie... :)

Docieram do domu... jestem przepocony, ubłocony... szybka kąpiel stawia mnie na nogi :)

Stawy Makoszowskie - gdzieś tam pływa łabądek
Stawy Makoszowskie - gdzieś tam pływa łabądek © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 28 maja 2015 · Komentarze(0)
Budzik zadzwonił standardowo ... 5:45... tylko po co... ? Dzisiaj plan nieco inny, zaburzony... na 8:30 mam iść do lekarza... więc mam sporo czasu... wstaję o 7:00... późno jak nigdy... o 8:05... ubieram rowerowe... wsiadam na rower i jadę do przychodni... 
Tam już się chyba przyzwyczaili do wariata w gaciach rowerowych.., lekarka też... ;).
I tak jestem za wcześnie. 

Gdy wychodzę jest coś koło 9:00 może kilka minut po... teraz pozostało już tylko podjechać do firmy... 30 km dalej :)... jest późno, chłodno..., wieje w twarz... jadę szosami i jestem zaskoczony... na drogach pustki :) niewiele samochodów, trochę rowerzystów i to wszystko...

Tak to można jechać... :)

Droga raczej standardowa, chociaż jak jest okazja to badam różne ścieżki, dróżki... przyda się może kiedyś tam... niemniej całość po asfalcie, z małymi wyjątkami w Katowicach w okolicy Bałtyckiej i w Zabrzu :) 

Gdyby jeszcze tak było ciut cieplej... :)

Do firmy wpadam około 10:25.... szybka kąpiel i do roboty...

Na leśnych ścieżkach
Na leśnych ścieżkach © amiga