Wpisy archiwalne w kategorii

do 68km

Dystans całkowity:12663.22 km (w terenie 3720.00 km; 29.38%)
Czas w ruchu:654:42
Średnia prędkość:19.34 km/h
Maksymalna prędkość:63.76 km/h
Suma podjazdów:65222 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:544565 kcal
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:46.56 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Mistrzowie Zabrza

Niedziela, 15 września 2013 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Hurt - Czary Mary


Niedziela, 5 godzin snu, po 170km, czuję ten dystans, dziwne, nie byłem tak zmęczony po Kaletach, czy innych dłuższych dystansach..., chyba czuję się podobnie jak po Transjurze...

Zbieramy się i pora ruszyć z Igorem i Wiktorem na mistrzostwa Zabrza, Pogoda idealna, jest pięknie, nic tylko jechać. Zastanawiam się czy jednak nie wystartować, ale... nie... wypijam za to hektolitry wszelkiego rodzaju napojów...

Igorek na starcie © amiga



W końcu przyszła chwila na start, pierwszy jedzie Igor, i jak przystało na obrońcę tytułu na metę wpada jako pierwszy, pozostawiając konkurencję w tyle, pomimo łapania zająca gdzieś na błotnym kawałku.

Godzinę później startuje Wiku na pożyczonym rowerze

Wiku na 29" - musi być dobrze © amiga


sytuacja nieco podobna, rower grzęźnie gdzieś na trasie w błotnej dziurze, ale nie poddaje się i wpada na metę jako trzeci..., jest pudło ;)

Wracamy na chwilę na Helenkę, z Darkiem mamy jeszcze parę spraw do załatwienia, do przedyskutowania, wracamy około 15:30 na uroczystość koronacji

Koronacja na mistrza Zabrza © amiga


I kolejne pudło :) © amiga


na miejscu spotykam Devilka i MonsteR-a, chwilę rozmawiamy, pierwotnie myślę o powrocie z nimi do Katowic, jednak później zmieniam plany i wraz z Darkiem jedziemy do Aldi w centrum Zabrza po lampki. Są niezłe i ta cena :)

W końcu rozstajemy się i lecę solo do domu, zaczyna padać, zaczyna lać..., ponad 20km jadę w ulewie, jako, że rower i tak jest brudny postanawiam pojechać po terenie ;) Już w Katowicach i rower i ja jesteśmy maksymalnie ubrudzeni. Będę musiał go jednak umyć ;)

Jak poniedziałek to do pracy

Poniedziałek, 9 września 2013 · Komentarze(2)
Sidney Polak - Chomiczowka


Jak to w poniedziałki pora ruszyć do pracy, jest dość przyjemnie pomimo tego, że temperatura na starcie jest taka sobie... 13 stopni...

Jadę przez lasy.., standardzik, jednak coś mi nie daje spokoju..., czy ja wziąłem spodnie cywilne do przebrania?

Oczywiście, że nie, ale dowiaduję się o tym na dobrą sprawę dopiero w pobliżu firmy, cóż... mała zmiana planów i jadę na objazd okolicy, kupię nowe.
Problem polega na tym, że jest zbyt wcześnie :), wszystko zamknięte..., masakra..
.
W efekcie przez pierwsze 2 godziny po firmie paraduję w rowerowych gaciach :), dopiero póżniej z Darkiem lecimy do marketu..., udało się.
Dzięki Darku ;)

Elektrownia Halemba © amiga

piatkowa skleroza

Piątek, 6 września 2013 · Komentarze(0)
RED LIPS - To co nam było


Piątek, kończę pracę nieco wcześniej około 15:00 (w między czasie udało się w pobliskim serwisie wymienić tylną piastę i szprychy), muszę się wrócić do Katowic i chwilę później odbić się i pojechać do Zabrza...
Wyjeżdżam, lecę szosami, naciskam ile sił w nogach, spieszy mi się..., po drodze zdzwaniam się z [http://zyziu.bikestats.pl]Zyziem[/url], umawiamy się na szybko w Kochłowicach, więc tym bardziej mam powód aby jechać po szosach. Już w Rudzie na chwilę się zatrzymuję, rozmawiamy, dostaję gifta :) i.... muszę lecieć dalej, przede mną jeszcze kawał drogi. Dojeżdżam do domu, szybko zabieram to o czym zapomniałem, wsiadam na rower i wracam...
Teraz lecę już bezpośrednio na Helenkę..., o drodze odkrywam przyczynę tak wielkich korków w Zabrzu..., prawie cała ul. 3-go Maja jest wyłączona z ruchu..., jadę po chodniku..., inaczej się nie da..., Dojeżdżam do centrum i... teraz jest już lepiej, ale czuję lekkie zmęczenie...
Jeszcze kilkanaście km i jestem na miejscu... uff..., chociaż nie wiem czy to dobrze, jeżeli jutro czeka mnie do przejechania ok 200km...

Zachód słońca © amiga

Old Timer Garage w Zabrzu

Sobota, 24 sierpnia 2013 · Komentarze(3)
Uczestnicy
GRAŻKA - domowe melodie


Po pracowitym piątku przyszła pora na mały rozjazd. Darek namawia nas (Wiktora i Igorka) na wizytę w centrum miasta na „1 Śląskim Zlocie Pojazdów Zabytkowych "Old Timers Garage"”. Trochę zaskakujące, bo Otg to rewelacyjna knajpka którą mam 500 metrów od domu. W tym roku przygotowali niespodziankę w postaci w/w zlotu. Jako że wyjeżdżamy z lekkim poślizgiem to gnamy szosami. W ciągu 30-40 minut jesteśmy na miejscu i możemu podziwiać te dzieła sztuki...

Jesteśmy inwigilowani © amiga


Mam go i nie puszczę © amiga



Do czego można wykorzystać stare części © amiga


W pełnej krasie © amiga


Dama z łasiczką..., a nie to nie ta bajka © amiga



Jakieś mini autko © amiga


Centusie przyjechały © amiga


Grosz do grosza © amiga


Beema w całej okazałości © amiga


Inna perspektywa © amiga


Triumph Spitfire IV z tyłu © amiga


Coś z gaju cytrynowego © amiga


Marzenia..., teraz zostało je już tylko urzeczywistnić © amiga


A kiedyś to było marzenie każdego © amiga


Od tyłu też pięknie wygląda © amiga



Wszędzie chromy © amiga



Patent na miarę Skody © amiga



Odbicie z lewej © amiga



I z prawej © amiga



Skoda oryginał © amiga


I w miniaturce © amiga


Triumph Spitfire z przodu © amiga


Akcent patriotyczny © amiga


Warszawka © amiga


Wyposażenie obowiązkowe © amiga


Prawie jak Enterprise © amiga



Dwuśladowy jednoślad © amiga


Trochę kanciaty, ale piękny © amiga


Detale wozu strażackiego © amiga


Ciekawe czy jest woda? © amiga


Może pokręcić troszeszczkę © amiga


W końcu po dłuższym czasie i foceniu na potęgę ruszamy z powrotem, tyle, że lekko okrężnie, w 4-kę może uda nam się przejechać większy fragment niebieskiej rowerówki. Kilka zmian zaskakuje, w innych miejscach... bez zmian, a szkoda, bo gdyby trochę skorygować trasę, być może zrobić ją bardziej przejezdną byłaby dostępna dla większego grona miłośników jednośladów a nie właścicieli rowerów górskich bo... tylko takimi da się przejechać ja całą

Może kilka żelków? © amiga

Na Helenkę....

Piątek, 23 sierpnia 2013 · Komentarze(3)
The Police - Walking on the Moon


Pora odrobić kilka zległych wpisów. :)

Piątek, dzień później niż obejmował pierwotny plan udaję się do Zabrza, szykuje się pracowity weekend, ale też jest szansa na jakieś krótkie wyjazdy rowerowe.
Droga pawie standardowa, jednak w okolicach Zabrza Makoszowy uświadamiam sobie, że będę zbyt wcześnie, więc decyduję się na sprawdzenie niebieskiej rowerówki po zmianach, zaczynam w okolicach stadionu Górnika i na dzień dobry muszę szukać wjazdu, został przesunięty kilkaset metrów dalej... stare oznaczenie zostały zamalowane, pojawiły się nowe, początkowo idzie mi nieźle, jednak przejeżdżając ul. Wolności gdzieś na granicy Zabrza i Gliwic giną mi oznaczenia, jadę dalej, i... zauważam gdzieś z boku oznaczenia niebieskiej rowerówki, może trochę za głęboko w Gliwice, ale... jadę wg oznaczeń i... masakra, szlak się kończy przy jakiejś knajpie w parku przy Chorzowskiej.... teraz pozostaje jazda na czuja, już nie chcę niebieskiej rowerówki, chcę, odnaleźć jakiś punkt zaczepienia od którego będę mógł obrać jakiś kierunek na Zabrze, w końcu zauważam wieżę radiową, teraz już jazda na azymut i dość szybko odnajduję czerwony szlak prowadzący mnie na Leśną. Na miejsce docieram lekko spóźniony..., cóż..., zdarza się.

Zaległe zdjęcie Stargańca © amiga

Do i z Gliwic..., lekki rozruch...

Poniedziałek, 19 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
SDM - List do Małego Księcia


Poniedziałek, mam wolne, ale... i tak pojadę do Gliwic, zobaczyć co słychać w firmie zabrać kilka drobiazgów, pogadać z Darkiem itp...
Tyle, że dzisiaj mi się nie spieszy, jadę czysto rekreacyjnie, częściowo po lasach, nie zatrzymuję się po drodze bo i po co...., dość szybko docieram do Gliwic, rozmawiam z qmplami, widzę, że firma dalej działa, sezon urlopowy trwa w najlepsze, skład mocno okrojony....
Rozmawiam z Darkiem, jest szansa, że dotrze w końcu na dniach drugi komplet ciuchów rowerowych ;), zabieram kilka rzeczy do domu i... mogę ruszać w drogę powrotną, jest prawie identyczna jak ta poranna, zatrzymuję się dopiero na Halembie przy stacji, muszę się napić..., to efekt ostatnich 2 dni... . Dojeżdżam do domu... teraz kilka dni lenistwa... pewnie na 2 odpuszczę rower, a później się zobaczy

Na podjeździe na przełęcz Karkonoską © amiga

Powrót.... przez Mikołów i piątkowy plan

Środa, 7 sierpnia 2013 · Komentarze(9)
Pudelsi - Uważaj na niego


Wczorajszy powrót zupełnie dookoła, zamiast na wprost, jadę na Mikołów, początkowo szosami, później lasami, wyjeżdżam w Mikołowie i lecę do qmpla, dobra godzina na miejscu, czas mija na rozmowie i …. ruszam razem na Ochojec, tyłami, częściowo po lasach, a końcówka ponownie szosami... Temperatura powoli zaczęła spadać..., zrobiło się dość przyjemnie...

W niedzielę szykuje się Uphill na Śnieżkę, jakoś trzeba tam dojechać... więc plan prosty, jadę w okolice Jeleniej Góry na rowerze, wstępny plan obejmuje wschód słońca na górze św. Anny, po drodze kilka zamków pałaców, przy czym sama trasa będzie korygowana już w drodze. Z grubsza chciałbym na ok 20:00 dotrzeć na miejsce. Poniżej rozrysowany ślad/plan przejazdu. Może w okolicy warto coś zobaczyć dołożyć kilka km...? Z chęcią zapoznam się z sugestiami... Z grubsza wyjazd po północy...


Wiatrak w skansenie w Chorzowie - fotosketcher © amiga


Czwartek i sobota z grubsza mają być bezrowerowe... :)

znowu nie wprost...

Wtorek, 6 sierpnia 2013 · Komentarze(0)
Renata Przemyk i Kasia Nosowska - Kochana


Powrót z pracy klasycznie nieco później niż zwykle, lecę po terenie, przez hałdę. Krótko przed wyjazdem zdzwaniam się z qmplem, umawiamy się gdzieś po drodze… To gdzieś wypada mi na podlesiu, wyjeżdżam mu naprzeciw, jest trochę czasu na pogadanie, dawno się nie widzieliśmy…
Chwilę kręcimy razem, gdzieś po drodze zatrzymujemy się na nieco dłużej…, umawiamy się na jutro…, tylko co z tego wyjdzie to czas pokaże…, nie wiem jak do końca ułoży mi się dzień. Do domu docieram późno, a co… :)


Zebry Opolskim Zoo - fotosketcher © amiga

Powrót do domu po Dęb0wym 0riencie

Niedziela, 4 sierpnia 2013 · Komentarze(1)
JACEK KACZMARSKI - Na starej mapie krajobraz utopijny


Niedziela, znowu czas zleciał, w sumie cieszę się że nie pojechałem wczoraj prosto do domu, że znalazłem się w Zabrzu, była chwila aby odreagować, aby porozmawiać, liczyłem na to, że emocje w końcu puszczą.

Trzeba jednak wracać do domu, wszystko co dobre kiedyś się kończy… (zresztą to złe też zawsze mija, pewnie za jakiś czas będziemy wspominać z uśmiechem dymanie po plaży w Błędowie :).

Kończy się pierwsza połowa meczu Górnika Zabrze z Piastem Gliwice, może uda mi się zdążyć na drugą połowę? Czasu niewiele…., jadę nieco inaczej niż zwykle, wbijam się dość szybko na niebieską dookólną rowerówkę Zabrzańską…., jechałem tym fragmentem może raz, ale… dzisiaj sobie „poszaleję”. Temperatury nieco spadły jest niecałe 25 stopni :), idealna temperatura do jazdy.

Zatrzymuję się przy 2 wiaduktach/przepustach, chwila na focenie….

Przepust pod DK88 © amiga


Wiadukt kolejowy © amiga


I jadę dalej…. Czas leci…
W końcu wyjeżdżam przy stadionie w Zabrzu, uff…. Zdążyłem, mecz jeszcze trwa… :).

Zdążyłem na drugą połowę © amiga


Stoję kilka minut, coraz więcej kibiców, może pseudokibiców, trzeba ruszać dalej.
Skręcam na ul czołgistów… i niespodzianka jest mały zator, wjeżdżam na chodnik…., nie będę stał…, okazuje się, że zator powoduje policja – kierowców czeka dmuchanko…, mnie jakoś ignorują…. Dalej już prawie standardzik popracowy, lecę przez całą długość Kończyc i wjeżdżam na leśną ścieżkę.
Czuję że tutaj padało, drogi są mokre, panuje zaduch…, ale już na Halembie jest suchutko…., tak jak na pozostałym odcinku do Katowic….

Dopadam klamki… wpycham rower do domu i… lecę do sklepu, muszę kupić jakąś wodę, kole…, cokolwiek byle było mokre…

Chyba chwilę wcześniej padało © amiga

testując czerwoną rowerówkę...

Wtorek, 30 lipca 2013 · Komentarze(0)
Aya rl - Skóra


Wybiła 16:45, pora wyjechać, starczy na dzisiaj, po niebie powoli suną ciężkie chmury, trochę się ich obawiam, jednak... wybieram teren, najwyżej nieco się „ubrudze”...
Tyle, że dzisiaj nie chce hałdy, od jakiegoś czasu zastanawiał mnie nowopowstały czerwony szlak w Rudzie Śląskiej. Wjeżdżam na niego w Kończycach, początek raczej standardowy, zresztą nie tylko on. Jakieś 60-70% wiem jak jest poprowadzone, części się domyślam, najbardziej intryguje jednak fragment gdzieś pomiędzy Wirkiem, Halembą, Bielszowicami, zupełnie nie mam pojęcia co tam zostało zrobione.
W zasadzie szlak niczym nie zaskoczył, mam do niego kilka drobnych uwag. Po pierwsze są 2 miejsca słabo oznaczone, dotyczy to 2 skrzyżowań, gdzie wypatrzenie, oznaczeń graniczy z cudem, drugi przypadek na podjeździe pomiędzy Wirkiem, a Kochłowicami gdzie znak informuje o skręcie w prawo a... drogi nie ma, domyślam się, że jeszcze nie ma ale powstanie :). Dobrze że i tak jest jak się dostać na drugą stronę... Zastanawiam się dla kogo jest dedykowana ta ścieżka, oprócz mnie. Całkiem sporo terenu, podjazdów, jak popada można się nieźle ubłocić. Rowery miejskie chwilami będą miały problemy z przejazdem. W sumie cieszę się, że ścieżka powstała, została oznaczona, ale widać „taniość” jej. Może się czepiam, ale w zasadzie rola „budowniczych” ograniczyła się do wbicia palików z oznaczeniami, Na Wirku dodatkowo na krótkim kawałku został wysypany żwir, na początku i końcu szlaku znalazły się gustowne ławeczki i chyba największy koszt to wymalowanie czerwonych pasów w Kochłowicach.... Myślę, że miejscami warto by było zainwestować nieco więcej i nieco wyprostować szlak, zamiast prowadzić przez kilkanaście dróżek w mieście, gdzie trzeba wypatrywać kolejnych oznaczeń... Ale jak pisałem czepiam się..., tak już mam...
Po dojeździe do granicy z Katowicami, krótki telefon, kilka min później spotykam się z qmplem, pora na piwo..., na oblanie przejechania całego czerwonego szlaku :)

Wiadukt w Rudzie Śląskiej © amiga


Ława na końcu ścieżki rowerowej © amiga


Nagroda, za przejechanie całego szlaku :) © amiga