Powrót do domu po Dęb0wym 0riencie
Niedziela, 4 sierpnia 2013
· Komentarze(1)
Kategoria do 68km, Solo, Spotkania Bikestats-owe, W jedną stronę
JACEK KACZMARSKI - Na starej mapie krajobraz utopijny
Niedziela, znowu czas zleciał, w sumie cieszę się że nie pojechałem wczoraj prosto do domu, że znalazłem się w Zabrzu, była chwila aby odreagować, aby porozmawiać, liczyłem na to, że emocje w końcu puszczą.
Trzeba jednak wracać do domu, wszystko co dobre kiedyś się kończy… (zresztą to złe też zawsze mija, pewnie za jakiś czas będziemy wspominać z uśmiechem dymanie po plaży w Błędowie :).
Kończy się pierwsza połowa meczu Górnika Zabrze z Piastem Gliwice, może uda mi się zdążyć na drugą połowę? Czasu niewiele…., jadę nieco inaczej niż zwykle, wbijam się dość szybko na niebieską dookólną rowerówkę Zabrzańską…., jechałem tym fragmentem może raz, ale… dzisiaj sobie „poszaleję”. Temperatury nieco spadły jest niecałe 25 stopni :), idealna temperatura do jazdy.
Zatrzymuję się przy 2 wiaduktach/przepustach, chwila na focenie….
I jadę dalej…. Czas leci…
W końcu wyjeżdżam przy stadionie w Zabrzu, uff…. Zdążyłem, mecz jeszcze trwa… :).
Stoję kilka minut, coraz więcej kibiców, może pseudokibiców, trzeba ruszać dalej.
Skręcam na ul czołgistów… i niespodzianka jest mały zator, wjeżdżam na chodnik…., nie będę stał…, okazuje się, że zator powoduje policja – kierowców czeka dmuchanko…, mnie jakoś ignorują…. Dalej już prawie standardzik popracowy, lecę przez całą długość Kończyc i wjeżdżam na leśną ścieżkę.
Czuję że tutaj padało, drogi są mokre, panuje zaduch…, ale już na Halembie jest suchutko…., tak jak na pozostałym odcinku do Katowic….
Dopadam klamki… wpycham rower do domu i… lecę do sklepu, muszę kupić jakąś wodę, kole…, cokolwiek byle było mokre…
Niedziela, znowu czas zleciał, w sumie cieszę się że nie pojechałem wczoraj prosto do domu, że znalazłem się w Zabrzu, była chwila aby odreagować, aby porozmawiać, liczyłem na to, że emocje w końcu puszczą.
Trzeba jednak wracać do domu, wszystko co dobre kiedyś się kończy… (zresztą to złe też zawsze mija, pewnie za jakiś czas będziemy wspominać z uśmiechem dymanie po plaży w Błędowie :).
Kończy się pierwsza połowa meczu Górnika Zabrze z Piastem Gliwice, może uda mi się zdążyć na drugą połowę? Czasu niewiele…., jadę nieco inaczej niż zwykle, wbijam się dość szybko na niebieską dookólną rowerówkę Zabrzańską…., jechałem tym fragmentem może raz, ale… dzisiaj sobie „poszaleję”. Temperatury nieco spadły jest niecałe 25 stopni :), idealna temperatura do jazdy.
Zatrzymuję się przy 2 wiaduktach/przepustach, chwila na focenie….
Przepust pod DK88© amiga
Wiadukt kolejowy© amiga
I jadę dalej…. Czas leci…
W końcu wyjeżdżam przy stadionie w Zabrzu, uff…. Zdążyłem, mecz jeszcze trwa… :).
Zdążyłem na drugą połowę© amiga
Stoję kilka minut, coraz więcej kibiców, może pseudokibiców, trzeba ruszać dalej.
Skręcam na ul czołgistów… i niespodzianka jest mały zator, wjeżdżam na chodnik…., nie będę stał…, okazuje się, że zator powoduje policja – kierowców czeka dmuchanko…, mnie jakoś ignorują…. Dalej już prawie standardzik popracowy, lecę przez całą długość Kończyc i wjeżdżam na leśną ścieżkę.
Czuję że tutaj padało, drogi są mokre, panuje zaduch…, ale już na Halembie jest suchutko…., tak jak na pozostałym odcinku do Katowic….
Dopadam klamki… wpycham rower do domu i… lecę do sklepu, muszę kupić jakąś wodę, kole…, cokolwiek byle było mokre…
Chyba chwilę wcześniej padało© amiga