Wpisy archiwalne w kategorii

do 17km

Dystans całkowity:1622.81 km (w terenie 417.68 km; 25.74%)
Czas w ruchu:104:52
Średnia prędkość:15.47 km/h
Maksymalna prędkość:56.80 km/h
Suma podjazdów:6299 m
Maks. tętno maksymalne:230 (125 %)
Maks. tętno średnie:155 (84 %)
Suma kalorii:56095 kcal
Liczba aktywności:162
Średnio na aktywność:10.02 km i 0h 38m
Więcej statystyk

Na myjnię i do paczkomatu

Sobota, 27 sierpnia 2016 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam późnym popołudniem i tylko na chwilę, w planie 2 pozycje, paczkomat i myjnia. 
Do paczkomatu mam około 1 km, do myjni 700 m tyle, że w inną stronę, trasę układam tak, by przejechać chociaż kawałek po lesie. Jest gorąco, upalnie, słońce grzeje. Tyle, że i wiatr daje trochę popalić. 


Pola już zaorane
Pola już zaorane © amiga

Niektóre ścieżki którymi jadę odwiedzam po raz pierwszy od może 10-15 lat, w tym czasie część z nich straciła na znaczeniu odkąd stacja PKP Ochojec straciła na znaczeniu. Są miejsca gdzie pokrzywy miziają po uszach.  Dobrze, że to tylko krótki fragment, dalej nieco lepiej. 
Tutaj jest już szeroko
Tutaj jest już szeroko © amiga
Słońce świeci na całego
Słońce świeci na całego © amiga
Lubię takie klimaty
Lubię takie klimaty © amiga

Na myjni wyjątkowo zostawiam aż 3 zł, rower jest gotowy do zdjęcia i jutrzejszego wyjazdu, chociaż co do jutra to jeszcze kilka elementów zostanie delikatnie zmienione. 
Koło przy klopsztandze
Koło przy klopsztandze © amiga

Krótki dojazd na stację PKP

Piątek, 12 sierpnia 2016 · Komentarze(2)
Wyjazd krótki i dość późno, jest 13:00 gdy wyjeżdżam, w planie jeszcze szybkie odwiedziny sklepu podróżnika w centrum Katowic. Szybkie zakupy i na stację PKP, kupno biletów i chwilę później podjeżdża pociąg, dzisiaj to na tyle z rowerowania. 4 godziny jazdy pociągiem i jestem w Piotrkowie Trybunalskim. Jutro za to szykuje się nieco dłuższy wypad. 

Zapakowana czapla
Zapakowana czapla © amiga

Na pocztę i myjnię

Sobota, 23 lipca 2016 · Komentarze(2)
Sobota - dzisiaj w planie tylko krótki wyjazd.
 Jeszcze przed 9:00 jadę w kierunku poczty zahaczając z zrewitalizowaną kilka lat temu dolinę Ślepiotki i wrażenie mam jedne, kasa wydana, dolina zapomniana... powoli przyroda robi swoje z usprawnieniami wprowadzonymi przez władze. ścieżka rowerowa jest wypłukana, wąska, w zasadzie teraz tylko dla górali i rowerów zjazdowych, miejskim już bym się mocno zastanowił czy tędy jechać. 

Drewniane mostki pokonuje wilgoć, widać uszkodzenia, wyłamane deski, dziury... w miejscach gdzie łączą się ze ścieżkami wypłykane, każdy z nich to kilkucentymetrowa hopka...  Chyba nie tego się spodziewałem... 

Wypłukana ścieżka rowerowa
Wypłukana ścieżka rowerowa © amiga

Dojeżdżam na pocztę, załatwiam co mam załatwić, odwracam się i pozostało przejechać na myjnię przy osiedlu Odrodzenia, wybieram wersję lasami :), nieco ul Szenwalda dalej na czerwony szlak, zahaczam o okoliczny Staw, by wyjechać na ul Krynicznej, a stąd mam może 400m do myjni... 
Staw w Ochojeckim lesie
Staw w Ochojeckim lesie © amiga
Mostek - taki średnio przejezdny
Mostek - taki średnio przejezdny © amiga
Rower zdecydowanie lepiej wygląda, w domu wyczyszczę łańcuch, nasmaruję całość i... na dzisiaj to będzie tyle.Przy osiedlu zauważam jednak jeszcze coś, sporą wystawkę rowerów, to lombard... Staję na chwilę, 2 z nich wyglądają nieźle... to górale z aluminium :) Kross i coś jeszcze, jest kilka rowerów trekingowych, dziecięcych i tych marketowych. Ceny przyzwoite... 

Po krótkich oględzinach ruszam do domu... 700m dalej koniec dzisiejszej wycieczki... Trzeba się przygotować do jutrzejszej wyprawy...

A jeszcze jedno - krótki filmik z wczoraj gdy wesoła paniusia wymusiła pierwszeństwo

Na grzyby

Niedziela, 17 lipca 2016 · Komentarze(3)
Trochę późno udajemy się do lasu (16:00), miało być pieszo, wyszło na rowerze ;), by przyspieszyć przemieszczanie się pomiędzy polami grzybowymi ;)

Na dzień dobry witają nas grzybki, w większości te mało jadalne... jednak od czasu do czasu pojawia się coś o wiele ciekawszego
Grzyby obrodziły
Grzyby obrodziły © amiga
Są nawet te jadalne
Są nawet te jadalne © amiga
Rowery czekają
Rowery czekają © amiga
Pod dębem
Pod dębem © amiga
Tego nie zabieramy
Tego nie zabieramy © amiga
No ładne kwiatki
No ładne kwiatki © amiga
Dziewanna
Dziewanna © amiga
A to co robi w lesie?
A to co robi w lesie? © amiga
Wycieczka zajęła około 3 godzin, na rowerach przejechane jedynie 8km.... zebrane 8 grzybów... Może to nie jakieś wielkie osiągnięcie, ale wygląda na to, że coś na ząb będzie ;)

Piątek wieczór

Piątek, 24 czerwca 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 16:44... dzisiaj nietypowo, zamiast do domu jadę na Helenkę.. jest okazja. Jutro skoro świt wyjazd na BikeOrient - edycja pucharowa... - pierwszy w tym roku na który jadę... 
Droga na Helenkę przejechana dziesiątki razy... jednak chyba nie w takiej temperaturze, licznik pokazuje 36 stopni... topię się..., jutro ma być podobno cieplej... 
Na moście w Gliwicach
Na moście w Gliwicach © amiga
Niespiesznie wyjeżdżam z Gliwic, kieruję się na leśną... część drogi przez las gdzie jest ciut chłodniej... mało tego jest też sporo kałuż i błota.. raczej normalne dla tego miejsca, gdy wysycha oznacza to, że panuje susza... Tak było w zeszłym roku... 
Tesco Arena.... ;)
Tesco Arena.... ;) © amiga
Na Leśnej jest jeszcze sporo kałuż i błota
Na Leśnej jest jeszcze sporo kałuż i błota © amiga
Gdy dojeżdżam na Helenkę jeszcze odwiedzam bankomat, jutro gotówka może się przydać... szczególnie w małych wioskach... gdzie niekoniecznie dostępne są płatności kartami... 
DDRka... nie jest zła :)
DDRka... nie jest zła :) © amiga
Kilka minut później jestem u Darka, szykuje się długi wieczór ;)
Nowe rondo na Helence ;)
Nowe rondo na Helence ;) © amiga

Wczesnym rankiem do Katowic na dworzec PKP

Sobota, 30 kwietnia 2016 · Komentarze(1)
Wczesna pobudka... 3:00... tyle, że budzik walczy ze mną jeszcze 20 minut, w końcu wstaję i szybko się zbieram, mam 40 minut do wyjścia... Gonię tak szybko jak się da, jeszcze kilka drobiazgów do dopakowania, przygotowanie śniadania które pakuję do plecaka i... w drogę... 4:01 startuje, w ciuchach cywilnych, przede mną kilka godzin jazdy tyle, że pociągami i samochodem... 

Kierunek dworzec PKP... jest sobota, jest wcześnie... czy... raczej późno w nocy... drogi puste, jadę Mikołowską... z pełnymi sakwami tamtędy będzie prościej, szybciej... 

Docieram na dworzec... mam jeszcze 20 minut czasu, oczywiście kasy pozamykane, pakuję się do pociągu... widzę, że to pora powrotów z imprez, sporo podchmielonej młodzieży...  Może w pociągu uda się zdrzemnąć? 


W pociągu
W pociągu © amiga

Jakoś nie mogę zmrużyć oka...  powoli w trakcie jazdy rozjaśnia się, gdy docieram do Częstochowy jest już jasno... szybka przesiadka do pociągu kolei Świętokrzyskich... i szok... niby ten sam pociąg, ale wewnątrz przynajmniej klasa wyżej... wygodniejsze fotele, automaty biletowe :) z opcją kupienia dopłaty na rower :) coś pięknego... 

Mija znowu trochę czasu... docieram do Kielc... tam czeka na mnie Karolina i dalej już razem jedziemy do Kraśnika... :) Kilka najbliższych dni mamy w planach spędzić w tej mało znanej okolicy. Szokujące jest to, że mapy tamtej okolicy są w zasadzie są niedostępne... Liczymy na to, że na miejscu coś będzie... 

Piątek wieczór

Piątek, 13 listopada 2015 · Komentarze(1)
Wyjazd o 16:34 jadę na Helenkę, jednak nie mam ochoty na miasto, więc zostaje leśna :), będzie błoto... tyle, że tam też trzeba się dostać. Godzina wyjazdu jest średnio ciekawa na przejazd Chorzowską... tak długi jak będzie trwała budowa DTŚki ta droga będzie paskudna, więc... więc jadę nieco inaczej, na Szarej wjeżdżam na teren byłej Huty Gliwice, przez wielki wybetonowany plac docieram do Piwnej i dalej na Tarnogórską, jednak szybko odbijam na równoległą do niej ul. Witkiewicza tak docieram do Żernik. Na ul. Omańkowskiej rozglądam się za właściwą przecznicą, w tym roku zaczęto tutaj budować domu, pola znikają, okolica mocno się zmienia... Dzisiaj trafiam bezbłędnie :) Kilka miesięcy temu pojechałem ciut za daleko...

Przy Forum Gliwickim

Przy Forum Gliwickim © amiga
Leśna o dziwo znośna, co prawda jest nieco wilgotno ale błotem tego nie można nazwać... szok... Za to na wylocie tej drogi kolejne zaskoczenie :) Namalowali płaskie rondo...  Chyba prosiło się o to w tym miejscu, jednak gdyby wysepka miała chociaż kilka cm... było by to lepsze.... ale może się czepiam. Podobno tędzy jeżdżą autobusy.... 
Rondo na leśnej :)
Rondo na leśnej :) © amiga
Gdy wjeżdżam na DDrkę na Rokitnicę jest ciemno, tylko od czasu do czasu jakiś znak odbija światła lampek.... samochodów na równoległej szosie prawie nie ma... za to od czasu do czasu muszę uważać na Nordic Ninja Walkerów :)... Gdyby nie lampki pewnie bym się wbił w 2kę mądrych...  
Ścieżka rowerowa :) gdzieś przed Rokitnicą
Ścieżka rowerowa :) gdzieś przed Rokitnicą © amiga

Gdy wjeżdżam do Rokitnicy przypominam sobie o myjni, po przejeździe przez leśną pewnie wymaga przynajmniej płukania :) więc 2 minuty przerwy przed podjazdem na Helenkę :)
Jest i myjnia
Jest i myjnia © amiga
Trzeba skorzystać póki jest okazja :)
Trzeba skorzystać póki jest okazja :) © amiga

Ostatnie 2km... dawno tędy nie jechałem... Chyba muszę się poprawić....
Uwaga Piesi :)
Uwaga Piesi :) © amiga

Kilka minut później jestem na miejscu... synchronizacja z Darkiem idealna... spotykamy się pod blokiem :)
Już prawie na miejscu
Już prawie na miejscu © amiga

Powrót do domu

Niedziela, 11 października 2015 · Komentarze(2)
Po mroźnym BikeOriencie pora wrócić do domu... powrót to mała droga przez mękę... a dokładnie przez walkę z kolejami... może nie z wszystkimi... W każdym bądź razie wyjazd ze Skierniewic był prosty :)... wsiadłem do pociągu do Warszawki, w Kolejach Mazowieckich za rower się nie płaci, więc wewnątrz od groma rowerzystów, z jednym z nich uciąłem sobie pogawędkę, aż do Grodziska Mazowieckiego, gdzie wysiadł, ja wydostałem się z wagony dopiero w Warszawie Zachodniej... i... zaczęło się... 
Wyjazd z warszawy organizowała spółka TLK - ta której nie lubię bo zawsze rzuca kłody rowerzystom... nie inaczej było tym razem.... Oczywiście biletu na rower nie dało się kupić w kasie, dowiedziałem się, że muszę rozmawiać z konduktorem... pięknie... 
Pociąg spóźnił się o 75 minut... w końcu miał długą drogę z Warszawy Wschodniej do Zachodniej ;p, a to może zająć sporo czasu... gdy już pociąg doturlał się na stację, dowiedziałem się, że to pociąg międzynarodowy i przepisy nie przewidują przewozu rowerów... taką informację dostałem od Pani Konduktor... masakra... w perspektywie miałem kwitnięcie na dworcu gdzieś do 4-5 rano... 
ale chwila rozmowy i okazało się, że gdybym rozebrał rower to mógłby pojechać jako większy bagaż podręczny.... mało tego po chwili rozmowy okazało się, że jest wagon wyłączony z użycia, bo... nie ma w nim grzania, rower więc miał własny przedział... i nie musiałem go rozbierać... w zasadzie tylko przez uprzejmość konduktorki mogłem w miarę normalnie dojechać do Katowic. Sam siedziałem oczywiście w ogrzewanym wagonie..., było mi ciepło, było mi dobrze i odpadłem... na szczęście ustawiłem budzenie orientacyjnie na godzinę przed celem podróży... 
Gdy zadzwonił telefon/budzik.... okazało się, że odrobiliśmy około 40 minut... i dojeżdżamy do Sosnowca... więc mam około 8-10 minut na pozbieranie siebie i roweru i przygotowanie się do wyjścia... W Katowicach byłem gdzieś przed pierwszą w nocy... w domu jakieś 20 kilka minut później... 
zaczynam się zastanawiać nad dużą torbą na rower... i braniem jej tak na wszelki wypadek spotkań z TLK...

Piłka ręczna w Zabrzu - Rokitnicy
Piłka ręczna w Zabrzu - Rokitnicy © amiga

w drodze na BikeOrient

Piątek, 9 października 2015 · Komentarze(0)
Jest trochę po 12 gdy ruszam z małymi sakwami na dworzec PKP w Katowicach, plan z grubsza to dostać się na pociąg do Częstochowy, a później do Koluszek, mógłbym to co prawda zrobić przy pomocy TLK, było by szybciej, ale nie darzę tej spółki szczególną sympatią, głównie dlatego, że nie lubią rowerzystów, nie ma przedziałów na rowery, muszą stać przy kiblu... więc gdy tylko jest okazja, jest alternatywa, nawet jeżeli będę jechał dłużej to nie korzystam z usług TLK... wolę koleje regionalne i śląskie, a chyba najbardziej podoba mi się to co jest w kolejach Mazowieckich, gdzie zrozumiano, że rower to niekoniecznie bagaż... problem... gdzie za rower się nie płaci... i to widać gdy w wagonie jedzie kilkanaście, kilkadziesiąt rowerów... cóż.. pozostałe spółki jeszcze nie zrozumiały swojego błędu... 
W Częstochowie przesiadka, i w drogę do Koluszek gdzie jestem w okolicy 17... teraz mam trochę czasu by zajrzeć tu i ówdzie..., co ciekawe w końcu znajduję w mieście coś co mi się podoba... to coś, to kościół, niestety trwa msza, więc nie ma opcji bym wszedł do środka, podoba mi się targowisko... zaskakuje... ale to dzień targowy... podoba mi się kilka uliczek... są tak inne od tej części miasta którą zwykle widuję... Pod koniec postanawiam coś zjeść... trafiam na stację Orlenu gdzie zaskakuje mnie Kapuśniak - jest naprawdę niezły,  mam też czas na drugie danie, jednak schabowy to już nie ta bajka... cienkie mięso umieszczone w grubej panierce... smak mięsa niewyczuwalny, za to jajko i owszem..., dodatkowo smak psują ziemniaki odgrzewane w mikrofali... 
Na koniec zauważam informację, że mogę kupić jaja z wolnego wybiegu po 8 zł za 10 szt .... dziwny ten Orlen... liczyłem na maksymalnie Hot-Doga i kawę... a była wyżerka.... ;P
Wkrótce dociera Karolina, pakujemy się do samochodu i w drogę do Skierniewic... 


Rokitnica w Akcji ;)
Rokitnica w Akcji ;) © amiga

Do Tomaszowa

Piątek, 14 sierpnia 2015 · Komentarze(11)
Z rana kontrola spakowanych rzeczy, chyba mam wszystko... 

Wyjeżdżam z domu około 11:20... mam 40 minut by dotrzeć na dworzec PKP w Katowicach, dziś zaczyna się moja wyprawa w nieznane... 

Upał daje się we znaki... jadę więc powoli na dokładkę po cywilu, dzisiejszy dzień spędzę głównie w pociągu i samochodzie.
Zdecydowałem się na nieco wolniejszą jazdę pociągami regionalnymi. O ile jazda TLK byłaby szybsza, to pakowanie się do ich składów gdzie nie ma przedziałów rowerowych nie ma większego sensu... a w końcu mam i sakwy i plecak... rower maksymalnie obciążony... Mam nadzieję, że wszystko zagra. Co prawda przygotowania trwały 2 miesiące, ale... jednak nagłe przyspieszenie terminów troszkę namieszało... miałem tydzień by wszystko dopiąć na ostatni guzik.... Jeszcze wczoraj na szybko atakowałem sklep rowerowy... :)

Już na stacji PKP
Już na stacji PKP © amiga

Na dworcu czka już na mnie pociąg Kolei Śląskich...  w środku jest jeszcze pusto... Muszę zdemontować sakwy i powiesić go na haku... tutaj od razu pojawia się przypadłość sakw które posiadam... ich montaż i demontaż zajmuje za każdym razem kilka minut... 

Za to komfort jazdy osobówką sporo większy niż stanie przy kibelku w TLK... a niby to Intercity jest tą bogatszą spółką... 

W Częstochowie przesiadka do kolei regionalnych... tutaj również mam do dyspozycji odpowiednie miejsca na rower, trochę ponad godzinę później jestem już w moim "ulubionym" mieście kebabów... - Koluszkach....

Mam troszkę czasu... więc wsiadam na rower i kieruję się na Ujazd... 


Gdzieś po drodze dopada mnie Karolina, chwila powitania, i instalujemy rower na samochodzie... ruszamy na Tomaszów..., a czas pokaże co będzie dalej, jak wypadnie wspólna wyprawa rowerowa... :)