Wpisy archiwalne w kategorii

do 17km

Dystans całkowity:1622.81 km (w terenie 417.68 km; 25.74%)
Czas w ruchu:104:52
Średnia prędkość:15.47 km/h
Maksymalna prędkość:56.80 km/h
Suma podjazdów:6299 m
Maks. tętno maksymalne:230 (125 %)
Maks. tętno średnie:155 (84 %)
Suma kalorii:56095 kcal
Liczba aktywności:162
Średnio na aktywność:10.02 km i 0h 38m
Więcej statystyk

Krótko po pracy

Wtorek, 29 marca 2011 · Komentarze(2)
Myślałem, że dzisiaj nie wyjadę, ale dojeżdżając do domu nie mogłem się powstrzymać. Musiałem wskoczyć na rower i gdzieś pojechać, chociaż na chwilę.
Zgarnąłem Piotrka i w drogę. Wyjazd dość późno ok 19:00 w kierunku Stargańca. Czemuś lubię to miejsce i często tam wracam :). Czas mnie gonił i w ciągu godziny musiałem wrócić do domu, trzeba jeszcze trochę dzisiaj popracować, ale pewnie wybiorę się jutro na kolejną kilku km trasę.
Starganiec w Katowicach © amiga

Awaria ...

Sobota, 26 marca 2011 · Komentarze(2)
Wczoraj dotarł rowerek :) KTM Ultra Flite - model jeszcze z 2010 roku. Wróciłem do domu zamierzając szybko go podkładać i przejechać się gdzieś. Ale coś ostatnio pech mnie prześladuje. W domu okazało się, że piec gazowy wyzionął ducha, 2 godziny reanimacji na niewiele się zdały. Więc zabrałem się za rower
i po krótkim montażu wypad do znajomego w celu wyregulowania go. Thx Darku :)
Dzisiaj kolejny zakręcony dzień. Wizyta gazownika potwierdziła moje obawy - piecyk do wymiany. O 12 wypad na pogrzeb, jednak wcześniej króciutka wyprawa po chleb okrężną drogą przez las :)
Po powrocie z pogrzebu o jakimkolwiek większym wyjeździe raczej nie ma co marzyć, pogoda pokazała swoje brzydsze oblicze. Mam na dzisiaj dość, idę spać,
jutro będzie lepszy dzień, jest szansa na nieco wyższą temperaturę więc liczę na to, że w końcu gdzieś dalej wyjadę.

A to mój rowerek.

Zdjęcie pochodzi ze strony allegro/sklepu w który go kupiłem

... i po zmęczeniu

Poniedziałek, 18 października 2010 · Komentarze(3)
Dzisiaj nic mi się nie chciało, czułem się jakiś taki zmęczony, pewnie to pogoda.
Polegiwałem sobie spokojnie oglądając w TV jakieś mało wymagające programy gdy zadzwonił Piotrek. Kupił nowiuteńkie błotniki i stwierdził, że trzeba porobić troche fotek. Przełamałem się i w 15 min. byłem gotowy do wyjścia. Dojechał Piotr i w trasę. Pojechaliśmy standardowo przez os. Odrodzenia, Kostuchnę i Podlesie. Trasa maksymalnie skrócona, ale po powrocie wcześniejsze zmęczenie gdzieś prysło, czułem się jakiś taki "doładowany". Chyba w pracy powinni wprowadzić bike-pauze, szczególnie w poniedziałki ;)

Masakra ....

Sobota, 16 października 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Awaryjnie, do 17km
Niedawno z francji przyleciała siostra w odwiedziny.
W sobote postanowiliśmy pojechać do kuzynki na Giszowiec oczywiście na rowerach. Trasa bardzo przyjemna i krótka, więc pozbieraliśmy sie ok 16:00 i w trasę.
Siostra, podobnie jak ja, miała małą przerwę w kontakcie z rowerem (ok 15 lat).
Trasa to była masakra, 7 km przejechaliśmy w czasie ok 40 min. Każda górka była dla Niej nie do przejechania. Po dojechaniu na miejsce zaparła się, że już nie wsiądzie na rower i wraca taksówką. Szkoda pisać ... . Też miękłem na początku, ale taki numer ... . Mam nadzieję, że wkrótce jednak się przełamie i trochę pojeździ, z czasem będzie lepiej.

Bez błądzenia ...

Wtorek, 28 września 2010 · Komentarze(6)
Tym razem wyjazd bardzo krótki. Pogoda nieciekawa, na dokładkę Piotr ma tylko godzinę do turnieju. Wyprawa znanymi już mi drogami. Skierowaliśmy się na Kostuchnę dalej Podlesie.

Chwila odpoczynku na dworcu PKP Katowice-Podlesie (brzmi dumnie, gorzej wygląda).
W każdym bądź razie pojechaliśmy dalej w kierunku Piotrowic, postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jeden dworzec PKP tym razem Katowice-Piotrowice.

Budynek jeszcze parę lat temu prezentował się całkiem nieźle, obecnie to powoli Ruina - drzwi wyważone, szyby powybijane ...., pewnie skończy jak ten w Świętochłowicach - rozbiorą go ;(.

Po kilku min. odpoczynku szybki powrót do domu.
Jako, że nowy licznik jeszcze nie dotarł, to włączyłem opcję logowania w GPS-ie.
Dzięki temu mam przynajmniej z grubsza długość trasy. Reszta parametrów przejazdu jest szacunkowa, określona na podstawie poprzednich przejazdów.
I na koniec jeszcze jeden drobiazg. Na ok 11 kilometrze zaliczyłem OTB, drugi w mojej krótkiej karierze rowerzysty ;) Zjeżdżając z wysokiego krawężnika wjechałem do kałuży, niedużej …, tyle, że nie spodziewałem się tego co kryła woda, a była to głęboka wyrwa w asfalcie. Przednie koło zostało zablokowane, a ja fiknąłem przez kierownicę ;).
Na szczęście prędkość była minimalna, po krótkim przeglądzie siebie oraz roweru okazało się, że strat w zasadzie nie ma, jedynie spodnie były mokre (raczej nie ze strachu).

(Re)Akcja łańcuchowa ...

Wtorek, 14 września 2010 · Komentarze(10)
Po wymianie klocków hamulcowych (JAGWIRE SwitchBack Tri) i zamontowaniu nowego tylniego błotnika postanowiłem się wybrać na krótką przejażdżkę po okolicy. Zabrałem z sobą Piotrka i w drogę. Trasa prowadziła ulicami Spółdzielczości, Kryniczną, a później przez las wokół osiedla Odrodzenia. Hamulce działają idealnie, żadnych problemów jestem zachwycony. W między czasie dotarła do mnie również latarka rowerowa "Cree R5 290lm zoom" (Neolux.pl) kosztowała ok 100 zł z wysyłką. Po odpaleniu jej w lesie nie mogłem uwierzyć co potrafi jedna dioda.... 3W. Teren oświetlony na kilkadziesiąt metrów do przodu, dodatkowo po bokach również wszystko wyraźnie widzialne. Myślę, że produkt ten może konkurować z rozwiązaniami Sigmy czy CatEye przy nieporównywalnie niższej cenie. Wyjeżdżając z lasu na wysokości ul. Bażantów katastrofa - zerwał się łańcuch. Jako, że byłem blisko domu, to dałem sobie spokój z naprawianiem tego na miejscu, wróciłem „hulajnogą” do domu. Ostatnio wracając z Lędzin coś było już nie tak, bo co jakiś czas przeskakiwały mi przerzutki. Przypuszczałem, że trzeba coś wyregulować i oczywiście zapomniałem później do tego zajrzeć. Zaniedbanie to zemściło się baaaardzo szybko, na całe szczęście niedaleko od domu. Profilaktycznie chyba kupię drugi łańcuch gdyby przydarzyła się jeszcze kiedyś taka przygoda ;)

Klątwa 17 kilometrów

Sobota, 11 września 2010 · Komentarze(9)
Dzisiaj za radą Kajmana wybrałem się w okolice Stargańca. Pierwsza część trasy była nezbyt wymagająca. Z domu kierowałem się na Piotrowice a stamdąd przez akademiki w kierunku stargańca.

Jako że bardzo nie lubię wracać tą samą drogą którą przyjechałem to z powrotem trasa była bardziej hardcorowa. Postanowiłem się kierować na Zarzecze, tyle ze ok 21 w lesie poszło mi inaczej niż wstępnie myślałem/planowałem. Po pierwsze po dzisiejszych opadach w lesie było sporo rozlewisk i błota, momentami wpadałem w kałuże o głębokości do 40 cm. Jazda po piasku też nie należała do przyjemności. Na dokładkę troszkę pokręciłęm trasę (tzn jechałem wspomagając się od czasu googlemaps) i z mapy wynikało, że jest tam droga, w realu była tylko wąska ścieżka po której jazda też była prawie niemożliwa.
Co ciekawe coraz bardziej podobają mi się wymagające przejazdy w których nie wiem czego się spodziewać (Inna sprawa że klocki hamulcowe w takich warunkach niesamowicie szybko się ścierają, pozostałe podzespoły też pewnie cierpią ). Myślę że mimo wszystko będę wracał w te okolice, przejazd ogólnie oceniam bardzo pozytywnie.

Z ciekawostek zauważyłem, że od jakiegoś czasu nieważne którędy prowadzi trasa to zawsze ma ok 17 km ;) Może jutro uda mi się zmienić statystykę długości pojedynczego przejazdu.

Nocne podróżowanie ...

Piątek, 10 września 2010 · Komentarze(7)
Przejazd rozpocząłem, a w zasadzie rozpoczęliśmy od wizyty na stacji shella przy wylocie z ul. Fabrycznej celem uzupełnienia ciśnienia w oponach ;)
Wczorajszy przejazd był związany z błądzeniem po uliczkach na Podlesiu. Dzisiaj postanowiłem tam wrócic, wziąłem ze sobą grupę wsparcia (dzieki Piotr), dodatkowo kierowałem się podczas jazdy informacjami devilka i trasa została zaliczona bez większych wpadek. Kościół i szkołe minąłem tylko raz, więc jest pewien progres. Wracając ulicą tunelową mijaliśmy plac budowy i .... po raz kolejny (wczoraj też tam był) widziałem "pasącego" się królika.
.
Jeżeli jutro pogoda dopisze to czeka mnie z rana jazda do Lędzin. Oczywiście relacja z trasy zostanie umieszczona na blogu ;)

Niech żyje zgrabność ...

Czwartek, 9 września 2010 · Komentarze(8)
Dzisiejsza podróż zaczęła się od awarii. Wsiadając na rower zahaczyłem o tylni błotnik i ... go urwałem. Zdemontowałem jego resztki i w drogę ... . Ze względu na jego brak wybrałem trasę po drogach asfaltowych. Trasa obejmowała przejazd z Ochojca w kierunki kostuchny przez osiedle Odrodzenia, dalej Podlesie, Piotrowice i powrót do domu. Poniższa mapka pokazuje trasę zarejestrowaną telefonem z wbudowanym GPS-em.

W Kostuchnie pierwsza przerwa, kościół jest całkiem ciekawie oświetlony, a w pobliżu znajdują się 2 pomniki.


Przyjrzałem się również rowerowi, okazało się, żę prawdopodobnie podczas zdejmowania błotnika rozpiął mi się przedni hamulec. Niby drobiazg, bo używam głównie tylniego, ale brak był zauważalny.
Dalej czekał mnie przejazd przez Podlesie, a jako że tej dzielnicy specjalnie nie znam, to drogę solidnie pokręciłem. Przejeżdżając po raz kolejny obok szkoły stwierdziłem, że "nadejszła wiekopomna chwila" aby wspomóc się nawigacją. Po wybraniu właściwego kierunku skierowałem się wzdłuż torowiska w kierunku Piotrowic. Po drodze jeszcze jedna przerwa aby uwiecznić wiadukt kolejowy,

następnie szybki powrót w kierunku Ochojca.
Po powrocie zająłem się urwanym błotnikiem, 30 min później został ponownie zainstalowany, ciekawe ile tym razem posłuży ;)

Nocna jazda ....

Środa, 8 września 2010 · Komentarze(3)
Klasycznie już objechałem okoliczne lasy. Przejazd prawie standardowy Ochojec-> Murcki-> Giszowiec-> Ochojec. Tyle, że tym razem dość późno (wyjazd ok 20:00), ale za to z qmplem (wyciągnąłem go z domu, choć specjalnie się nie opierał ;)

Wyjątkowo również zamontowałem, przekręconą z innego rowera, dodatkową lampkę. Moja jest niestety za słaba na przeloty o takiej porze po lesie (zaczynam to lubić) i muszę przyznać, że z dwoma lampkami było lepiej. Jedną ustawiłem na ok 20m, druga świeciła bliżej 3-4m więc pole widzenia miałem spore i nie obawiałem się już jakiegoś powalonego drzewa (niestety zdarzają się takie niespodzianki podczas wycinki), lub innej przeszkody.
Miałem też okazję sprawdzić nowe spodenki i rękawiczki kupione w Gliwickim Decathlonie. Oba zakupy okazały się strzałem w dziesiątkę (dzieki Darku za doradztwo i podwózkę do marketu ;)
Przy okazji zaczynam sobie uświadamiać, że rower to drogie hobby, jest jeszcze tyle drobiazgów (mniejszych i większych), które mogą się przydać podczas jazdy.
Powoli zbliżam się do granicy gdy ikość kasy włożona w dodatki (manetki , lampki, opony itp) przekroczy cenę samego rowera. Na szczęście byłem już wcześniej na to przygotowany, więc tak bardzo nie boli ....