Zdradliwy poranek w środę
Środa, 22 lutego 2017
· Komentarze(4)
Kategoria W jedną stronę, Solo, Do/Z Pracy, do 34km
Ruszam zdecydowanie wcześniej niż wczoraj jest 7:01... pogoda lepsza od zapowiedzi, bez opadów, przez chmury przebija się słońce, za to wieje silny wiatr. Licznik pokazuje 2.4 stopnia na plusie, ale gdy rozglądam się po drogach nie wygląda to dobrze, w wielu miejscach widzę przymarznięte kałuże. Trzeba uważać...
Rowerzyście pojawili się na drogach... i nie tylko drogach © amiga
Kolejny rowerzysta dzisiaj © amiga
Po jakiegoś diabła wpakowałem się na przedłużenie Bałtyckiej, wiedziałem, że będzie tam "wilgotno" ale to na co się natknąłem przerosło moje wyobrażenia. Wszędzie wielkie głębokie rozlewiska, brzegi oblodzone, jadę może 6-7 km/h, szybciej się boję, to nie góral i nie zimowe opony. Jestem na "cienkich" kołach szaraka... W 2/3 trasy zaliczam glebę, upadam na lewy bok, dobrze, że prędkość była niewielka, a mokre liście zamortyzowały upadek. Gdy staję czuję, że nogi mi się rozjeżdżają, kawałek prowadzę rower. Po około 20 m wsiadam na niego ponownie. Ostrożnie wyjeżdżam z "lasu". Nie mam zamiaru po raz drugi wjeżdżać na leśne ścieżki. Przynajmniej nie o poranku. Wieczorem powinny być nieco lepsze warunki, w końcu temperatura ma krążyć w okolicach 8 stopni. Tylko ten wiatr... a możliwe są jeszcze opady.
A mogłem jechać asfaltem © amiga
Do góry też pięknie ;) © amiga
Kogoś dorwali © amiga
Jadąc dalej widzę, że temperatura powoli się podnosi, jednak oblodzenia na poboczach dalej się pojawiają, jadę bardziej asekuracyjnie, nie ma co przeginać, to jeszcze nie wiosna... Do granic Zabrza docieram około 7:50, ruch jak diabli, małe wariactwo. Zjeżdżam z głównej drogi, a tam w pobliżu szkoły jeszcze gorzej, jakaś "wariatka" na warszawskich blatach wyprzedza mnie i po chwili gwałtownie hamuje. Masakra, mało do niej nie dobiłem. Szokoa gadać.
Rowerówka na Bielszowickiej po zimie © amiga
Dzisiaj gaz nieco taniej - 2.11 © amiga
Słońce odbija się w szybach :) © amiga
Mistrzyni kierownicy, wyprzedziła mnie i chwilę później gwałtownie hamowała © amiga
Sprzątanie świata © amiga
Gdy jestem w Gliwicach zaczyna się uspokajać ruch, ale do ideału daleko, przejazd przez Zabrską to skomplikowany logistycznie wyczyn, to skrzyżowanie już dawno powinno być przebudowane. Tracę na nim dobre 2 minuty... Do firmy za to już niedaleko... całe 300m. Spoglądam ostatni raz na licznik. Jest 4.8 stopnia, temperatura wyraźnie wzrosła. To dobrze. Gdyby jeszcze tak nie sprawdziły się prognozy odnośnie opadów.... ;)
Rowerówka została wyczyszczona poza... tym co jest za słupkami.Zamiatarka tam nie wjedzie © amiga
Wjazd na Zabrską to dzisiaj był wyczyn © amiga
Rowerzyście pojawili się na drogach... i nie tylko drogach © amiga
Kolejny rowerzysta dzisiaj © amiga
Po jakiegoś diabła wpakowałem się na przedłużenie Bałtyckiej, wiedziałem, że będzie tam "wilgotno" ale to na co się natknąłem przerosło moje wyobrażenia. Wszędzie wielkie głębokie rozlewiska, brzegi oblodzone, jadę może 6-7 km/h, szybciej się boję, to nie góral i nie zimowe opony. Jestem na "cienkich" kołach szaraka... W 2/3 trasy zaliczam glebę, upadam na lewy bok, dobrze, że prędkość była niewielka, a mokre liście zamortyzowały upadek. Gdy staję czuję, że nogi mi się rozjeżdżają, kawałek prowadzę rower. Po około 20 m wsiadam na niego ponownie. Ostrożnie wyjeżdżam z "lasu". Nie mam zamiaru po raz drugi wjeżdżać na leśne ścieżki. Przynajmniej nie o poranku. Wieczorem powinny być nieco lepsze warunki, w końcu temperatura ma krążyć w okolicach 8 stopni. Tylko ten wiatr... a możliwe są jeszcze opady.
A mogłem jechać asfaltem © amiga
Do góry też pięknie ;) © amiga
Kogoś dorwali © amiga
Jadąc dalej widzę, że temperatura powoli się podnosi, jednak oblodzenia na poboczach dalej się pojawiają, jadę bardziej asekuracyjnie, nie ma co przeginać, to jeszcze nie wiosna... Do granic Zabrza docieram około 7:50, ruch jak diabli, małe wariactwo. Zjeżdżam z głównej drogi, a tam w pobliżu szkoły jeszcze gorzej, jakaś "wariatka" na warszawskich blatach wyprzedza mnie i po chwili gwałtownie hamuje. Masakra, mało do niej nie dobiłem. Szokoa gadać.
Rowerówka na Bielszowickiej po zimie © amiga
Dzisiaj gaz nieco taniej - 2.11 © amiga
Słońce odbija się w szybach :) © amiga
Mistrzyni kierownicy, wyprzedziła mnie i chwilę później gwałtownie hamowała © amiga
Sprzątanie świata © amiga
Gdy jestem w Gliwicach zaczyna się uspokajać ruch, ale do ideału daleko, przejazd przez Zabrską to skomplikowany logistycznie wyczyn, to skrzyżowanie już dawno powinno być przebudowane. Tracę na nim dobre 2 minuty... Do firmy za to już niedaleko... całe 300m. Spoglądam ostatni raz na licznik. Jest 4.8 stopnia, temperatura wyraźnie wzrosła. To dobrze. Gdyby jeszcze tak nie sprawdziły się prognozy odnośnie opadów.... ;)
Rowerówka została wyczyszczona poza... tym co jest za słupkami.Zamiatarka tam nie wjedzie © amiga
Wjazd na Zabrską to dzisiaj był wyczyn © amiga