Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2016

Dystans całkowity:1470.81 km (w terenie 217.00 km; 14.75%)
Czas w ruchu:65:05
Średnia prędkość:22.60 km/h
Maksymalna prędkość:51.65 km/h
Suma podjazdów:6875 m
Maks. tętno maksymalne:178 (96 %)
Maks. tętno średnie:143 (77 %)
Suma kalorii:49948 kcal
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:33.43 km i 1h 28m
Więcej statystyk

Krowa rajdowa

Niedziela, 25 września 2016 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Wyjeżdżam sporo przed świtem, pociąg prawie pusty, wewnątrz wracają imprezowicze, samą atmosferą można się upić, próbuję się zdrzemnąć, ale jak to zwykle ze mną w pociągach bywa szanse na to niewielkie, upajam się za to bogatym bukietem zapachów win, piwi  innych trunków... ;)
W Kolejach Śląskich
W Kolejach Śląskich © amiga
W Częstochowie przesiadka... na siłę muszę lecieć do kasy, bo w Katowicach za diabła w kasie nie dało się kupić biletu na całą podróż, Koleje Śląskie coś wspominały że zmienił się regulamin w Kolejach Regionalnych... podobno wprowadzono w osobówkach rezerwację na rowery... jakieś jaja... Pytam się o to konduktorki.... i zrobiła zdziwioną minę... Pierwsze Słyszy...ale przez tą akcję za rower płaciłem 2 razy... Szkoda gadać...
Koleje Łódzkie
Koleje Łódzkie © amiga
Zaczyna budzić się dzień, wstaje słońce, za oknem mgła... trzeba użyć telefonu... :)
Wschód słońca
Wschód słońca © amiga
Krajobraz we mgle
Krajobraz we mgle © amiga
Poranne klimaty
Poranne klimaty © amiga
Uroki wczesnego wyjazdu
Uroki wczesnego wyjazdu © amiga
Ciekawe kiedy mgły znikną
Ciekawe kiedy mgły znikną © amiga
Nikogo nie ma
Nikogo nie ma © amiga
W Łodzi Kaliskiej spotykam się z Karoliną i jedziemy samochodem za Aleksandrów Łódzki, na start KROWY Rajdowej, Impreza poza pucharem, ale w ciekawej okolicy, organizowana jest po raz trzeci, ja jestem tutaj pierwszy raz. Karolina pozwala sobie towarzyszyć... więc chyba się nie zgubię...  Może być ciężko, około 60km, wszyscy którzy znają tą okolicę mówią coś o piaskach... a ja na stosunkowo wąskich oponach...  42x700c. Wcześniej nie jeździłem nimi po piachu.... jak będzie... nie wiem, mam nadzieję, że nie utknę. 

Nieco przed 10:40 dostajemy mapy... terem może nie jest jakiś strasznie rozległy ale to co się rzuca w oczy stosunkowo niewielka ilość asfaltów...  Wyjeżdżamy z bazy jako jedni z ostatnich , mamy zaznaczone tylko kilka punktów, z wstępnej szybkiej analizy wynika, że czasu jest na styk.... 14 PK, 60 km... w czasie 4:15. uwzględniając brak asfaltów... wystarczy jeden, może 2 błędy i będzie po ptokach.... 

Na starcie
Na starcie © amiga
Ten krzyż to jakiś znak? Będzie aż tak ciężko?
Ten krzyż to jakiś znak? Będzie aż tak ciężko? © amiga
Chwila przed odprawą
Chwila przed odprawą © amiga
Mapy przed nami
Mapy przed nami © amiga

Widząc Wikiego na starcie, raczej nie mam złudzeń kto wygra... ;), cóż... ruszamy, najpierw powoli... zaliczamy punkty w kolejności ich numeracji... przynajmniej na początku. 

Niestety nie mam opisu punktów, a były dość charakterystyczne, lekko wierszowane ;), niestety zostały oddane na mecie. Jeszcze jeden szczegół który wyróżniał te zawody - nie ma perforatorów, trzeba coś spisać, policzyć sprawdzić i wpisać na kartę, przyznam się, że to najsłabszy punkt zawodów, tutaj premiowani są okoliczni mieszkańcy którzy dobrze ją znają, tam gdzie trzeba coś policzyć jest jeszcze ok, ale miejsca z których np liczy się kolor... już niekoniecznie.... 

PK 1 
Najbliżej położony punkt, dojazd wg mapy szutrami i pod koniec tylko trzeba wjechać we właściwą przecinkę, lekko przestrzeliwujemy, ale szybko zawracamy, te przestrzelenie to może 50 m, jakoś mam problem by przyzwyczaić się do tej skali mapy, ostatnio jeździłem głównie an mapach 1:75000 i 1:100000, mostek zaliczony, trzeba spisać gatunek powalonego drzewa w pobliżu... Brzoza - to nie mogło być nic innego, bo pewnie 90% ludzi nie było by w stanie zidentyfikować gatunku, zresztą sam pewnie byłbym w stanie określić może 4-5 gatunków poza brzozą.

PK 2 
Punkt znajduje się jakieś 2.5 może 3 km dalej w pobliżu leśniczówki, kilku bikerów mamy koło siebie, niby wybraliśmy wersję szutrową, niby ma być prościej, ale po raz pierwszy trafiamy na dość paskudne piachy, rower w kilku miejscach się zapada.... do Ambony trafiamy bezbłędnie, szczeble policzone - jest ich 10.

Ambona z 10 ma szczeblami... o ile dobrze pamiętam ;)
Ambona z 10 ma szczeblami... o ile dobrze pamiętam ;) © amiga

PK 3

Lustrzanka została w samochodzie, dzisiaj raczej nastawiłem się na zdjęcia telefonem, miejscami jednak żałuję.... okolica jest malownicza, Droga za to przynajmniej jej pierwsza część daje się we znaki, trochę piachów, trochę szutrów, kamieni... tarka... gdy docieramy do asfaltu czujemy ulgę, dojazd do przecinki gdzie ma być grób psa jest bezproblemowy, wjeżdżamy w tą właściwą i... widzimy ekipę poszukiwawczą, to nie wygląda dobrze, grobu nie ma... teren jest czesany w odległości około 100m od miejsca gdzie jesteśmy, w końcu ktoś krzyczy jest... i jest... jakieś 100 metrów na wschód... na mapie jest więc błąd... co organizatorzy potwierdzają już na mecie. Imię psa spisane, jedziemy dalej.

No i jesteśmy w polu
No i jesteśmy w polu © amiga
Gdzie ten pomnik?
Gdzie ten pomnik? © amiga
Grób psa
Grób psa © amiga
Piko - był kochany
Piko - był kochany © amiga

PK 4 

Początkowo planowaliśmy podjazd na PK od północy jednak Karolina zwróciła uwagę, że chyba jest przecinka, tyle że kółko zasłania ją...  trochę więc na czuja wjeżdżamy w miejscu gdzie ma być... i jest... punkt odnaleziony, zresztą kilka osób też tam się kręci... 
Tyle, że zastanawiam się co to było, chyba paśnik... (brakuje opisu punktów) i trzeba przeliczyć szczeble w dnie paśnika. Jest ich 5 - tego też w tej chwili pewny nie jestem ;). Cóż... 

Punkt znaleziony jedziemy na 

PK 5

Droga dość prosta, jedziemy z grupą bikerów i oczywiście przestrzeliwujemy, tak to jest jak włącza się instynkt stadny... nie przepadam za takimi sytuacjami, jednak Karolina ma głowę na karku... Pytanie dotyczy pięter lasu ile ich jest i co to za piętra... z pamięci... 
 Ściółka, Runo,  Podszycie, Drzewa - oczywiście to w tej chwili z pamięci, ale mogłem się machnąć, Google w tej chwili podpowiada mi że Podszycie to Podszyt, ale niby to samo , w każdym bądź razie były 4 warstwy ;)

PK 6

Tym razem do odszukania jest słupek określający granice oddziałów, ich jest od groma w lesie liczymy przecinki, na dokładkę spory fragment jest po lesie i po piasku... odbijamy w przecinkę która wydaje nam się tą właściwą, słupek znaleziony i chyba ten właściwy, numery oczywiście z pamięci... więc może być z tym różnie.... 131, 130, 118 przy drodze było jeszcze kilka słupków... wiem że odczytywałem ich numery, więc być może teraz coś pokręciłem, ech szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia karcie startowej.... Swoją drogą czemu nie robiłem zdjęć? Telefon miałem pod ręką...  

PK 7

Jedziemy z grubsza na północ by dotrzeć do szutru wzdłuż autostrady tam naszą uwagę zwraca przepust pod drogą... to skróci nam drogę :) więc tam też podążamy... Za stawem ma być miały domek i zadanie - policz żabki... jakie żabki... 
Dojeżdżamy na miejsce...  wchodzimy do środka i są... jest ich 17 to te od firan... 

PK 8

Dość długi przelot, decydujemy się na wariant przez Wiktorów i Orlą, tutaj zadanie to policz okna w garaży przy opuszczonym domu...masakra.. przestrzeliwujemy o jakieś 200 m... zawracamy... okazuje się, że to nie opuszczony dom tylko dom w budowie za siatką ogrodzeniową, liczymy zza płotu okna... jest ich 3

PK 11 

Zmiana kolejności... z tej strony jazda wg numeracji nie ma większego sensu, ww zasadzie chyba bardziej naturalnym byłby PK 14, ale zaczyna nam brakować wody a to punkt gdzie ma być coś do picia...  czytaj woda Na miejscu jesteśmy dość szybko, tym razem do spisania jest informacja w którym kręgu znajdują się Skrzaty, opis znaleziony, woda uzupełniona, banan zjedzony, jedziemy dalej, tuż obok jest
Co to jest Skrzat.... ;)
Co to jest Skrzat.... ;) © amiga

PK 10

Na około 500 odcinku ma być dom, gdzie właściciel powiesił na słupkach ogrodzeniowych puszki po piwie, mamy spisać nazwę tego najbardziej ulubionego, czas nas goni, nie zatrzymujemy się, dopiszemy to dalej, ale działka znaleziona bezbłędnie, puszki są po Tyskim Harnasiu i jedna po Okocimiu...

PK 14

Musimy nieco zawrócić na PK, na północ...w większości szutrami, gnamy jak wariaci... czasu coraz mniej ,punktów do zaliczenia również... mamy zobaczyć i spisać to to za zwierze siedzi na drzewie... na miejscu okazuje się, że to małpa :) 

PK 13
w końcu sam asfalt, może 3 km d przejechania, szybko docieramy pod kościół, spisz kolory okien... i teraz znowu będzie z pamięci.. 
czerwony, niebieski, zielony i żółty - tego ostatniego nie jesteśmy pewni... wnętrze jest ciemne, kościół zamknięty a kolor prawie nierozpoznawalny... ech... właśnie z takich powodów wolałbym perforatory, nie było by takich problemów... 

PK 12

W większości szuter i trochę po lesie, ale odcinek krótki... brzony odnalezione i tutaj również problem, brzozy są 2 ale jedna z odnogą może na wysokości 20 cm z 10 m wygląda jakby były 3, wpisujemy 2 z adnotacją o innej możliwości... brrrr te perforatory.... 

PK 9

Ostatni nasz punkt, dość długi przelot, czasu za to bardzo mało.... gnamy na wariata... wpadamy na miejsce, punt zaznaczony przy stawie... coś o bramce.... brami nie ma... z daleka przez drzewa za bagnem Karolina zauważa jakieś 2 bramki... wyjeżdżamy i podjeżdżamy ciut dalej liczmy haczyki na górnej belce... jest ich 13...mam delikatne obiekcie do szczegółowości mapy i zaznaczenia tego PK. Punkt nie jest przy stawie, jest jakieś 50 metrów od niego. Oznaczenie na szarym polu...  

Nie zastanawiamy się nad tym, mamy góra 30 minut czasu... masakra jakaś...

Meta

Ja na wąskich oponach, Karolina także, ale dzielnie walczymy z szutrami, z piaskami, wpadamy na metę, zziajani, zmęczeni... ledwo żywi. wg mojego zegarka jest 14:59... wg organizatorów 15:01...  tak też wpisują nam na karty, nie kłócę się bo i po co jak chwilę później okazuje się, że przedłużyli czas o 5 minut... a może i więcej. Tyle, że ja swojego czasu jestem pewien... w końcu synchronizowałem go z netem kilka godzin wcześniej... 

Jest chwila by pogadać, okazuje się, że Wiki wpadł na metę jaki pierwszy (tak też obstawiałem na początku) z kompletem, jechało z nim jeszcze 2 gości... nie wiem na którym jestem miejscu, ma być to ogłoszone na facebooku... cóż poczekam... 

Za to Karolina ląduje na pudle na 2-gim miejscu, różnica pomiędzy pierwszym to jedynie kilka sekund... na ostatnim odcinku zostaliśmy wyprzedzeni... Ale i tak było nieźle, tym bardziej, że teren nie był lekki a asfaltu było niewiele... 

A jeszcze jeden szczegół... zamiast perforatorów sportowych można użyć zabawkowych, ozdobnych z wzorami, kosztują grosze i można je kupić w wielu sklepach z art biurowymi... Na jakiś zawodach były wykorzystywane i spisały się nieźle... 


No i mamy pudło
No i mamy pudło © amiga
Karolina na podium :)
Karolina na podium :) © amiga

Zawody skończone, słońce coraz niżej, pakujemy rowery i Karolina podrzuca mnie na stację PKP, chwila pożegnania i lecę, mam kilka minut do odjazdu, ostatnie zdjęcia Łodzi z peronu, trwa mecz na pobliskim stadionie, chyba nic wielkiego, bo ludzi mało... ale przynajmniej są głośni ;)

Podjeżdża pociąg, o czasie, pakuję się do środka, i.... chwilę później kołchoźnik ogłasza, że wyjedziemy z około 30 minutowym opóźnieniem, jedna z pasażerek zasłabła i czekamy na pogotowie... Te przyjeżdża bardzo nieśpiesznie... faktyczni od chwili ogłoszenia do przyjazdu minęło dobre 20 minut :(
Na stacji Łódź Kaliska
Na stacji Łódź Kaliska © amiga
Przyśpiewki wskazują, że trwa mecz
Przyśpiewki wskazują, że trwa mecz © amiga

W końcu jednak ruszamy, mam 3 godziny, próbuję się zdrzemnąć... nie ma szans... 
W pociągu InterCity
W pociągu InterCity © amiga
Dojeżdżam do Katowic... został tylko dojazd do domu, jest chłodno, ciemno.. jadę najkrótszą drogą... W domu ciuchy lądują w praniu a ja w wannie, dawno a sobie nie miałem tyle piachu i pyłu... 

Dzień był dość intensywny, sama KROWA bardzo wymagająca, większość szlaków piaskowa, szutrowa, niewiele asfaltu... prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się aż takiego hardcoru na amatorskiej imprezie...  Zresztą gdy jechaliśmy było widać, że niektórzy uczestnicy mają serdecznie dość. Brakowało też jakiegoś bufetu, była tylko woda na 11 PK...  z drugiej strony to jedynie 4 godziny z hakiem. Inna sprawa, że po drodze kojarzę tylko jeden sklep i to właśnie w okolicy 11-ki;)

Dzień w sumie był miło spędzony razem z Karoliną... Dziękuję Ci za kolejny wspólny maraton :)

W kilometrażu doliczony jest jeszcze mój dojazd do dworca PKP... w sumie niewiele, ale jednak...

Piątek późnym popołudniem

Piątek, 23 września 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam krótko po 17, dzień był męczący szczególnie jego druga część, do zachodu słońca mam około 1:20... jadę szosami, w sumie mam lampki... jednak jakoś mnie nie ciągnie do lasu, nie dzisiaj, nie teraz. Wiatr zachodni :), dość ciepło, tyle, że słońce lekko za chmurami. Plecak ciąży dzisiaj niemiłosiernie, ale też sporo do zabrania miałem. Na drogach pustki, tak jak lubię, tyle, że to efekt późnej pory. 

Na skrzyżowaniu
Na skrzyżowaniu © amiga
Fragmentem zahaczam o Poznańską, dziwi mnie, że jeszcze są tam pracownicy, w końcu jest piątek... czyżby im się zaczęło spieszyć?  
Fragment Poznańskiej
Fragment Poznańskiej © amiga
Przejazd przez Rudę dość szybki,na Wirku przez chwilę chodziło mi po głowie by przejechać się wzdłuż potoku Bielszowickiego. Tyle, że ciężko jest pokonać te skrzyżowanie na wprost, tutaj przydało by się coś... światła? rondo? 
Ale pusto na skrzyżowaniu :)
Ale pusto na skrzyżowaniu :) © amiga
Trochę pod górkę
Trochę pod górkę © amiga
Cóż, wiec standardowo, pod górkę szosami, później zjazd do Kochłowic, i rowerówka ta część która nie wiadomo po co miała wymienioną nawierzchnię. 
Rowerówka w Kochłowicach po remoncie
Rowerówka w Kochłowicach po remoncie © amiga
Co jakiś czas spoglądam za siebie, słońce coraz niżej, gdy jestem w Panewnikach oceniam, że mam około 15 może 20 minut do zachodu słońca. Gnam ile wlezie... ale czuję już zmęczenie po całym tygodniu jazdy. 
Mistrz wyjeżdżania na 5
Mistrz wyjeżdżania na 5 © amiga
Boisko Kolejarza w Piotrowicach
Boisko Kolejarza w Piotrowicach © amiga
Wycieczka rodzinna
Wycieczka rodzinna © amiga
W chwili gdy dojeżdżam do domu słońce już się schowało za horyzontem, a jestem dobre 3-4 minuty wcześniej niż wczoraj... cóż... mamy jesień... na pocieszenie, to za 3 miesiące dzień będzie się znów wydłużał :)
Prawie się cmoknęły
Prawie się cmoknęły © amiga

Piątkowy poranek

Piątek, 23 września 2016 · Komentarze(2)
Wyruszam około 7:14, trochę późnej niż myślałem pierwotnie, tym bardziej, że wstałem o 5:30. Termometr zeznaje że mam 4 stopnie... wiatr lekko w twarz, najważniejsze, że świeci słońce, zastanawiam się czy nie pojechać ponownie koło stawów w lesie Kochłowickim. 
Jednak gdy podjeżdżam do miejsca gdzie miałbym odpić spoglądam na czas... nie ma szans, w zamian pojadę wzdłuż potoku Bielszowickiego. 
Poranek na wyjeździe z Katowic
Poranek na wyjeździe z Katowic © amiga
Byłem pewien, że poranne mgiełki tam się pojawią, dopiero na miejscu stwierdzam, że warto było :), jadę na spokojnie wzdłuż potoku, zapach jak zwykle zabija, ale klimacik jest ;)
Pięknie świeci słońce
Pięknie świeci słońce © amiga
W kierunku centrum Kochłowic
W kierunku centrum Kochłowic © amiga
Poranne mgiełki przy potoku Bielszowickim
Poranne mgiełki przy potoku Bielszowickim © amiga
Na horyzoncie mgiełki
Na horyzoncie mgiełki © amiga
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Klimacik rodem z horroru
Klimacik rodem z horroru © amiga
Mroczne miejsce
Mroczne miejsce © amiga
Wyjeżdżam na Wirku naprzeciwko Bielszowickiej, punkt ósma jestem już w Bielszowicach, a jakieś 10 minut później dojeżdżam do Zabrza, coś pusto... ale mi to nie przeszkadza. 
Lubię te osiedle
Lubię te osiedle © amiga
Jadę już cały czas szosami, w Gliwicach zmieniam nieco wybierane szlaki, nie mam ochoty jechać Poznańską. Prawie na 100% będzie tam Sajgon, Wczoraj zawracałem, przedwczoraj zawracałem, to już wolę chwilę postać na światłach przy wylocie z Beskidzkiej. 
Pod firmą
Pod firmą © amiga
Dojeżdżam do firmy, temperatura poszybowała do prawie 10 stopni.. Pod koniec trasy było mi już ciut za gorąco...  

Czwartek późnym popołudniem

Czwartek, 22 września 2016 · Komentarze(1)
Wyjeżdżam po 17, jest ciepło, termometr pokazuje coś koło 16 stopni, wieje wiatr w plecy, mam na sobie tylko wiatrówkę... krótkie gacie... :) Przyjemny wieczór, szkoda tylko, że poranek był tak chłodny. Jako, że wyjeżdżam dość późno, a muszę jeszcze zahaczyć o paczkomat więc jadę szosami, mam góra 1.5 godziny do zachodu słońca, co prawda mam lampki, jednak jeszcze nie mam ochoty ich używać, pewnie za tydzień i tak nie będę miał wyboru :(
Pracują nad światłowodami?
Pracują nad światłowodami? © amiga
O tej porze na szczęście jest już pusto na drogach, niewiele samochodów, trochę rowerzystów... jakiś pojedynczy biegacz, parku kijkarzy. Nie zatrzymuję się bo i po co... spieszy mi się... 
Nowe ogrodzenie
Nowe ogrodzenie © amiga
na Bielszowickiej standardowo olewam rowerówkę, nie przepadam za tym 700 m odcinkiem ładnie wpisującym się w statystyki Rudy Śląskiej, ale nie mającej racji bytu... Niby wszystko jest ok, ale błędów od groma... 
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Długi cień na Panewnickiej
Długi cień na Panewnickiej © amiga
W Miarę szybko dojeżdżam do Zadola, na chwilę podjeżdżam po paczkomat, odbieram co moje i gnam do domu. Piotrowice solidnie zakorkowane. 
Gdzieś zgubił dziecko
Gdzieś zgubił dziecko © amiga
Wkrótce docieram do domu, w tej chwili słońce zachodzi za budynki... dzień się kończy... 
Rowerzystka w Piotrowicach
Rowerzystka w Piotrowicach © amiga
Ostatnie promienie słońca
Ostatnie promienie słońca © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 22 września 2016 · Komentarze(3)
Wyjeżdżam o 7:12... to mniej więcej najczęstszy czas wyjazdu. Zimno.... tylko 4 stopnie wg termometru za oknem. Wiatr w twarz i niestety sporo wilgoci w powietrzu. Po raz pierwszy od chyba maja założyłem długie gacie. Początkowo myślę by jechać tylko szosami, jednak za Panewnikami zmieniam plan, widzę mgiełki, widzę pięknie świecące słońce.....  Aż prosi się by wjechać gdzieś w las... więc odbijam na stawy Księżycowe i... już po chwili wiem, że warto było, trochę żałuję, że nie mam lustrzanki przy sobie... ale telefon też daje radę. 

Poranne mgiełki nad stawami Księżycowymi
Poranne mgiełki nad stawami Księżycowymi © amiga
Lubię takie klimaty
Lubię takie klimaty © amiga
Wyjeżdżam gdzieś pomiędzy Halembą a Kochłowicami, kieruję się na ul Gabrieli Zapolskiej, wiem, że przez Nowy Świat dotrę na Bielszowice, tyle, że nie spodziewałem się tam zacisków... Na szczęście samochody przemieszczają się w zadowalającym tempie, wkrótce docieram do skrzyżowania gdzie odbijam na boczne drogi... 
Na tyłach Halemby
Na tyłach Halemby © amiga
Wpakowałem się w lekki korek w Bielszowicach
Wpakowałem się w lekki korek w Bielszowicach © amiga
Nienawidzę gdy tak parkują
Nienawidzę gdy tak parkują © amiga
Zabrze praktycznie zupełnei opustoszałe, jedynie na rondzie przy DTŚce chwila postoju...  i mały Zonk w Gliwicach, Poznańska jest tak rozwalona iż postanawiam zawrócić i pojechać nieco inaczej. Zahaczam przy okazji o Lidla, po gacie biegowe, W zimei cąłkiem nieźle spisują się na rowerze ;) Więc krótkie zakupy i gnam do firmy
Rondo Sybiraków w Zabrzu
Rondo Sybiraków w Zabrzu © amiga
Na poznańskiej za duży Sajgon... trzeba zmienić trasę
Na poznańskiej za duży Sajgon... trzeba zmienić trasę © amiga
Na chwilę do Lidla
Na chwilę do Lidla © amiga
Nareszcie w firmie
Nareszcie w firmie © amiga
W międzyczasie  temperatura wzrosła do około 7 stopni... 

Środa późnym popołudniem

Środa, 21 września 2016 · Komentarze(0)
16:49 - ruszam, jest cieplej, jest słoneczniej, jest wietrzniej, jest trochę jesienne... 
W ciągu dnia trochę popadywało, raz nieco bardziej, raz mniej, z przerwami, od początku zastanawiam się gdzie wjechać w las, po opadach raczej odpada Sośnica i tamtejsza hałda, podobnie średnio mam ochotę na starą hałdę w Makoszowach. Korci mnie by pojechać przez Łączną i tam też się kieruję. 

Aż trudno uwierzyć, że tak było jeszcze 3 godziny temu
Aż trudno uwierzyć, że tak było jeszcze 3 godziny temu © amiga

Plac budowy na Poznańskiej
Plac budowy na Poznańskiej © amiga
Na chwilę zatrzymuję się w lasku Makoszowski, słońce dodaje uroku temu miejscu, zresztą chyba nie tylko temu... gdyby jeszcze było tak z 10 stopni więcej. W Makoszowach zmieniam delikatnie trasę, przejeżdżam przez wiadukt nad A4 i pakuję się do lasu, trochę wilgotno, boję się, że będzie bardzo ślisko. Na szczęście tak nie jest, pomimo tego, że błoto pojawia się tu i tam... 
Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga
Pięknie się zrobiło
Pięknie się zrobiło © amiga
Trochę wilgotno w lesie
Trochę wilgotno w lesie © amiga
Na chwilę wyjeżdżam z lasu na Halembie, dziwnie mało samochodów, tyle, że stąd już nie ma sensu by jechać szosami, zbyt by to wydłużyło trasę, nie dając nic w zamian. A las czeka... 
Policja na Halembie
Policja na Halembie © amiga
Stara hałda na Halembie... powoli zachodzi słońce, jest niesamowicie pięknie, długi cienie kładą się po okolicy, ruszam dalej, ale rozglądam się za grzybami, jedyne które jestem w stanie wypatrzeć jadąc na rowerze to... Kanie... w którymś momencie mam wrażenie, że są... zawracam spoglądam na znalezisko,,,, niestety to nie kanie
Jeszcze góra pół godziny do zachodu słońca
Jeszcze góra pół godziny do zachodu słońca © amiga
Na starej hałdzie
Na starej hałdzie © amiga
Paralotniarze coś kombinują
Paralotniarze coś kombinują © amiga
Podchodzę bliżej... i szkoda... z 10 m i przy 20 km/h wyglądały obiecująco... W sumie nie wiem co to za grzyby... a jak nie wiem to nie zbieram... 
Grzybów coraz więcej
Grzybów coraz więcej © amiga
Wyjeżdżam w Panewnikach, do domu jadę głównie szosami, słońce jest coraz niżej, w chwili gdy dobijam do bramy budynku słońce znika za horyzontem.Ciuchy lądują w pralce... ale po jakimś czasie zauważam, że nie ma licznika... hmmm... zaglądam do prali jest... pierze się... ech... 
Rowerzystów pełno wszędzie
Rowerzystów pełno wszędzie © amiga
Takiej zawalidrogi dawno już nie miałem przed sobą
Takiej zawalidrogi dawno już nie miałem przed sobą © amiga
Pranie licznika to chyba nie jest dobry pomysł ;)
Pranie licznika to chyba nie jest dobry pomysł ;) © amiga

Środa rano

Środa, 21 września 2016 · Komentarze(3)
Czas wyjazdu niemal identyczny jak wczoraj, tyle, że pogoda nieco inna, po pierwsze jest o 25% cieplej ;) - całe 10 stopni, wiatr zmienił kierunek na zachodni, tyle, że jest słabszy, za to w komplecie pada drobny deszcz... jest nieprzyjemnie. Na drogach chyba nieco większy ruch, tyle, że bez tragedii... 

Już na początku trasy zaczyna padać
Już na początku trasy zaczyna padać © amiga
Zaskakują jednak rowerzyści, szczególnie na odcinku od Piotrowic do granicy Katowic jest ich całkiem sporo, w Kochłowicach wita mnie drobny zacisk, gdyby nie piesi to pewni wszyscy byśmy kwitli na tym skrzyżowaniu. 
Są jednak twardzi zawodnicy :)
Są jednak twardzi zawodnicy :) © amiga
Lekki zacisk w Kochłowicach
Lekki zacisk w Kochłowicach © amiga
Wirek o dziwo pusty, podobnie jak Bielszowice i.... Zabrze. to ostatnie zaskakuje.pogoda jakby się nieco poprawiła już od Wirka jest sucho... cieszy mnie to... jak się jednak okazuje zbyt wcześnie. Gdy wyjeżdżam z Zabrza ponownie pojawia się deszcz, tyle, że tym razem to już nie kapanie, nie mżawka, ale pełnoprawne opady... 
W Bielszowicach nie jest tak źle
W Bielszowicach nie jest tak źle © amiga
Na leśnej w Zabrzu
Na leśnej w Zabrzu © amiga
Na Poznańskiej dalej ryją
Na Poznańskiej dalej ryją © amiga
Im bliżej firmy tym bardziej pada, na dokładkę przy wyjeździe z bł jakiś zacisk, początkowo myślałem, że taki ruch jest na Zabrskiej, a okazało się, że przy wylocie z tej pierwszej ulicy rozkraczyła się ciężarówka, za nią stoi kolejna, pomimo 2 pasów udało im się zablokować całą szerokość drogi... , rowerem dość ładnie to objeżdżam, jednak nie zazdroszczę kierowcom, po chodniku nie ma jak, bo znaki, barierki, stojące samochody, wstecz też jakoś niejak bo to jednokierunkowa... na dokładkę dojeżdżają kolejne samochody z tyłu... 
Na wyjeździe na Zabrską
Na wyjeździe na Zabrską © amiga
Okazuje się, że rozkraczyła się ciężarówka, a za nią druga i korek gotowy
Okazuje się, że rozkraczyła się ciężarówka, a za nią druga i korek gotowy © amiga
Minutę później jestem w firmie, na szczęście nie zmoczyło mnie za bardzo... za to gorąca kąpiel pomaga... Prognozy wskazują, że wieczorem będzie jednak zdecydowanie lepiej... 

Wtorek wieczór

Wtorek, 20 września 2016 · Komentarze(4)
Wyjeżdżam około 16:45, niby wyższa temperatura, ale 13 to nie to co lubię, poproszę o 10 więcej... Wiatr mocniejszy z północy, samochodów na drogach tak sobie, zastanawiam się jak jechać, chyba szosami... 

I ciemne chmury znowu nadciągają
I ciemne chmury znowu nadciągają © amiga
Dzieci wesoło wpadają pod koła
Dzieci wesoło wpadają pod koła © amiga
Na Poznańskiej niespodzianka, ekipa dalej pracuje... o przejeździe nie ma mowy, zawracam, jadę nieco inaczej, W Zabrzu pakuję się w lasek Makoszowski na Kończyce a tam... kierunek Bielszowice
Na Poznańskiej się dzieje... zawracam
Na Poznańskiej się dzieje... zawracam © amiga
Dopiero w Bielszowicach decyduję się pojechać nieco inaczej, kierunek Halemba, ale po drodze odbijam na Nowy Świat, tyłami za kopalnią do ul Gabrieli Zapolskiej. Bawią mnie zawieszone na wysokości około 2 metrów poprzeczki. Nawet na rowerze jest średnio bezpiecznie, pewnie gdybym stał na pedałach mógłbym przywalić głową... Głupi pomysł...  i chyba jedyne takie rozwiązanie... a najprawdopodobniej poszło o nośność wiaduktu nad torami. 
Nisko zawieszona poprzeczka ;)
Nisko zawieszona poprzeczka ;) © amiga
W końcu czeka mnie nieco terenu, nieco piasku, błota, szutrów... Zaskakuje ilość rowerzystów w okolicach stawów księżycowych... zresztą biegaczy też jest sporo... 
Wyjazd z Ligockiej
Wyjazd z Ligockiej © amiga
Korek na Owsianej?
Korek na Owsianej? © amiga
W Panewnikach na rondzie z Owsianą zaskakuje mnie korek, postanawiam wbić się znów w las, mniej więcej równolegle do Panewnickiej, wyjeżdżam tuż obok akademików. Do domu niedaleko, jeszcze tylko kilku gości łapiących pokemony i mogę się ogrzać... 
Dzień był dość przyjemny, tyle, że w tym czasie pracowałem, cóż... nie zawsze można mieć wszystko, mam nadzieję, że jednak lato wróci... Chociaż na kilka miesięcy ;)
Ponownie w lesie
Ponownie w lesie © amiga
Czyżby i tutaj zalęgły się pokemony?
Czyżby i tutaj zalęgły się pokemony? © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 20 września 2016 · Komentarze(1)
Ruszam dobre 10 minut wcześniej niż wczoraj, jest wyraźnie chłodniej, silniejszy wiatr z północy, za to niebo jakby nieco przejaśniało, nie ma już tak ciężkich chmur jak wczoraj. W Piotrowicach trafiam na zacisk, tyle, że na tym skrzyżowaniu prawie zawsze jest pełno samochodów, czekam na czas gdy zostanie one przebudowane, aż się o to prosi... przy czym nie wiem co lepsze. Czy 2 poziomowa przelotówka czy jednak rondo, miejsca jest całkiem sporo i na jedno i drugie rozwiązanie. Niemniej dzisiaj muszę się pogodzić z tym co zastaję... 

Poranny zacisk w Piotrowicach - nie wróży to dobrze
Poranny zacisk w Piotrowicach - nie wróży to dobrze © amiga
Minąwszy Piotrowice samochody powoli znikają z ulic, na wyjeździe z Katowic zupełnie luźno, podobnie jest w Kochłowicach i na Wirku, podczas gdy wczoraj co chwilę trzeba było kontrolować to co się dzieje... trzeba było wymijać samochody stojące w korkach... 
Dopiero w Bielszowicach muszę przepuścić 3-4 samochody ;).... 
Coś pusto w Kochłowicach
Coś pusto w Kochłowicach © amiga
Wczoraj walczyli z tą studzienką
Wczoraj walczyli z tą studzienką © amiga
W Bielszowicach też specjalnie tłoku nie ma
W Bielszowicach też specjalnie tłoku nie ma © amiga
Zastanawiam się gdzie zniknęły ekipy remontowe? W Bielszowicach w ciągu jednego dnia udało im się usunąć asfalt i położyć nowe łaty, podobnie na wcześniej przejechanym Wirku, czyli jednak da się... 
Trochę się obawiam tego na co trafię w Zabrzu, wczoraj był kilometrowy korek, dojeżdżam do feralnego skrzyżowania tuż przed ósmą i... jest pusto... za mną może 2 samochody, to wszystko...  
Wczoraj był tutaj dzwon, dzisiaj pustki
Wczoraj był tutaj dzwon, dzisiaj pustki © amiga
Za to wkurzają rodzice dowożący pociechy do szkół czy przedszkoli... lecą na krechę nie zważając czy coś jedzie czy nie, profilaktyczne zbliżając się do takich miejsc wolę zwolnić. 
Pani postanowiła wpakować się pod koła, a to że rowerowe
Pani postanowiła wpakować się pod koła, a to że rowerowe © amiga
W Gliwicach również pusto, postanawiam nieci inaczej odbić, patrząc na postępy na Poznańskiej to dzisiaj chłopaki mają w planie lanie asfaltu, wolę odpuścić tamten przejazd, w zamian mam do zaliczenia 2 razy światła... ale cóż... 2 minuty z głowy... 
W drodze do przedszkola?
W drodze do przedszkola? © amiga
Niebo coraz ładniejsze, coraz więcej błękitu, jest szansa na to, że ten dzień będzie jednak ciepły... chociaż zamiast północnego wiatru wolałbym południowy... byłoby cieplej... 
Czy mi się wydaje, czy jednak się wypogadza?
Czy mi się wydaje, czy jednak się wypogadza? © amiga
Jeszcze chwila i będę w firmie :)
Jeszcze chwila i będę w firmie :) © amiga
Wjazd na Zabrską bezproblemowy, aż jestem w szoku... bez zatrzymania, tak to miałem tylko w trakcie wakacji... 
Oby popołudnie było cieplejsze i słoneczne i chyba na to się zapowiada :)

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 19 września 2016 · Komentarze(1)
16:37 - ruszam, jest szaro buro i ponuro, w ciągu dnia kropiło, widać ślady po deszczu, początkowo chciałem jechać tylko szosami, jednam dość szybko zmieniłem zdanie, za duży ruch na drogach, wolę uciec w las... 

Coś mi się zdaje, że jutro nie ma co nawet próbować tędy jechać
Coś mi się zdaje, że jutro nie ma co nawet próbować tędy jechać © amiga
Więc wpierw lasek Makoszowski, później Makoszowy, Kończyce, znienawidzony przeze mnie węzeł z A4 i wjeżdżam do lasu
Ciemno w lesie
Ciemno w lesie © amiga
Przy kopalni Makoszowy
Przy kopalni Makoszowy © amiga
Chyba górnicy się obudzili, że
Chyba górnicy się obudzili, że "Dobra Zmiana" ma ich głęboko w... poważaniu © amiga
Cisza, spokój, żadnych ludzi, nie ma żywego ducha, gdyby chociaż słońce chciało wyjrzeć zza chmurki... ale nie nie ma na to szans... Na Halembie,  Sajgon jak podobny do tego co było z rana na Wirku, na szczęście ronda robią swoje, udaje się szybko czmychnąć na ul Piotra Skargi i dalej na Ligocką... 
Sam w ciemnym boru
Sam w ciemnym boru © amiga
Młody rowerzysta
Młody rowerzysta © amiga
Przejeżdżając nad Jamną, mam wrażenie, że coś jakby się przeciera, może jednak jutro będzie ładniej? Może...
Jakby coś tam się przecierało
Jakby coś tam się przecierało © amiga
Postanawiam pojechać nieco dookoła, zaliczając nieco więcej lasów Panewnickich, mam jeszcze trochę czasu... 
Koniki gdzieś zwiały
Koniki gdzieś zwiały © amiga
W domu i tak jestem przed planowanym czasem, mogę się na spokojnie wykąpać, coś zjeść... i zadzwonić :)

Powrót chyba tbył mimo wszystko przyjemniejszy niż jazda do pracy...