Środa późnym popołudniem
Środa, 21 września 2016
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
16:49 - ruszam, jest cieplej, jest słoneczniej, jest wietrzniej, jest trochę jesienne...
W ciągu dnia trochę popadywało, raz nieco bardziej, raz mniej, z przerwami, od początku zastanawiam się gdzie wjechać w las, po opadach raczej odpada Sośnica i tamtejsza hałda, podobnie średnio mam ochotę na starą hałdę w Makoszowach. Korci mnie by pojechać przez Łączną i tam też się kieruję.
Aż trudno uwierzyć, że tak było jeszcze 3 godziny temu © amiga
Plac budowy na Poznańskiej © amiga
Na chwilę zatrzymuję się w lasku Makoszowski, słońce dodaje uroku temu miejscu, zresztą chyba nie tylko temu... gdyby jeszcze było tak z 10 stopni więcej. W Makoszowach zmieniam delikatnie trasę, przejeżdżam przez wiadukt nad A4 i pakuję się do lasu, trochę wilgotno, boję się, że będzie bardzo ślisko. Na szczęście tak nie jest, pomimo tego, że błoto pojawia się tu i tam...
Lasek Makoszowski © amiga
Pięknie się zrobiło © amiga
Trochę wilgotno w lesie © amiga
Na chwilę wyjeżdżam z lasu na Halembie, dziwnie mało samochodów, tyle, że stąd już nie ma sensu by jechać szosami, zbyt by to wydłużyło trasę, nie dając nic w zamian. A las czeka...
Policja na Halembie © amiga
Stara hałda na Halembie... powoli zachodzi słońce, jest niesamowicie pięknie, długi cienie kładą się po okolicy, ruszam dalej, ale rozglądam się za grzybami, jedyne które jestem w stanie wypatrzeć jadąc na rowerze to... Kanie... w którymś momencie mam wrażenie, że są... zawracam spoglądam na znalezisko,,,, niestety to nie kanie
Jeszcze góra pół godziny do zachodu słońca © amiga
Na starej hałdzie © amiga
Paralotniarze coś kombinują © amiga
Podchodzę bliżej... i szkoda... z 10 m i przy 20 km/h wyglądały obiecująco... W sumie nie wiem co to za grzyby... a jak nie wiem to nie zbieram...
Grzybów coraz więcej © amiga
Wyjeżdżam w Panewnikach, do domu jadę głównie szosami, słońce jest coraz niżej, w chwili gdy dobijam do bramy budynku słońce znika za horyzontem.Ciuchy lądują w pralce... ale po jakimś czasie zauważam, że nie ma licznika... hmmm... zaglądam do prali jest... pierze się... ech...
Rowerzystów pełno wszędzie © amiga
Takiej zawalidrogi dawno już nie miałem przed sobą © amiga
Pranie licznika to chyba nie jest dobry pomysł ;) © amiga
W ciągu dnia trochę popadywało, raz nieco bardziej, raz mniej, z przerwami, od początku zastanawiam się gdzie wjechać w las, po opadach raczej odpada Sośnica i tamtejsza hałda, podobnie średnio mam ochotę na starą hałdę w Makoszowach. Korci mnie by pojechać przez Łączną i tam też się kieruję.
Aż trudno uwierzyć, że tak było jeszcze 3 godziny temu © amiga
Plac budowy na Poznańskiej © amiga
Na chwilę zatrzymuję się w lasku Makoszowski, słońce dodaje uroku temu miejscu, zresztą chyba nie tylko temu... gdyby jeszcze było tak z 10 stopni więcej. W Makoszowach zmieniam delikatnie trasę, przejeżdżam przez wiadukt nad A4 i pakuję się do lasu, trochę wilgotno, boję się, że będzie bardzo ślisko. Na szczęście tak nie jest, pomimo tego, że błoto pojawia się tu i tam...
Lasek Makoszowski © amiga
Pięknie się zrobiło © amiga
Trochę wilgotno w lesie © amiga
Na chwilę wyjeżdżam z lasu na Halembie, dziwnie mało samochodów, tyle, że stąd już nie ma sensu by jechać szosami, zbyt by to wydłużyło trasę, nie dając nic w zamian. A las czeka...
Policja na Halembie © amiga
Stara hałda na Halembie... powoli zachodzi słońce, jest niesamowicie pięknie, długi cienie kładą się po okolicy, ruszam dalej, ale rozglądam się za grzybami, jedyne które jestem w stanie wypatrzeć jadąc na rowerze to... Kanie... w którymś momencie mam wrażenie, że są... zawracam spoglądam na znalezisko,,,, niestety to nie kanie
Jeszcze góra pół godziny do zachodu słońca © amiga
Na starej hałdzie © amiga
Paralotniarze coś kombinują © amiga
Podchodzę bliżej... i szkoda... z 10 m i przy 20 km/h wyglądały obiecująco... W sumie nie wiem co to za grzyby... a jak nie wiem to nie zbieram...
Grzybów coraz więcej © amiga
Wyjeżdżam w Panewnikach, do domu jadę głównie szosami, słońce jest coraz niżej, w chwili gdy dobijam do bramy budynku słońce znika za horyzontem.Ciuchy lądują w pralce... ale po jakimś czasie zauważam, że nie ma licznika... hmmm... zaglądam do prali jest... pierze się... ech...
Rowerzystów pełno wszędzie © amiga
Takiej zawalidrogi dawno już nie miałem przed sobą © amiga
Pranie licznika to chyba nie jest dobry pomysł ;) © amiga