Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:1811.16 km (w terenie 572.00 km; 31.58%)
Czas w ruchu:85:26
Średnia prędkość:21.20 km/h
Maksymalna prędkość:61.30 km/h
Maks. tętno maksymalne:239 (129 %)
Maks. tętno średnie:148 (80 %)
Suma kalorii:94455 kcal
Liczba aktywności:48
Średnio na aktywność:37.73 km i 1h 46m
Więcej statystyk

OrientING

Sobota, 12 maja 2012 · Komentarze(9)
Po wczorajszym ciężkim dniu, dzisiaj jest zdecydowanie lepiej.
Z rana zbieramy się w 3-kę, Ja Monika i Tomek.
Dzisiaj mój debiut w Rajdach na dezorientację, nie jest źle, kierowniczką całego przedsięwzięcia jest Monia. Tomek po wczorajszym wypadku, niestety nie może czynnie wziąć udziału, jednak pomaga ile może (tasuje karty ;P, itp.).
Na miejsce zbiórki dojeżdżam godzinę przed czasem, coś trzeba zrobić. Pierwsze kroki kieruję do pobliskiego sklepu, a później jadę w kierunku żółtego szlaku, zobaczyć czy jest tam dużo piachu (szlak prowadzi przez pustynię ;P).
Chwila przerwy na uzupełnienie płynów i czas na focenie przed rajdem.
Fragment żóltego szlaku w pobliżu błędowa © amiga


żółty szlak © amiga


czarna mrówka © amiga


a coż to za żuczek ? © amiga


prawie jak w jaskini ;P © amiga


Minęło trochę czasu, więc pora wrócić na miejsce zbiórki, zaczynają się powoli zbierać pozostali uczestnicy, kilka min. później wysłuchujemy prelekcji prowadzonej przez Kosmę na temat punktów kontrolnych, ich oznaczenia itp. W między czasie zaczyna się psuć pogoda, zrywa się porywisty wiatr i zaczyna od czasu do czasu kropić.
Ruszam sam, taki mam plan, sprawdzić się, zobaczyć jak mi pójdzie, czy mnie to pociąga. Od Moniki dowiaduję się, że optymalna trasa to jedyne 20km. Co to dla mnie, powinienem całość zrobić w godzinę ;) Nie biorę jednak pod uwagę, że wielkość ta została nieco zaokrąglona w dół, poza tym optymalna, nie oznacza, że ja nią pojadę.
Na początek postanawiam pojechać na najbardziej oddalony punkt na pustyni Błędowskiej w pobliżu Chechła. Jednak po drodze zaliczam PK 13 na bagnach błędowskich, lampion wygląda dziwnie, w zasadzie w ogóle nie wygląda. Ktoś go spalił, wraz z pieszymi uczestnikami zostawiamy odpowiednią informację dla pozostałych uczestników ;)
Był PK ale się spalił :) © amiga


Biała Przemsza © amiga


Ruszam dalej, w pobliżu Kościoła w Błędowie znajduje się PK3

Punkt kontrolny 3 krzyż © amiga

Ciekawe miejsce na taki punkt, gdyby nie wcześniejsza informacja, na 100% bym go pominął.
Kościół w Błędowie © amiga

Kolejny punkt nieco dalej, na skrzyżowaniu drogi z czerwonym szlakiem. Zastanawiam się czy nie pojechać szlakiem jednak... decyduję się na jazdę nieco dłuższą drogą, ale za to asfaltem. Boję się, że na szlaku będzie sporo piachu i może mnie to nieco spowolnić.

Punkt kontrolny 2 - Skrzyżowanie drogi i szlaku © amiga


Do Chechła dojeżdżam w ciągu kilkunastu minut, na miejscu napotykam autokar z wycieczką nomadów ;), grasujących po pustyni. Mam problem, ze zdjęciem tego miejsca bez ludzi, ale udaje się.

Pustynia Błędowska © amiga


ruiny na pustyni błędowskiej © amiga


Mapa okolicy - Punkt kontrolny 5 - tablica informacyjna © amiga

Dalsza trasa to powrót tą samą drogą, prawie do samego Błędowa. W Młyńskiej Górze odbijam na Zagórze, Polok i odnajduję kolejny PK.

Punkt Kontrolny 11 - Krzyż © amiga


Obok PK znajduje się hydrant i coś ma w sobie takiego, że uwieczniam go na kilku fotkach.

Hydrant w polu © amiga


Rzut oka na mapę i widzę, że do PK 12 prowadzi jakaś ścieżka polna, jest to najkrótsza trasa więc się w nią ładuję, problem pojawia się nieco dalej gdy ścieżka robi się coraz bardziej porośnięta trawą.

Punkt obserwanyjny © amiga


Udaje się jednak dotrzeć do PK12 którym jest... kolejny hydrant w pobliżu Koziej Góry.

Punkt Kontrolny 12 - Kozia Góra - hydrant © amiga


Wszystkie PK na północ i wschód Błędowa mam zaliczone, pora na te zachodzie i południowe. Wracam do Błędowa i szukam wjazdu na czerwony szlak prowadzący do Krzykawy, Coś jednak idzie nie tak, wjazdu nie odnajduję, obok na mapie jest jednak zaznaczona inna ścieżka. Jadę ją sprawdzić, początkowo asfalt, później ścieżka leśna. Z każda chwilą, robi sie jednak coraz węższa, mniejsza, bardziej zarośnięta, aż w końcu znika. Patrzę i na oko mam max. 500m na przełaj do kolejnego PK. Po drodze jest jednak Biała Przemsza. Dochodzę do brzegu i wstępne kalkulacje są takie, że przejdę ją w brud. Mam szczęście, kawałek dalej leży powalone drzewo, rower pod pachę i idę, kilka razy łapię równowagę, ale docieram do drugiego brzegu.

Przeprawa przez rzekę © amiga


Idę dalej przez łąkę i widzę… ,widzę, jest…, jest kolejny PK ;), od razu mi raźniej.

Punkt kontrolny 15 Kapliczka © amiga


Właściwa kapliczka ;P © amiga


W pobliżu odnajduję kolejne 2 punkty - PK15 i PK14

Punkt kontrolny 8 - Sosny - tablica informacyjna © amiga


Punkt Kontrolny 14 - Rozstaje dróg - tablica informacyjna przystanku © amiga


Tablica informacyjna przystanku nr 3 © amiga


Pod kapliczką jeszcze chwila odpoczynku, trzeba uzupełnić zapasy energii. Kilka min. później ruszam dalej, w kierunku Krzykawy. Zaczyna lać deszcz, mocniej i mocniej.
W Krzykawie odnajduję kolejno PK1 - Pomnik Francesco Nullo, PK10 - Dworek Staropolski, PK9 - krzyż (dużo ich dzisiaj na trasie, Monia się chyba nawróciła ;).

PK1 - Pomnik Francesco Nullo © amiga


Punkt kontrolny 1 © amiga


Punkt Kontrolny 10 © amiga


Punkt kontrolny 10 - Dworek Staropolski © amiga


PK 9 - Krzyż © amiga


Punkt kontrolny 9 - Krzyż © amiga


Jadę dalej, na... Laski ;) do odnalezienia pozostały 2 punkty, PK7 - Jaskinia pod skałą i PK6 - drzewo na środku ronda.

Z PK7 mam problem, szukam go kilkanaście min, i nie ma, za to znajduję urocze stawiki, jest pięknie, ale pogoda coraz gorsza, jestem przemoczony. Przerywam poszukiwania jaskini i jadę do PK6.

Bunkrów nie ma, ale też jest zajebiście © amiga



Punkt kontrolny 6 - Drzewo na środku ronda © amiga



Do mety pozostały mi już tylko 4km. Ubłocony, w zasadzie upiaszczony dojeżdżam na miejsce. Przemoczone ubranie przy 10 stopniach i wietrze, szybko odbiera mi ciepło. Odpoczywam chwilę przy ognisku rozpalonym przez organizatorów (w zasadzie miał być grill), ale dzięki temu trochę się rozgrzewam, do mety docierają kolejni uczestnicy. Ok 16:00 jest już po imprezie, szybkie rozdanie dyplomów i wracam rowerem do Łośnia. Tam zmieniam ubranie na jedyne suche - cywilne, szybka kawa i jadę na dworzec PKP DG Ząbkowice.
Organizacją rajdu jestem zachwycony, liczę na kolejne :), szkoda jednak, że uczestnicy się wykruszyli, wpływ na to miała pewnie pogoda.
Coś jest pociągającego w tych rajdach, pewnie spróbuję sił na jakimś kolejnym, może na dłuższej trasie, może Zygfrydem jak wróci z serwisu?

Chce mi się wyć...

Piątek, 11 maja 2012 · Komentarze(9)
Dizisiejszy dzień miał być inny, miła wycieczka do Dąbrowy Górniczej. Wyjazd zaplanowałem na 15:00, pomimo, że byłem umówiony dopiero na 19:00. Miał być objazd i focenie wszystkich Pogorii, może pustynia Błędowska.
Wyjechałem o czasie, jednak w Dąbrowie Górniczej zadzwoniłą do mnie Monika z informacją, że Tomek miał wypadek niedaleko mojego domu. Q..a ... gdybym wyjechał godzinę później, gdybym nie pojechał, gdybym pojechał później pociągiem byłbym mu w stanie pomóc, a tak wszystko ch..j. Zmieniłem trasę i jadę pędem w kierunku Łośnia, spotykamy się z Moniką, zamianiamy kilka zdań. Monika jedzie z odsieczą po Tomka, a ja,... ja mam chwilowo dość, zaglądam do pobliskiego sklepu, uzupełniam zapasy i jadę. Jadę nad zalew Łosień. Siedzę ponad godzinę, ochota do jazdy gdzieś prysnęła, chce mi się WYĆ.

Kolejny tel. i dowiaduję się, że Tomek ma "tylko" złamaną rękę.
I tak się dzisiaj upiję.

Q...a m.ć

Jak ochłonę to wrzucę foty z zalewu. pewnie jutro

Jest już jutro więc uzupełniam wpis o obiecane foty
Nad zalewem Łosień © amiga


Stary czlowiek i Łosień © amiga

Szybki wypad do serwisu

Piątek, 11 maja 2012 · Komentarze(3)
Krótkie kółeczko w kilku sprawach. Początkowo do bankomatu, później odwiedziny serwisu rowerowego i wymiana sztycy w rowerze, ta oryginalna była już mocno zmęczona, a przede wszystkim zbyt krótka. Cała impreza kosztowała mnie 28zł razem z wymianą na miejscu ;). Później trzeba było sprawdzić jak się jeździ, więc kierunek - pobliski las, dalej Murcki, Giszowiec, kapliczka św. Huberta i na koniec powrót do domu.
Na więcej szaleństw nie ma czasu, muszę jeszcze załatwić kilka drobiazgów dzisiaj.

Kłoda na kłodzie © amiga


Kapliczka św. Huberta © amiga


Zamknięte z powodu że nieczynne © amiga


Zamknięte na Amen ;P © amiga

Początek podróży Zygfryda do Warszawy

Czwartek, 10 maja 2012 · Komentarze(7)
Powrót bez większych szaleństw, trasa standardowa, temperatura wysoka, w granicach 30 stopni. Trochę mi się spieszy, Zygfryd dzisiaj ma rozpocząć podróż do Warszawy do sprzedawcy. Po powrocie sprawdziłem pakunek i dzwonię do qmpla. Bierze go ze sobą do pracy, a dalej już DPD do Warszawy, trochę to skomplikowane, ale ogranicza mi koszty wysyłki ;). Co najmniej przez najbliższe 2 tygodnie czeka mnie jazda na Dziaduniu, zacząłem dostrzegać kilka jego drobnych niedoskonałości, pewnie w między czasie je skoryguję (zmęczony amortyzator, manetki do regulacji, i trochę za krótka sztyca). Nie zmienia to faktu, że na napędzie 7 rzędowym i rowerze ważącym ok 15 kg jedzie się świetnie. Nie brakuje przełożeń, rower się toczy dość żwawo, jedynie podjazdy są nieco bardziej męczące, ale co z tego.

Dzisiejsza fota (sorry, że tak mało):
Śląskie klimary © amiga

standardowo dopracowo

Czwartek, 10 maja 2012 · Komentarze(4)
Kolejny "nudny" wyjazd do pracy. Jednak dzisiaj rano ciepło, w chwili wyjazdu 12 stopni. Próbuję walczyć z dziaduniem i chyba z dobrym skutkiem. Dawno już nie jechało mi się tak dobrze i tak szybo na tej trasie. Nie przeszkadzał mi już specjalnie brak SPD-ków, no może na podjazdach troszkę ich brakowało.
Dzisiaj bez fot. wyjechałem za późno 7:20 - masakra

Powrót z pracy

Środa, 9 maja 2012 · Komentarze(2)
Powrót z pracy na dziaduniu, jedzie mi się rewelacyjnie i dość szybko. Pogoda piękna, jest ciepło, w końcu, część ciuchów wylądowała w plecaku. Tylko jeden postój na hałdzie w Rudzie Śląskiej, chwila walki z kadrem i mam fotkę,
Piękne popołudnie © amiga

aby widzieć co robię położyłem się na trawie, przynajmniej tak mi się wydawało, po wstaniu okazało się, że leżałem na mrowisku ;) Oblazły mnie czarne mrówki, kolejne kilka min. zajęło mi usunięcie tych stworzonek z ciała, ubrania. ;)

Po powrocie do domu chwila odpoczynku i pora na przygotowanie Zygfryda do podróży do Warszawy, mycie, pakowanie. Zajęło mi to ok 2 godzin. Jutro kurier i zobaczymy jaką dostanę odpowiedź, a przez kilka dni, będę ujeżdżał dziadunia.

Dziadunio na wypasie

Środa, 9 maja 2012 · Komentarze(12)
Jeszcze wczoraj wyciągnąłem go z garażu, starego Authora, odkurzyłem, zrobiłem szybki przegląd, poprzekładałem kilka szpargałów i tyle.
Rankiem dosiadłem dziadunia i w drogę. Początkowo jechało się dziwnie, inna geometria, jakaś taka mała kierownica (krótsza o ok 20cm w stosunku do tej Zygfrydowej), pedały platformowe, napęd 7 rzędowy, hamulce V-Break. Ale po kilku km było już się całkiem przyjemnie, zacząłem wyczuwać ten rower. Pewnie przydał by mu się mały lifting, ale w sumie po co ;)
Jeszcze dzisiaj będę dzwonił do dystrybutora KTM-a. Zobaczymy co powiedzą. Mam nadzieję, że problem zostanie szybko rozwiązany.
Dzisiejsze fotki:
Dziadunio na wypasie © amiga

Dmuchawce, latawce... © amiga

Nie ma że boli...

Wtorek, 8 maja 2012 · Komentarze(10)
Wyjazd z pracy raczej standardowy, jednak to co stało się później, mocno odbiegało od normy. Na 2 kilometrze coś zaczęło mi mocno zgrzytać, pierwsze podejrzenia padły na tylnie koło, obstawiam, że zmieliłem jakieś łożysko. Zatrzymuję się na chwilę i wszystko wygląda dobrze, jadę dalej, ale zgrzyty nasilają się. Zatrzymuję się na 6 km i ponownie przeglądam koła, napęd, wszystko jest ok. Mój wzrok wędruje jednak nieco wyżej, i wyżej, i q...a @#$%!!!

No i po ramie © amiga


Uszkodzona rama strona lewa © amiga


Uszkodzona rama strona prawa © amiga

poleciała rama. A wszystko to przez Kosmę i jej laleczkę VooDoo:
Może nie malowana ale lala, tzn. laleczka ;-)
Laleczka voo doo i... "szpileczka" ;-) © kosma100
.

Gdybym wiedział, że właścicielka czarnego Kota ma taką moc, w życiu nie zdecydowałbym się na próbę wyprzedzenia jej w rywalizacji. Pierwsze ostrzeżenie dostał Coco75 teraz Ja. Ciekawe kto następny. Monika może pokaż wszystkie laleczki VooDoo aby właściciele zdążyli się przygotować do wydatków ;P

A na poważnie to, rower jest jeszcze na gwarancji więc, jutro muszę skontaktować się ze sprzedawcą/dystrybutorem i ustalić warunki wysyłki/odbioru ramy/roweru.
Ciąg dalszy dzisiejszej podróży to zjazd na dworzec PKP w Zabrzu – był najbliżej, dojazd do Katowic i kolejne 6.5 km na uszkodzonym rowerze.
Za chwilę idę odkurzyć starego Author-a SX i przygotować go do wyjazdu dopracowego.

Tytuł wpisu pochodzi z poniższej piosenki:



Ostatnie ostrzeżenie zejdź z drogi którą kroczysz
Niech w inną stroną spojrzą twe niewidzące oczy
Bo gdyby to widziały co mam dla ciebie gnoju
To tak by spierdalały jak nie chcą pływać w słoju


Nie z chromosomu ani z nasienia
Lecz z wegetacji owocu wkurwienia
Co dojrzał wreszcie nim spadł na ziemię
Pierdolnął z furią mnie prosto w ciemię
Tak się narodził ponury mściciel
Eliminator i odkupiciel
Darth Apokalips ja jeździec piąty
Tym czterem przy mnie zamiatać kąty
Kierunek jazdy sam Bronson mi wskazał
Więc nic nie ujdzie bokiem ni płazem
Spokój odnajdę w dręczonych kanaliach
Na bachanaliach we krwi i fekaliach


Pełny ma bak czeka na znak
Na kierownicy spocone dłonie
Zdradę i gniew zamieni w krew
Przybywaj mścicielu w czarnym furgonie


Poborca zgniłek co ludzi nęka
Czeka go męka i pewna ręka
Z cęgami w żarze co szarpią boki
Żywych bóg czyni a ja czynię zwłoki
Pan strażnik miasta nie da se rady
Usunąć z jajec skręconej blokady
Jak mnie usunął za stówę z mandatem
Wypada zatem zapoznać go z katem
Terenia z urzędu będzie błagała
Tak jak ci wszyscy których olała
W intencji maluczkich których ma w dupie
Jej głowa zasterczy na telesłupie


Nie ma że boli ma boleć i chuj nie ma że boli (no nie ma nie ma)
Zbawca oprawca wyrusza na bój I się nie pierdoli (no to nie ściema)


Jak dorwę tego kutasa z tepsy
Będę dla niego gorszy od sepsy
Tak jak on dla mnie gdy reklamacji
Nie uznał choć miałem w niej sporo racji
Oleję błagania drania o życie
Z modemem sagemem skwierczącym w odbycie
Za nic nie dopuszczę do dalszej kariery
Tego co bierze za trasę a cztery
Trzynaście złotych a droga w remoncie
Oj będę kończył długo nim skończę
Kwitami opłaty klajstrować mu ryja
Bójcie się chamy � tak mściciel zabija


Ale ja nie mam furgonu czarnego
Kiedy mi dadzą kredyt na niego
Pedałek z banku pełen podłości
Mówi że na to nie mam zdolności
Czekaj ciuliku poznasz zdolnego
Na kredyt na debet i do wszystkiego
Nie będę przecież w tym sanepidzie
Do końca życia w smrodzie i wstydzie
Tępił tu karaluchy i szczury
Ambicje ma większe mściciel ponury
Gdy co dzień rano do żuka włażę
Zaciskam zęby i tak sobie marzę


Zaległe poranne zdjęcia:
O poranku w Rudzie Śląskiej © amiga


Poranek w Rudzie Śląskiej w podczerwieni © amiga

z niedo...ym napędem

Wtorek, 8 maja 2012 · Komentarze(3)
Od kilku dni czułem, że łańcuch mi przeskakuje na środkowych zębatkach. Jako, że przejechałem na nim już prawie 2500km (co jest moim łańuchowym rekordem), przyszła pora na jego wymianę. Rowerem wczoraj został umyty, cały napęd wyczyszczony, a łańcuch zmieniony. Zmieniarki działają bez problemu, ale pod obciążeniem na 4 środkowych koronkach łańcuch mocno przeskakuje. Zużycia zębatek specjalnie jeszcze nie widać, więc musze poczekać, aż łańcuch się ułoży. Mam nadzieję, że stanie się to do końca tygodnia. Na chwilę obecno jedyne nieskaczące zębatki to 11, 12, 21, 24 i 28. i na nich dzisiaj jechałem ;P

off-road

Poniedziałek, 7 maja 2012 · Komentarze(1)
Powrót o raczej standardowej godzinie, tuż przed 17:00. Pogoda nijaka, podobna do porannej. Jednak, jedzie mi się przyjemnie, szybko. Plan jest dość prosty, dojechać do Panewnik i odszukać drugi bunkier w lasach. Wstępnie sprawdziłem jego pozycję w lesie i pozostało go tylko odszukać.
Chwila błądzenia po tamtejszym lesie i jest, fotki jutro gdy podjadę tam z innym obiektywem, przy sobie miałem tylko 70-300 który specjalnie nie nadaje się do tego typu zdjęć w lesie, gdzie nie ma miejsca aby się odsunąć w tył ;(.
Ciąg dalszy podróży po okolicy miał prowadzić przez ścieżki leśne do "głównej" drogi prowadzącej przez las. Jednak coś pokręciłem i ścieżka coraz bardziej mi się zwężała, aż w końcu zniknęła zupełnie. Odpaliłem GPS-a i wyglądało na to, że na przełaj mam jakieś 500-600m do innej ścieżki prowadzącej na hałdę w Panewnikach. Próba jazdy po off-road po lesie prawie udana. Większość przejechana na rowerze, jednak kilka razy musiałem zsiadać i przenosić bike-a przez powalone drzewa.
W sumie ciekawa wycieczka, poznałem nieco okolicę, bunkier namierzony. Jest nieźle. Gdzieś tam powinien być jeszcze jeden bunkier, ale to pozostawiam na następny raz ;)

jakieś takie powalone © amiga


na hałdzie w okolicach Panewnik © amiga


żółte volvo © amiga