Etisoftowe spotkanie integracyjne Zakopane 2017 dzień 3

Sobota, 3 czerwca 2017 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Dzisiejszy dzień zapowiada się bezrowerowo, mimo tego cieszę się, zaplanowaną mamy wycieczkę górską, począwszy od Kasprowego Wierchu, aż po Giewont. Niby trasa niezbyt długa, ale w końcu to góry, jako, że miasta typu Wisła, Zakopane, Szczyrk, czy prawie dowolne inne kojarzą mi się z jarmarkiem, uciekam z takich miejsc, co najwyżej uważam, że służą jako punkty wyjściowe do czegokolwiek, to tak samo do tej pory traktowałem Tatry, unikałem ich jak ognia, ale, że firma zorganizowała nam wycieczkę górską, to trzeba z tego skorzystać, z 3 wariantów wybrałem podobno ten najtrudniejszy ;)

Z rana zrywamy się dość wcześnie, już o 9:20 jedziemy pod kolejkę na Kasprowy Wierch, szybki wjazd i... tracimy dobre 40 minut czekając na resztę wycieczkowiczów... ech... Nie zazdroszczę przewodnikowi, my mieliśmy podobne problemy w ostatnich 2 dniach... dzisiaj to On musi walczyć by wszyscy wyszli, trzymali się w kupie i najlepiej gdyby wrócili w jednym kawałku do Hotelu.... 

Widoki z góry niesamowite... ale już wiem, że mam ze sobą za mało picia, udaje się kupić coś w stacji kolejki, ceny zabijają... ale cóż... mogłem pójść na zakupy w dolinie.... Moja wina, woja wina... ;)

Gdy już ruszyliśmy okazało się, że szlak jest zupełnie inny niż to co mam w Beskidach, ścieżki wąskie, miejscami niebezpieczne, strome wejścia, zejścia... za to widoki.... Podobnie jak wczoraj są Ochy i Achy... 

Zaliczam więc Kasprowy Wierch, Goryczkowy Wierch, Goryczkową Czubę, Suche Czuby, Suchy Wierch, Kondratową Kopę (pierwszy raz jestem an wysokości >2000m) i na Koniec Wielki Giewont... Psychika lekko szwankuje, łażenie po skałach trzymając się kurczowo łańcuchów to nie mój ulubiony sport... 

Kilka minut na szczycie i pora zejść...

Poniżej kilka zdjęć z wycieczki

Bilet na kolejkę
Bilet na kolejkę © amiga

Widok z Kasprowego Wierchu
Widok z Kasprowego Wierchu © amiga
Piękna szeroka droga, ale coś czuję, że nie nią pójdziemy dalej
Piękna szeroka droga, ale coś czuję, że nie nią pójdziemy dalej © amiga
Te widoki w Tatrach
Te widoki w Tatrach © amiga
By to zobaczyć trzeba trochę się pomęczyć
By to zobaczyć trzeba trochę się pomęczyć © amiga
Na szczycie Kasprowego
Na szczycie Kasprowego © amiga
Widać miejsce docelowe naszej wycieczki, niby blisko, a jednak daleko
Widać miejsce docelowe naszej wycieczki, niby blisko, a jednak daleko © amiga
Jakimś cudem ocalał
Jakimś cudem ocalał © amiga

Uwielbiam takie widoki
Uwielbiam takie widoki © amiga
Gdzieś tam w dole jest Zakopane
Gdzieś tam w dole jest Zakopane © amiga
Słuchając bajania przewodnika
Słuchając bajania przewodnika © amiga
Piękna okolica
Piękna okolica © amiga
Idealna pogoda
Idealna pogoda © amiga

Przerwa przed podejściem
Przerwa przed podejściem © amiga
Znowu pod górkę
Znowu pod górkę © amiga
Znajdź kozicę ;)
Znajdź kozicę ;) © amiga
Stamtąd idziemy
Stamtąd idziemy © amiga
Wiatr trochę dalej popalić
Wiatr trochę dalej popalić © amiga
Piękny szlak, chociaż miejscami niebezpieczny
Piękny szlak, chociaż miejscami niebezpieczny © amiga
Giewont coraz bliżej
Giewont coraz bliżej © amiga
Oj będziemy pamiętać te zejścia
Oj będziemy pamiętać te zejścia © amiga
Pora na małą przerwę i kolejne opowiadanie
Pora na małą przerwę i kolejne opowiadanie © amiga
Piękny krajobraz
Piękny krajobraz © amiga
Śnieg miejscami jeszcze zalega
Śnieg miejscami jeszcze zalega © amiga
Dziwnie pusto na niektórych szlakach
Dziwnie pusto na niektórych szlakach © amiga
Darek na tle gór
Darek na tle gór © amiga
Wydaje się, że to już tak blisko
Wydaje się, że to już tak blisko © amiga
Kolejne zejście
Kolejne zejście © amiga
Giewont coraz bliżej
Giewont coraz bliżej © amiga
Na szczycie Giewontu
Na szczycie Giewontu © amiga
Prawie cała ekipa ;)
Prawie cała ekipa ;) © amiga
Zejście, wcale nie jest łatwiejsze
Zejście, wcale nie jest łatwiejsze © amiga
W końcu nikt nie mówił, że będzie łatwo
W końcu nikt nie mówił, że będzie łatwo © amiga

Etisoftowe spotkanie integracyjne Zakopane 2017 dzień 2

Piątek, 2 czerwca 2017 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Drugi dzień wyjazdu na spotkanie integracyjne, pobudka około 7, śniadanie, przygotowanie się, w między czasie dojeżdżają samochody z Gliwic z ekipą która dołącza się do nas dopiero dzisiaj.... 

W Korbielowie przed wyjazdem
W Korbielowie przed wyjazdem © amiga
Kawałek pod górkę
Kawałek pod górkę © amiga
Jeszcze kawałek
Jeszcze kawałek © amiga
Na granicy ze Słowacją
Na granicy ze Słowacją © amiga

Kilka minut po 10 ruszamy, już na dzień dobry 3 km podjazd na przełęcz Glinne, tam chwila przerwy, grypy się scaliły, 5 minut rozmowy i ruszamy. Moja grupa liczy 12 osób... ciekawe gdzie te 3 które miały z nami jechać, kilka razy nawołuję, ale nie ma ich... trudno, takie straty mogą być wliczone w operację ;) Dopiero później się dowiaduję, że kilka osób zmieniało grupy, jechało we własnym gronie.... masakra... nie lubię takich sytuacji, bo nikt nad tym nie panuje. 

Z górki na pazurki
Z górki na pazurki © amiga

20 km zjazd do Namestova.... coś pięknego, rowery pędzą przez Słowackie wioski, miasteczka, górskie klimaty, widoki... kilka razy zauważam, że miejscowi, a może turyści robią zdjęcia, czy może kręcą filmy komórkami z naszego przejazdu ;)

W Namestovie
W Namestovie © amiga

Plaża w Namestovie
Plaża w Namestovie © amiga

Na zjeździe robimy 2 krótkie przerwy, by się połączyć, pozbierać do kupy, i lecimy dalej. 
W Namestovie na parkingu czeka na nas wsparcie ;) 3 samochody, jest dostępna woda, można pójść na plażę się poopalać, wykąpać... 

W końcu ruszamy, teraz 6 może 7 km po nieco bardziej ruchliwej drodze. Zastanawiałem się czy da się wyeliminować ten odcinek, ale.... to nie ma większego sensu, zrobiłaby się wycieczka czysto górska, a my mamy się poruszać szosami... 
Na tamie w okolicach Tresteny
Na tamie w okolicach Tresteny © amiga
Na tamie
Na tamie © amiga
Gdy zjeżdżamy na tamie na zalewie Oravskim jest już spokojnie, samochody jadą raz na kilka minut, pojawiają się pierwsze górki,  niewielkie, krótkie ale jednak trzeba je pokonać.
Kleisty podjazd
Kleisty podjazd © amiga
12% podjazd
12% podjazd © amiga
Klejąca się droga do Tresteny
Klejąca się droga do Tresteny © amiga
Stamtąd przyjechaliśmy
Stamtąd przyjechaliśmy © amiga

Najbardziej wredny podjazd na 12%, na dokładkę Słowacy zwinęli na nim asfalt, w zamian pozostawiając lepiące się coś... rowery dziwnie mlaskały, rower się kleił do powierzchni... masakra... 


Wkrótce jednak osiągamy Trestenę, to tutaj zaczyna się nowiutki  szlak rowerowo-rolkowy prowadzący aż do Nowego Targu. 
Do granicy mamy całe 13 km, z takimi widokami.... co chwilę ktoś przystaje, lecą Ochy i Achy... powstaje masa zdjęć... Widać Tatry, wpierw Słowackie, później nasze, widać Giewont... 
Na rowerówce do Chochołowa
Na rowerówce do Chochołowa © amiga
W drodze, na szlaku rowerowo-rolkowym od Tresteny do Nowego Targu
W drodze, na szlaku rowerowo-rolkowym od Tresteny do Nowego Targu © amiga
Miejsce postojowe
Miejsce postojowe © amiga
Jedno z miejsc postojowych na rowerówce
Jedno z miejsc postojowych na rowerówce © amiga
W cieniu jednak jest przyjemnie
W cieniu jednak jest przyjemnie © amiga
Chyba najpiękniejsza, najbardziej widokowa rowerówka jaką jechałem
Chyba najpiękniejsza, najbardziej widokowa rowerówka jaką jechałem © amiga
Miejsce dla fotografów
Miejsce dla fotografów © amiga
Do Chochołowa już niedaleko
Do Chochołowa już niedaleko © amiga
Wspinaczka trwa około godzinę z 2 krótkimi 10 minutowymi przerwami, na uzupełnienie elektrolitów czy poziomu cukru... 

Tuż za granicą odbijamy na Chochołów, 3 km idealnego asfaltu..., na miejscu czeka na nas posiłek w Restauracji u Śliwy, wydaje mi się, że spotkały się wszystkie 4 grupy... 

Opalenizna na Aliena ;)
Opalenizna na Aliena ;) © amiga

Mija dobra godziny, gdy wychodzimy, jeszcze tylko wizyta w sklepie i możemy jechać do Zakopanego, przez Kościelisko, początkowo kilka osób narzeka, że stromy podjazd, ale nie jest długi a widoki rekompensują trudy... 

Nieco dalej od kościółka czeka na nas długi 5-6 km zjazd aż do centrum Zakopanego, rowery fruną, wszyscy zadowoleni... 

Jeden z ostatnich podjazdów w Kościelisku
Jeden z ostatnich podjazdów w Kościelisku © amiga
Spory odcinek z górki
Spory odcinek z górki © amiga

Bacówka tuż przed Zakopanem
Bacówka tuż przed Zakopanem © amiga
Przerwa na maślankę ;) wprost od bacy
Przerwa na maślankę ;) wprost od bacy © amiga

W Zakopanem pozostało tylko przebić się przez korki i dojechać do hotelu... jakieś 3 km dalej ;)

Ostania przerwa tuż przed hotelem
Ostania przerwa tuż przed hotelem © amiga

Pierwsza grupa dojechała przed 17, ostatnia około 18... Chyba nie było nikogo kto by marudził, kto by narzekał, komu by się nie podobała wycieczka.... 

Ostatni krótki postój tuż przed hotelem
Ostatni krótki postój tuż przed hotelem © amiga

Zaskoczeniem jest to, że im mamy dłuższą trasę do przejechanie tym więcej chętnych... jak kilka lat temu zaproponowaliśmy rowerowy wyjazd do Siewierza - około 70km to nazywano nas wariatami, tyle na rowerze się nie jeździ, a dzisiaj... 32 osoby zaliczyły 200 km w 2 dni, pozostałe 33 osoby 80 km po górach... Brawa dla wszystkich...
Pod Hotelem z Zakopanem
Pod Hotelem z Zakopanem © amiga
Widoki z hotelowego okna
Widoki z hotelowego okna © amiga

A i wspomnieć należy, że w Piątek była jeszcze jedna grupa, 2 osobowa, Mariusz i Mark, którzy pokonali całe 200 km w piątek, wyjeżdżając z Gliwic około 9:00 i dojeżdżając na miejsce przed 19...

Aż strach pomyśleć gdzie będzie kolejne spotkanie integracyjne... może nad morzem.... ;)



Etisoftowe spotkanie integracyjne Zakopane 2017 dzień 1

Czwartek, 1 czerwca 2017 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Od ponad pół roku przygotowujemy się z Darkiem na ten dzień, na firmowy wyjazd rowerowy do Zakopanego. Trasa podzielona na 2 dni, pierwsza, dzisiejsza część to około 120 km, jutro nieco mniej 80. 

Rano przed wyjazdem jeszcze pakuję kilka rzeczy o których zapomniałem zabierając dzień wcześniej sakwy z domu. Z wypchanym plecakiem jadę do firmy, zależy mi nieco na czasie, chciałbym być w okolicach ósmej... 
Drogi puste, dość ciepło, tyle, że wiatr w twarz.... teraz to przeszkadza, ale gdy będziemy jechać o 9 w kierunku Pszczyny i później Żywca, będzie wspomaganie.

W firmie jestem około 8:15, mam trochę czasy na przepakowanie się, przywitanie.

Kilka minut przed 9 krótka odprawa, sprawdzamy listę obecności, wydaje się, że są wszyscy, Oczywiście do samego końca lista uczestników była modyfikowana. Z trasą do Korbielowa zmierzą się 32 osóby, podzieleni jesteśmy na 3 grupy.

Trzeba jakoś wyjechać z Gliwic
Trzeba jakoś wyjechać z Gliwic © amiga
Drogi w kierunku Gierałtowic
Drogi w kierunku Gierałtowic © amiga

Prowadzę grupę A, grupa P wyjeżdża jako pierwsza, chwilę później rusza grupa B... 
Wyjazd z Gliwic standardowo nastręcza najwięcej problemów, pojawia się krótki odcinek szutrowy, pojawiają się też pierwsze problemy, Maćkowi spadł plecak zamocowany na bagażniku.  2 minuty później ruszamy w dalszą trasę.

Początek po rowerówce w Bojkowie, dalej szosy nieco bardziej ruchliwe, ale opcja uniknięcia ich znacznie by nam wydłużyła trasę. Pojawiają się pierwsze podjazdy. Do Ornontowic jest docieramy w przyzwoitym czasie, dopiero tam odbijamy na nieco bardziej boczne warianty. Osiągamy Orzesze, tutaj standardowo kilka niewielkich wzniesień. Na odcinku około 2 km korzystamy z nieco bardziej ruchliwego odcinka trasy.

Spotkanie 2 grup w Orzeszu
Spotkanie 2 grup w Orzeszu © amiga
Czyżby awaria?
Czyżby awaria? © amiga
Kilku nas jest
Kilku nas jest © amiga
Asfalt leśny ;)
Asfalt leśny ;) © amiga

Za Orzeszem-Zgoniem wjeżdżamy an leśne szutry, o tym odcinku informowaliśmy wcześniej, aż do Kobióra jedziemy lasami, na bardzo wąskich kołach jazda sprawia kilku osobom problemy, chyba najbardziej denerwują fragmenty gdzie pojawia się tłuczeń.

W Kobiórze odbieramy jeszcze jednego uczestnika wycieczki, i kierujemy się na Pszczynę, przez Piasek, kolejne kilka km szutrów... 

W Piasku przy sklepie pierwsza przerwa, 15 minut odpoczynku, krótkie zakupy i jedziemy na Pszczynę, przejeżdżamy przez park przypałacowy, pomimo tego, że planowaliśmy krótką przerwę na rynku nikt nie chciał się zatrzymać... ;) cóż jedziemy na tamę w Goczałkowicach. 
Szutry gdzieś przed Piaskiem
Szutry gdzieś przed Piaskiem © amiga
Jak ja nie lubię tych płyt
Jak ja nie lubię tych płyt © amiga
Przy pałacu w Pszczynie
Przy pałacu w Pszczynie © amiga

Pojawia się kolejny lekko terenowy fragment drogi, remont niestety nie skończył się na czas, dobrze, że nie ma robotników i ciężkiego sprzętu... udaje się więc dotrzeć na tamę....
Remonty w okolicach Goczałkowic
Remonty w okolicach Goczałkowic © amiga
Krótka przerwa na Tamie
Krótka przerwa na Tamie © amiga
Na tamie w Goczałkowicach
Na tamie w Goczałkowicach © amiga

Druga przerwa... tym razem na podziwianie śląskiego morza.. ;) silny wiatr robi swoje, zalew wygląda pięknie... 

Cóż.... pora ruszyć dalej, za nami dopiero połowa trasy, przejeżdżamy całą długość tamy, wyjeżdżamy na asfalt po drugiej stronie, jest nieco zniszczony i trzeba uważać, ale to dzisiaj ostatni taki fragment, reszta trasy to tyko asfaltowe ścieżki ;)

Do końca dzisiejszej wycieczki są już tylko szosy
Do końca dzisiejszej wycieczki są już tylko szosy © amiga
Bielsko-Biała wita podjazdem ;)
Bielsko-Biała wita podjazdem ;) © amiga

Do Bielska dojeżdżamy w niezłym czasie, tutaj mała niespodzianka, pojawiają się pierwsze nieco bardziej strome wzniesienia, pierwsze konkretniejsze podjazdy, ale na ich szczycie widoki zapierają dech... 

Firmowe wsparcie na trasie ;)
Firmowe wsparcie na trasie ;) © amiga
Dobrze, że to krótki odcinek
Dobrze, że to krótki odcinek © amiga

Same Bielsko przy planowaniu trasy sprawiło nam chyba największy problem, jak przeprowadzić tak liczną grupę rowerzystów przez ruchliwe miasto. Ale poza krótkim epizodem gdzie trzeba było przeciąć nieco bardziej ruchliwą szosę reszta nie sprawiła problemów... 

Tuż za Bielskiem czeka na nas posiłek, docieramy na miejsce o czasie jest kilka minut po 14, mamy godzinę odpoczynku :) 

Pora coś zjeść - Karczma Stajnia - zdecydowanie godna polecenia
Pora coś zjeść - Karczma Stajnia - zdecydowanie godna polecenia © amiga
Przerwa obiadowa
Przerwa obiadowa © amiga

Żurek niesamowity, pierogów cała kopa, może nawet za dużo tego jedzenia... 

W końcu ruszamy... na dzień dobry czeka na nas podjazd w Wilkowicach, a chwilę później długi zjazd prawie do Żywca... warto było się pomęczyć te 2 km... 

Na podjeździe w Wilkowicach
Na podjeździe w Wilkowicach © amiga
Dzień dobry ;)
Dzień dobry ;) © amiga
Zjazd w okolicach Łodygowic
Zjazd w okolicach Łodygowic © amiga

Widać jednak już pierwsze oznaki zmęczenia, a wiemy, że czeka nas jeszcze jeden podjazd i to długi....
W Żywcu przy sklepie krótki postój, trzeba uzupełnić bidony przed 15 km górką.... Zaczyna się więc zabawa, powili piłujemy pod górkę... Na początku w zasadzie aż do Jeleśni nachylenie nie jest specjalnie wielki....
Dopiero za Jeleśnią trzeba się nieco bardziej spiąć, nie spieszy nam się, ważne by wszyscy dotarli do hotelu... 

Gdzieś przed Żywcem
Gdzieś przed Żywcem © amiga
Miasto korkuje się
Miasto korkuje się © amiga
W centrum Żywca
W centrum Żywca © amiga
Krótka przerwa
Krótka przerwa © amiga
Niby niewielkie nachylenie, tyle, że tego jest 15 km
Niby niewielkie nachylenie, tyle, że tego jest 15 km © amiga

Mijają nas samochody wsparcia, pozdrawiamy ich, oni nas... 

Do Hotelu docieramy około 18... może trochę później... w końcu możemy odetchnąć. 

Coraz bliżej Hotelu
Coraz bliżej Hotelu © amiga
Ostatni podjazd ;)
Ostatni podjazd ;) © amiga
Komitet powitalny
Komitet powitalny © amiga

Dzisiaj był trudniejszy odcinek, z większymi przewyższeniami, większą odległością, ale wszyscy dotarli bezpiecznie... After party trwało do północy, gdy dotarła do nas silna ekipa z Warszawy... 

Jutro około 9 przyjedzie kolejne 30 osób z którymi wspólnie pojedziemy do Zakopanego... 

To był dobrze wykorzystany dzień... 

Powrót z pracy

Środa, 31 maja 2017 · Komentarze(0)
Ruszam sporo wcześniej niż zwykle, ale mam dość tego dnia, tego zamieszania wokół wyjazdu integracyjnego. Muszę odreagować, odpocząć, przygotować się... 
Wieczór ciepły, wietrzny z niewielkim ruchem na drogach. Plan na dzisiaj to dotrzeć do domu, jeszcze parę spraw jest do załatwienia, zanim gdziekolwiek wyjadę

Remontowana Akademicka
Remontowana Akademicka © amiga
Droga na szczęście nie sprawia problemów, jeszcze tylko w Gliwicach sprawdzam jedną opcje wyjazdu, sprawdzam czy się nie pomyliłem rysując ślad... Jest chyba dobrze... odbijam na akademicką i wracam na standardowy szlak. 
W Bielszowicach
W Bielszowicach © amiga
Gliwice puste, podobnie jak i Zabrze, w Bielszowicach ciut więcej samochodów, za to wszędzie sporo rowerzystów, w końcu można wyjechać, można się cieszyć pogodą...  
Pogoda dopisuje
Pogoda dopisuje © amiga
Gdy dojeżdżam do Piotrowic postanawiam zahaczyć jeszcze o myjnię, w planie na wieczór mam wyregulowanie przedniej przerzutki, syf na niej niespecjalnie pomoże ;) Po myciu mam cały kilometr by rower wysechł. Zresztą zanim za niego się wezmę, to pewnie będzie 20.
Jakiś remont?
Jakiś remont? © amiga
Do poniedziałku pewnie nie będzie wpisów, zresztą w poniedziałek też będzie z tym krucho.... chwilowa przerwa w blogowaniu... 

Na bombowca do pracy

Środa, 31 maja 2017 · Komentarze(0)
Ruszam tuż po ósmej, rower z sakwami, zapakowany, przygotowany do jutrzejszego wyjazdu... 
Wiatr niestety od zachodu, lekko więc nie będzie. Po wczorajszych opadach gdzieniegdzie widać kałuże. ruch na drogach w normie. Jadę na spokojnie bez napinki, na bombowca zresztą średnio jest sens... Rower waży... pewnie ze 30 kg ;)

Miejscami trochę kałuż
Miejscami trochę kałuż © amiga
W Kochłowicach dochodzę do wniosku, że odpuszczę mrówczą górkę, w zamian zaliczając szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego i chyba to był dobry wybór... zero samochodów, szuterek podsechł... Bombowiec daje radę ;)
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Powoli toczę się w kierunku Gliwic, spoglądam na zegarek w Zabrzu będę po ósmej, to dobrze. gdy docieram do Zabrza odbijam i tak na boczne drogi... wyjeżdżam przy granicy z Sośnicą... pozostało około 6 km... 
W lidlu coś jest?
W lidlu coś jest? © amiga
Pod firmą
Pod firmą © amiga
Gliwice puste jak zwykle, do firmy docieram w średnim czasie, ale z bagażem się specjalnie nie da... ;)

Zmykanie przed burzą

Wtorek, 30 maja 2017 · Komentarze(0)
Dzień nieco rozwalony w firmie, cóż, wiedziałem, że tak będzie... 
Wychodzę około 16:35, wiem, że od zachodu idzie na nas burza, chcę zdążyć do domu przed nią, wiatr mam w plecy, jest duszno, gorąco... Na drogach niewiele samochodów... Ruszam... Gdzieś za mną w lusterku widzę ciemniejsze chmury, boję się, że nie zdążę... 

Pora ruszyć do domu
Pora ruszyć do domu © amiga
Naciskam mocniej na pedały, staram się unikać świateł, skrzyżowań, ale na Wirku trafia mi się zamknięty przejazd, pociągu nie widać, więc zawracam i jadę wzdłuż potoku Bielszowickiego. Szkoda mi czasu na czekanie. 
Trochę samochodów ale problemu nie ma
Trochę samochodów ale problemu nie ma © amiga
Coraz więcej chmur
Coraz więcej chmur © amiga
Zamknięty przejazd z od zachodu idzie burza
Zamknięty przejazd z od zachodu idzie burza © amiga
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Na szczęście mam małe wspomaganie. W Panewnikach srywa się bardzo silny, porywisty wiatr, wzbija się kurz, oczy zawalone tym co leżało na drodze... A miałem wziąć z domu okulary ;) Na szczęście to końców trasy, zostały tylko 4km... 
Zakurzyło się
Zakurzyło się © amiga
Coraz brzydsze niebo
Coraz brzydsze niebo © amiga
Wpadam do domu, udało się, nie zmokłem, chociaż i tak wszystko mokre ;). Pić mi się chce.
Niebo coraz ciemniejsze, mniej więcej po godzinie od przyjazdu zaczyna padać... 

Wtorkowo do pracy

Wtorek, 30 maja 2017 · Komentarze(0)
Jest jeszcze przed siódmą gdy ruszam, pogoda idealna, +19 stopni na starcie, słońce pali, zero chmur, deszczu. Trochę ruchu na drogach, za to wiatr wyraźnie mocniejszy i w twarz... Do Panewnik jadę normalnie... tam za to pakuję się na szlak leśny, jest pięknie... Wieki tędy nie jechałem. Chwilę po wjeździe widzę jakiegoś zwierzaczka przebiegającego ścieżkę, to mały dzik... zwalniam, bo regułą jest to, że za jednym pobiegnie kolejne kilka i mamusia... rozglądam się dookoła, ale tylko ten jeden postanowił przebiec drogę... Mamusi nie widzę... pewnie jest nieco głębiej w lesie, za to na poboczach kilka warchlaków przygląda mi się. 

Coś mi przebiegło drogę
Coś mi przebiegło drogę © amiga
Czegoś szukają?
Czegoś szukają? © amiga
Reszta leśnej ścieżki do Starej Kuźni już bez spotkania ze zwierzętami, za to trafili się ochroniarze, biegaczem, rowerzyści... 
Krótki kawałek ciągnę przez Halembę, czuję ten wiatr. 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Mam okazję sprawdzić nową tarczę hamulcową... wczoraj na tyle wymieniłem na jakąś Shimanowską, stara się zużyła po 2 latach... z oryginalnej grubości 1.7 mmm zostało około 1mm... Nie ma znaczenia jakiej firmy to tarcze, widzę, że zużywają się w podobnym czasie... 
Lasami ciągnę aż do Zabrza Makoszowy, gdzie wjeżdżam, na ul. Legnicką, jeszcze krótki epizod w lasku Makoszowskim i zostało 6km drogami. Jest po ósmej, więc ruch jest niewielki.
Stara hałda w Makoszowach
Stara hałda w Makoszowach © amiga
Stacja Zabrze Makoszowy
Stacja Zabrze Makoszowy © amiga
Wąsko trochę
Wąsko trochę © amiga
Już w firmie
Już w firmie © amiga
W firmie jestem w przyzwoitym czasie biorąc pod uwagę nieco dłuższy wariant, częściowo po lesie :) To był przyjemny poranek

Lekko terenowy powrót z pracy

Poniedziałek, 29 maja 2017 · Komentarze(2)
Ruszam około 16:45, miało być wcześniej, ale w pracy panował jeden wielki chaos, przynajmniej połowa to przygotowania do wyjazdu integracyjnego za kilka dni... 
Wieczór zapowiada się gorący, prawie 30 stopni na starcie, może to głupie, ale lubię takie temperatury, wolę je niż jeszcze niedawne +5... W końcu przyszła wiosna, taka prawdziwa, gorąca... 

Nie pamiętam kiedy tędy jechałem, chyba na początku kwietnia
Nie pamiętam kiedy tędy jechałem, chyba na początku kwietnia © amiga
Wyjeżdżając z Gliwic odbijam na lasek Makoszowski a dalej na leśne dukty w kierunku Halemby, warunki idealne, praktycznie nigdzie nie widać kałuż, stojącej wody, błota, jest tak jak lubię :)
Ścieżka przy nasypie kolejowym
Ścieżka przy nasypie kolejowym © amiga
Na Halembie do głowy wpada mi mały pomysł, a może zaliczyć rowerowy?  Tarcze są do wymiany... a jak mam jechać w górach to wolałbym by ten element nie decydował o moim bezpieczeństwie. Tylko który rowerowy będzie otwarty o tej porze... Do głowy przychodzi mi jedynie Gigi sport... w Panewnikach... ma dobrą opinię, chociaż ilekroć tam byłem to nie było tego czego szukałem... tym razem na 4 hasła połowa jest.... Tarcza na tył kupiona, przednia musi chwilę poczekać... była tylko jedna, a większych tarcz niż 180 nie chcę... mniejsze miałem i się nie sprawdziły. 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Na chwilę do bankomatu
Na chwilę do bankomatu © amiga
Jeszcze do rowerowego :)
Jeszcze do rowerowego :) © amiga
Do domu przyjeżdżam zadowolony, zachwycony, to był piękny powrót, po lesie, po terenie, w niezłych warunkach... Oby jutro było podobnie

Poniedziałkowo do pracy

Poniedziałek, 29 maja 2017 · Komentarze(0)
Poranek, strasznie leniwy, mam problem z zebraniem się, w efekcie wychodzę około 7:15. Jest przyjemnie ciepło, wiatr z południowego-zachodu, bez deszczy, słonecznie, ruch taki sobie... Zastanawiam się jak pójdzie mi jazda po wczorajszym wyjeździe.

Nie jest źle... chwilę zajmuje rozkręcenie się, dopiero po kilku km jest ok. 

W Kończycach

W Kończycach © amiga

W trasie zauważam, że coś chyba jest nie tak z kamerką, a raczej z baterią, wydaje mi się, że jedna z baterii padła... nie chcę jej wymieniać... trudno... zobaczę później co jest grane. Pewnie pora je wymienić. Na drogach na szczęście jest spokojnie, nawet w Zabrzu gdzie o tej porze jest Sajgon, jest może połowa ilości samochodów. Udaje się dość szybko dotrzeć do firmy.... Dzisiaj spodziewam się niezłego bajzlu.... Za 3 dni wyjazd firmowy.... 

Testując trasę z Goczałkowic do Żywca

Niedziela, 28 maja 2017 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Niedziela to ostatni dzwon by sprawdzić trasę do Zakopanego, w zasadzie ostatni odcinek, nieprzetestowany wcześniej. Kilka lat temu gdy z Darkiem jechaliśmy do Żywca trasę układaliśmy w trakcie, teraz, jest inaczej, za kilka dni będziemy prowadzić kilkadziesiąt osób.

Około 9:05 ruszamy w trójkę, Darek, Waldek i ja. Tama w Goczałkowicach zaliczona, zjazd z jej połowy także ;), droga przyzwoitej jakości, masa asfaltu, niewielki ruch, jednak na niektórych fragmentach mamy obiekcje, co co ruchu. Dzisiaj jest niedziela, a co będzie w dzień powszedni? W czwartek?

O poranku na Tamie w Goczałkowicach
O poranku na Tamie w Goczałkowicach © amiga
Pięknie jest :)
Pięknie jest :) © amiga
No to teraz w dół
No to teraz w dół © amiga
Na zjeździe
Na zjeździe © amiga
Od jakiegoś czasu mamy naszkicowany jeden wariant, na szczęście Darek zdążył przygotować inny na powrót, jadąc tam i z powrotem będzie okazja sprawdzić inną możliwość. Najbardziej obawiamy się przejazdy przez Bielsko, niełatwo jest przejechać bezpiecznie przez miasto gdy dookoła są góry, niewiele alternatyw... i oczywiście nie znamy za dobrze miasta ;), bo najczęściej się przez nie przejeżdża, bądź trafia w określoną lokalizację i tyle...  Przez jakiś czas ślad prowadzi nas po trasie 52.... dzisiaj jest jeszcze jako tako, ale w tygodniu nie chcę myśleć co tutaj będzie, jesteśmy zgodni, ten fragment musi być zmieniony... 
Góry coraz bliżej
Góry coraz bliżej © amiga
Docieramy do Karczmy Stara Szmergielnia, jest jeszcze zamknięta, zaskakuje nas informacja, że w tygodniu otwierają o 15... to niedobrze, jeżeli planujemy dotrzeć na obiad około 14... W niedzielę otwierają o 12... nie będziemy czekać... trudno, wracając zahaczymy o to miejsce jeszcze raz. 
Stara Szmergielnia
Stara Szmergielnia © amiga
Hotel Stara Szmergielnia
Hotel Stara Szmergielnia © amiga
Pora zabrać się za długi podjazd na Wilkowice, w mojej pamięci został zapamiętany jako wyjątkowo długi, ale okazuje się, że nie jest to prawdą, kończy się dość szybko... to dobrze... za to później.... do Łodygowic po prostu się frunie na rowerze... warto było pojechać te kilak metrów :)
Na małym podjeździe
Na małym podjeździe © amiga
Jeszcze pod górkę
Jeszcze pod górkę © amiga
Trochę po 12 docieramy do Żywca, trwa triatlon, rynek zawalony rowerami, sporo turystów, mieszkańców, kręcimy się po okolicy, podjeżdżamy pod zamek, trochę zdjęć i postanawiamy stanąć w jakiejś restauracji, zresztą przetestowanej. Mija coś koło godziny...
Najedzeni, wypoczęci nie mamy ochoty na kręcenie, początkowo idzie nam to nędznie, ale z każdym km się rozkręcamy. Korzystamy z innego wariantu... który okazuje się niesamowicie przyjemny. Przez Bielsko przejeżdżamy zupełnie bocznymi drogami, szokujące jest to jak można uciec od ruchu samochodowego. 
Miejskie Centrum Kultury w Żywcu
Miejskie Centrum Kultury w Żywcu © amiga
Trwa triatlon
Trwa triatlon © amiga
Rynek Żywiecki
Rynek Żywiecki © amiga
Góral żywiecki z zamkiem
Góral żywiecki z zamkiem © amiga
Mieszczanin żywiecki z Dworem starostów upnickich
Mieszczanin żywiecki z Dworem starostów upnickich © amiga
Ławeczka Alicji Habsburg
Ławeczka Alicji Habsburg © amiga
Domek chiński
Domek chiński © amiga
Nad rzeczką opodal krzaczka
Nad rzeczką opodal krzaczka © amiga
Instrukcja obłsługi ;)
Instrukcja obłsługi ;) © amiga
Przed restauracją
Przed restauracją © amiga
Kościół św. Barbary w Bielsku-Białej
Kościół św. Barbary w Bielsku-Białej © amiga
Trwa nabożeństwo
Trwa nabożeństwo © amiga
Kapliczka tuż obok kościoła
Kapliczka tuż obok kościoła © amiga
Parafia katedralna Pw. Św. Mikołaja w Bielsku-Białej
Parafia katedralna Pw. Św. Mikołaja w Bielsku-Białej © amiga
Rowerki miejskie
Rowerki miejskie © amiga
Punkt chłodzenia ;)
Punkt chłodzenia ;) © amiga
Wyjeżdżając z Bielska jesteśmy pewni, że pomimo tego, że to ciut trudniejszy wariant - więcej podjazdów to jest to trasa niesamowicie widokowa, spokojna... Tutaj można prowadzić nawet sporą grupę bikerów... 
Ani jednej chmurki
Ani jednej chmurki © amiga
Znowu pod górkę
Znowu pod górkę © amiga
Piękna okolica
Piękna okolica © amiga
Dzień okazał się niesamowicie gorący, chwilami powyżej 30 stopni, gdy docieramy do Goczałkowic...  chce nam się pić, ale jest sklep.... mają chłodne napoje... 
Ponownie na tamie
Ponownie na tamie © amiga
A może lepiej popływać?
A może lepiej popływać? © amiga
Muszę przyznać, że powrotny wariant miło mnie zaskoczył... warto było pojechać i sprawdzić ten fragment.
Dzięki Darek i Waldek za miło spędzony dzień... prawie setka za nami :)