Etisoftowe spotkanie integracyjne Zakopane 2017 dzień 1
Rano przed wyjazdem jeszcze pakuję kilka rzeczy o których zapomniałem zabierając dzień wcześniej sakwy z domu. Z wypchanym plecakiem jadę do firmy, zależy mi nieco na czasie, chciałbym być w okolicach ósmej...
Drogi puste, dość ciepło, tyle, że wiatr w twarz.... teraz to przeszkadza, ale gdy będziemy jechać o 9 w kierunku Pszczyny i później Żywca, będzie wspomaganie.
W firmie jestem około 8:15, mam trochę czasy na przepakowanie się, przywitanie.
Kilka minut przed 9 krótka odprawa, sprawdzamy listę obecności, wydaje się, że są wszyscy, Oczywiście do samego końca lista uczestników była modyfikowana. Z trasą do Korbielowa zmierzą się 32 osóby, podzieleni jesteśmy na 3 grupy.
Trzeba jakoś wyjechać z Gliwic © amiga
Drogi w kierunku Gierałtowic © amiga
Prowadzę grupę A, grupa P wyjeżdża jako pierwsza, chwilę później rusza grupa B...
Wyjazd z Gliwic standardowo nastręcza najwięcej problemów, pojawia się krótki odcinek szutrowy, pojawiają się też pierwsze problemy, Maćkowi spadł plecak zamocowany na bagażniku. 2 minuty później ruszamy w dalszą trasę.
Początek po rowerówce w Bojkowie, dalej szosy nieco bardziej ruchliwe, ale opcja uniknięcia ich znacznie by nam wydłużyła trasę. Pojawiają się pierwsze podjazdy. Do Ornontowic jest docieramy w przyzwoitym czasie, dopiero tam odbijamy na nieco bardziej boczne warianty. Osiągamy Orzesze, tutaj standardowo kilka niewielkich wzniesień. Na odcinku około 2 km korzystamy z nieco bardziej ruchliwego odcinka trasy.
Spotkanie 2 grup w Orzeszu © amiga
Czyżby awaria? © amiga
Kilku nas jest © amiga
Asfalt leśny ;) © amiga
Za Orzeszem-Zgoniem wjeżdżamy an leśne szutry, o tym odcinku informowaliśmy wcześniej, aż do Kobióra jedziemy lasami, na bardzo wąskich kołach jazda sprawia kilku osobom problemy, chyba najbardziej denerwują fragmenty gdzie pojawia się tłuczeń.
W Kobiórze odbieramy jeszcze jednego uczestnika wycieczki, i kierujemy się na Pszczynę, przez Piasek, kolejne kilka km szutrów...
W Piasku przy sklepie pierwsza przerwa, 15 minut odpoczynku, krótkie zakupy i jedziemy na Pszczynę, przejeżdżamy przez park przypałacowy, pomimo tego, że planowaliśmy krótką przerwę na rynku nikt nie chciał się zatrzymać... ;) cóż jedziemy na tamę w Goczałkowicach.
Szutry gdzieś przed Piaskiem © amiga
Jak ja nie lubię tych płyt © amiga
Przy pałacu w Pszczynie © amiga
Pojawia się kolejny lekko terenowy fragment drogi, remont niestety nie skończył się na czas, dobrze, że nie ma robotników i ciężkiego sprzętu... udaje się więc dotrzeć na tamę....
Remonty w okolicach Goczałkowic © amiga
Krótka przerwa na Tamie © amiga
Na tamie w Goczałkowicach © amiga
Druga przerwa... tym razem na podziwianie śląskiego morza.. ;) silny wiatr robi swoje, zalew wygląda pięknie...
Cóż.... pora ruszyć dalej, za nami dopiero połowa trasy, przejeżdżamy całą długość tamy, wyjeżdżamy na asfalt po drugiej stronie, jest nieco zniszczony i trzeba uważać, ale to dzisiaj ostatni taki fragment, reszta trasy to tyko asfaltowe ścieżki ;)
Do końca dzisiejszej wycieczki są już tylko szosy © amiga
Bielsko-Biała wita podjazdem ;) © amiga
Do Bielska dojeżdżamy w niezłym czasie, tutaj mała niespodzianka, pojawiają się pierwsze nieco bardziej strome wzniesienia, pierwsze konkretniejsze podjazdy, ale na ich szczycie widoki zapierają dech...
Firmowe wsparcie na trasie ;) © amiga
Dobrze, że to krótki odcinek © amiga
Same Bielsko przy planowaniu trasy sprawiło nam chyba największy problem, jak przeprowadzić tak liczną grupę rowerzystów przez ruchliwe miasto. Ale poza krótkim epizodem gdzie trzeba było przeciąć nieco bardziej ruchliwą szosę reszta nie sprawiła problemów...
Tuż za Bielskiem czeka na nas posiłek, docieramy na miejsce o czasie jest kilka minut po 14, mamy godzinę odpoczynku :)
Pora coś zjeść - Karczma Stajnia - zdecydowanie godna polecenia © amiga
Przerwa obiadowa © amiga
Żurek niesamowity, pierogów cała kopa, może nawet za dużo tego jedzenia...
W końcu ruszamy... na dzień dobry czeka na nas podjazd w Wilkowicach, a chwilę później długi zjazd prawie do Żywca... warto było się pomęczyć te 2 km...
Na podjeździe w Wilkowicach © amiga
Dzień dobry ;) © amiga
Zjazd w okolicach Łodygowic © amiga
Widać jednak już pierwsze oznaki zmęczenia, a wiemy, że czeka nas jeszcze jeden podjazd i to długi....
W Żywcu przy sklepie krótki postój, trzeba uzupełnić bidony przed 15 km górką.... Zaczyna się więc zabawa, powili piłujemy pod górkę... Na początku w zasadzie aż do Jeleśni nachylenie nie jest specjalnie wielki....
Dopiero za Jeleśnią trzeba się nieco bardziej spiąć, nie spieszy nam się, ważne by wszyscy dotarli do hotelu...
Gdzieś przed Żywcem © amiga
Miasto korkuje się © amiga
W centrum Żywca © amiga
Krótka przerwa © amiga
Niby niewielkie nachylenie, tyle, że tego jest 15 km © amiga
Mijają nas samochody wsparcia, pozdrawiamy ich, oni nas...
Do Hotelu docieramy około 18... może trochę później... w końcu możemy odetchnąć.
Coraz bliżej Hotelu © amiga
Ostatni podjazd ;) © amiga
Komitet powitalny © amiga
Dzisiaj był trudniejszy odcinek, z większymi przewyższeniami, większą odległością, ale wszyscy dotarli bezpiecznie... After party trwało do północy, gdy dotarła do nas silna ekipa z Warszawy...
Jutro około 9 przyjedzie kolejne 30 osób z którymi wspólnie pojedziemy do Zakopanego...
To był dobrze wykorzystany dzień...