Wtorek wieczór

Wtorek, 19 maja 2015 · Komentarze(1)
Wyjazd bardzo późno jest 17:19...

Miałem wyjechać wcześniej, godzinę wcześniej i... zaczęło lać :) nad Gliwicami przeszła burza :(.... 
Gdy przestaje padać przebieram się i jadę... drogi mokre, jeszcze trochę kropi, ale to wszystko..., może nie wszystko, pozostał jeszcze silny wiatr w plecy :)
Drogi o tej godzinie puste, samochody gdzieś spłukało... :) Gdzieniegdzie widać podnoszącą się delikatną mgiełkę... robi się pięknie :), nawet przez chwilę zastanawiam się czy nie pojechać lasem... w końcu dawno już mnie w nim nie było ;P...

Coś dalej zmęczony jestem, czemu... czy to jeszcze niedzielny wypad, czy pogoda? Może coś innego? 
Na chwilę zatrzymuję się w parku Zadole... szybka fota i gnam do domu... 
W parku Zadole
W parku Zadole © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 19 maja 2015 · Komentarze(0)
Po tygodniowej przerwie pora wrócić na trasę Katowice-Gliwice....
Z domu wychodzę około 7:00 :)... ubrałem wiatrówkę... ale gdy jestem już na dole.. pakuję ją do plecaka... jest ciepło... na tyle ciepło, że można jechać na krótko... 
Rower i ja jednak jesteśmy przygotowani na to co może być wieczorem, a prognozy nie napawają optymizmem, ma padać, lać, może grzmieć... więc jeszcze z rana zapakowałem przeciwdeszczówkę, założyłem błotniki... i "Niech się dzieje wola Nieba, Z nią się zawsze zgadzać trzeba" :).... 
Przejazd dzisiejszy szosami... co prawda i czas i chęci były... jednak w cieniu czuć było jeszcze chłód, a poza tym jakoś nie odpocząłem po niedzielnej wycieczce do Wisły... to... zmęczenie... odwodnienie... organizm będzie potrzebował kilka dni zanim wszystko wróci do normy.... a od niedzieli, piję, piję... i piję... herbata, woda, kola... wszystko co mokre... i nieprocentowe... Przecież to było jedynie 9 godzin na rowerze.... Za to po południu będę chłonął wodę przez skórę :)  więc może się to wyrówna poziom elektrolitów ;)
Szosami jechało się wyjątkowo dobrze... ruch na drogach umiarkowany i coraz cieplej... :)
Mała przerwa na fotę w lasku Makoszowskim... i gnam do firmy :), już niedaleko... Na Zabskiej za to korek jak diabli.... najlepsza opcja to zejść z rowera i przeprowadzić rower na drugą stronę. Tak też czynię, a kierowcy niech stoją ;)

W laku Makoszowskim :)
W lasku Makoszowskim :) © amiga

Kolejny wariant trasy do Wisły :)

Niedziela, 17 maja 2015 · Komentarze(6)
Niedziela... dawno nie było mnie na rowerze... dziwne bo niby mam urlop. ale niestety sporą część musiałem wykorzystać inaczej niż myślałem... Trudno się mówi... 
Dzisiaj już nie ma wymigiwania się... 8:30... jestem na rowerze... Kierunek... Gliwice... :) jakbym miał mało jazdy do tego miasta... Ech...
Niestety muszę pojechać, dzisiaj chciałbym sprawdzić urodzony w bólach kolejny wariant trasy do Wisły... 

Najbardziej interesuje mnie wyjazd z Gliwic... przyznam się, że nie wiem co zrobić z Pszczyńską, ulica jest strasznie niewdzięczna, na dokładkę chyba wszystkie warianty będą złe... Później Chcę zobaczyć czy to za zaplanowałem siedząc na d google maps, earth, open street, mapami papierowymi, jest przejezdne... czy warto tamtędy jechać...

Pogoda dzisiaj nie rozpieszcza, na dzień dobry mam bardzo silny wiatr z północnego- zachodu... więc do Gliwic mam cały czas pod górkę... W Gliwicach zamiast pod firmę jadę Kujawską, chcę zobaczyć jaka jest możliwość przejazdu ul. Pocztową... na drugą stronę...

Dzisiaj działa giełda samochodowa... ech... jazda w tym czymś to tragedia... Pocztowa zakorkowana... może nie cała... ale przejazd przez Pszczyńską kosztuje mnie 5 minut.... czekania... Jako pojedynczy biker ok... ale grupa... nie ma szans...  Trzeba popytać mieszkańców co z tym można zrobić... Obawiam się jednak, że niewiele... 

W końcu przedostaję się na Bojkowską... kierunek Gierałtowice... pomimo tego, że droga niby Główna, to jest dość przyjemna, w Gierałtowicach wjeżdżam na boczne dróżki... przejeżdżam obok Remizy :), przejeżdżam 921 i kieruję się na kolonię Beksza..


Pod remizą w Gierałtowicach

Pod remizą w Gierałtowicach © amiga

Po drodze sporo pól, rośnie zboże :) kolorki... zabijają...
Wschodzące zboża
Wschodzące zboża © amiga
Za Bekszą pakuję się do lasu...  i nieco inaczej jadę na Dębińsko. jak się później okaże, sporo zaoszczędziłem na drodze... każdy urwany kilometr będzie za miesiąc na wagę złota... chociaż... to się jeszcze okaże...

Kapliczka leśna
Kapliczka leśna © amiga
Pięknie tutaj
Pięknie tutaj © amiga

W Dębińsku kościół pełny, po chwili zaczynam kojarzyć, że w końcu to czas komunii, więc musi być pełno.... :) nie powinno mnie to dziwić... Krótka przerwa i odbijam lasami na Jaśkowice... 

W Dębińsku kościół pęka w szwach
W Dębińsku kościół pęka w szwach © amiga

Tutaj czeka na mnie terenowy podjazd... czuć go w nogach... jednak to w zasadzie jeden z 2 na całej zaplanowanej trasie... bo pomimo tego, że Wisła jest w górach to trak na dobrą sprawę cały czas jedzie się po płaskim i dolinami.... A Orzesze-Jaśkowice to jedyna górka... większa... dobrze, że na początku wycieczki... Przy okazji można obejrzeć radar meteo :)

Radar Meteo :)
Radar Meteo :) © amiga

W Orzeszu mijam krzyż, widać, że zawierucha wojenna i powojenna odcisnęła na nim swoje piętno... Ciekawe co było na mim w miejscu gdzie widać ślad  oderwania... czegoś, jakiejś tabliczki... może inskrypcji... pewnie po niemiecku....

1904 - ciekawe co usunięto
1904 - ciekawe co usunięto © amiga

Z Jaśkowic gnam na Zazdrość i dalej na Woszczyce... gdzie zaliczam jedyny przejazd przez paskudną drogę 81, za to dalej przez piękne lasy na Rudziczkę...  troszkę piasku... ale to nie problem...  Pewnie i tak kilka osób mnie za to przeklnie :)

Hałda na horyzoncie
Hałda na horyzoncie © amiga

Za Rudziczką jeszcze jeden leśny odcinek, ale sporo prostszy.... później już asfalt... robi się gorąco, zdejmuję bluzę... i pakuję ją do plecaka... dalej jadę zupełnie na krótko... a niby jest 16 stopni. Przed Strumieniem pamiętam z analizy map..., że jest coś, co może być godne uwagi... 

Zaorane pole..... w maju?
Zaorane pole..... w maju? © amiga

Gródek warowny z Xw... powinienem mieć go tuż przy trasie przejazdu... odbijam delikatnie z trasy, może 200m i jest...
W rzeczywistości to rekonstrukcja, która mam wrażenie, że jeszcze powstaje... że tworzy się, świadczą o tym bale leżące dookoła...
Chwila na focenie...

Gródek warowny z Xw
Gródek warowny z Xw © amiga
Wjeżdżam do Gródka
Wjeżdżam do Gródka © amiga
Wieża jak siępatrzy
Wieża jak się patrzy © amiga
Młode kaczki
Młode kaczki © amiga
I kurki
I kurki © amiga

I ruszam do pobliskiego Strumienia... tutaj dłuższa przerwa, w sklepie uzupełniam elektrolity, kupuję jakieś batony..., mają też świeże babeczki z owocami :) 

W Strumieniu na rynku
W Strumieniu na rynku © amiga
Czemu zrobili z niego parking?
Czemu zrobili z niego parking? © amiga
Jest i ratusz
Jest i ratusz © amiga
Panorama rynku Strumieńskiego
Panorama rynku Strumieńskiego © amiga
A na środku kolumna
A na środku kolumna © amiga

Nie ma lekko... trzeba ruszać dalej... Zauważam jednak jeszcze jedną informację, która nie do końca mnie cieszy... od 2 czerwca 2015 roku do końca tego miesiąca zamknięty będzie most przez Wisłę... przynajmniej dla ruchu kołowego... Mam nadzieję, że z rowerem da się tam jakoś przejść, czy przejechać... Bo alternatywa... to chyba jedynie most kolejowy... ale to ostateczność....

Pozostała jazda do Drogomyśla wzdłuż wałów Wisły, w zasadzie w ich pobliżu, droga taka sobie... wydaje mi się, że wariant którym ostatnie jechałem przez okolice Gołysza był ciekawszy

W Drogomyślu... przypominam sobie, że jest pałac..., na chwilę przy nim przystaję, jest remontowany...

Remontowany zespół dworsko-pałacowy w Drogomyślu
Remontowany zespół dworsko-pałacowy w Drogomyślu © amiga

ale niedaleko, zaczyna się właściwa ścieżka po wałach... do Skoczowa... Co do niej również mam mieszane uczucia, chyba lepiej będzie pojechać drogą przez Kiczyce...

W Skoczowie remontowany jest jeden z mostów, ten po którym mamy jechać, przepustowość ograniczona do zera... jedna osoba z rowerem ledwo się przeciśnie... porażka... a tuż za mała niespodzianka. Jak może wyglądać ścieżka rowerowa... tylko po co na niej schody?

Nie ma jak ścieżka rowerowa :)
Nie ma jak ścieżka rowerowa :) © amiga

Za to dalej zaczyna się piękna autostrada nadwiślańska :)

Autostrada wzdłuż Wisły
Autostrada wzdłuż Wisły © amiga

Niby wszystko pięknie, ale przez dobre 10km jedzie się pomiędzy chaszczami z lewej prawej... ten fragment wydaje mi się, że można przeprojektować, może wykorzystam błąd który popełniłem na ostatnim objeździe? ;)

Docieram do Hotelu... Krótka przerwa na focenie...
Pod Hotelem
Pod Hotelem © amiga
Przed Hotelem
Przed Hotelem © amiga
Jawornik
Jawornik © amiga
Stojąc prawie w rzece
Stojąc prawie w rzece © amiga
Lubię takie miejsca
Lubię takie miejsca © amiga
A to to za tałatajstwo kryje się pod wodą
A to to za tałatajstwo kryje się pod wodą © amiga
Próg wodny na Jawoniku
Próg wodny na Jawoniku © amiga

i zaczynam wracać... jadąc do... widziałem "bar u Krzysia" tam się zatrzymam... 
Zamawiam coś szybkiego, dużego.... i dostaję kotlet szwajcarski z frytkami i surówką z piwem w komplecie... za jedyne 30zł... 
Nie dość, że czekałem 20 minut, to na dokładkę ani super smaczne, ani duże... po prostu takie sobie....
Myślę, że bar skreśliłem z kolejnych wycieczek... 


Małe piwo
Małe piwo © amiga
Z widokiem na Czantorię :)
Z widokiem na Czantorię :) © amiga

Włączam nawigację, niech mnie prowadzi... jednego jednak jestem na 100%pewien... OSM And prowadzi na krechę, jestem pewien że zaliczę i Górki Małe, i Duże i Rudzicę... 


Jeszcze małe pożegnanie z górami :)
Ostatnie spojrzenie na góry
Ostatnie spojrzenie na góry © amiga
Ech... chyba tutaj wrócę w tym roku :)
Ech... chyba tutaj wrócę w tym roku :) © amiga

Myślałem, że za Górkami Dużymi będzie z grubsza lekko a tutaj niespodzianka... Łazy... i ścianka... dawno się tak nie narobiłem jak w tym miejscu... Nie wiem czy stromością ten podjazd nie przewyższa na krótkim fragmencie to co jest na Hrobaczej Łące... rower zwalnia do 6km/h

Fotka nie oddaje ścianki jaka mnie czekała
Fotka nie oddaje ścianki jaka mnie czekała © amiga

Za to za górką widzę coś bardziej płaskiego, na dzisiaj mam dość górek podjazdów, chociaż sam chciałem
Jeszcze trochę i będzie płasko :)
Jeszcze trochę i będzie płasko :) © amiga
Kościół w Rudzicy
Kościół w Rudzicy © amiga

Minąwszy Rudzicę, wiem że teraz będzie bezcoleśnie, płaściutko... prosto na Tamę do Goczałkowic
Kolejna tablica pamiątkowa
Kolejna tablica pamiątkowa © amiga
Prawie jak morze
Prawie jak morze © amiga
Na tamie w Goczałkowicach
Na tamie w Goczałkowicach © amiga

Jednak zaczyna być późno, a stąd mam jeszcze 40km... drogi... długo więc nie czekam... i gnam na Pszczynę...

Słońce chyli się ku zachodowi
Słońce chyli się ku zachodowi © amiga

Tutaj również szybka fota... 30 km do końca trasy,,, kierunek Kobiór, po drodze chciałem sobie uprościć skrócić i niestety pokonanie E75 zajęło mi dobre 7-8 minut... ruch ja kw Ulu...  Niestety to niedziela i powroty do domów... 
Pałac biskupów Krakowskich - jeszcze się buduje
Pałac biskupów Krakowskich - jeszcze się buduje © amiga
Gra świateł
Gra świateł © amiga

Dzień chyli się ku końcowi... najkrótszą drogą przez Tychy jadę do domciu.... 

Docieram tam o 20:20.... Debata już się zaczęła, trzeba zdecydować przeciwko komu zagłosować, bo zwolennikiem żadnego z nich nie jestem ;P

 W między czasie wypijam wiadra herbaty, resztki kupionej nestea... Czuję zmęczenie... :) Jest mi z tym dobrze...
Szkoda tylko, że bark się odezwał...

Do centrum Katowic

Piątek, 15 maja 2015 · Komentarze(1)
Z domu wyjeżdżam około 13:30... czasu niewiele... a muszę dotrzeć na Mariacką, odebrać zamówione zawory do fitra i wrócić do domu... mam coś koło godziny czasu... Jednak nie zamierzam tylko gnać... Przyznam się, że nie mam jakiegoś planu jak tam dojechać... 
Do centrum z grubsza przez park Kościuszki, później w pobliżu kościoła Piotra i Pawła i dalej na katedrę... tram zauważam kolejny Dab Papieski... nie wiedziałem o jego istnieniu, a może, za rzadko tutaj bywam? Nie lubię centrum... 
Niemniej wynika z tego, że w Katowicach mamy 3 takie dęby :)

Przy kościele św. Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach
Przy kościele św. Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach © amiga
Kolejny Dąb Papieski przy archikatedrze w Katowicach
Kolejny Dąb Papieski przy archikatedrze w Katowicach © amiga

Spod katedry niby niedaleko, ale przypominam sobie, że muszę jeszcze zahaczyć o ścianę płaczu... :)... Krótka wizyta na rynku w bankomacie i jestem na miejscu... z zaworami mogę wracać spokojnie do domu. Tyle, że chcę pojechać przez dolinę 3 stawów... Cóż... droga wiedzie mnie koło Biblioteki Śląskiej

Herb Katowic
Herb Katowic © amiga

oraz os. Paderewskiego... Na dolinie próbuję sobie przypomnieć kiedy tutaj ostatni raz jechałem? Chyba nie w tym roku...  Na dokładkę zaskakuje mnie mała ilość osób w parku. Pewnie to efekt dnia roboczego... 

Wieki tutaj nie byłem
Wieki tutaj nie byłem © amiga
Widok na dolinę 3 stawów
Widok na dolinę 3 stawów © amiga
Tego też sobie nie przypominam
Tego też sobie nie przypominam © amiga

Po małym objeździe gnam lasami do domu... 
Pogoda trochę zaskoczyła, termometr za oknem pokazywał coś koło 19 stopni... a w krótkich ciuchach było mi chłodno...
Teraz zostało w domu wymienić felerne zawory, ale to już jutro... dzisiaj muszę dokończyć coś innego... 

Pierwszy test trasy do Wisły

Wtorek, 12 maja 2015 · Komentarze(11)
Powoli trzeba przygotowywać trasę do Wisły z Gliwic... warunkiem koniecznym jest by poprowadzić ją bocznymi drogami i by i ograniczyć liczbę podjazdów... Już wstępna analiza pokazuje, że trasa będzie łatwa, ale jednocześnie dość długa... Możemy mieć jedynie nadzieję... że osoby które będą z nami jechać pod koniec czerwca wcześniej trochę pojeżdżą... bo gdyby miał to być pierwszy wyjazd dla osoby która nie uprawia żadnego sportu to niestety ale może spodziewać się problemów. Podjazdów będzie jak na lekarstwo... za to sama długość około 90 km... może zabić... 
Dzisiaj mając wolny dzień postanawiam sprawdzić jeden z wariantów... 
Z domu wyjeżdżam trochę po ósmej rano... i jadę do Gliwic do firmy... gdy dojeżdżam dzwoni  Darek... i kilka sekund później się widzimy, dowiaduję się, że plan jest do zmodyfikowania... omijamy z definicji Żory... Mój plan wziął w łeb... To co mam narysowane... na papierowej mapie, będzie miało się nijak to końcowej trasy przejazdu..., chociaż nie... spore fragmenty będą dalej do wykorzystania, ale nie skończy się na jednym przejeździe... Problematyczny fragment do zmiany to od Dębińska do Woszczowic... na szczęście jest on blisko Gliwic, więc mogę go sobie testować później... a dzisiaj pojadę do Woszczowic po małej modyfikacji trasy na Żory... Trudno. zrobię kilka, może kilkanaście km więcej... ale sprawdzę większość trasy...
Po 9:48 ruszam... 
Wyjazd z Gliwic będzie stanowił spore wyzwanie... duży ruch samochodów... a trzeba się "przewalić" przez Bojków... 
Od Gliwickiego Centrum Edukacji i Biznesu... na Bojkowskiej... zaczyna się ścieżka rowerowa... Problematyczny fragment ma około 3.5km... Trzeba spróbować go ucywilizować... pytanie czy się da... ale to zostawiam na kiedyś....
Sama ścieżka dość przyjemna... tyle, że i tak się kończy w okolicy Szybu VI KWK Sośnica... tam już trzeba wjechać na szosę..., kierunek Gierałtowice... samotny biker nie stanowi problemu, ale co będzie jak pojedzie grupa 50? ... podzielona po kilkanaście osób... 
W Gierałtowicach wjeżdżam na ul. Wyzwolenia... wg Google jest tam przejazd nad torami... Google się myli... rower muszę przenieść za to później widzę, że gdybym odbił wcześniej... i pojechał ul Prusa... to trafiłbym na przejazd pod torami... niby jest... więc jest pole do popisu przy modyfikacjach :)

Staw gdzieś pomiędzy Gierałtowicami a Knurowem
Staw gdzieś pomiędzy Gierałtowicami a Knurowem © amiga
Przejście przez tory
Przejście przez tory © amiga

Zaczyna się terenowy odcinek... trochę kałuż... trzeba to omijać, ale nie jest źle... jeżeli nie będzie padało w przeddzień wyjazdu to będzie tutaj znośnie :)
Za to dalej wjeżdżam na drogę techniczną wzdłuż A1... jedzie się świetnie, ale wkrótce i tak muszę wjechać na szutry... 
Około kilometra jest paskudne... koleiny, rozlewiska... błoto... jak się później okaże to jedyny taki odcinek... dzisiaj. 

Od przejazdu kolejowego jest już nieźle... :) pojawia się nawet asfalt :)

Ścieżka gdzieś przed Dębińskiem
Ścieżka gdzieś przed Dębińskiem © amiga

droga delikatnie się pnie, bardzo delikatne nachylenie... 
Do Dębińska docieram dość szybko... 
To 19 km... myślę, że można tutaj zrobić przerwę na  parkingu przy kościele... Sporo sklepów... będzie można uzupełnić zapasy...
Kościół w Dębińsku
Kościół w Dębińsku © amiga
Parafia świętego Jerzego w Dębieńsku
Parafia świętego Jerzego w Dębieńsku © amiga
Rzeźby... przy kościele
Rzeźby... przy kościele © amiga
Ciekawe nagrobki
Ciekawe nagrobki © amiga

Kierunek Bełk... po drodze moją uwagę na mapie przykuwa symbol szczytu i opis Góra Ramża...  Mniej więcej kilometrowy podjazd... górka nie jest wielka... niemniej czuć że jest pod górkę... w pobliżu szczytu kapliczka :) i miejsce postojowe...

Na szczycie Góry Ramża
Na szczycie Góry Ramża © amiga

ale robienie kolejnego postoju po 1km... chyba jest bez sensu...  więc raczej je odpuścimy... Mało tego, wydaje mi się, że docelowa trasa ominie tą górkę , wydaje mi się, że lepszą opcją będzie odbicie na Jaśkowice... - dzielnicę Orzesza... 
Jadę jednak dalej na Bełk, moją uwagę zwracają 2 kościoły pierwszy wielki murowany i drugi nieco dalej gdzieś w cieniu, w zieleni... drewniany... 

Kościół Św. Jana Sarkandra
Kościół Św. Jana Sarkandra © amiga w Bełku
Drewniany kościółek Św. Marii Magdaleny w Bełku
Drewniany kościółek Św. Marii Magdaleny w Bełku © amiga
Trwa remont
Trwa remont © amiga
Kościółek Św. Marii Magdaleny w Bełku
Kościółek Św. Marii Magdaleny w Bełku © amiga
Krzyż tuż obok kościółka
Krzyż tuż obok kościółka © amiga

Kierunek Palowice... Znowu delikatny podjazd... ale jest krótki... niewysoki... więc raczej nie będzie miał żadnego wpływu na ew. przejazd.... Tutaj zwracam uwagę na drogę na której wszystkie lampy zaopatrzone są w panele słoneczne i mini wiatraki... :)
Krótka droga, ale wszystkie lampy to małe elektrownie
Krótka droga, ale wszystkie lampy to małe elektrownie © amiga

W centrum Palowic Knajpka, tyle, że otwarta od 16:00... więc do niczego się nie przyda... gdy będziemy jechać, zresztą dzisiaj też... 

Knajpka w centrum Palowic
Knajpka w centrum Palowic © amiga

Ciut dalej staję przy kolejnym kościółku drewnianym :) Szkoda że nie będziemy jechać grupą obok niego...
Kościół pw. Trójcy Przenajświętszej w Palowicach
Kościół pw. Trójcy Przenajświętszej w Palowicach © amiga
Dzwonnica obok kościoła
Dzwonnica obok kościoła © amiga

2 km za Palowicami leżą Woszczyce... to tutaj znowu połączy się nowa trasa z tą którą dzisiaj jadę, przynajmniej tak mi się wydaje... 
Mała przerwa przy kościele... dookoła sporo sklepów, jakiś fryzjer, ubezpieczenia... gdyby ktoś potrzebował :)
Kościół św. Piotra i Pawła w Woszczycach
Kościół św. Piotra i Pawła w Woszczycach © amiga
Jadę na Królówkę... droga piękna asfaltowa, zerowy ruch....  jest fantastycznie... mijam maleńką miejscowość i bokiem dojeżdżam so Suszca.. odbijam na Kryry i Mizerów... Myślę, że w którejś z tych miejscowości trzeba będzie zrobić małą przerwę przy sklepie to będzie mniej więcej 40 km... trasy.

Krajobraz okolic Mizerowa
Krajobraz okolic Mizerowa © amiga

Kierunek Studziona... tutaj znowu moją uwagę zwraca kościół, dziwny ten wyjazd... Zwiedzam same kościoły ;P


Wewnątrz Kościóła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Studzionce
Wewnątrz Kościóła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Studzionce © amiga
Figurka obok kościoła
Figurka obok kościoła © amiga

Kierunek Strumień, już niedaleko... na mapie zauważam drogę niby utwardzoną... dojeżdżam do niej i... stoi ciekawy znak... 
Z informacją, że na tyle ma być przerzutka z 15 zębami - 15T... ;P

Cóż... zmieniam przełożenie... i jadę nią... Dla mnie jest to pola droga, ale widocznie kiedyś była utwardzona... przez samochody które nią jechały wcześniej ;p

15t - chyba dam radę
15t - chyba dam radę © amiga

W Strumieniu piękny mały ryneczek i knajpka... Trzeba sprawdzić jak gotują, zamawiam placek po węgiersku... po 10 minutach dostaję... szok... jest świeży, to nie jest mrożonka...  sporo pysznych surówek a porcja 2 osobowa... cena 14 zł... o złotówkę droższa od schabowego z frytkami... Z reguły placek jest tańszy... od schabowego... :) 
Myślę, że miejsce niezłe na mały popas, tym bardziej, że będzie to mniej więcej połowa trasy.

Na rynku w Strumieniu
Na rynku w Strumieniu © amiga

Po 20 minutach ruszam dalej... mały postój na wiadukcie

Trzeba poczekać chwilę
Trzeba poczekać chwilę © amiga

A za wiaduktem myślałem by wbić się w ścieżkę wzdłuż Wisły, jednak  nie widzę jakiegoś sensownego zjazdu... więc jadę nieco inaczej... jak się okaże trasa jest malownicza, drogi spokojne i tylko raz muszę przekroczyć coś większego na chyba 5km minął mnie jeden samochód :)

Stawy w okolicach Zaborza
Stawy w okolicach Zaborza © amiga
Ile tam było ptaków na wysepce
Ile tam było ptaków na wysepce © amiga

Przez Kiczyce dojeżdżam do Skoczowa... tutaj mam w planie zjazd na wały wzdłuż Wisły...  
Wisłę znalazłem i jadę... nie przejmując się tym, że nawigacja krzyczy, kompas pokazuje mi zły kierunek... a na mapie mam zaznaczoną inną drogę... 
Wisła... w Skoczowie
Wisła... w Skoczowie © amiga

Jak się okazuje rzeka była... szlak wzdłuż niej był... wały były... tyle, że to nie ta rzeka... to Brennica... zauważam pomyłkę po około 2km.. Jestem w Górkach Wielkich... Znam tą miejscowość... dobrze, że jechałem od tej strony.... jest płasko... muszę albo się wrócić, albo odbić na zachód i dobić do właściwej ścieżki... 
Górki małe kojarzą mi się z podjazdem... tak też jest, nie jest jakoś wymagający, ale jest długi... Pierwotnie byłem przeciwko jeździe przez Górki Małe, przez prowadzenie tędy sporej grupy... jednak moje nastawienie się zmieniło... okolica jest tak malownicza, tak piękne widoki, a podjazd tylko jeden. Odczuwalnego pojazdu jest ledwie 2000m... może więc jednak błąd nawigacyjny nie był taki zły? Może warto tędy pojechać? Zobaczymy... nieco dalej niespodzianka, dzisiaj na tej trasie odbywają się testy samochodu "Chmielewski Team" ... tyle, że muszę przejechać dalej... na szczęście osoby ochraniające sygnalizują że na chwilę bezie przejeżdżał tędy samochód... więc z jednym postojem, przejeżdżam przez ten odcinek... Niestety nie udało się wyciągnąć i przygotować lustrzanki... jedyna fota samochodu z komórki... :(
Trwają testy samochodu
Trwają testy samochodu "Chmielewski Team" w Górkach Małych © amiga
Piękna okolica.. Górek Małych
Piękna okolica.. Górek Małych © amiga

Teraz długi zjazd... :) rower pędzi... 2 km... po prostu znikają... :)Jestem w Ustroniu gdzieś w połowie... do mety mam jakieś 5km... wzdłuż Wisły jedzie się przyjemnie... a chwilę po wyjeździe z Ustronie odbijam na drogę prowadzącą pod Hotel Stok, spodziewam się Bóg wie jakiego podjazdu... przygotowuję przełożenia..., widzę w końcu znak 900m do Hotelu... to pewnie się zacznie... jadę i czekam kiedy będzie ten stromy podjazd... Dojeżdżam do bramy... i czuję niedosyt... górki nie ma... Czuję chyba większe rozczarowanie niżna podjeździe pod Górę św.Anny... tam przynajmniej chwilę trzeba było się pomęczyć, a tutaj nic...
Hotel Stok
Hotel Stok © amiga
Zjeżdżam do centrum Wisły.. dopiero teraz widzę, że był podjazd... ale jest tak delikatny... że wręcz niezauważalny... rower sam rozpędza się jedynie do 32km/h... więcej osiągam w Rudzie Śląskiej na mrówczej górze... W Kochłowicach... tam rower potrafi sam rozpędzić się do 45... 
W centrum mała przerwa, krótkie zakupy... Oscypek :), Bryndza... i idę sprawdzić jak wygląda sprawa pociągów... ma być o 18:10..., kupuję bilet i wracam do miasta, można uzupełnić elektrolity... 
Witryna kusi
Witryna kusi © amiga
Pierwszy raz w życiu podoba mi się w Wiśle... nie ma wiecznego odpustu, nie ma wszechobecnych bud, turystów... jest pięknie
Pierwszy raz w życiu podoba mi się w Wiśle... nie ma wiecznego odpustu, nie ma wszechobecnych bud, turystów... jest pięknie © amiga
Pałacyk Myśliwski Habsburgów w Wiśle
Pałacyk Myśliwski Habsburgów w Wiśle © amiga
A gdzie koń?
A gdzie koń? © amiga

Wracam na dworzec i ... okazuje się, że ten pociąg jeździ tylko w weekendy, następny za ponad godzinę, wiec wracam do miasta, na kolejne uzupełnienie elektrolitów... 
Gdy przyszła pora wyjazdu okazuje się, że był jakiś wypadek i pociąg nie przyjedzie... w zamian przyjedzie bus... tylko pytanie czy zabiorą mnie z rowerem? Profilaktycznie sprawdzam czy mam baterie do lampki... 
Bus na szczęście wyposażony jest w przyczepkę... pakuję więc rower... i wracam do domu... 
To był długi dzień... szkoda tylko, że nie zwróciłem uwagę, że pociągu o 18:10 nie ma.. Pewnie odwrócił bym się i wrócił rowerem do domu... byłbym przed pociągiem... ;P

Cóż...

OrientAkcja z Karoliną

Sobota, 9 maja 2015 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Sobota... miała wyglądać zupełnie inaczej... o 9:00 mieliśmy być w Szklarskiej Porębie, ale plany uległy zmianie... zostały przełożone o 2 tygodnie... nagle więc zrobiła się weekendowa dziura... W czwartek na ostatni moment zapisałem się na OrientAkcje w Konstantynowie Łódzkim... 
Sobota zaczęła się... od wczesnej pobudki... 3:00.... 
Wszystko przygotowane, jeść mi się nie chce, ale przygotowuję sobie śniadanie co pociągu... 4:06... wychodzę... 
W drodze na dworzec obserwuję świt... już dawno go nie widziałem w trasie i jeszcze kilka miesięcy raczej nie będę obserwował zbyt często... zewsząd słychać śpiew ptaków...
Na dworcu jestem przed czasem.... małe zakupy w dworcowym sklepiku... i wkrótce pakuję się do pociągu...
Mam sporo czasu... a jeszcze czeka mnie przesiadka w Częstochowie... szkoda, że rozkład pośpiesznych jest do bani... Po co mi pociąg który przyjeżdża po 10:00 w Łodzi... Jedyną opcja to osobowe... za to czas przejazdu jest długi.... 
Wiem, że na miejscu będzie ktoś na mnie czekał... 

9:20... Łódź Kaliska... wysiadam... w przejściu pod peronami czeka na mnie Karolina.... chwila powitana, krótkie ustalenie trasy, organizatorzy odradzali 710... więc mam w planie przejazd niebieskim i czarnym szlakiem rowerowym, które powinny nas doprowadzić do bazy... Nie lubię dróg krajowych, średnio przepadam jeździć gdy obok gnają samochody osobowe, ciężarówki, ale Karolina wspomina, że rano nią jechała i było względnie do przyjęcia... 

Niemniej czasu jest jeszcze sporo, możemy pojechać... więc nadkładając jakiś kilometr może 2...
Gnamy jak szaleni... i wkrótce wpadamy do bazy... 
Prawie sami nieznajomi... rozpoznaję jedynie kilka osób... reszta to "tubylcy"... Z szybkiej analizy... uczestników wynika, że 80% startujących to ludzie z Łodzi i Pabianic... :)... pewnie świetnie znają okolicę... 

Staw przy bazie
Staw przy bazie © amiga

Po szybkiej rejestracji, możemy w końcu chwilę porozmawiać... nie trwa to jednak zbyt długo, zaczyna się odprawa... Prawdę powiedziawszy specjalnie nie wiem o czym mówili... ;P...

10 minut przed startem dostajemy mapy... 
Sporo czasu... jednak wariant nie będzie jednoznaczny.... Jedyne 2 pewnie punkty do zaliczenia w pierwszej kolejności to albo... 3, albo 17.... reszta jest już nieoczywista...

Plan na 10:29.... to w kolejności: 17, 13, 15, 6, 1, 19, 4, 8,  16, 9, 5, 2, 14, 10, 12, 11, 7, 18, 3 i meta...
Nie do końca jestem przekonany, czy 6:30 na 19 PK to dobry czas, spodziewam się, że będzie go mało.... ale wszystko wyjdzie w praniu.... a w zasadzie w trakcie jazdy.... ;P

17 - Pomnik - Dar przyjaciół ZHP (jaki rok widnieje na pomniku)

Jeden z 2 najbliższych punktów, wiec i liczba bikerów całkiem spora... samo odnalezienie dość proste, chociaż część osób myli pomniki... nieco wcześniej w parku jest inny pomnik :)... Spisujemy datę... opcja by ten punkt to było spisanie czegoś jest niezły pomysłem, nie ma kolejek do perforatora... :) Perforator jest tylko na 8 punktach. w tym na 3-ce, więc pomysł by jechać na 17 był niezłym rozwiązaniem na początek trasy...

Ruszamy na... 

13 - Północna strona rozwidlenia dróg, Tabliczka na brzozie (jaki czasownik widnieje na tabliczce)

Dojazd dość prosty, po drodze mijamy kilka bikerów... samo odnalezienie miejsca również nie stanowi problemu, tabliczka jest, spisujemy z niej właściwe słowo... i ruszmy dalej... 

6 - Cypel obok południowo-wschodniego rogu ogrodzenia

Większość drogi wydaje się banalna, jednak gdzieś nam ginie czerwony szlak... i na chwilę tracimy orientację..., zresztą nie my jedni, jednak Karolina szybko domyśla się co się stało... to prawdopodobnie nowe zabudowania trochę nam namieszały na trasie... a brak oznaczeń szlaku dodatkowo zrobił swoje... 
Okolice Piaskowej góry już bardziej szczęśliwe, czerwony szlak odnaleziony, jednak samo odnalezienie PK już nie takie proste... początkowo szukamy go w nieco innym miejscu, niemniej szybko naprawiamy błąd... odnajdujemy perforator i możemy wracać na chwilę do głównej drogi by poszukać kolejnego punktu

Gnająca po szutrach
Gnająca po szutrach © amiga

1 - Drzewo przy południowo-zachodnim brzegu stawu

Punkt położony stosunkowo niedaleko...  tym razem nieco więcej terenem, dość prostym co prawda, łąka znaleziona, a sam staw banalny,m żaby słuchać z kilkudziesięciu metrów :)... nie można go nie znaleźć... ;P Przy punkcie spotykamy Sylwię... zamieniamy kilka zdań, zgubiła gdzieś  kompas... ale jakoś sobie radzi..., z drugiej strony, będzie ciężko miała obronić tytuł z zeszłego roku... 

19 - Paśnik (ile desek tworzy wierzchnią część dachu?)

Podczas wyjazdu z 1, mylimy drogi.. gdzieś skręciła nam nie tak... jak było na mapie... i ścieżka zaczęła nam się, zwężać, i zwężać... w końcu prawie znikła... zawracamy... i odnajdujemy właściwy kierunek, dobrze że nie brnęliśmy dalej.... to mój błąd... muszę jednak szybciej reagować jak coś się nie zgadza... :(... Muszę się poprawić.... dojeżdżamy do Sań i Dalej na Błoto... :) (dziwnie ponazywali te miejscowości, powinny się raczej nazywać, Piasek, Piaskownica, Wielkie Piachy, Małe Piachy, Piaskownia... ).... Chociaż i tak to nic w porównaniu z ostatnim BikeOrientem i kilkoma fragmentami... 
Paśnik namierzamy bez większych problemów... deski policzone i wpisane na kartę... :) Możemy szukać kolejnego... punktu

Trzeba przełożyć mapę
Trzeba przełożyć mapę © amiga

16 - Słup Energetyczny stojący okrakiem mad ciekiem wodnym (spisz numer ze słupa)

Znowu sporo terenu ale jest chwila zastanowić się co dalej... czas powoli ucieka, minęły niecałe 2 godziny... z prostego przeliczenia wynika, że szanse na zdobycie kompletu są niewielkie... więc odpuszczamy z definicji 2 najdalej wysunięte PK... 10 i 14, a 4 i 8 zaliczymy w innej kolejności...  
Do Ciężkowa towarzyszy nam Sylwia... gna jak szalona... ledwo za nią nadążamy... zdaje się, że ma ochotę na komplet dzisiaj... ciekawe czy się jej to uda... 
Sam słup odnajdujemy bez najmniejszych problemów, co prawda zastanawiamy się, czy to właściwy słup... ale w pobliżu nie ma nic innego nad "ciekiem wodnym"... Więc to musi być ten właściwy...

9 - Ambona Myśliwska (spisz biały numer z jednej z nóg ambony)

Wracamy na szosy, jak przyjemnie jest gdy rowerem nie telepie, gdy się nie trzęsie :).... niemniej to krótki fragment... i znowu lądujemy na leśnych duktach... dojeżdżając do PK spotykamy osoby wyjeżdżające z niego... wiec odnalezienie ambony nie stanowi żadnego problemy, a przy ambonie... znowu Sylwia... jak ona to robi... ? 

Ale numer :)
Ale numer :) © amiga

Karolina Wracająca z punktu :)
Karolina Wracająca z punktu :) © amiga

5 - Skarpa nad drogą przy jeziorku.

Jadąc lasem delikatnie zbaczamy z trasy... ścieżka gdzieś skręciła i... lądujemy na asfalcie nieco za daleko... ale naprawienie błędu nie jest problemem,. to zaledwie kilkaset metrów... Do punktu dojeżdżamy od Trupianki... a na miejscu....
kilkadziesiąt bikerów i awantura... z (podobno) właścicielem terenu... któremu nie podoba się, że ktoś jeździ po leśnej ścieżce, że mu ludzie śmiecą... nie wdajemy się w awanturę, podbijamy kartę i uciekamy z tego miejsca... szkoda czasu na puste gadanie.... \
Już na mecie dowiedzieliśmy się, że gość zdjął później perforator... i część osób miała problem... by namierzyć to miejsce... by odszukać punkt.... krążyli w pobliżu... to mała wtopa organizatorów... ale też ciężko by sprawdzać wszystkie działki... a informacji op terenie prywatnym nigdzie nie było... 

2 - Głaz narzutowy - brzoza po północnej stronie

Punkt tuż obok poprzedniego... nie można się pomylić, skręcamy za remizą... i docieramy na miejsce...  Głaz widać z daleka pomiędzy drzewami... a perforator umieszczony tak by łatwo nie było :) 

Robimy sobie króciutką przerwę na banana... i musimy pochylić się nad mapą... bo teraz mamy odszukać 12kę... a nie jak zakładaliśmy pierwotnie 14 i 10... trzeba ustalić trasę... 
Głaz jest, ale gdzie perforator?
Głaz jest, ale gdzie perforator? © amiga
O... chyba tam na drzewie
O... chyba tam na drzewie © amiga
Pora podbić kartę :)
Pora podbić kartę :) © amiga

12 - Ambona myśliwska (jaki numer widnieje na ambonie)

Punkt jest bardzo blisko... ale sam dojazd nie jest już taki oczywisty, staramy się korzystać z jak najbardziej asfaltowych dojazdów, ale tym razem średnio się do da zrobić... Na części drogi sporo piachu... daje się we znaki... ale ambona odnaleziona a numer widoczny z daleka :)


11 - Most (jakie 2 znaki są umieszczone poi północnej stronie mostu)

Jedziemy przez Malanów, w zasadzie tuż przed wbijamy się na polną drogę... trochę telepie, a mamy świadomość że 500 metrów dalej jest asfalt... ale cóż... damy radę... chociaż ponad 50km już za nami... (50 na maratonie, a Karolina wcześniej przejechała jeszcze ponad 20) w upale, zaczynamy odczuwać jego skutki, czuję, że przydałby się sklep.... z napojami...

Mostek namierzony bez problemów, jakby mogło być inaczej... gdy jadę z tak doświadczoną nawigatorką... :)
Wracamy na asfalt... Pierwotnie chcieliśmy jechać na 7 później na 8 i 4... jednak chyba lepiej będzie gdy zaczniemy od 8-ki

2 znaki przy moście
2 znaki przy moście © amiga
Ciekawa konstrukcja
Ciekawa konstrukcja © amiga

8 -  Brzeg wyschniętego cieku wodnego

Wracamy do Malanowa, ale tym razem asfaltem, we wsi.... odczuwamy radość na widok otwartego w sobotnie popołudnie sklepu "Radość" :).... Wpadam do środka... uzupełniam zapasy napojów... Od odwodnienia i upału czuję już ból głowy... może to trochę pomoże... 

Odczuwamy prawdziwą Radość widząc otwarty sklep :)
Odczuwamy prawdziwą Radość widząc otwarty sklep :) © amiga

Bocianie gniazdo w właścicielem :)
Bocianie gniazdo w właścicielem :) © amiga

Z radości odnalezienia otwartego sklepu... popełniamy mały błąd, zamiast szutrem jedziemy asfaltem, po chwil jednak... spoglądamy na mapę i kompas... ech....  jedziemy na Bełdów... Na szczęście niedaleko jest ścieżka leśna która powinna nas wyprowadzić na zagubiony szuterek... Perforator namierzamy piorunem i odjeżdżamy w siną dal, szukając kolejnego punktu

Zawsze uśmiechnięta Karolina na PK :)
Zawsze uśmiechnięta Karolina na PK :) © amiga

4 - Skrzyżowanie ścieżek

Tutaj na mapie brakuje jednej ścieżki, niemniej odległości do naszej zgadzają się... więc możemy wjechać na tą właściwą i odcisnąć wzór perforatora na kartach... 

Kolejne dziurki na kartch :)
Kolejne dziurki na kartch :) © amiga

7 - Zakręt strumyka - prawy brzeg

W końcu spory odcinek asfaltowy, rowery pędzą... gnają... i jest kapliczka... skręcamy w ścieżkę, tyle że coś się nie zgadza... chwila błądzenia i zawracamy do asfaltu, jedziemy dalej do rogatek Kazimierza... dopiero teraz zawracamy i liczymy drogi które mijamy...  tym razem wszystko się zgadza, wszystko poza tym, że na mapie jest zaznaczony krzyż przy drodze w którą mamy skręcić, a tutaj go nie ma... za to był przy ścieżce wcześniejszej, tej w na której błądziliśmy... Cóż... za to sam perforator namierzony :)

Na zakręcie rzeki
Na zakręcie rzeki © amiga

18 - Prowizoryczna ambona myśliwska (Ile szczebli ma drabina?)

Początkowo chcieliśmy jechać terenem, bo wydaje się, że będzie bliżej... ale... jednak szosy będą szybsze, tym bardziej, że zmęczenie jest coraz bardziej odczuwalne... W Babicach Dużych szukamy remizy i nie zauważamy jej, a wszystkie przez bociana na wielkim gnieździe :) który nas rozprasza.... :) Przestrzeliwujemy zjazd o ponad kilometr... zawracamy, tym razem jest prościej... remiza jest... z charakterystyczną pompą na murze ogrodzenia :) 
Ech... teraz trzeba odszukać cmentarz ewangelicki... niestety jest strasznie zapuszczony... niewiele z niego zosytało, jakieśresztki ogrodzenia :(
Ambona namierzona, szczeble policzone i... masakra, mamy mało czasu.... chyba odpuścimy 3-kę....

Ile szczebli ma drabina :)
Ile szczebli ma drabina :) © amiga

meta 

Szkoda 3ki bo będziemy przejeżdżać tuż obok, ale dotarcie na metę przed czasem ma większe znaczenie... niż ten dodatkowy punkt... jak najszybciej staramy się dojechać do szosy i... już asfaltami gnamy na metę... Cały czas spoglądam na zegarem... nie powinno być problemu z dotarciem, ale wystarczy np. guma... i już nie będzie tak wesoło... Wpadamy na metę... oddajemy karty jest jakieś 10-12 minut do zamknięcia mety.... Udało się... 16PK zaliczony... niezły wynik... w sumie przejechaliśmy około 86km... sporo, ale kilka drobnych błędów zrobiło swoje... 

Piękne miejsce
Piękne miejsce © amiga

Teraz musimy chwilę odpocząć, odetchnąć... opalić się :) 

Dowiadujemy się, że Karolina zdobyła 4te miejsce.... tuż za pudłem.... mimo to świetny wynik, tym bardziej, że przez jazdę do Łodzi Kaliskiej dołożyła sobie dzisiaj kolejne 22km...  więc tak naprawdę to przejechała więcej niż którakolwiek z zawodniczek... Należą się gratulacje... tym bardziej, że warunki szczególnie piachy nie były zbyt przyjazne... A temperatura i odwodnienie zrobiły swoje.... 

Tuż po rozdaniu nagród zwycięzcom możemy siąść i coś zjeść... szkoda tylko, że w barze napoje mocno ograniczone... wybór niewielki... 


Przyszedł jednak czas pożegnania... ja muszę pędzić na dworzec do Łodzi Kaliskiej... a Karola do Tomaszowa... Więc po długim pożegnaniu rozstajemy się i każdy podąża w swoją stronę...

Tym razem, zamiast rowerówkami jadę 710... o tej porze ruch jest spory... mijają mnie setki samochodów... na szczęście tylko osobówek... i czasami jakieś półciężarówek... Nie ma nic wielkiego... więc jeszcze psychika nie szaleje... co nie zmienia faktu że spoglądając na mapę...  odbijam na ul Krzemieniecką, nie dość że skróci mi dojazd do dworca, to na dokładkę jest spokojniejsza :)

Wpadam na dworzec, wrzucam rower do pociągu i.... chwilę później ruszamy... :) zdążyłem na wcześniejszy pociąg o 18:44 :)... chociaż nie wiem czy nie lepiej byłoby poczekać godzinę na pośpiech bezpośredni do Katowic...

Tym bardziej, że pociąg zalicza kilkanaście minut opóźnienia w kilku miejscach stoi w szczerym polu... Tuż przed Częstochową przepuszczamy pośpieszny którym mogłem jechać... Ech... Dobrze, że konduktorka zadzwoniła do Częstochowy, by poczekali 5 minut... na nas... 

To był piękny dzień... podróż trochę nużąca, ale warto było... warto było wystartować,m spotkać się z Karoliną... 
Dziękuję Ci za ten dzień, że poświęciłaś go dla mnie..., za całokształt :) Piosenka z dla Ciebie :)



Piątek wieczorem

Piątek, 8 maja 2015 · Komentarze(2)
16:30 i już jestem na rowerze....
Gnam, dzisiaj chcę do lasu... jednak w Gliwicach coś sobie przypominam..., jakiś czas temu widziałem zdjęcia z lokomotywowni w Gliwicach, w zasadzie z resztek tego co zostało z tego miejsca... 
Odbijam więc na czuja w ścieżkę obok PEC-u... i trafiam bezbłędnie... Pierwsze co zauważam to stare wiadukty... testem w dobry miejscu, trzeba tylko odnaleźć ścieżkę... prowadzącą do zabudowań... 
Pod wiaduktem
Pod wiaduktem © amiga
Piękna jest ta ścieżka
Piękna jest ta ścieżka © amiga
Jestem tutaj pierwszy raz, chociaż z okien pociągu widziałem je setki razy
Jestem tutaj pierwszy raz, chociaż z okien pociągu widziałem je setki razy © amiga

Okazuje się, że nie jest to specjalnie trudne, ścieżki są 2, na dokładkę obie prowadzą w to samo miejsce :)

Czyżby to ta ścieżka mnie interesowała?
Czyżby to ta ścieżka mnie interesowała? © amiga

Moim oczom wkrótce ukazuje się stara opuszczona lokomotywa.... Dzisiaj niewiele fot... bo młodzież ma sesję zdjęciową... 2 fotki i jadę dalej... może coś jeszcze znajdę?
Resztki pociągu
Resztki pociągu © amiga
NA swój sposób piękny
Na swój sposób piękny © amiga

Trafiam na otwarty budynek główny... aż prosi się o wejście, kilka fot... i wychodzę na zewnątrz
Wejście do.... ?
Wejście do.... ? © amiga
Wewnątrz lokomotywowni
Wewnątrz lokomotywowni © amiga
Ciekawe czy są jakieś plany dotyczące tego miejsca
Ciekawe czy są jakieś plany dotyczące tego miejsca © amiga

Obchodzę okolicę... zaglądam tu i tam.... być może nie ma tu zbyt wiele osób, ale i tak boję się na zbyt długo zostawić rower
Nasi tu byli?
Nasi tu byli? © amiga
Wszystko otwarte
Wszystko otwarte © amiga
Instrukcja BHP
Instrukcja BHP © amiga
Z tej perspektywy jeszcze go nie widziałem
Z tej perspektywy jeszcze go nie widziałem © amiga
Namiot też porzucili?
Namiot też porzucili? © amiga
Wieża wodna
Wieża wodna © amiga
Przez okno
Przez okno © amiga

Wydaje mi się, że jeszcze gdzieś powinna stać druga opuszczona lokomotywa, trochę jej szukam...jednak nie trafiam... może już pokroili ją na żyletki... ? Za to widzę samotne drzewo wyróżniające się... rzucające się w oczy....
Niesamowity jest kolor tego drzewa, czyżby to Buk?
Niesamowity jest kolor tego drzewa, czyżby to Buk? © amiga

I po kilkudziesięciu minutach zaczynam wracać... na drogę do domu....żegnam się z tym miejscem, mam nadzieję, że uda mi się tutaj jeszcze wrócić. Zamieniam jeszcze kilka zdań z młodzieżą... okazuje się, że tego miejsca "pilnuje" stróż... hm.... dziwne bo nikogo nie widziałem,... ale podobno ma wszystko w poważaniu... podobno też ekolodzy wynoszą z tego miejsca co chcą... ech.... kolejne miejsce które pewnie zniknie z mapy miasta... trochę go szkoda.... ale przynajmniej mam kilka jego fotek... z czasu upadku... :(
Wyjeżdżając jakieś 2 burki mnie obszczekują, skąd się wzięły? Może jednak stróż się obudził?

Tą drogą jechałem jeszcze kilkanaście minut temu
Tą drogą jechałem jeszcze kilkanaście minut temu © amiga
Za chwilę znowu tam będę
Za chwilę znowu tam będę © amiga
Pora wracać
Pora wracać © amiga

Pogoda idealna, więc resztę trasy zaliczam lasem.... jest ciepło... jest przyjemnie... grzechem było by jechać szosami... 
Pięknie jest w lesie
Pięknie jest w lesie © amiga

Piątek rano

Piątek, 8 maja 2015 · Komentarze(0)
7:16 - dopiero na rowerze... znowu lekkie opóźnienie , niestety zabawa w nocy z uszkodzonym zaworem z filtra akwarium...powoduje to, że z rana mam do zrobienia więcej niż myślałem...

Jadę dzisiaj szosami... jakby ostatnio bywało inaczej... ;P z rana....

na drogach dość spory ruch.... chodziło mi po głowie wjechanie do lasu... niemniej słysząc dalej stukające łożysko... jestem pewien że to suport... wczoraj wracając wyczaiłem to... dzisiaj wrzucę do serwisu... niech walczą... rower musi być sprawny... tylko czemu to tyle musi kosztować? Ten miesiąc będzie pod tym kontem rekordowy... ale w jakiś sposób wiąże się to z przesuniętym na za 2 tygodnie wyjazdem rowerowym... Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, rower nie może się rozkraczyć... 

Dziwnie dobrze i szybko mi się jedzie... jestem prawie pewien, że wieje mi w plecy... zbyt wysoka średnia.. W firmie jestem kilkanaście minut po ósmej... o 9:00 rower już w serwisie... chłopaki walczą... 

Kirkut w Gliwicach
Kirkut w Gliwicach © amiga

Fotki przez zamkniętą furtkę
Fotki przez zamkniętą furtkę © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 7 maja 2015 · Komentarze(0)
16:50... na zegarku gdy wsiadam na rower... jest obłędnie ciepło :)....  nie pada, nie leje.... świeci słońce... 
Jedyne o czym marzę to wjechać w las... to nie jest istotne, że będzie błoto, kałuże... Muszę odreagować po całym dniu... Początkowo jadę centralnie przez Gliwice i Zabrze, sprawdzić krzyż w pobliżu kościoła św. Józefa... później już standardowo lasek Makoszowski, ul Wiosenna... i leśna rowerówka. Czuję, że coś mi stuka w korbie.... staję na chwilę... kilka fot.... Sprawdzam korbę... prawie na bank będzie do wymiany łożysko... ale ja na to nie będę miał czasu... dzisiaj w domu będzie raczej zawierucha... oddam to chłopakom z serwisu... jutro... 

Po drodze ogarnia mnie zmęczenie, na Halembie staję kupuję kolę zero w sklepie... i wypijam ją dopiero w domu :)... Tylko po co ją kupiłem?  By przewieźć ją 11 km ?... ;P

Jeszcze mokro w lesie
Jeszcze mokro w lesie © amiga
Ale droga i tak wygląda ciekawie
Ale droga i tak wygląda ciekawie © amiga
Miejsce postojowe, tyle, że ktoś na jesień buchnął stół i ławkę... to co jest to wersja zastępcza
Miejsce postojowe, tyle, że ktoś na jesień buchnął stół i ławkę... to co jest to wersja zastępcza © amiga

Czwartek rano...

Czwartek, 7 maja 2015 · Komentarze(0)
Poranek... za oknem pochmurno... jednak spać specjalnie nie mogę, może to stres przed weekendem? Przed wyjazdem w siną dal...
Zbieram się powoli, zabieram 2 komplety ciuchów... przydadzą się w weekend... 
W końcu ruszam, jest tuż po 7:00... 

Zaświeciło słońce, drogi mokre po wczorajszych i nocnych ulewach...
Na drogach spory ruch... 

Jednak... jedzie się nadspodziewanie dobrze, szybko... słońce nastraja mnie optymistycznie, przez chwilę zastanawiam się czy nie skręcić w Panewnikach na Halembę... czy nie pojechać lasem... Jednak przychodzi małe otrzeźwienie... chwilę trzeba odczekać by ziemia wchłonęła wodę... Może w drodze powrotnej :) skorzystam z takiej opcji... (chociaż prognozy wskazują dzisiaj wieczorem na burze)... 

Więc jadę szosami... przez Kochłowice, Wirek, Bielszowice, Pawłów, Kończyce... Gdy dochodzi 8:00 jestem na granicy Zabrza i Gliwic... uciekam na boczne drogi i później do lasku Makoszowskiego, tam mała przerwa, kilka fot... i gnam do firmy....

A w pracy czeka na mnie mała niespodzianka... weekend rowerowy odwołany... ale na szczęście udaje się go przesunąć... :) na jeden z kolejnych... :)

Błekitne niebo
Błękitne niebo © amiga
Świeci słońce
Świeci słońce © amiga
To z nich podobna są dmuchawce :)
To z nich podobna są dmuchawce :) © amiga