Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień pierwszy

Sobota, 15 sierpnia 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Po krótkiej nocy w samochodzie... wysiadamy w Augustowie, jest 6:30 rano... jest chłodno - jedynie 16 stopni... 
Ubrani nieco cieplej ruszamy na podbój okolicy, w planie mamy zaliczeni PK postawionych przez Piotrka z BikeOrientu... punktów jest kilkanaście w okolicy, pytanie tylko czy przetrwały tyle czasu... 

Kilka dni wcześniej pisałem do Informacji Turystycznej z pytaniem o dostępność map... do dzisiaj nie dostałem odpowiedzi, jedynie co mamy, to bitmapę... na tablecie... :)... 

Bazylika Mniejsza Najświętszego Serca Jezusowego
Bazylika Mniejsza Najświętszego Serca Jezusowego © amiga

Jednak zaczynamy zwiedzanie od centrum Augustowa..... centrum świeci pustkami, to nie dziwota, bo kto normalny o takiej porze wychodzi z domu na dokładkę w święto... chyba tylko jakieś Oszołomki... czyli My :)

Król Zygmunt August
Król Zygmunt August © amiga


Widać, że w niektórych miejscach działo się w nocy, sporo butelek, sporo panów z ziemistą cerą... jakoś nie mam ochoty na gawędzenie z nimi... Odszukujemy jedynie otwarty sklep by kupić długopisy o których kompletnie zapomnieliśmy... 

Centrum informacji dzisiaj zamkniete
Centrum informacji dzisiaj zamknięte © amiga

Słońce już zaczyna palić
Słońce już zaczyna palić © amiga

Posiłkując się dość nieciekawymi mapami okolicy oznaczamy na nich pozycję PK... i powolutku opuszczamy miasto...

Nad jeziorem Sajno
Nad jeziorem Sajno © amiga

Pierwszy PK to Binduga - tylko co to jest? zobaczymy na miejscu... droga dość prosta, jednak dość szybko musimy odbić na szutr, a później ścieżką po skarpie wzdłuż jeziora... kierunki się zgadzają, charakterystyczne też... jest pierwsze obozowisko, jest i drugie, to które nas interesuje... sprawdzamy okolicę, punku nie ma... Wpadam na pomysł by sprawdzić co to Binduga i już wiemy, że miejsce jest poprawne, współrzędne GPS również nam to potwierdzają, więc nie ma mowy o pomyłce... Palik.. został więc zniszczony...

Tutaj gdzieś powinien być PK
Tutaj gdzieś powinien być PK © amiga

W między czasie natykamy się na trójkę biegaczy, pozdrawiają nas, jak się okazuje ćwiczą przed triatlonem :) 

Cóż... postanawiamy wrócić na asfalt i poszukać kolejnego PK... - zakrętu ścieżki :)

Wjeżdżamy na wąską ścieżkę wzdłuż kanału Bystry, droga się dłuży, jest na niej wszystko, piach, kamienie, korzenie... w końcu porzucamy rowery i idziemy na samiuśki cypelek... tam odnajdujemy palik... jest... co prawda naruszył go ząb czasu... ale jest.... jakoś przeżył te 3 lata...

Ocalały palik :)
Ocalały palik :) © amiga

Zawracamy, droga powrotna jakby była krótsza... czemu? Złudzenie, a może to dlatego, że zrobiliśmy to co było w planie?

W pobliżu jest PK 6 opisany jako skrzyżowanie dróg... palik ocalał :)... tylko co z tego skoro jeden anihilował... zabawa wzięła trochę w łeb, ale nie ma się co przejmować, w okolicy jest tyle atrakcji, że coś znajdziemy :)... może innego może zaskakującego?

Tym razem prawie kompletny, perforator urwany, ale numerek jest :)
Tym razem prawie kompletny, perforator urwany, ale numerek jest :) © amiga

Od Studzienic odbijamy znowu w teren poszukać kolejnego palika - koniec drogi... 
Ścieżka znaleziona, koniec drogi również... tyle, że po paliku nie ma śladu... miejsce po ognisku na końcu ścieżki sugeruje nam dobitnie co mogło się stać z palikiem... Kilka fot i ruszamy z powrotem, chyba damy sobie spokój z resztą PK... 

Na końcu drogi
Na końcu drogi © amiga

Chyba marnie skończył jeden z palików
Chyba marnie skończył jeden z palików © amiga

Rumaki czekają.... jeden nawet usnął
Rumaki czekają.... jeden nawet usnął © amiga

Jedziemy w kierunku Studzienicznej tam jest co prawda kolejny PK... ale to będzie nasz ostatni... Ciekawe czy palik przetrwał...., być może pobliże kościoła dało mu jakąś ochronę... 

Czyżby to nasz PK? Chyba nie
Czyżby to nasz PK? Chyba nie © amiga

Ciut wcześniej stajemy przy pomniku... Kilka fot i... jest punkt... jest perforator, tyle, że z innej gry terenowej, to nie nasz, chociaż wygląda niemal identycznie... tyle że napis na nim sugeruje coś innego... 

Krzyż, pomnik tuż obok
Krzyż, pomnik tuż obok © amiga

Sprawdzamy wszystko dokładnie
Sprawdzamy wszystko dokładnie © amiga

Tabliczka informacyjna
Tabliczka informacyjna © amiga

Pstrykamy foty :)
Pstrykamy foty :) © amiga

Podoba mi się ten pomnik
Podoba mi się ten pomnik © amiga

Jeszcze to o niczym nie przesądza, bo to nie jest to miejsce gdzie powinien być nasz palik...
Ten ma znajdować się przy wiacie jakieś 100-150m dalej...

Liczba perforatorów w tym miejscu to jakieś przegięcie
Liczba perforatorów w tym miejscu to jakieś przegięcie © amiga

Tam kolejna niespodzianka... Punktów i perforatorów dookoła jest pełno... naliczyliśmy chyba z osiem... ale tego z AdventureOrientu nie ma... Może konkurencja go wykopała?

Cóż... 

Podjeżdżamy na chwilę do sanktuarium, robimy kilka zdjęć zza płota... trwa nabożeństwo, dookoła pełno straganów... dalej raczej nie wejdziemy...  Podjeżdżamy jeszcze do kaplicy... i wracamy... 

Sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej
Sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej © amiga

Kaplica na wyspie
Kaplica na wyspie © amiga

Jest za to dobra pora by się czymś posilić... coś szybkiego w barze czy może restauracji tuż obok...
Siadamy w cieniu... tutaj skwar tak nie dokucza...
Po szybkim płynnym posiłku ruszamy dalej... Resztę zjemy chyba gdzieś dalej, może znajdziemy coś lepszego? Zresztą o 11 to chyba za wcześnie na konkrety ;)

Tuż za jeziorem Białym źle wjeżdżamy w ścieżkę i zamiast na północ jedziemy na zachód... cóż... zawracamy i odnajdujemy nasz szlak...  

Dość długi odcinek leśnymi szutrami... docieramy do Uroczyska Powstańczego gdzie chwila odpoczynku... przy zimnym strumieniu i kilka tablicach, pomnikach. Mija nas w tym czasie quad i 2-ka rowerzystów... 

Chwila wytchnienia nad strumieniem
Chwila wytchnienia nad strumieniem © amiga

Pomnik z kosami
Pomnik z kosami © amiga

Mija nas jakiś quad
Mija nas jakiś quad © amiga

Jest i informacja o tym miejscu
Jest i informacja o tym miejscu © amiga

Miejsce Kuźni
Miejsce Kuźni © amiga

Ruszamy chwilę później, posiłkując się mapami jedziemy na Danowskie (krótka przerwa na obiad, i pora właściwa i są Kartacze), Monkinie, Bryzgiel i kierujemy się na Czerwony Krzyż... 

Drewniany kościół MB Anielskiej Monkinie
Drewniany kościół MB Anielskiej Monkinie © amiga

Dzwonnica przykościelna
Dzwonnica przykościelna © amiga

Światło... wpadające do środka
Światło... wpadające do środka © amiga

Piękne wnętrze
Piękne wnętrze © amiga

Po drodze rozmawiamy z 2-ką rowerzystów którzy odradzają nam dalszą jazdę szutrem..., ze względu na jego stan, kurz i pędzące samochody w zamian kierują nas na ścieżkę prowadzącą dookoła jeziora Wigry...

Krzyże
Krzyże © amiga

Niby pusto, ale wszędzie kurz, tarka
Niby pusto, ale wszędzie kurz, tarka © amiga

Większość drogi w lesie, w cieniu... jest przyjemnie, szczególnie gdy z nieba leje się żar...

Jest i bociek :)
Jest i bociek :) © amiga

Czerwony Krzyż
Czerwony Krzyż © amiga

Tędy Hobbity nie powinny chodzić
Tędy Hobbity nie powinny chodzić © amiga

Pewnie normalnie wszędzie pełno wody.... a dziś.... sucho
Pewnie normalnie wszędzie pełno wody.... a dziś.... sucho © amiga

W Mikołajewie odbijamy na Rosochaty Róg... widoki... zapierają dech w piersi..., bocznymi ścieżkami docieramy do miejscowości Wigry, dzisiaj to nie jest idealne miejsce na zwiedzanie czy odpoczynek, masa turystów, setki samochodów na wąskiej ścieżce... Stajemy na chwilę i... decydujemy się na ucieczkę z tego miejsca. 

Krowa w Rosochatym Rogu
Krowa w Rosochatym Rogu © amiga

Jak zawsze uśmiechnieta
Jak zawsze uśmiechnieta © amiga


Rowery 2 w Wigrach pod klasztorem
Rowery 2 w Wigrach pod klasztorem © amiga

Kierujemy się do Starego Folwarku do naszej 3 dniowej bazy... później już powoli będziemy wracać  zaliczając kolejne miejscowości na wschodniej ścianie Polski. 

A to my :) z rowerkami
A to my :) z rowerkami © amiga

Kraina wielkich Jezior zaskoczyła mnie pozytywnie, jest idealna na rower... sporo szlaków, masa szutrów, stosunkowo mało asfaltów, jeszcze gdyby mapy były dokładniejsze, częściej aktualizowane i pokrywały cały teren... Chociaż nie jest tak źle... 

Jak na pierwszy dzień, po prawie nieprzespanej nocy w aucie, wyszło nieźle, pory objechany kawałek,  szkoda tylko, że PK gry terenowej zostały zniszczone :(... Ale co tam, okolica i tak jest warta odwiedzenia... 


Do Tomaszowa

Piątek, 14 sierpnia 2015 · Komentarze(11)
Z rana kontrola spakowanych rzeczy, chyba mam wszystko... 

Wyjeżdżam z domu około 11:20... mam 40 minut by dotrzeć na dworzec PKP w Katowicach, dziś zaczyna się moja wyprawa w nieznane... 

Upał daje się we znaki... jadę więc powoli na dokładkę po cywilu, dzisiejszy dzień spędzę głównie w pociągu i samochodzie.
Zdecydowałem się na nieco wolniejszą jazdę pociągami regionalnymi. O ile jazda TLK byłaby szybsza, to pakowanie się do ich składów gdzie nie ma przedziałów rowerowych nie ma większego sensu... a w końcu mam i sakwy i plecak... rower maksymalnie obciążony... Mam nadzieję, że wszystko zagra. Co prawda przygotowania trwały 2 miesiące, ale... jednak nagłe przyspieszenie terminów troszkę namieszało... miałem tydzień by wszystko dopiąć na ostatni guzik.... Jeszcze wczoraj na szybko atakowałem sklep rowerowy... :)

Już na stacji PKP
Już na stacji PKP © amiga

Na dworcu czka już na mnie pociąg Kolei Śląskich...  w środku jest jeszcze pusto... Muszę zdemontować sakwy i powiesić go na haku... tutaj od razu pojawia się przypadłość sakw które posiadam... ich montaż i demontaż zajmuje za każdym razem kilka minut... 

Za to komfort jazdy osobówką sporo większy niż stanie przy kibelku w TLK... a niby to Intercity jest tą bogatszą spółką... 

W Częstochowie przesiadka do kolei regionalnych... tutaj również mam do dyspozycji odpowiednie miejsca na rower, trochę ponad godzinę później jestem już w moim "ulubionym" mieście kebabów... - Koluszkach....

Mam troszkę czasu... więc wsiadam na rower i kieruję się na Ujazd... 


Gdzieś po drodze dopada mnie Karolina, chwila powitania, i instalujemy rower na samochodzie... ruszamy na Tomaszów..., a czas pokaże co będzie dalej, jak wypadnie wspólna wyprawa rowerowa... :)

Środa rano

Środa, 12 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Ostatni w tym tygodniu wyjazd do pracy... wyjeżdżam z opóźnieniem, podobnie zresztą jak wczoraj, jest 7:20 na zegarze gdy ruszam w siną dal.... Wiatr wyraźnie zmienił kierunek, dzisiaj już tak nie pomaga... ale co mi tam... zastanawiam się jak mi minie ten dzień... co się stanie... a może przesadzam... może będzie spokojnie... pozamykam kilka tematów by mieć z nimi spokój przez następne 2 tygodnie... gdy będę poza Śląskiem :)

Droga mija dość składnie, szybko... nie ma większych problemów z jazdą, temperatura o poranku znowu zaskakuje... powyżej 24 stopni... później jeszcze cieplej... 

W firmie obowiązkowa kąpiel... i do pracy

Coraz wyżej
Coraz wyżej © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 11 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Udało się wyjść dzisiaj nieco wcześniej... gdy ruszam jest 16:30... i jest gorąco... 36 stopni na liczniku... cóż zrobić... Pozostało jedno wpakować się do lasu tam może będzie chłodniej... Omijam jednak hałdę z daleka, objeżdżam ją przez makoszowy, dopiero tam pakuję się w las... jest ciut chłodniej... Widać jednak na każdym kroku jak bardzo potrzebne są deszcze, drzewa zrzucają liście..., owoce... wygląda to jak jesień, a w końcu do niej jest jeszcze sporo czasu... jednak wrażenie miałem jedno... 
Po drodze małe uzupełnienie płynów na Halembie.... i jakoś udaje się dotrzeć do domu :)

Gdzieś leci
Gdzieś leci © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 10 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Po Uphillu na  Śnieżkę pora wrócić do rzeczywistości... Dzisiaj wersja skrócona z Zabrza, z Helenki, od Darka...

O dziwo nie czuję specjalnego zmęczenia, owszem coś tam gdzieś... jednak jadę na rowerze..., trasa dość prosta i dobrze mi znana. Jest sucho więc zapuszczam się na ul Leśną :)... normalnie pewnie zastanawiałbym się  czy pchać się w błoto....
Dziś nie mam wątpliwości, będzie sucho...
Gdy dojeżdżam na miejsce pozostały jedynie suche zagłębienia i to wszystko.... Troszkę trzeba zwolnić...

W pracy mimo wszystko w niezłym tempie :) teraz szybka kąpiel i do pracy

Kaczki... upolowane jakiś czas temu :)
Kaczki... upolowane jakiś czas temu :) © amiga

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 10 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Wyjazd dość późno... jest kilka minut po 17... ale jeszcze dzisiaj kilka drobiazgów do zrobienia... kolejny raz profilaktycznie wrzucam rower do serwisu, by poprawić naciąg szprych... W końcu za kilka dni wszystko musi działać idealnie... Nie może być żadnych problemów na trasie... w trakcie planowanej wyprawy.... W chwili wyjazdu piekło... jednak opcji nie ma... muszę jechać do domu szosami... jeszcze parę rzeczy do przygotowania... jadę z grubsza najszybszą drogą, bez jakiś odchyłek... pewnie kilka kolejnych dni będzie równie pokręconych :)

Zawsze wszędzie ich sporo
Zawsze wszędzie ich sporo © amiga

Na Helenkę

Sobota, 8 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdża o 15:11... na zewnątrz jest piekło... jednego jestem pewien... nie chcę dzisiaj przesadzać forsować się... będę unikał otwartej przestrzeni, będę uciekał gdzieś pod drzewa, jeżeli się da...  Pewnie nie wszędzie... ale będę się starał.... 
Już po kilku minutach rozpuszczam się... Wyjeżdżam z Katowic i wjeżdżam na leśne szlaki prowadzące wzdłuż stawów księżycowych... Co chwilę robię kilka łyków...

Sporo lasu, sporo cienia, ale to i tak niewiele pomaga, powietrze stoi, żadnego podmuchu.... w trakcie jazdy jest jeszcze ok, ale.. gdy tylko muszę stanąć, bo skrzyżowanie, bo światła... oblewam się potem... 

A susza miała być tylko chwilowa
A susza miała być tylko chwilowa © amiga

Na Pawłowie odbijam na niebieski szlak... chyba to najlepszy wariant...  korzystam z niego aż do os. Młodego Górnka... tyle, że po drodze mylę ścieżki, dzięki czemu chyba nieco go skracam, ale tak zarośnięta jest okolica, że łatwo je pomylić, niemniej i tak ląduję w Biskupicach a do os Młodego Górnika jest niedaleko...

Dziura w moście na niebieskim rowerowym
Dziura w moście na niebieskim rowerowym © amiga

Dalej chciałem jechać przez Krajszynę, ale oczywiście coś źle skręciłem wróciłem do Rokitnicy :).... Stamtąd w zasadzie tylko jedna droga... 

Docieram na miejsce.... rozpływam się... masakra... 

Piątek rano

Piątek, 7 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Wyjazd o 7:15..., całe 5 minut wcześniej niż wczoraj.... szaleństwo... gdy wychodzę na zewnątrz czuję, palące słońce, niby jest tylko trochę ponad 20 stopni... ale w słońcu sporo więcej... Na dokładkę wiatr nie po mojej myśli, a może jednak po mojej? Chłodzi mi twarz przez całe 30 km... powinno mnie to cieszyć... 

Każdy postój to momentalnie oblanie się potem... dzisiaj wyjątkowo mam postój na przejeździe na Wirku..., robiąc zdjęcie wywala się endomondo... świetnie... 

Testuję nowe tarcze hamulcowe... to co pokazują zaskakuje mnie jak zużyte i niewydajne były te stare... szczególnie te na tyle...  gdzie tarcza była solidnie już spiłowana

Kolejny postój już w Gliwicach, na budowanym rondzie... dzisiaj z rana wylewali 2gą warstwę asfaltu... więc jest szansa, że od poniedziałku będzie można tamtędy jechać już normalnie... 

Ciekawe jak będzie wieczorem... pewnie jakieś piekło... 

Przerwa w drodze
Przerwa w drodze © amiga

Jedzie pociąg
Jedzie pociąg © amiga

Piątek wieczorem

Piątek, 7 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam gdzieś przed 17..., żar leje się z nieba... termometry wspominają coś o 35... Horror.... Wiem jedno jadę w cieniu, jadę lasem, zabieram ze sobą litr wody a po drodze wiem, ze stanę na Halembie... W sklepie coś kupię... będzie otwarty... moze nawet sięchłodze, bo mają klimatyzację :)

Na błogosławionego Czesława mały postój... 3 warstwa asfaltu już wylana, więc w poniedziałek będzie już chyba otwarte to nowe rondo :)

Znowu postój na czerwonym
Znowu postój na czerwonym © amiga

Jadę przez hałdę na Sośnicy... tylko na szczycie jest bezdrzewnie ale szybko go mijam i znowu mogę gnać lasem... zaskakują mnie kałuże w lesie kiedy padało? Wygląda na to, że chyba niedawno, może w nocy... Na Halembie zgodnie z planem staję przy sklepie, kupuję coś do picia... jakieś tabletki przeciwbólowe...  coś źle się czuję... 

Chwilę później wjeżdżam w lasy Panewnickie, temperatura wyraźnie niższa... licznik pokazuje jedynie 32,4 stopnia w cieniu ;P 

Ta temperatura w lesie... w cieniu
Ta temperatura w lesie... w cieniu © amiga
Już niedługo to miejsce bezie wyglądało inaczaj
Już niedługo to miejsce bezie wyglądało inaczaj © amiga

Napoje dopijam w parku na Zadolu, dzisiaj to miejsce jest prawie wyludnione, nikt normalny przy takiej temperaturze tu się nie pojawia... 
Aktualna wersja Szaraka ;P
Aktualna wersja Szaraka ;P © amiga
Prawie zero ludzi w parku na Zadolu
Prawie zero ludzi w parku na Zadolu © amiga

Nieco dalej na boisku Kolejarza zaskakuje mnie drzewo a w zasadzie kolor jego liści i to, że połowa już jest na ziemi... 
Kolor drzewa mnie przeraża
Kolor drzewa mnie przeraża © amiga

W domu... robię wszystko by się schłodzić... chyba najbardziej pomaga kąpiel... :)

Czwartek rano

Czwartek, 6 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
W tym tygodniu jakoś nie mogę się przemóc by wcześniej wyjeżdżać... Na rowerze jestem dopiero o 7:18... cóż... znowu będę musiał pędzić... szosami...

Dzisiaj mam w planie odwiedzić rowerowy... by zmienić tarcze na większe... jak chcę Szarakiem pojeździć w górach.... Stare i tak są już zużyte , szczególnie widać to na tylnej... ale to dopiero wieczorem...

Pomimo późnego wyjazdu nie ma jakiegoś szczególnego ruchu na drogach... wydaje się że jest normalnie, a jednak... coś wisi w powietrzu... Kilka razy - dokładnie 4, ktoś wyjeżdża mi pod koła z podporządkowanej w tym... raz autobus  linii 197 już w Gliwicach wyjeżdża na "wariata" z ul Świętego Michała... na ul Sikorskiego... widział mnie z daleka... a jednak wjechał na drogę, ciekawe jak ludzi w środku się czuli, bo też hamował... może wydawało mu się, że wiózł kartofle? 

Pełnia była kilka dni temu.... więc co jest? Wysokie temperatury zagotowały niektórym mózgi? Bo tak to wygląda... jak przez dłuższy czas było nieźle tak dzisiaj mamy dzień świra...

W chwili wyjazdu termometr wskazywał 22 stopnie... ciekawe co będzie wieczorem? Chyba się ugotuję... 

W lasku Makoszowskim przez który jadę widzę, że ostatnia burza sprzed 2 dni gdy ukrywałem się przed nią pod wiatą przystankową, narobiła sporo szkód...  masa połamanych konarów, widać, że po ścieżkach płynęły rzeki... i wypłukały z nich co nieco... 


Ścieżka w lasku Makoszowskim
Ścieżka w lasku Makoszowskim © amiga

Kolejka oczekujących na wjazd na rondo
Kolejka oczekujących na wjazd na rondo © amiga