Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

wieje silny wiatr

Poniedziałek, 8 kwietnia 2013 · Komentarze(5)
Rdza - Manieczki


Powrót z pracy w całości prawie pod wiatr, chociaż czuć było, że kierunek się zmieniał, tylko co z tego jeżeli raz dmuchało z południa, a raz z zachodu. Trochę walki wieczorem nie zaszkodzi... W Rudzie Śląskiej chcę sprawdzić jak slicki sprawdzą się w terenie, w zasadzie to wydawało mi się, że się nie sprawdzą, ale całkiem nieźle poradziły sobie z błotem, wodą, gliną, jestem w szoku...
We względnie szybkim czasie dojeżdżam do Katowic, Chwila czasu i trzeba lecieć dalej... :)

Rosyjska heroina :) ©

Pik, pik, pik....

Niedziela, 7 kwietnia 2013 · Komentarze(4)
STRACHY NA LACHY - I can't get no gratisfaction


Piątek i sobota spędzone w pracy, dorobiłem się pewnego wstrętu do dźwięku emitowanego przez czytniki kodów kreskowych, długo będę unikał sklepów gdzie je mają... chociaż pewnie nie uda się ich zupełnie wyeliminować... W sumie przez kilkanaście godzin słyszałem średnio co 2 sekundy pik, pik, pik.... ech

Niedziela...., wracam z.... pracy, z drobnymi przerwami na małe between party :) na Helence..., chociaż ciężko tak to nazwać..., oboje potrzebowaliśmy nieco odreagować, rower leżał bezczynie, ale.... wizyta w Lidlu skończyła się w piątek zakupem Softshella :), wizyta w Jula w Gliwicach to zakup nowego hełmu.... więc rower gdzieś tam cały czas siedział...

Powrót z Gliwic, po szosach, nie mam chęci na las,... na teren, powodów wiele, najważniejsze to urodziny szwagra..., muszę go odwiedzić..., pewnie będzie się działo....

Fotka archiwalna spod Mikołowa © amiga

Skoro świt....

Piątek, 5 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Happysad - Styrana


Piątek... dzień zapowiada się ciężki, taki będzie jestem tego pewien..., ruszam spod domu, dość przyzwoite warunki, jeżeli tak można powiedzieć o łachach śniegu na bocznych drogach... Wyjeżdżam nieco wcześniej niż zwykle..., ale zależy mi na tym aby być w Gliwicach jak najwcześniej, dzisiaj jest sporo do zrobienia, im będzie więcej czasu tym lepiej... Na drogach pustawo, ale to efekt wyjazdu ok 6:30...., Dopiero w Gliwicach zaczyna zaciskać, zbliża się 8:00, korki w wielu miejscach, czerwona fala mocno spowalnia.... cóż, taki urok.
Szybki prysznic, kawa i... można zabrać się do pracy...

Widok z dachu budynku w który mieszkam :) - fotka archiwalna © amiga

Dzisiaj juz nieco lepiej na drogach

Czwartek, 4 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
KNŻ - Legenda ludowa


Szybki wpis, niestety na więcej nie ma czasu i weny...., tym bardziej, że młyn w pracy chwilowo uniemożliwiam i aktualizację na bieżąco..., niestety BS chwilowo stracił najwyższy priorytet...

Poranek taki sobie, sypie drobny śnieg, nie ma tego dużo, na drogach w zasadzie czarno, na bocznych standardowo błoto pośniegowe i lód. Unikam jednak takich ścieżek... W Rudzie Śląskiej klasyk przez plac budowy, jednak, trwające prace dość skutecznie zaczynają uniemożliwiać przejazd czy nawet przejście tamtędy. Muszę znaleźć alternatywę.
Jeszcze jeden obrazek, który zwrócił dzisiaj moją uwagę: w Bielszowicach po raz pierwszy od wielu lat widziałem górników w pełnym rynsztunku udających się w kierunku kopalni......., dość niezwykłe, w chwili obecnej większość górników przebiera się raczej na miejscu....

Archiwalne zdjęcie wapiennika z marca 2011 © amiga

późny wyjazd....

Czwartek, 4 kwietnia 2013 · Komentarze(7)
Nirvana - About a girl


Powrót do domu bardzo późno, nawet jak na mnie... Wychodzę po 18:00, nad głową wiszą ciężkie chmury, ale.... nie pada, temp. na plusie.... drogi czarne... fajnie...

Ruszam..., w Zabrzu korci mnie wjazd w teren, zwalniam na wysokości wjazdu do lasku Makoszowskiego, jednak to co widzę budzi mój niesmak i.... obawy. Jednak lepiej zostać przy szosach...

W Rudzie Ślaskiej kombinuję z objazdem wykopów a ul. Rogoźnickiej i udaje się, nie nadrabiając specjalnie drogi i nie krążąc po Pawłowie.
Gdy dojeżdżam do Kochłowic zaczyna się ściemniać..., czuję już zmęczenie, znużenie... chce być jak najszybciej w domu....

Już w domu chwila odpoczynku, przeglądam prognozy na jutro i pojutrze, chyba w końcu pogoda ma się poprawić... może w końcu będzie cieplej..., bez śniegu...

2 lata temu był taki mały teraz waży ok 60kg ;) © amiga

Skleroza nie boli, czyli tam i z powrotem

Wtorek, 2 kwietnia 2013 · Komentarze(2)
KAZIK - Gdybym wiedział to co wiem


Wtorkowy poranek, poświąteczny, nielubiany..., na zewnątrz mgliście, po śnieżnych świętach jednak lekka odmiana, główne szosy czarne, jednak na poboczach sporo śniegu dość mocno zwężającego drogi.... Nie jest to dobra wróżba, na dzisiaj.

Przed wyjściem standardowe rozważanie, może jednak pociąg? Jednak nie, zmieniam opony na terenowe, będzie wolniej ale bezpieczniej...

Tak jak się spodziewałem, warunki mocno średnie, drogi przejezdne, mokre, miejscami zalegają łaty błota pośniegowego. Na bocznych drogach horror, staram się ich unikać, jednak 2 razy ładuję się w coś takiego.

Zjeżdżam z pięknej górki pomiędzy Kochłowicami i Wirkiem,.... zastanawiam się, czemu plecak taki lekki..., może tylko tak mi się wydaje. Nachodzi mnie nieoczekiwana myśl, wziąłem firmowego notebooka? O rzesz k.......
Tylko czemu przypomniałem sobie o tym dopiero na 14km, czemu gdy zjechałem z górki, a nie 4km wcześniej, zanim na nią wjechałem. Zawracam, jestem w domu, szybki sms do firmy, będę później, jeszcze raz zastanawiam się nad zmianą środka transportu, jednak wariant koleją i tak jest wolniejszy, wsiadam ponownie na rower i rozpoczynam podróż jeszcze raz.

Temperatura zdążyła się już dość mocno podnieść, jest już na plusie, śnieg topnieje, jadę nieco pewniej, kolejne zjazdy, podjazd, omijam zaśnieżone boczne dróżki, nie mam ochoty na kolejne spotkanie z nimi.

W Bielszowicach jadę klasycznie przez plac budowy, jednak tym razem rower staje, głęboki mokry śnieg + piach pod spodem wymieszany z ziemią i gliną unieruchamia mnie...., 500m z buta i rowerem na plecach.... Znowu asfalt, Zabrze, jeszcze kawałek, Gliwice i firma..., kawa i do pracy.... Od rana szaleństwo..., czas goni a sporo jest dzisiaj do zrobienia...


Nieco wiosennie, jeszcze świątecznie.... © amiga

znowu dmucha....

Wtorek, 2 kwietnia 2013 · Komentarze(7)
Marek Dyjak - Modlitwa


Jest grubo po 17:00, to był pracowity dzień..., chociaż gdyby ktoś z boku patrzył..., wyglądało by, że jeden robi 3 patrzy ;P. Ale..., nowa technologia opanowana, prototyp działa..., ogólnie jest zajebiście :).

zmęczony wracam do domu, odwilż na całego, jednak białej zarazy jest na tyle dużo, że potrzebne jest kilka dni aby toto się rozpuściło, zniknęło. Drogi na całej długości czarne, nawet na tych bocznych zdecydowanie lepiej, jedynie mój ulubiony plac budowy pomiędzy Kończycami a Bielszowicami daje do wiwatu... Cóż, średnio mam ochotę na objazd przez Pawłów gdzie.... też kopią...
Kolejny raz dzisiaj 500m z buta niosąc rower :).

Reszta dość przyjemna, gdyby jeszcze nie ten wiatr, gdyby nie te boczne podmuchy...

Już w domu, chwila odpoczynku i znowu do komputera..., uzupełnić wpisy, ten zaległy z rana i wieczorny....


I jak jechać Panie Premierze? © amiga

ostatni raz po terenie w tym tygodniu....

Czwartek, 28 marca 2013 · Komentarze(8)
Since I've Been Loving You - Led Zeppelin


Wyjeżdżam z Gliwic ok 16:30, jakoś dzisiaj nietypowo, wiatr słabiutki, tyle, że dalej ze wschodu. Z przyzwyczajenia wjeżdżam w teren specjalnie nie zastanawiając się nad tym co tam będzie. Nie zwróciłem uwagi na to, że temperatura jest na plusie.... . Koleiny zaczęły się rozmrażać, dziwnie się jedzie na górze błoto, na dole lód, boję się, że będzie wielki.... (wielka gleba ;)... Strasznie luźne podłoże..., w kilku miejscach mógłbym wyjechać na szosy, tylko.... po co :) fajnie jest się od czasu do czasu up...ić.
Zresztą lubię lasy lubię te ścieżki, dróżki... a w tym roku nie było specjalnie okazji do szaleństw w terenie.... Przy czym potrzebny jest tydzień ciepła, tydzień bez mrozów, by warunki zrobiły się naprawdę dobre..., a jutro.... raczej nie pojadę tędy, nawet nie wiem czy w ogóle pojadę rowerem..., zapowiada się hardcorowy poranek, śnieg, deszcz i temp. w okolicach zera...

idą święta... © amiga


Wieczorem będę miał zajęcie.... © amiga


ślady po myśliwych w lesie Panewnickim.... © amiga

Słońce świeci

Czwartek, 28 marca 2013 · Komentarze(2)
Koniec Świata - Oranżada


Kolejny poranek..., otwieram oczy i... widzę, że świeci słońce, w końcu, tyle dni bez doładowania.... Zbieram się i hop na rower... Wiatr sporo słabszy, jeszcze w plecy. Jedzie się przyjemnie, prawie ciepło... długo trzeba było czekać na poprawę pogody.
Na szosach pustki, szkoły już mają wolne, cześć ludzi pewnie na urlopach. Miałem wrażenie, że większość dzisiejszych samochodów to autobusy, w zasadzie od początku do końca miałem coś takiego albo przed sobą albo za sobą, bawiąc się w kto kogo wyprzedzi... Kolejne numer 48, 7, 23, 197, 6... i jeszcze kilka ale ich nie pamiętam... . Nie lubię za nimi jechać, raz że spowalniają, a dwa nigdy nie wiadomo co kierowcy strzeli do głowy, czy nie zacznie hamować? Mnie na 100% nie widzi za sobą, bo i jak?

W firmie w rekordowym czasie.

Fotka sprzed ok 3 tygodni
Z cmentarza żołnierzy niemieckich w Siemianowicach Śląskich © amiga


Miłego dnia.

z wiatrem...

Środa, 27 marca 2013 · Komentarze(4)
STRACHY NA LACHY - Dzień dobry, kocham Cię


Doczekaliśmy się środy, kolejny dzień gdy dmucha, jednak wiatr wyraźnie inny, jest nieco słabszy i delikatnie zmienił kierunek...., nie ma już tak silnych podmuchów bocznych, na zmianę pogody przyjdzie jednak jeszcze chwilę poczekać, pierwsze jaskółki już jutro... w końcu będzie na plusie.

Sama droga przeleciała jakoś wyjątkowo szybko, wiatr w plecy dołożył się do tego, jednak czerwona fala i zamknięty przejazd na Halembie mocno opóźniły przejazd..., zdarza się... Na Wirku jakiś idiota w samochodzie wyjechał mi z podporządkowanej prosto pod koła. Widzę, że dziadunio za kierownicą, strach krzyknąć, bo jeszcze dostanie zwału i będzie na mnie... . Shit...
Na szczęście to jedyny taki incydent dzisiaj..., reszta trasy bardzo przyjemna..., na dokładkę na granicy Gliwic i Zabrza widzę, że jakiś miły kierowca ustępuje mi miejsca, wpuszcza przed siebie, gdy zrównuję się z nim, widzę w środku uhahanego qmpla pozdrawiającego mnie :). Fajnie spotkanie...
W niezłym nastroju docieram do firmy, można zabrać się do pracy :)

Miłego dnia :)
Spoglądając na prognozy to piątek będzie tylko dla twardzieli...., chyba, że jeszcze się coś zmieni...

Łabądek z żabich dołów.... © amiga