Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Wczesny poranek....

Wtorek, 29 października 2013 · Komentarze(0)
Sting - And Yet


Budzę się przed 6:00, tylko czemu tak późno? Miałem wstać 30 min wcześniej, budzik w tel się nie odezwał? Coś jest nie tak... Sprawdzam tel... głuchy, shit...
Kilka prób odpalenia i echo... ładowarka podpięta, ale brak śladu ładowania... dopiero po kilkunastu min coś się odzywa..., tel odzywa, jednak nie na tyle, aby dało się go używać, szybkie odszukanie starej Nokii 5800XM przekładanka kart, instalacja softu i jestem z czasem w plecy... Nie ma czasu na konfiguracje, nie mam listy kontaktów... masakra... ale mam zainstalowane endomondo :) mogę jechać.

Jest ciepło, znowu piękna pogoda..., świeci słońce..., lecz muszę być wcześniej w firmie, jadę szosami, będę próbował odrobić stracony rano czas...
HTC-k ląduje w plecaku, sprawdzę go w firmie i odpalam endo na nokii... Jakie to jest ubogie :)

Przez większość drogi wiatru nie ma, może jakiś leciutki, dopiero w Gliwicach zrywa się coś bardziej konkretnego z zachodu... Ciężko się pcha rower pod tak silny wiatr..., jednak jakoś daję radę.....
Wchodzę do firmy szybkie przywitanie i dowiaduję się, że niepotrzebnie dzisiaj się spieszyłem :(

Cóż, jutro powtórka z rozrywki :)

Kadr z kamerki © amiga

po pracy

Wtorek, 29 października 2013 · Komentarze(0)
Hurt - Zmień dilera


Zmiana czasu jednak trochę odmieniła wyjazdy, w zasadzie tylko przez pierwszą chwilę jest jeszcze w miarę jasno..., jednak 10 min później panuje ciż ciemność, jadę szosami, spieszy mi się... jestem wieczorem umówiony. Z grubsza doprowadziłem tel do stanu używalności, chociaż pewnie chwilę to potrwa zanim wszytko będzie na nim zainstalowane tak jak ja chcę...

Zbliżają się "święta" w zasadzie jednodniowe święto, nie lubię tego okresu, na drogach pojawiają się półmózgi w swoich blaszanych puszkach..., spory ruch, trzeba znacznie bardziej uważać..., dzisiaj obyło się bez większych komplikacji, ale kto wie co przyniosą kolejne dni?

W domu zauważam, że endomondo po raz kolejny nawaliło, a w zasadzie zeżarły się 2 zainstalowane wersje, normalna i pro... w efekcie utraciłem cały zapis trasy. Cóż... znowu jestem bogatszy o nowe doświadczenie.


Wspomnienowo z wizyty w śląskim zoo © amiga

Poniedziałek... rano...

Poniedziałek, 28 października 2013 · Komentarze(1)
Waglewski Fisz Emade - Ojciec


Ciężki weekend, ciężki powrót z Tropiciela i w końcu niedziela w zasadzie stracona, a może dobrze wykorzystana? Udało się wreszcie odespać cały ostatni dłuuugi okres maratonowy, czułem już niesamowite przemęczenie... a 14 godzin snu chyba wystarczyło ;P aby spłacić dług..., może teraz będzie lepiej? Kto wie...

Poranek dość ładny, zresztą jak kilka ostatnich, jest ciepło :),zresztą rok temu jesień chyba była równie ciepła..., jednak w tym roku liczę ta to że jeżeli nie było wiosny i lata to może i zimy nie będzie? Ubieram się na "krótko", no prawie, bluzę biorę z długim rękawkiem. Po ostatnich opadach jakoś nie spieszno mi do lasu, jadę szosami. Jest względnie pustawo. W wielu miejscach kończą się remonty, w końcu Rogoźnicka jest prawie przejezdna, trwają prace wykończeniowe. Tylko czemu to musiało trwać przez pół roku z 4 miesięczną przerwą?
Przy wyjeździe z Kończyc na rondzie trochę zaciska, ale wjeżdżam na chodnik i pcham wymijam całe towarzystwo. Końcówka w Gliwicach już bez problemów. Docieram do firmy, szybki prysznic i do pracy :)

Na hałdzie w Sośnicy © amiga

Powrót po ciemku

Poniedziałek, 28 października 2013 · Komentarze(0)
Mela Koteluk - Stale Płynne


Zmiana czasu ma z jednej strony ucieszyła bo poranek mam już po "jasnemu" jednak odbiło się to z drugiej strony, teraz wyjazdy do domu są już w "nocy", albo tuż przed zapadnięciem zmierzchu. Niby to tylko kilka miesięcy... trzeba będzie przeczekać... Co prawda jeszcze nie pora aby kończyć sezon. Przynajmniej ja jeszcze nie zamierzam kończyć.

Do lasu podobnie jak i rano nie mam ochoty wjeżdżać, ciągnę szosami.., całkiem sporo samochodów, na szczęście nie ma wariatów i mam wrażenie, że dzisiaj jest dzień uprzejmości dla bikerów..., w kilku miejscach pomimo zatykania kierowcy mnie przepuszczają przez skrzyżowania. Jakiś miły dzisiaj ten Matrix, a może coś się w nim zepsuło?

Most w Zabrzu Makoszowach © amiga

Piątek przed Tropicielowy

Piątek, 25 października 2013 · Komentarze(5)
Pampeluna - Legenda o lustrze feat. Jelonek


Mamy piątek, spoglądam na termometr, 6 stopni, ale nie pada, lekkie mgiełki... rewelacja. Dzisiaj będzie trochę zamieszania w firmie...

Z Katowic wyjeżdżam ok 7:40 - późno jak diabli, jadę szosami, będzie może nieco szybciej, na bank będzie szybciej, nie będę musiał walczyć z błotem, kałużami itp. Tyle, że o tej porze ruch w Katowicach zabija wszystkie moje zapędy... korki, korki, korki, światła.... tracę sporo czasu... w Gliwicach jestem kilka minut przed 9:00, ech...

Wczoraj miałem umyć rower, ale się nie udało i mści się to niesamowicie, w trakcie jazdy czuję, że syf zapchał mi pancerz tylnej przerzutki, w zasadzie można uznać, że nie działa... Nie wróży to dobrze przed tropicielem, zastanawiam się czy nie oddać tego do serwisu jak będę w firmie, ale pewnie znowu wymienią mi wszystko zamiast wyczyścić pancerz... do bani z taką technologią...
będę musiał się sam tym zająć wieczorem, już u Darka przed wyjazdem na Tropiciela.

Zaskoczył mnie dzisiaj piękny wschód słońca © amiga

przed Tropicielem na Helenkę

Piątek, 25 października 2013 · Komentarze(0)
Świetliki - "Sromota"


Ciut wcześniej wychodzę z firmy, dzisiaj krótkie przygotowania i lecimy z Darkiem do Jelcza-Laskowic na 11 edycję Tropiciela. Zamiast więc do Katowic obieram kierunek na Helenkę..., nie zastanawiam się którędy będę jechał..., raczej standardziakiem przez ul. Leśną, pewnie będzie trochę błota, liczę jednak, że za bardzo się nie utytłam. Niestety to była tylko nadzieja... Na krótkim odcinku zbieram więcej syfu niż przez tydzień dojazdów do pracy i z powrotem. Dobrze, że przynajmniej mam 2 komplety ubrań w zapasie :) Już na miejscu chwila odpoczynku i o 20:00 wyjeżdżamy na podbój Dolnego Śląska.

Rowerówka na Helence © amiga

czwartek po szosach

Czwartek, 24 października 2013 · Komentarze(0)
Myslovitz - Trzy sny o tym samym


Poranek, zbieram się wychodzę, leje...
Nie jestem z tego powodu szczęśliwy, teren odpuszczam, po wczorajszej glebie nie wiem jak będzie mi się jechało, kolano dalej boli. Szybko okazuje się, że boli jak chodzę, a nie jak jadę... Jednak jest spora różnica pomiędzy jedną, a drugą aktywnością. Obciążenie nóg jest zdecydowanie mniejsze na rowerze.
Dobrze się dzisiaj jedzie, nie popełniam takich błędów jak wczoraj, może to też nieco mniejszy ruch? Ciężko powiedzieć...
Dojeżdżam do pracy, jestem przemoczony, w zasadzie wszystko jest przemoczone..., ciekawe czy wyschnie, chociaż poza butami w razie "w" mam komplet zastępczy.
Chwilę po przyjeździe deszcz ustaje..., świnia...

Wieczór na hałdzie © amiga

powrót po szosach

Czwartek, 24 października 2013 · Komentarze(0)
Myslovitz - Telefon


Wracam po szosach, pomimo tego, że mam nieco więcej czasu i mógłbym pchnąć lasem ,to jakoś odstrasza mnie błoto na które mogę się natknąć. Reszta nie ma znaczenia, ciuchy suche, ale buty przemoczone, a wszystko upstrzone błotem....
Tyle, że nie leje i jest ciepło... długa bluza ląduje w plecaku..., początkowo i tak jest mi chłodno, ale to przez pierwsze 4-5km później już jest mi gorąco... :)
Dojeżdżam do domu, poszło całkiem zgrabnie..., jestem zadowolony, w planach jeszcze mycie roweru...

Piękny zachód słońca © amiga

jednak nie po szosach

Środa, 23 października 2013 · Komentarze(2)
Maciej Maleńczuk - Ach proszę pani


Kolejny poranek, ciepło jak na tą porę roku, w chwili wyjazdu było ok 10 stopni, jednak wyjeżdżając z miasta temperatura nieco spadła.
W każdym bądź razie szybko koryguję plany, miałem jechać po szosach, ale jak zauważyłem jakie błędy popełniam na drodze, to lepiej dla mnie i dla wszystkich będzie jak pojadę lasem... W pobliżu domu mało nie wpakowałem się pod samochód, w ostatniej chwili udało mi się wyhamować, ominąć samochód. To zdecydowanie nie mój dzień. W Panewnikach wjeżdżam w las, stosunkowo mało błota, w zasadzie tylko na niewielkim fragmencie jest błotniście. Zaliczam wszystkie kawałki leśne...
Zdedydowanie bezieczniej się tutaj czuję...

W Gliwicach jestem nieco później niż myślałem, ale... przynajmniej w jednym kawałku

Baranina ze skansenu w Chorzowie © amiga

po pracy

Środa, 23 października 2013 · Komentarze(3)
Szwagierkolaska - Komu dzwonią


Wracam z pracy, jest stosunkowo późno, ale podobnie jak rano nie mam ochoty na jazdę szosami, nie czyję się dzisiaj na siłach, aby walczyć ze zmęczeniem na drogach, zbyt niezbezpieczne. Wjeżdżam w Sośnicy na hałdę i gnam lasami...

Niby wszystko ok, niby sucho. W zasadzie nic się ciekawego nie dzieje aż do... lasów panewnickich. Tam masa błota, na jednym takim placku rower ucieka mi...., wbijam się w jakieś krzaczory, ląduję na boku chwytając jakieś gałęzie, walę kolanem w cegłówkę leżąca na poboczu, co ona to robi...

Czuję nieziemski ból, klnę siarczyście..., mija kilka minut zanim dochodzę do siebie... kolano boli jak diabli...

Dojeżdżam do domu, sprawdzm co z kolanem. Paskudnie to wygląda, ale jest całe, tyle, że zerwany naskórek i kawałek wydepilowany.

Ciekawe co będzie jutro.

Kwiatek z sierpnia © amiga