Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Poranek...

Poniedziałek, 17 lutego 2014 · Komentarze(0)
Piersi - Paranoid

Wyjazd do pracy w wersji skróconej, z Helenki..., w sumie dość późno, jest 7:50..., pogoda za to dopisuje,  temperatura na plusie, nie jest to może lipiec z upałami po +30, ale te 2-3 stopnie też cieszą... Świeci słońce..

Przez chwilę zastanawiam się czy nie polecieć przez ul leśną w Zabrzu. jednak...., chyba wolę szosy, przynajmniej dzisiaj..., tam na bank będzie błoto, tam.... zawsze jest błoto..., chyba, że jest -20... :)

Całkiem spory ruch na drogach, ale to nie dziwota, jest poniedziałek rano..., czerwona fala dobija... na odcinku od centrum Zabrza go centrum Gliwic stoję chyba z 5-6 razy... masakra...  W firmie jestem ok 8:30... szybko, ale też droga była sporo krótsza :) Poranek w Zabrzu :)
Poranek w Zabrzu :) © amiga

po ciemku i błocie :)

Poniedziałek, 17 lutego 2014 · Komentarze(0)
AC / DC - HELLS BELLS

Jest po 17:00 późno..., miałem wyjść wcześniej...


Ruszam i wiem jedno, pora przetestować nową lampkę w terenie, profilaktycznie mam drugą starą na kierownicy oraz czołówkę Biedronkowską na głowie... 


Wyjeżdżam z Gliwic i hyc do lasku Makoszowskiego, pierwsza próba to błotniste pobojowisko w okolicy budowy DTŚki, nie była to próba dla lampki, tylko raczej dla roweru, nie spodziewałem się aż tak głębokiego błota, wczorajsze mycie diabli wzięli..., teraz nawet nie zastanawiam się czy jechać drogami czy lasami... Odpowiedź jest jedna. Jak.... cały rower jest up...y to nie zrobi mu już żadnej różnicy przecioranie po terenie. Spodziewam się problemów w okolicach starej hałdy w Makoszowach i... nie mylę się... 

Musi być kilka tygodni słonecznych by droga ta stała się w pełni przejezdna, bokami po nieco mniejszym błocie udaje mi się przejechać, pomimo tego, że koła kręcą się w miejscu... prędkość spada do kilku km/h. Koła wyraźnie zwiększyły swoją szerkość, to już nie 700x40... to 700x2.1", kilka kg więcej do uciągnięcia... Wydawało mi się, że dalej będzie już lepiej..., pomyłka, wycinka drzew i ciężki sprzęt zrobiły swoje. Za to z opon powoli odpada warstwa błota...

Dobrze że widzę na kilkadziesiąt metrów do przodu, kilka razy przebiegają mi drogę sarny, tyle, że przy takiej prędkości nie zagrażam im ani one mnie :)

Nieco lepiej prezentuje się odcinek pomiędzy Kończycami, a Halembą..., to co uskuteczniam można nawet nazwać jazdą :)

Krótki odcinek szos na Halembie i w Starej Kuźni ponownie wbijam się w las, dolina Jamny wita mnie rozmiękłą ziemią, głębokimi koleinami, tutaj nie ma mowy o jeździe, jest gorzej niż na hałdzie w Makoszowach, kilkadziesiąt metrów muszę podprowadzić rower...
Dzieje się...


Przy drodze na hałdę w Panewnikach natykam się na pociąg... chwila przerwy i ruszam w dalszą podróż, tyle, że już niedaleką, w ciągu kilku minut dojeżdżam do asfaltu... 

Jeszcze krótki odcinek terenu na końcu Bałtyckiej, gdzie doganiam jakiegoś zupełnie nieoświetlonego "niedzielnego" bikera, tyle, że dzisiaj widzę go ze 100m :)


15 min później jestem w domu, rower wygląda tak jak przed wyjazdem na Helenkę... w niedzielę, szkoda go było myć ;P


Potwór Bajką zwany - zdjęcie sprzed dokładnie roku :)
Potwór Bajką zwany - zdjęcie sprzed dokładnie roku :) © amiga

z nową przerzutką...

Piątek, 14 lutego 2014 · Komentarze(4)
Piotr Rogucki - Mała Wczoraj wieczorem coś mnie podkusiło..., wymieniłem tylną przerzutkę, zmieniłem XTR-a na SLX - Shadowa..., myślałem pierwotnie, aby poczekać do wymiany napędu, ale nie..., 10 minut roboty i mam wrażenie że konstrukcja jest bardziej odporna na cokolwiek, mało tego, prowadzenie linki jest moim zdaniem bardziej przemyślane..., pytanie tylko jak to będzie działać w rzeczywistości.

5:20 - wyje telefon, uciszam go i śpię dalej...

W końcu 6:10.... jednak pora się ruszyć..., zbieram się i godzinę później  siedzę na rowerze, zabieram się za testowanie przerzutki... chyba chodzi lepiej..., w porównaniu do starego XTR-a ma sporo większy margines regulacji..., działa dość sprawnie, doregulowania będzie wymagało przerzucanie pomiędzy drugą, trzecią i czwartą zębatką. Pewnie starczy pobawić się 20s "beczułką". Ale nie teraz, teraz jadę do Gliwic...


Po szosach...., od kilku dni mam wrażenie że pełnia na niektórych dziwnie działa, że przestali myśleć..., wsiedli za kierownicę i próbują się zabić przy okazji zabierając może jeszcze kilka osób. Dzisiaj idiotyczny przypadek na ul Panewnickiej...., niby duperela, ale gość wjeżdżając na posesję zajechał mi drogę..., byłem może 2-3 metry od niego... widział mnie bo jechałem z naprzeciwka i świeciłem lampkami... Po raz n-ty jakimś cudem wyminąłem debila...


Na szczęście dalsza droga ie obfitowała w jakieś większe problemy, pozostały takie zwykłe standardziaki..., rozkopana droga, błoto, woda... trochę lodu...


Dojeżdżam do firmy i... prawie od progu mnie napadają... oj będzie ciężki dzień...

Założony nowy Shimano SLX M662 Shadow
Założony nowy Shimano SLX M662 Shadow © amiga

Z nową lampką

Piątek, 14 lutego 2014 · Komentarze(18)
STRACHY NA LACHY - Krew z szafy Wychodzę z pracy coś po 16:30, jest jeszcze jasno, to... niedobrze.

Niedobrze, bo dzisiaj dotarła lampka na diodzie Cree T6. W takich warunkach źle się będzie ją  testować, pociesza mnie tylko to, że do domu mam ponad godzinę i w końcu zapadni zmrok. 

Wyjeżdżam z firmy i... przypominam sobie, że... miałem zadzwonić do kumpla..., staję na jakimś przystanku, 5 min rozmowy i... wiem, że wracając muszę zahaczyć o niego... A że "zboczeniec" rowerowy więc zawsze będzie temat ;P

W okolicach Kochłowic jest już dostatecznie ciemno, mogę odpalić reflektor... bałem się, że oświetlane pole będzie zbyt małe, ale nie... spokojnie można oświetlić kilkadziesiąt metrów do przodu... Nieco klucze na bocznych drogach, tym mniej lub wcale nieoświetlonych... Lampka robi wrażenie... 

Ale pora kończyć zabawę, trzeba pociągnąć do domu, zahaczając o kumpla..., jeszcze kilka km i jestem w Ochojcu. Wpadam do niego i 2 godziny później dopiero wracam do siebie. Kilometr przede mną, jednak ciuchy są mokre i szybko wyciągają ze mnie ciepło. 3 min później jestem już w domu. Wszystko do prania, a lampka do ładowania. Teraz będzie mnie interesowało ile wytrzyma na jednym ładowaniu i... dlaczego tak mało... Trochę czasu jest do "nocnych" występów więc pewnie coś wykombinuję :)

Nowe światełko... - testy trwają :)
Nowe światełko... - testy trwają :) © amiga

ślisko...

Czwartek, 13 lutego 2014 · Komentarze(4)
"In My Mind" - Amanada Palmer

Noc była "chłodna", wszystko co wczoraj spadło z nieba, zostało zamrożone, jedynie główne drogi zostały "posolone" i są czarne... te boczne... są w stanie.... hmmm... "różnym". już na początku wycieczki na ul.wilczej i później ul.zbożowej spotkałem się z lodem... w zasadzie cała ich szerokość pokryta była cieniutką warstewką białego szkaradztwa.

Wyjazd dość późny zemścił się na mnie sporymi utrudnieniami na ul.Panewnickiej....,  za to po minięciu Wirka na drogach zrobiło się zdecydowanie luźniej. przejazd przez Zabrze był bajeczny w porównaniu do tego co działo się przez ostatnie 2-3 dni. Jedynie na Rogoźnickiej musiałem zejść z rowera i go poprowadzić. Ciężki sprzęt budowlany skutecznie zablokował drogę. Pozostało jedynie przeciskać się pomiędzy elementami kanalizacji leżącymi w bezładzie na poboczu. O wjeździe na teren ogródków działkowych nie było dzisiaj mowy... 


Dobrym wyborem był wyjazd na góralu, szersze opony i nieco niższy punkt ciężkości, zdecydowanie dzisiaj pomagały..., tyle, że rower jest dalej upaprany do granic możliwości. Chociaż pewnie Darek kazałby mi jechać na RedRocka w TG :)

W drodze powrotnej planuję mimo wszystko odwiedzić myjnię..., a jutro chyba pojadę Szarakiem, głównym celem będą odwiedzimy myjni, dzięki temu oba rowery powinny być względnie czyste na weekend....

Kapliczka, a może mogiła w Ochojeckim lesie
Kapliczka, a może mogiła w Ochojeckim lesie © amiga

szukając błotnika....

Środa, 12 lutego 2014 · Komentarze(6)
PIDŻAMA PORNO - Kotów kat ma oczy zielone wyjeżdżam z firmy gdzieś około 16:30. Jest mokro ale nie pada..., chwilę wcześniej założyłem nowy błotnik z przodu, a jako, że musiałem kupić komplet to na tyle mam założone 2 błotniki :) (jakoś nie miałem ochoty wieźć go w plecaku).

Plan na wieczór to przepatrzeć 30 km drogi i spróbować odnaleźć mojego sks-a..., mam wytypowane 2 miejsca gdzie bardziej byłem skupiony na omijaniu dziur. Nie zmienia to faktu, że w zasadzie od Sośnicy muszę przyglądać się lewej stronie dróg i poboczom...

Jakieś 600m od firmy, na skrzyżowaniu ul Jagiellońskiej, Hutniczej i Franciszkańskiej, jakiś debil w samochodzie mało mnie nie rozjechał (jechałem Jagiellońską i miałem pierwszeństwo), ostre hamowanie i zatrzymuję się kilka cm przed maską... qrwa....
Co z tego, że gość przeprasza..., zrobiło mi się ciepło... Chyba od jutra zacznę znowu jeździć z kamerką...

Jadę wolniej niż zwykle...., szukam czegoś co mogłoby przypominać mój błotnik, zbliżam się do pierwszego miejsca gdzie spodziewam się, że mogłem go stracić... tuż za osiedlem Janki/Janek... kawałek ścieżki i przejazd przez tory i... jest :) leży pod drzewem... Nikt się nim nie zainteresował :), Wkładam go do plecaka i w nieco lepszym humorze jadę do domu.

Syf na drogach nieziemski, ul Rogoźnicka, zawalona błotem z pobliskiej budowy...., po tym nie da się jechać...
W Rudzie Ślaskiej zmieniam nieco trajektorie i jadę bocznymi drogami. Dla odmiany leży sporo nie do końca roztopionego śniegu..., 
Jak to zamarznie w nocy to rano będzie dopiero Sajgon na drogach.... obym się jednak mylił...

W domu spoglądam na rowery dwa... - wyglądają podobnie, dość szczelnie pokrywa je błoto i piach... 

Mechaniczna pomarańcza
Mechaniczna pomarańcza © amiga

W deszczu...

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(8)
Marcelina - Karmelove feat. Piotr Rogucki Poranek dżdżysty, kropi deszcz..., temperatura ok 4-5 stopni. ok 7:05 wsiadam na rower i jadę. Ciemno..., gęste chmury zakrywają niebo. Ruch na drogach całkiem spory, widać to już w Piotrowicach, zresztą w Rudzie Śląskiej też nie rozpieszczają kierowcy. 
Tyle, że dzisiaj w przeciwieństwie do dnia wczorajszego nie spotkałem przypadków  wymuszeń, jakiś dziwnych manewrów na drodze, wszystko było bardziej płynne spokojne...

Na korki natykam się dopiero w pobliżu centrum Zabrza, dzisiaj mnie to nie dziwi, jest 7:45, gorzej być nie mogło..., mimo wszystko lepiej się jedzie przez Zabrze i Gliwice jakieś  30 minut później, ew 30 min wcześniej :), przy czym ten drugi wariant raczej mi nie grozi zbyt często ;P

A w pracy czeka na mnie przesyłka, doszła w ciągu kilkunastu godzin :) To nowy szpej dla KTM-a - tylna przerzutka SHIMANO - SLX RD-M662-GS Shadow, tyle, że pewnie jeszcze chwilę poczeka w "szuflandii" i zostanie włożona razem z nowym napędem, chyba że mi odbije, co też nie jest wykluczone ;P . Zastąpi wysłużonego XTR-a, podobno wersja Shadow jest zdecydowanie lepsza od zwykłej, pożyjemy zobaczymy :) Patrząc na konstrukcję to jest wyraźnie bardziej "toporna", dostęp do poszczególnych elementów wyraźnie prostszy :) 

Szarak dostanie drugi do kompletu łańcuch - identyczny z tym który dostałem wraz z rowerem. 

Nowe szpeje czekają
Nowe szpeje czekają © amiga

powrót do domu...

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(3)
Waglewski Fisz Emade - Sport Jest 16:00, pora się zbierać, dzisiaj spieszy mi się jak diabli, niemniej przed wyjściem zamieniam jeszcze kilka zdań, a czas leci... na rowerze jestem ok 16:30. Jadę do domu, ale coś nie potrafię kręcić, o ile rano jechało mi się rewelacyjnie, to teraz zupełne wypalenie.
Może to ten wredny wiatr wiejący z południa?

Jadę szosami, rower jest maksymalnie usyfiony, wiozę dodatkowe kg piachu i błota, myślę o podjechaniu na myjnię. Ruch na drogach nie przeszkadza..., czuć za to wilgoć, wodę... temperatura powoli spada....

Przed wyjazdem tel z Bikershopu... rower czeka. 230 zł do zapłacenia..., w sumie spodziewałem się nawet nieco większej kwoty... więc jest nieźle... 

Po drodze nie myślę o zatrzymaniu się, o foceniu, mam niby sporo czasu bo sklep/serwis jest otwarty do 20:00, ale wolę nie przeginać... W domu jestem kilka min po 18:00, coś na ząb, kąpiel i pędem do centrum Katowic...

Pozostałości budynków kolejowych w okolicach ul. 73 pułku piechoty w Katowicach
Pozostałości budynków kolejowych w okolicach ul. 73 pułku piechoty w Katowicach © amiga

wschód słońca...

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · Komentarze(3)
Dr Misio - Dziewczyny Poranek względnie ciepły, po dość dżdżystej nocy. Zastanawiam się nad założeniem ochraniaczy na buty, w końcu może być mokro, w ostatniej chwili rezygnuję z tego pomysłu...

Poranek zapowiada się piękny poranek. Na rowerze jestem ok 6:45, wcześnie, zaczyna świtać, ruch na drogach niewielki, o dziwo spotykam kilku rowerzystów, nawet jeden próbuje popełnić samobójstwo wjeżdżając mi pod koła... skręcał w lewo jadąc z naprzeciwka..., mać... brakło może 50cm...

W okolicach Wirka/Bielszowic odwracam głowę i... muszę stanąć, piękny wschód słońca..., żal nie stanąć, nie pofocić...
Kilka min później znowu jadę...., wjeżdżam do Zabrze i mam wrażenie, że tutaj jest jakieś wariactwo, masa wariatów za kierownicą, to, że nie włączają kierunkowskazów przy skręcie to raczej norma, wymuszenie pierwszeństwa też..., obłęd.

Spoglądam na zegarek i... wszystko jasne... jest 7:50, gorszej godziny na Zabrze i Gliwice nie mogłem sobie wybrać ;P Reszta drogi też strasznie szarpana, co kilka samochodów jakiś baran lub baranica za kółkiem..., w zasadzie do bramy firmy cały czas coś, oczy dookoła głowy...

Dobrze że w końcu jestem na miejscu, ostatnie 10 km to była katorga...

Poranne mgiełki :)
Poranne mgiełki :) © amiga
Piękny wschód słońca w Rudzie Śląskiej
Piękny wschód słońca w Rudzie Śląskiej © amiga

dzwoni telefon...

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · Komentarze(4)
Waglewski Fisz Emade - Majty Jest coś koło 17:00, wychodzę z firmy..., wsiadam na rower i jadę.
Przed wyjściem wysłałem jeszcze kontrolnego maila do KTM-a w Krakowie odnośnie mojej ramy..., nie czekam na odpowiedź, nie spodziewam się cudu..., czekam na info co kiedy będę miał górala.

Ruch na drogach dość wredny, może samych samochodów jest niewiele, jednak mam wrażenie, że dzisiaj na drogach jest dzień "bezmózgów"... i to dosłownie. Wymuszenia pierwszeństwa zauważam przynajmniej kilka razy..., pierwsze już w Gliwicach jakieś 400 metrów od firmy...., podobnie w Zabrzu i Rudzie Śląskiej.... W te ostatniej na dokładkę jakaś sierota staje na środku skrzyżowania i zastanawia się gdzie jechać, pierwotny plan to chyba prosto, jednak zmienia zdanie i... w końcu skręca w prawo zatrzymując się po 3-4 metrach...
W Katowicach dla odmiany jakiś wariat ot tak skręca sobie nie włączając kierunkowskazu...., za nim kilka samochodów a  naprzeciwka też coś jedzie.... 

W drodze 2 razy dzwoni mi tel. a pierwszym razem ignoruję, za drugim czuję, że ten ktoś nie odpuści..., zatrzymuję się kawałek za "rynkiem" w Kochłowicach..., oddzwania, numer jest mi zupełnie nieznany... to Bikershop w Katowicach. Rower jutro będzie do odbioru... do wymiany jeszcze stery... +100zł do rachunku.., ciekawe ile w sumie zostawię... bo w między czasie mieli mi wymienić linki na Gore Ride-On(dostarczyłem), wymiana płynu w hamulcach, centrowanie tylnego koła, pełny serwis piast.... Za całość obstawiam wydatek od 200-300zł ze wskazaniem raczej na tą drugą kwotę..., nic... jutro mają mi jeszcze oddzwonić gdy wszystko będzie gotowe...

W sumie cieszy mnie to że rowerek wraca...

Dąb Papieski w Panewnikach
Dąb Papieski w Panewnikach © amiga
Inny wariant
Inny wariant © amiga