Jura ...
Niedziela, 14 sierpnia 2011
· Komentarze(9)
Kategoria Awaryjnie, do 136km, tam i z powrotem, W towarzystwie
Pobudka nieco później niż wczoraj. W końcu jest niedziela i można pospać do 6:00 :). Pamiętając wczorajszy brak czasu zbieram się dość szybko, dzięki czemu mam sporo czasu do przyjazdu pociągu. Na dworcu w Katowicach jestem 30 minut przed czasem. Zdzwaniamy się z Darkiem siedzącym już w pociągu. Po odczekaniu kilkudziesięciu minut skład wjeżdża na peron i mogę "wsiąść do pociągu". Jedziemy do Dąbrowy Górniczej - Ząbkowic, zajmuje nam to ok 25 min. pociągiem, później już rowerowo jedziemy z wizytą do Kosmy100. Tradycyjnie wbijamy się na śniadanie :) i witamy się z Alistar i Wojtkiem i dziećmi. Po około godzinie wyruszamy na jurę, bo po to tu przyjechaliśmy. Reszta bikestatowiczów ma na ten dzień inne plany więc ponownie jedziemy jedynie we dwójkę.
Pierwszy przystanek na trasie to pustynia Błędowska. Byłem to około roku temu, tyle, że bez aparatu i musiałem posiłkować się telefonem komórkowym. Dzisiaj jestem lepiej przygotowany.
W okolicach Rodaków wjeżdżamy w teren. Jest ciężko przez kilka km pod górę po kamieniach, ale jakoś lądujemy na szczycie i .. odpoczywamy. Jednak było to tylko preludium tego co czekało nas dalej.
A ... dalej czekał nas m.inn stromy zjazd po piachu,
zakończony strumykiem. W połowie zjazdu piasek skutecznie jednak nas zablokował, więc nie było szans na kąpiel w strumyku :)
Kolejne kilka km to droga głównie pod górę i po piachu. Wykończony jakoś jednak daję radę. Przy okazji dowiedziałem się do czego służy najmniejsza koronka na korbie. Do dzisiaj była nieużywana.
W końcu dojeżdżamy do Żelazka i obok kapliczki robimy kolejny krótki odpoczynek. Przeglądamy mapy, w zasadzie Darek je przygląda, ja mam dość, przez telefon konsultujemy się z Kosmą odnośnie dalszej drogi i ... ruszamy dalej.
Dojeżdżamy do Ryczowa. Już z daleka widać było skałę, jak się później okazało, była to średniowieczna strażnica królewska.
Jedziemy dalej kierując się na podzamcze, w końcu będąc w okolicach Ogrodzieńca grzechem byłoby nie odwiedzić tego zamku. Widać go już było z daleka ...
Niestety już na miejscu trafiliśmy na wielkie tłumy turystów chcących zwiedzić zamek. Odpuszczamy więc wejście na teren zamku i jedziemy dalej, w kierunku góry birów.
Na miejscy beerów nie było, za to po ścianach chodziły wielkie pająki,
więc jedziemy dalej w kierunku Zawiercia podziwiając okoliczne widoki.
Robimy w okolicy niewielkie kółeczko i wracamy do Ogrodzieńca.
Kierujemy się na Józefów a później po minięciu stawików skręcamy w kierunku Ruin Prochowni.
Plan zakładał jeszcze wjazd na górę Chełm, ale szlak nam się urwał gdzieś w lesie, więc musieliśmy się wrócić i oczywiście zmodyfikować listę celów podróży. W zasadzie to zaczęliśmy wracać do Dąbrowy Górniczej.
W pobliżu Mitręgi, mała awaria. Darkowi zerwał się łańcuch na zjeździe przy prędkości powyżej 30km/h. Pechowo wpadł pod tylnie koło i się tam zablokował. Oj działo się ...
Udało nam się jednak jakoś szczęśliwie zatrzymać przy wjeździe na biwak leśny w Mitrędze. Trochę zabawy ze skuwaczem i możemy ruszać dalej. Tym razem bez szaleństw.
Zaliczamy jednak pobliskie skałki
i żegnamy się z jurą. Pięknie było, momentami ciężko, momentami groźnie. Piachu długo nie zapomnę, ale wrócę tutaj, lepiej przygotowany, bo ... teraz wiem czego oczekiwać po tym terenie. :)
Na zakończenie pięknego dnia odwiedzamy ponownie Kosmę, i ok 20:00 ruszamy do Ząbkowic a dalej już pociągiem, ja do Katowic, a Darek do Zabrza.
Pierwszy przystanek na trasie to pustynia Błędowska. Byłem to około roku temu, tyle, że bez aparatu i musiałem posiłkować się telefonem komórkowym. Dzisiaj jestem lepiej przygotowany.
Pustynia błędowska© amiga
W okolicach Rodaków wjeżdżamy w teren. Jest ciężko przez kilka km pod górę po kamieniach, ale jakoś lądujemy na szczycie i .. odpoczywamy. Jednak było to tylko preludium tego co czekało nas dalej.
zapowiedź problemów© amiga
A ... dalej czekał nas m.inn stromy zjazd po piachu,
Piaszczysty zjazd ...© amiga
zakończony strumykiem. W połowie zjazdu piasek skutecznie jednak nas zablokował, więc nie było szans na kąpiel w strumyku :)
Strumyk na końcu zjazdu© amiga
Kolejne kilka km to droga głównie pod górę i po piachu. Wykończony jakoś jednak daję radę. Przy okazji dowiedziałem się do czego służy najmniejsza koronka na korbie. Do dzisiaj była nieużywana.
W końcu dojeżdżamy do Żelazka i obok kapliczki robimy kolejny krótki odpoczynek. Przeglądamy mapy, w zasadzie Darek je przygląda, ja mam dość, przez telefon konsultujemy się z Kosmą odnośnie dalszej drogi i ... ruszamy dalej.
Kaplica pod wezwaniem św. Izydora w Żelazku© amiga
Dojeżdżamy do Ryczowa. Już z daleka widać było skałę, jak się później okazało, była to średniowieczna strażnica królewska.
Średniowieczna strażnica królewska Ryczów© amiga
Średniowieczna strażnica królewska Ryczów 2© amiga
Średniowieczna strażnica królewska Ryczów z bliska© amiga
Jedziemy dalej kierując się na podzamcze, w końcu będąc w okolicach Ogrodzieńca grzechem byłoby nie odwiedzić tego zamku. Widać go już było z daleka ...
Zbliżamy się do podzamcza© amiga
Zamek ogrodzieniecki© amiga
Zamek Ogrodzieniec cd© amiga
Niestety już na miejscu trafiliśmy na wielkie tłumy turystów chcących zwiedzić zamek. Odpuszczamy więc wejście na teren zamku i jedziemy dalej, w kierunku góry birów.
Góra birów widok spod zamku w ogrodzieńcu© amiga
Na miejscy beerów nie było, za to po ścianach chodziły wielkie pająki,
Wielki pająk© amiga
wspinaczka© amiga
więc jedziemy dalej w kierunku Zawiercia podziwiając okoliczne widoki.
Słoneczniki© amiga
Robimy w okolicy niewielkie kółeczko i wracamy do Ogrodzieńca.
Materiały budowlane w ogrodzieńcu© amiga
Kierujemy się na Józefów a później po minięciu stawików skręcamy w kierunku Ruin Prochowni.
Ruiny prochowni w okolicach ogrodzieńca© amiga
Ruiny prochowni w okolicach ogrodzieńca 2© amiga
Plan zakładał jeszcze wjazd na górę Chełm, ale szlak nam się urwał gdzieś w lesie, więc musieliśmy się wrócić i oczywiście zmodyfikować listę celów podróży. W zasadzie to zaczęliśmy wracać do Dąbrowy Górniczej.
W pobliżu Mitręgi, mała awaria. Darkowi zerwał się łańcuch na zjeździe przy prędkości powyżej 30km/h. Pechowo wpadł pod tylnie koło i się tam zablokował. Oj działo się ...
Udało nam się jednak jakoś szczęśliwie zatrzymać przy wjeździe na biwak leśny w Mitrędze. Trochę zabawy ze skuwaczem i możemy ruszać dalej. Tym razem bez szaleństw.
Biwak leśny - jaja© amiga
Zaliczamy jednak pobliskie skałki
mam zasięg© amiga
Widok ze skałek w kierunku dąbrowy Górniczej© amiga
Ostatnie spojrzenie na jurę© amiga
i żegnamy się z jurą. Pięknie było, momentami ciężko, momentami groźnie. Piachu długo nie zapomnę, ale wrócę tutaj, lepiej przygotowany, bo ... teraz wiem czego oczekiwać po tym terenie. :)
Na zakończenie pięknego dnia odwiedzamy ponownie Kosmę, i ok 20:00 ruszamy do Ząbkowic a dalej już pociągiem, ja do Katowic, a Darek do Zabrza.