Wpisy archiwalne w kategorii

Awaryjnie

Dystans całkowity:1841.07 km (w terenie 449.50 km; 24.42%)
Czas w ruchu:99:14
Średnia prędkość:18.55 km/h
Maksymalna prędkość:54.58 km/h
Suma podjazdów:6584 m
Maks. tętno maksymalne:208 (113 %)
Maks. tętno średnie:143 (77 %)
Suma kalorii:68046 kcal
Liczba aktywności:56
Średnio na aktywność:32.88 km i 1h 46m
Więcej statystyk

Trzy stawy ...

Piątek, 24 września 2010 · Komentarze(16)
Trasa krótka. W poniedziałek dopadło mnie przeziębienie i nie chciałem ryzykować zdrowiem, dodatkowo jazda z wysoką temperaturą nie należy do przyjemności. Trochę szkoda ładnego tygodnia, ale taki mój los i większość tras zaliczam przy lekkiej niepogodzie ;). W każdym bądź razie, w piątek miałem już dość "odpoczywania" i wybrałem się na krótki rekonesans, wybór padł na 3 stawy.

Po drodze zabrałem ze sobą Piotrka, co ciekawe gdy po niego przyjechałem okazało się, że właśnie wrócił z doliny ;). Po krótkiej namowie dał się naciągnąć na kolejną trasę. Pojechaliśmy wzdłuż ul. Jankego do Brynowa, dalej ul św. Huberta w kierunku Muchowca, po kolejnych kilku minutach dotarliśmy do doliny.

Kilkunaście minut odpoczynku i ruszyliśmy w dalszą trasę prowadzącą wokoło stawów, następnie skierowaliśmy się w kierunku parku Kościuszki, a dalej przez starą Ligotę, później ul. Kolejową i Ochojec.
Jak to bywa w większości moich tras to nie mogło obyć się bez małej awarii ;) Tym razem zgubiłem tylko licznik ;) Szukanie go w ciemnościach i trawie jakoś mnie nie pociągało (kupię następny (w zasadzie to jest już w drodze)). W zasadzie dane o trasie: długość, czas przejazdu itp, są podane mocno orientacyjnie.
Za namową DJK71 postanowiłem wprowadzić dodatkową kategorię na blogu - Awaryjnie ;)

(Re)Akcja łańcuchowa ...

Wtorek, 14 września 2010 · Komentarze(10)
Po wymianie klocków hamulcowych (JAGWIRE SwitchBack Tri) i zamontowaniu nowego tylniego błotnika postanowiłem się wybrać na krótką przejażdżkę po okolicy. Zabrałem z sobą Piotrka i w drogę. Trasa prowadziła ulicami Spółdzielczości, Kryniczną, a później przez las wokół osiedla Odrodzenia. Hamulce działają idealnie, żadnych problemów jestem zachwycony. W między czasie dotarła do mnie również latarka rowerowa "Cree R5 290lm zoom" (Neolux.pl) kosztowała ok 100 zł z wysyłką. Po odpaleniu jej w lesie nie mogłem uwierzyć co potrafi jedna dioda.... 3W. Teren oświetlony na kilkadziesiąt metrów do przodu, dodatkowo po bokach również wszystko wyraźnie widzialne. Myślę, że produkt ten może konkurować z rozwiązaniami Sigmy czy CatEye przy nieporównywalnie niższej cenie. Wyjeżdżając z lasu na wysokości ul. Bażantów katastrofa - zerwał się łańcuch. Jako, że byłem blisko domu, to dałem sobie spokój z naprawianiem tego na miejscu, wróciłem „hulajnogą” do domu. Ostatnio wracając z Lędzin coś było już nie tak, bo co jakiś czas przeskakiwały mi przerzutki. Przypuszczałem, że trzeba coś wyregulować i oczywiście zapomniałem później do tego zajrzeć. Zaniedbanie to zemściło się baaaardzo szybko, na całe szczęście niedaleko od domu. Profilaktycznie chyba kupię drugi łańcuch gdyby przydarzyła się jeszcze kiedyś taka przygoda ;)

Dokonało się ...

Niedziela, 12 września 2010 · Komentarze(5)
W końcu dzienna trasa, na dokładkę przejechałem od dłuższego czasu planowany odcinek. Większość trasy po drogach rowerowych i szosach. Tym razem nie wygłupiałem się wybierając wąskie dróżki. Ostatnio miałem okazję przekonać się, że może się to skończyć nieciekawie.
Po wczorajszych deszczach teren na trasie miejscami był bardzo podmokły szczególnie w okolicach Mysłowic-Kosztowy dało się to we znaki. Rower zapadał się w błocie. W sumie na całej trasie ok kilometr prowadziłem rower, o jeździe nie było mowy.
Wyruszyłem oczywiście z Ochojca dość późno - ok 10:30. Droga do Lędzin prowadziła przez kolejne rezerwaty przyrody, las miejscami robił wrażenie.

Do granicy miasta (Lędzin) przejechałem ok 18km (licznik jednak obsługuje wartosci > 17km), przedmieście wyglądało jak Ochojec jeszcze 20-25 lat temu - wiejskie klimaty, rewelacja ;).
Po krótkim odpoczynku przy pomniku Weteranów Powstań Śląskich

nadeszła pora na powrót, wybrałem trasę przez Mysłowice-Kosztowy obok masztu nadajnika TV.

Podjeżdżając, a w zasadzie podchodząc bliżej wrażenie robią potężne kotwy:
.
Dalsza trasa prowadziła przez Wesołą i tamtejszy staw/kompielisko, dzisiaj miejsce to robiło trochę ponure wrażenie, pewnie wpływ miała na to pogoda. Odpocząłem kilka min, pożeganłem się ze stawem i w drogę.

Kierowałem się na drogą na Giszowiec, po drodze usieszyła mnie tabliczka informująca, że cywilizacja jest tuż, tuż...

Szybki przejazd przez osiedla na giszowcu i kurs na Rybaczówkę. Tam spotkanie z Piotrkiem, kolejna chwila odpoczynku, tym razem pozwoliłem sobie na piwo. Reszta trasy znajoma, jazda na pamięć, zajęła mi 15/20 min.
Myślę, że trasę ta pokonam w przyszłości jeszcze wiele razy, jest rewelacyjna, chociaż nieco wymagająca.
Wyjeżdżając z domu zapomniałem o plecaku, więc nie miałem ze sobą aparatu nie mówiąc o czymś do picia. Pierwszy "wodopój" zaliczyłem na 24 kilometrze trasy w Lędzinach. Jakimś cudem był otwarty mały sklep mięsny (przynajmniej tak pisało na szyldzie), w środku można było kupić prawie wszystko poczynając od napojów, a kończąc na bateriach ;).
Na trasie tylnie klocki hamulcowe uległy anihilacji (ostatnio zdecydowanie za dużo jest błota), diabli też wzięli ostatnio reperowany tylni błotnik. Został na Kosztowach. Jutro więc czeka mnie wizyta w sklepie rowerowym ;)

Niech żyje zgrabność ...

Czwartek, 9 września 2010 · Komentarze(8)
Dzisiejsza podróż zaczęła się od awarii. Wsiadając na rower zahaczyłem o tylni błotnik i ... go urwałem. Zdemontowałem jego resztki i w drogę ... . Ze względu na jego brak wybrałem trasę po drogach asfaltowych. Trasa obejmowała przejazd z Ochojca w kierunki kostuchny przez osiedle Odrodzenia, dalej Podlesie, Piotrowice i powrót do domu. Poniższa mapka pokazuje trasę zarejestrowaną telefonem z wbudowanym GPS-em.

W Kostuchnie pierwsza przerwa, kościół jest całkiem ciekawie oświetlony, a w pobliżu znajdują się 2 pomniki.


Przyjrzałem się również rowerowi, okazało się, żę prawdopodobnie podczas zdejmowania błotnika rozpiął mi się przedni hamulec. Niby drobiazg, bo używam głównie tylniego, ale brak był zauważalny.
Dalej czekał mnie przejazd przez Podlesie, a jako że tej dzielnicy specjalnie nie znam, to drogę solidnie pokręciłem. Przejeżdżając po raz kolejny obok szkoły stwierdziłem, że "nadejszła wiekopomna chwila" aby wspomóc się nawigacją. Po wybraniu właściwego kierunku skierowałem się wzdłuż torowiska w kierunku Piotrowic. Po drodze jeszcze jedna przerwa aby uwiecznić wiadukt kolejowy,

następnie szybki powrót w kierunku Ochojca.
Po powrocie zająłem się urwanym błotnikiem, 30 min później został ponownie zainstalowany, ciekawe ile tym razem posłuży ;)

Kolejny dzień ....

Niedziela, 5 września 2010 · Komentarze(3)
... i kolejna porażka. Po ok 10 minutach jazdy kolejna guma - Shit. .
Wymiana dętki i klejenie tej wyciągniętej zajęło kilkanaście minut. W między czasie zaczął padać deszcz, po krótkim namyśle i tel. do qmpla szybki odwrót. Wieczór skończyłem w miłym towarzystwie i ciepłym pomiszczeniu. Jutro kolejne podejście, może nie złapię gumy ;)

Pierwszy wpis

Sobota, 4 września 2010 · Komentarze(3)
Pierwszy wpis, ale ... kiedyś trzeba byłą zacząć. Trasa krótka (muszę nabrać kondycji), ale w zamian, po chyba wymagającym terenie. Okolice Ochojeckiego Rezerwatu przyrody, Lasu Murckowskiego i źródeł Kłodnicy. Pierwotny plan był nieco inny umówiłem się Obok SSC w Katowicach, ale wstałem wcześniej na dokładkę dzień wcześniej wymieniłem manetki z gripów na "normalne" i postanowiłem nieco wydłużyć sobnie trasę (testowanie nowych zabawek). Pech chciał, że złapałem PIERWSZĄ gumę ;).

Po szybkiej wymianie dętki wyglądałem nieco dziwnie (w nocy padał deszcz i rower wyglądał jak potwór błotny), więc postanowiłem wrócić do domu. Pech mnie dalej nie opuścił, okazało się wody nie ma i do wieczora nie będzie. Umyłem się w resztce wody mineralnej, później szybko, już niestety komunikacją miejską do Katowic na umówione spotkanie ;).