Wpisy archiwalne w kategorii

tam i z powrotem

Dystans całkowity:23118.73 km (w terenie 6486.68 km; 28.06%)
Czas w ruchu:1325:59
Średnia prędkość:17.44 km/h
Maksymalna prędkość:67.50 km/h
Suma podjazdów:128130 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:147 (79 %)
Suma kalorii:971214 kcal
Liczba aktywności:427
Średnio na aktywność:54.14 km i 3h 06m
Więcej statystyk

Poświętne z KK Karoliną :)

Niedziela, 26 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy


Niedziela... jest jeszcze ciemno gdy wstaję... Czuję zmęczenie po wczorajszej wycieczce firmowej, czuję efekt odwodnienia. Ale o 6:23 muszę być na dworcu PKP... Coś czuję, że to będzie zwariowany dzień....
Termometr pokazuje coś powyżej 10 stopni... jak na tą porę nieźle, jednak później będzie niewiele więcej do 15 może 16 stopni...
Niewiele przygotowane, wczoraj nie było jak i kiedy... dopiero teraz uświadamiam sobie, że mapnik jest w firmie, odkopuję stary... trudno... musze dodatkowo zmienić mocowanie liczników...
Wyjeżdżam z domu około 5:40... mam ponad 40 minut, nie muszę się spieszyć...
W Katowicach pociąg jest dopiero podstawiany, i jak to w reklamie nie wszystkie pociągi to InterCity.... to chyba wolałbym by podstawili stary skład Regio... Może bardziej śmierdzący, ale tam przynajmniej jest miejsce na rower... Po raz kolejny przekonuję się gdzie IC ma rowerzystów...
Rower musi stać w korytarzu... co stację muszę kontrolować czy da się przejść, czy nie blokuje drzwi... czy się nie przewrócił... masakra...
Na szczęście nie każdy pociąg to IC....
W między czasie dosiadają się kolejnu bikerzy, problem z rowerami narasta...


Na starcie
Na starcie © amiga

Docieram do Piotrkowa Trybunalskiego, pociąg ma 20 minut opóźnienia... krótka wizyta w przydworcowym, kupuję drożdżówki... pewnie wczorajsze, ale mogą się dzisiaj przydać...
Opóźnienie pociągu jest spore..., w Smardzewicach na tamie mam być o 10:00..., nie ma czasu na zwiedzanie, focenie... wsiadam na rower i jadę przez Koło, Lubaszów..., miałem jechać przez Bronisławów, jednak... w ostatniej chwili rezygnuję z tego pomysłu... Mogę tam trafić na teren a to mnie spowolni, lepiej nieco nadłożyć jednak gnać asfaltem...
Golesze Duże, Dębsko, Swolszewiece Duże, Swolszewice Małe.... Osiągam tamę jest 10:15...
Okazuje się, że jesteśmy po 2 różnych stronach tamy... wsiadam więc na rower i jadę.... minutę później już się witam z Karoliną...,
Omawiamy w skrócie dzisiejszy plan wycieczki... już wstępnie wydaje się nie do zrealizowania w całości... zbyt mało czasu... mam jedynie 7 godzin...
Główny cel podróży to Poświętne i tamtejsze sanktuarium, którze urzekło mnie wnętrzami które miałem okazję już sporo wcześniej widzieć na zdjęciach...
Szkoda tylko, że przez poranny pośpiech nie wziąłem mapy okolic Spały... mam tylko mapę o skali 1:75000 tej części woj. Łódzkiego...


Zalew Sulejowski
Zalew Sulejowski © amiga

Karolina zaczyna mnie oprowadzać po okolicy, w dziwnym miejscu pokazuje mi źródełko...
Sam chyba w tym miejscu nie szukałbym go... a jednak... wypływa spod małej skarpy.


Ukryte źródełko
Ukryte źródełko © amiga

Pierwszy PK odnajdujemy w pobliżu zagrody Żubrów... przy leśniczówce... palik stoi, ale perforator uszkodzony...

PK... z uszkodzonym perforatorem
PK... z uszkodzonym perforatorem © amiga


Ile tu uli
Ile tu uli © amiga

Kierunek Tomaszówek, Wincentów... i zaskoczenie, gdy dojeżdżamy do krawędzi lasu wyłaniają się wielkie około 3 metrowe rzeźby... To Panteon  patronów i Opiekunów Łowiectwa... Obowiązkowa sesja fotograficzna...  

Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku
Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku © amiga

Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku
Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku © amiga

Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku
Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku © amiga

A dzik jest dziki
A dzik jest dziki © amiga

Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku
Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku © amiga

Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku
Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku © amiga

Kampinoski Park Narodowy
Kampinoski Park Narodowy © amiga

Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku
Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku © amiga

Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku
Rzeźby - Panteon Patronów i Opiekunów Łowiectwa w Tomaszówku © amiga

Popiersie
Popiersie © amiga

Ta jeszcze niedokończona
Ta jeszcze niedokończona © amiga

Ktoś uśmiecha się na ławeczce... :)
Ktoś uśmiecha się na ławeczce... :) © amiga

Po dobrych kilkunastu minutach w końcu ruszamy...  niedaleko jest kolejny PK, tuż przy skansenie Niebowo... dojeżdżamy w kilka minut... Na miejscu okazuje się, że to teren prywatny, właściciele sami prowadzą ten skansen... może jest niewielki ale piękny... Chwila rozmowy z nimi... i to miejsce warte jest kolejnych odwiedzin  może przy okazji  wiejskiej potańcówki :) na którą zapraszali... :)


Starsza kobieta
Starsza kobieta © amiga

Maleńki pokoik
Maleńki pokoik © amiga

Jest i dziad
Jest i dziad © amiga

Chyba czeka na obiad
Chyba czeka na obiad © amiga

Są i konkrety
Są i konkrety © amiga

Dyplomy, wyróżnienia
Dyplomy, wyróżnienia © amiga

Zadumany
Zadumany © amiga

Chatka
Chatka © amiga

Punkt zaliczony... 

Czeka na nas trochę terenu, kierujemy się na Antoniów...po drodze przejeżdżamy obok malowniczych stawików... 

Piękne miejsce na biwak
Piękne miejsce na biwak © amiga

I trochę dalej zaliczamy PK przy leśnej kapliczce Giełzów. Teren trochę dał się we znaki, sporo piasku, na końcu podjazd terenowy... wszystko co każdy biker "lubi"... Ale warto było się pomęczyć... 

Wewnątrz kapliczki
Wewnątrz kapliczki © amiga

Ktoś do mnie macha
Ktoś do mnie macha © amiga

Jakim trzeba być idiotą by podpalić drzewo w środku lasu
Jakim trzeba być idiotą by podpalić drzewo w środku lasu © amiga

Mogiła?
Mogiła? © amiga

Krzyżowy mech
Krzyżowy mech © amiga

Opuszczamy kapliczkę i kierujemy się szlakiem Hubala na Poświętne, gdzieś małe przegapienie skrętu i... lądujemy jakieś 1.5 km dalej... na wiadukcie nad Centralną magistralą kolejową... Na mapie Karoliny zaznaczony jest jakiś pomnik z początku XXw... to jakieś 150-200m za wiaduktem... Jak już tutaj jesteśmy to warto go odszukać... 
Stajemy... i kolejne miejsce które zaskakuje, to 3 krzyże... bez jakiejkolwiek inskrypcji... tablicy informacyjnej czy czegokolwiek... 

3 krzyże
3 krzyże © amiga

Wracamy na szlak Hubala, tym razem skręcamy we właściwą przecinkę, a raczej leśną autostradę :) i już po chwili odnajdujemy miejsce postojowe przy którym umieszczony jest kolejny punkt...

Leśniczówka Bielawy
Leśniczówka Bielawy © amiga

Myszkująca Karolina :)
Myszkująca Karolina :) © amiga

A takie cudo widzę po raz pierwszy
A takie cudo widzę po raz pierwszy © amiga

Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga

Czemu takich miejsc praktycznie nie ma u nas?
Czemu takich miejsc praktycznie nie ma u nas? © amiga

Czas leci... nie możemy tutaj zabawić zbyt długo... a szkoda... można by rozpalić ognisko :)... Do Poświętnego już niedaleko... gdy dojeżdżamy z daleka widać sanktuarium... 

Szlak na Poświętne
Szlak na Poświętne © amiga

Pod sanktuarium
Pod sanktuarium © amiga

Jednak to co w środku zaskakuje jeszcze bardziej, nioby widziałem to wcześniej na zdjęciach, a jednak... jestem pod wrażeniem tego miejsca...

Wnętrze sanktuarium w Poświętnem
Wnętrze sanktuarium w Poświętnem © amiga

Organy
Organy © amiga

Sklepienie
Sklepienie © amiga

Z bliska
Z bliska © amiga

Wnętrze sanktuarium w Poświętnem
Wnętrze sanktuarium w Poświętnem © amiga

Ambona
Ambona © amiga

Niesamowite
Niesamowite © amiga

Witraże
Witraże © amiga

Zawsze uśmiechnięta Karola
Zawsze uśmiechnięta Karola © amiga

Niesamowicie bogate wnętrza
Niesamowicie bogate wnętrza © amiga

Kolejne sklepienie
Kolejne sklepienie © amiga

Boczna kapliczka
Boczna kapliczka © amiga

W całej okazałości
W całej okazałości © amiga

Tuż obok jest mała kapliczka...

Kapliczka tuż obok sanktuarium
Kapliczka tuż obok sanktuarium © amiga

i coś jeszcze... Karolina staje i foci... tylko co?

Karolina coś zobaczyła
Karolina coś zobaczyła © amiga

To Bociany.... :) Są 2, ten drugi jednak się ukrył... chyba śpi po obiedzie ;P


To Bociany... (jeden gdzieś się schował, może śpi?)
To Bociany... (jeden gdzieś się schował, może śpi?) © amiga

Cóż ruszamy... , kilkadziesiąt metrów dalej jest kościółek św.Anny..., szkoda, że zamknięty..., udaje się jednak zajrzeć przez dziurkę od klucza :)

Kościółek św. Anny
Kościółek św. Anny © amiga

Przez dziurkę od klucza
Przez dziurkę od klucza © amiga

Kościółek św. Anny
Kościółek św. Anny © amiga

W pobliżu jest kilka starych drewnianych młynów... tyle, że czas strasznie goni, dzisiaj damy radę podjechać tylko do tego najbliższego...  jednak warto było... tylko czemu jest taki zaniedbany... taki zniszczony, to w końcu atrakcja tego miejsca.. , zdaje się jednak, że właściciele wolą postawić kolejną knajpę niż remontować stary młyn... 

Stary młyn
Stary młyn © amiga

Nowe zabudowania
Nowe zabudowania © amiga

Szkoda, że taki zaniedbany
Szkoda, że taki zaniedbany © amiga

Koło młyńskie
Koło młyńskie © amiga

Piękny budynek
Piękny budynek © amiga

Z każdej strony
Z każdej strony © amiga

Uwaga pomór świń
Uwaga pomór świń © amiga

Mały zalew
Mały zalew © amiga

Poświętne nie przestaje zaskakiwać, na tak niewielkim obszarze znajdujemy kolejny kościółek św. Józefa, oczywiście obowiązkowy postój...  focenie i...
Zaskakuje to miejsce
Zaskakuje to miejsce © amiga

Pompowanie :)
Wody, wody... nam potrzeba
Wody, wody... nam potrzeba © amiga

Kościółek św. Józefa
Kościółek św. Józefa © amiga

Zaliczamy jeszcze pobliski cmentarz szukając czaszek ... 

Na cmentarzu
Na cmentarzu © amiga

Stara figurka
Stara figurka © amiga

Spoglądamy na zegarki... czasu jest niewiele... niecałe 3 godziny pozostało do odjazdu pociągu... Kolejne atrakcje zostawiamy na kiedy indziej... a teraz gnamy dalej szlakiem Hubala w kierunku szańca... przy którym ciut dłuższy postój...
Zastanawiamy się czy po drodze będzie można cokolwiek zjeść... Jednak knajpki odpadają, bo za długo trzeba by czekać na jedzenie... konsumujemy drożdżówki zakupione w Piotrkowie Trybunalskim... Dodają nam trochę energii... 

Tablice upamiętniające
Tablice upamiętniające © amiga

Szaniec Majora Henryka Dobrzańskiego - Hubala
Szaniec Majora Henryka Dobrzańskiego - Hubala © amiga

Kwiaty
Kwiaty © amiga

Teraz, musimy już gonić... Wracamy na DK48 , nie przepadam za takimi drogami, jednak dzisiaj zaskakuje... nie ma ciężarówek... ruch samochodów osobowych jest też jakby mniejszy... Gdyby jeszcze nie ten wiatr w twarz... W 2 miejscach zatrzymuję się... Pierwsze to Synagoga w Inowłodziu,

Synagoga - spożywcza
Synagoga - spożywcza © amiga

Drugie miejsce to 2 drewniane wille... połączone mostkiem... szkoda, że opuszczone... 

Drewniane Wille
Drewniane Wille © amiga

Połączone mostkiem
Połączone mostkiem © amiga

Gdy dojeżdżamy do spały... okazuje się, że mamy ponad godzinę czasu, więc pozwalany sobie na wizytę w drewnianym kościółku, podobno nie za często można zajrzeć do środka... :)

Wewnątrz kościółka Matki Boskiej Królowej Korony Polski w Spale
Wewnątrz kościółka Matki Boskiej Królowej Korony Polski w Spale © amiga

I pozostaje już tylko dojazd do Tomaszowa, w którym jak się okazuje mamy na tyle czasu by podjechać do Maka... w zasadzie do McDrive :)... Dzięki temu jesteśmy obsłużeni w kilka chwil... więc konsumujemy to co udało się zakupić... 

Tuż obok jest plac Kościuszki, W końcu działa fontanna... szkoda tylko, że jest tak jasno... Wieczorem wygląda zabójczo... 

Fontanna na placu Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim
Fontanna na placu Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim © amiga

Wracając na dworzec podjeżdżamy do kolejnego pomnika w pobliżu kościoła, napisy zaskakują...  

Pomnik na terenie parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Tomaszowie Mazowieckim
Pomnik na terenie parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Tomaszowie Mazowieckim © amiga

Jednak nie możemy tutaj spędzić zbyt dużo czasu... Gnamy na dworzec PKP... dojeżdżamy kilka minut przed czasem... I niestety musimy się pożegnać... W tym momencie zaświeciło słońce... zrobiło się ciepło, przyjemnie... 
Pomimo aury... dzień niesamowicie udany, bardzo rowerowy..., szkoda, może nawet zbyt intensywny, ale sam chciałem odwiedzić Poświętne... 
Dzięki Karola, że mnie tam zaprowadziłaś, że po raz kolejny oprowadziłaś mnie po swojej ziemi, za mile spędzone chwile... 
Dzięki za wszystko...  :-D KKK

Pociąg dość szybko dotarł  do Koluszek, mam godzinę, ruszam gdzieś.. może znajdę jakąś "atrakcję", portale "polska niezwykła" i "polskie szlaki" poddały się w Koluszkach... więcej atrakcji jest na pustyni Błędowskiej... 
Ruszam jednak na Stare Koluszki, na mapie jest zalew... Podjeżdżam fota i wracam, rozczarowało mnie to miasto... jest... nijakie... bez historii i bez przyszłości... Na chwilę obecną kojarzy mi się z wszechobecnymi Kababami... Czyżby Turcy opanowali tą miejscowość? Sobieski się w grobie przewraca...  Ech... 

Staw/Zalew w Starych Koluszkach
Staw/Zalew w Starych Koluszkach © amiga

Wracam na dworzec, zaczyna padać, robi się nieprzyjemnie... Przyjeżdża mój pociąg, niestety znowu jest to IC... i znowu brakuje miejsca na rowery... Cóż... rower zostaje na korytarzu... W Piotrkowie pojawia się drugi rower... przejścia już nie ma... 

Powrót do domu
Powrót do domu © amiga

Do Katowic docieram około 21:40... 6km rowerem i jestem w domu... marzę o kąpieli i czymś gorącym do picia... 

To był Piękny dzień... nawet jeżeli czasami delikatnie kropiło... 

2-ka wariatów na rowerach....

Etisoft-owa wycieczka do Ogród Botanicznego w Mikołowie

Sobota, 25 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Ruszamy z Darkiem około 8:40... Na chwilę obecną musimy jak najszybciej dotrzeć do Gliwic, na Szarą... mamy niewiele czasu około 45 minut, jednak naciskając mocniej na pedały... idzie nam to sprawnie... 

Wpadamy do firmy... jest chwila by przygotować gadżety... w miedzy czasie dojeżdża kilka osób które ruszają z ami spod firmy... główne miejsce spotkania jest 6km dalej... na granicy z Zabrzem... 

W składzie 7 osobowym ruszamy w kierunku wiaduktu na Sośnicy... całość szosami... gdy docieramy na miejsce, już kilka osób jest..., w ciągu kolejnych 10 minut dociera reszta... gdy dochodzi 10:00 jesteśmy już w komplecie... 

Po sprawdzeniu listy obecności... okazuje się, że brakuje jednej osoby, szybki telefon i wiemy, że nie dojedzie ma awarię... trudno...

Zebrało się w sumie 17 osób :), całkiem sporo, w skrócie przedstawiamy plan wycieczki... kilka informacji i powolutku ruszamy... kierunek hałda :) 

Przyznam się, że trochę się obawiam trasy, wiem, że jest trudna... na trasie czeka nas wszystko... podjazdy, zjazdy, asfalt, teren, piasek... to jak sprawdził Darek najtrudniejsza trasa jaką do tej pory zaprojektowaliśmy... W zasadzie to mi się bardziej oberwie.
Tuż przed jeziorkiem mała awaria... jednego roweru... w zasadzie 2... w pierwszym problem z poluzowanym błotnikiem, a w drugim rowerze trwa walka z hamulcami... 

Po krótkiej przerwie ruszamy dalej
Początek wycieczki

Początek wycieczki © amiga

Zebrało się tutaj wielu
Zebrało się tutaj wielu © amiga

Mały postój na szczycie hałdy... w między czasie ginie nam jedna uczestniczka... okazało się, że zasugerowała się oznaczeniami szlaków i wróciła do miejsca gdzie wcześniej staliśmy... Na szczęście szybko udaje się odnaleźć Emilkę... i możemy ruszać dalej kierunek pałac w Przyszowicach... Ciekawe ile osób wie o jego istnieniu? 

Pałac w Przyszowicach
Pałac w Przyszowicach © amiga

Chwila przerwy
Chwila przerwy © amiga

Pora jednak ruszać, już mamy lekkie opóźnienie w stosunku do pierwotnego plany, ale też nie jedziemy się ścigać :), to jest w końcu wycieczka krajoznawcza po okolicy... i to pięknej okolicy, pogoda nam dopisuje... 20 stopni na starcie... :)

Docieramy w pobliże zamku w Chudowie... stajemy przy Tekli i rozkoszujemy się widokami, napojami i grzejącym słońcem...

Wielka ta nasza Tekla
Wielka ta nasza Tekla © amiga

Pod Teklą
Pod Teklą © amiga

Dzisiaj jest otwarta,
Dzisiaj jest otwarta, © amiga

A w środku mały pokoik
A w środku mały pokoik © amiga
I wszystko w drewnie
I wszystko w drewnie © amiga

Zamek w Chudowie
Zamek w Chudowie © amiga
Pogoda idealna
Pogoda idealna © amiga

Miejsce warte odwiedzenia
Miejsce warte odwiedzenia © amiga
Z innej perspektywy
Z innej perspektywy © amiga

Pora ruszyć dalej... kierunek Bujaków... i tamtejszy Parafialny Ogród Botaniczny jedziemy z nieco innej strony, unikamy szos, za to jest nieco więcej terenu... troszkę podjazdów... ale nieznacznych i z uśmiechami an twarzach docieramy na miejsce...

Kościół w Bujakowie
Kościół w Bujakowie © amiga

Ten zegar stary
Ten zegar stary © amiga

W Parafialnym Ogrodzie Botanicznym
W Parafialnym Ogrodzie Botanicznym © amiga
Stawik
Stawik © amiga
Mostek na wyspę
Mostek na wyspę © amiga

Miejsce do zadumy
Miejsce do zadumy © amiga
Ule... ciekawe czy z mieszkańcami
Ule... ciekawe czy z mieszkańcami © amiga

Cicha błękitna woda
Cicha błękitna woda © amiga
Pan Paw
Pan Paw © amiga
Pora się zbierać
Pora się zbierać © amiga

Tuż obok jest kilka sklepów, trzeba uzupełnić zapasy i możemy ruszać do właściwego celu podróży, Śląskiego Ogrodu Botanicznego w Mikołowie..., to w zasadzie tylko 2-3 km dalej, ale do zaliczenia są pierwsze podjazdy szosowe... a dojazd do wieży widokowej nie jest najprostszy... licznik pokazuje mi w ty miejscu około 14%... niemniej wszyscy lądują na szczycie... 

Z góry
Z góry © amiga
Ze szczytu wieży
Ze szczytu wieży © amiga
Widać wszystkich
Widać wszystkich © amiga
Tam, gdzieś są Gliwice
Tam, gdzieś są Gliwice © amiga
Dzisiaj widać nawet góry
Dzisiaj widać nawet góry © amiga
Zbiórka przed opuszczeniem ŚOB
Zbiórka przed opuszczeniem ŚOB © amiga
Chwila ochłody
Chwila ochłody © amiga

Szkoda tylko, że knajpka jest jeszcze nieczynna... trochę to dziwne, bo aż prosi się o tu... Pełno ludzi... dzieci... i nic... jedynie kawa w kawiarni... ale to nie no... 

Cóż.. pozostaje ruszyć dalej... tuż obok jest kamieniołom i wapienniki... 
W obu tych miejscach obowiązkowy postój... 

Wapiennik
Wapiennik © amiga

Czasami ciężko jest
Czasami ciężko jest © amiga

Widok na kamieniołom, ktoś tam chyba macha
Widok na kamieniołom, ktoś tam chyba macha © amiga
Wesoła kompanija
Wesoła kompanija © amiga

Pełny skład
Pełny skład © amiga

Teraz czeka na nas długi bo ponad 10km odcinek... przez Retę Śmiłowicką, aż do Stargańca... po drodze nie ma sklepów, knajpek, nic... zresztą i później czeka na nas kolejne 3km bez uzupełnienia zapasów... 

W okolicach Stargańca daje się we znaki piasek..., jednak warto było się pomęczyć, miejsce jest piękne... i warte odwiedzenia... 
Szlak konny dookoła jeziorka?
Szlak konny dookoła jeziorka? © amiga

Starganiec... a może etiStarganiec?
Starganiec... a może etiStarganiec? © amiga

Ruszamy... kierunek Stare Panewniki i stawy w okolicach Kochłowic... w drodze jednak mała niespodzianka, tuż przed Panewnikami pojawiła się jakaś budowa... zagradzająca nam przejazd, musimy obejść to miejsce lasem... jeszcze 2-3 dni temu w tym miejscu nic nie wskazywało na to, że coś się bezie działo... Ale udało się obejść zasieki i ruszyliśmy przez dolinę Kłodnicy do naszych stawików... 

Wizyta w knajpce... Przystań, od razu poprawiła wszystkim humory... po posiłku ruszyliśmy dalej, jednak nastąpiła mała korekta planów... Jest już późno... po 16:00... a do Gliwic około godziny jazdy... wracamy więc do Starych Panewnik i tam odbijamy na Halembę... (w między czasie opuszcza nas Jacek)

Pora relaksu
Pora relaksu © amiga

Odpoczywamy
Odpoczywamy © amiga

Czujemy zmęczenie
Czujemy zmęczenie © amiga

Upgrade
Upgrade © amiga

W której chwila postoju przy sklepie i już bez żadnych specjalnych objazdów lecimy lasami na Makoszowy przejeżdżając tuż obok stawów Makoszowskich. Wkrótce w parku dzielimy się na 2 grupy, jedna jedzie na Zabrze, druga którą prowadzę do miejsca startowego wycieczki... 

Stawy makoszowskie
Stawy makoszowskie © amiga

Rozstajemy się i ja z Michałem gnamy w kierunku firmy... Rano zostawiłem kilka rzeczy do zabrania popołudniem.... teraz zabieram co moje... i wracam podobną trasą jak ta wycieczkowa do Katowic ;)....

Wycieczka chyba się udała, pomimo tego, że wszyscy twierdzą, że było ciężko głównie przez podjazdy Mikołowskie oraz piaski w okolicach Stargańca... to już pojawiły się pytania kiedy następna wyprawa ;)

A chyba o to właśnie chodziło...

BikeOrient - Góra Kamieńsk

Sobota, 11 kwietnia 2015 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Sobota skoro świt, a nawet wcześniej... pobudka... o 5:30... nie chce się ale trzeba się zwlec... i zbierać, za godzinę wyjazd z Zabrza, a mają do nas dotrzeć jeszcze Andrzej i Krzysiek... 
Punkt 6:30... jesteśmy przy aucie i pakujemy rowery.... wkrótce wszystko gotowe i możemy ruszać. 
Na miejsce docieramy w okolicy 8:30.. niby sporo czasu... ale... 

Na starcie masa znajomych... już samo dotarcie do biura zawodów stanowi wyzwanie...  
Dzisiaj startuję w parze z Karoliną na trasie maga... to mój pierwszy start w tym roku... pewnie nie dałbym rady dzisiaj zmierzyć się z setką... pewnie bym przejechał, ale... nie wiem czy w limicie czasu... 
W zamian za to będę miał wspaniałą towarzyszkę :)

Krótko przed odprawą przy starcie zbierają się zawodnicy... 


Całkiem sporo rowerzystów
Całkiem sporo rowerzystów © amiga

Tuż przed startem
Tuż przed startem © amiga
Organizatorzy
Organizatorzy © amiga

Uśmiechnięta Karolina
Uśmiechnięta Karolina © amiga

Odprawa trochę się ciągnie... 10 minut przed startem dostajemy mapy... jest sporo czasu by nakreślić wariant... 
Plan obejmuje punkty... 5, 20, 4, 1, 10, 16, 8, 3, 7, 2


Mapy już leżą
Mapy już leżą © amiga

Wybija godzina startu...

Ruszamy na..

5. Skraj lasu
Jedziemy z dość sporym pociągiem uczestników, czyżby dzisiaj na trasie mały taki kursować? Trochę się tego obawiam, w końcu na stracie stawiło się ponad 300 osób... 
Początek szosami..., końcówka to delikatny podjazd w terenie... na PK... kolejka... :) do perforatora..., swoje musieliśmy odstać... 

20. Skrzyżowanie ścieżki z rowem
Ruszamy dalej... jedziemy na północ, ścieżka jednak jest słabo widoczna, sporo mokradeł, jakiś dziur, pieńków... dojeżdżamy do traktu konnego... chwila wahania.. nie... 200m dalej jest szosa, przebijamy się łąką... do Włodzimierza... by tam wjechać na asfalt... Ile się da będziemy dzisiaj korzystać z asfaltów... nie ma co ryzykować... przynajmniej taki mamy plan... W Pawłowie Górnym odbijamy w teren, byle tylko nie pokręcić czegoś ze ścieżkami, na mapie jest delikatna plątanina... jak źle wybierzemy to będziemy się kręcić dookoła... Jednak punkt jest banalny :) Podbijamy karty i ruszamy dalej.... 

17. Szczyt góry
W planie mamy 4-kę..., więc kierujemy się za zachód przez Zawał... leśnymi ścieżkami na Zawadów. Gdzieś po drodze jednak ścieżka skręca na północ... niedobrze... szukamy czegoś odbijającego na zachód... spotykamy 2 rowerzystów jadących w podobnym kierunku... jeden z nich złapał panę, pompka odmówiła mu posłuszeństwa.... Użyczam swojej, a my mamy chwilę wytchnienia, możemy się napić i zastanowić co dalej... Wbijamy na nieco bardziej zarośniętą ścieżynkę ale prowadzącą na zachód przynajmniej na początku tak jest później zmienia kierunek na północno-zachodni... Dojeżdżamy do szosy. Na "oko" jesteśmy w pobliżu Bukowna... do 17.. jest niedaleko, więc nie ma sensu jechać na 4-kę w tej chwili... Misternie wyrysowany pan wziął w łeb :) Dojazd szosami bezproblemowy.... Pomnika nie da się pomylić czy nie zauważyć...teraz czeka nas mały podjazd na Borowską Górę... 
Wydaje się, że do szczytu niedaleko... więc po co męczyć się z rowerami... idziemy pieszo... tyle, że wchodząc na "szczyt" okazuje się, że dalej też jest szczyt, tylko jakby wyżej... idziemy dalej, i dalej... takich szczytów było po drodze chyba 4... zanim pojawił się ten właściwy, ponad 200 metrów spaceru.Ale nie my jedyni zafundowaliśmy sobie piszą wycieczkę... :) Na szczycie korzystamy z przytroczonego perforatora i możemy wracać... 

Pomnik w okolicy Borowskiej Góry
Pomnik w okolicy Borowskiej Góry © amiga

Ręce do góry :)
Ręce do góry :) © amiga

12. Przy drodze.
Po powrocie na asfalt, chwila zastanowienia, 4-ka jeszcze poczeka, do 12-ki dojazd wydaje się dość prosty, więc jedziemy go poszukać.. Szosy kończą się za Bukową, trochę obawiam się co będzie na trakcie leśnym, Karolina mnie pociesza, że piasków nie ma zbyt wiele jak do tej pory..., Samo odnalezienie punku banalne... a w końcu przekonałem się do odmierzania odległości linijką, a nie na oko... pomaga to niesamowicie... 

Na punkcie
Na punkcie © amiga

Leśny tunel
Leśny tunel © amiga

4. Brzeg jeziorka.
Wyjazd z punktu na Wolę Łękowską... nie powinno być problemu, przynajmniej tak wynika z mapy... Niestety tym razem to walka z pustynią... cały kilku km odcinek to piachy, piachy, piachy... pod koniec skręcamy bardziej na północ tak jak prowadzi główny szlak... i dokładamy sobie kilkaset metrów po piasku... Próbujemy wbić się po drodze w jakąś ścieżkę która wygląda lepiej... jednak szybko kończy się na bagnie i rzeczce, zawracamy... 
Docieramy do drogi... Uff
Możemy w końcu przyspieszyć, chociaż wiatr w południa daje o sobie znać. próbuję robić tunel... czy mi wyszło... nie wiem? w końcu po kilku km asfaltem musimy wjechać w teren, o dziwo piasku tutaj jest niewiele... od czasu do czasu jakaś łata.. Na samym końcu wydaje nam się, że powinniśmy pojechać dalej na wschód... jednak szybko okazuje się, że  to nie tutaj, a właściwa ścieżka prowadzi na północny wschód... Docieramy na miejsce... Kilku bikerów uzupełnia elektrolity... my jednak ruszamy dalej....

PK w pobliżu jeziora
PK w pobliżu jeziora © amiga

1. Wiata (Bufet)
Wracamy na szosę, później odbijamy na czerwoną rowerówkę która prowadzi nas przez fajny mostek na bufet... Po drodze minął nad Krzysiek... z którym rano przyjechałem... zgubił gdzieś Darka... 
Na bufecie zabawiamy dobre 10 minut... - jest rewelacyjnie zaopatrzony są pomarańcze, ciasto, batony, woda, banany.... 

Na bufecie
Na bufecie © amiga

Zbiornik Stok
Zbiornik Stok © amiga


Chwila wytchnienia
Chwila wytchnienia © amiga

9. Szczyt wzniesienia
Wracamy na czerwoną rowerówkę, Chciałem z niej zjechać sporo wcześniej, w plątaninie ścieżek  i linii energetycznych nie zauważyłem małej ścieżki tuż za drugimi liniami energetycznymi..., na szczęście mam ze sobą Karolinę z sokolim wzrokiem która nie pomija takich szczegółów :)  Dzięki temu wjeżdżamy we właściwym miejscu, a samo odnalezienie jest banalne... Na szczycie spotykamy bikerów,  którzy mówią, że za 2 słupy energetyczne jest przejezdna ścieżka :)... 

3. Domek Myśliwski
Mamy już zaliczone 7 PK, sprawdzamy to kilkakrotnie... więc wystarczy zaliczyć punkty na górze Kamieńsk... i możemy wracać do bazy... Po asfaltach dość miło się jedzie... przed górą znak informujący o stromym podjeździe. Lekko nie będzie, nachylenie podobno w okolicy 11%.. trzeba się z tym zmierzyć, dobrze, że to asfalt... 
Ostry asfaltowy podjazd... z uśmiecham na twarzy
Ostry asfaltowy podjazd... z uśmiecham na twarzy © amiga

Walka trwała chwilę..., w docieramy do cd... czerwonej rowerówki, domku prowadzi dość przyjemna droga prawie po płaskim, wzniesienia w granicach 1-3% raz w górę raz w dół... docieramy na miejsce... Obowiązkowa sesja fotograficzna :) i podbicie kart.

Domek Myśliwski
Domek Myśliwski © amiga

Oczko wodne, może fontanna
Oczko wodne, może fontanna © amiga
Kolejny punkt znaleziony
Kolejny punkt znaleziony © amiga

7. Szczyt góry
Więc zastanawiamy się co teraz... z mapy wynika, że mamy kilka alternatyw... bądź cofnąć się i pojechać dalej asfaltem, bądź pojechać mocno terenowo, ale nie wiemy jakiej jakości będą ścieżki, bądź możemy trzymać się ścieżki rowerowej - tej czerwonej... sposób poprowadzenia wskazuje, że nachylenie nie będzie zbyt wielkie..., za to droga będzie dłuższa...  Wybieramy ten ostatni wariant... 
Początkowo jest praktycznie płasko, bardzo niewielkie nachylenie... Gany jak wariaci... wkrótce jednak droga zakręca w lewo i pod górę.... Licznik pokazuje mi około 8-9% szutrem. Zaczynam mieć wątpliwości czy to był dobry pomysł... 
Dobrze, że co kilkaset metrów jest płaska półka... na niej oddech się uspokaja... W sumie zaliczyliśmy 9 takich podjazdów...

Szutry też ze sporym nachyleniem... uśmiech nie znika :)
Szutry też ze sporym nachyleniem... uśmiech nie znika :) © amiga

Na szczycie już zdecydowanie prościej, tyle, że szczyt górki dopiero przed nami... zostawiamy rowery i piechotę idziemy na szczyt.. Ilość piachu wskazuje, że to był dobry wybór... szkoda by było wnosić pojazdy tylko po to by za chwilę je znosić... Trochę za duża ta piaskownica... 
Przy lampionie chwila przerwy.. na mały odpoczynek i kilka fot :)

Widoki ze szczytu zapierają dech
Widoki ze szczytu zapierają dech © amiga

Piaski chyba wszyscy zapamiętają
Piaski chyba wszyscy zapamiętają © amiga

Ktoś tam leży?
Ktoś tam leży? © amiga

Chyba było ciężko
Chyba było ciężko © amiga

2. Skraj stoku narciarskiego
Do zaliczenia został już tylko jeden punkt..., a 2-ka jest położona idealnie... Zastanawiam się co potem, trochę obawiam się stoków narciarskich... na nich nachylenie jest solidne... ale cóż... zobaczymy. 
Na miejsce docieramy szybko dość przyzwoitą drogą szutrową, czasami asfaltową... już od wjazdu panowie z obsługi wyciągu krzyczą, że punkt jest tam, wskazując prawą stronę stoku... :) Lampion więc podbity i pozostało dostać się do mety

Meta.
Prawą stroną w lesie prowadzi jakaś ścieżka MTB... nie wygląda to najlepiej, Karolina jednak uważa, że po stoku będzie najszybciej... Tak też robimy i wkrótce dojeżdżamy na metę... zostawiamy karty... wszystkie 10PK zdobyte... :)
Karolina ląduje na 8 miejscu ja na 55... 
Teraz mamy sporo czasu... do zamknięcia mety... ponad 2 godziny... co tu robić...
Pozostaje chyba uzupełnienie płynów, poczęstunek w restauracji... i... Leżenie Bykiem... 

Postanawiamy jednak odwiedzić pobliski Młyn, rano gdy go mijaliśmy, tylko, zwróciłem uwagę, że coś takiego jest... Podjechaliśmy na miejsce, mała sesja foto... i wracamy, poczekać na resztę znajomych. 

Młyn
Młyn © amiga

Panorama okolic Młynu
Panorama okolic Młynu © amiga

Pochylmy się nad mapą
Pochylmy się nad mapą © amiga

W końcu dojeżdża reszta ekipy... jest Darek z kompletem PK na trasie Giga :) - gratulacje, a tuż za nim dojeżdża Andrzej...
Jeszcze kilka metrów
Jeszcze kilka metrów © amiga

Darek wpada na metę
Darek wpada na metę © amiga

Andrzeja wjeżdża na metę
Andrzeja wjeżdża na metę © amiga

Pozostało już tylko poczekać na ceremonię dekoracji, tombolę

Słońce dzisiaj przygrzewa
Słońce dzisiaj przygrzewa © amiga
Jakiś ruch na mecie
Jakiś ruch na mecie © amiga

I po zawodach
I po zawodach © amiga
Medale czekają
Medale czekają © amiga
Nagród co niemiara
Nagród co niemiara © amiga

Po raz kolejny impreza okazał się świetnie zorganizowana, Każdy kolejny BikeOrient  zaskakuje tym, że da się lepiej, że można poprawić jeszcze ideał...
Okolica dawała w kość... nie zmienia to faktu, że punkty rozmieszczone tak, że można coś zobaczyć... coś może zaskoczyć, piękne widoki... czego brakuje na niejednym rajdzie...

Piszę się na kolejny BO

Dziękuję Ci Karolina... za wspaniałe towarzystwo :), bez Ciebie rajd nie byłby taki sam..., a przy okazji okazało się, że jechałem z najbardziej popularną blogowiczką na BS. Kilku uczestników zatrzymywało się i pytało czy to ty jesteś "Tymoteuszką" ?

Ślad na endomondo...

po Tomaszowskiej Ziemi z Karoliną

Niedziela, 29 marca 2015 · Komentarze(6)
Uczestnicy
Maleńczuk & Waglewski - Niedziela będzie dla nas


Niedziela... rano, wcześnie rano...
W nocy była zmiana czasu, bałem się, że będę miał straszne problemy z pobudką, że pojadę nie na tą godzinę...
profilaktycznie budziki ustawione na wszystkie możliwe opcje, gdyby coś nie zadziałało...
Udaje się wstać...jest coś po 4:00 wg nowego czasu... ciemno... nic nie widać...
Rower przygotowany, tylko jeszcze mapa, ona może być przydatna... Co prawda mam nawigację w tel., ale to nie załatwia wszystkich problemów...

Wyjeżdżam z domu w okolicach 5:40... gnam przez tonące we mgle ulice miasta. Pustki..., na całej trasie minęły mnie może 3 samochody. Trafiam na dworzec PKP.. mam ponad 30 minut do odjazdu pociągu, jeszcze małe zakupy w sklepie, muszę mieć jakąś wodę na drogę. Coś na drugie śniadanie wziąłem z domu.

Podjeżdża pociąg do Warszawy, w zasadzie podjeżdżają 3 pociągi do Warszawy, w tym jeden opóźniony przez zmianę czasu... Ten mnie nie interesuje...
Stojące na peronie obok Pedolino również mam w poważaniu...
Wsiadam do TLK... odjazd na kilka minut. Pomimo zakupu biletu z opcją rower, miejsca na rowery brak... Biedny stoi w przejściu. Muszę co jakiś czas sprawdzać, czy coś się nie stało, czy się nie przewrócił, czy nie przeszkadza. Ogólnie o opcji spanie nie ma mowy...
Pociąg rusza, na kolejnych stacjach dosiadają się kolejni właściciele 1-śladów. Przejścia zablokowane... masakra...

Mijam kolejne stacje, jakieś Gorolowiec, Zawiercie, Częstochowa, Radomsko, Piotrków Trybunalski i w końcu Koluszki. Wysiadam, niestety przez opóźnienie pociąg w kierunku Tomaszowa zwiał...
Cóż... wysyłam tylko esa o zmianie planów, wsiadam na rower i gnam na Skrzynki... Całą drogę mam jakiś paskudny wiatr w twarz... spoglądam na mapę, by jak najszybciej odbić w las. Mapa niestety kończy mi się jakieś 5km przed Koluszkami... Z odpaloną nawigacją nie jest jednak źle, kierunek mam nadany, po drodze nie planuję zwiedzania, po prostu chcę jak najszybciej dotrzeć na miejsce.
Nowy Redzeń, Stary Redzeń... przy kościołach coś dużo ludzi...
Wjeżdżam do Budziszewic, przy kościele obłęd, w chwili gdy dojeżdżam zaczynają ludzie wychodzić z mszy, wyjątkowo jest ich dużo, przypominam sobie co jest grane... Niedziela Palmowa.

Spoglądam na mapę... średnio mam ochotę jechać na Ujazd. Za to na mapie jest zaznaczona alternatywna droga na Skrzynki, kolor żółty, więc powinien być asfalt... I owszem jest, mocno zniszczony, jednak przejezdny… a drobne braki.. cóż…

Kieruję się na rezerwat Małecz, za którym skręcam na Skrzynki i przejazd Kolejowy na którym oczekuje na mnie Karolina :)

Chwila przywitania i kombinujemy gdzie jechać, już wcześniej na jej blogu widziałem kilka ciekawych miejsc, m.inn były Magazyn Amunicji fabryki Nitrat.
Trochę na czuja kierujemy się gdzieś w las... i dzięki zdolnością pamięciowym Karoliny docieramy na miejsce, kilka fot
Magazyn amunicji fabryki Nitrat
Magazyn amunicji fabryki Nitrat © amiga
Wewnątrz magazynu amunicji fabryki Nitrat
Wewnątrz magazynu amunicji fabryki Nitrat © amiga

W pobliżu powinna być stara stacja... mała analiza zdjęć satelitarnych googlea i już wiemy gdzie można się jej spodziewać... W lewo później w prawo... w sumie chyba nie ujechaliśmy 100m i jest... Oczywiście obowiązkowa sesja...

Opuszczona stacja tuż obok
Opuszczona stacja tuż obok © amiga
Zachowała się w niezłym stanie
Zachowała się w niezłym stanie © amiga
Powoli jednak wszędzie pojawiają się rośliny
Powoli jednak wszędzie pojawiają się rośliny i śmieci © amiga
Torowisko zarosło.., a szyn brak
Torowisko zarosło.., a szyn brak © amiga

Ruszamy dalej - kierunek Niewiadów, ale chyba tylko po to aby odnaleźć stróżówkę i starą budkę strażniczą.
Staw pożarowy
Staw pożarowy © amiga
Stróżówka
Stróżówka © amiga
Przez okno
Przez okno © amiga
Widok na zewnątrz
Widok na zewnątrz © amiga
Widok z zewnątrz
Widok z zewnątrz © amiga
Odchodząca farba
Odchodząca farba © amiga
Odnaleziona budka
Odnaleziona budka © amiga
Kluczy nie ma
Kluczy nie ma © amiga

Zastanawiamy się co teraz..., bunkry które ostatnio też widziałem na jej blogu…
Są po drugiej stronie Skrzynek. To co prawda ruiny, ale mija tam dobre 30 może i więcej minut.. Pewnie gdybyśmy chcieli wszystko udokumentować to mogło by braknąć dnia...
Bunkrów Ci tutaj dostatek
Bunkrów Ci tutaj dostatek © amiga
Rowery dwa
Rowery dwa © amiga
Stawy przy bunkrach
Stawy przy bunkrach © amiga
Wielkie konstrukcje
Wielkie konstrukcje © amiga
Na co Karolina poluje?
Na co Karolina poluje? © amiga
Kolejny stawik
Kolejny stawik © amiga
Pięknie to wygląda
Pięknie to wygląda © amiga
Jak to się trzyma
Jak to się trzyma © amiga
Coś chyba zauważyła
Coś chyba zauważyła © amiga
Rozbrajający uśmiech
Rozbrajający uśmiech © amiga
Widać zbrojenia
Widać zbrojenia © amiga
Nawet w najmniejszej kałuży widać niebo
Nawet w najmniejszej kałuży widać niebo © amiga
Aż dziw bierze, że nie runęło jeszcze
Aż dziw bierze, że nie runęło jeszcze © amiga
Musi byćtutaj pięknei gdy się zazieleni
Musi być tutaj pięknie gdy się zazieleni © amiga

Przy okazji udaje się namierzyć pierwszą wiosenną żabę :)
Pod wodą widać skrzek
Pod wodą widać skrzek © amiga
Jest i właścicielka skrzeku
Jest i właścicielka skrzeku © amiga

skrzek również widać, we wszystkich oczkach wodnych... Miejsce to musi magicznie wglądać gdy wszystko się zazieleni... :)

Niby chwila, a czas szybko zleciał... jedziemy do Tomaszowa, na tamtejszy Kirkut...
wejście jest dość dobrze ukryte, wiedzą o nim tylko wtajemniczeni. Rowery przenosimy na teren cmentarza i.... szok... zza bramy nie widać nawet części ukrytych tutaj macew...

Tomaszowski Kirkut 1
Tomaszowski Kirkut 1 © amiga
Tomaszowski Kirkut 2
Tomaszowski Kirkut 2 © amiga
Tomaszowski Kirkut 3
Tomaszowski Kirkut 3 © amiga
Tomaszowski Kirkut 4
Tomaszowski Kirkut 4 © amiga
Tomaszowski Kirkut 5
Tomaszowski Kirkut 5 © amiga
Tomaszowski Kirkut 6
Tomaszowski Kirkut 6 © amiga
Tomaszowski Kirkut 7
Tomaszowski Kirkut 7 © amiga
Tomaszowski Kirkut 8
Tomaszowski Kirkut 8 © amiga
Tomaszowski Kirkut 9
Tomaszowski Kirkut 9 © amiga
Wypatrzony motyl
Wypatrzony motyl © amiga
Tomaszowski Kirkut 10
Tomaszowski Kirkut 10 © amiga
Tomaszowski Kirkut 11
Tomaszowski Kirkut 11 © amiga
Tomaszowski Kirkut 13
Tomaszowski Kirkut 13 © amiga
Tomaszowski Kirkut 14
Tomaszowski Kirkut 14 © amiga
Tomaszowski Kirkut 15
Tomaszowski Kirkut 15 © amiga
Tajne przejście
Tajne przejście © amiga

W końcu wydostajemy się z cmentarza... i udajemy się na ul Kępa, udokumentować zamknięte przejście piesze nad Wolbórką, aż dziw bierze, że kładka nie została wyremontowana, pewnie koszt byłby niewielki...

Przejścia brak?
Przejścia brak? © amiga
Dziura w moście...:) w pięknym widokiem
Dziura w moście...:) w pięknym widokiem © amiga

Trochę dalej znajduje się most kolejowy również nad Wolbórką

Wzburzona Wolbórka
Wzburzona Wolbórka © amiga

oraz kolejny nad Pilicą, ten ma konstrukcję stalową... jest piękny...

Most nad Pilicą
Most nad Pilicą © amiga
Lubię takie konstrukcje
Lubię takie konstrukcje © amiga
Z mosty też ciekawe widoki
Z mostu też ciekawe widoki © amiga
Pod mostem
Pod mostem © amiga

Tuż obok naszą uwagę zwracają ruiny oczyszczalni, są... monumentalne, niektóre fragmenty przypominają hmmm... pałac... ?

Miejsce niezwykłe i myślę, że można je kiedyś obrać za jeden z głównych celów wycieczki, spenetrować wszystkie zakamarki...

Zaskakujące ruiny
Zaskakujące ruiny © amiga
Trzeba uważać
Trzeba uważać © amiga
Schody do
Schody do © amiga
Widoki za oknem
Widoki za oknem © amiga
Kruszące się cegły
Kruszące się cegły © amiga
Pozostałości po oczyszczalni
Pozostałości po oczyszczalni © amiga
Miejsce niezwykłe
Miejsce niezwykłe © amiga

Powoli zaczynamy odczuwać głód, w końcu to pora obiadowa... :)
Wracamy do cywilizacji..., na chwilę zatrzymujemy się przy kościele św. Rodziny który zwraca moją uwagę dość nietypową budową...
Kościół św. Rodziny
Kościół św. Rodziny © amiga

Przejeżdżamy obok bunkrów i toru lodowego by zatrzymać się na kwadrans w "Kwadransie" :)...
Spora porcja obiadowa...

Kwadrans w
Kwadrans w "Kwadransie" © amiga

Napchani, przejedzeni, ustalamy dalszy plan...

Po pierwsze plac Kościuszki - już po remoncie... miejsce aż się prosi o organizację imprez... :) pomimo ciągnącego się wiele lat remontu, warto było czekać.

Kościuszko na placu Kościuszki :)
Kościuszko na placu Kościuszki :) © amiga
Plac po remoncie
Plac po remoncie © amiga

Zawracamy w kierunku Muzeum w pałacu Ostrowskich, przerwa, kilka zdjęć, rosnących tutaj starych drzew - podobno najstarszych w Tomaszowie.

Stare drzewa
Stare drzewa © amiga
Pięknie z tej perspektywy
Pięknie z tej perspektywy © amiga

Naszą uwagę przykuwają jednak pojawiające się tu i ówdzie kolorowe wiosenne kwiaty :)
Kwiaty wiosenne
Kwiaty wiosenne © amiga

Ruszamy w dalszą wędrówkę rowerową :), na ul. Niskiej sklep w Bunkrze, czy może na bunkrze, a może i jedno i drugie... :)

Sklep przy bunkrze
Sklep przy bunkrze © amiga

Mam coraz mniej czasu, a jeszcze tyle do zobaczenia...
Gnamy w kierunku Białobrzegów, by zobaczyć wyremontowany drewniany kościółek św. Marcina i ruszamy w kierunku Spały,

Kościółek św. Marcina
Kościółek św. Marcina © amiga

odwiedzić stację PKP, staw na Gaci oraz Ośrodek przygotowań olimpijskich z przylegającym parkiem Olimpijczyków...

Stacja PKP w Spale
Stacja PKP w Spale © amiga
Staw na Gaci
Staw na Gaci © amiga
Wodospad
Wodospad © amiga
Rosnący mech
Rosnący mech © amiga
Śluza na Gaci
Śluza na Gaci © amiga
Jezioro w Spale
Jezioro w Spale © amiga

Robimy sobie małą przerwę na pyszną i niezapomnianą kawę :)

Hala w Spale po remoncie
Hala w Spale po remoncie © amiga
W parku Olimpijczyków
W parku Olimpijczyków © amiga
Aleja Totalizatora Sportowego :)
Aleja Totalizatora Sportowego :) © amiga
Pomnik wewnątrz
Pomnik wewnątrz © amiga

Zegar pokazuje, że jest po 16:00... pora powili kierować się na dworzec PKP...

Głównym szlakiem rowerowym wracamy do Tomaszowa, krótki postój w sklepie spożywczym, muszę zaopatrzyć się na drogę powrotną i wkrótce lądujemy na dworcu...

10 minut do odjazdu... rozmawiamy jeszcze chwilę, żegnamy się, a wkrótce pewnie będzie okazja spotkać się na BikeOriencie...

Uśmiechnięta Karolina
Uśmiechnięta Karolina © amiga

jak na złość szynobus przyjechał o czasie..., dziękuję Karolinie za Wspaniały dzień i pakuję się wraz z szarakiem co pojazdu...
30 minut później jestem już w Koluszkach...

Kombinuję czy w okolicy jest co zwidzieć, ale miasto jest jakieś nijakie..., ulice opustoszałe, trochę podróżnych i tyle... Spędzam kilkadziesiąt minut w poczekalni. Reklamowana darmowa sieć WiFi nie działa... nie ma połączenia z internetem...

W dworcowym barze kupuję zapiekankę, to chyba ostatni posiłek dzisiaj... o dziwo jest przyzwoita... :) Połowa zakupionej jeszcze w Tomaszowie koli znika..., chyba się delikatnie odwodniłem.

Kilka minut przed przyjazdem mojego pociągu zaczyna kropić deszcz, a i wiatr robi się bardziej nieprzyjemny.

W końcu podjeżdża pociąg, wagon 10-ty... miejsc na rowery brak.. ;P Znowu rower kwitnie na korytarzu, znowu muszę doglądać co stację czy nie przeszkadza. Mam za to trochę czasu by zajrzeć do prezentu od Karoliny - przewodnika po Tomaszowskich Trasach Rowerowych...

Coś mam wrażenie, że warto w te okolice przyjechać jeszcze nie jeden raz...

Pociąg zatrzymuje się na kolejnych stacjach, od Radomska do Częstochowy jedzie jako osobowy... dzięki temu droga jest prawie o godzinę dłuższa.

22:24 - jestem na stacji w Katowicach, leje jak z cebra, ubieram dodatkowego Softshella który jeździł ze mną przez cały dzień w plecaku...
Kierunek dom...

20 minut później solidnie zlany... idę pod prysznic... i chwilę później spać...

To był niezapomniany dzień...

Dziękuję :)

Na zawody do Rokitnicy

Sobota, 28 marca 2015 · Komentarze(2)
Pobudka wcześnie rano... zbieram się by wyjść około 8:30... Na zewnątrz chłodno... 5 stopni...i wieje, wieje jak diabli... Jadę szosami kierunek Zabrze-Rokitnica. Na drogach rewelacyjnie, tak mogło by być codziennie... a tie tylko w soboty... Jest po prostu pusto... 
Zatrzymuję się kilka razy, Po kilku kilometrach ubieram wiatrówkę...
A myślałem, że nie będzie potrzebna..., w Bielszowicach staję na stacji by umyć rower po ostatnich opadach wygląda paskudnie... wszędzie piasek, błoto, jakieś przyklejone liście... a w końcu mam go wprowadzić gdzieś do pomieszczenia gdy dojadę, przynajmniej taką mam nadzieję... 
2 minuty starczyły... mogę jechać dalej... przynajmniej jeden z nas wygląda dobrze... Już w samej Rokitnicy  mała przerwa przy sklepie spożywczym, małe zakupy i muszę coś zjeść, drożdżówka wystarczy... 

Dojeżdżam do hali..., witam się z Anetką i kilkoma znajomymi... kilka minut wcześniej zaczął się pierwszy mecz z Mysłowicami... 
Nasi gromią ich...przewaga jest ogromna... 
Godzinna przerwa i grają drugi mecz... tym razem z Chorzowem... zespół wyraźnie trudniejszy, są większe problemy, ale i tak wygrywamy... Rokitnica rozgromiła po raz 3-ci rywali... Nie ma na nich mocnych... :)

Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 1
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 1 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 2
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 2 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 3
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 3 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 4
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 4 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 5
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 5 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 6
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 6 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 7
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 7 © amiga
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 8
Drużyna Zabrza Rokitnicy w akcji 8 © amiga

Po meczu jeszcze chwilę rozmawiamy i uciekam powoli do domu, wiatr chyba większy... bardziej męczący... jadę do centrum Zabrza... tam mała przerwa na dworcu PKP połączona z zakupem biletów na jutro... i ruszam dalej... pozostało jakieś 20 km... 
Myślę by jak najszybciej dotrzeć do domu...męczy mnie wiatrzysko... Krótka przerwa na Wirku... przypominam sobie, że mam w plecaku 2l wody mineralnej i drożdżówkę... 
Zjadam... wypijam trochę wody i gnam do domu... wyziębiło mnie dzisiaj okrutnie... Oby jutro było cieplej... tak +15...


Po Kielcach z Karoliną

Niedziela, 8 marca 2015 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Na początek małe wytłumaczenie, od kilku miesięcy w zasadzie żadnego wpisu nic... na blogu. Może to zmęczenie..., może kryzys..., może po prostu brak czasu, wiosenne postanowienie jest jednak takie by uzupełnić bloga. Zajmie to pewnie trochę czasu... Ważne by w tej chwili nie generować kolejnych zaległości, więc... będę się starał bieżące wycieczki opisywać w miarę bez opóźnień, a resztę uzupełnić w "wolnej" chwili.

Wycieczka zupełnie niespodziewana..., nieplanowana, o możliwości wyjazdu do Kielc dowiedziałem się popołudniu w sobotę. Szybkie sprawdzenie możliwości dojazdu, pogody, przegląd map... i już wiem. Z pociągami nie ma problemu, dojazd względni szybki kolejami świętokrzyskimi, pogoda w porządku, chociaż różnica temperatur pomiędzy porankiem a południem spora… około 12-13 stopni… Za to chyba największy problem to mapy okolicy, w chwili gdy mam potwierdzenie, że jedziemy, jestem w „lesie”. Dopiero o 20:30 docieram do cywilizacji zwanej Dworcem PKP Katowice lub jak kto woli Galerią Katowice . Kupuję bilet oraz kilka map  W domu na analizę tego co można zobaczyć pozostaje niewiele czasu, a trzeba jeszcze przygotować rower, spakować się itd. Zaglądam na szybko na zakupione mapy, później na gogle maps, Polskę Niezwykłą i w sumie to na tyle, nie nakreślam żadnego planu. Wiem że warta odwiedzenia jest Wietrznia, Kadzielnia, Karczówka, na mapie widziałem kirkut i w zasadzie tyle. Z rana końcówka zbierania się… wyjeżdżam jest rześko… 2 stopnie. 6km później docieram na dworzec PKP. Przyjeżdża pociąg, wsiadam, już w trasie dowiaduję się, że jestem w niewłaściwym pociągu, bo mam bilet na trasę przez Sędziszów, tyle, że co mnie to… dla mnie ważne są Kielce, a nie Sędziszów. Na dworcu w Katowicach w odstępie 5 minut wyjeżdżały 2 pociągi do Kielc, tego samego przewoźnika… W pociągu ponad 2 godziny odpoczynku…, zaglądam jeszcze raz na mapy, sprawdzam na komórce co nieco i tyle… Koło 9:30 dojeżdżam… umawiamy się na głównej stacji PKP… Karolina już na mnie czeka, dojechała nieco wcześniej, chwila przywitania, gnam jeszcze do kasy by kupić bilet powrotny na 16:00. Omawiamy pokrótce miejsca które warto odwiedzić, Po pierwsze Rynek i pobliski pałac Biskupów…
Zniewalający uśmiech :)
Zniewalający uśmiech :) © amiga Po drodze zatrzymujemy się przy ławeczce, by zagrać w szachy  Pan tu chyba nie siedział
Pan tu chyba nie siedział © amiga
Obowiązkowa przerwa na Rynku, strasznie pusto, ale może to efekt tego, iż to niedziela na dokładkę przed 10:00… normalni ludzie chyba jeszcze śpią o tej porze.
Rynek w Kielcach
Rynek w Kielcach © amiga
I tutaj dotarło chrześcijaństwo
I tutaj dotarło chrześcijaństwo © amiga
W pobliżu jest pałac Biskupów Krakowskich, podjeżdżamy, ale coś dziwnie dużo ochroniarzy, na dokładkę dziedziniec ogrodzony jest zasiekami… Nie ma co nawet próbować wejść do środka, robimy tylko kilka zdjęć i ruszamy dalej. Pałac Biskupów Krakowskich
Pałac Biskupów Krakowskich © amiga
Poniżej pałacu znajduje się alejka… artystów, zatrzymuję się przy Niemenie…
Czesław Niemen
Czesław Niemen © amiga
Obieramy kierunek Kadzielnia, jest niedaleko, jednak… początkowo jedziemy za grupą bikerów, jednak później oni podążają w swoją stronę a my wjeżdżamy na szczyt, pod pomnik Katyński Hmm... dziwny jest ten znak
Hmm... dziwny jest ten znak © amiga
Katyń 1940
Katyń 1940 © amiga
W hołdzie Kielczanie
W hołdzie Kielczanie © amiga
Bo nie można zakopać pamięci w dołach
Bo nie można zakopać pamięci w dołach © amiga
Kawałek dalej możemy z góry podziwiać panoramę Kadzielni Panorama Kadzielni
Panorama Kadzielni © amiga
I ruszamy dalej, na mapie zauważamy dziwną nazwę ulicy – Mahometańska, Karolinie gdzieś się kołacze, że jest lub był w okolicy cmentarz spod znaku półksiężyca. Cóż sprawdzimy. Zahaczamy o cmentarz prawosławny i wojskowy, ale po półksiężycach nie ma śladu. Dopiero w domu szukam jakiś informacji dotyczących nazwy tej ulicy i okazuje się, że takowy cmentarz był… przed pierwszą wojną światową.
Na cmentarzy prawosławnym
Na cmentarzy prawosławnym © amiga
Cmentarz wojskowy
Cmentarz wojskowy © amiga
Pomnik.... tylko napis na nim w wersji połącz kropki
Pomnik.... tylko napis na nim w wersji połącz kropki © amiga Za to tuż obok cmentarza prawosławnego zaskakujący pomnik, nie wiedziałem, że mamy w Polsce coś takiego, poświęconego ofiarom zamachów terrorystycznych. Zresztą patrząc na bryłę pomnika nasuwa się tylko jedno skojarzenie – 11 września 2001.
Chyba najbardziej zaskakujący pomnik poświęcony ofiarom zamachów terrorystycznych
Chyba najbardziej zaskakujący pomnik poświęcony ofiarom zamachów terrorystycznych © amiga 11 wrzesień 2001
11 wrzesień 2001 © amiga
Kolejne tablice - kolejne daty
Kolejne tablice - kolejne daty © amiga
Hołd bliźnim
Hołd bliźnim © amiga
By zamknąć temat cmentarzy jedziemy nieco dalej odwiedzić kirkut w Kielcach, różnie z nimi bywa w naszym kraju, liczę jednak na to, że jest możliwość wejścia i zachował się w niezłym stanie jak choćby ten w Zabrzu. Już na miejscu okazuje się, że zawierucha wojenna odcisnęła na nim swoje piętno, po wojnie i pewnie dopiero po upadku jedynie słusznego ustroju cmentarz został uporządkowany, ocalałe macewy zgromadzono w jednym miejscu, postawiono pomnik… jednak na teren wejść mogą jedynie grupy zorganizowane po uprzednim telefonie. My… jako grupa zupełnie zdezorganizowana możemy jedynie zrobić zdjęcia jedynie zza płota.
Wejście na teren tylko dla grup zorganizowanych,... a my niby co? Zrdezorganizowani?
Wejście na teren tylko dla grup zorganizowanych,... a my niby co? Zrdezorganizowani? © amiga
Tablica upamiętniająca
Tablica upamiętniająca © amiga
Ocalałe macewy
Ocalałe macewy © amiga
Pora opuścić to miejsce i kierujemy się na Wietrznię, jednak po drodze zamierzamy zajrzeć na Psie górki… chwila błądzenia i odnajdujemy chyba jedyną sensowną drogę dojazdu, w zasadzie czyni to Karolina…
Stanowisko dokumentacyjne na górze słonecznej
Stanowisko dokumentacyjne na górze słonecznej © amiga
Nazwa Psie Górki jest chyba adekwatna do zawartości, pole minowe rozciąga się we wszystkich kierunkach, trzeba uważać. Za to ze szczytów roztacza się panorama miasta i okolicznych wzniesień. Psie górki
Psie górki © amiga
Mała planetka Psich górek
Mała planetka Psich górek © amiga
Pora ruszać w kierunku Wietrzni. W pobliżu zauważamy na mapie stawy opisane jako glinianki. Warto było by tam podjechać, jednak od czasu wydania mapy minęło trochę czasu i miejsce to zostało dość mocno zabudowane. Dopiero od zachodu udaje nam się je odnaleźć. Glinianki - ile się ich naszukaliśmy
Glinianki - ile się ich naszukaliśmy © amiga
Dopiero na miejscu okazuje się, że jest prostsza droga od Wietrzni, za to mogliśmy podziwiać samo wyrobisko ze wszystkich stron :) Wyjdziesz za mnie :)
Wyjdziesz za mnie :) © amiga
Ten uśmiech mówi wszystko
Ten uśmiech mówi wszystko © amiga
Ja latam :)
Ja latam :) © amiga
Wietrznia - Panorama
Wietrznia - Panorama © amiga
\Sporo takich miejsc jest w okolicy
Sporo takich miejsc jest w okolicy © amiga
Chwilę zajmuje nam ustalenie co dalej… minęła 13:30 za około pół godziny zaczyna się zwiedzanie z przewodnikiem centrum geoedukacji… zostać czy nie zostać? Po kilku minutach decydujemy się odpuścić. Może następnym razem? Zwiedzanie trwa około 45 minut. Wyjdziemy koło 15:00, będzie późno, a głód powoli daje o sobie znać… po drugie nie było by szans na odwiedzenie m.inn Karczówki. Kierunek… centrum i McDonald  ale po drodze wracamy w okolicę Kadzielni, tyle, że z drugiej strony, objeżdżamy ją prawie dookoła focąc to tu to tam…
Pomnik Bojowników o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne
Pomnik Bojowników o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne © amiga Kadzielna jeszcze raz
Kadzielna jeszcze raz © amiga
Piknik na wiszącej skale?
Piknik na wiszącej skale? © amiga
To tak się tam wchodzi
To tak się tam wchodzi © amiga
10 przykazań
10 przykazań © amiga
Jezioro Szmaragdowe
Jezioro Szmaragdowe © amiga
Zamknięte w okresie zimowym
Zamknięte w okresie zimowym © amiga
Po posiłku w fastfoodzie kierunek Karczówka i chyba najbardziej stromy podjazd dzisiejszej wycieczki, jest co robić, „kocie łebki” wybijają z rytmu… niby tylko 500m podjazdu. Za to z góry… kolejny ciekawy widok na okolicę… Panorama z Karczówki
Panorama z Karczówki © amiga
Miecz i kule :)
Miecz i kule :) © amiga
Tylko co teraz? Do odjazdu pociągu mam około godzinę, może ciut więcej, muszę dotrzeć do dworca na czas…. Ale wypadało by jeszcze odwiedzić jeszcze jedno wyrobisko… kolejny rezerwat skalny. Gnamy szosami, ze względu jednak na przebudowę lekko nie ma… mapy chwilami zupełnie nie pomagają… Kilka dobrych minut zajmuje nam określenie właściwej drogi… Docieramy na miejsce i… musimy targać rowery pod pachą, po schodach jakoś same nie chcą jechać… Miejsce jest nieziemskiej urody… szkoda tylko, że i miejscowi i turyści o nie nie dbają, sporo śmieci, butelek i innych paskudztw… Jednak nawet to nie przeszkadza nam w pobieżnym zwiedzeniu tego miejsca.
Rez. skalny Czarnockiego
Rez. skalny Czarnockiego © amiga
Chyba z każdej strony jest ciekawy
Chyba z każdej strony jest ciekawy © amiga
Tylko teraz trzeba będzie wejść na górę :)
Tylko teraz trzeba będzie wejść na górę :) © amiga W drodze
W drodze © amiga
Powoli zbliża się czas odjazdu, jednak patrząc na mapę i rozkład jazdy pociągów, wygląda na to, że nie muszę gnać do centrum, jesteśmy koło 2 stacji na których zatrzymuje się pociąg do Katowic… Kielce Czarnów i Kielce Herbskie. Delikatnie klucząc docieramy na miejsce, jest jeszcze 20 minut do odjazdu. Jedziemy na poszukiwanie sklepu… tam zaopatruję się z napoje na drogę powrotną… w końcu to ponad 2 godziny jazdy… Pozostało się pożegnać z Karoliną… szkoda, że dzień jest taki krótki…, może gdy się wydłuży warto będzie powtórzyć tą wyprawę? Ps. Dzięki Karolina za pomysł na wycieczkę i za moją pierwszą wizytę w tym mieście


po chleb

Sobota, 15 listopada 2014 · Komentarze(6)
Marek Jackowski, Anna Maria Jopek - Desz

Krótki wypad do nie tak bliskiej piekarni... obok siebie mam przynajmniej kilka punktów sprzedaży chleba... w tym 2 piekarnie, jednak Co Kuczera to Kuczera... warto tam się wybrać ;)

Chyba mu dobrze :) - archiwum
Chyba mu dobrze :) - archiwum © amiga

BikeOrient 2014

Sobota, 25 października 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Karolina Cicha "Cygańska Jesień"Poranek niesamowicie Zimny, w chwili gdy dojeżdżamy do Łodzi termometr pokazuje coś koło 0 stopni... prognozy pokazują maksymalną temperaturę na poziomie 4-5 stopni... Trzeba się ubrać ciepło na Ogra lub Cebulkę... O jeździe na trasie pucharowej nie myślę, uszkodzony bark blokuje mnie i to mocno... 
Już na miejscu dogaduję się z Karoliną, to jej dzisiaj potowarzyszę, Darek jedzie na trasie pucharowej... 

Mija kilkadziesiąt minut odprawy i podobnie jak na wcześniejszych zawodach dostajemy mapy ze sporym zapasem czasu... można rozrysować wariant...  Jednak w trakcie odprawy padło hasło... PK 2 jest tuż za rogiem... skręcicie w lewo... i będzie tuż obok... 
podczas wykreślania trasy włącza mi się alarm... prawie na 100% większość zawodników wybierze właśnie ten punkt...  tam będą korki... 

Pierwszy do zaliczenia jest Las Łagiewnicki

Ruszamy... Wybieramy 

PK 18 - koniec ścieżki.
Punkt dość prosty, jednak skala mapy 1:15000 zupełnie nam nie leży... Mija dobra chwila zanim przyzwyczajamy się do tego, że jeden cm to jedynie 150m a nie jak zwykle 500...  Kilka razy przestrzeliwujemy ścieżki... Jednak w końcu wszystko zaczyna się układać i jak po sznurku docieramy do lampionu. 

PK 12 - środek polanki
Nawigacja dość prosta - zielonym szlakiem rowerowym... jednak w pamięci mam problemy z oznaczeniami tych szlaków sprzed ok 1.5 roku, wiem że potrafiły mylić, ginąć, więc staram się nie do końca im wierzyć... W drodze mała awaria...Karolina traci powietrze w tylnej oponie... wymiana dętki zajmuje nam ok 10 minut... w tym czasie mija nas kilka zawodników... w tym Darek :) 
Po przymusowej przerwie możemy ruszyć dalej, podbicie PK to tylko formalność... 

PK 8 - dno rowu
Ruszamy na kolejny PK, jest dość blisko, sama nawigacja równie banalna, nie można się stracić, docieramy na miejsce podbijamy karty i... Karolina gdzieś zgubiła licznik... Szukamy chwilę w okolicy lampionu... nie ma... być może wypadł gdzieś wcześniej. Po kilku minutach ruszamy dalej... szkoda licznika... Jedak Karolina stwierdza, że nie mamy pewności gdzie odpadł... a przeszukiwanie całej trasy ma średni sens... Cóż... ruszamy na 

PK 6 - skraj polanki
Punkt dość blisko, docieramy tam dość szybko... i ruszamy dalej :)

PK 2 - miejsce martyrologii
kolejny prosty punkt, a pomnik ciężko pominąć :)

PK 16 - dno parowu
Spoglądając na mapę, to nie będzie za lekko... wygląda na to, że w okolicy jest kilka parowów, ten środkowy to niby ten właściwy, gdy dojeżdżamy na miejsce liczymy wnęki/ parowy... porzucamy rowery i... to nie ten parów... chwila spaceru i lampion jest kawałek dalej... samo namierzenie lampionu nie sprawiało większych problemów, tyle, że 100m spaceru za nami. 

PK 4 - szczyt wzniesienia
Ruska Góra... już sama nazwa mi się nie podoba... Nie dość, że góra to na dokładkę Ruska... ech... Szlak wzdłuż Centrum leczenie Płuc... bardzo wymagający... jedziemy pod górkę i na dokładkę po piachu... Cienkie oponki specjalnie mi nie pomagają... rower tańczy, bronię się jak mogę, w jednym miejscu i tak grzęznę... Po raz pierwszy dzisiaj czuję ból ramienia... Dobrze, że ten odcinek szybko się kończy... Pojawiają się za to piesi... i to całe gromady , głównie dzieci w wieku szkolnym z numerami, pod opieką dorosłych... czyżby jakieś inne zawody? Spoglądam na numery i widzę napis "Złota igła". Jak się wkrótce okazuje mają rozstawione lampiony w "naszej" okolicy. Dobrze, że tym razem my szukamy słupków... Niemniej piesi potrafią mylić :) 
W każdym bądź razie kolejny słupek zaliczony :)

PK 10 - skraj wzniesienia
Pieszych coraz więcej... biegną w każdym kierunku... Punkt mamy niedaleko i... szok... ich lampion jest w odległości zaledwie kilku metrów od naszego słupka. Ciekawe ile osób mogło się pomylić i podbić nie ten punkt... :) 
Ruszamy dalej...

PK 17 - zbocze parowu
Jakieś nieoryginalna nazwa PK... tyle, że sam punkt daje się we znaki, ze strony z której jedziemy czeka nas dość ostre zejście i wejście... Stromo i sporo liści... może gdyby nie te drugie to zdecydowałbym się na zjazd, ale i tak o wjeździe nie ma mowy... nie wiem jakie tam było nachylenie ale nawet wpychanie roweru stanowiło spore wyzwanie

PK 15 - obniżenie terenu
Punkt banalny... zero problemów z namierzeniem.... tylko czemu obniżenie tereny jest na górce? ;P

PK 9 - zakręt ścieżki
Kolejny prosty punkt... 

PK 7 - podnóże skarpy
Na mapach zatarły się nieco oznaczenie ścieżek i nie zauważyliśmy, że mieliśmy odbić na PK 7 i zaczęliśmy jechać w kierunku PK 1... na szczęście szybko się orientujemy i zawracamy... 7 ka zdobyta ;) częściowo dzięki pani z Husky-m :)

PK 1 - szczyt górki
Kilka skrętów, zakrętów w lesie i... zupełnie nie wiemy gdzie jesteśmy ;) , w końcu decydujemy się na jazdę w kierunku na północ... musimy dotrzeć do szosy i będzie jakiś punkt odniesienia... może nie poszło to idealnie, ale trafiamy na właściwą szosę z której odbijamy na Szpaczą Górę. Wariant od "Baru Modrzewiak" okazał się niezłym wariatem... trafiamy bez najmniejszego problemu.
Od  chwili wyjazdu z bazy minęło już trochę czasu, pora na zamarzniętego Liona i łyk herbaty ;)

PK 11 - koniec ścieżki
Chyba zaczynamy odczuwać zmęczenie, przestrzeliwujemy ścieżkę... musimy się wrócić...  na szczęście odległości nie są zbyt wielkie więc błąd można naprawić niewielkim kosztem... 

PK 14 - koniec ścieżki
Podobny niewielki problem pojawił się również przy tym punkcie... gdzieś uciekł nam niebieski szlak pieszy.... tyle, że szybko się orientujmy a korekta nie wydłuża nam trasy.

PK 3 - zakręt ścieżki
Błędów cd... W zasadzie przejechaliśmy koło wjazdu na PK... dojeżdżamy do niego z drugiej strony, tyle, że ścieżka jest wyraźnie szersza i bardziej przejezdna... Spotykamy kilkuosobową grupę bikerów...  którzy jadą z nami do kolejnego PK

PK 13 - skrzyżowanie ścieżek
Spora plątanina ścieżek skutecznie utrudnia nawigację, w końcu decydujemy się na odnalezienie czerwonego szlaku o zaatakowanie lampionu z jego strony, co jest niezłym pomysłem wiec po chwili kolejne dziurki lądują na naszych kartach... 

PK 5 - szczyt wzniesienia
Ostatni PK do zaliczenia na pierwszej pętli.. Niby powinno być łatwo, bo zaznaczony jest na mapie żółty szlak, jednak z tymi oznaczeniami coś jest nie tak... po prostu ich nie ma... a może po prostu ich nie zauważyliśmy? W efekcie lądujemy w pobliżu bazy... więc delikatnie odbijamy na północ... i wjeżdżamy w las... trochę zarośniętych ścieżek, ale trafiamy na nasz PK... na ścieżkach pojawiły się  taśmy trasy MTB.... i ... w kilku miejscach przecinają nam drogę... ale gnamy do 

Baza
Chwila przerwy na zaznaczenie reszty trasy, jest już dość późno... więc wiele nie zdziałamy, całą trasę oceniam na ok 70km... Cóż... ruszymy na 7, 17, 16, 1, odcinek specjalny i przez 12 do bazy. 

PK 7- przepust
Przecinamy las Łagiewnicki i jedziemy na punkt... Skala mapy szybko nam uzmysławia spore odległości jakie są przed nami dojazd do 7-ki zajmuje nam sporo czasu. Nie wiem też czemu ale sugeruję się tym, że z lewej strony mamy mieć skrzyżowanie z jakąś ścieżką. na dokładkę nie przeczytałem opisu PK. Efektem jest kolejne przestrzelenie ;P, szybko jednak zawracamy po wczytanie się w opis nei ma problemu z namierzeniem właściwego miejsca ;) 
Trzeba było zejść
Trzeba było zejść © amiga

PK 17 - nasyp... 
Początkowo zaznaczyliśmy na mapie najazd na PK od północy, jednak dojeżdżając w okolice PK wygląda na to, że powinno się dać podjechać do niego od wschodu... ścieżka na mapie nie jest jednak jednoznaczna, ryzykujemy... dojeżdżamy do nasypu... jest wysoki... 2-4 metry pod stromą górkę, udaje się na czworaka, lampion jest kilka metrów dalej pomiędzy czymś co kiedyś pewnie było osadnikami... 

Na mapie były stawy.... tylko gdzie one są ?

Na mapie były stawy.... tylko gdzie one są ? © amiga

PK12 - Skarpa
Spoglądamy na zegarki... możemy ryzykować zaliczanie całej trasy, jednak lepiej będzie ją skrócić... może być problem... nie wyrobimy się, lepiej będzie odpuścić część PK... pojedziemy na 12-kę a jak czas pozwoli to może jeszcze zaliczymy odcinek specjalny... 
Dojazd przez bardzo ruchliwy odcinek 71-ki... masakra.. Po drodze mija nas 2 idiotów. pierwszy trąbi czemu..., po co nas wyprzedzał jeżeli 50m dalej skręca w lewo... drugi w ciężarówce prawie nas strąca z drogi... mija nas na przysłowiową gazetę z prędkością na 100% przekraczającą tą dozwoloną... Mam trochę dość tej drogi... 
W końcu docieramy do miejsca gdzie możemy odbić w przecinkę... uciekamy z drogi... o razu jest lepiej... Spoglądamy na rozświetlenie trafiamy na PK :)

Meta

Zegarek pokazuje, że mamy około godziny czasu... do odcinka specjalnego jest ok 15-20 minut jazdy, drugie tyle na powrót + czas na przejechanie jej... nie zdążymy... Pora jechać na metę... Będzie więcej czasu by coś zjeść i się napić, odpocząć i doprowadzić się do stanu używalności :) Po kilkunastu minutach jesteśmy w bazie... Oddajemy karty.. na dzisiaj starczy, chwila rozmowy ze znajomymi, korzystamy z grilla :) i zjeżdżają powoli pozostali zawodnicy. W tym Darek...z całkiem niezłym dorobkiem. 

Darek kawałek przed metą
Darek kawałek przed metą © amiga


Batonik na pocieszenie ;)
Batonik na pocieszenie ;) © amiga

W końcu nadszedł czas na  uhonorowanie zwycięzców tej edycji oraz całego sezonu BikeOrientów...  Karolina ląduje na II miejscu wśród kobiet - Gratulacaje. W losowaniu Darek ma szczęście... a ja dostaję batonik od Karoliny :) Dzięki

Gratulacje... jest pudło
Gratulacje... jest pudło © amiga


Wielka trójca
Wielka trójca © amiga


I Darek coś dostał :)
I Darek coś dostał :) © amiga

Jest ciemno gdy żegnamy się i ruszamy na Śląsk...
To była kolejna piękna wyprawa, świetnie zorganizowany maraton... aż żal, że w tym roku nie będzie kolejnego. Można się pocieszać, że na wiosnę można spodziewać się kolejnej wiosennej edycji :)

Podobno wariant optymalny
Podobno wariant optymalny © amiga


Wariant Optymalny - druga mapa
Wariant Optymalny - druga mapa © amiga

Nasz pokręcony wariant :)