BikeOrient - Góra Kamieńsk
Punkt 6:30... jesteśmy przy aucie i pakujemy rowery.... wkrótce wszystko gotowe i możemy ruszać.
Na miejsce docieramy w okolicy 8:30.. niby sporo czasu... ale...
Na starcie masa znajomych... już samo dotarcie do biura zawodów stanowi wyzwanie...
Dzisiaj startuję w parze z Karoliną na trasie maga... to mój pierwszy start w tym roku... pewnie nie dałbym rady dzisiaj zmierzyć się z setką... pewnie bym przejechał, ale... nie wiem czy w limicie czasu...
W zamian za to będę miał wspaniałą towarzyszkę :)
Krótko przed odprawą przy starcie zbierają się zawodnicy...
Całkiem sporo rowerzystów © amiga
Tuż przed startem © amiga
Organizatorzy © amiga
Uśmiechnięta Karolina © amiga
Odprawa trochę się ciągnie... 10 minut przed startem dostajemy mapy... jest sporo czasu by nakreślić wariant...
Plan obejmuje punkty... 5, 20, 4, 1, 10, 16, 8, 3, 7, 2
Mapy już leżą © amiga
Wybija godzina startu...
Ruszamy na..
5. Skraj lasu
Jedziemy z dość sporym pociągiem uczestników, czyżby dzisiaj na trasie mały taki kursować? Trochę się tego obawiam, w końcu na stracie stawiło się ponad 300 osób...
Początek szosami..., końcówka to delikatny podjazd w terenie... na PK... kolejka... :) do perforatora..., swoje musieliśmy odstać...
20. Skrzyżowanie ścieżki z rowem
Ruszamy dalej... jedziemy na północ, ścieżka jednak jest słabo widoczna, sporo mokradeł, jakiś dziur, pieńków... dojeżdżamy do traktu konnego... chwila wahania.. nie... 200m dalej jest szosa, przebijamy się łąką... do Włodzimierza... by tam wjechać na asfalt... Ile się da będziemy dzisiaj korzystać z asfaltów... nie ma co ryzykować... przynajmniej taki mamy plan... W Pawłowie Górnym odbijamy w teren, byle tylko nie pokręcić czegoś ze ścieżkami, na mapie jest delikatna plątanina... jak źle wybierzemy to będziemy się kręcić dookoła... Jednak punkt jest banalny :) Podbijamy karty i ruszamy dalej....
17. Szczyt góry
W planie mamy 4-kę..., więc kierujemy się za zachód przez Zawał... leśnymi ścieżkami na Zawadów. Gdzieś po drodze jednak ścieżka skręca na północ... niedobrze... szukamy czegoś odbijającego na zachód... spotykamy 2 rowerzystów jadących w podobnym kierunku... jeden z nich złapał panę, pompka odmówiła mu posłuszeństwa.... Użyczam swojej, a my mamy chwilę wytchnienia, możemy się napić i zastanowić co dalej... Wbijamy na nieco bardziej zarośniętą ścieżynkę ale prowadzącą na zachód przynajmniej na początku tak jest później zmienia kierunek na północno-zachodni... Dojeżdżamy do szosy. Na "oko" jesteśmy w pobliżu Bukowna... do 17.. jest niedaleko, więc nie ma sensu jechać na 4-kę w tej chwili... Misternie wyrysowany pan wziął w łeb :) Dojazd szosami bezproblemowy.... Pomnika nie da się pomylić czy nie zauważyć...teraz czeka nas mały podjazd na Borowską Górę...
Wydaje się, że do szczytu niedaleko... więc po co męczyć się z rowerami... idziemy pieszo... tyle, że wchodząc na "szczyt" okazuje się, że dalej też jest szczyt, tylko jakby wyżej... idziemy dalej, i dalej... takich szczytów było po drodze chyba 4... zanim pojawił się ten właściwy, ponad 200 metrów spaceru.Ale nie my jedyni zafundowaliśmy sobie piszą wycieczkę... :) Na szczycie korzystamy z przytroczonego perforatora i możemy wracać...
Pomnik w okolicy Borowskiej Góry © amiga
Ręce do góry :) © amiga
12. Przy drodze.
Po powrocie na asfalt, chwila zastanowienia, 4-ka jeszcze poczeka, do 12-ki dojazd wydaje się dość prosty, więc jedziemy go poszukać.. Szosy kończą się za Bukową, trochę obawiam się co będzie na trakcie leśnym, Karolina mnie pociesza, że piasków nie ma zbyt wiele jak do tej pory..., Samo odnalezienie punku banalne... a w końcu przekonałem się do odmierzania odległości linijką, a nie na oko... pomaga to niesamowicie...
Na punkcie © amiga
Leśny tunel © amiga
4. Brzeg jeziorka.
Wyjazd z punktu na Wolę Łękowską... nie powinno być problemu, przynajmniej tak wynika z mapy... Niestety tym razem to walka z pustynią... cały kilku km odcinek to piachy, piachy, piachy... pod koniec skręcamy bardziej na północ tak jak prowadzi główny szlak... i dokładamy sobie kilkaset metrów po piasku... Próbujemy wbić się po drodze w jakąś ścieżkę która wygląda lepiej... jednak szybko kończy się na bagnie i rzeczce, zawracamy...
Docieramy do drogi... Uff
Możemy w końcu przyspieszyć, chociaż wiatr w południa daje o sobie znać. próbuję robić tunel... czy mi wyszło... nie wiem? w końcu po kilku km asfaltem musimy wjechać w teren, o dziwo piasku tutaj jest niewiele... od czasu do czasu jakaś łata.. Na samym końcu wydaje nam się, że powinniśmy pojechać dalej na wschód... jednak szybko okazuje się, że to nie tutaj, a właściwa ścieżka prowadzi na północny wschód... Docieramy na miejsce... Kilku bikerów uzupełnia elektrolity... my jednak ruszamy dalej....
PK w pobliżu jeziora © amiga
1. Wiata (Bufet)
Wracamy na szosę, później odbijamy na czerwoną rowerówkę która prowadzi nas przez fajny mostek na bufet... Po drodze minął nad Krzysiek... z którym rano przyjechałem... zgubił gdzieś Darka...
Na bufecie zabawiamy dobre 10 minut... - jest rewelacyjnie zaopatrzony są pomarańcze, ciasto, batony, woda, banany....
Na bufecie © amiga
Zbiornik Stok © amiga
Chwila wytchnienia © amiga
9. Szczyt wzniesienia
Wracamy na czerwoną rowerówkę, Chciałem z niej zjechać sporo wcześniej, w plątaninie ścieżek i linii energetycznych nie zauważyłem małej ścieżki tuż za drugimi liniami energetycznymi..., na szczęście mam ze sobą Karolinę z sokolim wzrokiem która nie pomija takich szczegółów :) Dzięki temu wjeżdżamy we właściwym miejscu, a samo odnalezienie jest banalne... Na szczycie spotykamy bikerów, którzy mówią, że za 2 słupy energetyczne jest przejezdna ścieżka :)...
3. Domek Myśliwski
Mamy już zaliczone 7 PK, sprawdzamy to kilkakrotnie... więc wystarczy zaliczyć punkty na górze Kamieńsk... i możemy wracać do bazy... Po asfaltach dość miło się jedzie... przed górą znak informujący o stromym podjeździe. Lekko nie będzie, nachylenie podobno w okolicy 11%.. trzeba się z tym zmierzyć, dobrze, że to asfalt...
Ostry asfaltowy podjazd... z uśmiecham na twarzy © amiga
Walka trwała chwilę..., w docieramy do cd... czerwonej rowerówki, domku prowadzi dość przyjemna droga prawie po płaskim, wzniesienia w granicach 1-3% raz w górę raz w dół... docieramy na miejsce... Obowiązkowa sesja fotograficzna :) i podbicie kart.
Domek Myśliwski © amiga
Oczko wodne, może fontanna © amiga
Kolejny punkt znaleziony © amiga
7. Szczyt góry
Więc zastanawiamy się co teraz... z mapy wynika, że mamy kilka alternatyw... bądź cofnąć się i pojechać dalej asfaltem, bądź pojechać mocno terenowo, ale nie wiemy jakiej jakości będą ścieżki, bądź możemy trzymać się ścieżki rowerowej - tej czerwonej... sposób poprowadzenia wskazuje, że nachylenie nie będzie zbyt wielkie..., za to droga będzie dłuższa... Wybieramy ten ostatni wariant...
Początkowo jest praktycznie płasko, bardzo niewielkie nachylenie... Gany jak wariaci... wkrótce jednak droga zakręca w lewo i pod górę.... Licznik pokazuje mi około 8-9% szutrem. Zaczynam mieć wątpliwości czy to był dobry pomysł...
Dobrze, że co kilkaset metrów jest płaska półka... na niej oddech się uspokaja... W sumie zaliczyliśmy 9 takich podjazdów...
Szutry też ze sporym nachyleniem... uśmiech nie znika :) © amiga
Na szczycie już zdecydowanie prościej, tyle, że szczyt górki dopiero przed nami... zostawiamy rowery i piechotę idziemy na szczyt.. Ilość piachu wskazuje, że to był dobry wybór... szkoda by było wnosić pojazdy tylko po to by za chwilę je znosić... Trochę za duża ta piaskownica...
Przy lampionie chwila przerwy.. na mały odpoczynek i kilka fot :)
Widoki ze szczytu zapierają dech © amiga
Piaski chyba wszyscy zapamiętają © amiga
Ktoś tam leży? © amiga
Chyba było ciężko © amiga
2. Skraj stoku narciarskiego
Do zaliczenia został już tylko jeden punkt..., a 2-ka jest położona idealnie... Zastanawiam się co potem, trochę obawiam się stoków narciarskich... na nich nachylenie jest solidne... ale cóż... zobaczymy.
Na miejsce docieramy szybko dość przyzwoitą drogą szutrową, czasami asfaltową... już od wjazdu panowie z obsługi wyciągu krzyczą, że punkt jest tam, wskazując prawą stronę stoku... :) Lampion więc podbity i pozostało dostać się do mety
Meta.
Prawą stroną w lesie prowadzi jakaś ścieżka MTB... nie wygląda to najlepiej, Karolina jednak uważa, że po stoku będzie najszybciej... Tak też robimy i wkrótce dojeżdżamy na metę... zostawiamy karty... wszystkie 10PK zdobyte... :)
Karolina ląduje na 8 miejscu ja na 55...
Teraz mamy sporo czasu... do zamknięcia mety... ponad 2 godziny... co tu robić...
Pozostaje chyba uzupełnienie płynów, poczęstunek w restauracji... i... Leżenie Bykiem...
Postanawiamy jednak odwiedzić pobliski Młyn, rano gdy go mijaliśmy, tylko, zwróciłem uwagę, że coś takiego jest... Podjechaliśmy na miejsce, mała sesja foto... i wracamy, poczekać na resztę znajomych.
Młyn © amiga
Panorama okolic Młynu © amiga
Pochylmy się nad mapą © amiga
W końcu dojeżdża reszta ekipy... jest Darek z kompletem PK na trasie Giga :) - gratulacje, a tuż za nim dojeżdża Andrzej...
Jeszcze kilka metrów © amiga
Darek wpada na metę © amiga
Andrzeja wjeżdża na metę © amiga
Pozostało już tylko poczekać na ceremonię dekoracji, tombolę
Słońce dzisiaj przygrzewa © amiga
Jakiś ruch na mecie © amiga
I po zawodach © amiga
Medale czekają © amiga
Nagród co niemiara © amiga
Po raz kolejny impreza okazał się świetnie zorganizowana, Każdy kolejny BikeOrient zaskakuje tym, że da się lepiej, że można poprawić jeszcze ideał...
Okolica dawała w kość... nie zmienia to faktu, że punkty rozmieszczone tak, że można coś zobaczyć... coś może zaskoczyć, piękne widoki... czego brakuje na niejednym rajdzie...
Piszę się na kolejny BO
Dziękuję Ci Karolina... za wspaniałe towarzystwo :), bez Ciebie rajd nie byłby taki sam..., a przy okazji okazało się, że jechałem z najbardziej popularną blogowiczką na BS. Kilku uczestników zatrzymywało się i pytało czy to ty jesteś "Tymoteuszką" ?
Ślad na endomondo...