po Tomaszowskiej Ziemi z Karoliną
Niedziela, 29 marca 2015
· Komentarze(6)
Kategoria do 136km, Spotkania Bikestats-owe, tam i z powrotem, W towarzystwie
Maleńczuk & Waglewski - Niedziela będzie dla nas
Niedziela... rano, wcześnie rano...
W nocy była zmiana czasu, bałem się, że będę miał straszne problemy z pobudką, że pojadę nie na tą godzinę...
profilaktycznie budziki ustawione na wszystkie możliwe opcje, gdyby coś nie zadziałało...
Udaje się wstać...jest coś po 4:00 wg nowego czasu... ciemno... nic nie widać...
Rower przygotowany, tylko jeszcze mapa, ona może być przydatna... Co prawda mam nawigację w tel., ale to nie załatwia wszystkich problemów...
Wyjeżdżam z domu w okolicach 5:40... gnam przez tonące we mgle ulice miasta. Pustki..., na całej trasie minęły mnie może 3 samochody. Trafiam na dworzec PKP.. mam ponad 30 minut do odjazdu pociągu, jeszcze małe zakupy w sklepie, muszę mieć jakąś wodę na drogę. Coś na drugie śniadanie wziąłem z domu.
Podjeżdża pociąg do Warszawy, w zasadzie podjeżdżają 3 pociągi do Warszawy, w tym jeden opóźniony przez zmianę czasu... Ten mnie nie interesuje...
Stojące na peronie obok Pedolino również mam w poważaniu...
Wsiadam do TLK... odjazd na kilka minut. Pomimo zakupu biletu z opcją rower, miejsca na rowery brak... Biedny stoi w przejściu. Muszę co jakiś czas sprawdzać, czy coś się nie stało, czy się nie przewrócił, czy nie przeszkadza. Ogólnie o opcji spanie nie ma mowy...
Pociąg rusza, na kolejnych stacjach dosiadają się kolejni właściciele 1-śladów. Przejścia zablokowane... masakra...
Mijam kolejne stacje, jakieś Gorolowiec, Zawiercie, Częstochowa, Radomsko, Piotrków Trybunalski i w końcu Koluszki. Wysiadam, niestety przez opóźnienie pociąg w kierunku Tomaszowa zwiał...
Cóż... wysyłam tylko esa o zmianie planów, wsiadam na rower i gnam na Skrzynki... Całą drogę mam jakiś paskudny wiatr w twarz... spoglądam na mapę, by jak najszybciej odbić w las. Mapa niestety kończy mi się jakieś 5km przed Koluszkami... Z odpaloną nawigacją nie jest jednak źle, kierunek mam nadany, po drodze nie planuję zwiedzania, po prostu chcę jak najszybciej dotrzeć na miejsce.
Nowy Redzeń, Stary Redzeń... przy kościołach coś dużo ludzi...
Wjeżdżam do Budziszewic, przy kościele obłęd, w chwili gdy dojeżdżam zaczynają ludzie wychodzić z mszy, wyjątkowo jest ich dużo, przypominam sobie co jest grane... Niedziela Palmowa.
Spoglądam na mapę... średnio mam ochotę jechać na Ujazd. Za to na mapie jest zaznaczona alternatywna droga na Skrzynki, kolor żółty, więc powinien być asfalt... I owszem jest, mocno zniszczony, jednak przejezdny… a drobne braki.. cóż…
Kieruję się na rezerwat Małecz, za którym skręcam na Skrzynki i przejazd Kolejowy na którym oczekuje na mnie Karolina :)
Chwila przywitania i kombinujemy gdzie jechać, już wcześniej na jej blogu widziałem kilka ciekawych miejsc, m.inn były Magazyn Amunicji fabryki Nitrat.
Trochę na czuja kierujemy się gdzieś w las... i dzięki zdolnością pamięciowym Karoliny docieramy na miejsce, kilka fot
Magazyn amunicji fabryki Nitrat © amiga
Wewnątrz magazynu amunicji fabryki Nitrat © amiga
W pobliżu powinna być stara stacja... mała analiza zdjęć satelitarnych googlea i już wiemy gdzie można się jej spodziewać... W lewo później w prawo... w sumie chyba nie ujechaliśmy 100m i jest... Oczywiście obowiązkowa sesja...
Opuszczona stacja tuż obok © amiga
Zachowała się w niezłym stanie © amiga
Powoli jednak wszędzie pojawiają się rośliny i śmieci © amiga
Torowisko zarosło.., a szyn brak © amiga
Ruszamy dalej - kierunek Niewiadów, ale chyba tylko po to aby odnaleźć stróżówkę i starą budkę strażniczą.
Staw pożarowy © amiga
Stróżówka © amiga
Przez okno © amiga
Widok na zewnątrz © amiga
Widok z zewnątrz © amiga
Odchodząca farba © amiga
Odnaleziona budka © amiga
Kluczy nie ma © amiga
Zastanawiamy się co teraz..., bunkry które ostatnio też widziałem na jej blogu…
Są po drugiej stronie Skrzynek. To co prawda ruiny, ale mija tam dobre 30 może i więcej minut.. Pewnie gdybyśmy chcieli wszystko udokumentować to mogło by braknąć dnia...
Bunkrów Ci tutaj dostatek © amiga
Rowery dwa © amiga
Stawy przy bunkrach © amiga
Wielkie konstrukcje © amiga
Na co Karolina poluje? © amiga
Kolejny stawik © amiga
Pięknie to wygląda © amiga
Jak to się trzyma © amiga
Coś chyba zauważyła © amiga
Rozbrajający uśmiech © amiga
Widać zbrojenia © amiga
Nawet w najmniejszej kałuży widać niebo © amiga
Aż dziw bierze, że nie runęło jeszcze © amiga
Musi być tutaj pięknie gdy się zazieleni © amiga
Przy okazji udaje się namierzyć pierwszą wiosenną żabę :)
Pod wodą widać skrzek © amiga
Jest i właścicielka skrzeku © amiga
skrzek również widać, we wszystkich oczkach wodnych... Miejsce to musi magicznie wglądać gdy wszystko się zazieleni... :)
Niby chwila, a czas szybko zleciał... jedziemy do Tomaszowa, na tamtejszy Kirkut...
wejście jest dość dobrze ukryte, wiedzą o nim tylko wtajemniczeni. Rowery przenosimy na teren cmentarza i.... szok... zza bramy nie widać nawet części ukrytych tutaj macew...
Tomaszowski Kirkut 1 © amiga
Tomaszowski Kirkut 2 © amiga
Tomaszowski Kirkut 3 © amiga
Tomaszowski Kirkut 4 © amiga
Tomaszowski Kirkut 5 © amiga
Tomaszowski Kirkut 6 © amiga
Tomaszowski Kirkut 7 © amiga
Tomaszowski Kirkut 8 © amiga
Tomaszowski Kirkut 9 © amiga
Wypatrzony motyl © amiga
Tomaszowski Kirkut 10 © amiga
Tomaszowski Kirkut 11 © amiga
Tomaszowski Kirkut 13 © amiga
Tomaszowski Kirkut 14 © amiga
Tomaszowski Kirkut 15 © amiga
Tajne przejście © amiga
W końcu wydostajemy się z cmentarza... i udajemy się na ul Kępa, udokumentować zamknięte przejście piesze nad Wolbórką, aż dziw bierze, że kładka nie została wyremontowana, pewnie koszt byłby niewielki...
Przejścia brak? © amiga
Dziura w moście...:) w pięknym widokiem © amiga
Trochę dalej znajduje się most kolejowy również nad Wolbórką
Wzburzona Wolbórka © amiga
oraz kolejny nad Pilicą, ten ma konstrukcję stalową... jest piękny...
Most nad Pilicą © amiga
Lubię takie konstrukcje © amiga
Z mostu też ciekawe widoki © amiga
Pod mostem © amiga
Tuż obok naszą uwagę zwracają ruiny oczyszczalni, są... monumentalne, niektóre fragmenty przypominają hmmm... pałac... ?
Miejsce niezwykłe i myślę, że można je kiedyś obrać za jeden z głównych celów wycieczki, spenetrować wszystkie zakamarki...
Zaskakujące ruiny © amiga
Trzeba uważać © amiga
Schody do © amiga
Widoki za oknem © amiga
Kruszące się cegły © amiga
Pozostałości po oczyszczalni © amiga
Miejsce niezwykłe © amiga
Powoli zaczynamy odczuwać głód, w końcu to pora obiadowa... :)
Wracamy do cywilizacji..., na chwilę zatrzymujemy się przy kościele św. Rodziny który zwraca moją uwagę dość nietypową budową...
Kościół św. Rodziny © amiga
Przejeżdżamy obok bunkrów i toru lodowego by zatrzymać się na kwadrans w "Kwadransie" :)...
Spora porcja obiadowa...
Kwadrans w "Kwadransie" © amiga
Napchani, przejedzeni, ustalamy dalszy plan...
Po pierwsze plac Kościuszki - już po remoncie... miejsce aż się prosi o organizację imprez... :) pomimo ciągnącego się wiele lat remontu, warto było czekać.
Kościuszko na placu Kościuszki :) © amiga
Plac po remoncie © amiga
Zawracamy w kierunku Muzeum w pałacu Ostrowskich, przerwa, kilka zdjęć, rosnących tutaj starych drzew - podobno najstarszych w Tomaszowie.
Stare drzewa © amiga
Pięknie z tej perspektywy © amiga
Naszą uwagę przykuwają jednak pojawiające się tu i ówdzie kolorowe wiosenne kwiaty :)
Kwiaty wiosenne © amiga
Ruszamy w dalszą wędrówkę rowerową :), na ul. Niskiej sklep w Bunkrze, czy może na bunkrze, a może i jedno i drugie... :)
Sklep przy bunkrze © amiga
Mam coraz mniej czasu, a jeszcze tyle do zobaczenia...
Gnamy w kierunku Białobrzegów, by zobaczyć wyremontowany drewniany kościółek św. Marcina i ruszamy w kierunku Spały,
Kościółek św. Marcina © amiga
odwiedzić stację PKP, staw na Gaci oraz Ośrodek przygotowań olimpijskich z przylegającym parkiem Olimpijczyków...
Stacja PKP w Spale © amiga
Staw na Gaci © amiga
Wodospad © amiga
Rosnący mech © amiga
Śluza na Gaci © amiga
Jezioro w Spale © amiga
Robimy sobie małą przerwę na pyszną i niezapomnianą kawę :)
Hala w Spale po remoncie © amiga
W parku Olimpijczyków © amiga
Aleja Totalizatora Sportowego :) © amiga
Pomnik wewnątrz © amiga
Zegar pokazuje, że jest po 16:00... pora powili kierować się na dworzec PKP...
Głównym szlakiem rowerowym wracamy do Tomaszowa, krótki postój w sklepie spożywczym, muszę zaopatrzyć się na drogę powrotną i wkrótce lądujemy na dworcu...
10 minut do odjazdu... rozmawiamy jeszcze chwilę, żegnamy się, a wkrótce pewnie będzie okazja spotkać się na BikeOriencie...
Uśmiechnięta Karolina © amiga
jak na złość szynobus przyjechał o czasie..., dziękuję Karolinie za Wspaniały dzień i pakuję się wraz z szarakiem co pojazdu...
30 minut później jestem już w Koluszkach...
Kombinuję czy w okolicy jest co zwidzieć, ale miasto jest jakieś nijakie..., ulice opustoszałe, trochę podróżnych i tyle... Spędzam kilkadziesiąt minut w poczekalni. Reklamowana darmowa sieć WiFi nie działa... nie ma połączenia z internetem...
W dworcowym barze kupuję zapiekankę, to chyba ostatni posiłek dzisiaj... o dziwo jest przyzwoita... :) Połowa zakupionej jeszcze w Tomaszowie koli znika..., chyba się delikatnie odwodniłem.
Kilka minut przed przyjazdem mojego pociągu zaczyna kropić deszcz, a i wiatr robi się bardziej nieprzyjemny.
W końcu podjeżdża pociąg, wagon 10-ty... miejsc na rowery brak.. ;P Znowu rower kwitnie na korytarzu, znowu muszę doglądać co stację czy nie przeszkadza. Mam za to trochę czasu by zajrzeć do prezentu od Karoliny - przewodnika po Tomaszowskich Trasach Rowerowych...
Coś mam wrażenie, że warto w te okolice przyjechać jeszcze nie jeden raz...
Pociąg zatrzymuje się na kolejnych stacjach, od Radomska do Częstochowy jedzie jako osobowy... dzięki temu droga jest prawie o godzinę dłuższa.
22:24 - jestem na stacji w Katowicach, leje jak z cebra, ubieram dodatkowego Softshella który jeździł ze mną przez cały dzień w plecaku...
Kierunek dom...
20 minut później solidnie zlany... idę pod prysznic... i chwilę później spać...
To był niezapomniany dzień...
Dziękuję :)
Niedziela... rano, wcześnie rano...
W nocy była zmiana czasu, bałem się, że będę miał straszne problemy z pobudką, że pojadę nie na tą godzinę...
profilaktycznie budziki ustawione na wszystkie możliwe opcje, gdyby coś nie zadziałało...
Udaje się wstać...jest coś po 4:00 wg nowego czasu... ciemno... nic nie widać...
Rower przygotowany, tylko jeszcze mapa, ona może być przydatna... Co prawda mam nawigację w tel., ale to nie załatwia wszystkich problemów...
Wyjeżdżam z domu w okolicach 5:40... gnam przez tonące we mgle ulice miasta. Pustki..., na całej trasie minęły mnie może 3 samochody. Trafiam na dworzec PKP.. mam ponad 30 minut do odjazdu pociągu, jeszcze małe zakupy w sklepie, muszę mieć jakąś wodę na drogę. Coś na drugie śniadanie wziąłem z domu.
Podjeżdża pociąg do Warszawy, w zasadzie podjeżdżają 3 pociągi do Warszawy, w tym jeden opóźniony przez zmianę czasu... Ten mnie nie interesuje...
Stojące na peronie obok Pedolino również mam w poważaniu...
Wsiadam do TLK... odjazd na kilka minut. Pomimo zakupu biletu z opcją rower, miejsca na rowery brak... Biedny stoi w przejściu. Muszę co jakiś czas sprawdzać, czy coś się nie stało, czy się nie przewrócił, czy nie przeszkadza. Ogólnie o opcji spanie nie ma mowy...
Pociąg rusza, na kolejnych stacjach dosiadają się kolejni właściciele 1-śladów. Przejścia zablokowane... masakra...
Mijam kolejne stacje, jakieś Gorolowiec, Zawiercie, Częstochowa, Radomsko, Piotrków Trybunalski i w końcu Koluszki. Wysiadam, niestety przez opóźnienie pociąg w kierunku Tomaszowa zwiał...
Cóż... wysyłam tylko esa o zmianie planów, wsiadam na rower i gnam na Skrzynki... Całą drogę mam jakiś paskudny wiatr w twarz... spoglądam na mapę, by jak najszybciej odbić w las. Mapa niestety kończy mi się jakieś 5km przed Koluszkami... Z odpaloną nawigacją nie jest jednak źle, kierunek mam nadany, po drodze nie planuję zwiedzania, po prostu chcę jak najszybciej dotrzeć na miejsce.
Nowy Redzeń, Stary Redzeń... przy kościołach coś dużo ludzi...
Wjeżdżam do Budziszewic, przy kościele obłęd, w chwili gdy dojeżdżam zaczynają ludzie wychodzić z mszy, wyjątkowo jest ich dużo, przypominam sobie co jest grane... Niedziela Palmowa.
Spoglądam na mapę... średnio mam ochotę jechać na Ujazd. Za to na mapie jest zaznaczona alternatywna droga na Skrzynki, kolor żółty, więc powinien być asfalt... I owszem jest, mocno zniszczony, jednak przejezdny… a drobne braki.. cóż…
Kieruję się na rezerwat Małecz, za którym skręcam na Skrzynki i przejazd Kolejowy na którym oczekuje na mnie Karolina :)
Chwila przywitania i kombinujemy gdzie jechać, już wcześniej na jej blogu widziałem kilka ciekawych miejsc, m.inn były Magazyn Amunicji fabryki Nitrat.
Trochę na czuja kierujemy się gdzieś w las... i dzięki zdolnością pamięciowym Karoliny docieramy na miejsce, kilka fot
Magazyn amunicji fabryki Nitrat © amiga
Wewnątrz magazynu amunicji fabryki Nitrat © amiga
W pobliżu powinna być stara stacja... mała analiza zdjęć satelitarnych googlea i już wiemy gdzie można się jej spodziewać... W lewo później w prawo... w sumie chyba nie ujechaliśmy 100m i jest... Oczywiście obowiązkowa sesja...
Opuszczona stacja tuż obok © amiga
Zachowała się w niezłym stanie © amiga
Powoli jednak wszędzie pojawiają się rośliny i śmieci © amiga
Torowisko zarosło.., a szyn brak © amiga
Ruszamy dalej - kierunek Niewiadów, ale chyba tylko po to aby odnaleźć stróżówkę i starą budkę strażniczą.
Staw pożarowy © amiga
Stróżówka © amiga
Przez okno © amiga
Widok na zewnątrz © amiga
Widok z zewnątrz © amiga
Odchodząca farba © amiga
Odnaleziona budka © amiga
Kluczy nie ma © amiga
Zastanawiamy się co teraz..., bunkry które ostatnio też widziałem na jej blogu…
Są po drugiej stronie Skrzynek. To co prawda ruiny, ale mija tam dobre 30 może i więcej minut.. Pewnie gdybyśmy chcieli wszystko udokumentować to mogło by braknąć dnia...
Bunkrów Ci tutaj dostatek © amiga
Rowery dwa © amiga
Stawy przy bunkrach © amiga
Wielkie konstrukcje © amiga
Na co Karolina poluje? © amiga
Kolejny stawik © amiga
Pięknie to wygląda © amiga
Jak to się trzyma © amiga
Coś chyba zauważyła © amiga
Rozbrajający uśmiech © amiga
Widać zbrojenia © amiga
Nawet w najmniejszej kałuży widać niebo © amiga
Aż dziw bierze, że nie runęło jeszcze © amiga
Musi być tutaj pięknie gdy się zazieleni © amiga
Przy okazji udaje się namierzyć pierwszą wiosenną żabę :)
Pod wodą widać skrzek © amiga
Jest i właścicielka skrzeku © amiga
skrzek również widać, we wszystkich oczkach wodnych... Miejsce to musi magicznie wglądać gdy wszystko się zazieleni... :)
Niby chwila, a czas szybko zleciał... jedziemy do Tomaszowa, na tamtejszy Kirkut...
wejście jest dość dobrze ukryte, wiedzą o nim tylko wtajemniczeni. Rowery przenosimy na teren cmentarza i.... szok... zza bramy nie widać nawet części ukrytych tutaj macew...
Tomaszowski Kirkut 1 © amiga
Tomaszowski Kirkut 2 © amiga
Tomaszowski Kirkut 3 © amiga
Tomaszowski Kirkut 4 © amiga
Tomaszowski Kirkut 5 © amiga
Tomaszowski Kirkut 6 © amiga
Tomaszowski Kirkut 7 © amiga
Tomaszowski Kirkut 8 © amiga
Tomaszowski Kirkut 9 © amiga
Wypatrzony motyl © amiga
Tomaszowski Kirkut 10 © amiga
Tomaszowski Kirkut 11 © amiga
Tomaszowski Kirkut 13 © amiga
Tomaszowski Kirkut 14 © amiga
Tomaszowski Kirkut 15 © amiga
Tajne przejście © amiga
W końcu wydostajemy się z cmentarza... i udajemy się na ul Kępa, udokumentować zamknięte przejście piesze nad Wolbórką, aż dziw bierze, że kładka nie została wyremontowana, pewnie koszt byłby niewielki...
Przejścia brak? © amiga
Dziura w moście...:) w pięknym widokiem © amiga
Trochę dalej znajduje się most kolejowy również nad Wolbórką
Wzburzona Wolbórka © amiga
oraz kolejny nad Pilicą, ten ma konstrukcję stalową... jest piękny...
Most nad Pilicą © amiga
Lubię takie konstrukcje © amiga
Z mostu też ciekawe widoki © amiga
Pod mostem © amiga
Tuż obok naszą uwagę zwracają ruiny oczyszczalni, są... monumentalne, niektóre fragmenty przypominają hmmm... pałac... ?
Miejsce niezwykłe i myślę, że można je kiedyś obrać za jeden z głównych celów wycieczki, spenetrować wszystkie zakamarki...
Zaskakujące ruiny © amiga
Trzeba uważać © amiga
Schody do © amiga
Widoki za oknem © amiga
Kruszące się cegły © amiga
Pozostałości po oczyszczalni © amiga
Miejsce niezwykłe © amiga
Powoli zaczynamy odczuwać głód, w końcu to pora obiadowa... :)
Wracamy do cywilizacji..., na chwilę zatrzymujemy się przy kościele św. Rodziny który zwraca moją uwagę dość nietypową budową...
Kościół św. Rodziny © amiga
Przejeżdżamy obok bunkrów i toru lodowego by zatrzymać się na kwadrans w "Kwadransie" :)...
Spora porcja obiadowa...
Kwadrans w "Kwadransie" © amiga
Napchani, przejedzeni, ustalamy dalszy plan...
Po pierwsze plac Kościuszki - już po remoncie... miejsce aż się prosi o organizację imprez... :) pomimo ciągnącego się wiele lat remontu, warto było czekać.
Kościuszko na placu Kościuszki :) © amiga
Plac po remoncie © amiga
Zawracamy w kierunku Muzeum w pałacu Ostrowskich, przerwa, kilka zdjęć, rosnących tutaj starych drzew - podobno najstarszych w Tomaszowie.
Stare drzewa © amiga
Pięknie z tej perspektywy © amiga
Naszą uwagę przykuwają jednak pojawiające się tu i ówdzie kolorowe wiosenne kwiaty :)
Kwiaty wiosenne © amiga
Ruszamy w dalszą wędrówkę rowerową :), na ul. Niskiej sklep w Bunkrze, czy może na bunkrze, a może i jedno i drugie... :)
Sklep przy bunkrze © amiga
Mam coraz mniej czasu, a jeszcze tyle do zobaczenia...
Gnamy w kierunku Białobrzegów, by zobaczyć wyremontowany drewniany kościółek św. Marcina i ruszamy w kierunku Spały,
Kościółek św. Marcina © amiga
odwiedzić stację PKP, staw na Gaci oraz Ośrodek przygotowań olimpijskich z przylegającym parkiem Olimpijczyków...
Stacja PKP w Spale © amiga
Staw na Gaci © amiga
Wodospad © amiga
Rosnący mech © amiga
Śluza na Gaci © amiga
Jezioro w Spale © amiga
Robimy sobie małą przerwę na pyszną i niezapomnianą kawę :)
Hala w Spale po remoncie © amiga
W parku Olimpijczyków © amiga
Aleja Totalizatora Sportowego :) © amiga
Pomnik wewnątrz © amiga
Zegar pokazuje, że jest po 16:00... pora powili kierować się na dworzec PKP...
Głównym szlakiem rowerowym wracamy do Tomaszowa, krótki postój w sklepie spożywczym, muszę zaopatrzyć się na drogę powrotną i wkrótce lądujemy na dworcu...
10 minut do odjazdu... rozmawiamy jeszcze chwilę, żegnamy się, a wkrótce pewnie będzie okazja spotkać się na BikeOriencie...
Uśmiechnięta Karolina © amiga
jak na złość szynobus przyjechał o czasie..., dziękuję Karolinie za Wspaniały dzień i pakuję się wraz z szarakiem co pojazdu...
30 minut później jestem już w Koluszkach...
Kombinuję czy w okolicy jest co zwidzieć, ale miasto jest jakieś nijakie..., ulice opustoszałe, trochę podróżnych i tyle... Spędzam kilkadziesiąt minut w poczekalni. Reklamowana darmowa sieć WiFi nie działa... nie ma połączenia z internetem...
W dworcowym barze kupuję zapiekankę, to chyba ostatni posiłek dzisiaj... o dziwo jest przyzwoita... :) Połowa zakupionej jeszcze w Tomaszowie koli znika..., chyba się delikatnie odwodniłem.
Kilka minut przed przyjazdem mojego pociągu zaczyna kropić deszcz, a i wiatr robi się bardziej nieprzyjemny.
W końcu podjeżdża pociąg, wagon 10-ty... miejsc na rowery brak.. ;P Znowu rower kwitnie na korytarzu, znowu muszę doglądać co stację czy nie przeszkadza. Mam za to trochę czasu by zajrzeć do prezentu od Karoliny - przewodnika po Tomaszowskich Trasach Rowerowych...
Coś mam wrażenie, że warto w te okolice przyjechać jeszcze nie jeden raz...
Pociąg zatrzymuje się na kolejnych stacjach, od Radomska do Częstochowy jedzie jako osobowy... dzięki temu droga jest prawie o godzinę dłuższa.
22:24 - jestem na stacji w Katowicach, leje jak z cebra, ubieram dodatkowego Softshella który jeździł ze mną przez cały dzień w plecaku...
Kierunek dom...
20 minut później solidnie zlany... idę pod prysznic... i chwilę później spać...
To był niezapomniany dzień...
Dziękuję :)