Wpisy archiwalne w kategorii

tam i z powrotem

Dystans całkowity:23118.73 km (w terenie 6486.68 km; 28.06%)
Czas w ruchu:1325:59
Średnia prędkość:17.44 km/h
Maksymalna prędkość:67.50 km/h
Suma podjazdów:128130 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:147 (79 %)
Suma kalorii:971214 kcal
Liczba aktywności:427
Średnio na aktywność:54.14 km i 3h 06m
Więcej statystyk

Po okolicy z siostrą

Niedziela, 4 października 2015 · Komentarze(2)
Sobota wyszła jak wyszła, była zupełnie bez rowera, w niedzielę obiecałem sobie, że wyjadę gdzieś, chociaż na chwilę, poranek był dość chłodny, za to temperatura szybko rosła, gdy zadzwoniła siostra umawiamy się na mały wypad w las... kierunek Mysłowice Wesoła, po drodze zaliczymy kilak miejsc. może będą gdyby?

W lesie sucho i setki osób, spacerujących, jeżdżących z dziećmi  i bez... Każdy korzysta ze sprzyjającej pogody...

A my kierujemy się wpierw w okolice Murcek, czasami wąskimi ścieżkami, czasami nieco szerszymi... 

Jednak są grzyby ;)
Jednak są grzyby ;) © amiga

Mijając Murcki wbijamy się w dolinę Murckowską gdzie jeszcze kilkadziesiąt lat temu istniał w tym miejscu basen, w tej chwili straszy tylko niecka, zdewastowana, zniszczona. ale o w ty miejscu coś drgnęło, miasto zainwestowało w ogrodzenia, wydaje mi się, że coś zaczęto robić z niecką... może więc piękne czasu wrócą?

Informacja o rezerwacie Murckowskim
Informacja o rezerwacie Murckowskim © amiga

Nieco dalej znajduje się rezerwat Murckowski którym dojeżdżamy nad Zalew na Wesołej, gdzie spędzamy dobre 30-40 minut... Wody brakuje... i to przynajmniej metra...

Trochę z buta
Trochę z buta © amiga

Zalew na Wesołej
Zalew na Wesołej © amiga

Zaczynamy wracać, jest coś po 16... na spokojnie wyjeżdżamy na Giszowcu i ponownie wjeżdżamy do lasu, bocznymi ściezkami dojeżdżamy do Ochojca :)

Objazd trasy i powrót do domu

Poniedziałek, 28 września 2015 · Komentarze(0)


Wyjeżdżam z firmy tuż po 16... a w zasadzie wyjeżdżamy dzisiaj trochę inny wariant, na bank dłuższy... plan to wstępny objazd trasy na wycieczkę firmową w październiku... termin jest jeszcze nieznany... poza miesiącem... ale już trzeba się do tego przygotować. Trasę z grubsza określił Tomek... zresztą zna tamte okolice dość dokładnie... Ma to być dla amatorów, dla wszystkich, włączeni z dziećmi... 

Ruszamy więc w kierunku wieży radiowej w Gliwicach, wstępnie ustaliliśmy, że z tego miejsca będziemy prowadzić całą wycieczkę, kierujemy się na Szałszę, gdzie kombinujemy jak tutaj przejechać by nie pakować się na główną drogę, kombinacje niewiele wnoszą, w końcu odpuszaczamy i fragment zaliczany Tarnogórską. Na Ziemięcickiej pakujemy się na teren prywatny w okolice stadniny koni... szukając jakiegoś przejazdu, ścieżki są, jedziemy nimi, w lesie jednak musimy przedzierać się przez 1,5m jeżyny... to nie jest dobry szlak, a już na bank nie dla dzieci... Już później analizując kilka map, zdjęcia satelitarne wydaje mi się, że powinna być przejezdna droga przez tereny byłego poligony, ale to trzeba sprawdzić przy okazji... jadąc tam jeszcze raz. 

Dalej na trasie jest hałda w Czechowicach... niewysoka, podjazd ma może 200m... stosunkowo niewielkie nachylenie... w najgorszym przypadku możemy podprowadzić rowery... za na szczycie czekają na nas całkiem ciekawe widoki... :)

Tuż za hałdą jest ścieżka wijąca się wzdłuż jakiegoś parowu... tutaj trzeba trochę uważać, z lewej strony jest urwisko, na ścieżce zdarzają się korzenie... odcinek nie jest długi, po kilku km wracamy na asfalt i nim do ośrodka przy stawach po zalanej kopalni piasku... To będzie dobre miejsce na odpoczynek, na zjedzenie czegoś, za nami kilkanaście km, ale dla dzieciaków to już całkiem ładny dystans.... 

Zagadujemy w knajpce... jest szansa nawet na ognisko :), Gdy ruszamy zaczyna szarzeć... hmmm.. chyba zeszło nam więcej czasu niż myślałem, przez lasy docieramy w pobliże osiedla Kopernika i dalej na Łabędy gdzie odnajdujemy lodziarnię mającą w swym repertuarze lody m.inn. o smaku buraczkowo-jabłkowym, czy ogórkowo-selerowym :) Dziś pozostaję jednak przy klasyce, lody z orzechami włoskimi i drugie miętowe :)... 


5 minut później znów jesteśmy w drodze, jedziemy pod wiaduktem i... tutaj jest chyba najbardziej niebezpieczne miejsce na całej trasie, nie mam tak zrytej psychy by jechać po 0,5m chodniku gdy tuż obok gnają samochody, Tomek sobie radzi z tym świetnie... 
osobiście wolałbym jechać drogą... ale nie ja prowadzę, Ten krótki odcinek prowadzę rower... Już chyba wolałbym jechać nad urwiskiem niż tuż przy kamiennej ścianie z lewej i samochodach z prawej... 


Nieco dalej zapuszczamy się nad Kłodnicę i wzdłuż niej sprawdzamy jakość ścieżki, może nie jest idealna, ale jest przejezdna i dostatecznie szeroka, by jeden rowerzysta swobodnie nią jechał, jazda parami w tym miejscu jest raczej mało prawdopodobna... 


W końcu wyjeżdżamy na DDR-kę na ul portowej, zahaczamy jeszcze o Marinę...  jest już późno... 
może kilometr, może dwa dalej rozstajemy się, Tomek gna do domu, a ja... w zasadzie też jadę do domu, mam jakieś 37 km do przejechania... 

Pakuję się na ul Śliwki, wkrótce przejeżdżam, Toszecką, przejeżdżam przez centrum Gliwic, niedaleko firmy, spieszy mi się, jest już kompletnie ciemno. lampki odpalone, gdy mijam "trójkąt bermudzki" zatrzymuję się, muszę zadzwonić, prowadzę kawałek rower i rozmawiam... trochę czasu zeszło, w sumie przeszedłem dobre 4 km... :) gdy chowam tel. i jadę dalej... 

Reszta trasy standardowa, tyle, że po ciemku, pora chyba się do tego przyzwyczaić, jeszcze miesiąc i to będzie standard przy dojazdach do Gliwic i z Gliwic... 

W domu jestem krótko przed 21... 
Z grubsza mamy zaplanowaną trasę, teraz tylko korekty... i można będzie ogłosić w firmie radosną nowinę ;)

W promieniach zachodzącego słońca
W promieniach zachodzącego słońca © amiga

OrientAkcja Głowno 2015 z Karoliną :)

Sobota, 19 września 2015 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Dzień niezwykły... Dzień OrientAkcji... Od wczoraj jestem w Głownie... Bladym Świtem przyjeżdża Karolina, jest trochę czasu na przywitanie, na opowiadanie, na wiele innych spraw... Wkrótce jednak trzeba pędzić na start, jesteśmy tuż po otwarciu bazy, a tak naprawdę to chyba nawet chwilę przed :) Jest okazja spotkać się ze znajomymi, chociaż to były krótkie chwile, gdzieś się poukrywali... więc zdążyliśmy zamienić tylko kilka słów... Jedynie z Goździkiem nieco więcej porozmawialiśmy, przyszedł na start pokibicować, to jego Miasto... Udzielił nam kilku cennych informacji, włącznie z tym, że piachów nie ma zbyt dużo :)... 

Ostatnie przygotowania przed startem
Ostatnie przygotowania przed startem © amiga

Czas szybko upływa, zaczyna się odprawa,  kolejne cenne informacje staramy się zapamiętać, a to że jezioro jest wyschnięte, a to, że brzoza jest olchą... czy jakoś tak ;P Dowiadujemy się, że nie na wszystkich punktach są perforatory, a trzeba na karty wpisać odpowiedź na pytanie... podczas ostatniej OrientAkcji to się sprawdziło, teraz chyba też... 

Organizatorzy dwoją się i troją
Organizatorzy dwoją się i troją © amiga

Czyżby miały być piachy?
Czyżby miały być piachy? © amiga

Niespodziewany gość na starcie
Niespodziewany gość na starcie © amiga

Dostajemy do rąk mapy...  i.... wariantów będzie chyba tak wiele jak zawodników, nawet pierwszy zaliczany punkt nie jest oczywisty, my mamy w planie zacząć od 7-ki... trasę rozrysowujemy tylko dla pierwszych pięciu punktów... później się zobaczy co będzie... 

Kilka chwili po ogłoszeniu startu ruszamy do pierwszego wyznaczonego

PK7 - Obniżenie terenu nad jeziorem


Trochę obawiam się pociągów jadących na kolejne punkty, tak jest przy tym pierwszym, że sporą grupą bikerów docieramy do miejsca gdzie spodziewamy się lampionu... nawet musimy odstać w kolejce do perforatora :) 
Nie zastanawiając się dłużej ruszamy na

PK11 - Brzeg jeziora


To te wysuszone jezioro o którym była mowa na odprawie..., dojazd dość banalny, pod koniec rzucamy rowery i pieszo udajemy się na poszukiwanie lampionu, kilku bikerów kręcących się w pobliżu ułatwia nam zadanie :) Więc bez większego przedłużania ruszamy na

Wyschnięte jezioro
Wyschnięte jezioro © amiga

PK13 - Ambona myśliwska (jaki kolor ma dach ambony)

Przyznam się, że dawno nie miałem problemów by opisywać trasę z jednego PK do drugiego, ale co można napisać jak się jedzie cały czas lasem :) a punkt jest oddalony o około 2 km od poprzedniego, tyle tylko, że wyraźnie rzednie ilość rowerzystów, widzimy maksymalnie 4-kę... część z przodu, część za nami... ambona jest widoczna z daleka... kolor dachu już niekoniecznie, musimy podjechać bliżej... spisać go na karty i... ruszamy dalej na

PK15 - POMNIK (kto był fundatorem pomnika)

W końcu trochę asfaltów, zagadnięcie przy poprzednim punkcie rowerzyści okazują się lokalnymi bikerami :), znają ten teren... wiec początkowo trzymamy się ich... w zasadzie wspólnie wbijamy się pod pomnik... Zaskoczył mnie jeden z fundatorów :) - ZBoWiD, dawno już nie spotkałem się z tym skrótem... 

Koło ZBOWiD i Społeczeństwo :)
Koło ZBOWiD i Społeczeństwo :) © amiga

Cóż pora ruszać dalej do

PK8 - Brzoza nad brzegiem rozlewiska


Dojazd znów w większości asfaltami, jednak po drodze zaskakuje kilku bikerów którzy odbijają wcześniej, jakoś nie pasuje nam to co zrobili, wygląda na to, że jadą na PK14, tyle, że od drugiej strony ,do PK8 nie mają możliwości się dostać, przynajmniej tak wynika z mapy... dojścia broni rzeka Mroga... Nie przejmując się tym zupełnie jedziemy dalej wcześniej wytyczoną trasą... Wpadamy na punkt, w zasadzie to trochę go przestrzeliwujemy :), góra o 100m... zawracamy i lampion jest widoczny z daleka, a brzoza jest brzozą :)

Kolejny PK odnaleziony
Kolejny PK odnaleziony © amiga

PK14 - Most na wschodniej odnodze Mrogi (omijającej młyn) (Ile desek tworzy wierzchnią część mostu (jego nawierzchnię)?

Zawracamy do asfaltu i jedziemy na Gawronki by wkrótce odbić w ścieżkę prowadzącą do młyna... sam młyn jest w przyzwoitym stanie, zabudowania tuż obok również ciekawie się prezentują... za to są 2 mosty, niektórzy mają problem by określić wschodnią stronę i właściwy most, kompas który mam na ręce pokazuje dobitnie która strona to wschód... Zresztą w pytaniu było tyle informacji, że nawet bez kompasu można było domyślić się o który mostek chodzi...

Drewniany młyn przy którym był kolejny punkt z obliczaniem desek :)
Drewniany młyn przy którym był kolejny punkt z obliczaniem desek :) © amiga

cóż... ruszamy dalej w pierwotnych zamysłach mieliśmy odwiedzenie teraz PK18, jednak bliskość PK1  zmieniła te plany, a PK18... chyba sobie odpuścimy, a może nie? z 17 jest względnie blisko... 

PK1 - Szczyt wydmy

Przebijając się przecinkami przez pola, przez lasy docieramy do asfaltu, ale tylko po to by przejechać na drugą stronę... i znów wbić się w przecinki... tutaj odliczamy metry by nie popełnić pomyłki... plątanina ścieżek nie ułatwia nawigacji... dojeżdżamy do końca ścieżki, a przynajmniej tak na m się wydaje, po okolicznych wydmach widzimy ganiających rowerzystów :)... to nie tutaj, z licznika wynika, że ujechaliśmy ledwie 300m, brakuje jeszcze 400, tylko gdzie ścieżka? Wkrótce okazuje się, że ścieżka jest tyle, że ukryta :)... przynajmniej na jej fragmencie, do PK docieramy na piechotę, podbijamy karty i musimy odszukać rowery. Chwilkę to zajmuje....

Dziurkujemy karty
Dziurkujemy karty © amiga

PK9 - Szczyt wzniesienia
Teraz aż prosi się by pojechać na PK9. tylko czy przebijać się na azymut? Nie... zawracamy do asfaltu... i czerwonym szlakiem rowerowym docieramy na miejsce, może trochę okrężnie, ale przynajmniej bezbłędnie :)

PK17 - Cmentarz wojenny(Ile krzyży na kamiennych postumentach znajduje się na cmentarzu?)

Rozważamy kilka wariantów dojazdu, chyba najlepsza wersja pod względem nawigacyjnym to szlak konny, ale mam do nich uraz... szczególnie w woj. łódzkim... i na jurze Krakowsko-Częstochowskiej gdzie kończy się to często przepychaniem roweru przez piaski... więc... wybieramy przecinki, tak by wyjechać w okolicy Zgody... a stąd na cmentarz niedaleko... :) Chwila liczenia i... zapisujemy informację na kartach...
Spoglądamy na zegarki, na PK18.... co dalej z tym punktem? Niby bliżej niż z 4 ale dalej jest wysunięty mocno na północny-zachód odpuszczamy go... zaliczymy PK3 - i PK12 tak by wyjechać na  na drogę do PK4, PK16 zostawiamy na deser :)

PK3 - Brzeg jeziorka

Dość szybki przejazd do punktu, nawigacyjnie banalny :) podbijamy karty i ruszamy dalej na 

PK12 - Kępa drzew

Zawracamy na nieco bardziej główne szlaki, i znów dotarcie do lampionu banalne, teraz trzeba dotrzeć do głownej drogi by wyjechać na Lisowice

PK4 - Drzewo ok 15m na południe

Początkowo wyjazd na ścieżkę dość przyjemny, jednak im dalej tym droga gorsza, coraz więcej piachu... kilka razy grzęźniemy. po dość długiej walce docieramy do drogi, tylko gdzie my właściwie jesteśmy? są budynki po nazwach na nich dochodzimy do wniosku, że jechaliśmy właściwą drogą, tyle, że na mapie nie było ani słowa o piasku :)... Dotarliśmy do Nowego Chruścina :)... gnamy na Trąby..., Lisowice Małe, docieramy d okolice strumienia, rzeczki, kanału, czy cieku wodnego? Nie wiem jak go okreslić, podbijamy na północ i wkrótce jesteśmy przy PK :)

PK6 - Brzeg jeziora

zawracamy i jedziemy ścieżką po wschodniej stronie rzeczki... aż do asfaltu, zaczynamy rozglądać się za jakimś sklepem... ale nic z tego. Gnamy jeszcze trochę asfaltem i wjeżdżamy w przecinkę która ma nas wyprowadzić na punkt, ale jest ostry zjazd, sporo piasku, chyba lepiej będzie gdy zostawimy rowery i przejdziemy ten kawałek pieszo... 
Kawałek okazuje się sporym kawałem... masa piasków, podejść, urwiste klify nie ułatwiają dotarcia na punkt, w końcu jest... uff...

Dojście do PK było masakryczne
Dojście do PK było masakryczne © amiga

Ale widoki miesamowite
Ale widoki niesamowite © amiga

Trzeba wrócić do rowerów, spory kawałek do przejścia..., przy rowerze chwila na banana :) i ruszamy na 

Nawet jest kopalnia piasku :)
Nawet jest kopalnia piasku :) © amiga

PK10 - Drzewo nad brzegiem zalanego wyrobiska

Spory odcinek asfaltami, tyle, że odbijamy nieco wcześniej niż nasz konkurencja i podjeżdżamy do pk z drugiej strony, zupełnie przypadkowo wyszło na to, że to lepsza droga, dało się po niej jechać :) od strony z której reszta bikerów jechała trzeba było przenosić rowery przez pustynię :) Udało się :)

PK19 - Ambona Myśliwska (Spisz numer ambony)

Dojazd dość prosty od strony Rogoźna-Okrętu, w zasadzie cóż więcej pisać o tym punkcie :)
zawracamy do

PK2 - Górka nad skarpą
Trochę nadrabiany jadąc asfaltami, ale przynajmniej nigdzie nie utykamy... do Pk podjeżdżamy od zachodu... chyba najłatwiejsza droga, wpadamy na PK :)

PK2 - kolejny punkt
PK2 - kolejny punkt © amiga


PK5 - Lewy brzeg strumyka

Dojazd dość banalny, całość szosami, po drodze trafiamy jeszcze na otwarty sklep... Cały Kubuś ląduje w naszych żołądkach, a Woda mineralna wypełnia nasze bidony :)... Punkt znajduje się w pobliżu stacji, wjeżdżamy więc na peron, jedziemy do końca... tam się zatrzymujemy i po schodkach schodzimy na dół.. hyc po kamieniach przez strumyk i punkt zdobyty....
Czasu jest jednak coraz mniej
Pod wiaduktem kolejowym
Pod wiaduktem kolejowym © amiga

PK16 - Ambona Myśliwska (ile desek na płask tworzy jej podłogę (patrząc od dołu)?)

Musimy nieco odbić na północ, czasu coraz mniej, mamy jakieś 40 minut... gnamy jak szaleni, ale jakim cudem Karolina wypatrzyła ambonę za drzewami? Nie mam pojęcia... Deski policzone :) więc gnamy do mety

Meta

Naciskamy mocniej na pedały, ale rowery coś są oporne, to przez ten wiatr... droga dłuży się niesamowicie, co chwilę zerkamy na zegarki, jeszcze 10 minut, miasta nie widać, coś jest chyba nie tak, z mapy wynikało, że od PK mamy góra 8km..., a jedziemy i jedziemy, i końca nie widać, w końcu jest rondo... chwila, przecież nie było żadnego znaku, że jesteśmy w Głownie? Przelatujemy je i wkrótce jesteśmy w centrum, 6 minut.... wpadamy na metę, oddajemy karty... Uff udało się....

Już na mecie
Już na mecie © amiga

Na mecie chwila odpoczynku, dziwnie mało ludzi, okazało się, że dekoracje poszczególnych tras były tuż po zamknięciu poszczególnych tras, więc większość zawodników już pojechała.... 
Zostaliśmy w dość kameralnym gronie... chwila oczekiwania i.... Karolina dostaje medal za zajęcie II go miejsca i nagrodę rzeczową Piwo :)
Gratulacje
Gratulacje © amiga

Medale, nagrody rzeczowe
Medale, nagrody rzeczowe © amiga

Wielka Trójka
Wielka Trójka © amiga

Trochę znajomych, również na podium :)
Trochę znajomych, również na podium :) © amiga

Pora się pożegnać z tym pięknym małym miasteczkiem, szkoda tylko, że jak wspominali mieszkańcy nikt nie informował ich, że coś takiego jest u nich organizowane... 
Nad zalewem w Głownie
Nad zalewem w Głownie © amiga

Niemniej było pięknie ,pogoda dopisała, a piaski... cóż... nie było ich zbyt dużo.... 
A towarzystwo Karoliny nie do zastąpienia... Dziękuję :)

Etisoft-owy wyjazd do Tworoga

Sobota, 12 września 2015 · Komentarze(3)
Sobota, wczesny poranek.... wyjeżdżam o 6:36... trochę później niż pierwotnie planowałem, o 7:00 muszę być w Kochłowicach... a o 8:00 w Gliwicach, nie jest to niemożliwe, ale będę musiał się trochę pospieszyć... 

Jest sobota,... czemu znów jadę go Gliwic... dzisiaj dla przyjemności... na wycieczkę po okolicy... Autorem jej jest Darek od kilku dni widziałem jak kwitnie, jak bardzo się w to zaangażował, jak mu zależy, już kilka miesięcy nie widziałem Darka w takim stanie... Zadowolonego z jazdy na rowerze, z planowania... 

Zastanawiam się ilu będzie chętnych... pogoda jest nie do końca pewna... prognozy kilka razy się zmieniały... może padać, a może być i ciepło... 

Gdy ruszyłem po niebie przewalają się ciężkie chmury... 

Z leciusieńkim opóźnieniem melduję się w Kochłowicach, witam się z Marcinem i wspólnie gnamy do Gliwic, na Szarą. Mamy sporo czasu prawie godzinę, a do przejechania ledwie 19km... 

Wiatr nas nieco wspomaga, jedzie się dość szybko, mamy jednak czas by chwilę porozmawiać...

Pod firmę dojeżdżamy sporo przed czasem, ale okazuje się że już kilak osób czeka, powolutku dojeżdżają kolejni, jest i Darek, mamy jeszcze kilka spraw organizacyjnych do ogarnięcia... 

Wycieczkę czas zacząć, minęła ósma..., krótka odprawa i jedziemy, na dzień dobry trzeba wyjechać z Gliwic, już po 2 km gubimy jednego z uczestników, okazało się, że Krzysiek został przy rowerze, coś w nim poprawiał i... zgubił nas... 

Musimy chwilę poczekać, w pobliżu stadionu Piasta...

Gdy jesteśmy znów razem ruszamy dalej...

Pierwszy przystanek w Szałszy przy tamtejszym drewnianym kościele pod wezwaniem NMP... z XVII w, tuż obok znajduje się pałac, niestety niedostępny, w obecnej chwili znajduje się w rękach prywatnych i... pięknieje, tyle, że nie można wejść na jego teren. Najważniejsze jest jednak to, że nie ulegnie zniszczeniu, że ktoś się nim zaopiekował.

Krótka odprawa
Krótka odprawa © amiga

Sporo się nas zebrało
Sporo się nas zebrało © amiga

Pierwszy z drewnianych kościółków na trasie
Pierwszy z drewnianych kościółków na trasie © amiga

Przy kościółku dołącza do nas jeszcze kilak osób, jesteśmy w komplecie, więc Darek ogłasza kilka spraw organizacyjnych, opowiada o tym miejscu, o naszych dzisiejszych planach wycieczkowych....

Gadu-gadu
Gadu-gadu © amiga


Nie ma co się ociągać, ruszamy dalej, tym razem lekki podjazd na ul Ziemięcickiej... jedziemy grupą do... Ziemięcic by na chwilkę zatrzymać się przy ruinach kościoła...

Ruiny kościoła w Ziemięcicach
Ruiny kościoła w Ziemięcicach © amiga

Krótka przerwa
Krótka przerwa © amiga

Ruszając w dalszą drogę, Darek ostrzega o podjeździe.... tyle, że po chwili odbijamy z podjazdu pod pałac w Kamieńcu, niestety grupą raczej się tam nie wbijemy, wewnątrz znajduje się Ośrodek Leczniczo-Rehabilitacyjny dla dzieci, więc byśmy przeszkadzali. 


Krótka przerwa
Krótka przerwa © amiga


Dalej nie wjedziemy
Dalej nie wjedziemy © amiga

Pałac zza płota
Pałac zza płota © amiga

Za chwilę ruszymy dalej
Za chwilę ruszymy dalej © amiga

Jedziemy dalej, znów krótki podjazd, długi zjazd :), krótki postój przy sklepie... i nieco dalej mamy kolejny drewniany kościół w Księżym Lesie. 

Przy kościele w Księżym Lesie
Przy kościele w Księżym Lesie © amiga

Robi się gorąco, zdejmujemy z siebie wszystko co długie... termometry pokazują grubo ponad 20 stopni...
Kościółek św. Michała jest obecnie remontowany... trudno dostępny, cóż...

Mały serwis rowerów ?
Mały serwis rowerów ? © amiga

Już prawie wszyscy w komplecie
Już prawie wszyscy w komplecie © amiga

Kościół pw. św. Michała w Księżym Lesie
Kościół pw. św. Michała w Księżym Lesie © amiga


Ruszamy dalej,  mijamy Wojska i tamtejszy zdewastowany pałac, nawet się nie zatrzymujemy przy nim, wygląda gorzej niż gdy byliśmy tam z Darkiem 2-3 lata temu... ech
Kolejna krótka przerwa w Tworogu pod pałacem w którym obecnie znajduje się urząd gminy, my jedziemy jednak dalej do Brynku gdzie w okolicach nadleśnictwa mamy dla uczestników małą niespodziankę :)

Ekipa pod wezwaniem w Tworogu :)
Ekipa pod wezwaniem w Tworogu :) © amiga

W firmie przygotowaliśmy mapy i karty, wzięliśmy długopisy i... proponujemy krótką godzinną zabawę w zawody na orientację. Darek chwilę przemawia, wyjaśniając zasady. Wszystkich punktów jest 15... na trasie rowerowej, PK z trasy pieszej nas nie interesują. Mają godzinę na odnalezienie jak największej ilość. Spodziewałem się, że połowa osób będzie kręciła nosami, zostanie w "bazie", a ku naszemu zaskoczeniu, na hasło start, ruszają wszyscy... osobno i w parach... My za to wyjątkowo mamy godzinę czasu :) na odpoczynek...

Na odprawie przed orientem :)
Na odprawie przed orientem :) © amiga

Kilka słów wyjaśnienia
Kilka słów wyjaśnienia © amiga

W między czasie podziwiamy helikoptery
W między czasie podziwiamy helikoptery © amiga

Myślałem, że po 30-40 minutach wrócą pierwsi, a tutaj nic... walka trwała do ostatnich minut... pierwsi na metę przyjeżdżają zaledwie 5, może 6 minut przed "zamknięciem" mety. Gdy już jesteśmy w komplecie po krótkich obradach okazuje się, że wygrał Krzysiek, odwiedził 10 punktów... wow... 

Agnieszka gdzieś pędzi
Agnieszka gdzieś pędzi © amiga

Przyjeżdżają pierwsi
Przyjeżdżają pierwsi © amiga

Już można odpoczać
Już można odpoczać © amiga

Jest i Krzysiek - jak się później okazało zwycięzca :)
Jest i Krzysiek - jak się później okazało zwycięzca :) © amiga

Sławek wpada na metę
Sławek wpada na metę © amiga

Wraca i Agnieszka
Wraca i Agnieszka © amiga

Kolejni zawodnicy wpadają na metę
Kolejni zawodnicy wpadają na metę © amiga

Jeszcze chwila i będziem ywszyscy
Jeszcze chwila i będziemy wszyscy © amiga

Ostatni podróżnicy
Ostatni podróżnicy © amiga

... wracają do bazy
... wracają do bazy © amiga


Gdy wszyscy chwilę odsapnęli, ruszamy dalej do Boruszowic, gdzie wpierw odwiedzamy Papiernię, a nieco później knajpkę tuż obok,

Papiernia w Boruszowicach
Papiernia w Boruszowicach © amiga

pierwotnie planowaliśmy tu dłuższy postój na jedzenie, ale... menu to jakaś porażka, dostępne są tylko odmrażane zapiekanki, hamburgery.. co prawda korzystamy z tej możliwości, ale to pomyłka, aż dziwne, że ta knajpka się utrzymała... przydała by się wizyta Gesslerowej w tym miejscu ;P

Krótka przerwa w knajpce
Krótka przerwa w knajpce © amiga

Na wąskich ścieżkach
Na wąskich ścieżkach © amiga

Jedziemy na Brynek, w okolice tamtejszego pałacu, oczywiście krótka przerwa, Darek prowadzi dalej w okolice ogrodu botanicznego o którym nie miałem pojęcia... 

Pod pałacem w Brybku
Pod pałacem w Brynku © amiga

Zebrało się tutaj wielu
Zebrało się tutaj wielu © amiga

Jedno z piękniejszych miejsc
Jedno z piękniejszych miejsc © amiga

Uśmiech nie schodził nam z twarzy
Uśmiech nie schodził nam z twarzy © amiga

Robimy się coraz bardziej głodni, zatrzymujemy się na chwilę przy pałacu Warkoczów w Rybnej, 

Pałac Warkoczów w Rybnej
Pałac Warkoczów w Rybnej © amiga

nieco dalej przy zamku Wrochemów w Starych Tarnowicach. i pędzimy w okolice leśniczówki w Reptach, tuż przed Darek proponuje

Przy zamku Wrochemów w Starych Tarnowicach
Przy zamku Wrochemów w Starych Tarnowicach © amiga

Jesteśmy prawie wszyscy
Jesteśmy prawie wszyscy © amiga

przejazd przez trasę MTB... Większość korzysta z tego zaproszenia, ale część w tym ja jedziemy do Leśniczówki...

Zamawiamy coś do jedzenia, grzańca :) z piwa... 

Leśniczówka :) w Reptach
Leśniczówka :) w Reptach © amiga

Mija ponad godzina... przy pogaduchach, przy okazji Darek podlicza punkty i ogłasza wyniki :), przy okazji wręczając drobne upominki.... 

Wejście do sztolni
Wejście do sztolni © amiga

Pamiątka po traktacie Wwrsalskim
Pamiątka po traktacie Wwrsalskim © amiga

Gdy ruszamy jest już późno, odpuszczamy więc wizytę przy szybie Maciej, ze zwiedzania już nic nie wyjdzie... zostanie na kolejny raz. Kończymy więc wycieczkę w pobliżu odbudowanego dworku w Zabrzu-Mikulczycach... 

Dworek w Mikulczycach
Dworek w Mikulczycach © amiga

Początkowo jadę w grupie ul Leśną, gdzie ja i Marcin odbijamy na niebieski szlak, przejeżdżamy obok szybu Maciej i jedziemy tyłami Zabrza w okolice Maciejowa... i granicy z Gliwicami... tym razem prowadzę Marcina przez lasy, przez Makoszowy, Kończyce, Halembę :)... 

Gdy wjeżdżamy do Katowic ja czuję, że muszę się czegoś napić, Marcin ma ochotę na Kebaba :) więc jedziemy na Ligotę, ja gaszę pragnienie, on rozwiązuje problem głodu.... Wkrótce pora się pożegnać, do domu mam około 2-3 km... Wkrótce więc zsiadam z rowera... marzę o gorącej kąpieli :)....

To był piękny, ciepły i ciekawy dzień... ekipa dość mocna, chwilami pędziliśmy ponad 40km/h, wszyscy dobrze się bawili i... chyba o to chodziło, a Darek w końcu promieniał, było widać, że to lubi... był w swoim żywiole... :)

Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień ósmy

Sobota, 22 sierpnia 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Dzisiaj nieco zaspaliśmy, późniejsze śniadanie, późniejszy wyjazd, to chyba efekt wczorajszego gnania krajówkami. Gdy się pozbieraliśmy jest 8:00 i kropi... po raz pierwszy odkąd ruszyliśmy na wyprawę. Prognozy wspominają, że w ciągu dnia coś może popadać, gdzieś w okolicach 15... Profilaktycznie gdzieś na podorędziu mamy przeciwdeszczówki... Jak będzie to jednak okaże się w trakcie

Wyjeżdżamy z Warki... co prawda na poranek mieliśmy zaplanowane krótki objazd miasta, ale sobota to nie najlepszy termin na takie wycieczki... Dziś jest dzień targowy... Targ znajduje się przy głównej drodze, wydaje się, że po obu jej stronach... przebicie się przez krótki kawałek może 2km... jest niezłym wyczynem, cały czas korki, stoją samochody, stoimy i my... nie ma jak tego objechać, w wszystkiemu winni piesi biegający z jednej strony jezdni na drugą, trzeba bardzo uważać...
Jedno z niewielu zdjęć Warki
Jedno z niewielu zdjęć Warki © amiga

Dopiero za miastem się luzuje... można jechać, przejeżdżamy nad Pilicą, przed nami jacyś rowerzyści też z sakwami... Wkrótce ich wymijamy, stają przy chyba stacji benzynowej... My mamy jeszcze trochę sił więc możemy gnać w siną dal....

Przekraczamy Pilicę
Przekraczamy Pilicę © amiga

Pierwszy krótki postój robimy w Grabowie nad Pilicą... W oczy z daleka kłuje kościół, może nie jest drewniany, może nie jakiś super zabytkowy, ale przykuwa wzrok... Stajemy i kilka zdjęć, wchodzimy nawet do środka, ale o specjalnym zwiedzaniu nie ma mowy, ksiądz wygłasza kazanie... Szybka fota z daleka i umykamy....

Parafia pw. Świętej Trójcy w Grabowie nad Pilicą
Parafia pw. Świętej Trójcy w Grabowie nad Pilicą © amiga

Zaglądamy do środka
Zaglądamy do środka © amiga

Po głowie chodzi nam jedno, gdzie dzisiaj będzie nocleg? Czy coś znajdziemy? Na mapach niewiele zaznaczonych jest takich miejsc, chcemy znaleźć coś jak najbliżej Puszczy Kozienickiej... Dzisiaj z rana więc z planie poszukiwanie noclegu, a gdy to już będzie załatwione "pojedziemy do lasu, do lasu, towarzyszu mój.... " ;P

Po drodze zatrzymujemy się w Głowaczowie, już najwyższa pora by zjeść zapakowane kanapki i poszukać może kawy, może będzie jakaś restauracja, bar, cokolwiek....

Zauważamy otwartą restaurację, Karolina idzie na zwiady... wraca po kilku sekundach... tam nie... nic z tego... wieje głębokim PRL-em... i śmierdzi piwem..... o skorzystaniu z toalety też nie ma mowy, ale... naprzeciwko mamy kościół... odnajdujemy latrynę przykościelną, warunki całkiem znośne :)

Przykościelna latryna w Głowaczowie
Przykościelna latryna w Głowaczowie © amiga

Wracająca Karolina
Wracająca Karolina © amiga

Po szybkim śniadaniu i popiciu zawartością bidonów, ruszamy do kościoła, coś nas tam przyciąga, może kolorowe witraże?

Gra świateł wewnątrz kościoła
Gra świateł wewnątrz kościoła © amiga

Znam tylko jeden kościół w którym wygląda to podobnie a chyba nawet ciekawiej
Znam tylko jeden kościół w którym wygląda to podobnie a chyba nawet ciekawiej © amiga

Dzięki witrażom wnętrze żyje
Dzięki witrażom wnętrze żyje © amiga

Muszę przyznać, że niewiele jest kościołów gdzie gra świateł odgrywa tak wielką rolę... pomimo ascetycznego wyposażenie, kościół mieni się wszystkimi barwami tęczy...

Musimy jednak ruszać dalej kierunek Brzóza, jednak tuż za miastem zaznaczony na mapie jest kopiec, widać go z drogi skręcamy... kilka fot... i jedziemy dalej.

Kopiec Piłsudskiego w Głowaczowie
Kopiec Piłsudskiego w Głowaczowie © amiga

Tablica na kopcu
Tablica na kopcu © amiga

Wjeżdżając do Brzózy szukamy agroturystyk, lub jakichkolwiek kwater, na mapie mamy coś zaznaczone, rozglądamy się i coś mamy, przy barze u Krysi... Zatrzymujemy się, kawa od jakiegoś czasu chodzi za nami... więc zamawiamy kawę, i zagadujemy o noclegi... Niestety dzisiaj dzień spływów kajakowych i miejsc nie ma, w obu agroturystykach... trudno...

Jedziemy do centrum miejscowości, zatrzymujemy się przy kościele, kilka zdjęć, gdy robię ten wpis, zastanawiam się jak to się stało, że nie mam zdjęcia kościoła z zewnątrz? Jakieś to niepodobne do mnie.... może dlatego, że zainteresowały mnie dzwony, nieczęsto jest do nich dostęp...

Dzwony przy kościele św. Bartłomieja w Brzózie
Dzwony przy kościele św. Bartłomieja w Brzózie © amiga

Wewnątrz kościoła św. Bartłomieja
Wewnątrz kościoła św. Bartłomieja © amiga

Krzyż
Krzyż © amiga

Wcześnie na necie wyszukałem jeszcze jedną agroturystkę, niby miała być nieco przed cmentarzem... jedziemy tam i rozglądamy się po okolicy, nie ma żadnych oznaczeń, zawracamy do centrum, na rynek, tam zagadujemy spotkane mieszkanki i... odradzają nam nocleg u księdza? Czemu?
Za to dowiadujemy się, że powinny być wolne miejsca w pobliskim Stanisławowie...

Jeszcze chwilę krążymy po centrum kilka zdjęć, zaskakuje nas telefon zainstalowany przez kowboja na drzewie :), nawet próbujemy wydostać się z Matrixa, ale chyba to nie ten film :)

Wyjście z Matrix-a?
Wyjście z Matrix-a? © amiga

W centrum Brzózy
W centrum Brzózy © amiga

Ruiny folwarku w Brzózie
Ruiny folwarku w Brzózie © amiga

Dojeżdżając w okolice Ursynowa zauważamy znak informujący o agroturystyce... skręcamy, odnajdujemy kwaterę i dowiadujemy się, że mając coś takiego, ale jest wynajęte od 2 lat :)... Stanisłałwów jest tuż obok więc jedziemy jeszcze kilometr, jeszcze trochę i... miejscowość nam się skończyła... Zawracamy..., Na ławeczce siedzi grupa sędziwych mężczyzn, zapytujemy się o agro... Tam, pojedziecie, widzicie ten szary dom, ze spadzistym dachem... :) i 2ma kominami

To jedziemy... jest szary dom, jest i spadzisty dach, są i kominy... wchodzimy do środka... mamy nocleg :) uff....
Zostawiamy bagaże i wpierw szybka wizyta w sklepie... mamy co jeść, mamy kolację i mamy i śniadanie... kupiliśmy proszek, będzie pranie :)

Swoją drogą miejscówka jest warta polecenia: Agroturystyka Stanisławów

Zostawiamy wszystko na kwaterze i ruszamy do puszczy :) po drodze jednak zauważam zameczek, komuś się chyba bardzo nudziło... bo to chałupa będąca jakąś miniaturką zamku...:) niemniej zwraca uwagę na siebie...

Ktoś postawił sobie zamek?
Ktoś postawił sobie zamek? © amiga

Pakujemy się na szlak... na szutry... bez sakw jakoś przyjemniej się jedzie, rowery są bardziej zwrotne... nawet piasek aż tak bardzo nie przeszkadza ;P

Rezerwat przyrody
Rezerwat przyrody © amiga

Dojeżdżamy do Augustowa... naszą uwagę przykuwają dla odmiany drewniane domki i galeria przy której na chwilę się zatrzymujemy, z mapy wynika, że w okolicy jest wioska indiańska i Izba dydaktyczno-muzealna...

Galeria obrazów w Augustowie k. Kozienic
Galeria obrazów w Augustowie k. Kozienic © amiga

Jednak coś co nas bardziej cieszy jest Karczma :)... ludzi mało, więc mamy obawy... jednak nasze żołądki domagają się ciepłej strawy... Stajemy... zamawiamy wpierw coś do picia... 2 Radlery zero..., zamawiamy obiad i zaglądamy na mapy....

Karczma u Suchego w Augustowie koło Kozienic
Karczma u Suchego w Augustowie koło Kozienic © amiga
Karczma u Suchego

W planie mamy dojechanie do Źródła Królewskiego a potem się zobaczy :)... Dostajemy obiad, z jakiegoś powodu mój placek po węgiersku jest olbrzymi... taki wariant wieloosobowy, Karolinie za to przypada w udziale pierś z kurczaka, ale ten był jakimś wyjątkowo małym egzemplarzem. Faktem jest, że jedzenie było świeże, żadnych staroci... żadnych podeszw...
Najedzeni do syta ruszamy dalej... szukamy wjazdu na szlak... Izba jest zamknięta, wioska indiańska też nieszczególnie się prezentuje... za to stajemy przy pomniku :)

Pomnik 31 Pułku Strzelców Kaniowskich w Augustowie koło Kozienic
Pomnik 31 Pułku Strzelców Kaniowskich w Augustowie koło Kozienic © amiga

Piękne szutry
Piękne szutry © amiga

Że niby rowerami to nie?
Że niby rowerami to nie? © amiga

Od którego prowadzi szlak, a w zasadzie długi wygodny szuter aż do Źródeł... tylko czemu jest zakaz jazdy rowerami? Czegoś tutaj nie rozumiem...

Na początku, a może i końcu ścieżki jest potężne miejsce biwakowe, z zadaszonymi stołami... widać, że wszystko nowe... jedziemy jednak dalej na poszukiwanie źródeł...

Początek ścieżki iedukacyjnej
Początek ścieżki edukacyjnej © amiga

Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga

Pora ruszać dalej
Pora ruszać dalej © amiga

Zaskakuje w zasadzie wszystko, to że dało się wykorzystać nasypy kolejowe, to, że wszędzie są ścieżki rowerowe, to, że są pomosty i jest tak pięknie

Zagożdżonka :)
Zagożdżonka :) © amiga

Na wiadukcie kolejki wąskotorowej
Na wiadukcie kolejki wąskotorowej © amiga

Punkt Widokowy
Punkt Widokowy © amiga

Zagożdżonka i pomosty
Zagożdżonka i pomosty © amiga

Źródło Królewskie
Źródło Królewskie © amiga

Źródło odnalezione, ale zaczyna padać... mamy 2 opcje, albo przeczekać pod zadaszeniem, albo jechać do cywilizacji... licząc na to, że nas nie zleje...
Wybieramy ten drugi wariant...

Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga

Władysław Jagiełło
Władysław Jagiełło © amiga

Kierując się na czuja i korzystając z nawigacji (gdzieś mi zaginął kompas)... kierujemy się na wschód na Kozienice, zahaczmy jeszcze o Nowiny :)

Zabudowa w Nowinach
Zabudowa w Nowinach © amiga

Gdy wjeżdżamy do Kozienic, wiemy, że będziemy przejeżdżać obok Kirkutu... więc szukamy bramy... wjazdu... niestety jest zamknięta, więc o wejściu na jego teren nie ma mowy.. Trochę szkoda...

Brama cmentarza Żydowskiego w Kozienicach
Brama cmentarza Żydowskiego w Kozienicach © amiga

Niewiele widać przez kraty
Niewiele widać przez kraty © amiga

A za bramą
A za bramą © amiga

Za to nieco dalej w centrum zauważam coś... przy kościele, wodospad :)... nie zastanawiając się podjeżdżam... lubię takie miejsca... ciekawy pomysł i nieźle wykonany... W między czasie przestało padać i ponownie wyszło słońce, może to jakiś znak?


Przy Kościele św. Krzyża w Kozienicach
Przy Kościele św. Krzyża w Kozienicach © amiga

Wodospad
Wodospad © amiga

Tuż obok jest kościół... więc zaglądamy do środka, niestety o zwiedzaniu nie ma mowy, możemy zrobić zdjęcia tylko zza szyby.. widzimy, że wnętrze jest przygotowane do ceremonii ślubnej... może to dlatego?

Wewnątrz kościoła św Krzyża w Kozienicach
Wewnątrz kościoła św Krzyża w Kozienicach © amiga

Krążymy po mieście zaliczając kilka razy dworzec PKS, w końcu jednak podjeżdżamy pod miejscowy pałac w którym mieszczą się chyba wszystkie urzędy i muzeum... Spędzamy tutaj trochę czasu na podziwianiu, na foceniu....

Droga do zespołu pałacowo-parkowego w Kozienicach
Droga do zespołu pałacowo-parkowego w Kozienicach © amiga

Zespół pałacowo-parkowy
Zespół pałacowo-parkowy © amiga

Panorama pałacu
Panorama pałacu © amiga

Piękne miejsce
Piękne miejsce © amiga

Z drugiej strony
Z drugiej strony © amiga

Pomost na łodziach
Pomost na łodziach © amiga

Do roboty
Do roboty © amiga

jest po 16... pora się zbierać kierunek kwatera, wyjeżdżamy z miasta kierując się przez Katarzynę i Stanisławice, w tej drugiej miejscowości mamy wrażenie, że wszyscy mieszkańcy wyszli by nas powitać. Wkrótce okazuje się, że to nie nas witają, a państwa młodych jadących do kościoła... My stajemy przy sklepie, uzupełniamy elektrolity i obserwujemy....

Trafiliśmy na przejazd nowożeńców do kościoła w Stanisławicach
Trafiliśmy na przejazd nowożeńców do kościoła w Stanisławicach © amiga

Gdy robi się nieco luźniej ruszamy, kierunek Stanisławów to już za rogiem, za laskiem... Na kwaterze meldujemy się przed 18... jest jeszcze czas na małą przepierkę, na kolację i pora udać się na spoczynek, jutro czeka nas długa trasa, trasa do Tomaszowa...

Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień trzeci

Poniedziałek, 17 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Dzień zapowiada się mocno rowerowo, jest inny niż wczorajszy gdzie pracowały głównie górne kończyny, dzisiaj kończy się czas odpoczynku nóg... od dzisiaj to one będą ciężko pracować...

Trochę się obawiam tego wyjazdu, w nocy kilka razy budził mnie silny ból stawów barkowych i łokciowych... jak będzie na rowerze? 

Z pewną nieśmiałością dosiadam rumaka... Karolina  chyba też ma obawy... co będzie... ale już po chwili wiadomo, że nie jest źle... że jednak stawy się zginają, pracują, że możemy jechać... 

Budowana GreenVelo
Budowana GreenVelo © amiga

Ze Starego Folwarku kierujemy się na Suwałki... nowo budowaną drogą rowerową, a dokładniej fragmentem GreenVelo, wygląda to ciekawie, chociaż na dobrą sprawę łamiemy w tej chwili przepisy, gdyż znaki informujące o tym że to jest DDRka są zasłonięte... powinniśmy jechać szosą... ale ta droga aż przemawiała "Jedźcie po mnie..., zapraszam".

Przecudny uśmiech
Przecudny uśmiech © amiga

Bliżej Suwałk pojawia się kostka położona w taki sposób, że bruzdy są ustawione wzdłuż ścieżki... Rower zachowuje się jakbym jechał na nienapompowanych kołach... Tragicznie jest to położone... aż dziw bierze, że nikt tego nie zauważył, może warto to poprawić z okazji tworzenie właśnie GreenVelo które ma być wizytówką tego terenu. 

Groby Krzywe
Groby Krzywe © amiga

Wjeżdżając do Suwałk natrafiamy na Molennę, trochę ciężko ją zauważyć z drogi, jest dość głęboko ukryta, jednak Karolina zna z grubsza jej lokalizację, więc mamy prościej... Co ciekawe okazuje się, że w niej, bądź tuż obok znajduje się Naczelna Rada Staroobrzędowców... - o tym dla odmiany dowiaduję się z netu :) tyle, że 2 tygodnie później...

Molenna w Suwałkach - niestety niedostępna
Molenna w Suwałkach - niestety niedostępna © amiga

Molenna jest remontowana i nie można do niej zbyt blisko podejść, cóż... musimy się zadowolić kilkoma zdjęciami z dalszej odległości..., ruszamy dalej do centrum miasta, zatrzymując się co jakiś czas... Na placu Marii Konopnickiej udaje nam się wysłuchać tylko jednej bajki - tej o Boćku :)..., reszta przycisków nie działa.... troszkę szkoda, miasto powinno chyba co jakiś czas sprawdzać stan swoich atrakcji, a elektronika ma to do siebie, że... się psuje... więc raz w miesiącu co za problem wysłuchać wszystkich bajek :)
Piękna praca - Bajkosłuchacz :) 

Centrum miasta
Centrum miasta © amiga

Wielka kula
Wielka kula © amiga

Kle kle boćku
Kle kle boćku © amiga

Pomnik Marii Konopnickiej
Pomnik Marii Konopnickiej © amiga

Krasnale Suwalskie :)
Krasnale Suwalskie :) © amiga

Krasnoludki są na świecie
Krasnoludki są na świecie © amiga


Robimy mały objazd Suwałk... zaliczając po drodze kilka ciekawych miejsc związanych z tym miastem, m.inn.. budynek gdzie urodziła się Maria Konopnicka, zatrzymujemy się również przy kilku kościołach, odnajdujemy przyczajone krasnale :)

Kościół pw. św. Aleksandra w Suwałkach
Kościół pw. św. Aleksandra w Suwałkach © amiga

Pomnik w parku Konstytucji 3-go Maja
Pomnik w parku Konstytucji 3-go Maja © amiga

Przed muzeum
Przed muzeum © amiga

Budynek muzeum
Budynek muzeum © amiga

W tym domu urodziła się Maria Konopnicka
W tym domu urodziła się Maria Konopnicka © amiga

Pilnujący Krasnal
Pilnujący Krasnal © amiga

Jego kolega po przeciwnej stronie
Jego kolega po przeciwnej stronie © amiga

Na ławeczce z Marią szepczącą bajki
Na ławeczce z Marią szepczącą bajki © amiga

Kościół Ewangelicko-Augsburski w Suwałkach
Kościół Ewangelicko-Augsburski w Suwałkach © amiga

Pod koniec postanawiamy podjechać pod cmentarz 7-miu wyznań... niektóre kwatery są mocno zniszczone, może nie zaniedbane, bo widać, że ktoś się tym opiekuje... jednak zawieruchy wojenne zrobiły swoje... Za to na terenie cmentarza prawosławnego remontowana jest molenna :) mam wrażenie, że w tej chwili większość z nich przechodzi ten proces... czyżby miasto wyciągnęło jakieś wnioski?  Może to dofinansowanie z UE? Trudno powiedzieć, ale cieszy fakt, że takie perełki zostaną ocalone... :)

Wejście do kwatery muzułmańskiej
Wejście do kwatery muzułmańskiej © amiga

Wejście do części żydowskiej
Wejście do części żydowskiej © amiga

Widać tylko pomnik
Widać tylko pomnik © amiga

Remontowana Cerkiew pw. Wszystkich Świętych
Remontowana Cerkiew pw. Wszystkich Świętych © amiga

Pięknie się prezentuje
Pięknie się prezentuje © amiga

Słońce ukryte za krzyżem
Słońce ukryte za krzyżem © amiga

Cerkiew pw. Wszystkich Świętych - jeszcze raz
Cerkiew pw. Wszystkich Świętych - jeszcze raz © amiga

Wyjeżdżamy z Suwałk kierując się z grubsza na północ... chcemy przynajmniej częściowo objechać Suwalski Park Krajobrazowy... 

Wieje silny wiatr, słońce praży coraz bardziej... na dokładkę pojawiają się góry... teren przypomina trochę jurę.... tyle, że jest bardziej zielony i jest nieco więcej jezior ;)... Widać jednak, że przeciągająca się susza zrobiła swoje...

W Suwalskim Parku Krajobrazowym
W Suwalskim Parku Krajobrazowym © amiga

Gdy dojeżdżamy do granic Parku, skręcamy do  centrum informacji turystycznej, może tam będzie coś więcej, może uda się kupić coś do picia i jedzenia? Na miejscu udaje się kupić całkiem niezłe mapy Suwalskiego i Wigierskiego Parku :)... w zasadzie to przydadzą się dzisiaj i jutro z rana później powoli będziemy wyjeżdżać z tych terenów... 

Przy centrum informacji podziwiamy izbę regionalną... a przy okazji udaje się kupić 2 batony... wyczerpaliśmy ich cały zapas ;P, siadamy na chwilę w cieniu i snujemy plany.... 

Izba regionalna
Izba regionalna © amiga

Izba regionalna cd
Izba regionalna cd © amiga

Z mapy wynika że jakieś 2 km stąd jest wieża widokowa... ruszamy więc w tamtym kierunku... dla odmiany wieje nam w twarz... mamy pod górkę... tyle, że wieży nie ma... za to nieco dalej jest wjazd na szlak który powinien doprowadzić nas na szuter prowadzący na Wodziłki... Początkowo jest szeroki, dość przyjemny, jednak im dalej tym bardziej zarośnięty wysokimi trawami, ale oznaczenia są... gdy dojeżdżamy do granicy lasu... trawiaste podłoże znika, jest ścieżka, ma 40cm szerokości... usiana jest korzeniami, gdzieniegdzie są kamienie. Wydaje mi się, że ten odcinek będzie miał około 500m, jednak już po 250 dojeżdżamy do szerokiego szutra... dopiero wtedy uświadamiam sobie, że mapa jest w innej skali niż ta z której do tej pory korzystaliśmy...  Szuter powinien nas wyprowadzić w pobliże cmentarza w Wodziłkach... Niby prawie wszystko się zgadza, poza tym, że domy są z innej strony, a po cmentarzu nie ma śladu...

Cmentarz w Wodziłkach
Cmentarz w Wodziłkach © amiga

Nie kombinujemy zbyt długo, ważne, że są oznaczenia miejscowości, więc jesteśmy w dobrym miejscu... gdy jedziemy dalej, za zakrętem ukazuje nam się cmentarz którego szukaliśmy... chyba po prostu droga w tej chwili prowadzi nieco inaczej... przecinka która prowadziła w okolice cmentarza była nieco wcześniej i bardziej zarośnięta, z daleka wyglądała jakby kończyła się płotem... 

Dopiero gdy decydujemy się odwiedzić nekropolię, wszystko staje się jasne... ten płot... to ogrodzenie cmentarza... a zarośnięta ścieżka to ta główna na mapie... fragmentu którym dalej jechaliśmy na mapach nie ma... 

Chwila przerwy... i wracamy do "centrum"... chociaż to chyba za dużo powiedziane... odnajdujemy molennę... kolejną dzisiaj, niestety znowu jest zamknięta, cóż... zostaje nam kilka fot z zewnątrz... 

Molenna w Wodziłkach
Molenna w Wodziłkach © amiga

Po drugiej stronie stoi stodoła.... staruszka, ledwo się trzyma, jest podparta z kilku stron... 

Ledwo trzymająca się staruszka
Ledwo trzymająca się staruszka © amiga

Molenna w Wodziłkach
Molenna w Wodziłkach © amiga

Kilak zdjęć później ruszamy dalej naszym szutrem na Łopuchowo i Udziejek gdzie wg mapy jest restauracja... oznaczenia są, budynek istnieje, zajeżdżamy i... okazuje się, że nie ma gospodyni, a gospodarz potrafi jedynie zrobić herbatę i kawę, tą ostatnią tylko w ograniczonym zakresie.. Niemniej bardzo miła osoba... chwila rozmowy i już jest raźniej... 

Prywatny Skansen w okolicy Udziejek
Prywatny Skansen w okolicy Udziejek © amiga

Pokoje do wynajęcia :)
Pokoje do wynajęcia :) © amiga

Mieszkać w takiej chacie :)
Mieszkać w takiej chacie :) © amiga

Kawa dodała nam trochę sił... żegnamy się z tym miejscem i ruszamy dalej... spoglądamy na zegarki... chyba damy radę dotrzeć na kwaterę około 17... 

Korale?
Korale? © amiga

Garniec
Garniec © amiga

W Gulbieniszkach wyjeżdżamy na asfalt... w końcu odmiana... rowerem nie rzuca... dłonie nie bolą :)... wyjeżdżamy na nieco główniejszą drogę i gnamy na Jeleniewo gdzie obowiązkowo zatrzymujemy się przy kościele... a ciut dalej widać znaki informujące o najlepszej restauracji w okolicy...

Matka Boska jaskiniowa ;P
Matka Boska jaskiniowa ;P © amiga

Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Jeleniewie
Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Jeleniewie © amiga

Krzyż z czaszką przy kościele w Jeleniewie
Krzyż z czaszką przy kościele w Jeleniewie © amiga

Jesteśmy już bardzo głodni... więc korzystamy z okazji... odbijamy może 150m w bok... i... zamawiamy obiad... 
To co dostajemy jest wielkie... po 30-40 minutach posiłku mamy problem by się podnieść... by wsiąść na rowery i ruszyć... Na dokładkę ten skwar...

Nie ujechaliśmy nawet 500m gdy zauważamy znak informujący o kirkucie..., z map wynikało, że dojścia tam nie ma, a przynajmniej nie od strony drogi... więc nieco zaskoczeni zawracamy... i wjeżdżamy w wąską ścieżkę między posesjami... 

Cmentarz jest przyzwoicie utrzymany..., są tablice informacyjne, mało tego jest otwarty... może to wszystko dlatego, że nie jest zbyt wyeksponowany... i nie maił go kto specjalnie niszczyć... chociaż ślady dewastacji widać tu i ówdzie... 

Jeśli my zapomnimy, kto będzie pamiętał?
Jeśli my zapomnimy, kto będzie pamiętał? © amiga

Obiekt zabytkowy
Obiekt zabytkowy © amiga

Brama otwarta
Brama otwarta © amiga

Wspominamy ich z miłością
Wspominamy ich z miłością © amiga

Elegia miasteczek żydowskich
Elegia miasteczek żydowskich © amiga

Ławeczka
Ławeczka © amiga

Uszkodzone macewy
Uszkodzone macewy © amiga

Troszkę zapomniane
Troszkę zapomniane © amiga

Zdewastowane
Zdewastowane © amiga

Wracamy drogą 655 do Suwałk, wszystko było by ok, gdyby nie remont drogi  na wysokości cmentarzyska Jaćwingów..., jeden pas, wahadło, aż po horyzont... odbijamy na Białą Wodę... będzie ciut dłużej, ale nie w kurzu, nie pomiędzy samochodami... 

Przez Suwałki przebijamy się trochę na czuja..., myląc raz czy 2 kierunki, ale wyjeżdżamy na właściwy szlak na Stary Folwark... gdzie jesteśmy kilka minut po 17:00... Uff... 

Ślimak, ślimak pokaż rogi
Ślimak, ślimak pokaż rogi © amiga

Jest jeszcze trochę czasu więc Karolina proponuje krótki wypad na Cimochowiznę... stąd jest niesamowity widok na klasztor Wigierski... trzeba jednak uważać, bo droga prowadzi po pomostach... Kilka razy się zatrzymujemy podziwiając okolice... 

Cimochowizna - podesty
Cimochowizna - podesty © amiga

Widok na klasztor Wigierski
Widok na klasztor Wigierski © amiga

Jezioro Wigry
Jezioro Wigry © amiga

Słońce powoli się chyli ku zachodowi
Słońce powoli się chyli ku zachodowi © amiga

Po zawróceniu już w kierunku noclegu... próbuję się zatrzymać... jakoś tak nieszczęśliwie, że noga trafia w próżnię..., poza podest... chwilę później nakrywam się rowerem i mam okazję podziwiać podesty od spodu :)... W zasadzie jedyne uszkodzenie to małe obtarcie prawej nogi... zamortyzowało mnie przytrzymanie się pobliskiego małego drzewka... o oczywiście bujnie rosnące wysokie trawy :)... 

Piękne miejsce
Piękne miejsce © amiga

Musi poskładać... by popłynąć dalej
Musi poskładać... by popłynąć dalej © amiga

Chwila strachu i gramolę się na podest... Karolina chyba najadła się więcej strachu niż ja.... musiało to wyglądać i strasznie i pewnie komicznie...

Zamyślona Karolina
Zamyślona Karolina © amiga

Po powrocie na agroturystykę trzeba spłukać z siebie kurz, sól... ale jeść się nie chce... :) Obiad dalej wypełnia żołądki... 

A jutro szykuje się ciężki dzień, po raz pierwszy będziemy jechali z sakwami... niby dystans krótki... nawigacja mówi coś o 85 km... w najkrótszym wariancie... ale jak to wyjdzie... tego dowiemy się dopiero jutro... a dzisiaj trzeba się wyspać...

Nocne niebo w Starym Folwarku :)
Nocne niebo w Starym Folwarku :) © amiga

jeszcze jedna wariacja :)  nieba
Nocne niebo nad starym folwarkiem
Nocne niebo nad starym folwarkiem © amiga

Krótko w sprawach

Czwartek, 13 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Króciutki wypad do rowerowego, kopno nowego bagażnika, stary niby sprawnym ale jego regulacja to obłęd... nowy ma jedynie kilka śrub i wygląda jakby był uszyty na miarę :)

Archiwalne zdjęcie kanarka :)
Archiwalne zdjęcie kanarka :) © amiga

Uphill Śnieżka 2015

Niedziela, 9 sierpnia 2015 · Komentarze(5)
Niedziela...  9.08.2015 roku... a my po raz kolejny stawiamy się w Karpaczu na kolejnym Uphillu na Śnieżkę, to chyba powoli już tradycja..., nie wiem,. co mnie zmusza do tego by się zapisywać na kolejne edycje... Może w marcu mam przymrożony mózg? ;P

W tym roku z firmy jest nas trzech... Darek, Krzysiek i ja...

Kilka dni przed było pewnie, że to nie będzie mój popisowy wjazd..., Kondycja po zeszłorocznych upadkach dalej nie taka, bark odzywa się co jakiś czas... ale plan to dotarcie na szczyt... nieważne jak... 

Temperatura na starcie to trochę ponad 20 stopni... dość przyjemnie, słońce za chmurami... jest nieźle. Nie za gorąco, nie za chłodno... 
Na pocieszenie to tylko kilometr w górę... Gdy wszystkie formalności zostały już ogarnięte, - wizyta w biurze zawodów, odebranie pakietów, nadanie przesyłki na szczyt, jedziemy na krótką rozgrzewkę, zastanawiam się ile to daje... ? Pewnie coś i owszem... chociaż jestem przyzwyczajony raczej do tego że wsiadam na rower i jadę ;P

około 2km  po górkę i wracamy... do startu już niewiele czasu... 

Ustawiamy się i czekamy na rozpoczęcie Uphillu

Start...

Droga początkowo po asfalcie... niby jest pod górkę, ale tutaj zawsze da się jechać, nie wiem co będzie dalej pod Wangiem... boję się tego gdyż w tym roku jadę na rowerze crossowy, co prawda opony 1.75" ale... to dalej nie jest góral... mało tego sam rower jest stosunkowo ciężki....

Pod Wangiem pierwszy potwór... pierwsze solidne nachylenie... wjeżdżam mozolnie, pokonuję potwora... ale nieco później  czuję, że muszę zejść... przechodzę kawałek... już jest lepiej, wsiadam na rower i dalej pod górkę... 

Chwilę przed startem
Chwilę przed startem © amiga

Zaskakuje mnie spora ilość piasku na ścieżkach... jakieś solidne ulewy musiały go wypłukać z lasu i nanieść na ścieżkę... o dziwo jedzie się po tym dużo lepiej... nie rzuca tak na kamieniach, droga jest równiejsza... Co nie zmienia faktu, że lekko nie ma... 

Na podjeździe jeszcze kilka razy decyduję się zejść z rowera i kawałek podprowadzić, to nie mój rok górskich podjazdów, tym bardziej, że w górach byłem w tym roku 2 razy... w czerwcu na wycieczce firmowej i trasa byłą dość krótka zupełnie niepodobna do tego co jest na śnieżce... Chociaż... chwilami przewyższenia wyglądały podobnie... ;P

Gdzieś za strzechą akademicką widzę gościa, rowerzystę na ziemi... na poboczu... chwila rozmowy, stracił przytomność na podjeździe... Już czuje się lepiej, pytam się czy czegoś nie potrzebuje... ale twierdzi że jest lepiej... zainteresowali się też nim jacyś turyści... więc nie zostawiam go samego... 

Na mecie dowiaduję się, że został zabrany przez obsługę... 

Mijam strzechę akademicką, drugi potwór na trasie... tutaj czeka bufet... biorę kubek z wodą i wylewam go na głowę... jest lepiej..., jadę dalej, nie staję, nie zatrzymuję się na dłużej... 

Jeszcze trochę i jest siodło...  rower się rozpędza, ale tutaj czuję, że rower crossowy nie domaga... nie nadaje się na szybkie zjazdy po kamienistym podłożu... za wąskie opony.... zbyt słaba amortyzacja... a może po prostu za bardzo dopompowałem koła?

Ostatnie 2 km... mozolna wspinaczka... na rowerze dojeżdżam wyżej niż w zeszłym roku... za to nieco deprymujące jest to, że z naprzeciwka jadą rowerzyści... zjeżdżający ze szczytu... cholernie to niebezpieczne... nieprzyjemnie... co z tego, że mają prędkość niewiele większą niż ja... tyle, że ścieżka nie jest zbyt szeroka... 

Ostatnie 300m z buta... na szczyle ledwo żyję... spoglądam na czas.... prawie identyczny z tym zeszłorocznym... Jak ? Nie wiem...

Kilka minut później dojeżdża Darek... zmęczony jak diabli... w tym roku bez przygotowania z kilkumiesięczną przerwą do rowera, ale i tak chwała że nie nie poddał i dotarł na szczyt.
Najlepiej poszło Krzyśkowi pomimo tego, że był to jego debiut... 

Za to szokujące jest to, że padł rekord wszech czasów wjazdu na Śnieżkę... 47 minut... jakaś kosmiczna wartość... ja w tym czasie nie byłem nawet pod Strzechą... 

2 kierunkowy ruch na ścieżce na szczyt to chyba nie najlepszy pomysł
2 kierunkowy ruch na ścieżce na szczyt to chyba nie najlepszy pomysł © amiga

Jakoś dziwnie się to ogląda gdy nie ma tłumu rowerzystów
Jakoś dziwnie się to ogląda gdy nie ma tłumu rowerzystów © amiga

Zawsze było tutaj pełno
Zawsze było tutaj pełno © amiga

Krzysiek zadowolony z wjazdu
Krzysiek zadowolony z wjazdu © amiga

Po raz kolejny na szczycie Śnieżki... chyba nie mogę tam normalnie wejść i chyba nigdy nie byłem pieszo ;P
Po raz kolejny na szczycie Śnieżki... chyba nie mogę tam normalnie wejść i chyba nigdy nie byłem pieszo ;P © amiga

Szczęśliwy Darek
Szczęśliwy Darek © amiga

Chwila odpoczynku i pora na trudniejszą cześć imprezy zjazd na dół... Początkowo krótki podjazd, później długi zjazd... ale piasek robi mimo wszystko swoje... nie rzuca tak rowerem... jak zawsze... jednak jak wspomniałem wcześniej rower crossowy średnio nadaje się do zjazdów w górach... 

Łańcuszek rowerzystów
Łańcuszek rowerzystów © amiga

W Karpaczu...pora na odpoczynek... dekorację zwycięzców... i zastanowienie się co dalej... 
Wrażenie jest jedno, impreza podupada... jest coraz gorzej zorganizowana, pamiątkowe koszulki byle jakiej jakości... 2 lata temu były rowerowe, w zeszłym roku sportowe... a w tym wycieruchy... 
Zjazd do Domu Śląskiego zaraz po wjeździe to chory pomysł... pytanie kto na to wpadł? Organizatorzy czy władze Parku? Obstawiam tych drugich.... 

Z zalet... dopisała aura :)... pogoda wymarzona na takie wyczyny, piasek na ścieżce pomagał... tylko ta kondycja... 

Ale za to niedziela...

Niedziela, 2 sierpnia 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy


Wczesna pobudka... Telefon wydziera się wniebogłosy... uciszam go... jeszcze 5 minut... 

Drugie budzenie 4:10... pora się ruszyć... chociaż egipsie ciemności za oknem nie nastrajają zbyt optymistycznie. Dobrze, że wczoraj większość została przygotowana... Powolutku przygotowuję sobie śniadanie, ostatnie olejenie rowera... sprawdzam kilka razy czy wszystko wziąłem.. i w drogę... na dworzec PKP... 

Pociąg na mnie już czeka... jest... 6:00... szukam przedziału dla szaraka... nie ma... jakoś mnie to nie dziwi TLK ma gdzieś rowerzystów....

Cóż... zostawiam rower w na końcu pociągu, a sam udaję się na miejsce mi przeznaczone na drugim końcu wagonu... 

Mijają 2 godziny... Pociąg melduje się w Piotrkowie Trybunalskim... mamy lekkie opóźnienie....
Na stacji... muszę  przygotować rower... ustawić przekręconą kierownicę, założyć mapnik... odwiedzam też sklep... zauważyłem, że bidon został w domu... cóż... kupuję Izotoniki... i w drogę... 

Kierunek Koło... droga z Piotrkowa pusta... jestem ja, jest las i usiany kraterami księżycowy asfalt.... 

Tuż przed zabudowaniami w Kole widzę nadlatującego Czarnego Bociana którego dosiada Wojownicza Karolina... Już po chwili się witamy…. 
Dzisiaj bez konkretnego planu, wycieczka wyjdzie... jak wyjdzie. Jesteśmy blisko leśnej osady edukacyjnej to też tam jedziemy….
Prowadzą nas wierne rumaki… tzn Bocian Czarny i Czapla Szara ;P Chwilę później stajemy przy zabudowaniach, przy ogrodzeniach… sporo zwierząt, domowych, dzikich… robimy trochę zdjęć… Miziamy kózkę i młodego jelonka… Wkrótce podchodzą do nas młode dzikie świnki ;)…

Wszyscy lubią bociana :)
Wszyscy lubią bociana :) © amiga

Gdyby kózka nie skakała
Gdyby kózka nie skakała © amiga

Ciekawe jak my w takim futrze przy 30 stopniach
Ciekawe jak my w takim futrze przy 30 stopniach © amiga

Przyszła koza do
Przyszła koza do © amiga

Z koniem w tle
Z koniem w tle © amiga

Były sobie świnki trzy
Były sobie świnki trzy © amiga

Coraz bliżej
Coraz bliżej © amiga

Prawie jak psy :)
Prawie jak psy :) © amiga

Mama pewnie gdzieś w pobliżu
Mama pewnie gdzieś w pobliżu © amiga

Chyba pora się pożegnać
Chyba pora się pożegnać © amiga

Na tą chwilę starczy tego… ruszamy w siną dal, sprawdzić jak wygląda w rzeczywistości szuter prowadzący na Koło… jest znośny, chociaż tu i ówdzie pojawiają się piaski…
Realizujemy dalej mało sprecyzowany plan…., Kierunek Lubiaszów… gdzieś tam w okolicy… wchodzimy w knieje… w wąską dróżkę prowadzącą na stary zapomniany i bardzo zniszczony cmentarz ewangelicki… Widać pozostałości murów, widać sterczące kikuty pomników… żal patrzeć

Pozostałości kamiennego muru
Pozostałości kamiennego muru © amiga

Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga

Sterczące kikuty pomników
Sterczące kikuty pomników © amiga

Mocno porośnięty
Mocno porośnięty © amiga

Karolina coś zauważyła
Karolina coś zauważyła © amiga

W najlepszym stanie na terenie cmentarza
W najlepszym stanie na terenie cmentarza © amiga

Jadąc dalej szukamy jeszcze jednego pomnika zaznaczonego na mapie... 

Pomnik... Symbole Polski Walczącej... dzisiaj na czasie
Pomnik... Symbole Polski Walczącej... dzisiaj na czasie © amiga

Niepozorny jest ten pomnik... można go pominąć myśląc że to pozostałość czegoś
Niepozorny jest ten pomnik... można go pominąć myśląc że to pozostałość czegoś © amiga

Piękny uśmiech Karoliny :)
Piękny uśmiech Karoliny :) © amiga

Kilka razy zatrzymujemy się by zrobić kilka zdjęć... 

Panorama na zalew Sulejowski
Panorama na zalew Sulejowski © amiga

i nieco dalej przejeżdżając przez dość ciekawe mostki na meandrującej Luciąży

Mostek na Luciąży
Mostek na Luciąży © amiga

Przez mostek
Przez mostek © amiga

Piękne miejsce
Piękne miejsce © amiga

Idealna pogoda
Idealna pogoda © amiga

Dojeżdżamy do DK 12… jedziemy wzdłuż niej do Sulejowa… po drodze sprawdzamy jedną z dróg którą poprowadzony jest zielony szlak rowerowy… ale chwilę później jesteśmy już w Pocysterskim klasztorze przy kościele św. Tomasza… jest godzina 11… Mieliśmy to być nieco później….. na śniadanie jest za późno, na obiad za wcześnie… decydujemy się na przerwę i pochylenie się nad mapami... 

Klasztor pocysterski - dzisiaj to już hotel
Klasztor pocysterski - dzisiaj to już hotel © amiga

Czyżby coś zauważyła?
Czyżby coś zauważyła? © amiga

Kościół św. Tomasza
Kościół św. Tomasza © amiga

Kazimierz II Sprawiedliwy
Kazimierz II Sprawiedliwy © amiga

Jest i informacja
Jest i informacja © amiga

Aslan waruje?
Aslan waruje? © amiga

Raczymy się kawą… rozkładamy mapy… i kombinujemy… Zajmuje nam to trochę czasu…. Gdy dochodzi pierwsza… udajemy się na obiad… wygłodzeni pochłaniamy to co nam podają…
Gdy mija 14:15… idziemy na małą sesję fotograficzną do i w okolice kościoła…

Wewnątrz kościoła
Wewnątrz kościoła © amiga

Jest i czaszka :)
Jest i czaszka :) © amiga

Jest chłodno
Jest chłodno © amiga

Wszyscy święci
Wszyscy święci © amiga

Na obrazach
Na obrazach © amiga

A kto to tam siedzi?
A kto to tam siedzi? © amiga

Detale
Detale © amiga

Ołtarz
Ołtarz © amiga

Organy
Organy © amiga

Sklepienie
Sklepienie © amiga

Dopiero wtedy opuszczamy to przepiękne miejsce… i ruszamy na… Kurnędz, zaliczając po drodze kościół św. Floriana jeszcze w Sulejowie…

Kościół św. Floriana
Kościół św. Floriana © amiga

Wewnątrz kościoła
Wewnątrz kościoła © amiga

Stara plebania?
Stara plebania? © amiga

Droga wzdłuż Pilicy jest wyłożona trylinkami… to nie najlepsza nawierzchnia dla rowerów… jednak dają sobie z nią jakoś radę… Wkrótce odbijamy… na wapienniki… starą odkrywkową kopalnię wapienia,  zalaną wodą… miejsce niesamowicie urokliwe i oblegane przez okolicznych mieszkańców… na chwilę stajemy…. Podziwiamy nieziemskie widoki… i ruszamy dalej…

Na skarpie
Na skarpie © amiga

Piękne miejsce
Piękne miejsce © amiga

Dzisiaj aż się chce tam popływać
Dzisiaj aż się chce tam popływać © amiga

Chwila dla  fotoreporterki
Chwila dla fotoreporterki © amiga

Panorama wapienników
Panorama wapienników © amiga

Dookoła widzimy żniwiarzy, a raczej maszyny "golące" pola… pyłu co niemiara…
Powoli kończy się tez mój czas… niby jest go jeszcze trochę… jednak powoli musimy się kierować do Piotrkowa… ale czemu by nie zaliczyć jeszcze Milejowa i bardzo charakterystycznego kościoła z dwoma wieżami… który niejednokrotnie miałem okazję podziwiać z pociągu… a dokładnie zachwycały mnie 2 lśniące w zachodzącym słońcu białe wieże…

Kościół p.w. Wniebowzięcia NMP w Milejowie
Kościół p.w. Wniebowzięcia NMP w Milejowie © amiga

Kościół z daleka
Kościół z daleka © amiga

Tuż obok znajduje się cmentarz… z kwaterą żołnierzy z Ii wojny światowej… Przystajemy na chwilę…..

Gołąbki
Gołąbki © amiga

Kaplica na cmentarzu
Kaplica na cmentarzu © amiga

Las krzyży
Las krzyży © amiga

W szeregu
W szeregu © amiga

Pomnik przy cmentarzu w Milejowie
Pomnik przy cmentarzu w Milejowie © amiga

Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga

Kierujemy się przez Krzyżanów na Bujny gdzie chwila wytchnienia przy pałacu… zastanawiające jest jak można doprowadzić taki budynek do ruiny i postawić obrzydliwy blok tuż obok w parku… I cóż z tego, z jest nowoczesny skoro zupełnie nie pasuje do tego miejsca….

Ostatnie zdjęcia
Ostatnie zdjęcia © amiga

Szkoda budynku
Szkoda budynku © amiga

Wkrótce docieramy do centrum.. jeszcze szybka wizyta… w Żabce… i każdy musi ruszyć w swoją stronę… Karolina odlatuje na Czarnym Bocianie… na Koło i Tomaszów Mazowiecki…, a ja… ruszam na stację PKP… gdzie chwilę później wsiadam do pociągu byle jakiego… i wracam na Śląsk… z przerwą w Częstochowie…

Miejsce na rower :)
Miejsce na rower :) © amiga

Tym razem jazda jest wygodna, rower ma swoje miejsce… ja również… może to dlatego, że to przewozy regionalne? A dalej Koleje Śląskie… W Katowicach jestem kilka minut po 21…
W domu około 21:30…


Po zakupy...

Sobota, 1 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Szybki i krótki poranny wypad na zakupy.... rower się przydał :) mocno przyspieszył załatwianie sprawunków... Niestety dzisiejszy dzień raczej nie będzie należał do tych rowerowych... ale za to niedziela... 

Świerszczyk
Świerszczyk © amiga