Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 5 października 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 16:25.... jest ciepło przynajmniej porównując do ostatnich dni, wyjeżdżam też wcześniej niż zwykle, szybko obieram kierunek Sośnica Hałda... co sobie będę żałował, dzień się lekko ciągnął dzisiaj... zmęczył mnie... a las, hałda, to piękne miejsce, szczególnie gdy człowiek wpakuje się na jej szczyt ;)... Lubię spoglądać w siną dal... z tego miejsca, gdzie widać wszystko dobre kilkadziesiąt km dookoła... 

Krótki zjazd i jestem w Makoszowach... kolejny jeszcze krótszy podjazd, melduję się na kolejnej hałdzie - starej hałdzie w Makoszowach, teraz las... jeszcze jeden podjazd na drogę prowadzącą na kolejną hałdę tym razem tej w okolicach Borowej Wsi... 
Gdy jestem na Halembie korci mnie by zajechać do sklepu po niesamowicie dobry makowiec... ale nie... mijam sklep szerokim łukiem...

Zaczyna się ostatni fragment leśny, poczynając od starej hałdy w Starej Kuźni :) kawałek lasu, znów podjazd na drogę prowadzącą na podobno największą hałdę w Panewnikach... 

Stąd mam już niedaleko...  6 km i jestem w domu... jestem jeszcze przed 18

Zachód słońca
Zachód słońca © amiga

Po okolicy z siostrą

Niedziela, 4 października 2015 · Komentarze(2)
Sobota wyszła jak wyszła, była zupełnie bez rowera, w niedzielę obiecałem sobie, że wyjadę gdzieś, chociaż na chwilę, poranek był dość chłodny, za to temperatura szybko rosła, gdy zadzwoniła siostra umawiamy się na mały wypad w las... kierunek Mysłowice Wesoła, po drodze zaliczymy kilak miejsc. może będą gdyby?

W lesie sucho i setki osób, spacerujących, jeżdżących z dziećmi  i bez... Każdy korzysta ze sprzyjającej pogody...

A my kierujemy się wpierw w okolice Murcek, czasami wąskimi ścieżkami, czasami nieco szerszymi... 

Jednak są grzyby ;)
Jednak są grzyby ;) © amiga

Mijając Murcki wbijamy się w dolinę Murckowską gdzie jeszcze kilkadziesiąt lat temu istniał w tym miejscu basen, w tej chwili straszy tylko niecka, zdewastowana, zniszczona. ale o w ty miejscu coś drgnęło, miasto zainwestowało w ogrodzenia, wydaje mi się, że coś zaczęto robić z niecką... może więc piękne czasu wrócą?

Informacja o rezerwacie Murckowskim
Informacja o rezerwacie Murckowskim © amiga

Nieco dalej znajduje się rezerwat Murckowski którym dojeżdżamy nad Zalew na Wesołej, gdzie spędzamy dobre 30-40 minut... Wody brakuje... i to przynajmniej metra...

Trochę z buta
Trochę z buta © amiga

Zalew na Wesołej
Zalew na Wesołej © amiga

Zaczynamy wracać, jest coś po 16... na spokojnie wyjeżdżamy na Giszowcu i ponownie wjeżdżamy do lasu, bocznymi ściezkami dojeżdżamy do Ochojca :)

Piątek rano

Piątek, 2 października 2015 · Komentarze(2)
Temperatura z rana jeszcze bardziej zaskakuje, termometr za oknem wskazuje 2 stopnie, a to oznacza, że gdy będę przejeżdżał przez odcinki leśne, przez pola będzie jeszcze zimniej... Sprawdzam jeszcze co podaje stacja meteo na Muchowcu... -2 stopnie... o... rzesz...

Odszukuję termoaktywną bieliznę, ubieram się cieplej, wsiadam na rower i czuję ten chłód, dzisiaj już w wielu miejscach widać oszronione samochody, rośliny, wszędzie unoszą się mgły... zastanawiam się czy gdzieś nie osadzi się szadź... ale nie ma... to jeszcze nie ten czas, nie ta temperatura... Wschodzące słońce na szczęście szybko podnosi temperaturę, już w Kochłowicach są całe 4 stopnie :), w Gliwicach około 7 :)... Na drogach trwa szaleństwo, samochody są wszędzie... korki, korki, korki... W Gliwicach ponownie najszybciej jest  mi zejść z roweru i przeprowadzić go przez przejście na Zabskiej... 

Po raz kolejny gorąca kąpiel stawia mnie na nogi :)

Wschód słońca w lasku Makoszowskim
Wschód słońca w lasku Makoszowskim © amiga

Piątek wieczór

Piątek, 2 października 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam nieco później niż myślałem, o 16... oczywiście musiało się coś posypać, i zmusiło mnie to do późniejszego wyjazdu... co prawda wiele mi to nie zmienia :), a może zmienia? Na drogach jest większy luz... ale i tak dzisiaj pakuję się na Hałdkę :), co prawda w bardziej standardowy sposób, standardową ścieżką, nie ma czasu na szaleństwa... muszę być w domu przed 19, a najlepiej przed 18:30... by zdążyć coś jeszcze zrobić, może się wykąpać, przebrać...

W lesie jest pięknie, jest przyjemnie, sporo ludzi, na rowerach, biegaczy, kijkarzy... i spacerowiczów z psami... ci ostatni mogliby nieco bardziej pilnować swoich pupilów, o ile duże psy zachowują się przewidywalnie, gorzej z tymi mikrusami... które pchają się pod koła... życie im niemiłe? chyba tak...

Trochę podjazdów, trochę zjazdów, dobrze mi się jedzie... w domu jestem ciut po zaplanowanej 18:30... zdążyłem... do 19 mam jeszcze chwilkę czasu...

Widać góry :)
Widać góry :) © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 1 października 2015 · Komentarze(0)
7:15 na zegarku, dopiero wychodzę, czuję przerażający chłód... mogłem się ubrać cieplej, ale już jest za późno, liczę na to, że wschodzące słońce szubko ogrzeje powietrze i będzie ciut cieplej. Przez pierwsze 30 minut marzną mi dłonie, czuję zimno na stopach... chyba pora ubrać w końcu bieliznę termoaktywną, ale już nie dzisiaj, nie wrócę przecież do domu... 
W Panewnikach na Bałtyckiej widzę oszronione rośliny, widzę szron na samochodach, widzę ludzi skrobiących szyby, to chyba pierwszy raz w tym roku, w drugiej połowie roku... 
Na dokładkę na drogach jest masakra, studenci wrócili... samochody są wszędzie, jeżdżą we wszystkich kierunkach, czasami mam problem by wyjechać z podporządkowanej... za parę miesięcy się zluzuje... ale dzisiaj czeka mnie walka z samochodami...

W firmie czeka na mnie gorąca kąpiel... nogi powoli się rozmrażają... można popracować :)

Już zachodzi
Już zachodzi © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 1 października 2015 · Komentarze(0)
Opuszczam firmę około 16:30... jest ciepło, 17 stopni, w porównaniu do poranka to upał... postanawiam wykorzystać tak ciepły wieczór i zaliczyć hałdę, przejechać lasami, ile się da... 

Na hałdzie postanawiam poszaleć i przejechać przez jej szczyt... rzadko to robię, wjeżdżam po dość stromym podjeździe, chyba pierwszy raz udało mi się to zrobić, pierwszy raz też wjeżdżam tu na szaraku... góralem nigdy nie udało mi się tego  podjechać.... Zresztą już wcześniej parę razy zauważyłem, że uphill szarakiem wychodzi mi zdecydowanie lepiej... Geometria inna? Może... a może pora pomyśleć o nowym góralu... z większymi kołami... ? Szarak za to zupełnie nie zdaje egzaminu na zjazdach terenowych, zbyt mała amortyzacja, zbyt wąskie opony... cóż, nie można mieć wszystkiego... 

Po zjeździe z hałdy na chwilkę wyjeżdżam na szosy w Makoszowach ale tylko po to by znów pojechać na hałdę, i dalej wzdłuż Kłodnicy w okolice Halemby która dość skrzętnie również omijam, po szlakach pieszych dojeżdżam do Starej Kuźni i znów do lasu :)...

Trasa chwilę mi dzisiaj zajęła, gdy melduję się w domu, robi się już ciemnawo i... chłodno.. temperatura spadła do 11 stopni

Na wałach wzdłuż Kłodnicy
Na wałach wzdłuż Kłodnicy © amiga

Środa rano

Środa, 30 września 2015 · Komentarze(3)
Wiatr nie zmienił kierunku, wieje od zachodu, ale jest słabszy i to sporo słabszy... Spoglądam na termometr - 10 stopni... Pogoda nie rozpieszcza, dzisiaj już nie jadę lasami, nie gnam przez hałdy... dzisiaj spieszy mi się, wiec wybieram szosy... dzięki temu jedzie się szybciej... chociaż ciężko nazwać to, że przyjemniej... Na drogach masa samochodów, co jakiś czas wpadam na korki, pierwszy już W Piotrowicach, drugi w Panewnikach, trzeci w Kochłowicach, dalej na Wirku... dopiero gdy mija 8:00 jest nieźle, za wyjątkiem zjazdu na Zabską, gdzie znów szybciej jest pokonanie tego skrzyżowania z buta...

Taką kolę w Polsce widzę pierwszy raz
Taką kolę w Polsce widzę pierwszy raz © amiga

Środa wieczór

Środa, 30 września 2015 · Komentarze(0)
Mam wiatr w plecy, tylko co z tego... skoro i tak dzisiaj postanawiam pojechać lasami... a dokładniej chcę przejechać ponownie przez ostatnie moje odkrycie, ul Łączną :) w Zabrzu... przejeżdżam przez lasek Makoszowski, pakuję się na Beskidzką i tak odbijam na Łączna... , dziwne jest to, że tego wcześniej nie odkryłem... 

W lesie, na ścieżkach sporo rowerzystów, trochę grzybiarzy, jednak gdy spoglądam do ich koszyków widzę, że grzybów jest niewiele, przydało by się trochę opadów... 

Gdy wbijam się na Halembę postanawiam sprawdzić wariant który wskazuje mi nawigacja, z reguły ją ignoruję, ale mam dzisiaj trochę czasu, więc sprawdzę ten wariant, może się okaże, że ta alternatywa będzie szybsza, ciekawsza... 
Zjeżdżam na Grodzką, później na Kłodnicką, nie podoba mi się ta droga, za duży ruch... pewnie dlatego, że to łącznik z Kochłowicami..., szosy w wielu miejscach są wąskie... Skręcam w Poniatowskiego i tam już normalnie pakuję się na Ligocką... 

Przez klasy Panewnickie wyjeżdżam w Katowicach... :) "Skrót" na Halembie jest zupełnie nietrafiony, zbyt długo czeka się by przejechać przez 1-go Maja... Przynajmniej mam to sprawdzone... :)

Coś przywiozłem :)
Coś przywiozłem :) © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 29 września 2015 · Komentarze(3)
Wtorkowy poranek wita mnie silnym zachodnim wiatrem, gdy wyjeżdżam czuję, że jest paskudnie, na dokładkę wyjeżdżam późno, 7:17..., wiec szykuje się jazda szosami, chociaż to chyba nic nowego z rana, jednak gdy dojeżdżam do Panewnik, rower ot tak skręca w lewo... w ul Kuźnicką, ciągnie go do lasu... zresztą mnie też... dano już nie jechałem o świcie po lesie... zapomniałem jak to jest. Słońce jest jeszcze nisko, temperatura... zaledwie 8 stopni... 
Jedziemy niespiesznie, nie chce mi się dzisiaj gnać, pędzić, mam ochotę po prostu na jazdę lasem, panuje jednak dziwna cisza... nawet ptaki siedzą gdzieś pomiędzy liściami i się nie odzywają... 
Dojeżdżając w okolice Zabrza-Kończyc zastanawiam się gdzie dalej? Wariant podstawowy to przewalić się przez hałdę na Sośnicy, jednak nie mam ochoty dzisiaj na takie szaleństwo, szczególnie po wczorajszym długim powrocie... po testowaniu drogi na kolejną wycieczkę firmową, wariant drugi to  odbić w Makoszowach, i przejechać przez lasek Makoszowski, ale również średnio mam ochotę na jazdę po wiadukcie nad A4-ką, w Kończycach mógłbym również przejechać przez zjazd na A4-kę, ale to najgorszy z wszystkich wyborów, nie lubię tego miejsca... mam do niego uraz... po glebie 4 lata temu... 
Za to jest coś co postanawiam sprawdzić, na ul Wiosennej, wiem że jest jakiś jeszcze jeden dojazd z którejś z bocznych dróg odchodzących z Beskidzkiej, chyba pojadę sprawdzić na którą ścieżkę wyjadę, w którym miejscu wyjadę... i... dzięki temu odkryłem całkiem fajny dojazd na ul Łączną :) Coś czuję, że go wykorzystam za jakiś czas, może podczas planowania jakiejś kolejnej wycieczki? Ale to w przyszłym roku... 
Z Beskidzkiej mam już dość nieskomplikowany dojazd do firmy...  Na skrzyżowaniu Błogosławionego Czesława z Zabską jest jakiś obłęd, korek, kilkadziesiąt aut czeka na możliwość przejazdu... masakra... Wjeżdżam na chodnik i nim dojeżdżam do skrzyżowania, który pokonuję z buta po przejściu dla pieszych.... 
Czyżby już studenci wrócili?

Widok niesamowity :)
Widok niesamowity :) © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 29 września 2015 · Komentarze(2)
Wypadam z firmy kilkanaście minut po 16 :), jadę... lasami, jest ciepło, jest przyjemnie, w chwili wyjazdu coś koło 17 stopni. Ale nie chcę dzisiaj jechać przez hałdę, za to pojadę podobną drogą jak poranny dojazd, przejadę się ul Łączną w Zabrzu dla utrwalenia przejazdu w kierunku Wiosennej... Pakuję się w tą drogę, jest genialnym wariantem by ominąć paskudny zjazd na A4. 

Na Halembie króciusieńki postój przy sklepie... mają genialne ciastka, drożdżówki, a przede wszystkim  makowiec... ślinka cieknie, ale nie... dziś tylko drożdżówka... Makowiec może następnym razem... 

Gnam do domu... temperatura nieco spadła, o 4 stopnie... mimo wszystko jechało się przyjemnie

Kwiatki z okna
Kwiatki z okna © amiga