Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Środa wieczór

Środa, 6 maja 2015 · Komentarze(0)
Wychodzę tuż przed 17... Leje... jak z cebra...  Powoli ruszam mam nadzieję, że gdzieś pojawi się dziura w chmurach. Ciuchy w firmie nie wyschły... mokre jak diabli... ale... mam drugi komplet :)... poza butami... W sumie nie wiem co to zmienia, bo ulewa jest na tyle duża że już po kilku minutach jazdy i tak jestem przemoczony do suchej... a w zasadzie mokrej nitki... 

Na drogach sporo samochodów, podobnie jak z rana... wszyscy gnają do domów... podobnie jak i ja... przy czym, staram się jechać tymi bocznymi drogami... jakoś nie mam ochoty walczyć na głównych szosach... 

Po drodze płyną rzeki... we wszystkich zagłębieniach tworzą się jeziora, już dawno tak nie lało... mimo wszystko deszcz przy +15 jest przyjemny :)... i potrzebny. W lasach w wielu miejscach było widać przeciągającą się suszę, nawet miejsca w których zawsze była stała woda, były suche jak pieprz... 
Pewnie gdy tylko wyjdzie słońce, gdy przestanie padać roślinność pokryje cały świat, ten jeszcze niezazieleniony :)

Gdy zbliżam się do Katowic, deszcz staje się jakby słabszy, na Zadolu przestaje padać... staję przy stawie, szybka fota i ruszam dalej... znów zaczyna padać... 
W domu wszystkie ciuchy - oba komplety wędrują do prania... a ja do wanny :)

Staw w Parku Zadole
Staw w Parku Zadole © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 5 maja 2015 · Komentarze(4)
Poranek piękny ciepły... termometr za oknem pokazał 16 stopni jeszcze przed wyjazdem... Prognozy dzisiejsze są rewelacyjne... Niby żadnych niespodzianek poza upałem do 30 stopni... 

Wczoraj wieczorem udało mi się postawić na koła Szaraka... nowa przerzutka i łańcuch :)... Trochę się obawiałem, że ten drugi będzie skakał, w końcu reszta napędu ma za sobą ok 3000km... a gdy wsiadłem niespodzianka... a w zasadzie jej brak... nic nie przeskakuje, nic ie chrobocze :)... 

Z rana zastanawiałem się czy nie podjechać do odwiertu an Starych Panewnikach pofotografować ekipy telewizyjne... bo pewnie będą koczować tam przez kolejny dzień... ;P a może dłużej... 
Jednak gdy dojeżdżam do miejsca gdzie muszę podjąć decyzję... stwierdzam, że nie..., może wieczorem jak mi odbije... Teraz gnam do firmy... Być może trzeba będzie jechać na produkcję... więc każda minuta jest cenna... 
Po prawie 2 tygodniach na góralu... czuję jak niesamowicie szybko szarak sunie po szosach... pomimo tego, że i tak za założone górskie obuwie... 28x1.75 :)... i jeszcze jedno... czuję różnicę ile dał mi góral... zmusza do większego wysiłku... przy szerokich oponach i małej "korbce" trzeba się bardziej narobić... by jechać z jako taką prędkością... Coś mi się wydaje, że góral będzie rowerem ćwiczebnym... a głównym będzie szarak... role się odwrócą? 

Na drogach dość przyzwoicie... chociaż ruch wyraźnie większy niż wczoraj... niemniej aż do Zabrza specjalnie nie muszę zwalniać.... przebijać się przez korki... Owszem od czasu do czasu pojawia się coś... ale chwilę później już jest nieźle.. Nawet Zabrze o 7:58 zaskakuje... normalnie o tej porze jest masakra... 

W ciągu dnia muszę szaraka oddać do serwisu... coś jest nie tak ze sterami które mi założyli... wszystko łapie luzy w każdym tygodniu muszę je poprawiać... zniekształceniu ulega cienka podkładka... mam wrażenie, że rura sterowa porusza się po jaju a nie po kole... Więc coś sp...i
Dzisiaj mają bojowe zadanie znalezienie tego co jest nie tak... 

Dmuchawce, latawce... wiatr
Dmuchawce, latawce... wiatr © amiga

Poranna rosa
Poranna rosa © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 4 maja 2015 · Komentarze(0)
Po skromnym rowerowo weekendzie w końcu można wyjechać do pracy :) Pogoda jakby się poprawiała..., może nie jest tak idealnie jak wczoraj, na dokładkę na wieczór zapowiedziane są przelotne burze... Ale na tą chwilę jest nieźle... względnie ciepło... 11 stopni :) więc krótkie gacie wskazane, jedynie bluza musi być z długim rękawkiem... 
Początkowo czuję ból prawego kolana... nie przypominam sobie bym go przeciążył? Gdzie... jak? Mija to po kilku km... i mogę jechać normalnie... Dzisiaj mam nadzieję, że ostatni raz jadę góralem w tym tygodniu... Plan na dzisiaj to zakup przerzutki... niestety zapas z krótkim wózkiem nie sprawdzi się przy korbie 48T i zębatce 34T które są w Giancie... ostatnie przełożenie nie wchodzi... :(

Cóż... ciekawe ile będzie mnie to kosztowało i czy będzie dostępne w pobliskich sklepach... 

Na drogach dzisiaj zupełnie pusto, są fragmenty gdzie przez 2-3 km nic mnie nie mija :).. Coś czuję, że pewnie ludzie sobie to jutro odbiją... będzie sajgon... ;P W końcu nie może być tak by zawsze było idealnie... 
Pod koniec trasy na chwilę wjeżdżam do parku w Zabrzu..., na tą chwilę to wszystko w terenie... :), może wieczorem jeżeli nie będzie padać wbiję się w las

Staw w lasach Kochłowickich
Staw w lasach Kochłowickich © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 30 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Tydzień wyjątkowy, nieco krótszy... kończy się na czwartku a nie piątku... Ponownie późny wyjazd...  ruszam dopiero o 7:20... gnam szosami... w Katowicach i Kochłowicach spory ruch... jest nieprzyjemnie... Jeszcze Wirek lekko zapchany... Jednak zanim dojeżdżam do Bielszowic... mina ósma... i znikają zaciski... Przejazd przez Zabrze dawno już nie był tak przyjemny... pusto na drogach...

Pod koniec na chwilę odwiedzam park w Zabrzu... króciusieńka przerwa i lecę dalej, do firmy... może będzie dzisiaj spokojniej?

Piękne wiosenne kwiatki
Piękne wiosenne kwiatki © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 30 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Dzień był męczący, muszę lekko odreagować... Jest ciepło :), pędzę początkowo szosami, jednak wjeżdżam w lasek Makoszowski, zaliczam wiadukt DTŚki a w Makoszowach ul Wiosenną, by pociągnąć dalej lasami na Halembę... 
W lesie jest niesamowicie przyjemnie, pogoda dzisiaj rewelacyjna, chociaż patrząc na prognozy, to od jutra ma być spore załamanie... nie będzie tak przyjemnie. 
Korzystam więc póki mogę :) 
Jadąc szukam, kapliczek, krzyży... może któraś mnie zaciekawi, zainteresuje, tuż przed Panewnikami staję na chwilę przy dość siermiężnym betonowym krzyżu... żadnej inskrypcji... nic... po prostu krzyż... 

Przydrożny krzyż w pobliżu starych panewnik
Przydrożny krzyż w pobliżu starych panewnik © amiga

Ruszam dalej i robię sobie jeszcze jedną krótką przerwę przy stawie przy Akademikach, szybka fota i gnam do domu :)
Staw w okolicy Akadamików
Staw w okolicy Akadamików © amiga

Środa rano

Środa, 29 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Z rana chłodno... gdy wyszedłem na zewnątrz po 7:10... poczułem, że temperatura spadała w stosunku do ostatnich dni... Jedynie 6 stopni... Długie spodnie, długa bluza i wiatrówka... a i tak czuję zimno... 
Chwilę trwa zanim się rozgrzewam, jedynie pociesza mnie to, że słońca jest na niebie, może więc będzie cieplej... Jadę szosami, im szybciej dojadę tym lepiej, w pracy i tak dzisiaj będzie młyn... Sporo do zrobienia... Ale w jakiś sposób lubię to... :) lubię gdy coś się dzieje... 
Na drogach względnie pusto... po wczorajszych korkach w okolicy Wirka nie ma śladu, to musiało być coś chwilowego... może coś na A4-ce w końcu niedaleko jest zjazd... Już do tego raczej nie dojdę... Wiatr wyraźnie się odwrócił, czuję, że jadę cały czas pod górkę, chyba najbardziej poczułem to przejeżdżając przez hałdę w Bielszowicach... Normalnie na góralu można tutaj gnać 35km/h dzisiaj mocno naciskając na pedały wykręcam ledwo 24... a jest z górki... Wietrzna ta wiosna w tym roku... :)

Może ostatni raz mam okazję przejechać tutaj rowerem?
Może ostatni raz mam okazję przejechać tutaj rowerem? © amiga

Środa wieczór

Środa, 29 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam, z pracy około 17... jest chłodno... jedynie 10 stopni... ale jest też słonecznie... korki w Gliwicach powodują, że nieco zmieniam drogę, a przejeżdżając obok cmentarza hutniczego postanawiam go odwiedzić... :)

Pomnika Johna Baildona
Pomnika Johna Baildona © amiga

Na cmentarzu hutniczym w Gliwicach
Na cmentarzu hutniczym w Gliwicach © amiga

Dzisiaj jadę lasami, terenem... W lesie zaskakuje ilość spacerowiczów, rowerzystów, pomimo dość niskiej temperatury chyba wszyscy potrzebujemy już słońca... ciepła... Powoli wszystko jest już zazielenione, ukwiecone... słychać śpiew ptaków... :)

Na Halembie moją uwagę przykuwa kwitnące drzewo, zjeżdżam w pobliże focę... 

Ukwiecone drzewo
Ukwiecone drzewo © amiga

Tylko,... czegoś mi brakuje... coś jest nie tak, po chwili już wiem, nie ma kominów elektrowni, zostały zlikwidowane... zburzone... 

Czegoś mi tutaj brakuje... zawsze były kominy elektrowni Halemba
Czegoś mi tutaj brakuje... zawsze były kominy elektrowni Halemba © amiga

Wsiadam ponownie na rower i gnam na Panewniki... tam mała przerwa przy przydrożnym krzyżu... widzę czaszkę które zbiera Karolina
Kilka zdjęć i ruszam dalej, do domu już niedaleko... 
Przydrożny krzyż w Starych Panewnikach
Przydrożny krzyż w Starych Panewnikach © amiga

Czyżby to była czaszka...?
Czyżby to była czaszka...? © amiga

Pomimo chłodu piękne popołudnie :) świetnie się jechało

Wtorek rano

Wtorek, 28 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Wsiadając na rower czuję dalej dyskomfort, odwodnienie po weekendzie powoli mija, organizm zaczyna dochodzić do siebie... Trochę w czarnych barwach widzę wyjazd 9 maja... Ale teraz to nieważne...

Wiatr mam w plecy... wiec dojazd powinien być w miarę szybki... na drogach dość spory ruch i to chyba jedyny problem... 12 stopni z rana :) pięknie... krótkie gacie i długa bluza starczają... Jeszcze ze 4 stopnie więcej i będzie rewelacyjnie... 

Przez chwilę myślałem by pojechać podobnie jak wczoraj lasem... jednak nie... późny wyjazd i prawie pewność, że w pracy będzie sajgon, skutkuje tym, że jadę szosami, jedynie krótki epizod w parku w Zabrzu poprawia mi humor :)


Zażółciło się :)
Zażółciło się :) © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 28 kwietnia 2015 · Komentarze(1)
Z firmy wychdzę jakieś 10 minut po 17... Udało się przeczekać ulewę... radary meteo pokazuję, że gdzieś od południowego wschodu zbliża się kolejna chmura... ale w tej chwili jest dopiero gdzieś za Pszczyną... 

Wieje paskudny silny wiatr... trochę dziwna sytuacja, bo czuję, że mam go w plecy a chmury poruszają się dokładnie w przeciwną stronę... Gnam szosami... jedzie się dość przyjemnie....
Na Wirku jednak widzę że jest jakiś wielki korek, we wszystkich kierunkach, coś się stało? 
Podejmuję decyzję, że jednak wpakuję się lekko w teren pojadę wzdłuż potoku Bielszowickiego..., ech gdyby on tak nie śmierdział... masakra... 
Na wysokości gródka postanawiam sprawdzić ścieżkę prowadzącą gdzieś w kierunku centrum Kochłowic... przyznam się, że nie sprawdziłem tego na mapach, na zdjęciach satelitarnych, jadę na czuja...

Okazuje się, że droga jest ślepa... muszę zawrócić... w między czasie zrywa się bardzo silna wichura... uciekam na szosy... i pędzę ile sił w nogach do domu... 
Pod koniec trasy zaczyna kropić..., a gdy jestem w domu zaczyna lać... 

Na szlaku wzdłuż
Na szlaku wzdłuż "potoku" Bielszowickiego © amiga

Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga

Poniedziałek rano...

Poniedziałek, 27 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Po bardzo rowerowym weekendzie, firmowo - Karolinowym :).... Przyszła pora na prozę życia... Pora na dotarcie do firmy... Wstawanie idzie tak sobie... na szczęście budzik ma dar przekonywania... 
Na rower wsiadam dopiero około 7:15... o ile zakwasów nie mam, to cztery litery czuję wyraźnie... nie mogę dobrać sobie pozycji na siodełku... 
Wiem, że dzisiaj raczej pojadę spokojniej, wolniej, jest ciepło... 12 stopni... świeci słońce... więc... cóż... w Panewnikach wjeżdżam w lasy... pojadę trochę dłużej, ale nie mam ochoty na jazdę wśród samochodów... 
Większość tej drogi to powtórzenie tego co zaliczyłem w sobotę prowadząc wycieczkę... wczoraj popadywało, i mniej jest pyłu, piasek też bardziej ubity... Ciekawi mnie to, jakie będą komentarze po wycieczce w firmie... czy nie przegiąłem z terenem, z odległością... Jak będą się czuli uczestnicy i czy jeszcze kiedyś z nami pojadą?
W takim sobie czasie docieram do firmy, 4 litery już tan nie bolą, chyba się rozmasowały :)... Ciekawe jak będzie w trakcie powrotu... ;P

Piękny poranek w lesie
Piękny poranek w lesie © amiga