Wpisy archiwalne w kategorii

do 68km

Dystans całkowity:12663.22 km (w terenie 3720.00 km; 29.38%)
Czas w ruchu:654:42
Średnia prędkość:19.34 km/h
Maksymalna prędkość:63.76 km/h
Suma podjazdów:65222 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:544565 kcal
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:46.56 km i 2h 24m
Więcej statystyk

Masa Krytyczna w Katowicach

Piątek, 27 kwietnia 2012 · Komentarze(5)
Wcześnie rano rozmowa z DJK71 i decyzja, jedziemy na masę do Katowic. Ok 15:00 Darek zmienia plany, niestety.
Jednak jak się powiedziało A, to trzeba było jechać.
Wyjazd z firmy ok 16:10 - mam sporo czasu (tak mi sięwydaje), po drodze uzupełniam paszę i płyny w pobliskim sklepie i jadę. Na ulicach masakra, której spodziewałem się już rano, wiele osób dzisiaj wyjechało wcześniej z pracy i pewnie będą się ewakuować za miasto. W wielu miejscach korki, zaciska równo, ale w końcu jadę rowerem, mam przewagę ;).
W lesie i na bocznych drogach jest całkiem przyjemnie, jedynie trochę pieszych baranów postanowiło iść środkiem dróg.
Po dojeździe do Katowic, niestety trochę więcej ruchliwych szos, co chwilę światła, skrzyżowanie itd. 10km po mieście pokonałem w ok 40 min. Tragedia.
Spóźniłem się kilka min. na Masę Krytyczną w Katowicach, peleton dogoniłem w okolicach pętli Słonecznej. W trakcie przejazdu pogaduchy, ze znajomymi i nieznajomymi ;). Na koniec przy Teatrze możemy spokojnie porozmawiać, a chwilę później rozstajemy się.
Jadę sam, bulwarami Rawy, doliną 3 Stawów i wyjeżdżam w Ochojcu na ul.Szenwalda.

Dzień niesamowicie piękny, ciepły, warto było wybrać się na Masę w Katowicach, w końcu poznać się w Realu.
Samo miasto na dzień dzisiejszy to jedna wielka tragedia, wielki plac budowy, może i będzie pięknie za jakiś czas, ale może trzeba było przebudowę podzielić na kilka etapów, a nie robić wszystko na raz.


2 dzisiejsze foty
Księżycowy krajobraz © amiga


Zachód słońca © amiga


Na masie niestety nie pofociłem :(




dopracowo podeszczowo

Piątek, 13 kwietnia 2012 · Komentarze(4)
Kolejny dopracowy poranek. Droga niby ta sama, ale nie taka sama, po całonocnej ulewie w wielu miejscach utworzyły się rozlewiska, leśne ścieżki nieco rozmiękły. Na szosach też nieciekawie, każda zmiana pogody powoduje zwiększenie liczby niedzielnych kierowców na drogach, kilka razy zrobiło mi się ciepło, gdy kretyn wyjeżdżał z posesji nie patrząc czy coś jedzie. Skończyło sie na szczęście na ostrym hamowaniu i podniesieniu poziomowi adrenaliny. Chyba pora pomyśleć o nalepkach z Karnymi K******i.

w lesie po deszczu © amiga


da się tędy jechać ? © amiga


Kadencja: 41 (oj)

W końcu po okolicy ....

Niedziela, 1 kwietnia 2012 · Komentarze(3)
Wczoraj wieczorem rower w końcu doczekał się mycia, przeglądu, nasmarowania, był piękny czyściutki, lśnił. Coś trzeba był z tym zrobić bo strasznie kłuło po oczach. Więc, gdy dzisiaj trochę się wypogodziło dosiadłem rumaka i w drogę. Plan był prosty: teren, teren, teren. W końcu jakaś odmiana po nudnych dojazdach dopracowych ;P. Wybrałem się więc w kierunku Lędzin, praktycznie na całej długości trasy mogę się cieszyć lasami.

W okolicach Murcek, ktoś łaskawie położył nową nawierzchnię na ścieżkach rowerowych i jest niby fajnie, ale rower po tym specjalnie nie chce jechać, a przynajmniej nie tak jakbym chciał aby jechał.
Nowa nawierzchnia © amiga


Za Murckami już bez problemów, delikatne zjazdy i podjazdy, jest pięknie, pogoda dopisuje, aż do stawu w Hamerli, gdzie zaczyna padać śnieg.
Hamerla - nas stawem © amiga

Zaczyna delikatnie prószyć śnieg © amiga

Na chwilę przestaje,
Zasieki na polu © amiga


ale od Lędzin zaczyna się mała śnieżyca, niewiele widzę, wmordę wiatr skutecznie utrudnia mi jazdę, na dokładkę część dróg jest mocno rozmiękła, rower się zapada, chwilami jazda jest niemożliwa.

Nic nie zostało .... © amiga


Dojeżdżając do domu, znowu się wypogodziło, jest pięknie :), poza tym udało się dokręcić kilka kilometrów, odwiedziłem starą trasę, trochę się zmęczyłem, i chyba tego mi brakowało.

Kadencja: 60

Popracowo w terenie

Środa, 28 marca 2012 · Komentarze(3)
Trochę nietypowo. Po pracy droga na Helenkę, jadę bocznymi drogami i ścieżkami leśnymi, czasami ścieżkami polnymi. Na miejscu chwila przerwy i ruszam już dalej z Darkiem w teren. W końcu jego rower musi nabrać charakteru. Jedziemy po bliskiej okolicy, DSD, Hałda Popłuczkowa w Tarnowskich Górach, sporo lasu, jest pięknie, pogoda wymarzona, jedynie wiatr daje nam się kilka razy we znaki.

Pomimo tego, że widujemy się praktycznie codziennie to specjalnie nie ma okazji porozmawiać, tym razem możemy nie myśleć o firmie, o sprawach zawodowych. W końcu możemy na spokojnie szczerze pogadać o wszystkim.

Nowy rower Darka pokazuje pazur, w tych samych warunkach, zostaję daleko w tyle, na podjazdach też mam wrażenie, że muszę się więcej nakręcić.
Ps. Obiecanych zdjęć niestety nie będzie :(, aparat został na Helence. Myślę, że odrobię to z nawiązką wkrótce.

Orzesze

Niedziela, 25 marca 2012 · Komentarze(6)
Opis będzie krótki, ale znowu mam problem z czasem.... niestety nie chce się rozciągnąć
Dzisiaj z rana pobudka. Umówiłem się w Orzeszu na spotkanie z DJK71, Anetką, Wikorem i Igorkiem. Wyjechałem ok 8:30 bez wstępnego plany trasy, zależało mi głównie na czasie dojazdu. Początkowo droga na Mikołów nie sprawiała mi specjalnie problemu, kilka razy nią jeździłem więc poszło szybko. Jedynie przy samym mieście ktoś zwinął drogę ...
A droga gdzie ? © amiga

Reszta trasy to droga na Łaziska Górne i później Orzesze w większości po szosach. Na miejscu powitanie z całą wesołą rodziną K ;) Nieco później zaczynają się zawody, pierwszy na trasę rusza Igorek
Igorek na traie © amiga

Już na mecie ... © amiga

i w efekcie zajmuje 3 miejsce :)
Biegiem po nagrody © amiga

We are the Champions © amiga


Chwilę później na nieco dłuższej trasie jedzie Wiktor, tym razem na nowym rowerze, którego hmm .... nie zna jeszcze ale i tak przyjeżdża tuż za czołówką.

Wiktor na trasie © amiga


Na miejscu jeszcze kilka spotkań Bikestatsowych i nie tylko.
Szybko jednak kończy mi się czas, pora się pożegnać i ruszyć w drogę powrotną, tym razem jednak przyjrzałem się mapom i wybrałem bardziej optymalną trasę do Katowic, bez żadnych DK44 i innych wybryków, w zasadzie 80% to leśnie i polne ścieżki, czasami nieco dziwne, rozjeżdżone przez ciężki sprzęt, ale wolę to niż drogi. Pogoda wymarzona, może jedynie przeszkadza silny wiatr, ale i tak jest/było pięknie.
Tunel ... koło Orzesza © amiga


Pole, pole © amiga


Droga do .... © amiga


Mech © amiga

Kadencja: 60

Dabrowa Górniczna->Katowice

Sobota, 24 marca 2012 · Komentarze(3)
Wczoraj wieczorem wypad do Łośnia. W końcu trzeba było przywrócić notebooka do stanu używalności. Na miejscu przywitała mnie Kosma i Musta ;) Po kilku godzinach odtwarzania i aktualizacji udało się przywrócić prawie pełną sprawność komputera :). Przynajmniej Monika nie chce mnie już zabić :)
Rankiem szybka pobudka i ruszamy w drogę do Katowic. W końcu Rowerowa Norka jest jednym ze sponsorów maratonu pieszego w Katowicach
Na miejscu spotykamy drużynę Pięknowłosych (djk71, WRK97), coś strasznie zadowoleni są :) i zaczynam się chyba domyślać czemu :)

Ps. Dzięki Monika za dzisiejszy przeciąg, samemu chyba wybrałbym wersję pociągową, a tak poznałem genialną trasę z Dąbrowy Górniczej do Katowic i miałem okazję trochę pokręcic w sympatycznym towarzystwie

Jedyny zgrzyt to kretyn w blachosmrodzie który najpierw nas wyprzedził, później zajechał drogę, a w końcu skręcił w lewo. Masakra.
Kadencja: 60
Opis bardzo lakoniczny, niestety w chwili obecnej czasu mi troszeczkę brakuje.

Poniżej kilka dzisiejszych fot:

Musta © amiga


ścieżka rowerowa ? © amiga


tędy da się jechać rowerem ? © amiga


Łagisza © amiga


Chyba się domyślam czemu tacy szczęśliwi © amiga

Jak zepsuć laptopa ...

Niedziela, 18 marca 2012 · Komentarze(3)
Wpis trochę nietypowy bo ... w zasadzie kilka połączonych wyjazdów.

W sobotę wyjazd do Łośnia. Cele dwa - zepsucie Notebooka Kosmy oraz pofocenie kolczyków. Wyjazd dość późno około 17:00 jest ciepło więc w końcu można zrzucić zbędne kurtki i dodatkowe ocieplacze. Trasa szybka przyjemna, bez lodu, bez błota na drodze i silnego wmodręwiatru.
Dymy na łąkach ... © amiga


W ciągu ok 1:40 dotarłem do Łośnia, krótkie powitanie i zabieramy się za robienie backupu Danych z Notebooka. Włączamy opcję przywracania ustawień fabrycznych i po 40 min okazuje się, że coś idzie nie tak, po resecie nie ma systemu, nie ma nic. Oż ty w modrę … . Nie byłem przygotowany na taką niespodziankę. Miało być prosto łatwo i przyjemnie, a wyszło … jak wyszło.
Dziwny ten kot ... © amiga


Uruchomiliśmy zastępczy komputer stacjonarny i tyle. Rankiem zamiast zająć się foceniem kolczyków, bezskuteczne poszukiwania płyt instalacyjnych z systemem. Więc szybka decyzja o powrocie pociągiem do Katowic z komputerem Moniki, na miejscu reanimacja komputera. I ok 16:00 wyjazd do Sosnowca gdzie umówiliśmy się na przekazanie właścicielce laptopa
Dzisiaj czemuś, zmęczony, zamiast na rowerze wybrałem wersję pociągiem do Katowic.
I na koniec 2 kolejne zdjęcia autorskiej biżuterii rodem z Rowerowej Norki
Gadgety na Allegro
Więcej na blogu Kosmy100

Uaha rowery dwa, Uaha na drzewie wisiały ... © amiga


śledzik © amiga

Przewartościowanie ...

Piątek, 9 marca 2012 · Komentarze(13)
Weekend zapowiadał się co najmniej ciekawie, małe spotkanie bikestatstowe w Rowerowej Norce. W Piątek pozbierałem się i ruszyłem z nieco ponad 2 godzinną wyprawę na Pastwisko do Łośnia. Wyjechałem dość późno, związane to było z wcześniejszą wizytą w serwisie rowerowym (w kilometrówce tego wpisu jest to uwzględnione – ok. 1.86km). Droga prowadziła wytyczoną nieco wcześniej trasą przez Giszowiec, Mysłowice, Sosnowiec, Strzemieszyce … . Można by o tym długo pisać tylko po co. Denerwujący był jedynie ruch na fragmentach trasy i pozimowe dziury w drodze.
Na miejscu przywitanie z Kosmą100 i Jurkiem57. Chwila odpoczynku rozmowy z Jurkiem (Monika była jeszcze w pracy Shit). Zajęliśmy się rozmową o … tu zaskoczenie … rowerach … itp. :). Wkrótce dołączyli do nas Młynarz, Asiczka, Djk71, Anonimowa Anetka ;P, Viktor, Igorek.
Snując plany na dzień następny i długo rozmawiając, słuchaliśmy monologów Jurka. Początkowo wydawało mi się, że trzeba mieć niesamowitą pamięć aby zapamiętać tak obszerne fragmenty m.inn Pana Tadeusza, odkryłem jednak, iż gdzieś w zakątkach mojego zrytego beretu one również się zachowały, czają się i naprawdę niewiele potrzeba aby je odtworzyć. Masakra, nie przypuszczałem, że po kilkudziesięciu latach które upłynęły od nauki trzynastozgłoskowca, dalej go …. pamiętam. W tamtych czasach jakoś nie byłem w stanie tego docenić, może dlatego, że bliżej mi było do matematyki gdzie wszystko jest proste, logiczne, jedno wynika z drugiego, może poza aksjomatami ;) (wiem poleciałem). Kilka lat temu coś się we mnie zmieniło i zmienia się dalej. Doceniam inne kino, inna muzykę, inne książki. Chyba rośnie we mnie obcy … a może na starość przemieniam się w piękną wielką purchawkę ;P Jeszcze trochę i zacznę oglądać mecze … masakra …
Po niesamowitym wieczorze nastąpiło to co nieuchronne, po kolei wpadaliśmy w objęcia Morfeusza … (nie tego z Matrixa).

Pobudka dość wcześnie rano. Plan dnia obejmował poszukiwanie „Twenty Ninera” godnego Króla Dariusza III . Kiedyś pewnie by mnie to zdziwiło, teraz już nie. W samym Krakowie nasza wesoła kompanija podzieliła się na 2 grupy. Grupa ”Łysego Faceta” udała się na przegląd sklepów rowerowych a grupa „Rudej Dziewczynki” i Młynarza udała się na Wawel. Przyłączyłem się do tej drugiej … w zasadzie innej możliwości nie miałem (i źle mi z tym nie było) :)
Dawno nie byłem w Grodzie Kraka, skala zmian jakie tu zaszły poraża, wszystko piękne, odrestaurowane, tysiące turystów z całego świata, chwilami próbowaliśmy odgadnąć po języku co to za nacja. Śląsk i moje rodzinne Katowice wyglądają przy tym jak wymarłe miasto, gdzieś na peryferiach świata. Przecież i u nas są piękne zakątki, miejsca które warto pokazać. Jednak kolejne decyzje włodarzy śląsko-dąbrowskich miast idą chyba nie w tą stronę. „Kurtury” Panowie „Kurtury” , a reszta sama przyjdzie.

Co jest grane © amiga


Kobieta mnie bije © amiga


Grupa Młynarza © amiga


Ruda dziewczynka © amiga



Wpuście mnie .... © amiga


Smok analog © amiga



Anonimowa Anetka & Znajoma100 © amiga


Popołudnie w Krakowie © amiga


Co ty królu złoty © amiga



Po jakimś czasie nasze 2 drużyny ponownie zostały scalone pod Smokiem Wawelskim i już razem udaliśmy się na rynek. Pogoda wymarzona, może troszeczkę chłód dawał się we znaki, ale nie to było naszym największym zmartwieniem. Kilkadziesiąt fot później trzeba było zbierać się w drogę powrotną. Jeszcze krótka wizyta w McDonalds i po godzinnej jeździe byliśmy powtórnie na pastwisku. Kolejny wieczór upłynął na pogaduchach, wizytach w pobliskim sklepie w celu uzupełnienia paszy. Jednak główną atrakcją wieczoru był pokaz zdjęć tych dzisiejszych jak również tych sprzed kilku lat. Ech piękne czasy, już chyba nie wrócą, ale są wspomnienia, są zdjęcia … .
Morfeusz ponownie wygrał z nami, może jednak nie z wszystkimi .. Jeszcze wiele godzin później po domu rozchodził się odgłos uderzeń w klawisze maszyny do pisania. To Młynarz tworzył nowy poemat dla potomności.
Nastał poranek 3 dnia … pora było się zbierać, dzisiaj czekało mnie przyjęcie gadżetów powracającej na łono ojczyzny Siostry z Francji. Powrót do domu miał być rowerowy, jednak pogoda sprawiła małego psikusa. Rano siąpił deszcz, później spadł grad, śnieg, znowu deszcz … Chyba ktoś mi próbował coś przekazać, może żeby nie opuszczać Łaskowej Jaskinii Rowerowej ? Niestety obowiązki wzywały, a czas nieubłaganie gdzieś uciekał. Dałem się więc odwieźć do domu samochodem. Na miejscu czekała już na mnie ekipa przeprowadzkowa, kolejne 2 godziny minęły mi na bieganiu z paczkami z dołu na górę, resztki wypitego dzień wcześniej piwa gdzieś się ulotniły. Wykończony w końcu przed 15:00 wróciłem do domu. Wieczorem wygospodarowałem trochę czasu aby skrobnąć na bloga . Myślę, że ten weekend przewartościował ponownie moje podejście do świata ludzi, a to za sprawą towarzystwa w gronie którego się znalazłem. Dziękuję za to doświadczenie i za waszą znajomość, przyjaźń, wspólny weekend ... :)

A i jeszcze najważniejsza sprawa KUPUJCIE GADGETY w ROWEROWEJ NORCE. Są niesamowite.
Sklep Rowerowa Norka
Rowerowa Norka na Allegro

Rowerowe kolczyki © amiga


Kocie oczy © amiga


Rowerowa bransoletka © amiga


kolyczyki Bikestats © amiga


Ps. Wiele, rzeczy nie udało się w weekend zrobić, a nawet zacząć, niestety czas nie był z gumy. Odrobimy to przy okazji.

Królowa śniegu

Niedziela, 26 lutego 2012 · Komentarze(1)
Kategoria do 68km


Po wczorajszej miłej wycieczce na pustynię dzisiaj nastąpił moment pożegnania się z Kosmą i Mustą. W chwili wyjazdu pogoda jest rewelacyjna, piękne słońce, jest ciepło (jeżeli można tak napisać o zerze stopni).

więc stąd te chmury © amiga


Jadę podobną trasą jak wczoraj, tyle, że w odwrotnym kierunku. Jakoś dziwnie szybko się jedzie, może to ta pogoda, a może to że doładowałem baterie ? Po godzinie jestem już na wyjeździe z Sosnowca i kieruję się do centrum Mysłowic. Niestety ktoś tam u góry chyba mnie nie lubi, zaczyna wiać bardzo silny wiatr i pojawiają się płatki śniegu. Niedobrze. Zatrzymuję się na chwilę przy Biedronce Mysłowickiej, szybkie uzupełnienie płynów i zapasów energii i ruszam dalej. Nie ma na co czekać, wygląda na to, że pogoda nie będzie mnie rozpieszczać. Ostatnie 15km jadę w śnieżycy, za Giszowcem wjeżdżam w las, tu wieje zdecydowanie mniej, ale za to spotykam się z lodem i śniegiem na ścieżce rowerowej. Prędkość średnia mocno spada, ale w końcu nie chodzi o to aby się zabić, tylko dojechać :)

Jestem w lesie © amiga


Jeszzce kilka km © amiga


Marzy mi się już wiosna. Temp. > 15 stopni, bez śniegu. Jeszcze chwilę trzeba będzie na to poczekać, Królowa Śniegu jeszcze nie odpuszcza.
Dzięki Kosma za wczorajszy dzień :)

wilijo, w zasadzie po wiliji

Sobota, 10 grudnia 2011 · Komentarze(7)
Po wczorajszej wigilii firmowej dzisiaj czułem się niespecjalnie. Kac mocno męczył, chociaż w zasadzie nie wiem po czym. Dzisiejszy poranek był ciężki, ale co ja nie dam rady .... ? Rano odwiedziny kilku okolicznych sklepów. Zaliczenie 2l koli i ... prawie jak nówka postanowiłem się przejechać gdzieś ... . Pogoda piękna, jak .... nie w grudniu, około 13:00 w końcu wyjechałem. Miałem ok 3 godziny czasu, więc bez kombinowania pojechałem standardową trasą przez Murcki, Lędziny, Mysłowice, Wesołą, Giszowiec i wróciłem do Ochojca. Wczorajsza "wilijo" męczyła mnie przez całą drogę, dodatkowo w którejś z przydrożnych kałuż zamoczyłem lewą nogę i ostatnie 10 km były walką z własną słabością. Przemarznięte palce dawały mocno znać o sobie, przynajmniej je czułem i wiedziałem, że jeszcze tam są. :) Dopiero kąpiel w domu rozwiązała ten problem.

Miałem okazję w końcu w samotności jadąc na rowerze przemyśleć kilka spraw, zastanowić się co dalej. Przy takiej pogodzie można było wszystko widzieć w różowych kolorach. Chociaż wiem, że tak nie jest i .. nie będzie. Przyszły tydzień oceniam raczej na ciężki. Ale od czasu do czasu trzeba dostać w du.ę, żeby zrozumieć jak było rewelacyjnie i bezproblemowo wcześniej i jak może być.

Starczy tego smęcenia. Coraz bliżej do wiosny więc będzie można znów poszaleć na trasie Katowice->Gliwice :) Jeszcze tylko 3 miesiące zimy

Klika dzisiejszych fot:

Jesienne klimaty © amiga



rzeczka pod Lędzinami © amiga


Pole pod Lędzinami © amiga


Pole pod Lędzinami - jeszcze raz © amiga


Mysłowice - zalew Wesoła Fala © amiga


Zapis trasy:


Kadencja: 58

Kilometrówka zawiera dodatkowo ok 3-4km z wcześniejszego wyjazdu po mleko do .. mlekomatu :)

Hasiok: Adrian