Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2016

Dystans całkowity:787.51 km (w terenie 34.00 km; 4.32%)
Czas w ruchu:36:12
Średnia prędkość:21.75 km/h
Maksymalna prędkość:45.83 km/h
Suma podjazdów:3395 m
Maks. tętno maksymalne:179 (97 %)
Maks. tętno średnie:143 (77 %)
Suma kalorii:29735 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:30.29 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 21 listopada 2016 · Komentarze(0)
Ruszam trochę przed 17. Jest obłędnie ciepło, wieje wiatr z południa, jest ciemno... i względnie pusto na drogach. Mam nadzieję, że nie będzie wielu wariatów na drogach, nie mam dzisiaj na to ochoty. 
Staram się mimo wszystko korzystać z bocznych dróg, tam gdzie się da i gdzie to ma sens. Odwiedzam Poznańską, od tygodnia niewiele się tutaj zmienia. brakuje jednej warstwy asfaltu... Ciekawe kiedy ją wyleją. 
No i znowu cisza na Poznańskiej
No i znowu cisza na Poznańskiej © amiga
Trochę ruchu jest w Zabrzu, za to cała Ruda Śląska pusta :), pięknie się jedzie, pogoda idealna...  szkoda tylko, że dzień taki krótki..., że nie mogłem pojeździć przy słońcu... chociaż pamiętam niedzielę, gdzie wraz z Karoliną gnaliśmy tu i tam, słońce pojawiało się i znikało... a dzień był prawie idealny... gdyby jeszcze tak w terenie było bardziej sucho. 
Ceny paliwa
Ceny paliwa © amiga
W Wielu miejscach zaskoczyły mnie mokre czy raczej wilgotne drogi... najczęściej były to okolice lasów, zbiorników wodnych... gdyby przymroziło było by nieciekawie, ale wg norwegów jeszcze koło tygodnia ma być ciepło :) jak dla mnie zimy mogło by nie być, przynajmniej na śląsku i w łódzkim. ew. na święta może trochę popruszyć... 
Pusto na drogach
Pusto na drogach © amiga
Wylot z Medyków
Wylot z Medyków © amiga
Na spokojnie docieram do Piotrowic i tutaj zaskakuje mnie długi korek... dobrze, że do domu już niedaleko, objeżdżam toto po chodniku. Jakieś 10 minut później jestem w domu, kąpiel jest mi potrzebna. Ciuchy lądują w praniu... Jutro mam nadzieję, że będzie jeszcze cieplej :)
W Piotrowicach korek
W Piotrowicach korek © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 21 listopada 2016 · Komentarze(1)
Jest prawie kwadrans po 7 gdy ruszam, drogi mokre, ale jest niesamowicie ciepło, jedna warstwa ubrań została w domu... świeci słońce, zapowiada się wyjątkowo ciepły u ładny dzień, cieszy mnie to, że jadę do pracy..., jadę oczywiście na rowerze. 

Początkowo spory ruch, szczególnie w Piotrowicach, gdy jednak opuszczam Katowice to i na drogach robi się luźniej, drobny zacisk jest w samym centrum Kochłowic.. przepuszczam 2 samochody i mogę jechać. Na Wirku nie ma już żadnych problemów. 
Zapowiada się piękny i ciepły dzień
Zapowiada się piękny i ciepły dzień © amiga
Słońce świecie gdzieś zza pleców
Słońce świecie gdzieś zza pleców © amiga
Bielszowicka jak zwykle pusta, podobnie jak i same Bielszowice. Wyraźnie czuję, że wiatr mnie wspomaga... wieje gdzieś z tyłu... coś mi się wydaje, że wieczorem będę na niego psioczył. 
Drogi gdzieniegdzie puste ;)
Drogi gdzieniegdzie puste ;) © amiga
W Zabrzu jestem tuz po ósmej, decyduję się nawet przejechać ul Winklera, wydaje się dość pusta, boję się jedynie jakiegoś sporego ruchu na wysokości węzła z DTŚką, jakimś cudem gdy docieram na miejsce samochodów nie ma, wbijam się bez zatrzymywania na rondo... tyle, że na samym rondzie 2 pasy lekko przyblokowane. Stoi policja i 3 samochody, kręcą się ludzie z pomocy drogowej... chyba nic groźnego, niemniej przynajmniej jeden z samochodów nie nadaje się do dalszej jazdy.. bez koła trochę trudno się jedzie.
Góralem tędy nie jeżdżę... ale dzisiaj... na szaraku... czemu nie
Góralem tędy nie jeżdżę... ale dzisiaj... na szaraku... czemu nie © amiga
Dzwon w Zabrzu na rondzie przy DTŚce
Dzwon w Zabrzu na rondzie przy DTŚce © amiga
Wyjeżdżam na spokojnie z Zabrza, jestem w Gliwicach, natykam się na autobus linii 197 i do samej firmy to ja to on mnie wyprzedza... taka zabawa w kotka i myszkę, w końcu na Zabrskiej autobus kończy w korku a ja jadę dalej, może nie do końca zgodnie z przepisami, bo po chodniku, jednak nie będę kwitł w tym czymś... tym bardziej, że do firmy mam może 150 m
197 mnie wyprzedza, widzieliśmy się już kilka razy.... a coś czuję, że jeszcze ze 2 może 3 się zobaczymy
197 mnie wyprzedza, widzieliśmy się już kilka razy.... a coś czuję, że jeszcze ze 2 może 3 się zobaczymy © amiga
Jest i Gliwicki rowerzysta :)
Jest i Gliwicki rowerzysta :) © amiga
Coś musieli namieszać, w tym miejscu raczej nie zdarzały się korki
Coś musieli namieszać, w tym miejscu raczej nie zdarzały się korki © amiga
Spoglądam na zegarem, całkiem przyzwoity czas... warunki idealne... pewnie to dlatego... rower w sumie też wziąłem szybszy ;)

Bal na stacji w Koluszkach...

Niedziela, 20 listopada 2016 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Wyspany wypoczęty, wstaję o 5:00, mam sporo czasu, gdy ruszam jest koło 6:00, jadę na dworzec PKP w Katowicach. Gdy jestem na miejscu zahaczam o maka, potrzebuję kawy a tą mogę kupić właśnie w maku, reszta sklepów albo jest jeszcze zamknięta, albo dopiero się otwiera.  Z zainstalowanym kubkiem udaję się na peron. Mija kilka minut i przyjeżdża pociąg. Mam trochę czasu by odpocząć... 

Zestaw startowy
Zestaw startowy © amiga

Dojeżdżam na czas do Piotrkowa Trybunalskiego, witam się z Karoliną, omawiamy wstępny plan, a ten jest dość prosty jedziemy do Koluszek, po drodze co nieco zwiedzając, jako, że w nocy lało, postanawiamy dzisiaj nie pakować się w teren, tam pewnie będzie błoto. 
Ruszamy... 
Ujeżdżamy może kilka km, gdy postanawiamy podjechać pod pomnik ofiar katastrofy kolejowej z 1960 roku, oczywiście dojazd wg mapy szutrowy. Szuter szybko okazuje się dość błotnistym szlakiem, ale co tam damy radę... rozgrzewamy się... wystarczyło 200 m spaceru. Coś nam nie wyszło unikanie terenu ;)
A miało nie być terenu ;)
A miało nie być terenu ;) © amiga
Szutry trochę zaskakują
Szutry trochę zaskakują © amiga
Tablica upamiętniająca katastrofę kolejową z 1960 roku
Tablica upamiętniająca katastrofę kolejową z 1960 roku © amiga
Kilka zdjęć pod pomnikiem i możemy ruszyć dalej, kierunek Moszczenica, gdzie mają być ruiny pałacu. Daleko nie ma, tyle, że jeszcze trzeba jakoś wyjechać z lasu, przed nami jeszcze dobre kilkaset metrów lekko błotnistego szlaku ;) 
Uwielbiam Ją :)
Uwielbiam Ją :) © amiga
Gdy wyjeżdżamy na asfalt, cieszymy się jak dzieci :), obiecujemy sobie, że to ostatni teren dzisiaj, zero wjazdu do lasu...  Wkrótce docieramy do Moszczenicy, oczywiście pakujemy się na skróty przez park... tyle, że znowu mamy okazję jechać po błocie, po kałużach... coś nam nie wychodzi unikanie terenu ;) Stan pałacu zaskakuje mnie, w kilku miejscach informacje o zakazie wstępu, o tym, że grozi zawaleniem i... widzę, że mieszkańcy raczej ignorują zakazy... mają gdzieś bezpieczeństwo a w pałacu niejedna impreza się odbyła, przynajmniej tak wynika z ilości śmieci wewnątrz... Kilka fot i pora ruszyć dalej, dzisiaj nie mamy zbyt wiele czasu, zresztą dzień jest bardzo krótki.. 
Ruiny pałacu w Moszczenicy
Ruiny pałacu w Moszczenicy © amiga
Podobno grozi zawaleniem, tyle, że ślady świadczą o tym iż mało kto się tym przejmuje
Podobno grozi zawaleniem, tyle, że ślady świadczą o tym iż mało kto się tym przejmuje © amiga
Wyjeżdżając z Moszczenicy podjeżdżamy w okolice młyna, zdjęcie z daleka i ruszamy na Kiełczówkę gdzie odnajdujemy cmentarz z I wojny światowej. Jest wygląd i stan trochę zaskakuje... 
Mućka coś mi się przygląda
Mućka coś mi się przygląda © amiga
W tle młyn w okolicy Moszczenicy
W tle młyn w okolicy Moszczenicy © amiga
Trochę zaskakujący cmentarz z okresu I Wojny Światowej w Kleczówce
Trochę zaskakujący cmentarz z okresu I Wojny Światowej w Kleczówce © amiga

Nieopodal w Czarnocinie też powinna być kwatera z I wojny światowej, na miejscu chwilę krążymy po cmentarzu, ale szukanie tego nie ma większego sensu... sprawdzamy kilka prawdopodobnych miejsc... i odpuszczamy. Sprawdzanie wszystkich grobów nie ma sensu. Szkoda, że nie ma jakiejś informacji... 
Ten uśmiech mnie rozbraja
Ten uśmiech mnie rozbraja © amiga
Kierujemy się do Zamościa ;), zaliczając po drodze zbiornik Czarnocin, szybkie zdjęcia i pora uderzyć na Zamoście, kilka miesięcy temu odpuściliśmy to miejsce, bo trochę by nam zaburzyło szlak, teraz mamy chwilę by tam podjechać, pod dom rodzinny Władysława Reymonta... Zanim jednak tam podjedziemy stajemy na chwilę przy starym młynie. Dom Reymonta jest może 100 m dalej, a tuż obok jest pomnik przyrody - Lipa Reymonta
Trochę się zagalopowaliśmy
Trochę się zagalopowaliśmy © amiga
Wolbórka  w okolicy Zamościa
Wolbórka w okolicy Zamościa © amiga
Karolina jak zawsze uśmiechnięta o ucha do ucha :)
Karolina jak zawsze uśmiechnięta o ucha do ucha :) © amiga
Na rogatkach Zamościa ;)
Na rogatkach Zamościa ;) © amiga
Drewniany mostek - ślisko jak diabli
Drewniany mostek - ślisko jak diabli © amiga
Młyn w Zamościu
Młyn w Zamościu © amiga

Dom rodzinny Reymonta
Dom rodzinny Reymonta © amiga

W Rokicinach-Kolonii stajemy na stacji Orlenu, już pora by się lekko rozgrzać, zaopatrujemy się w hot-dogi i gorącą kawę... 
Szczególnie to ostatnie okazuje się pomocne, z nowymi siłami możemy jechać dalej, czas niestety ucieka, zaliczany po drodze jeszcze jeden cmentarz z I wojny światowej, przydatna okazała się mapa z mogiłami z Compassu :). Trafiamy bezbłędnie. 
Kwatera z pierwszej wojny światowej w Borowej
Kwatera z pierwszej wojny światowej w Borowej © amiga
Napisy na kamieniu nagrobnym
Napisy na kamieniu nagrobnym © amiga
Spoglądamy na zegarki, pora ruszyć na Koluszki, niby daleko nie ma, ale czasu też specjalnie nie ma wiele... Dobrze, że wiatr lekko wspomaga. Wpadamy na stację Koluszki 7 minut przed odjazdem pociągu, nie mamy wiele czasu na pożegnanie.
W końcu wsiadam i jadę do domu, Karolina dość szybko daje mi znać, że jest już bezpieczna w domu... 
Słońce już zaszło
Słońce już zaszło © amiga

Docieram do Katowic około 19...  jakieś 30 minut później jestem w domu....To był piękny dzień spędzony z moją Karoliną :) Brakowało mi tego... Dziękuję :)

Piątek wieczór

Piątek, 18 listopada 2016 · Komentarze(0)
Jest już ciemno... i tak będzie przez kolejne kilka miesięcy. Tyle, że jest też ciepło :) nieco osłabł wiatr, zrobiło się... wiosennie... może to trochę za dużo powiedziane. Drzewa łyse i nie zapowiada się by szybko się zazieleniły. 
Drogi puste, nic tylko jechać... 
Ciemno wszędzie

Ciemno wszędzie © amiga
Zaglądam po drodze na Poznańską, przeraża mnie sposób remontowania tej krótkiej bocznej drogi, po raz drugi kładą asfalt, tyle, że tym razem fragmentami, masa syfu, dziur i uwijających się pracowników. Nie wiem czy się śmiać czy płakać... brakuje tylko, żeby znowu chodniki rozebrali. 
Druga wersja asfaltu
Druga wersja asfaltu © amiga
W Zabrzu trochę więcej samochodów, chwilami muszę się zatrzymać, przepuścić kilak samochodów, droga na Kończyce na szczęście pusta. Odbijam na Pawłów i Bielszowice. Chyba po raz pierwszy łapię od razu zielone światło, bez uciekania się do przejazdu po chodniku, bo oczywiście pętla indukcyjna rowerów nie wykrywa, chyba, że coś się zmieniło... 
W Bielszowicach przy stacji
W Bielszowicach przy stacji © amiga
Wirek również zaskakuje, tak pusto na dojeździe do A4ki nie było przynajmniej od wakacji. gdzie się ludzie podziali? Nie bym tęsknił do samochodów, ale jednak czegoś brak... 
Dość szybko docieram do Kochłowic i Panewnik, tam na Bałtyckiej zwalniam widzę jakiegoś zwierzaka przemykającego przez ulicę, pierwsza myśl, kot.... jednak gdy podjeżdżam ciut bliżej wiem, że to lis... ucieka gdzieś między żywopłot. Wydaje mi się, że po raz pierwszy widzę tutaj lisa. Dziki by mnie nie zdziwiły... widuję je w tym miejscu przynajmniej kilka razy do roku, ale lis... 
Chodzi lisek koło drogi
Chodzi lisek koło drogi © amiga
Cieszy mnie to, że jestem coraz bliżej domu, marzy mi się gorąca kąpiel... i ciepły kąt... ciuchy przemoczone, a raczej przepocone... lądują w pralce. Najbliższy wypad rowerowy dopiero w.... niedzielę... jak pogoda pozwoli
Piłki wracają do szkoły
Piłki wracają do szkoły © amiga

Piątek rano

Piątek, 18 listopada 2016 · Komentarze(1)
Ruszam ciut wcześniej niż wczoraj, jest ciepło, oczywiście jak na listopad... wieje dość silny wiatr chyba z południa, a może południowego-zachodu, zapowiada się słoneczny dzień.
Budzi się dzień
Budzi się dzień © amiga

Na drogach o dziwo dość spokojnie pomimo tego, że to piątek. drogi suche, jestem nieco lżej ubrany :)  Gnam przed siebie, po głowie chodzi mi by wjechać do lasu, jednak pod krótkim odcinku na Bałtyckiej odpuszczam to sobie. Ścieżka pokryta jest cienką warstewką błoto, przykryta liśćmi... na może 200m ze 2-3 razy koło gdzieś mi ucieka... Dobrze, że to góral... i szerokie terenowe opony... 


W Kochłowicach
W Kochłowicach © amiga
Przejazd przez Kochłowice i Wirek bezproblemowy, gdy jestem w Bielszowicach dochodzi ósma, ale ruchu dalej nie ma :) jadę pustymi drogami, nikt mnie nie pogania, nikt mnie nie goni, nie ma wariatów... 
W prawo na Bielszowicką
W prawo na Bielszowicką © amiga
Jedynie w Zabrzu  autobus trochę za blisko mnie mija, chwilę później uciekam do lasku Makoszowskiego, wyjeżdżam tuż przed Gliwicami. Odwiedzam jeszcze kilka miejsc, m.in. Poznańską, po raz n-ty kopią, znowu zerwali spory połać nowego asfaltu... dla mnie to obłęd..., to chore.... 
Trochę za blisko... ale tylko trochę
Trochę za blisko... ale tylko trochę © amiga
W Lasku Makoszowskim
W Lasku Makoszowskim © amiga
Docieram na spokojnie do firmy, pora się wykąpać i zabrać za pracę, a coś czuję, że dzień będzie długi... 
Wykopki... znowu?
Wykopki... znowu? © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 17 listopada 2016 · Komentarze(0)
Ruszam trochę przed 17. Coś kapie z nieba, nie przypominam sobie by coś o tym wspominały prognozy. O słońcu nie ma już mowy, poszło spać prawie godzinę temu. Wieje z południowego wschodu. Chyba. 

Gdy jadę słyszę, że strasznie mi łańcuch ćwierka, początkowo myślałem, że dojadę do domu i tam go naoliwię, ale nie wytrzymuję, dobija mnie ten dźwięk. Staję na minutę oliwię, jest zdecydowanie lepiej. 

Lekko kropi, drogi wilgotne i ten wiatr
Lekko kropi, drogi wilgotne i ten wiatr © amiga

Na drogach dość pusto, od czasu do czasu jedynie pojawia się jakiś konwój samochodów. Na szczęście nie ma wariatów takich jak Ci o poranku. Po raz pierwszy wysłałem dzisiaj filmik z jednym debilem na policję. Zobaczymy jaki i czy będzie efekt.
W tunelu pod DTŚką
W tunelu pod DTŚką © amiga
Na Wirku przymusowy postój na przejeździe, dobrze, że pociąg nie jest długi. chwila odpoczynku i jadę dalej. Pod górkę i z górki. W Kochłowicach spokojnie, pozostało około 10 km do domu. 
Zamknięty przejazd na Wirku
Zamknięty przejazd na Wirku © amiga
Gdy dojeżdżam mam lekko dość, czuję zmęczenie... czemu? zmiana korny tak wpłynęła na moje odczucia? Może... 
Już pod domem
Już pod domem © amiga
W domu i tak czeka mnie dzisiaj trochę zajęć... i jeszcze wpis... ;)

Czwartek rano

Czwartek, 17 listopada 2016 · Komentarze(3)
Ruszam obłędnie późno, jest 7:18... wieje z południowego-zachodu. Miało padać, ale prognozy się nie sprawdziły. Radary pokazują, że opady minęły nas o kilkadziesiąt km. Na drogach jednak jest mokro po wczorajszych i nocnych opadach. a raczej siąpieniu nocnym.
Temperatura na plusie i to całkiem sporo, jest +6 gdy ruszam... 
Już po 300m natykam się na pierwszego rowerzystę :), koło Famuru mam chwilę bo świeci czerwone światło, podnoszę nieco siodełko. mam wrażenie, że jest sporo za nisko. Gdy ruszam czuję, że jest lepiej ;)

Jednak są rowerzyści o poranku w listopadzie
Jednak są rowerzyści o poranku w listopadzie © amiga
Ruch na drogach jak diabli, na nieszczęście chyba więcej idiotów dzisiaj na drodze... Na Panewnickiej tuż przed Owsianą wyprzedza mnie autobus... było by wszystko ok gdyby nie odbił zbyt wcześnie w prawo... muszę hamować... Autobus jeszcze w razy zajeżdża mi drogę, w obu przypadkach gdy dojeżdżam do przystanków. Nie mam jednak ochoty na walkę z debilem... a może wysłać nagranie do KZK GOPu? Może warto gościa uczłowieczyć? Bo mam wrażenie, że prowadziła małpa... 
Kierowca autobusu to jakiś głupek
Kierowca autobusu to jakiś głupek © amiga
Zbyt wcześnie odbił w prawo... masakra
Zbyt wcześnie odbił w prawo... masakra © amiga
Kochłowice zawalone autami, piesi na szczęście nieco sterują ruchem... udaje się jakoś przejechać, za to na zjeździe przed Wirkiem jakiś głupek wyjeżdżam mi przed koła z placu spod domu... tragedii nie było, znajdowałem się około 10m od niego więc był czas by zareagować... 
Następy dzisiaj wariat
Następy dzisiaj wariat © amiga
Dochodzi ósma. cieszy mnie to, bo masa samochodów znika z ulic. tak jest i tym razem. Bielszowice prawie opustoszałe, do Zabrza dojeżdżam w okolic 8:15... wydaje mi się, że będzie spokojnie... a jedna nie... 
Na Bielszowickiej pustki
Na Bielszowickiej pustki © amiga
Kawałek prostej drogi, nie ma specjalnie samochodów a jednak jakiś debil z okolic Mikołowa wyprzedza mnie na gazetę i chwilę później hamuje. I echo odpowiedziało ...mać... mać....
SMI 6JR6 - Gość podniósł mi ciśnienie
SMI 6JR6 - Gość podniósł mi ciśnienie © amiga
SMI 6JR6 -  rejestracja debila - ku pamięci
SMI 6JR6 - rejestracja debila - ku pamięci © amiga
Do firmy jeszcze 10km... odbijam na boczne drogi, tyłami wyjeżdżam w okolicach Sośnicy, odbijam na Poznańską, zastanawia mnie po kiego grzyba wycięli tyle nowego asfaltu... dobrze nawet nie wystygł... Ale cóż mieszkamy chyba w bogatym kraju... 
Dziury w nowiutkim asfalcie
Dziury w nowiutkim asfalcie © amiga
Docieram w pobliże firmy, na Zabrskiej ruch. muszę swoje odstać, dopiero mogę ruszyć i przejechać ostatnie 300m. W sumie dobrze się jechało, nawet wiatr jakoś mi nie przeszkadzał. Za to debile za kółkiem i owszem... 

Wtorek wieczór

Wtorek, 15 listopada 2016 · Komentarze(0)


Wyjeżdżam trochę przed 17.... na drogach spokojnie, dość ciepło, w chwili wyjazdu jest około 4 stopni, to spora odmiana po porannych przymrozkach. Jadę standardową drogą, może nie do końca, wstępnie planowałem pojechać tylko szosami, ale oczywiście wpakowałem się w Lasek Makoszowski, a dalej na krechę z Zabrza Makoszowy na Kończyce :)

Rano było tutaj biało
Rano było tutaj biało © amiga
Zrywają ledwo co położony asfalt... tego się nie spodziewałem
Zrywają ledwo co położony asfalt... tego się nie spodziewałem © amiga
Przy kopalni Makoszowy
Przy kopalni Makoszowy © amiga
Dopiero tutaj wjeżdżam na standardowy szlak dopracowy, tyle, tylko że coś mi kręcenie nie idzie... jazda ze strasznymi oporami, może chodzi o wiatr. Ten zmienił w ciągu dnia kierunek, teraz wieje od południa, może lekko z południowego-zachodu. a może to zmęczenie... może efekt górala . Opony 2.1" to jednak spora różnica w stosunku do tego do czego przyzwyczaił mnie szarak... tam najczęściej jeżdżę na połowie tego rozmiaru, może do 1.6" max. 
W Bielszowicach
W Bielszowicach © amiga
Przez chwilę na Wirku zastanawiam się czy nie pojechać wzdłuż potoku Bielszowickiego, jednak odpuszczam, mam jest cze 14km przed sobą. kierunek Kochłowice, ale bokiem przez ul Polną i Wirecką. Od Kochłowic jazda to masakra, zaczyna mi być zimno, to efekt wypalenia cukru, tylko czemu na tak krótkim odcinku? Może to jest też związane z tym, że za ciepło jestem ubrany... przygotowany na temperatury o 10 stopni niższe... a tutaj niespodzianka. Pocę się niemiłosiernie, tzn pociłem się... teraz czuję zimno. Zwalniam... 
Krzyż w Kochłowicach
Krzyż w Kochłowicach © amiga
Na Ligocie cieszę się, ze do domu mam góra 10 minut drogi, potrzebuję odpocząć, napić się czegoś, coś zjeść... 
Ul Medyków, okolice szpitali i akademików
Ul Medyków, okolice szpitali i akademików © amiga
W trakcie zastanawiam się co będzie jutro, co pokażą prognozy i co będzie w rzeczywistości. W nocy ma padać śnieg, śnieg z deszczem i deszcz. Niby ma to się zakończyć około 6:00... ale czy aby na pewno? Średnio mam ochotę na moknięcie jeżeli ledwo wyszedłem z przeziębienia. Zobaczymy. Rano będzie decyzja... jeżeli warunki będą do bani odpuszczam. Nie chcę znowu stracić tygodnia na kurowanie się... 
Jedynie na Asnyka pustki :)
Jedynie na Asnyka pustki :) © amiga
Jestem już w domu, czuję przejechane kilometry a raczej czuję jakbym ich natłukł przynajmniej 4 razy tyle. Czemu? Nie wiem... nie zastanawiam się nad tym... mam ochotę na coś gorącego... może herbata z cytryną? 

Wtorek rano

Wtorek, 15 listopada 2016 · Komentarze(3)
Ruszam tuż po 7:00...jest chłodno... termometr w liczniku pokazuje -1. Miejscami widzę, że drogi się szklą, tylko czemu? Po chwili przypominam sobie mgłę wieczorną, to pewnie ona opadła zmroziła się i stąd efekt. Jadę bardzo asekuracyjnie, wydaje się, że rower nieźle sobie radzi, ale nie raz miałem nieprzyjemność zaliczenia gleby warunkach które nie do końca wskazywały na istnienie lodu...

Na drogach mniejszy ruch niż wczoraj odbijam na Medyków, Bałtycką, tam widzę pierwszego rowerzystę :) więc nie tylko ja jestem pokręcony ;)
Miejscami drogi się lekko szklą
Miejscami drogi się lekko szklą © amiga
Gdy dojeżdżam do Kochłowic widzę, że temperatura powoli spada, jest -1.5 stopnia, wschodzi słońce. jest pięknie...
Wschód słońca nad Kochłowicami
Wschód słońca nad Kochłowicami © amiga
Za Kochłowicami postanawiam uciec na ścieżkę wzdłuż potoku Bielszowickiego, wieki tamtędy nie jechałem, nie powinno być syfu, woda jest raczej przymarznięta... chwilę później wiem, że warto było, budzący się dzień, lekko przymrożone krzewy, trawy... unoszacy się smog... ;)
W tle kościół w Kochłowicach
W tle kościół w Kochłowicach © amiga
Nad potokiem Bielszowickim
Nad potokiem Bielszowickim © amiga
Lekko oszroniony krajobraz
Lekko oszroniony krajobraz © amiga
Wracam na szosy na wyjeździe z Wirka, dalej Bielszowice, spokojna trasa, gdy dojeżdżam do Zabrza, spoglądam na zegarek... jest ósma... masakra... przejeżdżam tylko tam gdzie nie ma innej alternatywy, ale chwilę później odbijam w lasek Makoszowski, cisza spokój  tylko jeden spacerowicz... gdy melduję się w Gliwicach ruch powoli zanika. 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Na Poznańskiej trwają prace przygotowawcze przed wylaniem drugiej warstwy asfaltu, być może zrobią to jeszcze dzisiaj, pewnie będę miał okazję to sprawdzić wracając do domu. 
Praca wre na Poznańskiej
Praca wre na Poznańskiej © amiga
Szukają studzienek... ;)
Szukają studzienek... ;) © amiga
Za to okolice PECu zaskakują... jest biało, jest zimowo. Różnica w krajobrazie niesamowita. Nagle znalazłem się na jakimś biegunie zimna, przyglądam się temu czemuś, to nie śnieg, to szadź... więc mgła musiała być naprawdę solidna... Biały odcinek miał tylko 1.5 km. Dalej wracam do klimatów jesiennych, docieram do Zabrskiej. po raz kolejny natykam się na korek. 
Szadź się osadziła
Szadź się osadziła © amiga
Mgła musiała być solidna
Mgła musiała być solidna © amiga
Zimowe krajobrazy
Zimowe krajobrazy © amiga
Znowu korek na Zabrskiej?
Znowu korek na Zabrskiej? © amiga
Objeżdżam go chodnikiem i docieram do firmy. Niektórzy patrzą na mnie jak na UFO... powinni już się przyzwyczaić... 
Zastanawiam się jak będzie jutro, czy nie lepiej będzie odpuścić, w nocy ma padać, śnie, śnieg z deszczem, później deszcz w wszystko przy temperaturze w okolicach zera.. Jeżeli to będzie marznąć... może być niebezpiecznie... 

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 14 listopada 2016 · Komentarze(0)
16:52 - ruszam, jest chyba chłodniej niż rano, przynajmniej takie mam odczucie.  Wiatr prawie zerowy, nieodczuwalny. Miała być dzisiaj super pełnia, tyle, że chmur sporo. W sumie cudów się nie spodziewam, mam tylko nadzieję, że droga będzie spokojna. Z rana był Sajgon. Na szczęście jest wieczór, główny ruch już się przewalił przez Gliwice. 

W pobliżu PECu w Gliwicach

W pobliżu PECu w Gliwicach © amiga
Spoglądam na termometr pokazuje około 1 stopnia, faktycznie jest chłodniej. W Zabrzu pakuję się w park W.Pileckiego kilka miesięcy tamtędy nie jechałem i chyba po raz pierwszy jadę tędy nocą. Widzę tylko to co oświetlają mi lampki, czyli niewiele ;), na czuja wybieram ścieżki, chyba dobrze bo w końcu gdzieś na horyzoncie majaczą mi światełka Pawłowa. 
Coś słabe oświetlenie
Coś słabe oświetlenie © amiga
Jadę dalej standardową drogą przez Bielszowice, Wirek, tutaj odbijam na Polną, jakoś wolę ją niż główny szlak na Kochłowice, tyle, że na szczycie mrówczej górki zjeżdżam już główną drogą. Chyba pora nieco przyspieszyć. 
Policja w Bielszowicach
Policja w Bielszowicach © amiga
Światła na Wirku :)
Światła na Wirku :) © amiga
Za Kochłowicami widzę, że temperatura spada, w Panewnikach zaskakuje mnie -1... obserwuję bacznie pobocze, kałuże, czy nie zobaczę lodu. Nie mam ochoty na niespodziankę... 
Znak już stoi tylko czemu centralnie na DDRce
Znak już stoi tylko czemu centralnie na DDRce © amiga
Chyba najzimniej jest na granicy z Medyków, dalej temperatura znowu rośnie. Do domu coraz bliżej. W Piotrowicach lekkie korki, ale nie ruszają mnie, jadę chodnikiem. Gdy docieram do domu widzę, znowu temperaturę na plusie :). Pojawił się też księżyc, zniknęły chmury, zapowiada się zimna noc....
Na Ligocie
Na Ligocie © amiga