Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2015

Dystans całkowity:1677.16 km (w terenie 299.00 km; 17.83%)
Czas w ruchu:78:59
Średnia prędkość:21.23 km/h
Maksymalna prędkość:51.13 km/h
Suma podjazdów:9481 m
Maks. tętno maksymalne:197 (107 %)
Maks. tętno średnie:167 (90 %)
Suma kalorii:82237 kcal
Liczba aktywności:45
Średnio na aktywność:37.27 km i 1h 45m
Więcej statystyk

Piątek wieczór

Piątek, 17 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kilkanaście minut po 16... wyjeżdżam... prognozy na popołudnie zupełnie się nie sprawdziły... miało padać, a świeci słońce... Może jedynie temperatura nie rozpieszcza, ale dalej to 15 stopni... sporo więcej niż miało być... 
Bardzo szybko decyduję się na wjazd do lasu... Zastanawiam się tylko którędy, bo dzisiaj też specjalnie nie mam zbyt dużo czasu, chciałbym być w domu w okolicy 18...
Postanawiam "powtórzyć" wczorajszy popołudniowy przejazd...
Więc nasyp pomiędzy Beskidzką, a Wiosenną... 

Ścieżka po nasypie :)
Ścieżka po nasypie :) © amiga

Dzisiaj jeszcze mała fota tunelu pod nasypem... 
Tunel w nasypie kolejowym
Tunel w nasypie kolejowym © amiga

i gnam dalej..., kierunek stary Makoszowskie... skręcam przed nimi w kierunku ścieżki prowadzącej w kierunkach wschód-zachód... Dzisiaj interesuje mnie ten pierwszy kierunek - wschód... i Halemba...
Stawy Makoszowskie
Stawy Makoszowskie © amiga

Gdy jestem na miejscu staję przy pomniku
Wg informacji znalezionych na necie...:
"We wrześniu 1944 r. Niemcy utworzyli w obecnej dzielnicy Rudy Śląskiej, Halembie, obóz pracy przymusowej Althammer. W rzeczywistości znajdował się on w Starej Kuźni. Była to filia hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.
Około 500 więźniów pracowało przy budowie elektrowni.
Likwidacja obozu nastąpiła w styczniu 1945 r."

Filia hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w Rudzie Śląskiej
Filia hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w Rudzie Śląskiej © amiga

i ruszam dalej... jakiś kilometr dalej również się zatrzymuję przy budynku  znanym jako leśny zameczek  lub jako byłą restauracja Schindlera. 
Poniżej kilka informacji o tym miejscu

"W narożniku utworzonym przez ulice Mikołowską i Skargi można zobaczyć zabytkowy „pałacyk”, zwany w miejscowej tradycji „Waldschloss” (zameczek leśny). Prawda jest taka, że zameczkiem nigdy nie był – został zbudowany od razu jako piękna restauracja na przełomie XIX i XX wieku. Na starych mapach miejsce to jest porośnięte lasem. Na mapie z 1890 roku teren dzisiejszego „Waldschlossu” przecina droga, przy której pojawia się niewielki budynek. Dopiero na tym podkładzie mapowym, ale zaktualizowanym w roku 1929 możemy dojrzeć zniknięcie wspomnianego budynku, zmianę przebiegu drogi i istnienie już zabudowań „Waldschlossu”. Ten piękny obiekt po II wojnie światowej został upaństwowiony, później miał kilku właścicieli. Jego sala balowa pełniła funkcję hali produkcyjnej Spółdzielni Inwalidów „Zgoda”, część mieszkalna została zamieniona na biura."

Zameczek Leśny w Rudzie Śląskiej - Starej Kuźni
Zameczek Leśny w Rudzie Śląskiej - Starej Kuźni © amiga

Do domu daleko nie ma... za to zaskakują kwitnące drzewa, może nie to, że kwitną ale ich ilość :)
Wszystko kwitnie
Wszystko kwitnie © amiga

W domu... czasu niewiele... musiałem pognać do marketu, ale po drodze zauważam, obraz, czy może jakąś reprodukcję w jednym ze sklepów, czyżby taka czekała nas przyszłość?
Katowice... apokalipsa
Katowice... apokalipsa © amiga

Piątek rano

Piątek, 17 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
6:54... a ja już na rowerze :) Dzisiaj wcześniej chcę być w okolicy 8:00 już w firmie, może wieczorem uda się wcześniej wyjść?
temperatura może niezbyt zachęcająca, ale jest coś w okolicy 10 stopni, da się jechać w krótkich gaciach :) ale bluza już długa... dodatkowo softshell... 
Przy czym nie wiem czy to był w 100% dobry wybór... już po kilku km rozpinam się, jest mi zdecydowanie za gorąco... dziwne...
Droga dzisiaj dość szybko mija... wiatr bardzo słabiuśki od zachodu, ale zupełnie nie przeszkadza. A a drogach pustki... pustki aż do Gliwic... gdzie niemiła niespodzianka, dzisiaj auto na aucie... przejechanie w poprzek Zabskiej to nie lada wyczyn... Na szczęście zakorkowało się... i można było slalomem przejechać... :), inaczej chyba odbiłbym na przejście dla pieszych... 

To trzeba by chyba ciąć palnikiem :)
To trzeba by chyba ciąć palnikiem :) © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 16 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Miałem wyjść bardzo wcześnie, jednak przewalające się po niebie chmury i informacje przekazywane przez radary meteo... wskazywały, że nad Gliwice nadciągają deszcze, jakimś cudem minęły miasto od północnej strony... w końcu decyduję się..., wychodzę jest 16:40...

Myślę by polecieć szosami... by mnie za bardzo nie zlało... jednak już za Sośnicą dochodzę do wniosku... że co tam deszcz... jadę jednak lasem.... temperatura do tego zachęca jest coś koło 15 stopni i najważniejsze to jeszcze nie pada, ile się uda przejechać lasami, tyle się uda... i tyle...

W Makoszowach odbijam na Beskidzką i dalej tyłami po nasypie kolejowym w kierunku Wiosennej... trzeba trochę uważać... to nie jest najbezpieczniejsza opcja przejazdu, tym bardziej że z jednej strony jest "urwisko" z drugiej nasyp... a ścieżka ma 40cm... i usiana jest kamieniami... 

Ścieżka po nasypie kolejowym :)
Ścieżka po nasypie kolejowym :) © amiga


Dalej w okolicach stawów makoszowskich wjeżdżam na ścieżkę - niebieski szlak rowerowy a nieco bliżej Halemby już na czerwony Rudzki :)

Za Starą Kuźnią zaliczam dolinę Jamny... i dojeżdżam do Panewnik... - swoją drogą ciekawa jest geneza pochodzenia tej nazwy... :), wygląda na to, że wzięła się od wykonywanych tutaj panewek na rzecz pobliskiej Kuźni :) ale to inna bajka...

Jamna
Jamna © amiga
Bunkier w pobliżu doliny Jamny
Bunkier w pobliżu doliny Jamny © amiga

W starych Panewnikach jadę opłotkami.... obok stadniny i tyłami docieram do Owsianej, by dotrzeć do szlaku obrońców wieży spadochronowej. i w większości nim dojeżdżam do Piotrowic.

Jeden z pomników na szlaku
Jeden z pomników na szlaku © amiga

Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga

I pomnik
I pomnik © amiga

Krótko przed wyjazdem do cywilizacji widzę 2 kabany niepastowane- oryginalnie ciemne... które mi się przyglądają, mam je w odległości kilku metrów, na szczęście tylko mnie obserwowały, zresztą ja je też, by gdyby coś... mocniej nacisnąć na pedały :)

Wkrótce jestem w domu... a przejazd lasem był nie dość że niespodziewany to bardzo przyjemny :)

Czwartek rano

Czwartek, 16 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Ruszam z małym poślizgiem... gdy schodzę na dół.... mam wrażenie, że o czymś zapomniałem... nie mam rękawiczek... w tył zwrot... i powrót... 
Drugie zejście bardziej szczęśliwe... Mogę ruszyć jest 7:13 
Jadę szosami... termometr pokazuje 10 stopni... może nie jest to mój ideał... ale lepsze to niż jeszcze niedawno 0 :)... 
Mały upgrade roweru... założyłem błotniki, na wieczór zapowiedziane są opady... może jednak prognozy się mylą... i jednak będzie świeciło słońce, może uda się pojechać lasem... tak jak chce rower? Zobaczymy...

Za to na drogach z rana dość luźnawo... jedzie się szybko i przyjemnie... W Zabrzu pakuję się do parku na małą sesję zdjęciową... i ruszam dalej... pamiętam by ominąć jedną ze ścieżek, gdzie po ostatnich wichurach jest trochę połamanych drzewa leżących w poprzek ścieżki...  
W chwili gdy wchodzę do firmy termometr pokazuje już 14 stopni :)

Poranek
Poranek © amiga
Pusto w parku
Pusto w parku © amiga
Parkowe ścieżki
Parkowe ścieżki © amiga
Pojawiło się słońce
Pojawiło się słońce © amiga

Środa wieczór

Środa, 15 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
16:16 :) - ruszam i gnam do domu... dzisiaj muszę szosami.. znowu... spieszy mi się bardzo... o 19:00 muszę być na Koszutce już bez roweru, przebrany... :) na nierowerowo... 
Lasy odpadają, muszę jednak walczyć z rowerem by nie skręcił... udaje mi się go poskromić..., chociaż lekko nie było... to pewnie wina tej temperatury... 22 stopnie w chwili wyjścia... Zapomniałem jak się fantastycznie jeździ w takich warunkach... :)

Na drogach masa rowerzystów, są wszędzie... jednak godzina wyjazdu powoduje, że i samochodów jest więcej... co prawda jadę w większości bokami... jednak w Panewnikach nie ma specjalnie innej opcji... muszę zaliczyć rondo... na owsianej... wjeżdżam na nie... i niewiele brakowało a skończył bym pod kołami... jakiś kretyn wpakował się prawie na mnie... wjeżdżając na rondo pomimo tego, że to ja miałem pierwszeństwo... brakło kilku centymetrów... Nie pamiętam kiedy tak siarczyście zakląłem... ale też przeżyłem chwilę grozy... a jak byk stoi znak przed rondem... ustąp pierwszeństwa (A-7)...
Rondo na Panewnickiej/Owsianej
Cóż pomimo tego, że kierowca zwolnił to wpakował się prawie na mnie... na szczęście odbiłem w kierunku wysepki... i chyba tylko to mnie uratowało... 
To kolejny przypadek gdzie widzę, że wielu kierowców przerastają ronda... nie wiedzą jak na nich jechać... nie włączanie migacza przy zjeździe to norma... do której się przyzwyczaiłem...

Chwila na uspokojenie i ruszyłem dalej...  miałem sporo czasu by się przygotować do wyjścia :)
Wszystko kwitnie
Wszystko kwitnie © amiga

Środa rano

Środa, 15 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Dzisiaj bardzo wczesna pobudka... 5:00... zbieram się powoli... jednak im bliżej 6:00 tym wchodzę na większe obroty :) 
Na rowerze siedzę o 6:10... i gonię go Gliwic, muszę być w firmie max o 7:30.... Wybór, a w zasadzie jego brak pada na szosy :)... 
Wschód słońca  był podobno o 5:40... tylko co z tego skoro świat jest przykryty chmurami i jest szaro... 
Za to ruch na drogach jak w wakacje... :) od czasu do czasu coś mnie mija, nawet w miejscach gdzie tradycyjne jest korek..., chyba najfajniejsza opcja wycieczki, czy raczej wyjazdu do pracy... W 2 miejscach skracam przez lasy i parki... dzisiaj to się przyda...
W okolicach Maciejowa mijam rowerzystę... którego z reguły widuję na drodze w Panewnikach... kolejny "wariat" jeżdżący tyle km :) codziennie... 

Wieczorem powrót będzie raczej też w wersji  szybko/szybko.... punkt 19:00 jestem umówiony na Koszutce... a jeszcze trzeba się przebrać... :)

W lasku makoszowskim
W lasku makoszowskim © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 14 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
17:15... dopiero jestem na rowerze... Kolejny raz nie pojadę przez Mikołów..., jadę szosami...
Do czasu...
W Makoszowach rower sam odbija w las :)... cóż... nie będę się z nim kłócił... Jadę obok stawów makoszowskich i dalej na Halembę :) W lesie cisza spokój, nawet silny wiatr nie przeszkadza... W lesie dziesiątki biegaczy i rowerzystów... 
Są miejsca gdzie wszystkie krzaczki i drzewa już się zazieleniły... jest pięknie...jednak nie mam czasu by podziwiać przyrodę... do 19:00 muszę być w domu... Trasa mimo wszystko przyjemna i szybka... w lesie sucho... :) W końcu... może trzeba będzie sprawdzić starą hałdę w Makoszowach... może już podeschła, chociaż na... tam robi się sucho dopiero po miesiącu upałów ;)
W domu szybka kąpiel... i wizyta siostry :)

Nad Jamną
Nad Jamną © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 14 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Dzisiaj wychodzę ciut później.. 7:10... start... wyboru nie ma... jadę szosami... po raz kolejny pod wiatr.... Jednak w porównaniu do wczoraj jakoś nie mam parcia by dotrzeć na 8:00.... więc kulam się takim sobie tempem, ważne, że nie łapię pany :) Początkowo spory ruch na drogach, w 2 miejscach mam problemy... w zasadzie ich nie mam tylko dlatego, że coś mi nie pasowało w zachowaniu kierowców, więc zwolniłem, w Rudzie Śląskiej, w Kochłowicach jakiś geniusz otworzył drzwi z osobówki, i zaczął wysiadać stał tak idiotycznie i otworzył to w takiej chwili, że niewiele brakowało bym urwałem  mu wrót... Może trzeba było ;P - żartuję... 
Drugi przypadek już w Zabrzu gdzie kierowca ciężarówki nie mógł się zdecydować co chce zrobić czy jechać do przodu czy do tyłu jechał do przodu po czym nagle się zatrzymał i ruszył do tyłu... odskoczyłem na lewy pas... obyło się bez kolizji... ale zrobiło mi się ciepło... 
Poranek dość chłodny- 5 stopni nie jest komfortową temperaturą... 

Wietrzny dzień
Wietrzny dzień © amiga

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 13 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
W ciągu dnia nad Gliwicami przechodziły jakieś nawałnice, okna dzwoniły, lało okropnie, ale gdy wychodzę przed 17:00 po deszczu nie ma śladu... nawet kałuż... gdzieś to wszystko się ulotniło... Został jedynie silny zachodni wiatr, przynajmniej tak twierdziło meteo.pl.
Jadąc czułem jednak, że wiatr zmienia kierunki.. świadczyły o tym przesuwające się liście, worki, papierki... raz leciały z zachodu na wschód, raz odwrotnie, a nie brakowało też kierunków północ-południe i południe-północ... 
Pierwotnie myślałem by pojechać przez Mikołów i sprawdzić jeszcze jedną ścieżkę za Chudowem, ale telefon tuż przed wyjazdem uświadamia mi, że nie będzie lekko... muszę jechać jak najszybciej do domu, pozostała jazda szosami... Dobrze, że ruch był nieco mniejszy niż zwykle :)

Złamane drzewo
Złamane drzewo © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 13 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
7:05... jestem na rowerze, plan to jak najszybciej dotrzeć do firmy... spieszy mi się jak diabli, chcę być na miejscu w okolicy 8:00... mało czasu... Ruszam...
Przejechałem 200m i czuję, że przednie koło robi co chce... zatrzymuję się.. i... zeszło powietrze..... masakra... przedwczoraj maraton, masa kolczastych krzewów, ostrych manieni i innego dziadostwa i nic... Wczoraj powrót terenem, po potłuczonym szkle...i nic...
Dzisiaj kawałek asfaltu... dokładnie 200m... i pana... w chwili gdy zależy mi na czasie...
Zastanawiam się czy nie wrócić do domu... tylko po co... jedyne co uzyskam to "szybszą" pompkę... 
Wymieniam dętkę jednak tam gdzie stanąłem... 8 minut później ruszam dalej... 
Wiatr wieje niemiłosiernie od zachodu... 30km pod górę... już wiem, że za późno wyjechałem, w Rudzie dzwonię do Darka... z informacją, że się spóźnię, dowiaduję się, że i on ma małą obsuwę.... 
W firmie ląduję około 8:30... chwilę później przyjeżdża Darek :)

Ciemne chmury
Ciemne chmury © amiga