Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:1662.95 km (w terenie 270.00 km; 16.24%)
Czas w ruchu:74:37
Średnia prędkość:22.29 km/h
Maksymalna prędkość:54.40 km/h
Suma podjazdów:10593 m
Maks. tętno maksymalne:189 (102 %)
Maks. tętno średnie:147 (79 %)
Suma kalorii:69336 kcal
Liczba aktywności:42
Średnio na aktywność:39.59 km i 1h 46m
Więcej statystyk

lekkie zmęczenie po 200-tce

Wtorek, 16 września 2014 · Komentarze(0)


Po wczorajszym 200km powrocie dzisiaj trzeba pozbierać się do pracy, nie chce mi się ,czuję zmęczenie, a jeszcze nie tak dawno pewnie nie zwrócił bym uwagi na taki dystansik, Ramię rwie z rana... pewnie chwila musi minąć zanim wszystko wróci do normy... 
Dzisiaj z rana za to ciepło słonecznie, może te 13 stopni nie rozpieszcza, ale mam dziwne wrażenie, że za miesiąc będę marzył o takiej temperaturze o tym cieple. Nie ma jednak co narzekać, mamy jeszcze lato :) Do pracy jechało mi się przyjemnie, jak wspomniałem wcześniej czułem zmęczenie, ale to to wszystko... musze jednak uważać przy zsiadaniu z rowera, zeskakiwanie nie jest dobrym pomysłem, od razu czuję ukłucie w barku... Niby o tym pamiętam... ale...

Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku
Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku © amiga

Powrót na Śląsk po BikeOriencie

Poniedziałek, 15 września 2014 · Komentarze(9)
Kukiz i Piersi - Rowerek Poniedziałek, zamiast w pracy jestem jeszcze w Smardzowicach, po nocy gdy ramię dawało o sobie znać co jakiś czas i budziło mnie... wstałem ok 6:00 i zacząłem przygotowania do wyjazdu. Lekarz zabronił jazdy na rowerze... więc wracam do Katowic na bikeu ;P
7:30 - żegnam się z miejscówką w Smardzowicach i ruszam
Pożegnanie z magicznym ogrodem

Pożegnanie z magicznym ogrodem © amiga
Kapliczka gdzieś po drodze
Kapliczka gdzieś po drodze © amiga

Pierwsze 40km jadę wzdłuż Pilicy i w zasadzie bez zatrzymania, chcę przejechać jak najwięcej, wiem, że później będzie gorzej, problemy z kondycją itp... chociaż chyba bardziej boję się o to że kontuzja zmusi mnie do zjazdu do cywilizacji...  Staram się więc jechać tak by w razie czego w ciągu godziny dotrzeć do jakiejś stacji PKP...

Staram się obserwować też informację na mapie, być może warto będzie zahaczyć o jakieś miejsca po drodze, zrobić kilka zdjęć itp... 
Tyle, że aż do Ręczna jadę bez przerwy, unikając głównych traktów... skutkuje to nawet pchaniem rowera przez ok 100m po kopnym piachy na czerwonym szlaku pieszym w okolicy "Trzech Morg".  

W między czasie dostaję smsy z informacjami o okolicznych atrakcjach wartych zobaczenia... dzięki :)

Tak na dobrą sprawę do dłuższą przerwę na uzupełnienie płynów i poziomu cukru robię sobie w Cielętnikach już w woj. Śląskim. 
Kościół Przemienienia Pańskiego w Cielętnikach
Kościół Przemienienia Pańskiego w Cielętnikach © amiga

W zasadzie od tego momentu co 30 minut muszę stanąć na 5 minut, zdjąć plecak i dać odpocząć barkowi... 

Kolejna przerwa w Świętej Annie, a że klasztor zrobił na mnie wrażenie to... 10 minut focenia było obowiązkowe

Zespół klasztorny dominikanek w Świętej Annie
Zespół klasztorny dominikanek w Świętej Annie © amiga
Wejście główne
Wejście główne © amiga
Przez wrota
Przez wrota © amiga
Wewnątrz zespółu klasztornego dominikanek w Świętej Annie
Wewnątrz zespołu klasztornego dominikanek w Świętej Annie © amiga

Nieco dalej za Przyrowem na terenach wsi Komorów stoi piękny kościół, to co że jadę dopiero 5min. :)

Kościół św. Mikołaja w Komorowie
Kościół św. Mikołaja w Komorowie © amiga
Kościół św. Mikołaja w Komorowie - z drugiej strony
Kościół św. Mikołaja w Komorowie - z drugiej strony © amiga
Tablica informacyjna przy kościele
Tablica informacyjna przy kościele © amiga
Miejsce postojowe
Miejsce postojowe © amiga

Tym razem staram się dojechać do Złotego potoku, chcę się zatrzymać przy pałacu, jednak Przed Janowem muszę stanąć na leśnym parkingu, ból jest zbyt wielki... ale jest okazja by zjeść pierwszą kanapkę... :)
 
Oczywiście w Złotym Potoku również robię sobie przerwę... ;P
Budynek nadleśnictwa w Złotym Potoku
Budynek nadleśnictwa w Złotym Potoku © amiga
Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku
Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku © amiga

Szybkie spojrzenie na mapę i... kolejna przerwa jest planowana w Żarkach, lekko nie ma... po to jura i pojawiają się długie podjazdy. Za to na rynku w Żarkach kolejna przerwa i kolejna kanapka ląduje w żołądku. :)
Kościół pw. Św.Szymona i Judy Tadeusza w Żarkach
Kościół pw. Św.Szymona i Judy Tadeusza w Żarkach © amiga

O ile 793 do Żarek była dla mnie łaskawa i samochody pojawiały się z rzadka to... dalej w kierunku na Myszków jest sajgon... ruch jak diabli.., mam dość... staję na chwilę i kombinuję jak uciec z tej drogi, do Siewierza jeszcze spory kawał... Jednak widzę alternatywę... 
Jeszcze w Myszkowie odbijam na Pustkowie Ligockie i dalej na Pińczyce, tam trafiam na Zespół Pałacowy... 

Zespół pałacowy w Pińczycach
Zespół pałacowy w Pińczycach © amiga

Z Pińczowa do Siewierza prowadzi czarny szlak rowerowy z którego skrzętnie korzystam... Jednak asfalt jest tutaj zniszczony i przysypany luźnym żwirem... a że jest z górki to rower rozpędza się do prawie 50km/h... Z sakwami i plecakiem... obciążeniem w sumie ok 20kg to śmierć w oczach... staram się delikatnie wyhamować, udaje się... Uff

Docieram na rynek w Siewierzu

Na rynku w Siewierzu - nie myślałem, że jeszcze raz w tym roku tutaj będę :)
Na rynku w Siewierzu - nie myślałem, że jeszcze raz w tym roku tutaj będę :) © amiga

Pochylam się nad mapą i kombinuję co dalej? Czas do bani... jest po 15:00  - zaczyna się szczyt.. O jeździe 98 nie myślę, nie jestem samobójca. Wybór pada na opcję Trzebisławice, Ujejście, dalej na Pogorie, i przez Będzin, Sosnowiec do Katowic. Fakt wyjadę z drugiej strony, ale... chyba będzie bliżej... Ruszam...

i staję ledwie 100 metrów dalej przy starym chyba opuszczonym kościele

Kościół pw. św. Walentego i św. Barbary w Siewierzu
Kościół pw. św. Walentego i św. Barbary w Siewierzu © amiga
Tablica informacyjna przy kościele
Tablica informacyjna przy kościele © amiga

i nieco dalej przy zamku... to chyba obowiązkowy punkt każdej wycieczki do Siewierza ;P

Ruiny Zameku biskupiego w Siewierzu
Ruiny Zameku biskupiego w Siewierzu © amiga

Jest coś koło 16:00 wjeżdżam dp konurbacji górnośląskiej.
Do domu zostało ok. 30km - niby niedużo, ale pokonanie tego odcinka zajmuje mi ponad 2 godziny, tempo rwane, co chwilę postój, przeciskanie się przez korki, światła, skrzyżowania... szkoda gadać. Dojeżdżając w okolice nowego muzeum Śląskiego słyszę  jakiś paskudny metaliczny dźwięk, jakieś takie brzdęknięcie, w pierwszej chwili wydaje mi się, że na coś najechałem, ale po kilku minutach zauważyłem co się stało… pękła szprycha w przednim kole, dobrze, że do domu miałem 8km… zjechałem z głównych tras i mocno na skróty po ścieżkach i parkach dojechałem do domu…. Gdyby awaria zdarzyła się wcześniej powiedzmy na 100 czy 150 km to pewnie podmieniłbym szprychę, ale te 8 km... dało się przejechać. Zresztą już przerabiałem podobne sytuacje... 20km z 2 uszkodzonymi szprychami to nie problem... ;P

W domu, dobra godzina na ochłonięcie... pochłaniam straszne ilości herbaty, koli, wody... wszelkich możliwych płynów... Endomondo coś pisze o nawodnieniu na poziomie 10l.... ;P

BikeOrient - Dookoła jeziora Sulejowskiego

Niedziela, 14 września 2014 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Retrospective - Enemy World Vision6:00 - pobudka... zbieram się powoli, na śniadanie pizza :) Zbieram się przygotowuję jeszcze rower i dostaję informację od Karoliny, że wyjeżdża. Mam 5 minut czasu... Wychodzę do zaczarowanego ogrodu i.... widzę, że samochód jest już przed bramą... Krótkie powitanie i jedziemy do Sulejowa. 
W moim magicznym ogrodzie ;P
W moim magicznym ogrodzie ;P © amiga

Na miejscu mamy czas na uzbrojenie bikeów, udanie się na miejsce zbiórki, rozmawiamy z kilkoma znajomymi i... mamy ponad godzinę czasu do odprawy. Ruszamy tropem wczorajszych zawodów MTB w okolice rzeki Luciąży, może odnajdziemy jeszcze jakiś punkt ;P
Na wysokości żarełka w Polance odbijamy w kierunku rzeki, tam już dość wyraźnie oznaczenia trasy MTB i poruszaliśmy się po trasie w kierunku Sulejowa. Muszę przyznać, że kilka miejsc jest niesamowicie pięknych, mijamy kolejne zakola rzeki wpierw Luciąży, później Pilicy. Gdy wyjeżdżamy  na drogę mamy ledwie klika minut do odprawy, Pędzimy ile sił w nogach... Na szczęście odprawa ma delikatną obsuwę ;P

Już w Sulejowie
Już w Sulejowie © amiga
Klasztor - dzisiaj już w zasadzie hotel
Klasztor - dzisiaj już w zasadzie hotel © amiga
Na chwilę przed odprawą
Na chwilę przed odprawą © amiga

Dostajemy mapy i chwila na decyzję, Karolina zgodziła się bym jej towarzyszył więc uwspólniamy plan... Zaczniemy od 8ki, a dalej, 6, 10, 2, 18, 3, 20, 19, 15, 16. Ten ostatni punkt okazuje się, że znajduje się w miejscu które minęliśmy godzinę wcześniej, pewnie w odległości ok 50m... :) 

Bierz co chcesz, czyli rozdanie map
Bierz co chcesz, czyli rozdanie map © Tymoteuszka

Po 15 minutach możemy ruszyć, tym razem już na dzień dobry można pojechać na 4 różne punkty, więc peleton szybko się rozbija na mniejsze grupy. My ruszamy na 

Teraz trzeba narysować wariant
Teraz trzeba narysować wariant © amiga

PK-8 - róg ogrodzenia
Droga banalna, w ciągu 10 minut jesteśmy na miejscu... czyży miało być aż tak prosto?

PK-6 - brzeg jeziora
Kierujemy się na wschód, by wkrótce odbić na północny-wschód, plan to dotrzeć do zielonego szlaku rowerowego. Odnajdujemy go, tyle, że zamiast na wschód, odbijamy na północ... myśląc że jesteśmy bardziej na południe od szóstki. Docieramy do miejsca gdzie spodziewamy się ścieżki na PK i... coś jest nie tak, błądzimy dobre kilkanaście minut, spoglądamy na kompas... coś się kierunki nie zgadzają... Zawracamy na główny szlak... i spotykamy innych bikerów udających się na PK10... Masakra... błąd, trudno się mówi i trzeba go naprawić. Do 10-ki od tej strony raczej nie dotrzemy więc i tak trzeba zawrócić. Tym razem 6-ka odnaleziona bez większych problemów.

PK-10 - brzeg bagna
Pierwotnie chcemy jechać zielonym szlakiem i odbić z niego po ok 2km, ale... jedziemy wzdłuż linii brzegowej.. będzie krócej i szybciej. Natykamy się jednak na małe bagno. Trzeba podjąć decyzję, zawracamy, czy forsujemy..., idę na przeszpiegi, widzę, że to max 50m gdzie trzeba będzie skakać z kępki na kępkę wzdłuż czegoś w rodzaju strumienia... Wraz z kilkoma innymi zawodnikami docieramy na drugą stronę. Pozostaje odnalezienie lampiony. Wjeżdżamy w ścieżynkę która ma nas doprowadzić na miejsce, tyle, że ścieżynka gdzieś ginie. Zsiadamy z rowerów i z buta czeszemy okolicę. Karolina zauważa pomarańczowy punkt na drugim brzegu bagna, czyżby Piotrek popełnił taki błąd? Zawracamy i testujemy inne ścieżki, w końcu udaje się znaleźć coś czym dochodzę do miejsca gdzie spodziewam się lampiony który widzieliśmy.... Nie ma... za to z daleka widzę lampion tam...gdzie ma być... Zawracamy i jeszcze raz udajemy się na odszukanie właściwej drogi. Oczywiście pod koniec wiąże się to z przełażeniem przez bagno do pół-łydki ...Podbijamy karty i... jednak jest ścieżka..., ścieżynka, ścieżynusia... która praktycznie na całym odcinku jest sucha... Ech... Przynajmniej powrót był na sucho ;P
Wjazd na metę
Wjazd na metę © Tymoteuszka

PK-19 - 5m na wschód od przecinki
Zmieniamy plany, zamiast na 2-kę jedziemy na 19kę. Wyjazd z poprzedniego punktu i tak poszedł nam nieco inaczej i wyjechaliśmy nieco bardziej na południe, ale nie ma tego złego, zobaczyliśmy w końcu asfalt... jadąc obok kapliczki Nepomucena Dojeżdżamy do Błogich-małych i przed drugim krzyżem odbijamy na PK. Poszło nieźle. 

PK-20 - zakręt przecinki
Mała zmiana planów, pora odwiedzić sklep, uzupełnić elektrolity i coś zjeść... 5 minut później jedziemy dalej szukać naszego PK. Po drodze natykamy się m.inn na Anię testującą nowy mapnik który już być może niedługo będzie do kupienia na BikeOrientach... Chwila rozmowy przy lampionie i ruszamy dalej na

PK-3 - szczyt hałdy
Trasa ma być banalna, początkowo po drodze Lubianowskiej, później czarnym szlakiem na punkt. Jet jednak opcja skrócenia trasy z której chętnie korzystamy, droga niby właściwa na północny-wschód..., tyle, że coś poszło nie tak...  wygląda na to, że dojechaliśmy do Julianowa, tylko gdzie popełniliśmy błąd? Dopiero po analizie śladu GPS podejrzewam co się stało... i dopiero przy zdjęciach satelitarnych widać, że w okolicy układ ścieżek jest bardziej gęsty niż na mapie. Cóż. By nie popełnić drugi raz błędu jedziemy na Góry Trzebiatowskie i stamtąd już bezbłędnie trafiamy na PK. Przy okazji zauważam, że dookoła otaczają nas setki jadalnych grzybów, głównie to chyba maślaki, szok, wielki nie widziałem takiego urodzaju.
Schodzimy
Schodzimy © Tymoteuszka

PK-18 - pomnik
Jedziemy na Karolinów i Twardą... tam odbijamy w pobliże jeziora i pomnik jest tuż obok. Banalny punkt... 
Zawracamy w kierunku na 

PK-2 - brzeg jeziora
Początkowo asfaltem, a od Karolinowa Niebieskim Szlakiem Rzeki Pilicy, gdzieś w połowie drogi do Zarzęcina odbijamy nad jezioro. PK odnaleziony :)

Punkt nad jeziorem Sulejowskim
Punkt nad jeziorem Sulejowskim © amiga

PK-15 - samotne drzewo
Nie powinno być specjalnie problemów, kurs na Sulejów niebieskim szlakiem który wczoraj pokonałem w drogą stronę, Odbijamy dopiero przed metą na Owczary, liczymy przecinki i skręcamy..., dość grząski teren, ale lampion i drzewo widoczne z daleka. Zawracamy pozostał już tylko jeden PK do zaliczenia 

PK-16 - prawy brzeg Luciąży
Rano przed startem jechaliśmy tuż obok, nie wiedząc, że był tak blisko.... teraz musimy go odnaleźć. Jednak już na 12-tce Karolina sygnalizuje, że źle się czuje, że odcina ją... stajemy na Orlenie, Chwila na Hot-Doga i kawę mrożoną... ale to niewiele pomaga. Zawracamy

Meta
Jesteśmy sporo przed końcem czasu, mamy czas by na spokojnie zjeść, spłukać się... zapakować rowery i poczekać na wyniki...
Karolina jest na 11 miejscu wśród kobiet, ja ląduję na 40-tym. Dzisiaj i tak to nie był mój dzień na ściganie, a miło było pojeździć w tak zacnym towarzystwie. Trasa niesamowicie malownicza, szkoda, że tak mało fociłem... Powrót niebieskim szlakiem za to dał mi popalić, w nocy kilka budził mnie ból... Ale i tak wydaje mi się, że był to jeden z lepszych jak nie najlepszy BikeOrient... 
Dzięki... 

Na mecie



Na mecie © amiga
I fotograf jest
I fotograf jest © amiga

Po rozdaniu jedziemy do Smardzowic i pora się pożegnać... Weekend minął szybko, za szybko... 

Po Tomaszowie z Karoliną

Sobota, 13 września 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Rydwany Ognia - Vangelis

Pobudka o 3:30, sobota... na szczęście wszystko przygotowane do wyjazdu, na śniadanie zdecydowanie za wcześnie..., ale biorę coś ze sobą... Rower zapakowany... Ruszam. Całość waży chyba z tonę, w pierwszej chwili mam problem z normalną jazdą, muszę się przyzwyczaić do jazdy z sakwami... Chyba dobre 2-3 lata tego nie testowałem, ale jest okazja, jest powód.

5:03 wsiadam do pociągu... wieszam rower i... zasypiam, mam prawie 4 godziny czasu... udaje mi się pospać gdzieś do wschodu słońca... może ciut dłużej... 

8:44  - jestem w Piotrkowie, krótka wizyta w sklepie, uzupełnienie elektrolitów, kupuję jakąś drożdżówkę polecaną przez panią sprzedawczynię i ustalam trasę, w zasadzie bardziej kierunek... bo trasę pomogła mi wybrać  Karolina. Mogłem jechać krótszą trasą przez Koło, lub wzdłuż S8 po drogach technicznych, ale... jadę na Sulejów..., jutro w tym miejscu też się pewnie pojawię na maratonie na orientację BikeOrient. Tyle, że raczej turystycznie, kontuzja barku dalej mi przeszkadza, a lekarz... zabronił mi jeździć na rowerze przez pół roku.... 
Korzystam z mapy 1:100000 - to dobry wybór przy dłuższych trasach, brak rozpraszających szczegółów, a przy okazji naniesione są informacje o atrakcjach, może... czasami są lakoniczne, ale zupełnie wystarczające, by zaplanować trasę. 

Pierwszy krótki postój w Witowie, w zasadzie nie do końca planowany, ale spory zespół klasztorny sam zapraszał... 

Sanktuarium Matki Bożej Zwiastowana w Witowie
Sanktuarium Matki Bożej Zwiastowana w Witowie © amiga

Podoba mi się gra świateł wewnątrz
Podoba mi się gra świateł wewnątrz © amiga

Udało się pochłonąć drożdżówkę, trochę poczytać o tym miejscu i trzeba ruszać... Ciąg dalszy wzdłuż 12, aż do Sulejowa. Krótko przed spotykam zawodników ruszających na trasę MTB dookoła jeziora Sulejowskiego, Gdzieś mi mignął Paweł Banaszkiewicz... Pewnie zobaczymy się jutro :)
Jadę Niebieskim szlakiem do Zarzęcina, niedawno musiało tutaj padać..., sporo błota kałuż... muszę uważać, gdzieniegdzie zdarzają się łachy piachu z którymi moje wąskie oponki średnio sobie radzą. Z Zarzęcina jadę do Karolinowa a stamtąd na Twardą, podziwiam kolejne ciekawe budowle, ale czas mnie goni, zatrzymam się tutaj przy innej okazji, Przy wyjeździe z Twardej na Smardzowice spotykam Wikiego który rozstawia PK na zawody :), mija dobre kilka minut i ruszam dalej. W Smardzowicach muszę dotrzeć na kwaterę...
Jestem o czasie, coś koło 11. Zostawiam graty i jadę dalej do Tomaszowa, nie mija nawet 5 minut gdy z naprzeciwka dojeżdża Karolina :) Krótkie powitanie i ruszamy dalej, środek drogi to nie jest dobre miejsce na dłuższe przemówienia, powitania, pogadanki... :) 

Za to po kilkunastu minutach jesteśmy już przy małych grotach Niegórzyckich..., w końcu chwila odpoczynku... 

Małe Groty :)
Małe Groty :) © amiga
Ciutkę bliżej
Ciutkę bliżej © amiga

i zupełnie niechcący odkrywamy jeden z punktów jutrzejszego BikeOrientu... 

O.... pierwszy Punkt z BikeOrientu znaleziony :)
O.... pierwszy Punkt z BikeOrientu znaleziony :) © amiga

Jedziemy do Tomaszowa, do Skansenu rzeki Pilicy, troszeczkę mnie on zaskakuje, sporo elementów wojskowych, począwszy od pistoletów a skończywszy na czołgu. podobno wszystko zostało wyciągnięte, znalezione w rzece bądź z bezpośredniej jej okolicy. Mam niezłego przewodnika... :) który przekazuje mi te historie.

W skansenie rzeki Pilicy
W skansenie rzeki Pilicy © amiga
Miss Tomaszowa
Miss Tomaszowa © amiga

Wewnątrz jest co zwiedzać, m.inn. sporo miniatur młynów, czy przedmiotów używanych jeszcze nie tak dawno..., niektóre potrafię jeszcze nazwać, a niewielki odsetek pamiętam jak był używany przez babcię... 
Miniaturki młynów
Miniaturki młynów © amiga
Nawet jeden moilny
Nawet jeden mobilny © amiga
Ktoś włożył w to sporo pracy
Ktoś włożył w to sporo pracy © amiga
Stare mapy
Stare mapy © amiga
Jeszcze jedna
Jeszcze jedna © amiga

Na zewnątrz spora kolekcja kół młyńskich, ale nie tylko, tuż obok stoi czołg, armata...
Zbiór kamieni młyńskich
Zbiór kamieni młyńskich © amiga
I coś z nieco nowszej historii
I coś z nieco nowszej historii © amiga
Prawie jak Rudy
Prawie jak Rudy © amiga

Ale co ciekawe została też przeniesiona cała stacja kolejowa z Czarnocina... Gdyby u nas też dało się coś takiego zrobić... ale sporo starych budynków już się rozpadło...
O której mamy pociąg?
O której mamy pociąg? © amiga
Wszystko jest na rozkładzie
Wszystko jest na rozkładzie © amiga
Armata... o jaka wielka
Armata... o jaka wielka © amiga
Gramofon też się znalazł
Gramofon też się znalazł © amiga

Wychodząc ze skanseny trafiamy na plakat wystawy autorskiej Karoliny i Jerzego
Wystawa Karoliny i Jerzego
Wystawa Karoliny i Jerzego © amiga

Jadąc przez centrum Tomaszowa trafiamy na otwarty kościół ewangelicki, podobno jest to bardzo rzadka okazja, pech jednak chce, że trafiamy na jakiegoś oszołoma... który zaczyna nam wciskać że ewangelicy nie potrafią czytać ewangelii... ;P
Kościół ewangelicki w całej krasie
Kościół ewangelicki w całej krasie © amiga
Wewnątrz kościoła ewangelickiego w Tomaszowie
Wewnątrz kościoła ewangelickiego w Tomaszowie © amiga
I pomnik tuż przy kościele
I pomnik tuż przy kościele © amiga

Nieco dalej jeszcze jeden postój przy pałacu... 
Budynek muzeum Antoniego Ossowskiego
Budynek muzeum Antoniego Ossowskiego © amiga

i cmentarzu żydowskim, a w zasadzie tym co z niego zostało, o wejściu raczej nie ma mowy... szkoda...
Cmentarz żydowski w Tomaszowie
Cmentarz żydowski w Tomaszowie © amiga

Jedziemy na Ujazd, po drodze przerwa przy starym młynie, z tego co widać jest on dzisiaj zagospodarowany, częściowo odnowiony, niewiele potrzeba by przywrócić go do stanu świetności
Stary młyn w Zaborowie
Stary młyn w Zaborowie © amiga
Stary młyn w Zaborowie z innej strony
Stary młyn w Zaborowie z innej strony © amiga
Piasecznica w Zaorowie
Piasecznica w Zaborowie © amiga

W Ujeździe obowiązkowy postój przy kościele, a że jest okazja obmyć się z potu, soli korzystamy z tego sprzętnie
Kościół św.Wojciecha w Ujeździe
Kościół św.Wojciecha w Ujeździe © amiga
Kościół św.Wojciecha w Ujeździe z innej perspektywy
Kościół św.Wojciecha w Ujeździe z innej perspektywy © amiga
Coś Karolinę zaniepokoiło
Coś Karolinę zaniepokoiło © amiga
Trzeba obmyć ręce
Trzeba obmyć ręce © amiga

i jedziemy odwiedzić pobliski park z pałacem. Oczywiście trafiamy na kolejnego oszołoma, który dla odmiany wciska nam że bunkier jest lodownią... już w domu sprawdziłem to.. i to jest bunkier, powstał sporo później niż pałac, a nie jak twierdził przemiły pan...
Przy pałacu w Ujeździe
Przy pałacu w Ujeździe © amiga
Pałac w Ujeździe w pełnej krasie
Pałac w Ujeździe w pełnej krasie © amiga
Docieramy w do Grot Niegórzyckich, zwiedzanie sobie odpuszczam, ale zaglądamy na wystawę Karoliny, po kilku godzinach w słońcu chyba obydwoje jesteśmy lekko zmęczeni, nie przeszkadza nam nawet kawa i batony z automatu. Spędzamy tutaj dobre kilanaście minut, podziwiam to co się zmieniło... a w zasadzie poza grotami, to okolica jest dość mocno odmieniona na plus oczywiście.
Miniaturka przeprawy przez Pilicę na wystawie Karoliny i Jerzego
Miniaturka przeprawy przez Pilicę na wystawie Karoliny i Jerzego © amiga
Dzień zbliża się ku końcowi, ale jest jeszcze jedna atrakcja w pobliżu - studnia św Anny  
Konik czy co?
Konik czy co? © amiga
Przy źródełku św. Anny
Przy źródełku św. Anny © amiga
Kolumna tuż obok
Kolumna tuż obok © amiga

Czas jednak mija nieubłaganie, dojeżdżamy w okolice Niebieskich Źródeł i rozstajemy się... Zobaczymy się już za kilka godzin w drodze na BikeOrient... 
Dobranoc... :D

z nową piastą

Czwartek, 11 września 2014 · Komentarze(1)
Slow - Leonard Cohen

Wracam lasami, rower odebrałem z serwisu ok 16:00, w sumie mogłem wcześniej, ale dzień był ciężki... Za to chcę sprawdzić jak koło po remoncie będzie sobie dawać radę i na szosach i w terenie... Oczywiście zaliczam lasek Makoszowski, Makoszowy i wjeżdżam do lasu. Od pierwszej chwili czuję, że jest dobrze, koło nie lata, nie bicia i chyba lepiej się toczy, więc wszystko jest w porządku... Interesuje mnie tylko żywotność łożysk... 
W lesie mokro, w ciągu dnia padało, jednak klimat jest niesamowity z podnoszącymi się mgiełkami mieniącymi się w wieczornym słońcu, i wszędzie w każdym fragmencie lasu widać grzyby. 
Jutro za to dzień bez rowera, chociaż może uda mi się wyrwać gdzieś chociaż na chwilę?

Na łące gdzieś na granicy lasu
Na łące gdzieś na granicy lasu © amiga

poranek szosowy

Czwartek, 11 września 2014 · Komentarze(0)
Republika - 6. Prośba do następcy

Wyjazd szosami standardową drogą, jednak dzisiaj boję się mocniej nacisnąć, mam świadomość tego, że piasta nie jest w najlepszym stanie. Wczoraj zbiłem luzy, ale już dało się wyczuć, że kulki są kwadratowe... Po przyjeździe do Gliwic odstawiam rower do serwisu, nowiutki Novatec już czeka... Myślę, że max do 15 będę mógł odebrać rower. Zresztą jutro nie będę miał szans na zrobienie czegokolwiek. Czeka mnie wizyta u Ortopedy...
Planetarium w parku Śląskim
Planetarium w parku Śląskim © amiga

problem z piastą

Środa, 10 września 2014 · Komentarze(0)
Dirty Girl - Slash

Początkowo przymierzałem się do gnania szosami, by być w domu nieco wcześniej, jednak na granicy Gliwic i Zabrza coś... się działo z rowerem, pływał po drodze. Pierwsza myśl, złapałem panę. Stanąłem sprawdziłem jest ok. Ruszyłem dalej, ujechałem może 2 km i kolejny postój zacząłem sprawdzać szprychy, może zerwałem? Wszystko ok.. o jest... Decyzja - jadę lasem, tam nawet gdyby coś się rozpadło, to nei wpadnę pod samochód. W Makoszowach jeszcze jedne oględziny... i widzę, co jest grane, tylna piasta złapała zajebiste luzy... Cóż... dojadę powoli do domu.. tam to zrobię i tyle, a jutro i tak jestem umówiony w serwisie, nowa piasta powinna już czekać. Ta zaczęła szaleć jakiś tydzień temu, tyle że coś nie tak było z zapadkami w bębenku. Zamówiłem nową, będzie jak znalazł.
Jeszcze raz skansen :)
Jeszcze raz skansen :) © amiga

do pracy

Środa, 10 września 2014 · Komentarze(0)
Alaric De Marnac - Dark Moor

Dzisiaj z rana tak sobie mi się jechało… pogoda mocno nijaka… Nie wiem co z powrotem… chyba pojadę w wariancie skróconym… Na dokładkę są zapowiedziane jakieś burze na wieczór… przy czym wyglądają na punktowe… więc różnie to może być.. Ostatnie kilka dni dość dziwne jeżeli chodzi o aurę, jeden dzień taki, drugi owaki. Jakby nie mogło być przez cały czas ciepło i pięknie, ale chyba musiałbym się przeprowadzić na południe europy :)

Kolejna chałupka ze skansenu w Chorzowie
Kolejna chałupka ze skansenu w Chorzowie © amiga

z Maćkiem przez Chudów

Wtorek, 9 września 2014 · Komentarze(0)
Totentanz - Walcz

Drugi raz wyjazd z Maćkiem, tyle, że on dzisiaj wsiadła na rower szosowy, na crossie mam średnie szanse na dotrzymanie tempa... Różnica w przyspieszeniu jest ogromna, jednak jakoś udaje mi się dotrzymać mu kroku. W dość szaleńczym tempie dojeżdżamy do Chudowa, tam chwila przerwy, i ja jadę dalej przez Bujaków i Mikołów do domu,a Maciek zawraca przez Ornontowice do  Gliwic.. W Mikołowie robię sobie małą przerwę przy jednym ze sklepów, zaczyna się ścieniać, coś w strasznym tempie skraca się dzień... 

Zamek w Chudowie
Zamek w Chudowie © amiga

lekko pada z rana

Wtorek, 9 września 2014 · Komentarze(0)
PALLBEARER - Worlds Apart

Poranek raczej standardowy, tyle, że pogoda znowu lekko się załamała, pada, chociaż dzisiaj to jeszcze pół biedy, nie ma tragedii, tyle, że rower wygląda paskudnie, muszę w końcu podjechać na myjnię, gdy tylko się wypogodzi.  Za to na drogach masakra, ale to pewnie jest związane z późnym wyjazdem. Paskudny fragment na Wirku..., chyba mam uraz do tego miejsca. Na dokładkę w Bielszowicach zaczęli mi rozkopywać kolejną drogę..., ech... jeszcze chwila i będę mógł wpisać 100% terenu jadąc po szosach... ;P

Izba rzeźbiarza
Izba rzeźbiarza © amiga