Five Finger Death Punch - Wrong Side Of Heaven
Wyjazd wyjątkowo późno, około 9:00, przyczyna jedna... wizyta w przychodni... i tak jest nieźle... mogło to trwać dłużej. Poranek był lekko mglisty, ale do 9:00 mgiełki gdzieś wyparowały, zapowiada się ciepły dzień, mogę jechać na krótko :). Ostatnie poranki raczej już na to nie pozwalały... Prognozy wskazują, na to, że wieczór też powinien być bardzo ciepły... Cieszy to. Sama droga po szosach... mimo wszystko chciałbym dotrzeć do pracy około 10:00 i zrobić ile się da... Może coś uda się zamknąć? Na drogach dość pusto... ale nie ma cię co dziwić... większość osób już w pracy. W firmie szybka kąpiel... i do pracy :)
Wracam do domu jest 16:30, kolejny ciepły dzień... jadę terenem, przy okazji planuję potestować Endomondo, coś jest nie tak od jakiegoś czasu każde przeniesienie aplikacji w tło, np przy robieniu fory telefonem, kończy się wysypą aplikacji... zastanawiam co za to odpowiada... czy samo endomondo, czy może jakiś błąd Androida... a może coś jeszcze.... Pierwszy raz zatrzymuję się w okolicach hałdy w halembie... Włączam aparat... robię fotę... endomondo... leży... Odpalam je ponownie... kolejna fota... endomondo leży.... hmmm... czemu...?
Wyjeżdżam dość późno, znowu będzie mnie czekała walka z samochodami na drogach... Cóż... kara za późne wstawanie :) Poranek za to mglisty, profilaktycznie odpalam lampki, niech migają... , może ktoś mnie zauważy ;). Za to nie kombinuję z wariantem dojazdu, może wolałbym pojechać lasem, ale zajęło by to za dużo czasu. Odzywający się bark niestety uniemożliwia szybką jazdę w terenie... po szosach jest zdecydowanie lepiej... przynajmniej dla barku... a i czas nie jest jakiś specjalnie długi.... Do firmy docieram w dośc niezłym czasie...
Zmęczenie dalej daje znać o sobie, już w chwili wyjścia wiem jedno, jadę lasem, przynajmniej będzie spokojniej, niby teren, ale wydaje mi się że dość łagodny, nie spodziewam się problemów, a jednak... Może przesadzam z tymi problemami, bo głównie chodzi o miejsca rozjeżdżone w lesie po wycince przez ciężki sprzęt... Sporo błota i kałuże po nie tak dawnych deszczach, niby powinno to już odparować, ale nie... w nocy nie ma specjalnie jak, a i w dzień temperatury nie zawsze przekraczają 20 stopni... Gdzieniegdzie widać już ślady nadchodzącej jesieni... Cały czas mam wrażenie, że łańcuch prosi o smarowanie... tyle, że rano po wymianie go nasmarowałem.... czyżby olej już diabli wzięli? Zatrzymuję się dopiero na Halembie na hałdzie... spoglądam na tylne koło... ech... szkoda gadać, pierwszy raz popełniłem taki błąd... ;P