Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:2273.23 km (w terenie 334.00 km; 14.69%)
Czas w ruchu:97:27
Średnia prędkość:23.33 km/h
Maksymalna prędkość:64.91 km/h
Suma podjazdów:14782 m
Maks. tętno maksymalne:187 (101 %)
Maks. tętno średnie:146 (79 %)
Suma kalorii:82548 kcal
Liczba aktywności:50
Średnio na aktywność:45.46 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Objazdówka z siostrą

Niedziela, 6 lipca 2014 · Komentarze(5)
ELUVEITIE - KingGdzieś po 15:00 jedziemy z siostrą po okolicy, jest gorąco, duszno i zapowiedziane są przelotne burze, więc specjalnie nie mamy w planach długiej wycieczki, gdyby coś to do domu nie powinno być więcej niż 40min drogi. 
Początek raczej standardowy na Panewniki, tam wbijamy się na czerwoną rowerówkę i odwiedzamy wszystkie okoliczne stawy zaczynając od Czarnego stawu.

Czarny staw
Czarny staw © amiga
Później klucząc lasami wyjeżdżamy na Halembie, krótki odcinek szosami i wbijamy się nad staw Kiszka. Chwila przerwy.
Staw Kiszka
Staw Kiszka © amiga
Kaczuszka
Kaczuszka © amiga
Roślinki
Roślinki © amiga
Gdzieś od wschodu słyszymy odgłosy burzy, chyba pora się zbierać, kierujemy się bokiem przez Mikołów robiąc sobie jeszcze przerwę nad Jamną i pobliskim źródełkiem. 
Wzburzone wody Jamny
Wzburzone wody Jamny © amiga
Burza jest jednak gdzieś blisko... skracamy wycieczkę odpuszczamy Starganiec i najkrótszą drogą dojeżdżamy do domu.

Na Lędziny i Imielin

Sobota, 5 lipca 2014 · Komentarze(0)
Nightmares - Frontiers Dzień, miał być nierowerowy, odpoczynkowy..., jednak ok 17:00 coś mnie naszło, może jednak gdzieś się na szybko przejadę?
Pierwotnie chodzi mi po głowie Pszczyna..., tyle, że nie wyrobię się przez zmrokiem... Wybieram inny kierunek - Lędziny i Imielin. 
Sporo po lasach..., świetnie się tędy jeździ, szkoda, że ostatnio nie miałem czasu by tutaj zajrzeć... dzisiaj też pewne wiele nie poszaleję. Po prostu szybki przelot tam i z powrotem.
Zatrzymuję się dopiero na Górze św.Klemensa, - jedna wcześniej przed Klimontem na którym jest kościół św Klemensa ;)
Kilka zdjęć...
Kościół św. Klemensa
Kościół św. Klemensa © amiga
Widać Beskidy :)
Widać Beskidy :) © amiga
Za chwilę tam pojadę
Za chwilę tam pojadę © amiga

I dzwoni kuzynka, awaria, tłumaczenie, że mój przyjazd nic nie zmieni i trzeba zadzwonić po serwis niewiele daje.., trudno, zahaczę o nich wracając przez Giszowiec, a teraz jestem jeszcze w Lędzinach, zjeżdżając z górki zatrzymuję się jeszcze przy kościele św. Anny.
Kościół św. Anny
Kościół św. Anny © amiga
i pobliskim cmentarzu, wiele razy tędy przejeżdżałem, ale z jakiegoś powodu nie zauważyłem tej bramy, kolejny postój, kilka zdjęć, wchodzę nawet na cmentarz... spodziewałem się czegoś innego, ale widzę, że dalej jest użytkowany, w większości są nowe groby, chociaż nie brakuje takich sprzed ponad wieku... 
Brama na cmentarz
Brama na cmentarz © amiga
Tabliczka informacyjna
Tabliczka informacyjna © amiga
Zaczyna mi się spieszyć, pędzę przez Krasowny, Kosztowy na Wesołą, chwila przerwy przy zalewie 
Zachód słońca na Wesołej
Zachód słońca na Wesołej © amiga
Nowy nasyp
Nowy nasyp © amiga
Sporo wędkarzy
Sporo wędkarzy © amiga
Wycięli drzewa, ale i tak jest pięknie
Wycięli drzewa, ale i tak jest pięknie © amiga

jednak czas goni, kilkanaście minut później jestem na Giszowcu. zostaję tutaj na dobre 3 godziny. Tak jak podejrzewałem , to ja nic nie zrobię potrzebny jest serwis... Wyjeżdżam ok 22:50 i jadę przez las, dobrze, że wziąłem lampki... 
15 min później melduję się w domu. Zdążyłem na 2-gą połowę :)

zdążyć na mecz

Piątek, 4 lipca 2014 · Komentarze(2)
Arven - Dark Red Desire

Wyjeżdżam z formy jest 16:54..., chcę zdążyć na mecz o 18:00, wiatr jest przeciwko mnie.., wieje od południa, wiem mogło być gorzej, ale i tak nie pomaga... 
Jadę praktycznie w całości po szosach, skracam jedynie przez lasek Makoszowski. Pomimo wszystko jedzie mi się dość dobrze, ruch powoli zamiera, coś mi się zdaje, że sporo osób dzisiaj zasiądzie lub już zasiadła przed TV. Trochę się spinam, Na Wirku jednak decyduję się na mały objazd czerwoną rowerówkę, nadłożę kilkaset metrów, ale... na 1-go maja jest jakaś masakra... tylko tutaj trafiam na zwiększony ruch i oczywiście nikt nie przestrzega 50km/h, no chyba że przed przejazdem kolejowym. 
Chwila odpoczynku na zjeździe w kierunku Kochłowic i pora na małą wspinaczkę na drodze do Katowic, a później przez całą długość Panewnik. Do domu docieram kilka minut po gwizdku. 
Niebieskooki
Niebieskooki © amiga

Piątkowy poranek...

Piątek, 4 lipca 2014 · Komentarze(0)
Red Hot Chili Peppers - Californication Piątek, znowu budzę się z opóźnieniem, szybkie zbieranie i śniadanie i ok 7:10-7:15 jestem na rowerze. Początkowo jadę szosami, jednak odbijam w las. Zupełnie nie mam melodii dzisiaj do gnania...
Za to las nie jest zbyt łaskawy dla mnie, już na Kuźnickiej w Panewnikach trafiam na... korek... w sumie chyba 4 samochody wlokące się po kilkanaście km/h droga, jest wąska, na dokładkę trochę zaparkowanych samochodów nie ma jak i... po co wyprzedzać... Po kilkuset metrach i tak odbijam, tu jest zdecydowanie lepiej, tyle, że pod koniec przy wylocie na Halembę jest... trochę mokro, główna ścieżka zalana, trzeba przecisnąć się bokiem... 
Kolejna ścieżka prowadząca na Kończyce... i znowu przymusowy postój... leśnicy pakują drewno na samochód, muszę odczekać chwilę, aż będzie bezpiecznie. 
Na wylocie przy Chudowskiej zastanawiam się co dalej, wariantów jest kilka, tyle, że jeżeli po ostatnich opadach dalej jest mokro, to nie ma sensu pakować się na hałdy pierwsza będzie błotnista, a druga w Sośnicy mogła spłynąć... i będzie nieprzejezdna...
Odbijam więc przez węzeł z A4-ką i kieruję się na lasek Makoszowski.
Robotnicy DTŚ-kowi powoli znikają, pewnie na dniach będzie odbiór tego odcinka... Kilkadziesiąt metrów dalej trafiam na pracowników "oczyszczających" park... 
Gość był bardzo niezadowolony, że robię mu zdjęcia..., tyle, że nie interesował mnie on, a sprzęt którym się posługiwał... ;P
Stąd mam już niedaleko do pracy, wyjeżdżam na szosy i próbuję dogonić stracony czas... nie udało się... w firmie jestem po 8:30...
Bardzo mu się nie podobało, że robię foty
Bardzo mu się nie podobało, że robię foty © amiga
W lasku makoszowskim
W lasku makoszowskim © amiga

Klucząc po Rudzie Śląskiej i Mikołowie

Czwartek, 3 lipca 2014 · Komentarze(0)
Alice Cooper - Poison

Po wyjściu z firmy mam w planie tylko jedno, odwiedzenie miejsca pamięci na granicy Katowic i Mikołowa. Początkowo chcę jechać najkrótszą drogą przez Sosnicę i Halembę, jednak aby nie wiało nudą i nie był to pusty przelot postanawiam wbić się w park im. rotmistrza Witolda Pileckiego w Zabrzu, tamtędy da się dość kawałek zrobić terenem zaliczając kilka krótkich singetrack-ów.
Wbijam się w niebieską rowerówkę, ale na chwilę, pod jej koniec skręcam do muzeum PRL-u w Rudzie Śląskiej, chwila rozmowy z obsługą, kilka fot.... i lecę dalej

Dojazd do muzeum PRL
Dojazd do muzeum PRL © amiga

Tablczka nformacyjna
Tablczka nformacyjna © amiga
Za bramą muzeum PRL
Za bramą muzeum PRL © amiga
Jeszcze jedna brama
Jeszcze jedna brama © amiga

Po kilku minutach spędzonych w tym miejscu ruszam dalej, zatrzymując się przy pobliskim stawie...
Świeci słońce
Świeci słońce © amiga
Staw w Rudzie Śląskiej
Staw w Rudzie Śląskiej © amiga

i w końcu wyjeżdżam w Bielszowicach

Teraz zjazd
Teraz zjazd © amiga

Jadę na Wirek i tyłami klucząc i sprawdzając niektóre drogi wyjeżdżam na Helembie, tam mam możliwość odbicia na Mikołów, dzisiejszego głównego celu, a w zasadzie jednego PK ;) gdzieś pomiędzy Mikołowem a Katowicami.


Jeszcze krótka sesja 2 boćków na łące, szkoda, że nie mam ze sobą drugiego obiektywu... tego... na ptaki...

Boćki na polu pod Mikołowem
Boćki na polu pod Mikołowem © amiga


W końcu jednak wbijam się w las i odszukuję pomnik..., w sumie podobny do kilku innych w lasach Panewnickich, ale tego jeszcze nie odwiedziłem.
Informacja to podstawa
Informacja to podstawa © amiga
Kolejny z chyba 5 pomników w okolicznych lasach
Kolejny z chyba 5 pomników w okolicznych lasach © amiga
Chwilę później zagaduje mnie jakaś kobieta na rowerze, próbuje się dostać na Ligotę..., to moim zdaniem nie jest najlepsza droga, najlepszy wariant, na dokładkę specjalnie nie ma pojęcia którędy jechać. Postanawiam ją podprowadzić, jest krótko po dość paskudnym urazie nogi... więc jazda bardzo wolna, ale udaje mi się ją odholować na Zadole gdzie się żegnamy i lecę do domu. Na dzisiaj starczy...
Jutro może uda mi się jeszcze gdzieś podjechać, chociaż dzwoniła siostra i... chyba lekko nie będzie...

do pracy o poranku

Czwartek, 3 lipca 2014 · Komentarze(0)
Electric Light Orchestra - Don't Bring Me Down
Porankowa nuda..., wychodzę raczej standardowo 7:20 i ruszam, temperatura w okolicach 15 stopni, więc porównując do tego co było ostatnio to jest ciepło. Szosy puste..., więc dojazd nie powinien stanowić problemu. W Panewnikach skracam drogę, w tej chwili nie ma czasu na szaleństwa, wieczorem sobie to odbiję, wymyślając jakiś inny wariant powrotu. Ale to nie teraz..., przede mną kilkadziesiąt km po GOP. Najwięcej problemów napotykam w Rudzie Śląskiej i Zabrzu, w tym pierwszym, skrzyżowania mnie spowalniają, w tym drugim remonty dróg.Na Pawłowie został oddany kolejny fragment Rogoźnickiej, tyle, że dalej rozkopany został następny jej odcinek, więc to niewiele zmienia. Zastanawiam się jaki stosunek do remontu mają mieszkańcy, bo to ciągnie się już drugi rok. Na Maciejowie zauważam bikera ciągnącego w kierunku Gliwic włącza mi się opcja pościg... Wkrótce go doganiam, jednak stoimy na 2 kolejnych światłach. Dopiero na Odrowążów mogę przyspieszyć ;)



Z muzeum PRL
Z muzeum PRL © amiga

szukając ścieżek na Rudzie....

Środa, 2 lipca 2014 · Komentarze(2)
Narsilion - A Night in Fairyland

Wychodzę trochę wcześniej..., plan na powrót był co prawda mocno inny, ale wszystkie plany mają to do siebie, że można je zmienić :)
Dzisiaj czeka mnie przetestowanie drogi na Rudę Śląską, dokładniej w okolice ul Kościelnej. Wstępnie zrobiłem sobie plan... 
początek standardowy jak zawsze przy powrocie do domu, tyle, że zamiast odbić wzdłuż lub przez lasek Makoszowski, pojechałem dalej... przez całą długość ul.Roosevelta w Zabrzu, przy okazji krótka przerwa przy tutejszej Latarni Morskiej...

Latarnia morska w Zabrzu
Latarnia morska w Zabrzu © amiga

cd. to ul Alojzego Pawliczka..., miejscami nieco rozkopana... a dalej ul.Jana Pyki i Porębska u wylotu której natykam się na kościół pw. Matki Boskiej Różańcowej. Przyznam się, że jestem tutaj pierwszy raz... 

Kościół pw. Matki Boskiej Różańcowej w Rudzie Śląskiej
Kościół pw. Matki Boskiej Różańcowej w Rudzie Śląskiej © amiga

Ruszam dalej, w zasadzie plan został wykonany, mogę odbijać na Katowice, tyle, że jest jeden drobny szczegół, jest około 17:00, ul. 1-go Maja, którą jadę prowadzi do węzła z DTŚ-ką i dalej z A4-ką. Ruch jak diabli... na części jest rowerówka, którą się posiłkuję, jednak w końcu muszę i tak jechać drogą po której pędzą wariaci. W planie mam dalej jazdę w kierunku Kochłowic, najprościej byłoby jechać nią dalej, ale odbijam w Hallera, moja psychika nie jest aż tak silna... 
Za to w prezencie dostaję możliwość zrobienia kilku fotek  przy kościele św.Pawła.

Kościół św.Pawła w Rudzie Śląskiej
Kościół św.Pawła w Rudzie Śląskiej © amiga

Dalej tyłami... może nie do końca.., jadę w kierunku Kochłowic, tam odbijam na ul Dworcową i .... staję przy kolejnym kościele - Trójcy Przenajświętszej, tyle, że od strony cmentarza... :)

Kościół pw. Trójcy Przenajświętszej w Rudzie Śląskiej
Kościół pw. Trójcy Przenajświętszej w Rudzie Śląskiej © amiga

Przez chwilę spoglądam na mapy endomondo i ... jadę dalej, zaliczę dzisiaj jeszcze Radoszowy...
Wbijam się w drogę prowadzącą na Panewniki, tyle, że przypominam sobie iż tutaj da się przejechać na Załęską Hałdę i Kokociniec zaliczając po drodze uroczysko Buczyna.

Uroczysko Buczyna
Uroczysko Buczyna © amiga
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga
Grobla przez sam środek
Grobla przez sam środek © amiga

Pod koniec wycieczki zaliczam jeszcze jeden kościół na Zadolu - kościół Matki Boskiej Różańcowej.

Kościół pw. Matki Boskiej Różańcowej na Zadolu w Katowicach
Kościół pw. Matki Boskiej Różańcowej na Zadolu w Katowicach © amiga

Kilkanaście min. później jestem już w domu :)

po szosach...

Środa, 2 lipca 2014 · Komentarze(0)
Clannad - Robin (The Hooded Man)

Wyjeżdżam dość późno, coś w tym tygodniu mam problem ze wstawaniem, a może to raczej efekt wczorajszego meczu? Trochę się przeciągnął ;P

Jest 7:25 i dopiero ruszam, szosami. O poranku nie planuję żadnych udziwnień. Za to kilku idiotów za kółkiem skutecznie mi uprzykrza przejazd, oba przypadki w Rudzie Śląskiej i to prawie identyczne. Gdy z podporządkowanej ktoś wyjeżdża ładując się prosto pod koła... Mam ochotę dogonić i zabić... tyle, że na prostej nie ma szans. W pierwszym przypadku najbliższe skrzyżowanie było po ok 1.5km w drugim odbijałem sporo wcześniej.  Gonienie samochodu by kogoś tylko opieprzyć i nadkładać kilometrów jakoś nie leży w mojej naturze. 

Na szczęście nic się nie stało, poza podniesieniem mi ciśnienia, w zasadzie na drogach luźno, jak to w wakacje, więc dość szybko docieram na miejsce... 

Budynek cechowni KWK Gliwice - fotosketcher
Budynek cechowni KWK Gliwice - fotosketcher © amiga

Przez Orzesze

Wtorek, 1 lipca 2014 · Komentarze(2)
Monster - Stream of Passion

Na wieczór zaplanowałem sobie trasę nieco objazdową, przez okolicę której z reguły nie odwiedzam..., bo... nie jest po drodze, albo w planach. Pora to zmienić. W końcu to żadna przyjemność, jeździć tam i z powrotem tą samą prawie niezmienną trasą. O terenie jakoś specjalnie nie myślę... ostatni lało, a i na dzisiaj zapowiedziane są jakieś przelotne opady.

Budynek cechowni dawnej KWK Gliwice
Budynek cechowni dawnej KWK Gliwice © amiga

Wyjazd z Gliwic ul.Bojkowską na.. Bojków... gdzie jakiś czas temu  Bogdan uwiecznił na zdjęciach nową rowerówkę...  przy czym zatrzymuję się jeszcze przy budynku cechowni dawnej KWK Gliwice. 

Rowerówka w Bujakowie
Rowerówka w Bojkowie © amiga

Dalej trochę niepotrzebny objazd przez Przyszowice, tym bardziej, że jadę na Ornontowice a nie Chudów.

Ornontowice
Ornontowice © amiga

Trochę bokiem omijam Orzesze co nie znaczy, że nie ma górek..., to świetne miejsce do trenowania podjazdów, a tego teraz mi potrzeba, tym bardziej, iż mam wrażenie, że w końcu wychodzę z wszystkich kontuzji, chorób itp...

Za to pojawia się teren i długi zjazd po kamieniach, tyle, że rower i opony jakie mam raczej nie są przeznaczone na takie miejsca. w efekcie łapię gumę...Wyjmuję dętkę i łatam znalezione otworki (sztuk 2 po dobiciu obręczą), pompuję i... nic... coś jest nie tak... sprawdzam dalej... masakra... fakt, że przez chwilę zjeżdżałem zupełnie bez powietrza i pewnie kilka razy dobiłem... W sumie naliczyłem 5 dziur... Łatanie nie ma sensu... odszukuję w plecaku zapasową dętkę..., Ta idzie już na przemiał... 

Jak toto przejechać
Jak toto przejechać © amiga

Za to dalej... odbijam w ścieżkę prowadzącą przy torach na Łaziska, po chwili okazuje się, że po tym jechać się nie da..., co kilkanaście metrów rozlewisko, przez pierwsze próbuję przejechać, wygląda jak kałuża, jednak gdy rower zanurza się do ośki... odpuszczam... 

Tutaj da się bokiem
Tutaj da się bokiem © amiga

Sprawdzam endomondo,  jakiś kilometr dalej jest droga... dojadę, dojdę..., w najgorszym przypadku przejdę się po torowisku.


Tracę masę czasu, odpuszczam sesję fotograficzną..., w pobliżu elektrowni, a faktem jest, że przejazd w pobliżu robi wrażenie i to... gorąco buchające z rur... kilkadziesiąt metrów dalej... 

Staję jeszcze na chwilę za Wyrami... piękny zachód słońca... 

Zachód słońca w okolicach Wyr
Zachód słońca w okolicach Wyr © amiga

gdzieś w oddali majaczą Beskidy, chyba w weekend przyjadę tutaj się pokręcić...

Gnam do domu... już niedaleko, za to tel na wyczerpaniu, pokazuje coś ok 6% stanu baterii... Pobieranie map przez endomondo... zabija baterię..., muszę brać ze sobą power bank. Tym bardziej, że zaczyna mnie nosić.


chłodno ale nie pada

Wtorek, 1 lipca 2014 · Komentarze(2)
Indila - Dernière Danse
Na starcie chłodno, ważne, że nie leje... to zaliczyłem wczoraj. Początkowo myślałem by z rana się gdzieś dalej przejechać, ale gdy kończę się zbierać jest po 7:00.
Na rower wsiadam dopiero ok 7:20, cóż, zamiast czegoś dłuższego jadę "na krechę" po szosach. wczorajsze ulewy pozostawiły dość wyraźne ślady, wszędzie kałuże. Najgorsza sytuacja jest na ścieżce rowerowej w Kochłowicach. Tam jedyna sensowna opcja to jazda po chodniku. 
Pod koniec wjeżdżam jednak na chwilę w lasek Makoszowski.... i to był błąd, robotnicy przy DTŚ-ce skutecznie utrudniają przejazd. Przez kilkadziesiąt metrów muszę prowadzić rower... 
Mam nadzieję, że wieczorem uda mi się jednak zaliczyć coś więcej niż trasę PD... w wersji na krechę...
Ścieżki lekko rozmiękłe
Ścieżki lekko rozmiękłe © amiga