Gregorian - the moment of peace
Weekend wypadł mi z kalendarza wyjazdów maratonowych zresztą i piątek i sobota były zupełnie bezrowerowe. Za to dzisiaj wstaję o 3:30 - to nie moja pora..., ale po 5:00 mam pociąg na który muszę zdążyć... 4:20 jestem na zewnątrz, jest chłodno, ale prognozy mówią coś o możliwych 30 stopniach. Dojeżdżam do dworca PKP, pakuję się do pociągu i mam 3 godziny... tylko na co? Sen nie przychodzi, zresztą specjalnie nie mam na niego ochoty..., tym bardziej, że wczoraj odpuściłem mecz i spać poszedłem ok 21:00
Kilka min. po 8:00 jestem w Piotrkowie Trybunalskim, pierwsze o czym myślę, to wizyta w sklepie, jakaś woda mineralna się przyda dzisiaj, ale czasu nie ma... spieszy mi się, szybko wyjeżdżam z miasta zatrzymując się jeszcze na chwilę tuż za Piotrkowem przy pomniku...
Pomnik w Piotrkowie Trybunalskim © amiga
Kierunek Wolbórz - trasa nakreślona przez
Karolinę na mapach nawet nie ma większości tych dróg, wczoraj jeszcze starałem się zapamiętać jak powinienem jechać i trochę na wariata jadę wzdłuż S8, W Polichnie mam przejechać przez wiadukt na drugą stronę i dalej po drodze technicznej.
Przejeżdżając przez wiadukt czuję silny zachodni podmuch..., oj powrót może być ciężki, ciekawe jak Posterunkowa daje sobie radę? W końcu cały czas jedzie pod wiatr. Okazuje się, że jest tuż za wiaduktem, zdążyła przejechać większość trasy...,
Krótka przerwa i powitanie... po czym ruszamy do pobliskiego Wolborza, gdzie zatrzymujemy się kolejno przy pałacu Biskupów Kujawskich (obecnie jest w nim szkoła), zahaczamy również o park przypałacowy, by wyjechać z drugiej strony.
Pałac Biskupów Kujawskich © amiga
Pałac Biskupów Kujawskich z drugiej strony © amiga
Kolejne przerwy przy kościele św Michała i kaplicy św. Anny.
Kościół św Michała w Wolborzu © amiga
Kaplica św Anny © amiga
Niektóre pomniki zwracają uwagę © amiga
Lecimy dalej, Karolina pyta się czy nie za wolno... spoglądam na licznik, lecimy ponad 30km/h... W piorunowym tempie docieramy do Tomaszowa Mazowieckiego, przelatujemy przez centrum i w zasadzie zatrzymujemy się po drugiej stronie miasta przy zakładach Wistom (jeżeli się nie mylę), a w zasadzie przy tym co po nich zostało. Może kiedyś będzie okazja na jakąś dłuższą eksplorację... jednak dzisiejszy plan wycieczki jest inny...
Teraz to już ruina © amiga
Za to przyroda się odradza © amiga
Nieco dalej jest bajkowa chatka... oczywiście krótka przerwa, na kilka fot i jedziemy dalej...
Bajkowa chatka © amiga
Darek przy chatce z bajki w Dąbrowie © Tymoteuszka
do Konewki gdzie do zwiedzenia czeka na nas wielki prawie 400m bunkier kolejowy... 1.5 roku wcześniej zwiedzałem jego klona w Jeleniu, tamten niestety jest zaniedbany, podniszczony. ten w Konewce miał więcej szczęścia. Wchodzimy do środka, jest wyraźnie chłodniej niż na zewnątrz... Przypuszczam, że utrzymuje się tutaj stała temperatura gdzieś w okolicy 10 stopni...
Wewnątrz bunkra w Konewce © amiga
Jakiś posterunek? © amiga
Radio jeszcze działa © amiga
Graffiti z drugiej wojny © amiga
Bunkier z drugiej strony © amiga
Trochę sprzętu jest © amiga
Zziębnięci wychodzimy na zewnątrz, tyle, że tutaj zaszło słońce i również jest nie za gorąco... robimy sobie ciut dłuższą przerwę posilając się niespodzianką Karoliny :)
Przez Królową Wolę docieramy w pobliże Inowłodza, kolejno zwiedzamy, Cmentarz Wojskowy z pierwszej wojny światowej,
Na cmentarzu z I wojny w inowłodzu © amiga
Krzyż z 1914 roku © amiga
Proste drewniane krzyże © amiga
Tablica informacyjna © amiga
kościół św. Idziego z dość stromym kamiennym podjazdem..
Jest ostro pod górę, a ja się uśmiecham? © Tymoteuszka
Darek tutaj doświadczył namiastki Śnieżki ;) © Tymoteuszka
Kościół św Idziego © amiga
Rozciągająca się panorama © amiga
Jedna ze stronic księgi © amiga
Jeszcze na dole jest coś © amiga
Pomnik króla © amiga
odnowiony zamek... a w zasadzie ruiny zamku
Wewnątrz zamku © amiga
Widać kościół św Idziego na wzgórzu © amiga
Rampa © amiga
i coś co mnie zupełnie zaskoczyło w ty miejscu - Synagoga. Wewnątrz jest sklep spożywczy, co jeszcze bardziej mnie zaskakuje. Wchodzę do środka, nie foce, ale polichromie robią wrażenie. Dziwnie na mnie to miejsce podziałało, bo kupiłem za dużo wody mineralnej..., teraz będę musiał to tachać... w plecaku nie ma miejsca nawet na aparat.
Synagoga w Inowłodzu © amiga
Ruszamy dalej, ja z uwieszonym na szyi Nikonem i 4kg balastem w plecaku ;P, jednak kawałek dalej kolejna przerwa, w sumie nie powinno mnie to miejsce dziwić, bo to Kirkut... tyle, że stan pozostawia wiele do życzenia, nie wiem czemu, ale pierwsze skojarzenie mam z filmem "Pokłosie".
Kirkut w Inowłodzu © amiga
Strasznie zniszczone © amiga
Ale ktoś położył te kamienie © amiga
Ale ktoś położył te kamienie © amiga
Paskudnie to wygląda © amiga
Czemu kojarzy mi się to z Pokłosiem? © amiga
Tuż obok znajduje się kopalnia odkrywkowa... i częściowo odkopany bunkier...
A tuż obok jest odkrywka © amiga
Kierunek Spała DK48, nieprzyjemny fragment, tym bardziej, że samochodów jak "mrówków", dzisiaj jest jarmark, ludu co niemiara..., odpuszczamy to miejsce, zatrzymujemy się jedynie przy żubrze... symbolu Spały...
Z żubrem w krainie żubra © Tymoteuszka
Staramy się nieco pociągnąć, powoli musimy zawracać, na 17:00 muszę być w Piotrkowie...., droga którą wybrała Karolina jest mi znana, przejeżdżamy w pobliżu bunkra w Jeleniu :), ale dzisiaj to nie czas na zwiedzanie tego miejsca...
Pora coś zjeść, ale trzeba wpierw tam dojechać, po drodze zatrzymujemy się jeszcze na Tamie na zalewie Sulejowskim,
Widok na Pilicę © amiga
I zalew Sulejowski © amiga
a popas robimy w naleśnikarni w Swolszewicach Małych, gdzie kupujemy.... kotlety schabowe ;P.
Kilka kg później ruszamy do Piotrkowa, kierując się wpierw na Polichno i później wzdłuż S8 do miasta.
Poszło to dość zgrabnie i w centrum jesteśmy prawie godzinę przed czasem odjazdu pociągu..., więc jest chwila czasu by zatrzymać się przy Kirkucie, Synagodze, na rynku, przy zamku :), więzieniu...
Kirkut w Piotrkowie Trybunalskim © amiga
Wielka Synagowa © amiga
Z tej strony też ciekawie © amiga
Zamek w Piotrkowie © amiga
Na rynku © amiga
I przy byłym więzieniu © amiga
Wkrótce osiągamy dworzec PKP, chwila rozmowy i... niestety pociąg podjeżdża... krótkie pożegnanie...,
Szkoda, że ten dzień był taki krótki, jeszcze z Taką przewodniczką... Dzięki za wszystko, za poświęcenie mi czasu... liczę na kolejne wycieczki... :) jeżeli czas Ci na to pozwoli.
A w pociągu niestety jak to na kolei... przedział na rowery nie istnieje, zmuszony jestem do pilnowania rowera gdzieś pomiędzy przedziałami, w którym momencie zauważam, że zerwałem szprychę w tylnym kole, w domu będę miał zajęcie... Gdzieś za Zawierciem przebija mi się dętka... jak na czym nie wiem, ale faktem jest że powietrze uchodzi w kilka sekund... masakra...
Tuż po wyjściu z pociągu zmuszony jestem do wymiany dętki. Do domu pozostało ok 6.5km... docieram przed meczem...