Piątkowy poranek...
Piątek, 4 lipca 2014
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Red Hot Chili Peppers - Californication Piątek, znowu budzę się z opóźnieniem, szybkie zbieranie i śniadanie i ok 7:10-7:15 jestem na rowerze. Początkowo jadę szosami, jednak odbijam w las. Zupełnie nie mam melodii dzisiaj do gnania...
Za to las nie jest zbyt łaskawy dla mnie, już na Kuźnickiej w Panewnikach trafiam na... korek... w sumie chyba 4 samochody wlokące się po kilkanaście km/h droga, jest wąska, na dokładkę trochę zaparkowanych samochodów nie ma jak i... po co wyprzedzać... Po kilkuset metrach i tak odbijam, tu jest zdecydowanie lepiej, tyle, że pod koniec przy wylocie na Halembę jest... trochę mokro, główna ścieżka zalana, trzeba przecisnąć się bokiem...
Kolejna ścieżka prowadząca na Kończyce... i znowu przymusowy postój... leśnicy pakują drewno na samochód, muszę odczekać chwilę, aż będzie bezpiecznie.
Na wylocie przy Chudowskiej zastanawiam się co dalej, wariantów jest kilka, tyle, że jeżeli po ostatnich opadach dalej jest mokro, to nie ma sensu pakować się na hałdy pierwsza będzie błotnista, a druga w Sośnicy mogła spłynąć... i będzie nieprzejezdna...
Odbijam więc przez węzeł z A4-ką i kieruję się na lasek Makoszowski.
Robotnicy DTŚ-kowi powoli znikają, pewnie na dniach będzie odbiór tego odcinka... Kilkadziesiąt metrów dalej trafiam na pracowników "oczyszczających" park...
Gość był bardzo niezadowolony, że robię mu zdjęcia..., tyle, że nie interesował mnie on, a sprzęt którym się posługiwał... ;P
Stąd mam już niedaleko do pracy, wyjeżdżam na szosy i próbuję dogonić stracony czas... nie udało się... w firmie jestem po 8:30...
Bardzo mu się nie podobało, że robię foty © amiga
W lasku makoszowskim © amiga
Za to las nie jest zbyt łaskawy dla mnie, już na Kuźnickiej w Panewnikach trafiam na... korek... w sumie chyba 4 samochody wlokące się po kilkanaście km/h droga, jest wąska, na dokładkę trochę zaparkowanych samochodów nie ma jak i... po co wyprzedzać... Po kilkuset metrach i tak odbijam, tu jest zdecydowanie lepiej, tyle, że pod koniec przy wylocie na Halembę jest... trochę mokro, główna ścieżka zalana, trzeba przecisnąć się bokiem...
Kolejna ścieżka prowadząca na Kończyce... i znowu przymusowy postój... leśnicy pakują drewno na samochód, muszę odczekać chwilę, aż będzie bezpiecznie.
Na wylocie przy Chudowskiej zastanawiam się co dalej, wariantów jest kilka, tyle, że jeżeli po ostatnich opadach dalej jest mokro, to nie ma sensu pakować się na hałdy pierwsza będzie błotnista, a druga w Sośnicy mogła spłynąć... i będzie nieprzejezdna...
Odbijam więc przez węzeł z A4-ką i kieruję się na lasek Makoszowski.
Robotnicy DTŚ-kowi powoli znikają, pewnie na dniach będzie odbiór tego odcinka... Kilkadziesiąt metrów dalej trafiam na pracowników "oczyszczających" park...
Gość był bardzo niezadowolony, że robię mu zdjęcia..., tyle, że nie interesował mnie on, a sprzęt którym się posługiwał... ;P
Stąd mam już niedaleko do pracy, wyjeżdżam na szosy i próbuję dogonić stracony czas... nie udało się... w firmie jestem po 8:30...
Bardzo mu się nie podobało, że robię foty © amiga
W lasku makoszowskim © amiga