Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:2012.69 km (w terenie 698.00 km; 34.68%)
Czas w ruchu:90:44
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:56.64 km/h
Maks. tętno maksymalne:225 (122 %)
Maks. tętno średnie:155 (84 %)
Suma kalorii:100301 kcal
Liczba aktywności:50
Średnio na aktywność:40.25 km i 1h 48m
Więcej statystyk

dodom poserwisowo

Środa, 25 lipca 2012 · Komentarze(12)
Ampersand - "Who Killed Amanda Palmer"


Dzisiaj grubszy serwis Manfreda, zmiana kasety, łańcucha, konusów i kulek + wymiana środka suportu. Do domu wracam okrężnie, chcę pobawić się nowymi szpejami, chcę wyczuć nową kasetę, pierwszy raz mam cudo 11-34 normalnie jeździłem na 11-28. Wrażenie są proste, na 100% jesienią wracam do 11-28 SLX. Na trasie brakowało mi czegoś za to za dużo miałem pod górkę zębatek. Nawet w Iwkowej korzystałem z kasety 11-28. Zobaczymy jak w weekend sprawdzi się ta konfiguracja (czeka mnie Beskid Żywiecki i/lub Śląski). Przy "ścianiach" dalej mam problem z podnoszeniem przedniego koła, q..wa chyba zmieni ęmostek.
W każdym bądź razie wybralem sie prze Chudów, Mikołów, Podlesie do domu, a tam czekał n a mnie grill ;) i wódka,a na koniec Adovcat o smaku kawy, lubię go w wersji z lidami. Ostatnio zapomałem jak smakują, dzisieaj była okazja sobie o tym przypomnieć.

Patrz bocian, jesteśmy uratowani.... © amiga


Sopelek - wyciąg narciarski © amiga


Wyciąg narciarski © amiga


I kto najlepiej robi grilla © amiga


Adocad diabła © amiga


Serwis
1) Wymiana kasety - nowa to LX 11-34
2) Wymiana łańcucha - HG-53
3) Wymiana konusów i kulek w tylniej pieście
4) Wymiana środka suportu ACCENT BB-EX PRO

Przy okazji Grilla miałem okazję przypomnieć sobie koncert Pink Floydów The Wall.

Pink Floyd - The Wall (1979)


Miłego odsłuchu

Sennie, dopracowo... przez plac budowy

Środa, 25 lipca 2012 · Komentarze(6)
Andrzej Grabowski & Ptaszyska - Jestem jak motyl


Środa rano, ciężko jest się dobudzić, do pracy wyjeżdżam późno 7:20, na dokładkę jestem zmęczony, wczoraj skończyłem dzień trochę po północy.

Jadąc potrzebowałem dobre 40min aby się rozkręcić, dopiero po minięciu Rudy Śląskiej krew zaczyna szybskiej krążyć, zaczynam się budzić. Przed Kończycami w lesie wlokę się dla odmiany za spychaczem, nie ma jak go wyminąć, dobre 2km z prędkością nie przekraczająca 20km/h. Szkoda czasu. Przed Makoszowami spotykam na starszego gościa zbierającego grzyby, jest chwilę w lesie, ale już ma całą reklamówkę prawdziwków, mniam... . Ruszam dalej, w końcu jadę do pracy a nie na grzyby ;), przystaję jeszcze na chwilę w lasku makoszowskim i obserwuję budowę DTŚ-ki, w zasadzie od dobrego miesiąca jeżdżę przez plac budowy, w wielu miejscach jest zakaz jazdy, zakaz poruszania się nawet pieszo... i co z tego, skoro to moja droga do pracy, a rowerem przejadę ;)

Własnie zauważyłem, że przekroczyłem liczbę km przejechaną w całym zeszłym roku, a mamy dopiero lipiec ;)

Rower trafił w końcu do serwisu, czeka go wymiana konusów (w tylniej piaście), kulek, kasety, łańcucha, być może środka suportu (mają mi go sprawdzić). Będzie trochę zabawy. Na wieczór dzisiaj lub jutro zostawiam sobie wymianę oleju w hamulcach.

Budowa DTŚ © amiga


Bo do walca trzeba... © amiga


Przerabiamy las na trociny © amiga

Spotkanie po latach

Wtorek, 24 lipca 2012 · Komentarze(2)
transsexdisco - od wujka Darka


Powrót z pracy przy dość niesprzyjającym wietrze, na dokładkę nie mam ochoty na kręcenie, coś jest nie tak... . Jadę zatem lasami, skęcam za boczne ścieżki, ładuję się przez Piasową i później już w Halembie na Starganiec, nieco zakosami poprzez las. Nie spieszy mi się, chcę chwilę odpocząć na łonie natury, pierwszy raz na wysokości Paniówek

Dziwne miejsce © amiga


Widziałem czapli cień © amiga


gdzie mam okazję podziwiać czaple w locie. Zawsze zaskakiwało mnie to miejsce, tak pełne kontrastów.... Z jednej strony cywilizacja, krajobraz zniszczony przez człowieka, hałdy, samochody, szosy, z drugiej niesamowity spokój i cisza płynący od samej matki ziemi. Coś niesamowitego. Lubię to miejsce.


Jadę dalej, postaawiam leko skręcić na Starganiec, coś mnie tam ciągnie, kolejne miejsce gdzie jest coś magnetycznego i coś co mnie tam przywołuje.

Na Stargańcu © amiga


Kolejne kilkadzisiąt min przerwy i ruszam dalej. W końcu dzisiaj czeka mnie powitanie siostry szwagra. Przyleciała rano, ostatni raz widzieliśmy się jakieś 3 lata temu, ale dobrze ją pamiętam, ona chyba mnie też zapamiętała ;)...

Siedzę u szwagra do północy, poleciała flaszka ;), zresztą nie jedna, jazda do pracy będzie ciężka ;P, ale co tam, pije się tylko miesiąc ;P gdy są goście.

Słuchamy starych kawałków Queenów, Calogero, AC/DC, Scorpions i Annie Lennox.

Jest północ trzeba kończyć, było pięknie, jak zawsze. WOW

Wracając postanawiam przebiec te 700-800m. Chcę sprawdzić co z kontuzją biodra, niestety czuję ją dalej, ważne, że przy jeździe na rowerze mi nie przeszkadza. Śnieżka tuż, tuż...

do pracy

Wtorek, 24 lipca 2012 · Komentarze(12)
Кукрыниксы - Пой же пой на проклятой гитаре


Dzień jak co dzień, jedynie jakoś wyjątkowo dobrze kręciło się z rana, w komplecie las, zieleń, i ten Týr na uszach (fantastyczna muzyka, niesamowicie pobudzająca).
Rano jednak standardowo miałem problem się zwlec, wczoraj wizyta u szwagra związana z przygotowaniem wylotu do kraju żab, potwierdzenie rezerwacji biletów i na koniec udana próba wskrzeszenia BlackBerrego. W efekcie do domu wróciłem o północy.

W pracy myślę tylko o jednym, porannej kawie.


Poranna kawa... © amiga

Mknąc do domu

Poniedziałek, 23 lipca 2012 · Komentarze(14)
Hetman - Trzy opowieści


Powrót do domu znowu inaczej niż pierwotnie planowałem, wieczorem muszę ustalić szczegóły mojego wyjazdu do krainy jadalnego ślimaka. Więc nie namyślając się wiele jadę skrótami do domu, zatrzymuję się jedynie na światłach w Gliwicach i Katowicach, w lesie nie ma na to szans. Dojeżdżam dość szybko, jak na tą trasę. Trochę daje się we znaki wiatr ze wschodu, jednak nie ma tragedii, wg new.meteo.pl jutro może być gorzej. Zobaczymy

Na koniec mała ciekawostka na którą natknąłem się przglądając zasoby youtube, tekst chyba wszystkim znany: "Czarny Chleb i Czarna Kawa" (a przynajmniej część jego), zespołem który zaśpiewał cały tekst jest Imperium (discopolo). Myślę że mimo tego warto posłuchać.

Wg Wikipedii
wersja1
Tekst i muzyka zostały napisane w 1974 roku w zakładzie karnym w Krakowie przy ulicy Czarnieckiego przez więźnia o nazwisku Jurek Filas, który żyje i mieszka w Dąbrowie Górniczej. W wersji oryginalnej ta piosenka posiada 4 zwrotki.

wersja2
Tekst został napisany w 1967 roku w zakładzie karnym w Czarnym koło Słupska przez więźnia o nazwisku Sobolewski, który zginął podczas buntów w 1989 roku. W wersji oryginalnej ta piosenka została nagrana jedynie przez zespół disco-polo Imperium.

Imperium - Czarny Chleb i Czarna Kawa


i do poczytania cała wersja

Jedzie pociąg, mkną wagony
Do zakładu wiozą mnie
Śnieg przyprószył wszystkie strony
A mi płakać wciąż się chce

Ref.:
Czarny chleb i czarna kawa
Opętani samotnością
Myślą swą szukając szczęścia
Które zwie się wolnością

Zapach chleba, zapach krat
Wietrze wiej naszą pieśń
Pieśń goryczy i miłości
Matko moja, jest mi źle

Ref.:
Czarny chleb i czarna kawa
Opętani samotnością
Myślą swą szukając szczęścia
Które zwie się wolnością

Stoi pociąg na peronie
Otoczony z wszystkich stron
Cztery lufy karabinów
Nastawione na mnie są

Ref.:
Czarny chleb i czarna kawa
Opętani samotnością
Myślą swą szukając szczęścia
Które zwie się wolnością

Ma dziewczyno, przyjedź do mnie
Ma dziewczyno, odwiedź mnie
I opowiedz o wolności
Bo w zakładzie bardzo źle

Ref.:
Czarny chleb i czarna kawa
Opętani samotnością
Myślą swą szukając szczęścia
Które zwie się wolnością

Skuli ręce, skuli nogi
Nie zdążyli serca skuć
Bo me serce jak z kamienia
Skuć je może tylko ból

Ref.:
Czarny chleb i czarna kawa
Opętani samotnością
Myślą swą szukając szczęścia
Które zwie się wolnością

czas, czas...

Poniedziałek, 23 lipca 2012 · Komentarze(4)
Pidzama Porno- Czas Czas Czas


Poniedziałkowy wyjazd do pracy trasą standardową, najkrótszą możliwą, zależy mi na czasie, obiecałem, że będę nieco wcześniej w firmie. Po 2 dniach odpoczynku od rowera jedzie się nadzwyczaj lekko, nie spinam się, a rower toczy się ulicami, szosami, leśnymi ścieżkami. Piękny poranek, piękna pogoda, szkoda, że nie mam urlopu, pewnie wybrałbym się gdzieś dalej. Może znowu w Beskidy?

Wczoraj zapadła też decyzja odnoście wypadu do francji. W połowie sierpnia jadę do znajomych, mają rower :) szosę z pedłami Shimano ;), 30km do oceanu. Już się cieszę na ten wypad.


Zdjęcie zastępcze. Nie zatrzymywałem się po drodze, szkoda mi było czasu dzisiaj. Pewnie wieczorem to nieco odrobię. ;)
Zamek w Mosznej © amiga


Fotka z ostatniego ogniska :)
Zakręciło mi się w głowie © amiga

Być jak Harry Potter

Niedziela, 22 lipca 2012 · Komentarze(4)
The Analogs - Co warte jest życie


Sobota rano. Przygotowuję się do wyjazdu, na małe spotkanie Bikestats i nie tylko. Klasycznie jak to bywa w takich przypadkach od wczesnych godzin zaczyna się młyn. Wypad do siostry, objazd kilku sklepów, zakupy, a czas leci, mało… czas zap...a. Nie wiadomo kiedy wybija 16:00 pora ruszyć 4 litery. Siedzimy w samochodzie i jedziemy w piątkę. Ja, moja siostra Basia, szwagier Philippe i dwójka dzieci Julie i Hugo.

Pierwszym punktem wycieczki jest Pogoria III w Dąbrowie Górniczej, tam niektórzy spragnieni zażywają kąpieli, a inni odpoczywają na plaży.

Pogoria III © amiga


Przy okazji postanawiamy odwiedzić mini Zoo w pobliskim parku. Jednakże okazuje się, że zostało zlikwidowane, więc pozostało nam tylko cieszyć się małą przechadzką po pięknym, acz lekko zaniedbanym parku.

Na miejsce biesiady (ogniska) docieramy ok 20:00, późno. Na miejscu są jednak tylko
Monika i Tomek, chwilę później docierają Darek, Anetka, Wiktor i Igorek. Jesteśmy w komplecie, z drugiej strony szkoda, że jeszcze kilka osób nie dotarło, byłoby weselej.

Jak przystało na każdym szanującym się ognisku zaczynamy od pieczenia kiełbasek.

Kiełbaski muszą być... © amiga


Powoli zabawa zaczyna się rozkręcać...

Gramy w Darta © amiga


Prywatny koncert undergroundowy umila nam spotkanie...

Best of Underground © amiga


Po jakimś czasie możemy zacząć zajmować się poważniejszymi sprawami, zaczynamy od prostych zaklęć...

Harry Potter ? © amiga


Później przychodzi pora na te poważniejsze...

Lumos... - szkoła magii © amiga


Aż dochodzimy do perfekcji, jesteśmy najlepsi w tym co robimy

Ogniu krocz ze mną... © amiga


Po prostu Profesjonalnie Extremalni (a może jakoś odwrotnie to miało być?)

Ognisty kod kreskowy © amiga


Chyba przesadzamy z zabawami z ogniem..., pora uśmierzyć emocje, uspokoić się i zakończyć wspaniały wieczór przy ognisku.

Czy to jeszcze ognisko, czy już pożar? © amiga


Niedziela, budzi nas piękna pogoda, jest ciepło, przyjemnie, szkoda tylko, że izobroniki i inne napoje wyłączające kontrolę jeszcze działają.

Poranne niebo... © amiga


Po południu musimy kończyć spotkanie i pora wracać do domu, już w Ochojcu pada deklaracja z mojej strony zabrania młodzieży na mały wypad rowerowy po okolicy. Zabieramy 3 rowerki i ruszamy. Przyznam się, że nie miałem zielonego pojęcia o kondycji maluchów więc pierwotnie zaplanowałem coś bardziej ambitnego, jednak po 5km musiałem zrewidować moje założenia i zmienić trasę na nieco mniej wymagającą. Młodzież, jest chyba dodatkowo zmęczona po wczorajszym Tour De Łosień ;P.

Młodzi w lesie © amiga



Ps. W sumie weekend uznaję za bardzo udany, dziękuję Organizatorce za wspaniałą zabawę i rewelacyjne przygotowanie, nie mogę oczywiście nie wspomnieć o pozostałych uczestnikach zgromadzenia, bawiących się, mam nadzieję, równie dobrze jak ja. Szkoda, że weekend tak szybko minął, jednak liczę na spotkanie w niedługim czasie w jeszcze liczniejszym gronie.

Piątkowy powrót do domu...

Piątek, 20 lipca 2012 · Komentarze(0)
Turbo - Jaki Był Ten Dzień


Dopiero teraz (w niedzielę) mam chwilę aby nadrobić zaległość z piątku. Kolejny weekend, który zaczął się już w piątek wieczorem i kończy się w wieczorem w niedzielę - oczy mam na zapałkach ;P.

Wracając do piątku, to droga powrotna nie obfitowała w przygody, czy problemy, jedynie trochę błota umilało jazdę. Wieczorem miał być mały objazd okolicznych lasów z młodymi francuzami, jednak już po powrocie dowiaduję się, że nie tym razem. Trudno, szkoda, że tak późno się o tym dowiedziałem, pewnie inaczej zaplanowałbym sobie powrót, a może nie (męczy mnie przeziębienie i średnio mam ochotę na długie kręcenie)?

Sesja z firmą © amiga

Czwarta rano...

Piątek, 20 lipca 2012 · Komentarze(6)
Włochaty - Czwarta Rano


... przewracam się na drugi bok. Piąta wstaję, muszę, wczoraj po raz kolejny zostawiłem telefon u kogoś, masakra. Muszę go rano odebrać, pierwotne plany były inne, jednak siłą rzeczy uległy zmianie. Jadę wpierw na Ligotę, odbieram fona i gnam dalej przez Panewniki do pracy. Na miejscu niespodzianka, zostałem zgarnięty do obfocenia siedziby firmy. Powstaje seria ok 400 zdjęć. Dołączam jedno z nich, pozostałe zostały zrobione o poranku na łące już w Gliwicach.


Fabryka dymi... © amiga


Lwie paszczki © amiga


Kwiatki dla .... © amiga


Pozowanie na kwiatku © amiga

Wind Of Change

Czwartek, 19 lipca 2012 · Komentarze(5)
Scorpions - Wind Of Change


16:00 - Gliwice - oberwanie chmury, strach wychodzić z firmy, zastanawiam się nad alternatywną wersją powrotu z Gliwic...
16:40 - Już po deszczu, jednak prognozy mówią iż to nie koniec, lecz już się nie zastanawiam nad alternatywą, wiem, że pojadę, pojadę jak zwykle na rowerze ;P
17:00 - W końcu wychodzę z firmy, nie ma na co czekać, na niebie krążą ciemne chmury, trzeba jak najszybciej pokonać odcinek do domu. Zastanawiam się nad najkrótszą trasą,... jednak nie, nie mam ochoty na ładowanie się na węzeł w Kończycach, zdecydowanie wolę przejad w Makoszowach.
Wieje silny południowo, południowo-wschodni wiatr(będzie ciężko), ostatnio lubi mi umilać drogę, już mi to nie przeszkadza, polubiłem go, jest prawie jak przyjaciej, upierdliwy, lecz wierny, który towarzyszy mi prawie zawsze i wszędzie.
Pakuję się do lasu, wiem, że będą kałuże, wiem, że będzie błoto... i co z tego. Staję na chwilę przed lasem Panewnickim i próbuję sfocić wiatr, szkoda, że nie wziąłem ze sobą szarego filtra, byłby idealny do tego zadania.

Wind of change © amiga


Jeszcze mały obchód okolicy i trafiam na Dziewannę, pamiętam jak Babcia z Mamą robiły z tego fantastyczny syrop (zresztą sam zbierałem kwiaty), ten niesamowity, niezapomniany smak, jeszcze teraz go czuję, ech... te wspomnienia.

Ukrywam się... © amiga


Dzisiaj jest chyba dzień drogowego Barana, W Rudze Śląskiej i w Panenikach trafiam na 2 samochody, w pierwszym przypadku jest to Golf II, w drugim Seicento, kierowcy jacyś nieprzytomni, jadą i do końca nie wiedzą co chcą, czy chcą jechać, stanąć, masakra, strasznie szarpią się z samochodami, "progi zwalniające" pokonują przy zerowej prędkości. Horror, najchętniej odebrałbym im prawo jazdy. Najlepszym rozwiązaniem okazało się przyspieszenie do 30-35 i wyprzedzenie ich.
Nieczęsto zdarza mi się spotkać na drodze takie zawalidrogi, ale dzisiaj padł chyba mój osobisty rekord. W sumie 3 sztuki. Oby jutro było lepiej.

Miłego wieczoru