Wind Of Change
Czwartek, 19 lipca 2012
· Komentarze(5)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, W jedną stronę
Scorpions - Wind Of Change
16:00 - Gliwice - oberwanie chmury, strach wychodzić z firmy, zastanawiam się nad alternatywną wersją powrotu z Gliwic...
16:40 - Już po deszczu, jednak prognozy mówią iż to nie koniec, lecz już się nie zastanawiam nad alternatywą, wiem, że pojadę, pojadę jak zwykle na rowerze ;P
17:00 - W końcu wychodzę z firmy, nie ma na co czekać, na niebie krążą ciemne chmury, trzeba jak najszybciej pokonać odcinek do domu. Zastanawiam się nad najkrótszą trasą,... jednak nie, nie mam ochoty na ładowanie się na węzeł w Kończycach, zdecydowanie wolę przejad w Makoszowach.
Wieje silny południowo, południowo-wschodni wiatr(będzie ciężko), ostatnio lubi mi umilać drogę, już mi to nie przeszkadza, polubiłem go, jest prawie jak przyjaciej, upierdliwy, lecz wierny, który towarzyszy mi prawie zawsze i wszędzie.
Pakuję się do lasu, wiem, że będą kałuże, wiem, że będzie błoto... i co z tego. Staję na chwilę przed lasem Panewnickim i próbuję sfocić wiatr, szkoda, że nie wziąłem ze sobą szarego filtra, byłby idealny do tego zadania.
Jeszcze mały obchód okolicy i trafiam na Dziewannę, pamiętam jak Babcia z Mamą robiły z tego fantastyczny syrop (zresztą sam zbierałem kwiaty), ten niesamowity, niezapomniany smak, jeszcze teraz go czuję, ech... te wspomnienia.
Dzisiaj jest chyba dzień drogowego Barana, W Rudze Śląskiej i w Panenikach trafiam na 2 samochody, w pierwszym przypadku jest to Golf II, w drugim Seicento, kierowcy jacyś nieprzytomni, jadą i do końca nie wiedzą co chcą, czy chcą jechać, stanąć, masakra, strasznie szarpią się z samochodami, "progi zwalniające" pokonują przy zerowej prędkości. Horror, najchętniej odebrałbym im prawo jazdy. Najlepszym rozwiązaniem okazało się przyspieszenie do 30-35 i wyprzedzenie ich.
Nieczęsto zdarza mi się spotkać na drodze takie zawalidrogi, ale dzisiaj padł chyba mój osobisty rekord. W sumie 3 sztuki. Oby jutro było lepiej.
Miłego wieczoru
16:00 - Gliwice - oberwanie chmury, strach wychodzić z firmy, zastanawiam się nad alternatywną wersją powrotu z Gliwic...
16:40 - Już po deszczu, jednak prognozy mówią iż to nie koniec, lecz już się nie zastanawiam nad alternatywą, wiem, że pojadę, pojadę jak zwykle na rowerze ;P
17:00 - W końcu wychodzę z firmy, nie ma na co czekać, na niebie krążą ciemne chmury, trzeba jak najszybciej pokonać odcinek do domu. Zastanawiam się nad najkrótszą trasą,... jednak nie, nie mam ochoty na ładowanie się na węzeł w Kończycach, zdecydowanie wolę przejad w Makoszowach.
Wieje silny południowo, południowo-wschodni wiatr(będzie ciężko), ostatnio lubi mi umilać drogę, już mi to nie przeszkadza, polubiłem go, jest prawie jak przyjaciej, upierdliwy, lecz wierny, który towarzyszy mi prawie zawsze i wszędzie.
Pakuję się do lasu, wiem, że będą kałuże, wiem, że będzie błoto... i co z tego. Staję na chwilę przed lasem Panewnickim i próbuję sfocić wiatr, szkoda, że nie wziąłem ze sobą szarego filtra, byłby idealny do tego zadania.
Wind of change© amiga
Jeszcze mały obchód okolicy i trafiam na Dziewannę, pamiętam jak Babcia z Mamą robiły z tego fantastyczny syrop (zresztą sam zbierałem kwiaty), ten niesamowity, niezapomniany smak, jeszcze teraz go czuję, ech... te wspomnienia.
Ukrywam się...© amiga
Dzisiaj jest chyba dzień drogowego Barana, W Rudze Śląskiej i w Panenikach trafiam na 2 samochody, w pierwszym przypadku jest to Golf II, w drugim Seicento, kierowcy jacyś nieprzytomni, jadą i do końca nie wiedzą co chcą, czy chcą jechać, stanąć, masakra, strasznie szarpią się z samochodami, "progi zwalniające" pokonują przy zerowej prędkości. Horror, najchętniej odebrałbym im prawo jazdy. Najlepszym rozwiązaniem okazało się przyspieszenie do 30-35 i wyprzedzenie ich.
Nieczęsto zdarza mi się spotkać na drodze takie zawalidrogi, ale dzisiaj padł chyba mój osobisty rekord. W sumie 3 sztuki. Oby jutro było lepiej.
Miłego wieczoru