Nocny powrót z pracy

Czwartek, 4 stycznia 2018 · Komentarze(2)
Jest 17:15 gdy ruszam do domu, warunki podobne do porannych, wiat utrzymał kierunek i moc. Drogi za to podeschły, przynajmniej błoto nie będzie lądowało mi na twarzy ;)
Ruchu na drogach prawie nie na, od czasu jakiś zbłąkany kierowca pojawi się w swoim samochodzie. Nie ma też rowerzystów. Nie powinno mnie to specjalnie dziwić, nie każdy lubi jeździć nocą, mimo tego, że im później tym mam wrażenie, że bezpieczniej ;)

Noc już zapadła
Noc już zapadła © amiga
Jadąc do domu myślę, już o gorącej kąpieli o tym, że trzeba wszystkie rzeczy przeprać, bo błoto jest wszędzie, myślę o zahaczeniu o myjnię, korci ta w Bielszowicach, ale dochodzę do wniosku, że zrobię to na stacji prawie pod domem.
Ciemno wszędzie...
Ciemno wszędzie... © amiga
W sumie dobrze się stało, bo na Wirku coś mnie podkusiło i odbiłem na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, szybko uświadamiam sobie jak głupi był to pomysł. Jestem bez błotników, ścieżka jest grząska, błoto i drobne kamyki lecą mi na twarz ;) zero ulicznego oświetlenia, mam tylko lampki, co prawda są mocne, jednak trzeba bardzo uważać. Gdy wyjeżdżam w Kochłowicach jestem szczęśliwy, że teren już za mną... Myślę, że na jakiś czas mi starczy ;) Póki nie przeschnie, woda nie odpłynie, nie odparuje... 
Co mnie podkusiło by pojechać terenem ;), na szczęście już widać cywilizację
Co mnie podkusiło by pojechać terenem ;), na szczęście już widać cywilizację © amiga
W Piotrowicach odbijam na stację z myjnią ręczną. Postój na 2 zł. Rower czysty, bez błota, do domu jakieś 800m, może starczy na wysuszenie ;) ? A może nie... 
Jeszcze tylko na myjnię
Jeszcze tylko na myjnię © amiga
W domu ciuchy lecą do prania, a póki pamiętam to zakładam błotniki... Jutro nie chciałbym takich niespodzianek, tym bardziej, że prognozy coś wspominają o nocnych opadach

Pierwszy wyjazd do pracy w 2018 roku na rowerze :)

Czwartek, 4 stycznia 2018 · Komentarze(2)
Ruszam kilka minut po 7, wieje silny wiatr z południowego-zachodu, drogi mokre po nocnych opadach, ale dość ciepło, termometr za oknem zeznał 4 stopnie :). Na starcie oczywiście jeszcze ciemno, do wschodu słońca jakieś 40 minut. Powoli powinno się jednak rozjaśniać :)

Uff nie tylko ja startuję gdy jest ciemno ;)
Uff nie tylko ja startuję gdy jest ciemno ;) © amiga
Pierwsza kałuża na drodze i... przypominam sobie, że przed ostatnim wyjazdem zdjąłem błotniki... woda i błoto z drogi ląduje na mnie, na rowerze, jest wszędzie ;) Co chwilę czyszczę kamerkę... widzę ile syfu zbiera. Najgorzej jest na odcinku od Panewnik do Kochłowic. Dalej drogi czyste, jeżeli już to spod kół leci tylko woda. 
kamerka co chwilę obrywa jakimś błotem, zresztą ja też ;)
kamerka co chwilę obrywa jakimś błotem, zresztą ja też ;) © amiga
Pomimo wiatru z boku dziwnie dobrze mi się kręci, nogi same podają... co jakiś czas zerkam a to na zegarek, a to na licznik, czyżby miał to być całkiem niezły zimowy przejazd? Wszystko an to wskazuje... 
Księżyc jeszcze wysoko
Księżyc jeszcze wysoko © amiga
Na Wirku jak zwykle spory ruch, za to Bielszowice puste, skracam drogę przez stację benzynową. Flaki na maszcie potwierdzają kierunek wiatru i jego siłę :). Połowę drogi mam za sobą. Tyle, że w Zabrzu jestem kilka minut przed ósmą, to... nie do końca dobra pora. Często pojawiają się korki, nie inaczej jest dzisiaj, za to skusiłem się na przejazd ul. Winklera, dopiero na rondzie jest problem z przejazdem. Dalej na szczęście jadę bocznymi drogami, aż do granicy z Gliwicami. 
Wieje silny wiatr, tylko szkoda, że z tego kierunku
Wieje silny wiatr, tylko szkoda, że z tego kierunku © amiga
Mam go minąć z lewej czy jak? ;)
Mam go minąć z lewej czy jak? ;) © amiga
Słońce zaczyna przygrzewać, jest to wyczuwalne, mam je co prawda z tyło, za sobą, ale cieszy mnie to :). Nie przepadam za pochmurnymi dniami, czy tygodniami... bo i tak się zdarza. 
Słońce zaczyna przygrzewać ;)
Słońce zaczyna przygrzewać ;) © amiga
Prognozy wskazują, że i dzisiaj i jutro jazda będzie w podobnych warunkach :) Długookresowe prognozy nie pokazują jakiegoś załamania pogody, co też mnie cieszy. Śnieg jak dla mnie może leżeć w górach, najlepiej tych wysokich... 
Pod firmą :)
Pod firmą :) © amiga
Docieram do firmy, a na parkingu rowerowym stoją już 2 rowery :)... Coś się zmieniło w firmie :) Przez ostatnich kilka lat w zimie był tylko mój rower, a teraz ma kolegów :)

W nowy rok z Karoliną :)

Poniedziałek, 1 stycznia 2018 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Jakoś trzeba zacząć nowy rok, wizji było kilka, wygrała ta wyjazdowa. Wczesnym rankiem 1 stycznia wsiadam na dworcu PKP w Katowicach do pociągu jadącego do Koluszek. 
Nieco wcześniej jechał osobowy, ale odpuściłem go, byłem pewien, że po sylwestrze pod spodkiem będę mógł się upić samym zapachem. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem dzisiaj jest IC. 
Po przeciwnej stronie siedzi tatuś z dwoma synami. Oczywiście imprezowali, jadą do Warszawy, dzieci grają na tel. a tatuś dalej daje w trąbę. W czasie gdy dojeżdżam do Koluszek wypił 4 piwa, puszki już zaczęły się wywracać,  starszy syn zaczął wrzeszczeć, bo piwo było wszędzie... Brawo dla tatusia. 

W Koluszkach wsiadam na rower, i jadę do Zaosia gdzie jestem umówiony z Karoliną. Po drodze podziwiam niesamowity wschód słońca. 
Wschód słońca gdzieś za Koluszkami
Wschód słońca gdzieś za Koluszkami © amiga
Na stacji Zaosie
Na stacji Zaosie © amiga
Na miejscu mam trochę czasu, czuję że wieje solny wiatr gdzieś z południa, jest około 5 stopni. Jak na tą porę roku nie jest źle :), tym bardziej, że rok temu było zdecydowanie chłodniej. Po kilku minutach przyjeżdża szynobus. Wysiada Karolina, szybkie powitanie i ruszamy, długi nie ma co siedzieć, bo wiatr nas załatwi. Słońce nieco wyżej, ale na niebie pojawiło się sporo chmur. Wg prognoz nie powinno padać, a temperatura ma wzrosnąć. Pierwsze kilkanaście km to głównie jazda, pogaduchy w tracie i żywego ducha na drogach. Samochody pojawiają się raz na kilkadziesiąt minut. Coś niesamowitego, zdaje się, ze większość prawdziwych Polaków dogorywa. Zresztą co można robić w taki dzień ;) Siedzieć w domu i oglądać Tv reżimową? Nie to nie dla nas. 
słońca ma problem by się przebić
słońca ma problem by się przebić © amiga
Nieco dłuższy postój fundujemy sobie w Starych Bylinach, niedaleko dworu na przystanku autobusowym. Jego konstrukcja zaskakuje, ma miejsca na rowery :), jest zamknięty prawie z wszystkich stron. Posilamy się Grześkami :)
Dwór w Starych Bylinach
Dwór w Starych Bylinach © amiga
Maszyny zaparkowane, pora coś zjeść
Maszyny zaparkowane, pora coś zjeść © amiga
Przy takiej temperaturze pić się nie chce, zresztą to co za przyjemność pić zimną wodę, zaczyna nam się marzyć gorąca kawa, herbata, liczymy na to, że w Rawie Mazowieckiej będzie coś otwarte. Jedziemy więc dalej, zahaczając o drewniany kościółek w pobliskich Boguszycach. 
Młyn w Boguszycach
Młyn w Boguszycach © amiga
Nad Rawką
Nad Rawką © amiga
Chwilą odpoczynku
Chwilą odpoczynku © amiga
Na miejscu okazuje się, że jest zamknięty, trochę szkoda, bo zdjęcia w gablocie wskazuję, że środek jest ciekawy. Gdy wychodzimy za bramę, widzimy, że ktoś podjeżdża, ja obstawiam że to Kościelny, Karolina mówi że faroż ;) Nie próbujemy rozwikłać tej zagadki. Za to zostajemy zaproszenie do środka. 
Kościół p.w. św. Stanisława, Biskupa i Męczennika
Kościół p.w. św. Stanisława, Biskupa i Męczennika © amiga
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga
Wnętrze jest nieogrzewane, ale i tak jest dość przyjemnie, przynajmniej nie wieje. Kilka zdjęć i jedziemy do Rawy Mazowieckiej. 
Piękne wnętrze kościoła
Piękne wnętrze kościoła © amiga
Stajenka jeszcze jest
Stajenka jeszcze jest © amiga
Skromnie, ale chyba o to chodzi
Skromnie, ale chyba o to chodzi © amiga
Piękne zdobienia kościoła
Piękne zdobienia kościoła © amiga
Zahaczamy o zalew Tatar, o tej porze roku nie wygląda jakoś specjalnie, choć z informacji wynika, że latem dzieje się, jest ośrodek sportów wodnych, jest plaża, są ryby...  Cóż... Pora pojechać do centrum. Szukamy jakiejś otwartej restauracji, miny nam rzedną, prawie wszystko zamknięte, jedynie sklepu z alkoholem zapraszają do środka, ale nie o to nam chodzi. 
Zalew Tatar w Rawie Mazowieckiej
Zalew Tatar w Rawie Mazowieckiej © amiga
Zatrzymujemy się w centrum na placu Piłsudskiego, trwa msza, głośniki transmitują ją na zewnątrz, słyszę, musimy uzbierać XXX milionów na remont, uzbieraliśmy, tyle. Jak dla mnie jest to obrzydliwe, tylko kasa, kasa, kasa... jak to jest są księża i są Rydzyki, żerujące na ludzkiej słabości, głupocie, wyciągające kasę nie dając nic w zamian. Trochę wkurzeni jedziemy dalej fotografując to tu to tam. 
Kościół p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP w Rawie Mazowieckiej
Kościół p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP w Rawie Mazowieckiej © amiga
Urząd Miasta Rawa Mazowiecka
Urząd Miasta Rawa Mazowiecka © amiga
Odszukanie zamku trochę nam zajmuje, w końcu podjeżdżamy z tyłu, kawałek przez podmokłą łąkę. Sam zamek wygląda smętnie, został tylko fragment, nieźle zabezpieczony. Pewnie na wiosnę w lato wiele się tutaj dzieje. Dziś niewiele osób trafiło w to miejsce. 
W drodze na zamek
W drodze na zamek © amiga
Pod zamkiem w Rawie Mazowieckiej
Pod zamkiem w Rawie Mazowieckiej © amiga
Uśmiechnięta Karolina :)
Uśmiechnięta Karolina :) © amiga

Wyjeżdżając z Rawy szukamy jakiejś stacji Orlenu, tam jest kawa, jest coś ciepłego i.... odkrywamy Maka :) Jest otwarty, pakujemy się do środka. Potrzebujemy przerwy, potrzebujemy jedzenia, picia. Trochę stawia nas to na nogi, po kilkunastu minutach możemy ruszyć w drogę powrotną, do Tomaszowa Mazowieckiego. Jedziemy wzdłuż Autostrady korzystając z dróg serwisowych. Szybko okazuje się, że wiatr postanowił nas wykończyć, wieje z południowego zachodu, dokładnie w twarz. Są chwile gdy 10 km/h to wszystko na co nas stać. Jazda trwa wieki... W Tomaszowie podjeżdżamy jeszcze na chwilę ma myjnię, stację benzynową. 

Zmiana nawierzchni ;)
Zmiana nawierzchni ;) © amiga

Nieco później musimy się pożegnać, mam około 2 godziny do pociągu, co prawda są jeszcze późniejsze opcje dojazdu, ale lepiej nie kusić losu, w końcu nie wiadomo jak pociągi będą dzisiaj jeździły. 
Gnam najkrótszą drogą do Piotrkowa Trybunalskiego, wiatr daje popalić, cały czas kieruję się dokładnie na południowy-zachód z którego wieje. 2 razy staję na minutę, muszę się napić... Zaczynam odczuwać solidne zmęczenie, a do mety jeszcze kawałek. Gdzieś w okolicach Wolborza zapadają kompletne ciemności. Droga nieoświetlona, ale lampki daj radę. W Piotrkowie jestem pół godziny przed odjazdem pociągu, kupuję bilet, coś do picia w sklepie i toczę się na peron. 

W pociągu niesamowicie ciepło. Szkoda, że sygnał z komórki tak rwał. Przesiadka w Częstochowie i po 21 jestem w Katowicach. Dziwnie zimno się zrobiło, z ust leci para. Temperatura spadła do około zera. Jadąc do domu obserwuję czy gdzieś nie zobaczę lodu... 
W domu marzę tylko o gorącej kąpieli i ciepłym łóżku... 
Dzień był intensywny, nowy rok nieźle rozpoczęty, mam tylko nadzieję, że żadne z nas się nie rozchoruje. Dzięki Karolina za wspaniałą wycieczkę :) Było niesamowicie..., gdyby jeszcze tak nie wiało :)

Krótkie podsumowanie 2017 roku

Niedziela, 31 grudnia 2017 · Komentarze(3)
W nowy 2018 rok
W nowy 2018 rok © amiga

Nie lubię podsumowań, jednak było kilka rzeczy które mocno rzutowały na całość
W skrócie, w 2017 były, i wzloty, i upadki. Te  drugie szczególnie bolesne ;). 

Co zapamiętałem? 

Kilka niesamowitych wypraw z Karoliną, po świętokrzyskim, po jurze, w okolicach Krakowa, Tarnowa, po okolicach Tomaszowa Mazowieckiego.

Wyjazd firmowy do Zakopanego który mogę uznać za wielki sukces naszej firmy i Etisoft Bike Team, gdy udało nam się przekonać prawie 70 osób do przejechania 200 km :). 

Nieszczęsne złamanie kości promieniowej i pęknięcie łokciowej, wyłączyło mnie na 6 tygodni z jakiejkolwiek aktywności, w najlepszym dla rowerzystów czasie. 

Z grubsza to tyle... 
Dziękuje wszystkim, których spotkałem na trasie, czy tylko na necie, którzy mnie wspierali, pomagali... którzy po prostu są :)

Oby ten nowy 2018 był dla nas wszystkich lepszy.

Powrót do domu z pracy po raz ostatni w tym roku na rowerze

Czwartek, 28 grudnia 2017 · Komentarze(0)
Ruszam chwilę po 17, jest jak zwykle o tej porze roku kompletnie ciemno. Wiatr zmienił kierunek, teraz wieje z południowego-zachodu, więc może nie pomaga, ale też nie przeszkadza. Za to temperatura wyraźnie niższa niż rano. 4 stopnie, zamiast 10... cóż... wg prognoz w nocy ma zacząć padać deszcz, później deszcz ze śniegiem a temperatura spadnie poniżej zera. Jedno jest pewne, prawie na 99% jutro pojadę pociągiem, to nie będą dobre warunki na jazdę rowerem. 

Pusto w Gliwicach
Pusto w Gliwicach © amiga
Na drogach ruch samochodowy prawie zamarł, jakieś pojedyncze pojazdy jadą to w jedną to w drugą stronę. Zaliczam przymusowy postój na Sośnicy przy przejeździe kolejowym. Mija kilka minut. Zastanawiam się cały czas czy na Wirku gdy tam dojadę nie pojechać wzdłuż potoku Bielszowickiego. Wiele mi to nie zmieni, rower i tak jest utytłany, poranne lekkie opady umożliwiły klejenie się piachu i błota do roweru... 
Pusto w Zabrzu
Pusto w Zabrzu © amiga
Pusto w Bielszowiach
Pusto w Bielszowiach © amiga
Gdy dojeżdżam do Wirku, widzę z daleka, że właśnie przejechał pociąg, jazda na wprost na szlak w zasadzie jest niemożliwa, musiałbym stać dobre kilka minut, a na to już nie mam ochoty. Skręcam w prawo w kierunku przejazdu kolejowego, nieco dalej wbijam się w Polną i dalej w Wirecką. Tak więc wariant terenowy nie zostanie zaliczony... 
Nieco samochodów w Kochłowicach
Nieco samochodów w Kochłowicach © amiga
W Panewnikach już wiem, że do domu niedaleko, mogę zwolnić by nieco ochłonąć, spoglądam na puls... ten średni robi wrażenie, nie op...em się dzisiaj ;). W domu jeszcze raz zerkam na prognozy. Koło 22 zaczął padać deszcz ze śniegiem. Tam więc piątek zaliczę koleją... 
Prawie pod domem, jeszcze tylko z buta na drugą stronę
Prawie pod domem, jeszcze tylko z buta na drugą stronę © amiga

Gorący grudniowy poranek :)

Czwartek, 28 grudnia 2017 · Komentarze(2)
Ruszam około 7:10, warunki... zaskakują. Koniec grudnia, 10 stopni, wiatr w plecy. Jednego tylko nie wziąłem pod uwagę, gdy wstałem zajrzałem za okno, widziałem że jest nieźle, ale umknęły mi mokre drogi... ;)
Gdy ruszyłem poczułem, że delikatnie kropi, nic wielkiego, ale rozwiązała się zagadka mokrej nawierzchni, z prognoz nie przypominam sobie by cokolwiek miało padać. 
Ruch na drogach nieco większy, przy czym do dalej może 50% tego co jest zwykle, atmosfera "wakacyjna" w pełni, jeszcze kilka dni i niestety wszystko wróci do normy. 
Jest jeszcze ciemno gdy ruszam
Jest jeszcze ciemno gdy ruszam © amiga
Same opady specjalnie mi nie przeszkadzają, powiem tak przy takiej temperaturze w grudniu może padać deszcz i będę zadowolony :) Niestety meteo straszy mocnym załamaniem się pogody już w nocy, gdy temperatura ma spaść poniżej zera ma padać deszcz, a później deszcz ze śniegiem. Wiem, że jutro jadę pociągiem. Nie ryzykuję. 
Centrum Kochłowic
Centrum Kochłowic © amiga
Słońce coraz wyżej, ale zupełnie go nie widać, jedynie jest jaśniej. W Zabrzu zaczyna nieco mocniej padać, na to nie jestem przygotowany, przeciwdeszczówka została w domu, temperatura lekko spadła do około 7 stopni...Za to południowo-wschodni wiatr daje kopa na dojeździe do pracy. Różnica kilkunastu minut,a to sporo. Co prawda wczoraj jechałem asekuracyjnie, bo opadająca marznąca mgła robiła swoje. Dzisiaj o tym mowy nie ma :) Rower sam jedzie, zastanawiam się co będzie na powrocie, czy wiatr utrzyma kierunek i moc czy może się zmieni? ;)
W Zabrzu na rondzie przy DTŚce
W Zabrzu na rondzie przy DTŚce © amiga
Goniąc 197
Goniąc 197 © amiga
W firmie jestem wcześniej niż wczoraj, pomimo tego, że wyjechałem dobre 11 minut później ;) Gdyby taka aura utrzymała się do marca ;)... 

Ciepły wieczór.

Środa, 27 grudnia 2017 · Komentarze(0)
Jest 17 gdy ruszam spod firmy. Zaskakuje temperatura jest coś koło 10 stopni :), za to wieje jak diabli. Wg meteo z południa, ale mam wrażenie, że raczej z południowego-wschodu. Różnica w warunkach w stosunku do poranka niesamowita. Nie ma oszronienia, nie ma mgły i oczywiście nie ma mowy o słońcu ;)

Ruch na drogach znikomy. To najfajniejszy okres w ciągu roku, gdy część firm nie pracuje, część pracowników wzięła urlopy...  A ja na spokojnie mogę jechać do i z pracy. Kolejny taki okres gdzieś w lutym gdy zaczną się ferie zimowe. 

Jest kompletnie ciemno gdy ruszam do domu
Jest kompletnie ciemno gdy ruszam do domu © amiga
Skrzyżowanie w Bielszowicach
Skrzyżowanie w Bielszowicach © amiga
Nie przepadam za dojazdami w kompletnej ciemności w zimie, cieszy mnie natomiast to, że dzień zaczął się wydłużać, za miesiąc różnica będzie już wyraźna... Po zmianie czasu w marcu będę mógł pokombinować z wariantami dojazdu, może dłuższe? Może przez Chudów, Mikołów? A może przez Tomaszów ;)
Zielona fala w Kochłowicach ;)
Zielona fala w Kochłowicach ;) © amiga
Na skrzyżowaniu z Jankego
Na skrzyżowaniu z Jankego © amiga
Mam tylko nadzieję, że nowy 2018 rok będzie lepszy od tego który jeszcze trwa. Nie chcę już zaliczać gleb, nie chcę, zwichnięć, złamań... Ważne by dobrze zacząć ten nowy 2018 rok... 

W domu jestem trochę przed 19... czuję lekkie zmęczenie, ale to pierwszy wyjazd od 2 tygodni... co to się porobiło... ;)

Poranne zamglenia

Środa, 27 grudnia 2017 · Komentarze(0)
Ruszam mniej więcej około 7:00.... Oczywiście przed sprawdzam prognozy, temperaturę, nie jest źle. Termometr za oknem zeznaje 0,4 stopnia na plusie, jest mgła, trochę wieje od zachodu... 
Po kolejnej długiej przerwie w końcu jadę tak jak powinienem - rowerem. Kilka spraw pozamykane, już nie powinny mi mieszać w planach. Dodatkowo w okresie międzyświątecznym ruch jest niewielki. Aż prosi się o jazdę. Co prawda wszystko wskazuje na to, że piątek będzie niebezpieczny, śliski, zasypany śniegiem i oblodzony, ale do tego czasu są jeszcze dwa dni. 
Po wyjściu na pierwszych kilkuset metrach sprawdzam jaka jest przyczepność, wydaje się, że nie jest źle, jednak opadająca powoli mgła tworzy białe zamarznięte drobinki, a to przepis na... problemy. Kilka razy słyszę jak hamują samochody, a raczej próbują to zrobić... Wiem, że wolę jechać tyłami, bocznymi drogami, nie pchać się na te główne. Wolę być z daleka od problemów. 

Poranek mocno zamglony
Poranek mocno zamglony © amiga
Warunki nieco zdradliwe
Warunki nieco zdradliwe © amiga

Gdy docieram do Kochłowic zaczyna się rozjaśniać, w końcu, gdzieś powolutku pojawia się słońce, mgła opada, jest dość przyjemnie, co chwilę kontroluję temperaturę, licznik uparcie twierdzi, że jest 1 stopień na plusie. Mimo wszystko mam wrażenie, że jest nieco chłodniej. Wskazują na to niektóre kałuże - przymarzają. 
Ten odcinek DDRki to jeden wielki problem
Ten odcinek DDRki to jeden wielki problem © amiga
Mgła chyba powoli opada
Mgła chyba powoli opada © amiga
Docieram do Zabrza około 8:01, mimo niewielkiego ruchu na drogach uciekam do parku, zaskakują warunki, spodziewałem się błota, a jest całkiem przyjemnie, może tylko na jednym odcinku muszę zwolnić, ale widać, że przejechał jakiś ciężki sprzęt i zrył ziemię, narobił kolein... 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Na bł. Czesława przy wylocie na Zabrską hamuję i... czuję, że rower jedzie dalej... oj.... staję, sprawdzam nogami... jest ślisko... dobrze, że do firmy tylko 300m... O poranku starczy mi wrażeń... Wieczór ma być zdecydowanie cieplejszy... Zapowiedzi mówią nawet o 10 stopniach :) Cóż zobaczymy... 
Marcin przyjechał na rowerze :)
Marcin przyjechał na rowerze :) © amiga

Zimny wieczorny powrót

Środa, 13 grudnia 2017 · Komentarze(0)
17:15, późno, ale cóż... jadę. Zimny wiatr daje się we znaki, Temperatura +1, wiatr niby w plecy, ale jest nieprzyjemnie. Powrót szosami, zero terenu. Dobrze, że samochodów niewiele. oczywiście są, jednak nie przeszkadzają. Od czasu do czasu pojawia się jakiś szaleniec. Ktoś kto gna na złamanie karku. W większości mnie wyprzedzają z solidnym marginesem, ale oczywiście zdarzył się mądry, który na dość wąskim odcinku próbuje się ze mną zmieścić na pasie, na podwójnej ciągłej, gdy jadą samochody z przeciwnego kierunku. To jest prawie zawsze ten sam odcinek w Zabrzu. Jadą bez wyobraźni, gdzieś im się spieszy, tylko po co? 

Nowe samochody dojechały
Nowe samochody dojechały © amiga
W Bielszowicach
W Bielszowicach © amiga
W Rudzie Śląskiej za to pusto, dopiero na Wirku pojawia się kilka samochodów, do Kochłowic jadę ul Polną i Wirecką, o tej porze roku wydaje mi się to dobrą alternatywą :) Wiatr robi swoje. Niby nie jest jakiś wielki, mało tego mam go z zachodu, a jednak marznę, głównie dłonie... chyba pora założyć owiewki... 
Na DDRce w Kochłowicach, niestety to norma, nie był też jedyny
Na DDRce w Kochłowicach, niestety to norma, nie był też jedyny © amiga
Wjeżdżam do Katowic
Wjeżdżam do Katowic © amiga
Moje ulubione oświetlenie ledowe
Moje ulubione oświetlenie ledowe © amiga
Do domu docieram kilka minut przed 19... Jutro niestety bez roweru, zresztą piątek będzie podobny. Nieco inne plany, kilka rzeczy do załatwienia... Może w weekend się ruszę, będzie to pewnie zależało od pogody... 

Do pracy o poranku

Środa, 13 grudnia 2017 · Komentarze(0)
Mija 7:20, a ja dopiero ruszam, jest chłodno, termometr za oknem pokazywał 1 stopnień na plusie, niby nie ma też wiatru, ale czuję go, przenika przez kurtkę. Może chodzi o wilgoć w powietrzu? Przede mną 30 km i niestety korki. Nie przepadam za jazdą w takich warunkach. Mimo wszystko wolałem te +10 i wiatr w twarz ;) Miało być tak do wiosny...  a tutaj niespodzianka. ;)

Zaciski w Piotrowicach
Zaciski w Piotrowicach © amiga
Gdy wyjeżdżam z Katowic, ruch maleje, jest spokojniej i mimo wszystko mam DDRkę. Początkowo jest nieźle, jednak dalej DDRka jest zasyfiona, zasłana gałęziami, fragmentami progów itp. Fragmentami omijam to chodnikiem. Gdy jestem na Wirku dochodzi 8... nieco więcej samochodów, ale wiem, że tak będzie jeszcze góra 10 może 15 minut gdy będę na bocznych drogach. W Zabrzu jest spokojnie. Dochodzi 8:20. Ech... W formie będę przed 9... ale coś za coś... 
Początek DDRki do Kochłowic
Początek DDRki do Kochłowic © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Dzisiaj robię za króliczka ;)
Dzisiaj robię za króliczka ;) © amiga
Mistrzowie skręcania w lewo - dodam tylko , że wszystkie widoczne samochody, na drodze którą jechałem, skręcały w lewo :)
Mistrzowie skręcania w lewo - dodam tylko , że wszystkie widoczne samochody, na drodze którą jechałem, skręcały w lewo :) © amiga
Gliwice zupełnie opustoszałe, dopiero na Zabrskiej mały młyn. jakaś dziwna sytuacja, gdy z 2 pasów służących do skrętu w 2 różnych kierunkach wszyscy chcą jechać w lewo... Koszmar... 
Jakaś minutę później jestem w firmie... Udało się...