Nocny powrót z pracy
Czwartek, 4 stycznia 2018
· Komentarze(2)
Kategoria W jedną stronę, Do/Z Pracy, do 34km, Solo
Jest 17:15 gdy ruszam do domu, warunki podobne do porannych, wiat utrzymał kierunek i moc. Drogi za to podeschły, przynajmniej błoto nie będzie lądowało mi na twarzy ;)
Ruchu na drogach prawie nie na, od czasu jakiś zbłąkany kierowca pojawi się w swoim samochodzie. Nie ma też rowerzystów. Nie powinno mnie to specjalnie dziwić, nie każdy lubi jeździć nocą, mimo tego, że im później tym mam wrażenie, że bezpieczniej ;)
Noc już zapadła © amiga
Jadąc do domu myślę, już o gorącej kąpieli o tym, że trzeba wszystkie rzeczy przeprać, bo błoto jest wszędzie, myślę o zahaczeniu o myjnię, korci ta w Bielszowicach, ale dochodzę do wniosku, że zrobię to na stacji prawie pod domem.
Ciemno wszędzie... © amiga
W sumie dobrze się stało, bo na Wirku coś mnie podkusiło i odbiłem na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, szybko uświadamiam sobie jak głupi był to pomysł. Jestem bez błotników, ścieżka jest grząska, błoto i drobne kamyki lecą mi na twarz ;) zero ulicznego oświetlenia, mam tylko lampki, co prawda są mocne, jednak trzeba bardzo uważać. Gdy wyjeżdżam w Kochłowicach jestem szczęśliwy, że teren już za mną... Myślę, że na jakiś czas mi starczy ;) Póki nie przeschnie, woda nie odpłynie, nie odparuje...
Co mnie podkusiło by pojechać terenem ;), na szczęście już widać cywilizację © amiga
W Piotrowicach odbijam na stację z myjnią ręczną. Postój na 2 zł. Rower czysty, bez błota, do domu jakieś 800m, może starczy na wysuszenie ;) ? A może nie...
Jeszcze tylko na myjnię © amiga
W domu ciuchy lecą do prania, a póki pamiętam to zakładam błotniki... Jutro nie chciałbym takich niespodzianek, tym bardziej, że prognozy coś wspominają o nocnych opadach
Ruchu na drogach prawie nie na, od czasu jakiś zbłąkany kierowca pojawi się w swoim samochodzie. Nie ma też rowerzystów. Nie powinno mnie to specjalnie dziwić, nie każdy lubi jeździć nocą, mimo tego, że im później tym mam wrażenie, że bezpieczniej ;)
Noc już zapadła © amiga
Jadąc do domu myślę, już o gorącej kąpieli o tym, że trzeba wszystkie rzeczy przeprać, bo błoto jest wszędzie, myślę o zahaczeniu o myjnię, korci ta w Bielszowicach, ale dochodzę do wniosku, że zrobię to na stacji prawie pod domem.
Ciemno wszędzie... © amiga
W sumie dobrze się stało, bo na Wirku coś mnie podkusiło i odbiłem na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, szybko uświadamiam sobie jak głupi był to pomysł. Jestem bez błotników, ścieżka jest grząska, błoto i drobne kamyki lecą mi na twarz ;) zero ulicznego oświetlenia, mam tylko lampki, co prawda są mocne, jednak trzeba bardzo uważać. Gdy wyjeżdżam w Kochłowicach jestem szczęśliwy, że teren już za mną... Myślę, że na jakiś czas mi starczy ;) Póki nie przeschnie, woda nie odpłynie, nie odparuje...
Co mnie podkusiło by pojechać terenem ;), na szczęście już widać cywilizację © amiga
W Piotrowicach odbijam na stację z myjnią ręczną. Postój na 2 zł. Rower czysty, bez błota, do domu jakieś 800m, może starczy na wysuszenie ;) ? A może nie...
Jeszcze tylko na myjnię © amiga
W domu ciuchy lecą do prania, a póki pamiętam to zakładam błotniki... Jutro nie chciałbym takich niespodzianek, tym bardziej, że prognozy coś wspominają o nocnych opadach