Upalnie i pod wiatr

Piątek, 3 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Jest trochę po 16 gdy ruszam, w firmie klima, za zewnątrz piekło... Mam ze sobą 2l wody. Niedawno się dowiedziałem, że muszę dotrzeć do domu nieco wcześniej. Wcześniej niż planowałem. 
Cóż, pozostaje jechać szosami, wiatr w twarz wykańcza, od początku wiem, że to nie będzie łatwy powrót. Naciskam na pedały ile się da, ale to niewiele daje ;) 
W Zabrzu pakuję się wpierw w lasek Makoszowski, a nieco dalej w park W.Pileckiego. Pomiędzy drzewami jest zdecydowanie lepiej, nieco chłodniej, bez wiatru. Wyjeżdżam w Pawłowie, kilka km po szosach. Słońce pali.

Którędy teraz?
Którędy teraz? © amiga
W parkach zdecydowanie lepiej niż na asfalcie
W parkach zdecydowanie lepiej niż na asfalcie © amiga
Jedno z osiedli robotniczych
Jedno z osiedli robotniczych © amiga
W Pawłowie
W Pawłowie © amiga
Na Wirku w cieniu krótka przerwa, litr wody znika... jadę dalej szlakiem rowerowym wzdłuż potoku Bielszowickiego, nie ma szans na schronienie się w cieniu, ale chyba to lepsze już asfalt. Pod koniec zaskakuje mnie wypłukany podjazd... nie dość, że storomo to na dokładkę koleiny, dziury... oj średnio jest. 
Wyjeżdżam w Kochłowicach, jeszcze kawałek i mam znów kilometr przez las, jak przyjemnie... Szkoda tylko, że to tak krótki odcinek. 
Na skrzyżowaniu w Kochłowicach
Na skrzyżowaniu w Kochłowicach © amiga

Na szczęście to nie koniec zacienionych fragmentów, kolejny na przedłużeniu Bałtyckiej, tutaj szok, po wielu, wielu latach w końcu postawiono szlaban przy wjeździe na drogę leśną. Najwyższa pora.
A to nowy szlaban, w końcu postawili
A to nowy szlaban, w końcu postawili © amiga
Szpital w Ligocie
Szpital w Ligocie © amiga
Jeszcze kilak km, park Zadole, boisko Kolejarza zupełnie puste, nie ma nikogo. Szybko mijam to miejsce i marzę o zimnym prysznicu w domu. 10 minut później marzenia się spełniły :) Tydzień roboczy uważam za całkiem nieźle wykorzystany... 
Boisko Kolejarza
Boisko Kolejarza © amiga

O poranku w piątek

Piątek, 3 sierpnia 2018 · Komentarze(0)

Przed wyjazdem wymiana linki w rowerze, miałem to zrobić wczoraj, ale siły gdzieś uleciały, to chyba przez skwar. Tak więc co się odwlekło to dzisiaj zostało do zrobienia. Wymiana i regulacja zajęła mi wyjątkowo mało czasu, może 10 minut na wszystko, z wymianą ostatniego odcinka pancerza na dłuższą włącznie. Wydaje się, że wszystko jest w porządku... Choć... w góralu ostatni raz długi wózek miałem 8 lat temu. Wtedy to był oryginalnie wpakowany do KTM-a XTk. Byłem z niego mega niezadowolony. Później pojawił się XTR który również średnio działał, ostatni to SLX Shadow i była to pierwsza przerzutka która działała tak jak powinna. Do wczoraj oczywiście. W sklepach jest problem z przerzutkami 9rz. Ten napęd pojawia się w tej chwili w tańszych konstrukcjach tak więc można dostać Alivio, Acerę, Altusa i Deore. W sklepie mieli Deore tak więc taka przerzutka jest w tej chwili w góralu. Ciut za krótki mam łańcuch do tej przerzutki w efekcie jak się zapomnę i przełączę z tyły na 9 a z przodu będzie blat to coś urwę ;) Raczej tak nie jeżdżę, ale.... 

7:10, dopiero wychodzę, wiatr podobnie jak wczoraj od wschodu, jedynie 21 stopni ;), ale w słońcu wyraźnie więcej. Na drogach jakiś mega ruch... Pierwsza myśl... las... Tak też robię, wjeżdżam na leśne ścieżki w Starych Panewnikach. 
W lesie jest przyjemnie, lekki chłód, czuć wilgoć. Za to na krótkim może 4 km odcinku do Starej Kuźni mijam w lesie 4 rowerzystów... dawno już tak nie było... pozdrawiamy się i... każdy leci w swoim kierunku. 


Pora ruszać w las
Pora ruszać w las © amiga
Słońce już grzeje
Słońce już grzeje © amiga

O dziwo na Helembie drogi są przejezdne, przez ułamek sekundy pojawia się myśl, a może na Bielszowice?  Będzie szybciej, ale za to drogami. Porzucam głupi pomysł i jadę do Kończyc gdzie wyjeżdżam na asfalt. Mocno tyłami docieram do lasku Makoszowskiego. Dla odmiany mijam kilka osób na kijach, kilka z psami, kilku biegaczy... Przy takich upałach poranek to jedyna pora gdzie można pomyśleć o jakiejś aktywności. Za kilka godzin przy wysiłku będzie można się zagotować ;)


I pięknie jest...
I pięknie jest... © amiga
W cieniu drzew jest nieco chłodniej
W cieniu drzew jest nieco chłodniej © amiga
Krótki postój
Krótki postój © amiga
W Kończycach
W Kończycach © amiga
Obwoźna lodziarnia jeszcze zamknięta
Obwoźna lodziarnia jeszcze zamknięta © amiga

Wyjeżdżając z Zabrza widzę jakiegoś rowerzystę, cóż, będzie robił za króliczka, Wpierw podjazd, potem długi zjazd, i gdy go już prawie mam, skręca w ul. Sztygarską, w zasadzie mógłbym pojechać za nim, ale ten wariant to 2 pewne postoje na światłach. Może raz mi się zdarzyło przejechać tam zaliczając tylko jeden postój... Tak więc jadę swoją drogą na której nie ma żadnych sygnalizacji. 

Miejsce postojowe w lasku Makosziwskim
Miejsce postojowe w lasku Makosziwskim © amiga

W firmie melduję się w przyzwoitym czasie jak na przejazd lasem :) Ciuchy standardowo mokre, choć nie padało. 

Wracając lasami

Czwartek, 2 sierpnia 2018 · Komentarze(1)
Przed wyjazdem zakładam nową przerzutkę i hak. Szybka regulacja i da się jechać... W domu będę musiał i tak zmienić linkę. Szkoda, że nie kupiłem w sklepie, ale teraz już nie chce mi się tam gnać. Po raz drugi... bez sensu. 
Ruszam kilka minut przed 17. Duszno, upalnie, powrót zapowiada się wyjątkowo ciężki. Nie namyślam się długo, wracam lasem. 
Lasek Makoszowski, dalej Wiosenna i jestem w drodze na Halembę.. Upał mnie wykańcza, chce mi się strasznie pić.... wiem że muszę gdzieś stanąć, tylko gdzie. Jest kilka  możliwości, ale sklepy nie wszystkie się do tego nadają, szczególnie te z zamalowana/zaklejoną witryną. Mimo wszystko wolę mieć rower w zasięgu wzroku. 

W okolicach lasku Makoszowskiego
W okolicach lasku Makoszowskiego © amiga
Na zakręcie
Na zakręcie © amiga
Wybór pada na stację BP na Halembie. Kilka minut przerwy, herbata oczywiście zimna, pomaga... mogę jechać dalej. Tym razem już na spokojnie, starając się wybierać drogi i ścieżki gdzie jest cień. Wyjeżdżam na Starych Panewnikach, a później tyłami docieram w okolice parku Zadole. 
Dolina Kłodnicy - zabudowuje się... a szkoda..
Dolina Kłodnicy - zabudowuje się... a szkoda.. © amiga
Leśne ścieżki
Leśne ścieżki © amiga
Troszkę piasku
Troszkę piasku © amiga

W domu... kolejne 2 litry wody mineralnej. Ciężko było... Jutro zdaje się, że będzie powtórka z rozrywki... 

Poranek w lesie

Czwartek, 2 sierpnia 2018 · Komentarze(4)
Kilka minut po 7 ruszam do pracy, jest dość przyjemnie, ledwie 21 stopni, co prawda meteo wspomina coś o burzach, tyle, że to wieczorem. Samochodów niewiele, wiatr w plecy, ale.... nie jadę szosami, na wysokości stawów księżycowych skręcam w las.. 
Trochę zaszokowało mnie to, że jest mokro, są kałuże... chwila, przecież nie padało... 
Po chwili jednak sobie przypominam o burzy która ominęła Ochojec ale przeszła nad Katowicami i prawdopodobnie poszła na Rudę Śląską.... 
W nocy solidnie lało...
W nocy solidnie lało... © amiga
kierunek stawy księżycowe
kierunek stawy księżycowe © amiga
Kombinuję nad manewrem sprzed 2 dni... czyli przejazd przez Halembę, ale z innej strony niż zwykle, dalej lasem ma Makoszowi i przez hałdę na Sośnicy do pracy ;). 
To teraz z górki
To teraz z górki © amiga
Przez Halembę przejazd jest dość szybki, za to w lesie... w lusterku widzę coś, muszę się zatrzymać, to przechodzące przez korony drzew promienie słoneczne.... jednak warto było się wpakować w lasy.... to co że jest trochę mokro, sporo kamieni... i trwa wycinka... 
Uwielbiam takie klimaty
Uwielbiam takie klimaty © amiga
Poranne promienie słońca
Poranne promienie słońca © amiga
Wszystko paruje
Wszystko paruje © amiga
Gdy zbliżam się do skrzyżowania drogi leśnej z Chudowską słyszę i czuję jak jakiś patyk wpada mi w koło, chwilę później jest po przerzutce. Masakra... Szybka ocena sytuacji... przy drodze na początku czerwonej rowerówki jest miejsce postojowe, w tej chwili zredukowane do stojaka na rowery i ławeczki, ale będzie gdzie położyć klucze... na miejscu ocena sytuacji. Przerzutka zmielona, choć wydaje się, że powinno dać się ją odbudować. Łańcuch nie ma skręconych ogniw, szprychy całe... Tak więc po skróceniu łańcucha i odgięciu uszkodzonej przerzutki mogę jechać dalej. Skrócona część ląduje w plecaku. Jako że napęd jest już stary to nie wchodzi w grę zmiana łańcucha na nowy, skończyłoby się to wymianą całego napędu, a tak... łańcuch będzie na 2 spinkach... ;) ale napęd powinien jeszcze trochę wytrzymać. ;)
Wystarczył patyk
Wystarczył patyk © amiga
mogę jechać dalej....
mogę jechać dalej.... © amiga

Gdy docieram do firmy... pierwsze co robię to dzwonię do pobliskiego sklepu rowerowego... Mają 9rz. przerzutkę co prawda Deore ale jest i będzie na mnie czekać.... 

Mimo niespodzianki na trasie, poranek należy zaliczyć do dobrze wykorzystanych ;) Chodzi oczywiście o dojazd rowerem :)

Wieczorny powrót do domu

Środa, 1 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Ruszam chwilę przed 17, jest upiornie gorąco, wiatr ze wschodu, więc o ile rano mi pomagał, tak teraz wysysa wszystkie siły... 
Szybko decyduję się na wjazd do lasu... trochę po niebieskim szlaku rowerowym, ale tylko kawałem, fragmentami które są przejezdne. Te zarośnięte odpuszczam, tym bardziej, że jest dla nich lepsza alternatywa. 

Kierunek hałda na Sośnicy
Kierunek hałda na Sośnicy © amiga
Dalej zastanawiam się co tutaj będzie... może DDRka?
Dalej zastanawiam się co tutaj będzie... może DDRka? © amiga

Wyjeżdżam w Makoszowach, zastanawiam się czy nie kupić jakiejś wody w sklepie, zresztą cały czas po głowie chodzi mi by założyć jednak koszyk na bidon i zacząć go wozić ze sobą. Staram się jechać maksymalnie po lesie, w cieniu, oczywiście nie wszędzie jest taka opcja. Halemba to 2-3 km asfaltem, na tej drodze jest niezła ciastkarnia, czasami zdarza mi się tam wpaść po makowic i coś do picia, może dziś ten sam manewr? Pić mi się chce strasznie. 
W lesie chłodniej
W lesie chłodniej © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
A jednak nie... jadę dalej, do domu już tylko 30 minut, dolina Jamny i las...  rozglądam się za Kaniami, ale chyba jest w tej chwili ciut za sucho. 
W Panewnikach zmieniam kierunek przejazdu znów na bardziej leśny, tyłami docieram do parku Zadole i dalej Piotrowic. 
Czaszka w Starych Panewnikach
Czaszka w Starych Panewnikach © amiga
Lubię tą ścieżkę
Lubię tą ścieżkę © amiga

W domu.... w ciągu chwili znikają 2l wody.... 

Z wiatrem o poranku

Środa, 1 sierpnia 2018 · Komentarze(3)
Ruszam sporo później niż miałem w planie, przypomniało mi się, że najwyższa pora zmienić łańcuch, bo za kilka dni będzie już problem, przy okazji nieco wyczyściłem linkę przerzutki, średnio działała. Piach dostał się do środka. Czasu miałem za mało na regulacje tak więc z tak sobie działającą tylną przerzutką jadę do pracy. Od początku czuję, że po powrocie do domu trzeba będzie jeszcze raz wyciągnąć linkę, jeszcze raz wyczyścić, tyle, że tym razem na całej długości a nie tylko na ostatnim odcinku pancerza. 

Dzień zapowiada się upalny, wieje dość silny wiatr, początkowo mam wrażenie, że w twarz... ale coś mi się nie zgadza, rower jedzie zdecydowanie za szybko... Wiatr musi mnie pchać, ale wrażenie jest zupełnie inne, tylko ta średnia... ;)

Samochodów wyraźnie więcej niż wczoraj, +21 na starcie, jest przyjemnie... Zastanawiam się czy nie pojechać lasem, ale spore opóźnienie na starcie jednak sprowadza mnie na asfaltową ścieżkę. 

Krótki postój na czerwonym przy Famurze i w Panewnikach... na szczęście nie jest to jakiś specjalnie długi czas. Co jakiś czas spoglądam na zegarek, hmmm... chyba odrabiam i to sporo. W niezłym czasie osiągam Zabrze, samochodów prawie nie ma, udaje się przejechać ul Winklera, nieco skraca mi drogę do pracy, ale normalnie jest zbyt ruchliwa bym miał ochotę nią jechać. 

Na chwilę przystaję na wiadukcie przed Sośnicą. 2 zdjęcia i jadę dalej. Gliwice także opustoszałe ;) W firmie melduję się z niezłym czasem, wygląda na to, że to rekord przejazdu w tym roku, choć to dobre 8 minut słabiej od rekordu życiowego... Cóż... kondycja trochę nie taka... Może za często odpuszczam dojazdy.... Ech starość ;)
Słońce mocno już przygrzewa
Słońce mocno już przygrzewa © amiga
Wczoraj czyścili tą DDRkę
Wczoraj czyścili tą DDRkę © amiga

Wracając przez las

Wtorek, 31 lipca 2018 · Komentarze(0)
16:40 - jestem w siodle. Wiatr szaleje, jest silny ze wschodu, może lekko południowego-wschodu, a to oznacza niezłą przeprawę. Na dokładkę żar leje się z nieba. Kombinuję jak i gdzie wjechać w las. Może na Sośnicy, a może w Makoszowach, a może jednak pojechać przez Bojków, tyle, że tam będą tylko szosy, otwarta przestrzeń... Temperatura mnie zabije. 

Nie kombinuję, wpierw lasek Makoszowski, później Makoszowy, stara hałda i jestem na najlepszej drodze przez lasy do Halemby, rozglądam się za grzybami, w końcu ostatnio trochę pada, w lesie jest wilgotno, jest też ciepło. Więc szanse są, tym bardziej, że ostatnio trochę Kani zebrałem. 
Drukują zębatki do roweru? ;)
Drukują zębatki do roweru? ;) © amiga
Pora w las
Pora w las © amiga
Jak prawie zawsze tutaj woda dalej stoi
Jak prawie zawsze tutaj woda dalej stoi © amiga
Kierunek Halemba
Kierunek Halemba © amiga

Na chwilę wyjeżdżam na szosy w Halembie, ale po chwili znów pakuję się w las, jest przyjemnie, jadę wolniej, rozglądam się na prawo i na lewo... grzybów nie ma. Cóż... a może by tak jeszcze pojechać kawałkiem lasu wzdłuż Starych Panewnik, ścieżka się wije, jest coraz węższa, w kilku miejscach zaskakuje, tym bardziej, że nie było mnie tutaj od zeszłej jesieni. Kilka wiatrołomów, widać, że starych, coś niby zrobione, ale trzeba omijać powalone konary. 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Słońce jeszcze wysoko
Słońce jeszcze wysoko © amiga
Wycinka w lasach Panewnickich
Wycinka w lasach Panewnickich © amiga
Wąska ścieżka prowadząca do akademików
Wąska ścieżka prowadząca do akademików © amiga
Na szczęście można objechać
Na szczęście można objechać © amiga

Na Zadolu widzę po raz kolejny to samo porzucone auto, to nie jest normalne. Robię kilka zdjęć, w domu wyślę je na policję, może się tym zainteresują. A może nie... 
Porzucony samochód koło Panoramy
Porzucony samochód koło Panoramy © amiga
Numer rejestracyjny, może ktoś rozpoznaje?
Numer rejestracyjny, może ktoś rozpoznaje? © amiga
Rozumiem znaczenie tego znaku, ale nie widzę sensu jego postawienia w tym miejscu
Rozumiem znaczenie tego znaku, ale nie widzę sensu jego postawienia w tym miejscu © amiga

Pod koniec trasy odwiedzam jeszcze myjnię przy stacji benzynowej, 2 minuty mycia starczają. Rower wygląda zdecydowanie lepiej. Kilka minut później jestem w domu. Strasznie chce mi się pić... 
Przed myciem
Przed myciem © amiga
Woda jeszcze kapie...
Woda jeszcze kapie... © amiga

Porankiem do pracy

Wtorek, 31 lipca 2018 · Komentarze(1)
Poranek zapowiada się piękny. dodatkowo 3 dni wyleciały mi z kalendarza rowerowego. Chcę na rower. Pobudka i zbieranie się idzie mi wyjątkowo ciężko. W efekcie jestem gotowy do startu kwadrans po siódmej. Słońce już wysoko, niewielki wiatr, chyba ze wschodu.

Za to na drogach pusto, kompletnie pusto, nawet na zwykle ruchliwym i zakorkowanym skrzyżowaniu w Piotrowicach samochodów prawienie ma, z kierunku od centrum Piotrowic stoją może 3 samochody... Nie pamiętam kiedy coś takiego widziałem. 

Na Zbożowej po remoncie
Na Zbożowej po remoncie © amiga

Cały czas zastanawiam się, czy mimo później pory wyjazdu nie pojechać lasem? Choć trochę, tylko jakie wariant? Trochę za długo dumałem i przeleciałem zjazd w Starych Panewnikach, ale nie ma tego złego, jadę obok stawów księżycowych, trochę terenu i niestety trochę kałuż, błota... W tym miejscu woda dość wolno wysycha czy raczej odparowuje. Wkrótce jednak wydostaję się z lasu i... co dalej? Jakoś nie mam ochoty na podjazd i pchanie się w kolejny podmokły teren, tak więc zjeżdżam w kierunku Halemby. 

A może się schłodzić?
A może się schłodzić? © amiga
Wyszło to trochę dookoła, ale w końcu znalazłem się na leśnym szlaku łączącym Halembę z Zabrzem, tutaj sporo pozostałości po wycince, ale nie ma ani śladu po kałużach, po błocie, zresztą ta okolica jest mocno piaszczysta, tzn podłoże takie jest. Przystaję na chwilę by zrobić kilka zdjęć i ruszam dalej.  Jazda sprawia dzisiaj wielką frajdę :), 
Poranek w okolicach Halemby
Poranek w okolicach Halemby © amiga
Na leśnych ścieżkach
Na leśnych ścieżkach © amiga
Leśnicy już działają
Leśnicy już działają © amiga
Wyjeżdżam w Kończycach, przejeżdżam nad wiaduktem A4ki. Nie przepadam za tym miejscem lecz gdy nie ma samochodów to nie jest tak źle Po drugiej stronie kieruję się na lasek Makoszowski, po którego drugiej stronie jestem już w Gliwicach. 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga

Same Gliwice także puste, niewiele samochodów, niewielu pieszych czy rowerzystów. W zasadzie tych ostatnich dzisiaj nie było zbyt dużo na całym odcinku od domu... może 4-5... Z jednej strony zastanawiające, z drugiej późny wyjazd... też pewnie miał znaczenie. 

Skrzyczne :) z Darkiem

Piątek, 27 lipca 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Piątek wyszedł trochę z zaskoczenia, wycieczka praktycznie nieplanowana. Po prostu pomysł urodził się dzień przed, na dokładkę pewności nie było czy dojdzie do jego realizacji. Prognozy pogody straszyły od kilku dni. Zresztą wyjeżdżając z Katowic meteo mówi o burzach w okolicach godziny 11. 

W Szczyrku jestem sporo przed zakładaną godziną spotkania, wyjechałem za wcześnie, ale... na miejscu trochę spaceruję, odwiedzam znajome okolice. W końcu jednak pora się przygotować, postanawiam zrobić małą rundkę zanim Darek przyjedzie. 

Obieram coś prostego, przynajmniej tak mi się wydaje, spacerując widziałem informację o sanktuarium w pobliżu, 2 km od głównej trasy nie brzmi jakoś strasznie, wygląda że całość będzie asfaltem. Ruszam. Początkowo droga jest dość przyjemna, jednak po kilkuset metrach nachylenie rośnie i rośnie...  Jest stromo, jazda jest bardzo wolna. Jak na rozgrzewkę to chyba przegiąłem, ale jak jadę to muszę dojechać. 
Grzyby rosną :)
Grzyby rosną :) © amiga
Kręcę powoli, obserwując licznik, zmieniają się kolejne przejechane metry, jeszcze tylko 1000m, 800, 500, 100 i sanktuarium nie ma, była jakaś inna droga? Nie zauważyłem. Jadę dalej, po kolejnych 250m wyłania się wieża kościelna. A więc jednak, dojechałem.Kilka szybkich zdjęć i dzwoni Darek, jest już na miejscu. Zjazd szybki, trwa ledwie kilka minut ;) 
W drodze do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski w Szczyrku
W drodze do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski w Szczyrku © amiga
Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski w Szczyrku
Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski w Szczyrku © amiga
Wewnątrz sanktuarium
Wewnątrz sanktuarium © amiga
Kapliczka i Źródełko
Kapliczka i Źródełko © amiga
Rura, kran? Jakie źródełko?
Rura, kran? Jakie źródełko? © amiga
Witamy się na parkingu i... po kilkunastu minutach ruszamy, plan to Skrzyczne. Niby niedaleko, niby cały dystans to ledwie 40 km, ale w górach to trochę inaczej się liczny, obstawiamy 4 godziny. Aż do Lipowej rowery gnają, 10 km minęło tak, że nawet nie zauważyliśmy. Tyle, że zaczyna się podjazd, wpierw asfalt, widać, że nowy, zastanawiam się gdzie prowadzi, bo wije się po stokach, domów nie ma, po coś jednak powstał. Chyba, że to z nadwyżki ;)
W Dolinie Zimnika
W Dolinie Zimnika © amiga
Lekki podjazd był
Lekki podjazd był © amiga
Taką drogą jedziemy jeszcze przynajmniej kilkadziesiąt minut, co prawda nachylenie się zmienia, jednak po asfalcie jazda pod górkę jest dość przyjemna. W końcu jednak to co dobre kończy się, zaczyna się szutr, kamienie, nachylenie dalej rośnie, już nie jedziemy po 20 km/h, kulamy się może 8-9. Za każdym zakrętem liczymy na jakieś wypłaszczenie, na chwilę odpoczynku, ale nie, szlak konsekwentnie pnie się pod górę. Ani minuty odpoczynku. Ubrania mokre od potu... 
Widok na góry
Widok na góry © amiga
Niestety zmienia się też powoli pogoda, gdy ruszaliśmy, żar lał się z nieba, chmur bylo niewiele, teraz jednak znika coraz częściej słońce. Zrywa się wiatr.... 
Nie ma asfaltu ;)
Nie ma asfaltu ;) © amiga
Widoki piękne...
Widoki piękne... © amiga
Coraz bardziej stromo
Coraz bardziej stromo © amiga
Droga wije się momentami
Droga wije się momentami © amiga
Docieramy do miejsca gdzie ślad każe nam wjechać na szlak pieszy, wjeżdżamy, a raczej wchodzimy, wydaje nam się, że prowadzenie roweru zajmie nam góra kilka minut, że to może 100-200 m. Ale... mylimy się, Nachylenie jest już konkretne, spore kamienie, Próbujemy podchodzić, bo o jeździe nie ma mowy. Podejście wykańcza, pokonujemy może 10-20 m w ciągu minuty. Na więcej nie ma szans. Po długim spacerze farmera dochodzimy do jakiejś drogi, kawałek nią jedziemy, ale ostatnie 50 m znowu z rowerami pod pachą przedzieramy się przez wąską ścieżkę pomiędzy drzewami. Pierwsza myśl, to przygotowania do Tropiciela ;)
Luźne kamienie na pieszym szlaku...
Luźne kamienie na pieszym szlaku... © amiga
Widoki z Pieszego szlaku na Skrzyczne
Widoki z Pieszego szlaku na Skrzyczne © amiga
W oddali widać Żywiec
W oddali widać Żywiec © amiga
Chmury trochę straszą
Chmury trochę straszą © amiga
Na szczycie marzymy o czymś mokrym do picia, jest na szczęście schronisko, kupujemy piwa, Żywiec rządzi... szczególnie ten 0.0 ;)
Wypijamy po 2... elektrolity uzupełnione.  Pora jednak wracać do Szczyrku, w oddali słychać grzmoty, niebo powoli robi się czarne. Wsiadamy na rowery i ruszamy. Zaczyna kropić. 
Pora relaksu ;)
Pora relaksu ;) © amiga
Schronisko pełne
Schronisko pełne © amiga
Rowery czekają
Rowery czekają © amiga
A może w dół wyciągiem? ;)
A może w dół wyciągiem? ;) © amiga
Nie tędzy droga
Nie tędzy droga © amiga
Wiatr coraz bardziej się wzmaga, jazda po mikrych kamieniach nie dla mnie, zresztą po kilku glebach, złamaniach i zwichnięciach, psychika nie pozwala mi na wiele. Wolę poprowadzić rower niż na nim jechać. 
Zaczyna solidnie lać, docieramy do jakiegoś miejsca postojowego, Zaglądamy na radary, nie wygląda to dobrze, opady na około godzinę. Strasznie wieje. Postanawiamy jechać dalej. Im szybciej do dotrzemy do mety tym lepiej. Gdzieś za Malinowską skałą, deszcz znika, wiatr ustaje. Nie widać by coś tutaj padało. Tyle, że znowu robi się duszno... 
Przeczekamy deszcz?
Przeczekamy deszcz? © amiga
Darek na Malinowskiej Skale 1152 m.n.p.m
Darek na Malinowskiej Skale 1152 m.n.p.m © amiga
Uwielbiam takie widoki
Uwielbiam takie widoki © amiga
Podjazdy już nie są zbyt strome, jest ich też niewiele, głównie mamy zjazd. Zła pogoda za nami. Docieramy do Białego Krzyża, jest asfalt, zjeżdżamy do Szczyrku. Tyle, że drogi są znowu mokre, chwilę temu musiało solidnie lać. Parking osiągnięty, pora się przebrać, pora coś zjeść. Obiad okazuje się na tyle duży, że nie dojadamy..  Szok. 
W drodze na Biały Krzyż
W drodze na Biały Krzyż © amiga
Zmęczony, ale szczęśliwy
Zmęczony, ale szczęśliwy © amiga

Do domu jestem późnym wieczorem, zmęczony, ale szczęśliwy :) To był dobry dzień, nieźle wykorzystany. Szkoda tylko, że weekend zapowiada mi się bez roweru :(


Do domku po lasach

Środa, 25 lipca 2018 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam nieco wcześniej niż zwykle, lekko kropi, drogi mokre, ale na niebie nie widać niczego z czego mogłoby padać. 
Ujeżdżam może 2 km i... słyszę telefon, spoglądam kto dzwoni... i chcę odebrać :), Rozmowa trwa dobre pół godziny... 

Taśmociąg z kopalni...
Taśmociąg z kopalni... © amiga
Rower czeka na mnie
Rower czeka na mnie © amiga
W końcu ruszam w dalszą drogę, jednak coś dziwnie się czuję, nie wiem czy coś mnie próbuje dorwać, czy to jakiś wirus. czy zwykłe osłabienie, może pogoda, ciśnienie, temperatura? 
Po chwili postanawiam pojechać lasami, będzie chyba bezpieczniej, chłodniej. Tak więc w Zabrzu skręcam na hałdę i... zaskoczenie, przecież jechałem tędy niedawno, a teraz w kilku miejscach zmiany. Coś rozkopane, wykopane. Widać ślady po ciężkim sprzęcie.. Ciekawe czy to jakieś zmiany na niebieskiej ścieżce rowerowej? Czy jednak kolej lub kopalnia robi porządki.  Ciężko powiedzieć. 
Piękne chmurki
Piękne chmurki © amiga
Coś się dzieje na niebieskiej rowerówce, może ją uzywilizują
Coś się dzieje na niebieskiej rowerówce, może ją uzywilizują © amiga
Prześwit w końcu większy
Prześwit w końcu większy © amiga
Mostek jakby skrzywiony
Mostek jakby skrzywiony © amiga
Staw przy hałdzie na Sośnicy
Staw przy hałdzie na Sośnicy © amiga
Wilcze doły
Wilcze doły © amiga
Paskudnie po tym się jedzie
Paskudnie po tym się jedzie © amiga
Wyjeżdżam do cywilizacji w Makoszowach i widzę gościa w koszulce Quo Vadis Makoszowy :), zastanawia mnie to przesłanie, ale w domu sprawdzam o co chodzi i kolejne zaskoczenie. To zespół piłkarski :) Tego się nie spodziewałem. 
W Makoszowach
W Makoszowach © amiga
Kościół w Zabrzu Makoszowy
Kościół w Zabrzu Makoszowy © amiga
Nieco dalej widzę remontowany budynek i informację o hotelu dla psów... Zdaje się, że to robi się coraz popularniejsze. Ciekawe ilu jest chętnych. Mam nadzieję, że skończą się sytuacje zostawiania pupili przywiązanych w lesie do drzew. Te kilka zł na hotel można odżałować. 
Buduje się hotel dla piesków
Buduje się hotel dla piesków © amiga
Stara hałda w Makoszowach
Stara hałda w Makoszowach © amiga
Zmęczenie, czy przeciążenie, czy... nie wiem co dale o sobie znać, staję w Starej Kuźni przy cukierni, coś do picia z cukrem - zielona herbata... + jakieś ciastka... Było dobre, ruszam dalej, ale niewiele to zmienia. Nie mam siły jechać, za to znajduję kilka Kani :) Będzie na kolację, a może śniadanie :)
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Pierwsze Kanie z lasów Panewnickich
Pierwsze Kanie z lasów Panewnickich © amiga
Przy Famurze
Przy Famurze © amiga
Przed 19 docieram do domu... ledwo żyję... tylko po czym. Oby to jednak nie był wirus...