Z wiatrem o poranku
Środa, 1 sierpnia 2018
· Komentarze(3)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Ruszam sporo później niż miałem w planie, przypomniało mi się, że najwyższa pora zmienić łańcuch, bo za kilka dni będzie już problem, przy okazji nieco wyczyściłem linkę przerzutki, średnio działała. Piach dostał się do środka. Czasu miałem za mało na regulacje tak więc z tak sobie działającą tylną przerzutką jadę do pracy. Od początku czuję, że po powrocie do domu trzeba będzie jeszcze raz wyciągnąć linkę, jeszcze raz wyczyścić, tyle, że tym razem na całej długości a nie tylko na ostatnim odcinku pancerza.
Dzień zapowiada się upalny, wieje dość silny wiatr, początkowo mam wrażenie, że w twarz... ale coś mi się nie zgadza, rower jedzie zdecydowanie za szybko... Wiatr musi mnie pchać, ale wrażenie jest zupełnie inne, tylko ta średnia... ;)
Samochodów wyraźnie więcej niż wczoraj, +21 na starcie, jest przyjemnie... Zastanawiam się czy nie pojechać lasem, ale spore opóźnienie na starcie jednak sprowadza mnie na asfaltową ścieżkę.
Krótki postój na czerwonym przy Famurze i w Panewnikach... na szczęście nie jest to jakiś specjalnie długi czas. Co jakiś czas spoglądam na zegarek, hmmm... chyba odrabiam i to sporo. W niezłym czasie osiągam Zabrze, samochodów prawie nie ma, udaje się przejechać ul Winklera, nieco skraca mi drogę do pracy, ale normalnie jest zbyt ruchliwa bym miał ochotę nią jechać.
Na chwilę przystaję na wiadukcie przed Sośnicą. 2 zdjęcia i jadę dalej. Gliwice także opustoszałe ;) W firmie melduję się z niezłym czasem, wygląda na to, że to rekord przejazdu w tym roku, choć to dobre 8 minut słabiej od rekordu życiowego... Cóż... kondycja trochę nie taka... Może za często odpuszczam dojazdy.... Ech starość ;)
Słońce mocno już przygrzewa © amiga
Wczoraj czyścili tą DDRkę © amiga
Dzień zapowiada się upalny, wieje dość silny wiatr, początkowo mam wrażenie, że w twarz... ale coś mi się nie zgadza, rower jedzie zdecydowanie za szybko... Wiatr musi mnie pchać, ale wrażenie jest zupełnie inne, tylko ta średnia... ;)
Samochodów wyraźnie więcej niż wczoraj, +21 na starcie, jest przyjemnie... Zastanawiam się czy nie pojechać lasem, ale spore opóźnienie na starcie jednak sprowadza mnie na asfaltową ścieżkę.
Krótki postój na czerwonym przy Famurze i w Panewnikach... na szczęście nie jest to jakiś specjalnie długi czas. Co jakiś czas spoglądam na zegarek, hmmm... chyba odrabiam i to sporo. W niezłym czasie osiągam Zabrze, samochodów prawie nie ma, udaje się przejechać ul Winklera, nieco skraca mi drogę do pracy, ale normalnie jest zbyt ruchliwa bym miał ochotę nią jechać.
Na chwilę przystaję na wiadukcie przed Sośnicą. 2 zdjęcia i jadę dalej. Gliwice także opustoszałe ;) W firmie melduję się z niezłym czasem, wygląda na to, że to rekord przejazdu w tym roku, choć to dobre 8 minut słabiej od rekordu życiowego... Cóż... kondycja trochę nie taka... Może za często odpuszczam dojazdy.... Ech starość ;)
Słońce mocno już przygrzewa © amiga
Wczoraj czyścili tą DDRkę © amiga