Led Zeppelin - When The Levee Breaks
Piątek... niby ostatni dzień dojazdu, ale weekend szykuje się raczej mocno rowerowy, zobaczymy jak wyjdzie, za to dzisiaj klasycznie po szosach do pracy, czuję delikatne zmęczenie po wczorajszym powrocie, ale w końcu tego chciałem, stad dłuższa droga, z większymi przewyższeniami. W końcu do Śnieżki już niedaleko. Do pracy docieram w zbliżonym czasie jak wczoraj, czyżby udało się odzyskać przynajmniej częściowo kondycję sprzed choroby?
The Doors "People Are Strange"
3 minuty po 7:00 jestem na rowerze, nieco wcześniej niż zwykle, jakoś udało się pozbierać i wyjść. jest ciepło, ale nie upalnie, 19 stopni na starcie to wręcz idealna temperatura, nic tylko jechać... Trasa klasyczna po szosach, spieszy mi się, może w pracy uda się coś podciągnąć, zrobić... W poprzednich tygodniach brakowało czasu na wszystko, teraz chyba się nieco ustabilizowało. Cala droga mija dość szybko, chociaż nie w rekordowym tempie, ale w końcu nie może być tak, że codziennie pobijam swoje rekordy :)
MTV UNPLUGGED KULT - Arahja
Z firmy wychodzę punkt 17:00, a jako że mam trochę czasu to pora na mały objazd okolicy, pierwsza myśl to Chudów. Tyle, że w Przyszowicach zmieniam koncepcję, jadę przez Ornontowice na Bujaków, tam gdzieś ma być słoń :) Za to później odbijając w kierunku Łazisk i Mikołowa postanawiam pokluczyć po ścieżkach..., rzadko tam bywam i najczęściej tylko przejazdem, więc nic się nie stanie jeżeli dzisiaj sprawdzę kilka dróg. :) Może się to przyda w przyszłości. Oczywiście w Mikołowie też wybieram ścieżki na których są górki... do wiwatu daje mi podjazd na Podlesie z Mikołowa... oj można się tam spocić...
Powrót miał być inny, ponownie chciałem jechać przez Mikołów, ale... zadzwoniła kuzynka, dzisiaj wizyta u nich... więc zostają szosy...
Wyjeżdżając z lasku makoszowskiego słyszę brzdęk i widzę, że pływa mi przednie koło... Staję... strzeliła szprycha... na szczęście jedna... chwila zastanowienia, w domu nie mam zapasu, muszę zahaczyć o rowerowy..., tyle, że trzeba się tam jeszcze dokulać...
Jadę dość asekuracyjnie i staję w Kochłowicach, chwila rozmowy z serwisantem i mają to co jest mi potrzebne, tyle, że wymienię to już w domu, przy okazji zauważam okulary UVEX-a, to mają być zwykłe przezroczyste ochronne. Pasują idealnie, pytanie tylko czy ich nie zgubię, jak wszystkie poprzednie ;P
Jakieś 30 minut później melduję się na Starej Ligocie. do domu wracam ok 22:00 :) i oczywiście muszę się zająć kołem inaczej jutro znowu braknie mi czasu.
Wychodzę z firmy i wiem, że mam niewiele czasu, za 90 minut muszę być w domu... pozostaje jedynie wariant szosowy, chociaż by nie był zupełnie monotonny to zmieniam nieco drogę w Zabrzu Makoszowach i wjeżdżam na ul Edmunda Kokota w Rudzie Śląskiej, na sporym jej kawałku jest piękna asfaltowa rowerówka..., tyle , że nikt nie pomyślał o tym aby zrobić jakieś sensowne wjazdy i zjazdy z niej, w końcu rowerem nie jedzie się tylko wzdłuż jedne drogi, ale od czasu do czasu trzeba skręci... Niemniej fajnie że jest i to taka powyżej polskich standardów.
Do domu docieram przed czasem, szybka kąpiel i... mogę ruszać dalej, tyle, że nie rowerem ;)
System Of A Down - Toxicity
ten i tak późno wyjeżdża.... Pomimo tego, że wstałem dzisiaj nieco wcześniej, to pakowanie się, zbieranie, zupełnie mi nie szło, na dokładkę na poranek zostawiłem sobie zmianę łańcucha... Niby to tylko kilka minut, ale rano ich zawsze brakuje.
Prognozy na meteo.pl są podobne do tych wczorajszych, z rana ma być ładnie a wieczorem na dwoje babka wróżyła...
W sumie ruszam ok 7:15, jedzie mi się dość szybko i przyjemnie? Czyżbym miał wiatr z tyłu? W pracy sprawdziłem, że było dokładnie odwrotnie, wiał z północnego zachodu, ale był na tyle słaby iż nie przeszkadzał.
Na Wirku zmuszony jestem do postoju przed przejazdem kolejowym, pociąg się strasznie wlecze... nie wiem czy szybciej nie było by to objechać dookoła, nadkładając 2-3km... Przynajmniej odpocząłem...
Celestite Mirror - Wolves In The Throne Room
W ciągu dnia gdzieś się zachmurzyło, słoneczko się skryło... coś tam niby popadało, ale wychodząc wydaje mi się, że jest nieźle..., z lekkim wahaniem ale decyduję się na dłuższą trasę przez Mikołów, poszukać górek... odbijam na Przyszowice, Paniówki, Chudów, Bujaków i oczywiście Mikołów, za to dalej zastanawiam się którędy pojechać? najkrócej było by przez Tunelową, jednak dzisiaj na gadulcu odezwał się kumpel, może podjechać do niego? Tylko jak? Wjeżdżam w teren i z Podlesia na Kostuchnę, później okolice hałdy i dalej w kierunku Murcek i Ochojca... Docieram na miejsce, oczywiście prawie jak zawsze grzebie przy rowerze...
W miłej atmosferze mija godzina, pojawiają się w okolicy ciężkie burzowe chmury, chyba pora pognać do domu...