Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Powrót do domu

Czwartek, 4 października 2018 · Komentarze(3)

Ruszam około 16:30, popołudnie zapowiada się takie sobie, jest względnie ciepło, wiatr osłabł ale utrzymał kierunek, ruch na drogach jakby ciut większy. Zastanawiam się czy nie pojechać przez las... tylko po co? Po grzyby? Jakoś nie mam na to melodii. Weekend coraz bliżej, ma być ładnie, ale prawie na 100% nigdzie się nie ruszę rowerem. 

Na Królewskiej tamy jakiś debil w wyprzedza mnie na gazetę... szkoda gadać. Gdy jestem w Zabrzu widzę, że chyba się luzuje, ale w końcu zbliża się 17, tak więc część kierowców jest już w domu :)


Minął mnie na gazetę...
Minął mnie na gazetę... © amiga
Chmury trochę straszą
Chmury trochę straszą © amiga
Dzieciaki pędzą do parku
Dzieciaki pędzą do parku © amiga
Nowe osiedle na Pawłowie
Nowe osiedle na Pawłowie © amiga
Od Bielszowic jest już prawie pusto na drogach, zatrzymuję się ze 2-3 razy. Jakaś szybka fota i jadę dalej, choć w zasadzie nie musiałbym robić zdjęć, jest kamerka rejestrująca całą trasę, choć... to nie zawsze to... Kamerka ma spore ograniczenia. Telefon ma ich mniej. 
Malucha to już dawno nie widziałem
Malucha to już dawno nie widziałem © amiga
Dziura w chmurach
Dziura w chmurach © amiga
Mały zacisk na Wirku
Mały zacisk na Wirku © amiga
Rowerzysta musi cały czas uważać na znaki ;)
Rowerzysta musi cały czas uważać na znaki ;) © amiga
Docieram do Katowic, zastanawiam się co zastanę w Piotrowicach, czy będzie korek, czy będzie jakieś zamieszanie, jak przedostanę się przez to skrzyżowanie, z buta, czy może uda się przejechać. Na miejscu okazuje się, że korek już się rozpłynął. Jestem trzeci w kolejce ;) Dość ładnie udaje mi się pokonać i tą przeszkodę, choć w jednym miejscu i tak złamałem przepisy... Układam sobie plan na kolejne powroty, lepiej będzie pojechać jakieś 200m dalej ul Kościuszki i wjechać przez stację benzynową. Ale to przetestuję jutro. 
Koło Famuru
Koło Famuru © amiga

W domu jestem w całkiem przyzwoitym czasie, choć bywało lepiej, ale też i gorzej. Nie ma na co narzekać, powrót i tak był przyjemny :)

Czwartkowy wyjazd do pracy

Czwartek, 27 września 2018 · Komentarze(0)
Jest 7:19 gdy w końcu ruszam, znowu opóźnienie. Za to jest ciepło 11 stopni, wiatr z południowego-zachodu. 
Gdy ruszam przed domem widzę korek na dobre kilka km. Piotrowice też stoją, Kościuszki od strony Mikołowa zawalona. Wystarczyło zamknąć a raczej przymknąć częściowo jedno skrzyżowanie i... jest problem. Organizacja ruchu jest tragiczna, odcinek który zwykle pokonuję w 2.5 - 3 minut  dzisiaj zajął mi dobre 6... Przebicie się w poprzek fali samochodów było nie lada wyczynem. Coś czuję, że nieco zmienię trasę przejazdu do zakończenia remontu... Tyle, że wymusi to na mnie więcej jazdy terenem, na co nie zawsze mam ochotę o poranku... 

Gdy docieram do Panewnik tam również widzę ciągnący się sznur samochodów w kierunku Katowic. Jak się okazuje to także efekt przebudowy skrzyżowania w Piotrowicach. Cześć ludzi jedzie Owsianą licząc na to, że od tej strony szybciej dostaną się do centrum i... trafiają na podobne warunki... To jakiś obłęd... efekt zaniedbań w infrastrukturze, ale też myślenie ludzi, że samochód jest najlepszy, najszybszy. W mieście tak nie jest... 

Na szczęście gdy wyjeżdżam z Panewnik jest już spokojniej, w Kochłowicach jest prawie spokój, po prostu przejeżdżam i tyle. Zresztą identycznie jest na Wirku w Bielszowicach, dopiero Zabrze wita mnie korkami ;) Miałem jechać szybszą drogą, ale to co się działo zmusiło mnie do jazdy laskiem Makoszowskim, co nie jest karą, a raczej przyjemnością. Była chwila by stanąć by zrobić kilka zdjęć i ruszyć do Gliwic. 

Te jak prawie zawsze są puste, tak więc ostatnie 6 km minęło dość szybko. Mimo problemów z dojazdem to jednak poranek należy zaliczyć do udanych.
Chmury zasłaniają niebo
Chmury zasłaniają niebo © amiga
Kaczki dalej na stawie czekają na dokarmiających je ludzi
Kaczki dalej na stawie czekają na dokarmiających je ludzi © amiga
O poranku w Lasku Makoszowskim
O poranku w Lasku Makoszowskim © amiga

Powrót do domu

Czwartek, 27 września 2018 · Komentarze(0)
Jest 16:40 gdy ruszam, zależy mi na czasie, muszę jechać szosami, wiatr chyba wspomagający, jest dość ciepło. Niewielki ruch.
Po około 2 km słyszę telefon, ważny telefon... kilka minut postoju, rozmowy... 
Ruszam dalej przed 17. Wychodzi słońce... przyjemny wieczór,  szkoda, że nie mam czasu na jazdę po lesie, trudno, może kiedy indziej. 

Franciszkańska w Gliwicach
Franciszkańska w Gliwicach © amiga
Na Wirku
Na Wirku © amiga
Jutro rower zostaje w domu, plan napięty, nie wyrobiłbym się... tak więc nieco inaczej wszystko planuję.  
Dość szybko docieram do Piotrowic, tam niestety problem z przedostaniem się na drugą stronę Kościuszki. Tragedia... przebudowa tego skrzyżowania chyba jest lekko nieprzemyślana. 
Przy Autostradzie w Kochłowicach
Przy Autostradzie w Kochłowicach © amiga
Zachód za drutami
Zachód za drutami © amiga
W parku Zadole
W parku Zadole © amiga
Rower po ostatnich wyjazdach jest mocno ubrudzony, dzisiaj na myjnię już nie podjadę. Może w weekend?

Rześki poranek

Środa, 26 września 2018 · Komentarze(1)
Wtorek zaskoczył temperaturą, za oknem niby 2 stopnie, ale szron osadził się na samochodach... Wygląda to nieciekawie. Wiatr słabszy jednak odczuwalny, nie będzie współpracował. Na drogach... szkoda gadać... Korek po horyzont... W okolicy przebudowywane są skrzyżowania, jedno przy Famurze drugie przy nowej Galerii, w efekcie Piotrowice i Ochojec stoją. Gdy jestem w Piotrowicach na skrzyżowaniu mogę jedynie powiedzieć cieszę się, że jadę rowerem... 
Kombinuję jak pojechać, ciągnie mnie do lasu, sprawdzić czy coś aby nie rośnie na kolację :), w Panewnikach wjeżdżam w las.... 
Jadę nieco wolniej przyglądając się rosnącym grzybom, tych jest wszędzie pełno, szkoda, że głównie Muchomory Sromotnikowe. Nie widzę jadalnych grzybów, pewnie trzeba by wejść w las. W tej chwili nie mam na to czasu, może wieczorem. 

Na boisku Kolejarza w Piotrowicach
Na boisku Kolejarza w Piotrowicach © amiga
Trochę wody jest w lese
Trochę wody jest w lese © amiga
Słońce zaczyna przygrzewać.
Słońce zaczyna przygrzewać. © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Wyjeżdżam na Halembie i zastanawiam się co teraz, czy jechać dalej lasami, czy jednak pociągnąć szosami. Wygrywa ten drugi wariant, na drodze z Halemby na Bielszowice jest niewiele samochodów, a będzie choć trochę szybciej. Od Bielszowic jadę jak zwykle. Nie kombinuję. Docieram do Zabrza, widzę tam lekkie zaciski i nieco inaczej, bo przez stację BP omijam światła, nie mam ochoty na stanie. 
W okolicach Bielszowic
W okolicach Bielszowic © amiga
Nieco dalej pakuję się przez lasek Makoszowski, nie ma tutaj żywego ducha... słońce wyraźnie grzeje. Dzień zapowiada się całkiem przyjemny i ciepły. Gdzieś przed 9 melduję się w firmie, przejazd zajął mi więcej czasu niż planowałem, ale warto było :)
Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga

Lasami do domu

Środa, 26 września 2018 · Komentarze(1)
Jest grubo przed 17 gdy ruszam. Pogoda lekko zaskakuje, jest kilkanaście stopni na plusie, wiatr zmienił kierunek na południowo-zachodni. Na drogach nie ma specjalnego ruchu, ale też nie planują jazdy po szosach. 
Gdy mijam granicę z Zabrzem wjeżdżam do lasku Makoszowskiego, mniej więcej w jego połowie słyszę telefon, odbieram.... czekałem na tą rozmowę... Mija dobre 20 minut :) W końcu żegnamy się i ruszam w dalszą trasę, przez Makoszowy, starą hałdę w kierunku Halemby. 

Wąskie ścieżki w parku
Wąskie ścieżki w parku © amiga
Słońce jeszcze wysoko
Słońce jeszcze wysoko © amiga
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Kaczki na stawie
Kaczki na stawie © amiga

Po drodze rozglądam się za grzybami, wszędzie widać sporo Muchomorów, tych czerwonych i sromotnikowych, trochę jakiś grzybów opieńkowatych, ale dopiero na granicy z Rudą Śląską trafiam na Kanię :) Humor od razu mi się poprawił, rozglądam się czy gdzieś w pobliży nie będzie kolejnej, niestety nie ma, ale... do domu mam jeszcze spory odcinek leśny. Boję się jednak, że ostatnie jego fragmenty będę miał do przejechania już po zmroku. 
Znaleziona Kania :)
Znaleziona Kania :) © amiga
Tak więc specjalnie nie mam czasu na jeżdżenie i sprawdzanie leśnych ścieżek, od Halemby jadę najkrótszym leśnym szlakiem do Panewnik, co nie zmienia faktu, że nie rozglądam się za grzybami. Są miejsca gdzie widać grzyb przy grzybie, niestety to nie te gatunki o które mi chodzi. 
Ślad po obozie koncentracyjnym na Halembie
Ślad po obozie koncentracyjnym na Halembie © amiga
Nowe drzewa posadzone
Nowe drzewa posadzone © amiga
Widok na Starą Kuźnię
Widok na Starą Kuźnię © amiga
Z lasu wyjeżdżam dopiero w Piotrowicach, ostatnie 2 km już szosami, jednak skrzyżowanie w Piotrowicach to jakaś pomyłka, dzieją się tutaj cuda... Ktoś kto zaplanował tą przebudowę chyba nie do końca przemyślał sprawę. Już od wczesnego rana zakorkowane są wszystkie południowe dzielnice. Nie zazdroszczę osobom które muszą jechać do pracy samochodem, bez alternatywy, choć... moim zdaniem zawsze taka istnieje. Jest w końcu pociąg, autobus (ten niestety stoi w korkach), tramwaj, i oczywiście rower który w takich przypadkach jest najszybszym środkiem dojazdu z punktu A do punktu B.... 
Skrzyżowanie przy Famurze w Piotrowicach
Skrzyżowanie przy Famurze w Piotrowicach © amiga
W domu melduję się z lekkim poślizgiem, ale było warto :)

Pod wiatr

Wtorek, 25 września 2018 · Komentarze(0)
Poranek niepozbierany, ruszam dopiero o 7:30. Po raz pierwszy do kilku miesięcy jadę w długim rynsztunku. Wiatr daje popalić, czeka mnie pełne 30 km pod górkę, jednak nie widzę wielkiego problemu. Za to korki w Piotrowicach dobijają. 
Zresztą nie tylko w tym miejscu, jak się okazuj problemy są i w Panewnikach i w Kochłowicach. Mam tylko nadzieję, że gdy będę w Zabrzu to będzie grubo po ósmej i ruch się uspokoi. 
Po ostatnich wichurach w wielu miejscach widać liście, połamane gałęzie, chyba najgorszy jest odcinek pomiędzy Panewnikami a Kochłowicami. Zresztą to norma. Ruda średnio ma ochotę na sprzątanie rowerówki. Obstawiam że najbliższe zamiatanie będzie na wiosnę, chyba, że się mylę ;)

Gdy po dłuższych bojach z wiatrem docieram do Zabrza okazuje się, że nie ma samochodów, no... prawie nie ma, dość szybko przedostaję się do Gliwic i dalej do Zabrza. Cieszy mnie to, że ubrałem się w wariancie późno-jesiennym. Nie zmarzłem, choć mogłem wziąć coś cieplejszego na głowę :)
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga

Powrót z wiatrem

Wtorek, 25 września 2018 · Komentarze(0)
Ruszam około 17, warunki podobne d porannych, może jest jedynie nieco cieplej. Wiatr powinien pomagać, jednak jest na tyle zimny, że czuję chłód, trzeba będzie się rozgrzać. Na drogach nie widać specjalnie dużo samochodów, to akurat cieszy. 
W Zabrzu skręcam do lasku Makoszowskiego, choć nie planuję specjalnie pakować się w teren to skrót przez ten park daje trochę radości. 
To już nie jest to samo słońce co jeszcze miesiąc temu
To już nie jest to samo słońce co jeszcze miesiąc temu © amiga

Ludzi nie ma zbyt dużo, jeszcze w zeszłym tygodniu ciężko było ich wymijać w tym miejscu a dzisiaj.... prawie cała droga moja ;) 
Po wyjechaniu z parku nie planuję kolejnego wjazdu w teren, choć po głowie chodzą mi grzyby... może więc jednak? Kilka opcji w końcu jest. 
W teren wjeżdżam dopiero na Wirku. Wjeżdżam na szlak przy potoku Bielszowickim, kilka razy muszę się zatrzymać, słońce powoli chybi się ku zachodowi, do ciemnicy mam jeszcze trochę czasu. Za to kolory nieba, roślin... coś pięknego... 
Przy potoku Bielszowickim
Przy potoku Bielszowickim © amiga
Gdyby jeszcze tak nie wiało...
Gdyby jeszcze tak nie wiało... © amiga
Słońce coraz niżej
Słońce coraz niżej © amiga
Kierunek Kochłowice
Kierunek Kochłowice © amiga
Cienie znacznie się wydłużyły
Cienie znacznie się wydłużyły © amiga
Od Kochłowic znowu wracam na szosy, DDRka na odcinku do Panewnik wygląda tragicznie, masa liści, masa gałązek, gałęzi i innego syfu. Muszę uważać... 
DDRka w Kochłowicach
DDRka w Kochłowicach © amiga
Klasycznie odbijam na Bałtycką i dalej przez park Zadole. W Piotrowicach przy Famurze zaskoczenie - zmieniła się organizacja ruchu..., przedostanie się na drugą stronę Kościuszki to nie lada wyczyn.  Chyba ktoś czegoś nie przemyślał. 
Na dokładkę zaczyna kropić, w oddali widać ciemną chmurę i tęczę :) 
Czyżby to pieczarka?
Czyżby to pieczarka? © amiga
Tęcza w Piotrowicach
Tęcza w Piotrowicach © amiga
Kolejny odcinek zamkniętej drogi w Piotrowicach
Kolejny odcinek zamkniętej drogi w Piotrowicach © amiga
Fontanna jeszcze działa
Fontanna jeszcze działa © amiga
Do domu docieram z lekkim poślizgiem. Dzień dobrze wykorzystany :) 

Powrót do domu

Czwartek, 20 września 2018 · Komentarze(0)
Ruszam sporo wcześniej niż planowałem, jest jeszcze przed 16:30, ruch na drogach trochę przerażam wiatr nie pomaga, ale jest ciepło, jadę szosami krótkim wariantem, wieczorem muszę się przygotować do wyjazdu. To potrwa, im więcej zyskam na dojeździe tym później będę miał więcej czasu. 

Zabrze lekko masakruje, korki są wszędzie, zastanawiam się czy nie ma meczu, ale w czwartek? Bez sensu... 
W Rudzie już zdecydowanie lepiej, jedynie Wirek jest paskudny. 
W Bielszowicach
W Bielszowicach © amiga
Gdy docieram do Panewnik, przypominam sobie o konieczności podjechania do paczkomatu... próbuję kolejową, ale okazuje się, że jest zamknięte na odcinku około 200m. Zmieniam trasę, pojadę nieco inaczej, jednak budowa drogi galerii powoduje masę problemów, korek ciągnie się od Brynowa do Ochojca. Ropwerem jest prościej, choć też nie idealnie, nawet piesi mają przewalone. 

Budowa galerii Libero
Budowa galerii Libero © amiga
Szybka wizyta w paczkomacie i jadę do domu, tym razem jest szybko. kawałek rowerówki. W domu jestem przed 18... jest nieźle... mam sporo czasu. 

Porankowo do pracy

Czwartek, 20 września 2018 · Komentarze(1)
Jest 7:22 gdy w końcu ruszam, 13 stopni, leciutki wiatr chyba w plecy i... niestety ruch jak diabli. 
Piotrowice przy Famurze stoją, podobnie jest w Panewnikach, tyle, że tam mnie to średnio boli, jadę w drugą stronę, tą która się nie blokuje ;) 
Buduje się
Buduje się © amiga
Panewniki - dobrze, że jadę w drugą stronę
Panewniki - dobrze, że jadę w drugą stronę © amiga

Choć w samych Kochłowicach nie jest wesoło, dobrze, że piesi nieco kierują ruchem ;) gdyby jeszcze czasami spojrzeli czy nie włażą bezpośrednio pod koła.... 

Wczoraj po powrocie zająłem się chwilę rowerem, większość denerwujących dźwięków zniknęła, wymieniłem klocki z tyłu, stare były już mocno zużyte. Serwis roweru zajął jedynie 30 minut. Zostały 2 elementy do poprawienia, na tylnej obręczy widzę bicie, pewnie zbyt mocno dokręcona jest jakaś szprycha, ale zobaczę czy nie dam tego do serwisu, drugi element to tarcza, widzę jak pracuje, widzę, że jest krzywa... mimo, że nowa ;) Trzeba ją podgiąć. 

Centrum Kochłowic
Centrum Kochłowic © amiga
Względnie szybko docieram do Zabrza nie spodziewając się problemów, a te... pojawiają się w pobliżu stacji BP... Dość paskudny korek, ale objeżdżam to bokiem, drogę skracam też przez lasek Makoszowski, gdzie trafiam na rowerzystów, biegaczy, spacerowiczów, czy pieski wyprowadzające właścicieli na spacer. Po drugiej stronie parku problem korków znika ;) Można normalnie jechać... mocnej nacisnąć. 

Lekki wiatr w plecy, a cena paliw powala
Lekki wiatr w plecy, a cena paliw powala © amiga
Lasek Makoszowski o poranku
Lasek Makoszowski o poranku © amiga
Jeszcze zielono
Jeszcze zielono © amiga
Rondo przy bł. Czesława
Rondo przy bł. Czesława © amiga
Prawie w firmie
Prawie w firmie © amiga

W firmie jestem w całkiem przyzwoity czasie, choć może warto by było jednak wyjeżdżać wcześniej? 

W końcu do pracy rowerem

Środa, 19 września 2018 · Komentarze(3)
Poranek pokręcony jak świński ogon. W efekcie wyjeżdżam dopiero o 7:22, jadę szarakiem, góral chwilowo został w Tomaszowie. Ma przerwę. Jednak przed wyjazdem zauważam, że kask i rękawiczki też tam zostały ;) Ech... 
Z rana wiele nie zrobię, stare kaski wyrzucone już dawno, dawno temu. Jedynie mam kask budowlańca ;) Ale to nie nadaje się co jazdy rowerem. Trudno, od nie pamiętam ilu lat jadę wiec bez kasku. Dobrze, że chociaż rękawiczki mam zapasowe. 

Ruch na drogach jakiś masakryczny, Piotrowice równo zakorkowane. Brak kasku skutkuje też tym, że jadę jakoś bardziej asekuracyjnie, nie mogę zaliczyć, żadnej sytuacji glebowej. Za to na wąskich oponach dawno już nie jechałem , chwilę trwa zanim się przyzwyczajam. Przy okazji wychodzi na jaw to, że do poprawienia jest tylny hamulec, coś skrzypi pod siodełkiem i lekko zeszło powietrze z amortyzatora... ;) Blokuję go i... na tą chwilę starczy. Poprawki wprowadzę po powrocie do domu. Martwi mnie ten kask. Może w pracy na chwilę się wyrwę do rowerowego po coś? 

Prace cały czas posuwają się do przodu
Prace cały czas posuwają się do przodu © amiga
Mimo późniego wyjazdu jakoś nie mam parcia na gnanie, na spokojnie jadę szosami, denerwują korki, te pojawiają się wszędzie, w Kochłowicach, na Wirku, nawet w Bielszowicach. Za to w Zabrzu tragedii nie ma, może dlatego, że jest po ósmej. 
Ostatni fragment Gliwicki mija bardzo szybko. W firmie mogę odsapnąć, udało się przejechać bez kasku, lecz muszę coś z tym zrobić...