Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

po pracy w deszczu

Poniedziałek, 4 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Orden Ogan - Mystic Symphony
W ciągu dnia pogoda się zepsuła... Próbuję przeczekać największą ulewę, w chwili gdy wychodzę jest 17:30 dalej pada... Tak jak rano przyjemność sprawiła mi jazda lasami, tak w tej chwili nawet o tym nie myślę... Jedyna możliwość to szosy... a teren w deszczu zostawię sobie na jakiś maraton. Zresztą wszystkie na których byłem były w deszczu...  i kończyły się paskudnie dla mnie... 
Pomimo tego, że leje... jedzie się dość dobrze, znikomy ruch, tylko w butach mokro... przejazd przez kilka kałuż i po 5 minutach jazdy jest mi wszystko jedno czy jadę po wodzie czy po suchym. Pod wiaduktem na ul Jaskółczej.... wjeżdżam na chodnik... ulica jest zalana... samochody mają wodę na wys. ok 20 cm... Na chodniku powinno być mniej..., tak też jest. W domu melduję się  po ok godzinie i 10 minutach... Hmmm.... szybciej niż poranny dojazd... Wszystko za to leci do prania i suszenia...

Zabrze Biskupice
Zabrze Biskupice © amiga

kolejny raz szosami

Piątek, 1 sierpnia 2014 · Komentarze(0)
Arven - Music Of Light
Kolejny późny wyjazd, na rowerze jestem dopiero o 7:30, obłęd... ruszam i jadę szosami... dzisiaj jest piątek więc ruch ciutkę większy. W Panewnikach mała przygoda z pętlą indykcyjną, ech... w okresie wakacyjnym już któryś raz się na nią nadziałem, przeczekuję chwilę, ale, że nie zbliża się żaden samochód to zmuszony jestem do złamania kilku przepisów... cóż... taki kraj, takie przepisy i wbijam się na chodnik po lewej stronie, dopiero 50m dalej wjeżdżam na Panewnicką. Za to dalej, już jest wszystko ok... poza tym, że oczywiście wieje... W częściach gdzie jadę po lasach czuję wilgoć i widzę unoszące się mgiełki. 
Docieram do firmy, może jeżeli wszystko pójdzie ok to uda mi się pojechać na dłuższą wycieczkę?
Staw w lasach w Rudzie Śląskiej
Staw w lasach w Rudzie Śląskiej © amiga

Testowanie OSM And

Piątek, 1 sierpnia 2014 · Komentarze(3)
Bathory - One Rode To Asa Bay

Odpalam nawigację z ustawieniem najkrótsza droga do domu... i ruszam oczywiście inaczej niż chce nawigacja... Niemniej obserwuję co zrobi program, jak będzie się zachowywał... 
Wbijam się na Bojków, Gierałtowice, Ornontowice i Orzesze, OSM And co jakiś czas koryguje proponowaną ścieżkę przejazdu, widzę, że mocno unika drug gruntowych... czemu...? nie mam pojęcia, w parametrach mam wyłączone tylko autostrady... 
Za Orzeszem odbijam na Zawiść i Gostyń..., mocno bokiem mijam Łaziska Górne przez które myślałem, że pojadę, ale trasę oczywiście zmieniałem na bieżąco... i wyszło mi na to, że lepiej będzie ominąć to miasto... 
W końcu wbijam się w lasy Kobiórskie..  tam małe błądzenie, nawigacja jednak podpowiada mi jak mam wyjechać z lasu... bez kompasu i nawigacji było by ciężko..., za to gdzieś wjeżdżam w dość mocno błotnistą i zalaną ścieżkę. Jadąc na Slickach czuję, jak rower tańczy, przy którymś z kolei pląsie... ląduję w rowie :), na szczęście spora ilość pokrzyw łagodzi upadek..., ruszam dalej... i wkrótce docieram do bardziej głównych szlaków leśnych... jestem w pobliży Tych... Na koniec zostawiam sobie kilka podjazdów na Podlesiu i Kostuchnie ;) by wylądować na os. Odrodzenia w myjni, 2 minuty spłukiwania i mogę wrócić do domu
Kościół pw. Nawiedzenia NMP w Orzeszu
Kościół pw. Nawiedzenia NMP w Orzeszu © amiga

przeczekać ulewę

Czwartek, 31 lipca 2014 · Komentarze(0)
Rise Against - The Eco-Terrorist In Me
Dalej czuję lekkie zmęczenie... dzisiaj nie mam ochoty na nic wielkiego, zresztą leje... wyjeżdżam z firmy przed 18:00 przeczekując najgorszą nawałnicę..., nie zmienia to faktu że dalej pada. Zjeżdżając z wiaduktu w Sośnicy czuję, że lata mi przednie koło.... - pana... 
Zatrzymuję się na przystanku wymieniam dętkę i jadę dalej..., nie ujechałem 2km i ponownie widzę, że powietrza jest wyraźnie mniej. Tym razem kleję... dętkę sprawdzam oponę od środka... wydaje się, że wszystko jest ok... ruszam...
Kolejne 2 km i... następna pana... co jest? Oponę sprawdzałem, a niemożliwe jest aby złapać 3 razy gumę na tak krótkim odcinku...
Tym razem w pierwszej kolejności sprawdzam oponę od zewnątrz i trafiam na... kawałek wbitego w dość perfidny sposób szkła... kolejne łatanie i tym razem jest nieźle, dojeżdżam do domu po prawie 2 godzinach... dobrze, że w między czasie przestało padać.
Na podjeździe
Na podjeździe © amiga

szosami

Czwartek, 31 lipca 2014 · Komentarze(0)
Rise Against - Zero Visibility

Zupełnie mi się nie chce jechać..., zbieram się wyjątkowo długo... ruszam kilka min przed 7:30... masakra...  Dobrze, że na szosach panuje jeszcze wakacyjne natężenie ruchu... Powoli snuję się w kierunku Gliwic...jeszcze ten wiatr w twarz... Dobrze, że przynajmniej nie pada..., nie wiem czy w takim przypadku nie odpuścił bym dzisiaj... chociaż kto wie? Jazda pociągiem już mnie nie pociąga, od kiedy zaczął się remont na odcinku Katowice-Gliwice... jeszcze ponoć pół roku... ale i tak chyba wolę rower...

W drodze na Kubalonkę
W drodze na Kubalonkę © amiga

na góralu

Środa, 30 lipca 2014 · Komentarze(0)
Old Friend - Angus & Julia Stone

Dzisiaj z rana mała przepierducha z rowerami, biorę Pomarańczowego, przyda się wieczorem...a w zasadzie już popołudniu...
Wieje ciepły południowy wiatr... 
Na góralu nie jechałem od... BikeOrientu, czuję, że ma zupełnie inną geometrię, że opony 2.1" toczą się z wyraźnym oporem..., zauważam też, że kierownica jest obrócona delikatnie w prawo. Niby to kilka procent... ale denerwuje... i jeszcze jeden szczegół, zamieniłem w końcu łańcuchy... 4 najmniejsze zębatki... przeskakują od czasu do czasu gdy mocniej nacisnąć...  Jak znajdę chwilę czasu to przynajmniej część problemów rozwiążę w pracy... 
Docieram do firmy, odstawiam rower... Dorze się jechało, ale odwykłem od górala... chyba będę musiał nim jeździć częściej...
Kobiórskie stawy
Kobiórskie stawy © amiga

po nocnym deszczu

Wtorek, 29 lipca 2014 · Komentarze(0)
The Amity Affliction - Pittsburgh
Wyjeżdżam dość późno, drogi mokre, przez całą noc padało, dopiero rano odpuściło... Nie ma możliwości by przejechać inaczej, poszaleć, lecę szosami do Gliwic. Mam wrażenie, że wiatr mnie wspomaga, chyba wieje od wschodu...  może to i lepie... Na miejsce docieram bez większych problemów. Mam za to mały plan na wieczór..., jeżeli tylko pogoda na to pozwoli to pojadę dłuższą trasą... ale to się okaże dopiero wieczorem...

W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga

Na Pszczynę

Wtorek, 29 lipca 2014 · Komentarze(0)
Angus and Julia Stone - Another Day

Wychodzę z firmy ok 16:45, odpalam OSM And i... niech mnie prowadzi na Pszczynę, oczywiście informacje traktuję bardziej jako wskazówki, bo to ja decyduję czy tą czy inną drogą chce jechać, nie zawsze mam ochotę gnać pomiędzy pędzącymi samochodami.
Początek w zasadzie prawie zgodnie ze wskazówkami, a że znam ten fragment to wiem, że będzie dobrze. Na niebie wiszą ciężkie chmury, wiem że może coś spaść, więc w razie czego chce mieć jakąś alternatywę, a przez pierwsze 30km w każdej chwili mogę odbić na Mikołów i Katowice dość mocno skracając wycieczkę.
Dojeżdżając do Gierałtowic zrywa się silny boczny wiatr, w powietrzu latają liście gałęzie i wszystko co jest nieumocowane..., zaczynam rozglądać się za jakimś miejscem gdzie mógłbym przeczekać..... Jednak dopóki nie pada jadę dalej... 
W Ornontowicach zaczyna kropić, później już regularnie leje. Chowam się w wiacie przystankowej... odpalam meteora i widzę, że za 15 minut będzie po wszystkim. Jest czas by czegoś się napić... 
Przestaje padać więc ruszam dalej, może kilometr dalej na wysokości Urzędu Gminy jest zupełnie sucho.... 
Cd wycieczki to kierunek Orzesze, ale oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie skorygował trasy nawigacji..., bo zamiast pakować się główną drogą można spokojnie przejechać część drogi bokiem... a znając już kilka ścieżek w Orzeszu mogę pojechać sobie drogami na których ruch jest minimalny i prowadzą z grubsza równolegle do trasy 926. 
W Mościskach odbijam na Kobiór, część drogi po lasach, jest przyjemnie, świeci słońce zrobiło się bardzo przyjemnie, w lasach jest jednak bardzo mokro... widać, że wcześniej i tutaj popadało. 
W Kobiórze trafiam na coś o czym już wcześniej czytałem i kilka razy miałem tam podjechać, tym razem nie muszę szukać tego miejsca, mam je po drodze, to Pomnik podobozu KL-Auschwitz-Birkenau.
Pomnik w miejscu podobozu KL-Auschwitz-Birkenau w Kobiórze
Pomnik w miejscu podobozu KL-Auschwitz-Birkenau w Kobiórze © amiga
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga

Więcej można znaleźć tu:  http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/24045,kobior-podoboz-kl-auschwitz-birkenau.html

Z Kobióra jadę czerwonym szlakiem rowerowym, do Pszczyny już niedaleko, tyle, że postoje zabrały mi sporo czasu i na podziwianie miasta nie mam czasu.
To mi się podoba
To mi się podoba © amiga
Pałac w Pszczynie
Pałac w Pszczynie © amiga
Pilnujący kiciuś
Pilnujący kiciuś © amiga
Chciałem zahaczyć o tutejszy skansen, ale nie o tej porze, na dokładkę do zachodu słońca jest ok 90 minut, a ja nie mam lampek... Zatrzymuję się jedynie przy dworcu PKP... pamiętam go jako niszczejącą ruderkę, a w tej chwili stoi dumny wyremontowany, piękny.
Odnawiany dworzec PKP w Pszczynie
Odnawiany dworzec PKP w Pszczynie © amiga
Końcówka trasy to gnanie drogą techniczną wzdłuż wodociągu... to chyba najszybsza opcja, za to niepotrzebnie pojechałem centralnie przez Tychy... na kolejnych skrzyżowaniach straciłem masę czasu, już lepiej byłoby objechać miasto po lasach... Nie wiem, czy droga nie byłaby krótsza... 
Gdy słońce zachodzi melduję się w domu. Rozpakowując plecak, zauważam czołówkę... ech... szkoda gadać, ale przynajmniej miałem powód by cisnąć ;P




do pracy

Poniedziałek, 28 lipca 2014 · Komentarze(0)
Stratovarius - Hunting High and Low
Piękny poranek... świeci słońce, zero chmur, oj... będzie dzisiaj gorąco... 
Wyjeżdżam z domu, na ulicach pusto..., wiatr jest jakiś dziwny, ciężko mi określić jego kierunek..., mam wrażenie, że wieje od północy, ale tego nie jestem pewien... Jakoś prawie niezauważenie dojeżdżam do Kochłowic, nie wiem o czym myślałem, źle nie zauważyłem nawet podjazdu przy stacji benzynowej... po prostu umknęło mi to gdzieś... spoglądam na przełożenia, masakra... 48/13... normalnie nie jestem w stanie wtoczyć rowera na tym przełożeniu..., może jednak wieje w plecy?
Pot leje się ze mnie strumieniami, ale czuję że temperatura rośnie, w chwili wyjazdu było coś ok 20 stopni, w Gliwicach już 25... w słońcu pewnie jeszcze więcej.Tak na dobrą sprawę to zwolniło mnie dopiero w Zabrzu gdy musiałem przedzierać się przy koparkach na Rogoźnickiej i później walcząc ze światłami na skrzyżowaniach..  Mimo drobnych problemów świetnie mi się dzisiaj jechało :)

Gdzieś w Rudzie Śląskiej
Gdzieś w Rudzie Śląskiej © amiga

powrót w deszczu

Poniedziałek, 28 lipca 2014 · Komentarze(0)
Kamelot - "Ghost Opera"

Wyjeżdżam z firmy jest 17:15 - późno, ale pogoda nieszczególna, zapowiedzi wspominają coś o ulewach... trudno ruszam. Już na dzień dobry pada, jednak prawdziwa ulewa zaczyna się gdy jestem w Zabrzu, staję pod jednym z wiaduktów i chowam komórkę i dokumenty do plecaka, lepiej nie ryzykować. Sprawdzam jeszcze co pokazuje meteor... za kilka min główna ulewa powinna minąć, deszcz powinien zelżeć. Tak też się dzieje, po 10-15 minutach ruszam dalej. 
W butach chlupie :), ale im dalej jestem od Zabrza, tym deszcz jest słabszy. Gdy jestem w Bielszowicach drogi są zupełnie suche, muszę wyglądać idiotycznie w przeciwdeszczówce. Ponownie zaczyna kropić gdy jestem na mrówczej górce w Kochłowicach, jednak pojawia się na horyzoncie słońce. Już w Katowicach odbijam jeszcze na myjnię, nie pada, drogi trochę tylko mokre, a na rowerze sporo piachu. 2 minuty spłukiwania rozwiązują problem, teraz mogę wrócić do domu.

Tęcza nad Ochojcem
Tęcza nad Ochojcem © amiga