Na Pszczynę
Wtorek, 29 lipca 2014
· Komentarze(0)
Kategoria W jedną stronę, Solo, Do/Z Pracy, do 136km
Angus and Julia Stone - Another Day
Wychodzę z firmy ok 16:45, odpalam OSM And i... niech mnie prowadzi na Pszczynę, oczywiście informacje traktuję bardziej jako wskazówki, bo to ja decyduję czy tą czy inną drogą chce jechać, nie zawsze mam ochotę gnać pomiędzy pędzącymi samochodami.
Początek w zasadzie prawie zgodnie ze wskazówkami, a że znam ten fragment to wiem, że będzie dobrze. Na niebie wiszą ciężkie chmury, wiem że może coś spaść, więc w razie czego chce mieć jakąś alternatywę, a przez pierwsze 30km w każdej chwili mogę odbić na Mikołów i Katowice dość mocno skracając wycieczkę.
Dojeżdżając do Gierałtowic zrywa się silny boczny wiatr, w powietrzu latają liście gałęzie i wszystko co jest nieumocowane..., zaczynam rozglądać się za jakimś miejscem gdzie mógłbym przeczekać..... Jednak dopóki nie pada jadę dalej...
W Ornontowicach zaczyna kropić, później już regularnie leje. Chowam się w wiacie przystankowej... odpalam meteora i widzę, że za 15 minut będzie po wszystkim. Jest czas by czegoś się napić...
Przestaje padać więc ruszam dalej, może kilometr dalej na wysokości Urzędu Gminy jest zupełnie sucho....
Cd wycieczki to kierunek Orzesze, ale oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie skorygował trasy nawigacji..., bo zamiast pakować się główną drogą można spokojnie przejechać część drogi bokiem... a znając już kilka ścieżek w Orzeszu mogę pojechać sobie drogami na których ruch jest minimalny i prowadzą z grubsza równolegle do trasy 926.
W Mościskach odbijam na Kobiór, część drogi po lasach, jest przyjemnie, świeci słońce zrobiło się bardzo przyjemnie, w lasach jest jednak bardzo mokro... widać, że wcześniej i tutaj popadało.
W Kobiórze trafiam na coś o czym już wcześniej czytałem i kilka razy miałem tam podjechać, tym razem nie muszę szukać tego miejsca, mam je po drodze, to Pomnik podobozu KL-Auschwitz-Birkenau.
Pomnik w miejscu podobozu KL-Auschwitz-Birkenau w Kobiórze © amiga
Tablica informacyjna © amiga
Więcej można znaleźć tu: http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/24045,kobior-podoboz-kl-auschwitz-birkenau.html
Z Kobióra jadę czerwonym szlakiem rowerowym, do Pszczyny już niedaleko, tyle, że postoje zabrały mi sporo czasu i na podziwianie miasta nie mam czasu.
To mi się podoba © amiga
Pałac w Pszczynie © amiga
Pilnujący kiciuś © amiga
Chciałem zahaczyć o tutejszy skansen, ale nie o tej porze, na dokładkę do zachodu słońca jest ok 90 minut, a ja nie mam lampek... Zatrzymuję się jedynie przy dworcu PKP... pamiętam go jako niszczejącą ruderkę, a w tej chwili stoi dumny wyremontowany, piękny.
Odnawiany dworzec PKP w Pszczynie © amiga
Końcówka trasy to gnanie drogą techniczną wzdłuż wodociągu... to chyba najszybsza opcja, za to niepotrzebnie pojechałem centralnie przez Tychy... na kolejnych skrzyżowaniach straciłem masę czasu, już lepiej byłoby objechać miasto po lasach... Nie wiem, czy droga nie byłaby krótsza...
Gdy słońce zachodzi melduję się w domu. Rozpakowując plecak, zauważam czołówkę... ech... szkoda gadać, ale przynajmniej miałem powód by cisnąć ;P
Wychodzę z firmy ok 16:45, odpalam OSM And i... niech mnie prowadzi na Pszczynę, oczywiście informacje traktuję bardziej jako wskazówki, bo to ja decyduję czy tą czy inną drogą chce jechać, nie zawsze mam ochotę gnać pomiędzy pędzącymi samochodami.
Początek w zasadzie prawie zgodnie ze wskazówkami, a że znam ten fragment to wiem, że będzie dobrze. Na niebie wiszą ciężkie chmury, wiem że może coś spaść, więc w razie czego chce mieć jakąś alternatywę, a przez pierwsze 30km w każdej chwili mogę odbić na Mikołów i Katowice dość mocno skracając wycieczkę.
Dojeżdżając do Gierałtowic zrywa się silny boczny wiatr, w powietrzu latają liście gałęzie i wszystko co jest nieumocowane..., zaczynam rozglądać się za jakimś miejscem gdzie mógłbym przeczekać..... Jednak dopóki nie pada jadę dalej...
W Ornontowicach zaczyna kropić, później już regularnie leje. Chowam się w wiacie przystankowej... odpalam meteora i widzę, że za 15 minut będzie po wszystkim. Jest czas by czegoś się napić...
Przestaje padać więc ruszam dalej, może kilometr dalej na wysokości Urzędu Gminy jest zupełnie sucho....
Cd wycieczki to kierunek Orzesze, ale oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie skorygował trasy nawigacji..., bo zamiast pakować się główną drogą można spokojnie przejechać część drogi bokiem... a znając już kilka ścieżek w Orzeszu mogę pojechać sobie drogami na których ruch jest minimalny i prowadzą z grubsza równolegle do trasy 926.
W Mościskach odbijam na Kobiór, część drogi po lasach, jest przyjemnie, świeci słońce zrobiło się bardzo przyjemnie, w lasach jest jednak bardzo mokro... widać, że wcześniej i tutaj popadało.
W Kobiórze trafiam na coś o czym już wcześniej czytałem i kilka razy miałem tam podjechać, tym razem nie muszę szukać tego miejsca, mam je po drodze, to Pomnik podobozu KL-Auschwitz-Birkenau.
Pomnik w miejscu podobozu KL-Auschwitz-Birkenau w Kobiórze © amiga
Tablica informacyjna © amiga
Więcej można znaleźć tu: http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/24045,kobior-podoboz-kl-auschwitz-birkenau.html
Z Kobióra jadę czerwonym szlakiem rowerowym, do Pszczyny już niedaleko, tyle, że postoje zabrały mi sporo czasu i na podziwianie miasta nie mam czasu.
To mi się podoba © amiga
Pałac w Pszczynie © amiga
Pilnujący kiciuś © amiga
Chciałem zahaczyć o tutejszy skansen, ale nie o tej porze, na dokładkę do zachodu słońca jest ok 90 minut, a ja nie mam lampek... Zatrzymuję się jedynie przy dworcu PKP... pamiętam go jako niszczejącą ruderkę, a w tej chwili stoi dumny wyremontowany, piękny.
Odnawiany dworzec PKP w Pszczynie © amiga
Końcówka trasy to gnanie drogą techniczną wzdłuż wodociągu... to chyba najszybsza opcja, za to niepotrzebnie pojechałem centralnie przez Tychy... na kolejnych skrzyżowaniach straciłem masę czasu, już lepiej byłoby objechać miasto po lasach... Nie wiem, czy droga nie byłaby krótsza...
Gdy słońce zachodzi melduję się w domu. Rozpakowując plecak, zauważam czołówkę... ech... szkoda gadać, ale przynajmniej miałem powód by cisnąć ;P