Wpisy archiwalne w kategorii

Solo

Dystans całkowity:86682.07 km (w terenie 14611.30 km; 16.86%)
Czas w ruchu:3846:14
Średnia prędkość:22.54 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:321037 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3340130 kcal
Liczba aktywności:2661
Średnio na aktywność:32.57 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 16 maja 2016 · Komentarze(0)
Po rowerowym, firmowym weekendzie, trzeba wrócić do rzeczywistości, jest słonecznie, ale chłodno, wieje paskudny, zimny wiatr... 
Może się za lekko ubrałem? Od początku widzę wszędzie spore korki.. Piotrowice i Ligota nieco zawalone samochodami... 
Zaczynają się korki?
Zaczynają się korki? © amiga
Nawet widać stawy ;)
Nawet widać stawy ;) © amiga
Za to w Kochłowicach niespodzianka, policja zatrzymała jakąś ciężarówkę, oczywiście miejsce jest zupełnie z bani... ciężarówka stoi tuż przed wyjazdem z osiedla... jadące stamtąd samochody nic nie widzą... ja muszę wyminąć odbojniki... jakby nie można było zatrzymać się nieco wcześniej, czy nieco później... no nic... to Policja...
Paskudne miejsce na zatrzymywanie
Paskudne miejsce na zatrzymywanie © amiga
Na Wirku dla odmiany postój na przejeździe kolejowym, całkiem spory skład przemknął...  kilka minut z głowy.... 
Powoli zbliża się ósma, a ja jestem w okolicy Bielszowic gdzie postanawiam podjechać na stację i zmyć z rowera ten piasek rzeczny...  jest wszędzie... 
Postój na przejeździe
Postój na przejeździe © amiga
Pora na myjnię
Pora na myjnię © amiga

W Zabrzu spoglądam na zegarek, to nie jest dobra pora na rowery... uciekam do lasku Makoszowskiego... jeszcze kilka km i będę w firmie... temperatura dalej nie rozpieszcza... jakiś obłęd... podobno to wiosna... prognozy wspominają coś o tym, że w czwartek zrobi się przyjemniej... 
Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga
Kiedy koniec?
Kiedy koniec? © amiga
Remont trwa w najlepsze
Remont trwa w najlepsze © amiga
Za Zabrskiej jakiś sajgon
Za Zabrskiej jakiś sajgon © amiga

Na Zabrskiej jakiś spory ruch, tylko czemu? Wydawało mi się, że DTŚka to przejęła... a jednak... swoje muszę odstać...

Poniedziałek późnym popołudniem

Poniedziałek, 16 maja 2016 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam dość późno, jest po 17... niby ma być wiatr w plecy, ale mam wrażenie, że coś nie pomaga, mało tego, przede mną ciemna chmura... podążająca na wschód... gonię ją... liczę jednak na to, że nie dogonię... niedawno z niej w Gliwicach padało... 

Chwilę wcześniej padało
Chwilę wcześniej padało © amiga

Pojawia się jednak słońce, zaczyna grzać, świecić, tyle, że dalej nie jest za ciepło, a mam wrażenie, że jest nieco chłodniej niż rano

Wszędzie mokro
Wszędzie mokro © amiga

Staram się naciskać mocniej na pedały... by być jak najszybciej w domu... W końcu wyjechałem dość późno... Mijam Bielszowice, Kochłowce, jestem w Panewnikach, standardowo odbijam na Bałtycką i dalej przed Medyków, Śląską... jestem w parku Zadole, wycięte krzaki wzdłuż stawów zwracają moją uwagę i... rozpraszają od samej drogi... 

Chmury na horyzoncie nie napawają optymizmem
Chmury na horyzoncie nie napawają optymizmem © amiga
Coś jakby lepiej
Coś jakby lepiej © amiga
A tutaj sucho
A tutaj sucho © amiga
Na Bałtyckiej
Na Bałtyckiej © amiga
Znowu mokro, ale sporo rowerzystów
Znowu mokro, ale sporo rowerzystów © amiga
Chyba pierwszy raz zrobili taki porządek przy tych stawach
Chyba pierwszy raz zrobili taki porządek przy tych stawach © amiga

a tutaj jest kilka muld, korzeni które wypchnęły asfalt... sekunda wystarczyła i czuję, że lecę, za chwilę ból... widzę krew... zdejmuję kask, okulary, podchodzi do mnie jakiś przechodzień, pyta się czy wszystko w porządku, dzwoni po pogotowie...

Rozglądam się po okolicy
Rozglądam się po okolicy © amiga
Chwila nieuwagi i... lecę
Chwila nieuwagi i... lecę © amiga
Rower stoi chwilę do góry nogami
Rower stoi chwilę do góry nogami © amiga
W końcu pada na bok
W końcu pada na bok © amiga

Najważniejsze, że rower cały... a ja, jeszcze nie wiem...  widzę kapiącą krew, czuję obtarcia, bolą kolana... jakiś dziwny był ten upadek, przeleciałem przez kierownicę, uderzyłem twarzą... i kolanami... kask ochronił mi łeb... okulary oczy, ale rozcięły mi łuk brwiowy...  stąd krew... 

Przyjeżdża karetka, chwila oględzin, rozmowy, nie zgadzam się na wiezienie mnie do szpitala bez rowera... chyba ich... nieważne...
Opatrują mnie wstępnie, ale muszę i tak zgłosić się w szpitalu... łuk brwiowy musi być szyty... 

Mija dobre kilkanaście minut, w końcu wsiadam na rower, do domu 2 km... jadę powoli. Dojeżdżam do domu, szybki prysznic... i do szpitala... 

I pysk obity
I pysk obity © amiga

Tam... tomografia, neurolog, szycie... w końcu dostaję papiery, nie wygląda to dobrze, ale też nie wygląda to źle, do wesela się zagoi... Na twarzy już widać krwiaka, pierwsze kolorki...  Szkoda gadać...





Czwartek rano

Czwartek, 12 maja 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam z domu około 7:24... dzisiaj to ostatni dzień dojazdów do pracy... zabieram ze sobą założoną torbę na kierownicę... chcę ją sprawdzić jeszcze przed jutrzejszym wyjazdem firmowym.
Jadę na krótko jest ciepło :)... aż dziw bierze że na jutro zapowiedziana jest jakaś katastrofa pogodowa... prognozy nie napawają optymizmem, ale na objeździe trasy w niedzielę też miało lać.. 

Cóż... torba na kierownicy... jadę... pierwsze co mi przeszkadza to... torba :)... zasłania mi kamerkę... parę razy poprawiam i... zdejmuję mapnik z tabletem, to nie ma sensu, na tablecie i tak nic nie widzę, więc ten wariant odpada... 

W firmie profilaktycznie demontuję torbę... i... być może wykorzystam ją kiedyś na innych eskapadach


Ach te sady Sanodmierskie
Ach te sady Sanodmierskie © amiga

Czwartek późnym popołudniem

Czwartek, 12 maja 2016 · Komentarze(0)
16:43 a ja już na rowerze, ale to głównie dlatego, że jeszcze dzisiaj trzeba się przygotować do dnia jutrzejszego do nieco grubszego wyjazdu.... w domu jest jeszcze sporo do zrobienia... Na drogach jakby większy ruch... 

uciekam do lasku Makoszowskiego... poprawiam kamerkę i... urywa się uchwyt... masakra... jutro wyjazd firmowy... nie zamówię nowego uchwytu... nie dojdzie... spróbuję pokombinować w domu, może cokolwiek zrobię w domu...

A teraz do domu i to jak najszybciej, za laskiem makoszowskim wracam na szosy... starczy na dzisiaj. Przez chwilę zastanawiam się czy jednak nie wbić się w las, jest ciepło... jednak czas ma kluczowe znaczenie, Początkowo na Wirku jadę ul Polną, ale już nie korzystam dalej z Wireckiej lecz wracam na Wyzwolenia... chwila podjazdu i długi zjazd do Kochłowic... jeszcze tylko 10km... 

W Kochłowicach podjeżdżam jeszcze do rowerowego... może będą mieli ochraniacze na buty? minuta rozmowy i... nie ma...
Jadę dalej przez Radoszowy i nieco lasem na Kokociniec gdzie zatrzymuję się przy kolejnym rowerowym... efekt ten sam... szkoda... ale może jutro nie będzie padać... ?


Dojeżdżam do domu... mam sporo jeszcze do zrobienia... nawet nie do końca wiem czy pojadę z plecakiem czy z sakwami... się okaże

W lesie jeszcze zimą
W lesie jeszcze zimą © amiga

Środa rano

Środa, 11 maja 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam późno... jest coś koło 7:15... ale musiałem się wrócić, zapomniałem ciuchów do przebrania ;)

Jest dość ciepło +12, wiatr ze wschodu, z rana będzie wspomagał, gorzej będzie na powrocie, ale chyba wolę tą wersję :) Słońce świeci...  i to jest najważniejsze... 

Całkiem sporo rowerzystów, są wszędzie, niestety późny wyjazd to sporo samochodów na drogach, trzeba uważać, przynajmniej do chwili wyjechania z Katowic
Na przejściu przed Famurem
Na przejściu przed Famurem © amiga
Czasami na niego trafiam, ale strasznie źle jeździ,,, szarpie rowerem na wszystkie strony, nagle przyspiesza, zwalnia, bez powodu
Czasami na niego trafiam, ale strasznie źle jeździ,,, szarpie rowerem na wszystkie strony, nagle przyspiesza, zwalnia, bez powodu © amiga

Malowanie świata ;)
Malowanie świata ;) © amiga

W Kochłowicach jakiś kretyn pakuje wyprzedza mnie z prawej strony na zakręcie... o rzesz...  szkoda gadać... to jeden z tych kierowców, który chyba kupił prawo jazdy... 
Ktoś wyłania mi się z prawej strony
Ktoś wyłania mi się z prawej strony © amiga
Pakuje mi się wprost pod koła, na łuku... w Kochłowicach... idiota
Pakuje mi się wprost pod koła, na łuku... w Kochłowicach... idiota © amiga
Później jedzie środkiem 2 pasów
Później jedzie środkiem 2 pasów © amiga

Ostatnio dużo się mówi o karcie rowerowej... itd... a jednej strony nie wyobrażam sobie babiny 70 letniej jak idzie zdawać na kartę rowerową, z drugiej chyba lepiej gdy ludzie poznają przepisy... tyle, że ta wiedza powinna już trafiać w szkole... jako obowiązkowa... 
ale... jest jeszcze coś, kierowcy samochodów też nie mają pojęcia o przepisach dot. rowerów... wydaje im się, że zdając egzamin na prawo jazdy np kat. B...  wiedzą wszystko o jeździe rowerami... a tak nie jest... w ramach nauki chyba powinno się ich przegonić rowerami po drogach... pewnie by to nieco inaczej wyglądało... 

Trochę dzisiaj zaciska w Zabrzu
Trochę dzisiaj zaciska w Zabrzu © amiga
Mistrz, a w zasadzie mistrzyni kierownicy, przyspiesza, zwalnia, próbuje skręcić w lewo, w prawo... masakra
Mistrz, a w zasadzie mistrzyni kierownicy, przyspiesza, zwalnia, próbuje skręcić w lewo, w prawo... masakra © amiga
Coś się dzieje w lasku makoszowskim?
Coś się dzieje w lasku makoszowskim? © amiga
Rowerzysta w Zabrzu
Rowerzysta w Zabrzu © amiga

W Zabrzu trochę dzisiaj zaciskało, ale gdy spojrzałem na zegarek... wszystko stało się jasne... była 8:00...  jak najszybciej uciekłem do lasku Makoszowskiego, po jego drugiej stronie już było luźniej, ale też pora zacisków powoli się kończyła...  

W sumie przejazd był bardzo przyjemny... za to z niepokojem patrzę na prognozy weekendowe... 
Kontrola postępów remontu
Kontrola postępów remontu © amiga

Środa późnym popołudniem

Środa, 11 maja 2016 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam o 17:00... późno, ale przypominam sobie, by sprawdzić pierwsze kilka km trasy wyjazdowej z Gliwic... nie spodziewam się wielkich problemów, a jednak... budowa DTŚki zrobiła kilka małych problemów, ale... jest coś co bardziej nam miesza.. to IGRY... Gliwickie Juwenalia... Okolice akademików i politechniki usiane są płotkami w poprzek dróg... nie wygląda to dobrze, chwilę rozmawiam z ochroniarzem w piątek nie ma mowy by tędy jechać... tym bardziej, ze musielibyśmy przejechać centralnie przez knajpę :) Zresztą dzisiaj tam wjechałem :)

Kombinuję, szukam innego wariantu... coś udaje mi się sklecić, w domu zasiadam nad mapami, dzwonię do Darka... i musimy to jeszcze jutro sprawdzić, zrobię to w drodze do firmy, nadłożę może ze 2 km, ale co z tego... 

Ten krawężnik to jakaś porażka
Ten krawężnik to jakaś porażka © amiga
Postawili knajpę na trasie wycieczki
Postawili knajpę na trasie wycieczki © amiga
Ta ścieżka wygląda obiecująco
Ta ścieżka wygląda obiecująco © amiga
Jestem we właściwym miejscu
Jestem we właściwym miejscu © amiga

Jak już jestem na Bojkowskiej to... jadę przez Bojków, Chudów... na niebie pojawia się jakaś ciemna chmura... zaczynam skracać drogę by jak najszybciej dotrzeć do domu... gnam przez Halembę... mijam Starą Kuźnię i zaczyna kropić... im głębiej wjeżdżam w las tym bardziej pada... 
Rodzinny wyjazd
Rodzinny wyjazd © amiga
Spichlerz Plebański :)
Spichlerz Plebański :) © amiga
Ta chmura nie wygląda dobrze
Ta chmura nie wygląda dobrze © amiga
Przy zamku w Chudowie
Przy zamku w Chudowie © amiga
Oberża przy zamku
Oberża przy zamku © amiga
Wyjazd na DK44
Wyjazd na DK44 © amiga
Wahadło w tym miejscu?
Wahadło w tym miejscu? © amiga
Wolę jednak ścieżki leśne
Wolę jednak ścieżki leśne © amiga
Na dolinie Jamny
Na dolinie Jamny © amiga
No i chmurka mnie dorwała
No i chmurka mnie dorwała © amiga
W Panewnikach wszystko co mam na sobie jest mokre... ;) ale deszcze powoli zanika... 
Spoglądam na licznik, temperatura spadła w trakcie deszczu o 5 stopni... 
Za Panewnikami śladów po opadach nie ma, znów jest ciepło, świeci słońce...  ech... 
A w Ochojcu sucho
A w Ochojcu sucho © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 10 maja 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam kilka minut po 7:00... 12 stopni prawie ciepło ;) delikatny wiatr w plecy... a ja z sakwami... tym razem to przygotowanie do wyjazdu w piątek na firmowe spotkanie integracyjne... Sakwy pojadą samochodem... ale tak jest mi najwygodniej przewieźć kilka drobiazgów do Gliwic... a im wcześniej tym lepiej...  :)

Dojazd więc na bank zajmie nieco więcej czasu... jazda bombowcem ma niestety też ciemne strony... 
Słoneczny poranek
Słoneczny poranek © amiga

Na drogach pustki... mało tego, rowerzystów też niewielu. czemu? Gdzie się pochowali... ? W końcu temperatura jest jak najbardziej do przyjęcia...  
Miejsce postojowe na DDRce !!!
Miejsce postojowe na DDRce !!! © amiga

Podobnie wyglądają wszystkie miasta na trasie przejazdu.... nie żebym narzekał... ale jednak... hmmm... a może jakiś długi weekend? nie no bez przesady ;)
Puste drogi w Kochłowicach
Puste drogi w Kochłowicach © amiga
W Zabrzu też niewiele aut
W Zabrzu też niewiele aut © amiga
Chyba przycinają drzewa
Chyba przycinają drzewa © amiga

Do firmy docieram w takim sobie czasie... specjalnie się nie namęczyłem, ale to chyba dobrze, jeżeli weekend zapowiada się mocno rowerowy.... chyba, że pogoda spłata psikusa... 
Pod firmą
Pod firmą © amiga

Wtorek późnym popołudniem

Wtorek, 10 maja 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 17... jest ciepło :) ponad 20 stopni, trochę denerwuje wiatr, ale co tam... jadę na krótko, głównie po szosach... watiant ma być odpoczynkowy... 

W ciągu dnia w serwisie wycentrowali mi koła założone też zostały najszersze możliwe od zainstalowania w Giancie opony 1,75", na tylnym widelcu jest góra po 3-4mm prześwitu... 

Różnica w stosunku do CST na których jeździłem przez ostatni kilka miesięcy kolosalna... Schwalbe Smart Sam czułem się jakbym przesiadł się na traktor... Opory masakryczne... a wszystko przez planowany w weekend wyjazd firmowy rowerowy do Wisły.... 

Jeszcze zostawiłem amora do przeglądu i czyszczenia, jeżeli znajdę czas to zrobię to sam... jeżeli nie... a pewnie tak to się skończy to wrzucę chłopakom na serwis... jak się trochę odkopią...  Zaczął się sezon... i tam mam jakieś względy... bo jak do tej pory wszystko jest na czas :) czyli oddaję rower o 9:00 odbieram około 15:00.

Policja :) Policja
Policja :) Policja © amiga

Na niebie przewalają się chmury, większość jasnych ale pojawiają się też te ciemniejsze... mam tylko nadzieję, że nie zacznie padać...  Chociaż meteo coś wspominało o możliwych burzach... 

Sporo rowerzystów :)
Sporo rowerzystów :) © amiga

Większość drogi zaliczam szosami, jednak na Wirku po raz kolejny wbijam się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego... pomimo że ta sprawa śmierdzi... to jednak jest on dużo przyjemniejszy niż ul Wolności... 
Ustąpił mi miejsca - podziękowałem :)
Ustąpił mi miejsca - podziękowałem :) © amiga
Dziwne są te chmury, oby nie luneło
Dziwne są te chmury, oby nie lunęło © amiga
Na szlaku wzdłuż potoku Bielszowickiego
Na szlaku wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Praca wre :)
Praca wre :) © amiga
Gdy dojeżdżam do Kochłowic zaczyna delikatnie coś kropić,  z niepokojem spoglądam na niebo, pojedyncza ciemna chmura... wydaje mi się że mnie ominie... jednak pokrapywanie trwa aż do granicy z Panewnikami... 

Na ul Medyków zaskoczenie, maluję rowerówkę, ale wygląda to na niedokończone dzieło, może farby brakło, a może robili odtąd do 16:00... i brakło czasu ;)
Brakło farby czy czasu? ;)
Brakło farby czy czasu? ;) © amiga
Jakiś czas za nim jechałem... masakra.. za to powinni karać - mowa o gadanie przez telefon
Jakiś czas za nim jechałem... masakra.. za to powinni karać - mowa o gadaniu przez telefon © amiga

Wkrótce dojeżdżam do domu, pora pokrapywaniem udało się dojechać na sucho... W końcu jest też ciepło... a jazda na krótko to jest to :)

Poniedziałek późnym popołudniem

Poniedziałek, 9 maja 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 16:40... jest ciepło, ciuchy w plecaku... wieje ze wschodu... cóż... będzie pod górkę.

Z rana od Darka dotarłem samochodem do firmy, ale po wczorajszej wycieczce w Wiśle... to chyba dobra opcja... :) 

Na popołudnie zapowiadali opady... i to spore... miały być burze.. a nie ma niebo jest piękne błękitne, pokryte chmurami...  nie bym narzekał, ale coś mi się wydaje, że prognozy jakby się nie za bardzo sprawdzały... może to i dobrze... bo od piątku potrzebujemy słońca... przez 3 dni ;)
Lubię takie niebo
Lubię takie niebo © amiga

Czuję lekkie zmęczenie po wczorajszym szaleństwie... ale na Wirku odbijam na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego... Nie spieszy mi się... Na ścieżce za to widać że tu i ówdzie zostały wypełnione dziury... jeszcze proszę o oczyszczalnię dla tego potoku... 
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Się coś zakurzyło
Się coś zakurzyło © amiga

Wyjeżdżam na drogi w Kochłowicach... to co mi się rzuca w oczy to para rowerzystów... jadących pod prąd... może to drobiazg... ale chyba ta strzałka od czegoś tam jest... nie da się jej nie zauważyć
I to jeden z tych przypadków gdy jestem za kartą rowerową
I to jeden z tych przypadków gdy jestem za kartą rowerową © amiga

W Katowicach zaskakują kałuże... czyżby tutaj padało w ciągu dnia..? Może jednak prognozy było poprawne... tyle, że opady mocno lokalne... 
Czyżby padało?
Czyżby padało? © amiga
A gdzie te burze?
A gdzie te burze? © amiga

Nieco później dojeżdżam do domu... temperatura powoli spada... ale 19 stopni też jest dobre :) oby taka pogoda utrzymała się jak najdłużej :)

Tomaszów Mazowiecki Dzień 5 - Do Katowic - wyprawa z Karoliną

Czwartek, 5 maja 2016 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Dzień trochę postawiony na głowie, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że być może trzeba będzie nieco wcześniej wrócić... Bardzo wczesny wyjazd.... gnamy do Tomaszowa... 

Gdy docieramy jest coś po ósmej... jeszcze wizyta na myjni.... i żegnamy się, Karolina ucieka do domu... ja gnam na pociąg do Piotrkowa... 

Trochę szkoda że już dzisiaj, ale to pewnie nie ostatnia nasza wyprawa :), będą kolejne... a kiedy i gdzie? Któż to wie? ;)

Jadę z sakwami, przejeżdżam przez Plac Kościuszki... i kieruję się na Wiaderno, dalej Żarnowicę Dużą... pociągnę trochę serwisówkami... Krótka przerwa przy jednym z pomników pod Piotrkowem, muszę coś zjeść i napić się... :)
Plac Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim
Plac Kościuszki w Tomaszowie Mazowieckim © amiga
Pomnik tuż przed Piotrkowem
Pomnik tuż przed Piotrkowem © amiga
Pusta droga do Piotrkowa
Pusta droga do Piotrkowa © amiga

Dojeżdżam do dworca pkp, mam chwilę czasu... kupuję bilet, robię małe zakupy... i mogę poczekać na pociąg... 
Teraz mam sporo czasu... na sen, na przemyślenia... 

Gdy dojeżdżam do Katowic... kombinuję gdzie wysiąść... w centrum będzie sajgon, sporo samochodów, a może by tak wysiąść ciut wcześniej? na Zawodziu? Tak też robię i tyłami przez Dolinę 3 Stawów docieram do lasów Ochojeckich... tu szok... pojawiły się wylane asfaltem fragmenty ścieżek z wymalowanymi wielkimi oznaczeniami, pojawiły się nowe ławki, mapy... szok
Nowe oznaczenia na ścieżkach w lesie Ochojeckim
Nowe oznaczenia na ścieżkach w lesie Ochojeckim © amiga
Mapa ścieżek
Mapa ścieżek © amiga

Docieram do domu... w większości zawartość sakw ląduje w pralce... a jutro dzień wolny do roweru...

Pomimo tego, że wyjazd był nieco krótszy niż myśleliśmy to i tak należał do udanych, pogoda dopisała, mieliśmy trochę czasu dla siebie, w Słodkowie spotkaliśmy wspaniałych Gospodarzy...  

Dzięki Karola za kolejną wspólną wyprawę :)