Wpisy archiwalne w kategorii

Solo

Dystans całkowity:86682.07 km (w terenie 14611.30 km; 16.86%)
Czas w ruchu:3846:14
Średnia prędkość:22.54 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:321037 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3340130 kcal
Liczba aktywności:2661
Średnio na aktywność:32.57 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Po okolicy.

Niedziela, 31 marca 2019 · Komentarze(0)
Jest dość późno gdy wychodzę, zegarek pokazuje 15:35, czas do max 19:00. Choć dobrze by było wrócić wcześniej. 
Plan... w sumie niewielki. Kierunek Lędziny i Klimont. Na dzień dobry podjazd do Kostuchny, w lasach Murckowskich szok, trwa w najlepsze wycinka, całe połacie lasu wycięte. Szkoda starych drzew... Pewnie nasadzą nowe, jednak nie jestem zwolennikiem takiego podejścia do lasów okalających Śląsk... 
Lex Szyszko w lasach Murckowskich
Lex Szyszko w lasach Murckowskich © amiga
Może przerwa?
Może przerwa? © amiga
Leśna ścieżka
Leśna ścieżka © amiga
Zresztą to nie jedyne miejsce gdzie trwa wycinka, coś się pokręciło, od kilku lat... wyrzynane są stare drzewa. Kieruję się na Hamerlę, krótki postój przy Trutowisku i... niespodzianka, jadą znajomi ;) Dobre 10 minut pogaduch... Rozstajemy się, oni jadą do domu, ja dopiero mam za sobą około 10 km. 
Dąb w Hamerli
Dąb w Hamerli © amiga
Stawy - Hamerla
Stawy - Hamerla © amiga
Słońce jeszcze wysoko
Słońce jeszcze wysoko © amiga
Docieram do Lędzin, ścieżki leśne są w niezłym stanie, tylko od czasu do czasu trafiałem jak do tej pory na kałuże. Teraz jednak mam odcinek asfaltowy, aż do Klimontu, rzadko podjeżdżam wariantem asfaltowym, wolę wpierw podjechać terenem górę św. Klemensa i przebić się przez pole do kapliczki, dopiero stamtąd na Klimont :). Jednak w tej chwili jakoś nie podejrzewam by przez pole dało się normalnie przejechać. Można co prawda nadłożyć kilka km terenem, ale po co ;). 
Nowe rondo w Lędzinach
Nowe rondo w Lędzinach © amiga
Widok z Klimontu
Widok z Klimontu © amiga
W kierunku Mysłowic
W kierunku Mysłowic © amiga
Na szczycie chwila odpoczynku. Jadę na Imielin... samo miasteczko jest mega nijakie, zupełnie nie mam potrzeby zatrzymywać się i focić. Dopiero w Mysłowicach jest ku temu okazja. Odbijam nieco inaczej niż zwykle... Kilka razy mnie korciło by sprawdzić jedną z dróg. I warto było... Tyle, że wiatr dał się we znaki... 
Kościół św. Klemensa w Lędzinach
Kościół św. Klemensa w Lędzinach © amiga

Stary wapiennik - Mysłowice Krasowy
Stary wapiennik - Mysłowice Krasowy © amiga
Kolejne ciekawe rondo
Kolejne ciekawe rondo © amiga
Zalew Wesoła Fala
Zalew Wesoła Fala © amiga
Gdy docieram do zalewu Wesoła spoglądam na zegarem, mam jakąś godzinę, może ciut więcej do zachodu słońca. Pora wracać.Opcje są 2 krótsza na Murcki na którą nie mam ochoty i dłuższa na Giszowiec. Wybieram drugi wariant :)
Słońce coraz niżej
Słońce coraz niżej © amiga
Na szczycie podjazdu widzę rozkopaną drogę, ale jest szlak rowerowy, jadę nim kawałek i... zawracam. Już na początku są rozlewiska. nieco dalej są leśne stawy, które mają tendencję do zalewania drogi. Tak więc odpuszczam. Zawracam i jadę remontowanym odcinkiem mysłowickiej drogi... Po około kilometrze odbijam w kierunku osiedla Adama. Chwilę później jestem na Giszowcu... 
Może tędy?
Może tędy? © amiga
Jeżeli tutaj jest woda, to dalej przy stawach... będzie do kolan...
Jeżeli tutaj jest woda, to dalej przy stawach... będzie do kolan... © amiga
Na Giszowcu
Na Giszowcu © amiga
Stary rynek na Giszowcu
Stary rynek na Giszowcu © amiga
Do domu około 6 km. W większości asfaktem przez las. Zaskakuje wycinka w tym lesie, tyle, że tym razem to chyba robota kolei, tylko po diabła wycinać pas o szerokości 10m z obu stron torowiska? Żal patrzeć... 
Staw Janina
Staw Janina © amiga
Słońce już bardzo nisko
Słońce już bardzo nisko © amiga
Wyremontowane torowisko w lesie Ochojeckim
Wyremontowane torowisko w lesie Ochojeckim © amiga
Wkrótce jestem na Ochojcu, jest już chłodno, do domu może 2km. Jeszcze szybkie zdjęcie zieleniących się krzaków i liści na drzewach...  Mimo tego, że wyjechałem dość późno, dzień jest dobrze wykorzystany. Strasznie chce się pić ;)
Coraz bardziej zielono
Coraz bardziej zielono © amiga
Drzewa puściły liście :)
Drzewa puściły liście :) © amiga


Do pracy - piątkowo

Piątek, 8 marca 2019 · Komentarze(0)
Ruszam z lekkim poślizgiem, jest 7:07... ciepło, cieplej niż wczoraj o tej samej porze, ale wieje paskudnie. Wiatr z zachodu od razu mnie lekko hamuje...Droga zapowiada się długa i męcząca... 

W nocy padało,  widać to na rogach, te są jeszcze mokre, miejscami widać kałuże. 
Ruch na drogach jak diabli, nawet przez chwilę zaczęło mi chodzić po głowie by wjechać w las... jednak kilka kałuż skutecznie mnie do tego zniechęciła, chyba pojawiły się na drodze w dobrym czasie :)

Rozlewisko wodne..., pierwszy raz to widzę...
Rozlewisko wodne..., pierwszy raz to widzę... © amiga
DDRka Kochłowicka
DDRka Kochłowicka © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Na niebie widać słońce, ale chmury straszą.... Zresztą na wieczór zapowiedziane są jakieś opady. Nie powinno to być nic wielkiego. Wiatr w plecy powinien jednak pomóc :)
Słońce za chmurkami
Słońce za chmurkami © amiga
W Zabrzu wbijam się do lasku Makoszowskiego, mam dość samochodów, na całym odcinku od Katowic drogi pełne.. Chwila oddechu, odpoczynku w parku... Na drogi wracam w Gliwicach. Tutaj zawsze jest spokojniej :)
Jeszcze wiosny za bardzo nie widać
Jeszcze wiosny za bardzo nie widać © amiga
Prawie w firmie
Prawie w firmie © amiga
Wkrótce melduję się w firmie, dzień dobrze się zaczął... 

Powrót do domu

Piątek, 8 marca 2019 · Komentarze(1)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo
Ruszam trochę po 17... Gdzieś w prognozach była informacja o możliwych opadach. Niby powinienem mieć jeszcze sporo czasu, jednak chyba warto się pospieszyć ;) 
Jest jeszcze dość jasno gdy ruszam w drogę, wiem że za około godzinę będzie już ciemno. Lampki mam uzbrojone, choć jeszcze nieodpalone :)
Gdy zbliżam się do Zabrza widzę tłumy ludzi w barwach Górnika Zabrze, ruch na drogach gęstnieje... Masa policji. Uciekam do parku, jest spokojniej, jest cisza. Zastanawiam się jednak jak to objechać, bo całe Zabrze będzie postawione do góry nogami.
Udaje się tyłami przejechać na Makoszowy i dalej na Kończyce. W Rudzie Śląskiej samochodów jest mniej, choć z okazji zamkniętych sklepów w niedzielę ludzie dostają fioła. 

Jest jeszcze jasno gry ruszam do domu
Jest jeszcze jasno gry ruszam do domu © amiga
A co to za zamieszanie?
A co to za zamieszanie? © amiga

W Bielszowicach
W Bielszowicach © amiga
W tle kopalnia Bielszowice
W tle kopalnia Bielszowice © amiga
W efekcie na Wirku wbijam się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, kilku spacerowiczów nie przeszkadza :), niestety w Kochłowicach też jakieś wariactwo... Najważniejsze by minąć centrum. Dalej mam DDRkę, mam swój pas. Może nie jest idealny, ale przynajmniej nikt mi nie zajeżdża drogi :)
Jest już ciemno...
Jest już ciemno... © amiga
Ostatnie rozbłyski słońca
Ostatnie rozbłyski słońca © amiga
Pora wyjechać z Kochłowic
Pora wyjechać z Kochłowic © amiga
Docieram do Katowic, jest już kompletnie ciemno, zwalniam, na spokojnie jadę na Ochojec, jeszcze tylko skrzyżowanie przy Famurze i... można odpocząć :) W weekend chyba rozbiorę trochę rower, pora trochę się nim zająć :)
Na ul Kościuszki w Piotrowicach
Na ul Kościuszki w Piotrowicach © amiga

W czwartek do pracy rowerem ;)

Czwartek, 7 marca 2019 · Komentarze(1)
Ciężko było się dzisiaj pozbierać, długi przerwy nie robią dobrze... Mimo wszystko plan był jasny, jadę rowerem... Udało się wyjść o 7:00, chwilę później ruszyć w drogę do Gliwic. Ruch na drogach raczej standardowy, przynajmniej w Katowicach, korki, sporo samochodów, masa remontów. 

W Piotrowicach koło Famuru
W Piotrowicach koło Famuru © amiga

W Ligocie odbijam na Bałtycką, pora zobaczyć jak wygląda las po deszczach i... jest nieźle, nie ma ani śladu po kałużach :) Przejeżdżam bez najmniejszego problemu. Docieram do Panewnickiej, tam niestety trafiam na idiotów... tym razem to była kobieta za kierownicą, wybrała sobie najbardziej paskudny moment na ominięcie śmieciarki, w chwili gdy byłem tuż tuż, widziała mnie, musiała mnie widzieć, w efekcie mijamy się na gazetę. 
Po prostu mistrzyni wyprzedzania
Po prostu mistrzyni wyprzedzania © amiga
Zrobiło mi się od razu cieplej....
Zrobiło mi się od razu cieplej.... © amiga
Zaczynam się zastanawiać, czy jednak nie pojechać lasem, ale... teraz przez dobre 3 km mam rowerówkę, może nie jest ona szczytem marzeń, może nie jest idealna, ale mam swój pas... 
Na drogach jakby zmniejszał się ruch... to dobrze. Rozważam alternatywy przejazdu przez Kochłowice i Wirek. Zostaję przy najszybszej opcji i najbardziej górskiej ;)
DDRka w Kochłowicach...
DDRka w Kochłowicach... © amiga
Wkrótce osiągam Bielszowice i Pawłów, na chwilę przystaję przy wjeździe, czy raczej wejściu do parku Pilckiego w Zabrzu. W sumie dawno przez niego nie jechałem, może wracając tam skręcę? Nie powinno to dołożyć mi wiele drogi, ścieżki są najczęściej w dobrym stanie. Więc chyba dam radę ;)
Park im. Rotmistrza Witolda Pileckiego w Zabrzu
Park im. Rotmistrza Witolda Pileckiego w Zabrzu © amiga
im bliżej centrum Zabrza tym gorzej. Ruch jest wyraźnie większy, decyduję się na przejazd laskiem Makoszowskim. Ostatnio wracając też niego korzystałem,, nie było problemów z przejazdem i tego też spodziewam się dzisiaj. 
Przy wyjeździe postanawiam jednak zobaczyć co jest na jednej ze ścieżek na którą w zeszłym roku wjechał ciężki sprzęt mający na celu zrobić porządek z potokiem Guido... Cóż... lekko nie ma. Sporo gliny i rozmiękłego gruntu. Myślę, że za często nie będę tutaj zaglądał, choć ten fragment trochę skraca mi drogę... 
W lasku Makoszowskim o poranku
W lasku Makoszowskim o poranku © amiga
Ostatnie 6 km to ponownie szosy... ruch sporo mniejszy niż w Zabrzu... robi się cieplej, choć pewnie sama jazda też swoje zrobiła. Wkrótce docieram do firmy... zaskakuje mnie miejsce na rowery... a raczej to co tam znajduję... Ktoś przypłynął łodziom, kajakiem... ;)
Widocznie można i tak.... 
Ktoś przypłynął kajakiem do firmy?
Ktoś przypłynął kajakiem do firmy? © amiga

Trochę po lasach, gdy ciepło jakby była wiosna :)

Czwartek, 7 marca 2019 · Komentarze(0)
16 minęła kilkanaście minut temu, pora wracać, tym, bardziej, że po zachodzie słońca ma padać... Ruszam jest obłędnie ciepło, coś koło 18 stopni.... Szok... w końcu mamy dopiero początek marca :)
Chce się jechać, chce się czegoś więcej, jednak średnio mam ochotę na jazdę po zmroku, mimo tego, że mam lampki... W lesie po zmroku niewiele widać... Tak więc pozostaje jazda szosami. Tak też początkowo czynię, jednak gdzieś na granicy z Zabrzem przypominam sobie, że warto by było przejechać przez park W.Pileckiego. 
Wjeżdżam do parku, tym bardziej, że ruch na drogach daje się we znaki... W parku... cóż, ścieżki przejezdne, ale jest szaro buro... nie ma zieleni, nie ma kwiatów... to jeszcze nie ten czas, nie ta chwila... Wyjeżdżam w Pawłowie, zaliczam podjazd i dłuuuugi zjazd :) do Bielszowic. Tam bez zastanowienia dobijam na Halembę :)
Na rondzie w Gliwicach
Na rondzie w Gliwicach © amiga
W parku im. W.Pileckiego w Zabrzu
W parku im. W.Pileckiego w Zabrzu © amiga
Jedna z kolonii robotniczych w Zabrzu
Jedna z kolonii robotniczych w Zabrzu © amiga
Wiadukt A4ki w Bielszowicach
Wiadukt A4ki w Bielszowicach © amiga
Na Halembie
Na Halembie © amiga
Co prawda minąłem sporo terenu, ale mogę wjechać w las jeszcze na dolinie Jamny, tam nie spodziewam się błota :), Zaskakuje za to trochę korek w okolicach stacji BP. 
Wkrótce docieram na dolinę Jamny, właśnie zachodzi słońce, do domu mam jakieś 10 km... Jakieś 3 km przez las... po drugiej stronie jeszcze jest względnie jasno, tak więc jeszcze delikatnie odbijam na leśne szlaki, wyjeżdżam dopiero w okolicach parku Zadole :)
Słońce powoli zachodzi
Słońce powoli zachodzi © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Powoli zaczyna się ściemniać
Powoli zaczyna się ściemniać © amiga
Tyle, że jest już kompletnie ciemno, odpalam jedną z lampek, starczy... Do domu mam jakieś 2 km :)... 
W domu, czuję zmęczenie, ale powrót był niesamowicie przyjemny... Gdyby takie temperatury już zostały...  W końcu wiosna za jakieś 2 tygodnie ;)
Korek w Piotrowicach
Korek w Piotrowicach © amiga

Wieczorny powrót do domu

Poniedziałek, 4 marca 2019 · Komentarze(0)
Ruszam około 16, chcę zdążyć przed możliwymi opadami, prognozy nie są jednoznaczne, meteo twierdzi, że główne opady przesunęły się na późniejsze godziny. Tyle, że i tam muszę być w domu przed 18.

Na granicy z Zabrzem skręcam do lasku Makoszowskiego, potrzebuję chwilę spokoju, może też trochę zmęczyć się... 
Jest trochę terenu, trochę z górki, trochę pod górkę. 
Na niebie sporo chmur... wiatr przynajmniej wspomaga ;)
A teraz z górki
A teraz z górki © amiga
W Zabrzu...
W Zabrzu... © amiga
W Zabrzu miejscami spory ruch, dość szybko uciekam z głównych ulic. Korci by wjechać jeszcze na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego,  jednak w ostatniej chwili zmieniam plan. Kierunek ul Polna i Wirecka. Dość szybko docieram do Kochłowic. Gdy opuszczam centrum na niebie pojawia się słońce :) Wyjrzało na jakieś 10-15 minut spod chmur.. Oceniam, że do ciemnicy mam może 40 minut. Tak więc powinienem dotrzeć do domu bez włączonych lampek... 
Buduje się
Buduje się © amiga
Słoneczko wyszło zza chmurki tuż przed zachodem
Słoneczko wyszło zza chmurki tuż przed zachodem © amiga
Na chwilę zatrzymuję się przy nowo wybudowanej tężni w parku Zadole. Ciekawe kiedy otwarcie. Do domu pozostało około 2 km, tyle, że tutaj mam do pokonania budowę skrzyżowania w Piotrowicach... Jeszcze rok i powinno dać się tutaj normalnie przejechać :)
Tężnia na Zadolu czeka na otwarcie ;)
Tężnia na Zadolu czeka na otwarcie ;) © amiga
Policz rowerzystów :)
Policz rowerzystów :) © amiga
Docieram do domu... czuję lekkie zmęczenie. Jestem sporo przed czasem. Dzień dobrze wykorzystany.. 

Do pracy w poniedziałek

Poniedziałek, 4 marca 2019 · Komentarze(2)
Zgodnie z prognozami dzień zapowiada się wyjątkowo ciepły i wietrzny. Ruszam kilka minut po 7... termometr pokazuje coś pomiędzy 8, a 9 stopni... Tyle, tylko, że wiatr z południowego-zachodu tak więc najczęściej będę z nim walczył, czasami jednak powinien nieco pomóc ;) Tych odcinków nie będzie za dużo, ale jednak...  
Już na początku wycieczki, trafiam na rowerzystów... :)... W końcu do nich dołączyłem pewnie jeszcze z przerwami, ale mam nadzieję, że to się ustabilizuje wkrótce... 

Dołączyłem do rowerzystów dojeżdżających z rana do pracy....
Dołączyłem do rowerzystów dojeżdżających z rana do pracy.... © amiga
Kolejny biker :)
Kolejny biker :) © amiga
Pierwszy odcinek gdy wiatr mnie nieco wspomaga to ten z Panewnik do Kochłowic, jazda to czyta przyjemność, w jednym miejscu wjeżdżam na chodnik a nawet na trawnik wy wyminąć autobus. Drogą nie jestem w stanie tego zrobić, sporo samochodów... tak więc wjeżdżam na chwilę na chodnik i trawnik ;), kilka metrów dalej wracam na DDRkę. W centrum Kochłowic spory ruch... chwilę muszę odstać zanim udaje mi się wbić na właściwy pas. Na wirek jadę ul. Wirecką, jest spokojniej, choć ciut dalej. 
Objadę to bokiem :)
Objadę to bokiem :) © amiga
Na Wirku przy przejeździe kolejowym
Na Wirku przy przejeździe kolejowym © amiga
W Bielszowicach po raz drugi muszę chwilę odstać, samochodów...tyle, że szkoda gadać. Za to dalej aż do Zabrza jest spokojnie. W okolice centrum docieram kilka minut po ósmej i szok... jest zupełnie pusto... Bez najmniejszych problemów przejeżdżam skrzyżowania przy BP... decyduję się nawet na przejazd ul Winklera, skraca mocno trasę, ale zwykle na obu pasach jest pełno wariatów... 
Nie pamiętam takich pustek w Zabrzu
Nie pamiętam takich pustek w Zabrzu © amiga
Dość szybko przedostaję się na rogatki Gliwic, rowerzystów jakby więcej, niektórzy znajomi, inni nie.. Jest mi ciepło, nawet trochę za ciepło... Po południu chyba się roztopię. Wiem jednak, że muszę wyjechać około 16, gdzieś od 17:30 pogoda ma się mocno zepsuć... Jakieś ulewy, może nawet burze... 
Jeszcze 3 km do firmy :)
Jeszcze 3 km do firmy :) © amiga
Docieram do firmy, mimo wiatru dzień należy zaliczyć do dobrze wykorzystanych :)
Na miejscu...
Na miejscu... © amiga

W końcu trzeba się ruszyć...

Czwartek, 28 lutego 2019 · Komentarze(1)
Nie ma jeszcze siódmej, gdy jestem gotowy do wyjścia, pora po długiej leniwej zimie w końcu ruszyć 4 litery, w końcu pojechać rowerem. Prognozy na dzisiaj są rewelacyjne, choć o poranku może lekko przymrozić. Gdy ruszam termometr za oknem pokazuje około 3 stopni. Gdy spoglądam na samochody wydaje się, że jest na plusie. 
Nie do końca wiem czego się spodziewać na drogach, lodu nie powinno być, śniegu tym bardziej, jednak czasami można się nieźle zdziwić. Tak więc opcja asekuracyjna na dokładkę bez terenu. Tam jestem pewien, że jeszcze woda nie wyschła, mogła ponownie się zmrozić, ale dalej jest. 
Zaskakują Piotrowice przy Famurze, niby dziennie w pobliżu przejeżdżałem, ale na samo skrzyżowanie jednak nie docierałem. A zmiany są spore. Jeszcze rok do końca remontu... 
Przebudowa w Piotrowicach
Przebudowa w Piotrowicach © amiga
Przy Famurze, zasieki takie, że szkoda gadać...
Przy Famurze, zasieki takie, że szkoda gadać... © amiga

Krótki odcinek terenowy na boisku kolejarza utwierdza mnie w postanowieniu unikania terenu. To nie pora na las... Chociaż....  ;)

Ziemia jeszcze zmarznięta
Ziemia jeszcze zmarznięta © amiga
Wracam na drogi, Medyków, Panewnicka i jestem w Kochłowicach. Słońce zaczyna przygrzewać, choć tutaj jak patrzę na niektóre samochody to w nocy musiało przymrozić. Być może to opadająca mgła? Nie wnikam w to. Czuję za to wiatr, czuję, że być może ciut za lekko się ubrałem o poranku... co prawda w plecaku mam jeszcze wiatrówkę, jednak nie chcę stawać, bo w ciągu chwil się wychłodzę.
Debil wyprzedzający na gazetę, tuż przed wysepką
Debil wyprzedzający na gazetę, tuż przed wysepką © amiga
Na pamiątkę rejestracja idioty który przed chwilą mało mnie nie zabił
Na pamiątkę rejestracja idioty który przed chwilą mało mnie nie zabił © amiga
Ciekawe czym palą...
Ciekawe czym palą... © amiga
Centrum Kochłowic omijam, muszę się przyzwyczaić do jazdy w ruchu... tak więc ostrożnie, obserwuję kierowców, a ci niestety mają to gdzieś. Wymuszenie, wyprzedzanie na gazetę to o tej porze roku norma... Brak sygnalizowania przy skręcie to inna sprawa... Rozumiem, że może się zdarzyć, ale nie powinno to być na każdym kroku.... W Kochłowicach nawet straż miejska miała mnie gdzieś... cóż... W zasadzie wszyscy w tym miejscu łamaliśmy prawo... 
W Kochłowicach, na Wireckiej
W Kochłowicach, na Wireckiej © amiga

"Strasz" miejska w Rudzie Śląskiej © amiga
W Zabrzu jestem gdzieś około ósmej... droga trochę się może ciągnie, ale mam nad czym pracować, kondycja nie ta... Obstawiam jakieś 2-3 tygodnie zanim wrócę do jako takiej formy. O ile nie obawiam się zakwasów to jednak spodziewam się bólu 4 liter... Zresztą pierwsze co poczułem le lekki ucisk w lewej ręce, tej złamanej 2 lata temu.... Kwestia innego trzymania kierownicy? Pozycji na rowerze? Wkrótce albo to minie, albo się przyzwyczaję ;)
Coś mała kolejna w cukierni
Coś mała kolejna w cukierni © amiga
Kolejne nieudane wybory papieża
Kolejne nieudane wybory papieża © amiga
Powoli zbliżam się do firmy. Przejazd nie jest jakiś ekspresowy, zresztą nie miałem w planie gnania, po prostu dzisiaj chciałem na spokojnie dotrzeć do firmy i to się udało... 
Pod firmą :)
Pod firmą :) © amiga
Przy wejściu już atakują pączkami.... No to sobie dzień wybrałem na początek sezonu ;)

Powrót do domu

Czwartek, 28 lutego 2019 · Komentarze(0)
Jest trochę po 16 gdy wychodzę. Na dzisiaj starczy. Pogoda zdecydowania lepsza niż o poranku. Za to wieje dość silny wiatr z zachodu... Chyba z zachodu. Jest ciepło, nieco lżej ubrany kręcę w kierunku domu. Teraz nie mam parcia by gnać, postanawiam więc wjechać nieco w teren. Oczywiście test trafia na lasek Makoszowski. Zaskakuje mnie tutaj zero błota. Całość jest przejezdna. Syf pojawia się może na ostatnich 10 metrach przy wyjeździe w Makoszowach. 

A może autobusem?
A może autobusem? © amiga
Świątynia futbolu
Świątynia futbolu © amiga
w lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga

Korci mnie by jeszcze gdzieś się wpakować w teren, mijam Bielszowice i na Wirku wjeżdżam na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego. Ścieżka podeschła, w lusterku dostrzegam zachodzące słońce, zatrzymuję się kila razy... Pora na fotę :)
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Zachodzi słoneczko
Zachodzi słoneczko © amiga
Wygląda pięknie w promieniach zachodzącego słońca
Wygląda pięknie w promieniach zachodzącego słońca © amiga
Przy wyjeździe w Kochłowicach... niespodzianka, a raczej fragment o którym zapomniałem, tutaj długo po opadach, czy roztopach jest grząski podjazd... Udaje się to przejechać, na szczycie sapię jak lokomotywa, ale wjechałem ;)
Zapomniałem o tym podjeździe, miejscami jest grząsko
Zapomniałem o tym podjeździe, miejscami jest grząsko © amiga
Po słońcu nie ma już śladu, zaczyna się ściemniać. Mam około 30 minut nim zapadnie noc. Lampki odpalone więc czuję się prawie bezpiecznie, choć na drogach i tak sporo oszołomów. Mimo wszystko trzeba uważać. 
Chyba posprzątali ddrkę w Kochłowicach...
Chyba posprzątali ddrkę w Kochłowicach... © amiga
TIR na Bałtyckie? Chyba razem się nie zmieścimy
TIR na Bałtyckie? Chyba razem się nie zmieścimy © amiga
W Piotrowicach objeżdżam korek po chodniku, został ostatni fragment po rozkopanej Zbożowej. W domu jestem ze sporym opóźnieniem. Powrót zajął wyjątkowo dużo czasu... Chociaż jak na pierwszy powrót w tym sezonie i tak jest nieźle. Jutro chyba rower zostanie jednak w domu i poczeka do poniedziałku. A może w weekend gdzieś się wybiorę, choć na chwilę? 
W Piotrowicach w pobliżu wiaduktu
W Piotrowicach w pobliżu wiaduktu © amiga

Niedzielne kręcenie po mieście

Sobota, 16 lutego 2019 · Komentarze(3)
Jest grubo po 13. Mam kilka godzin dla siebie, pora ruszyć 4 litery, pora na rower. Jako, że plany planami, a rzeczywistość sobie, to dzisiaj wypadło, że zrobię sobie przejażdżkę po okolicy, po Katowicach... Z rana miałem okazję zajrzeć jak wyglądają leśne ścieżki, tak więc ruszając od razu odrzuciłem wariant terenowy...

Maksymalnie ile się da, będę korzystał z dróg i to tych asfaltowych, a nie polnych, czy tam nawet rolnych ;). Myślałem o Giszowcu, Nikiszowcu, jednak w tamtą stronę liczba dróg jest ograniczone, ew zostaje wersja przez las, na którą zupełnie nie mam ochoty. 
Tak więc kieruję się na Brynów gdzie odbijam po ścieżce pieszej na Muchowiec. 
Słońce dość przyjemnie grzeje, staję robię zdjęcia. 
Nie ma śniegu, jest słonecznie
Nie ma śniegu, jest słonecznie © amiga
Ruszam dalej i... zaskoczenie. Jakby 2 różne światy, może 200m od miejsca gdzie przed chwilą cieszyłem się słońcem, widokiem łąki natykam się na lodowisko... Dobre kilkaset metrów po lodzie. Jadę może 5-7 na godzinę, przygotowany an wszystko... Po drugiej stronie zatrzymuję się, to trzeba sfotografować :)

Coś chyba wylało i zamarzło na Muchowcu...
Coś chyba wylało i zamarzło na Muchowcu... © amiga
Na szczęście dalej wydaje się, że nie będzie już takich niespodzianek,co jakiś czas jednak staję, focę... natykam się na ludzi spacerujących, jadących, biegnących itp...  Spoglądam na stawy, te jeszcze zamarznięte, jedynie przy brzegu lekko rozmrożone. 
Jutro tutaj będzie baza zawodów
Jutro tutaj będzie baza zawodów © amiga
Staw na dolinie 3 Stawów w Katowicach
Staw na dolinie 3 Stawów w Katowicach © amiga
Specjalnie nie zastanawiam się gdzie dalej jechać, z tego miejsca aż prosi się by zahaczyć jeszcze o ścisłe centrum o Muzeum Śląskie, Spodek, rondo... Spędzam tutaj dobre kilkanaście minut... 
W kierunku Ronda
W kierunku Ronda © amiga

Zresztą po rewitalizacji, po remoncie to miejsce zachwyca. Tym bardziej, że dawno, dawno temu poprzedni prezydent miał plan postawić w tym miejscu wieżowce... Na szczęście nie udało mu się to... Pozostaje jednak poczekać, aż wszystko się zazieleni, zakwitnie... coś mi się wydaje, że wiosna w tym roku zjawi się sporo wcześniej. Zresztą gdzieś widziałem informację, że bociany już są w połowie drogi powrotnej... 
Muzeum Śląskie
Muzeum Śląskie © amiga
Panorama Muzeum Śląskiego
Panorama Muzeum Śląskiego © amiga
Muzeum Śląskie z drugiej strony ;)
Muzeum Śląskie z drugiej strony ;) © amiga
Widok z spod Muzeum Śląskiego w kierunku centrum
Widok z spod Muzeum Śląskiego w kierunku centrum © amiga
Widoczek na południe
Widoczek na południe © amiga
Muzeum Śląskie jeszcze raz
Muzeum Śląskie jeszcze raz © amiga
W kierunku Spodka
W kierunku Spodka © amiga
Mam jeszcze sporo czasu, odwiedzam więc SCC, nie przepadam za nim, ale mam je po drodze. W sumie to pierwszy tak wielki market w Katowicach. W środku byłem... w sumie nie pamiętam, kilka lat temu w kinie... ;) Zupełnie nie czuję potrzeby zaglądać do środka. Tak więc po szybkiej focie ruszam do pobliskiego parku Śląskiego. 
Przy Silesia City Center
Przy Silesia City Center © amiga
Dawniej Wesołe Miasteczko
Dawniej Wesołe Miasteczko © amiga
Zaskakuje mnie otwarta Legendia. Można kupić bilet, wejść do środka... W końcu... Jeszcze kilka lat temu, do maja można było tylko o tym pomarzyć... Szkoda tylko, że z rowerem to tak średnio... Chociaż, gdyby pokombinować... ;)

Jadę w kierunku ogrodu zoologicznego, objeżdżam go z wschodu przez północ, na zachód, lądując przy Planetarium, tutaj ponownie trafiam na oblodzenia, kombinuję jednak jak je sensownie objechać, zjazd po lodzie jest trochę karkołomny, ale jest na szczęście alternatywa, wyjeżdżam dzięki temu w pobliżu Stadionu Śląskiego. 

W parku Śląskim
W parku Śląskim © amiga
Z tyłu Planetarium
Z tyłu Planetarium © amiga
Chyba mój ulubiony kadr przy Planetarium Śląskim
Chyba mój ulubiony kadr przy Planetarium Śląskim © amiga
Stadion Śląski
Stadion Śląski © amiga
Mam jakąś godzinę czasu może ciut więcej do zachodu słońca, tak więc pora powoli zawracać, tym bardziej, że słońce coraz słabiej grzeje. Temperatura wyraźnie spadła. Przez osiedle 1000 lecia i staw Maroko dostaję się w okolice Gliwickiej. Chwila zastanowienia. Chciałbym dostać się na Ligotę, tylko jak, wariantów jest kilka, ale dzisiaj chyba najbardziej przemawia do mnie opcja przejazdu ulicami Żeliwną i dalej Przekopową. 
Zamarznięty staw Maroko
Zamarznięty staw Maroko © amiga
Na Przekopowej przy wiadukcie natykam się na Marcina w wersji nierowerowej. Więc szok jest tym większy... Chwilę rozmawiamy i... uciekam dalej. Mam jakieś 40 minut do zachodu słońca. 
Na ul. Przekopowej - historia tych zabudować potrafi zaskoczyć
Na ul. Przekopowej - historia tych zabudować potrafi zaskoczyć © amiga
Wkrótce docieram do domu, temperatura spadła do około 7 stopni. Po kolejnej tygodniowej przerwie fajnie było wsiąść na rower. Mam nadzieję, że wkrótce znowu  zacznę więcej jeździć... Trochę brakuje codziennych wyjazdów do pracy...