Środa wieczór
Środa, 22 kwietnia 2015
· Komentarze(1)
Kategoria Awaryjnie, do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Wyjeżdżam z firmy jest pięknie, jest słonecznie, jest 16:28....
Czasu do wyjazdu firmowego niewiele, dzisiaj chcę jeszcze przejechać przynajmniej cześć trasy do Mikołowa... Gnam więc do lasku Makoszowskiego gdzie ma być start i meta całości...
Jadę dalej w kierunku hałdy... mostek... z podkładów kolejowych, konstrukcja paskudna, po deszczu potrafi być strasznie śliska, dzisiaj niby sucho, ale niewiele brakowało bym zaliczył glebę z lądowanie w płynącym pod spodem ścieku... Myślę, że warto o tym wspomnieć i zejść, tym bardziej, że w piątek w nocy zapowiedziane są jakieś opady w nocy...
mijam staw... hałdę,... jest cieplutko... miało być 12-13 stopni a jest prawie 20... :)
Wjeżdżam na wiadukt w Makoszowach i zauważam w pobliżu drzewo... wygląda jak baobab, są jakieś tabliczki... zjadę a co... zobaczę co to jest jest... Okazuje się, że drzewo to pomnik przyrody... robi niesamowite wrażenie, focę i ruszam dalej... czeka mnie podjazd na wiadukt... ruszam i... słyszę jakiś dziwny dźwięk... chyba spadł łańcuch.... spoglądam w dół...
Oj.... niedobrze... w pierwszej chwili rozważam alternatywę powrotu do cywilizacji z buta i dalej pociągiem... tyle, że jestem... daleko od wszystkiego... może zadzwonić po wóz techniczny, zanim przyjedzie i tak minie co najmniej godzina.... Cóż... wyciągam graty z plecaka... 40 minut później mam Singla ;P Okazuje się jednak, że na środkowym blacie łańcuch średnio działa, zmieniam na blat... i z tyłu na 8 kę... teraz jest lepiej...
początkowo boję się czy na podjazdach nie uszkodzę czegoś jeszcze, więc schodzę, jednak im dłużej jadę tym bardziej jestem przekonany do tego rozwiązania... Najkrótszą drogą po lassach jadę do Katowic... mam 18km przed sobą... napęd rzęzi, ale rower jedzie stabilnie...
Mijam Halembą, Panewniki... i dojeżdżam bezpiecznie do domu... teraz muszę pomyśleć co dalej...
Łańcuch uszkodzony, przerzutka tylna połamana, hak skrzywiony...
Wieczór spędza na odszukanie starej przerzutki reanimowanej jeszcze zimą, tyle, że ona ma krótki wózek... ciekawe czy będzie działać, w Gliwicach muszę kupić hak... ten ew wyprostować, tylko co z łańcuchem... napęd przejechał jakieś 3000km
Czasu do wyjazdu firmowego niewiele, dzisiaj chcę jeszcze przejechać przynajmniej cześć trasy do Mikołowa... Gnam więc do lasku Makoszowskiego gdzie ma być start i meta całości...
Jadę dalej w kierunku hałdy... mostek... z podkładów kolejowych, konstrukcja paskudna, po deszczu potrafi być strasznie śliska, dzisiaj niby sucho, ale niewiele brakowało bym zaliczył glebę z lądowanie w płynącym pod spodem ścieku... Myślę, że warto o tym wspomnieć i zejść, tym bardziej, że w piątek w nocy zapowiedziane są jakieś opady w nocy...
mijam staw... hałdę,... jest cieplutko... miało być 12-13 stopni a jest prawie 20... :)
Wjeżdżam na wiadukt w Makoszowach i zauważam w pobliżu drzewo... wygląda jak baobab, są jakieś tabliczki... zjadę a co... zobaczę co to jest jest... Okazuje się, że drzewo to pomnik przyrody... robi niesamowite wrażenie, focę i ruszam dalej... czeka mnie podjazd na wiadukt... ruszam i... słyszę jakiś dziwny dźwięk... chyba spadł łańcuch.... spoglądam w dół...
I co teraz? © amiga
Oj.... niedobrze... w pierwszej chwili rozważam alternatywę powrotu do cywilizacji z buta i dalej pociągiem... tyle, że jestem... daleko od wszystkiego... może zadzwonić po wóz techniczny, zanim przyjedzie i tak minie co najmniej godzina.... Cóż... wyciągam graty z plecaka... 40 minut później mam Singla ;P Okazuje się jednak, że na środkowym blacie łańcuch średnio działa, zmieniam na blat... i z tyłu na 8 kę... teraz jest lepiej...
Single speed :) własnej produkcji © amiga
początkowo boję się czy na podjazdach nie uszkodzę czegoś jeszcze, więc schodzę, jednak im dłużej jadę tym bardziej jestem przekonany do tego rozwiązania... Najkrótszą drogą po lassach jadę do Katowic... mam 18km przed sobą... napęd rzęzi, ale rower jedzie stabilnie...
Mijam Halembą, Panewniki... i dojeżdżam bezpiecznie do domu... teraz muszę pomyśleć co dalej...
Łańcuch uszkodzony, przerzutka tylna połamana, hak skrzywiony...
Wieczór spędza na odszukanie starej przerzutki reanimowanej jeszcze zimą, tyle, że ona ma krótki wózek... ciekawe czy będzie działać, w Gliwicach muszę kupić hak... ten ew wyprostować, tylko co z łańcuchem... napęd przejechał jakieś 3000km
Baobab :) © amiga
Wewnątrz baobabu © amiga
Wielka dziura © amiga
Tablica informacyjna © amiga
Miejsce piknikowe © amiga