Wpisy archiwalne w kategorii

do 136km

Dystans całkowity:17562.19 km (w terenie 3900.00 km; 22.21%)
Czas w ruchu:1001:47
Średnia prędkość:17.53 km/h
Maksymalna prędkość:63.92 km/h
Suma podjazdów:99129 m
Maks. tętno maksymalne:236 (128 %)
Maks. tętno średnie:152 (82 %)
Suma kalorii:716912 kcal
Liczba aktywności:181
Średnio na aktywność:97.03 km i 5h 32m
Więcej statystyk

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień szósty

Sobota, 12 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
W zasadzie to ostatni nasz dzień w tych rejonach, dziś trochę niestandardowo bo ruszamy bez sakw, te zostają na kwaterze. Wczoraj wieczorem przeglądając mapy zdobyte w Empiku postanowiliśmy trochę pokrążyć po Kociewiu :) 

Poranek wyraźnie chłodniejszy niż ostatnie dni, na niebie sporo chmur, słońca nie widać, ale prognozy pokazują, że ma to się zmienić w ciągu kilku godzin. Wyjeżdżając z Tczewa co nieco fotografujemy, zatrzymujemy się jeszcze na myjni, po wczorajszych opadach piach jest wszędzie...  kilka minut na myjni i można jechać dalej. Kierujemy się na Skaryszewy, na zachód od Tczewa, wyjazd z miasta paskudny, dość ruchliwa droga, w końcu to łącznik z autostradą, dodatkowo rowerówki są fragmentaryczne i nieprzemyślane. Zjechanie z nich graniczy z cudem. 
Tczewskie murale
Tczewskie murale © amiga
Turze - kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy
Turze - kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy © amiga
Co jakiś czas mamy na mapie zaznaczone coś na czerwono, więc trzeba to odwiedzić, niestety w kościołach często trwają przygotowania do komunii, nie ma szans na wejście, zwiedzenie i poszukanie czaszek. W Bolesławowie prawie mijamy pałac... wjazd w dziwny miejscu, ważne, że jednak udało się tam podjechać :)
Godziszewo - kościół św. Jana Nepomucena
Godziszewo - kościół św. Jana Nepomucena © amiga
Bolesławowo - pałac - Zespół Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Praktycznego
Bolesławowo - pałac - Zespół Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Praktycznego © amiga

Gdy docieramy do Skaryszew tam dopiero mamy co robić, jest co fotografować, jest co zwiedzić, krążymy po centrum, chyba najbardziej zaskoczył mnie Kościół wybudowany w 24 godziny. Ciekawa jest jego historia, ale to każdy może sobie znaleźć na necie ;) Postanawiamy zrobić sobie krótką przerwę w cukierni na rynku i pochylić się jeszcze raz nad mapami. Delikatnie modyfikujemy pierwotny plan, w Bąkowcu jest zaznaczony dworek :) 
Skarszewy- Kościół  pw. św. Maksymiliana Kolbego
Skarszewy- Kościół pw. św. Maksymiliana Kolbego © amiga
Kościół pw. Michała Archanioła - Skaryszewy
Kościół pw. Michała Archanioła - Skaryszewy © amiga
Skarszewy - wewnątrz kościoła
Skarszewy - wewnątrz kościoła © amiga
Skarszewy - Kościół 24h
Skarszewy - Kościół 24h © amiga
Skarszewy - centrum
Skarszewy - centrum © amiga
Skarszewy - rynek
Skarszewy - rynek © amiga
Skarszewy- Zamek Joanitów
Skarszewy- Zamek Joanitów © amiga
Dworek w okolicach Obozina
Dworek w okolicach Obozina © amiga
Tam też się kierujemy, niestety pierwszy z nich jest za gęstymi krzakami, niewiele widać, ale kilka km dalej jest kolejny, tutaj udaje mi się zrobić szybką fotę. Powoli poprawia się pogoda, jest coraz cieplej, chyba zmienia się wiatr. Wkrótce osiągamy Starogard Gdański, ten mylę cały czas z Stargardem Szczecińskim, choć kilka lat temu zmienił nazwę ;), ale jednak w głowie cały czas jest stara nazwa. 
Wjeżdżając do miasta zaskakuje nas szpital psychiatryczny, zabytkowy budynek... jest piękny... 
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. S. Kryzana w Starogardzie Gdańskim
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. S. Kryzana w Starogardzie Gdańskim © amiga
Za to w centrum miasta masakra, rozkopany rynek, trudno się poruszać, odpuszczamy poszukiwania synagogi, ale za to korzystamy z okazji i wstępujemy na chwile do baru mlecznego. Jedzenie świeże i szybko podane, dodatkowo cena :) kilkanaście zł za obiad... 
kościół p.w. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Starogardzie Gdańskim
kościół p.w. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Starogardzie Gdańskim © amiga
Wnętrze starogardzkiego kościoła
Wnętrze starogardzkiego kościoła © amiga
Starogard Gdański - poewangelicki kościół
Starogard Gdański - poewangelicki kościół © amiga
Rozkopane centrum w Starogardzie Gdańskim
Rozkopane centrum w Starogardzie Gdańskim © amiga
W końcu z pełnymi brzuchami wyjeżdżamy z miasta, w pobliskim Owidzu mamy zaznaczony dworek, tylko na miejscu coś się nie zgadza, tam jest grodzisko. Trwają jakieś przygotowania do imprezy, ludzi w strojach historycznych, chyba nie pasujemy do tego miejsca w gaciach rowerowych ;)
Grodzisko Owidz
Grodzisko Owidz © amiga
Owidz - widok z grodziska
Owidz - widok z grodziska © amiga
Grodzisko Owidz - jakaś impreza
Grodzisko Owidz - jakaś impreza © amiga
Przez Klonówkę docieramy do Pelplina, miasteczko, nieciekawe, szybko więc je opuszczamy i kierujemy się na Gniew, z poziomu autostrady widać górujący nad nim zamek. Liczymy na to, że miasto jest równie piękne. 
Klonówka kościół św. Katarzyny
Klonówka kościół św. Katarzyny © amiga
W pelplińskiej Bazylice
W pelplińskiej Bazylice © amiga
Bazylika w Pelplinie
Bazylika w Pelplinie © amiga
Gdzieś przed Gniewem
Gdzieś przed Gniewem © amiga
W końcu osiągnęliśmy cel
W końcu osiągnęliśmy cel © amiga
Na miejscu okazuje się, że nie jest tak pięknie jak można by sobie wyobrazić, małe miasteczko, lekko wymierające, w centrum trochę remontów i główna atrakcja zamek... Wchodzę do otwartego sklepu, uzupełniam zapasy... głównie chodzi o picie. Do Tczewa 30km w większości wzdłuż Wisły, liczę na to, że droga jest poprowadzona po wałach. 
Gniew - Rynek
Gniew - Rynek © amiga
Centrum Gniewa
Centrum Gniewa © amiga
Panorama okolic Gniewu
Panorama okolic Gniewu © amiga
I tutaj też małe zaskoczenie, droga jest pod wałami, na dokładkę wieje z północy, rowery strasznie ociężale jadą. Odliczamy kolejne km... chcemy jak najszybciej być już na kwaterze i odpocząć... 
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela XIV w - Wielkie Walichnowy
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela XIV w - Wielkie Walichnowy © amiga
Kościół św. Wojciecha - Gorzędziej
Kościół św. Wojciecha - Gorzędziej © amiga

Gdy w końcu docieramy na miejsce, słońce powoli znika za horyzontem, w nogach 130 km... jutro wracamy... ale jest jeszcze okazja skorzystać z pralki. Nad mapami nie trzeba się pochylać, z rana pokrążymy godzinę po Tczewie i to będzie wszystko. Później wsiądziemy do pociągu

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień piąty

Piątek, 11 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Poranek dnia piątego, zbieramy się godzinę wcześniej niż dotychczas. Ma to związek z prognozami na popołudnie. W okolicach Elbląga, Tczewa ma padać deszcz po południu. Zaglądamy też na radary... nic nie widać, więc skąd ma się wziąć ta ulewa o której wspominają prognozy? 

Ruszmy kilkanaście minut po 7. Pierwszy planowany przystanek to Frombork.... pojawiają się pierwsze góry ;) w końcu jesteśmy na wysoczyźnie Elbląskiej... Podjazdy przypominają te z Beskidów, są długie... 

Frombork - wzgórze Katedralne
Frombork - wzgórze Katedralne © amiga
Wieża wodna we Fromborku
Wieża wodna we Fromborku © amiga
Uśmiechnięta Karolina
Uśmiechnięta Karolina © amiga
Kopernik jednak nie był kobietą ;)
Kopernik jednak nie był kobietą ;) © amiga
Kościół pw. św. Wojciecha we Fromborku
Kościół pw. św. Wojciecha we Fromborku © amiga
Brama główna
Brama główna © amiga
Na wzgórzu Katedralnym
Na wzgórzu Katedralnym © amiga
Katedra pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Andrzeja Apostoła
Katedra pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Andrzeja Apostoła © amiga
Parafia pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP - kancelaria
Parafia pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP - kancelaria © amiga
Droga w dół
Droga w dół © amiga
Centrum Fromborka
Centrum Fromborka © amiga

Osiągamy dość szybko Frombork, podjeżdżamy to tu to tam... szkoda, że jeszcze wszystko zamknięte. W centrum zagadujemy do siedzącego tam sakwiarza. Okazuje się, że gość jest Rosjaninem i jedzie z Sankt Petersburga. Nie wiem czemu rozmawiamy po Angielsku ;) Po pożegnaniu ruszamy w kierunku Tolkmicka... 

Chyba trzeba uważać ;)
Chyba trzeba uważać ;) © amiga

Droga wije się, sporo pod górkę, za to zjazd do Miasteczka... coś pięknego dobre kilka km w dól... z niesamowitymi widokami... uwielbiam takie coś... tyle, że z tyłu głowy kołacze się myśl... po każdym zjeździe musi być podjazd... ;) ale teraz tym się nie przejmuję... podziwiam okoliczności przyrody ;)

Widok na zalew Wiślany z okolic Tolkmicka
Widok na zalew Wiślany z okolic Tolkmicka © amiga

W centrum Tolkmicka trwają jakiś przygotowania do dni otwartych, trafiamy też na sporą grupę rowerzystów, Karolina kogoś rozpoznaje, okazuje się, że to grypa z Wolborza :) Sami znajomi... jadą w kierunku Białgostoku... 

Kościół pw. Św. Jakuba Apostoła - Tolkmocko
Kościół pw. Św. Jakuba Apostoła - Tolkmocko © amiga
Wewnątrz kościoła pw. Św. Jakuba Apostoła w Tolkmicku
Wewnątrz kościoła pw. Św. Jakuba Apostoła w Tolkmicku © amiga
Tolkmicko - tzw. szczątki ludzkie zwane relikwiami
Tolkmicko - tzw. szczątki ludzkie zwane relikwiami © amiga
Jak się nad tym zastanowić to powinni tego zakazać
Jak się nad tym zastanowić to powinni tego zakazać © amiga
Tolkmicko kościół - organy
Tolkmicko kościół - organy © amiga
wnętrze kościoła w Tolkmicku
wnętrze kościoła w Tolkmicku © amiga
Centrum Tolkmicka
Centrum Tolkmicka © amiga
Zalew Wiślany z Tolkmicka
Zalew Wiślany z Tolkmicka © amiga

Port w Tolkmicku
Port w Tolkmicku © amiga
Rowerzyści z Wolborza
Rowerzyści z Wolborza © amiga
Trochę rozmawiamy... namawiają by pojechać z nimi, ale nie mamy tyle czasu, po drogie niedawno tam byliśmy ;)

W centrum odwiedzamy jeszcze kościół, port, cukiernię/lodziarnię i powoli wyjeżdżamy. 
Na krótkim postoju jeszcze sprawdzam prognozy, opady przesuwają się na wczesne popołudnie, to niedobrze. Za to na Radarach dalej pusto. 

Z Tolkmicka do Kadyny droga wije się, jest troszkę podjazdów, ale w większości jedziemy po dość płaskim terenie, za to dalej do Elbląga... droga jest nużąca... niewiele widać, z jednej strony pagórki, z drugiej krzaki... wiatr w twarz... pali słońce... Zaczynamy odczuwać zmęczenie. 

Po dłuższej chwili docieramy do Elbląga. Zwiedzamy stare miasto, zagaduję o obiedzie, sprzeciwu nie ma... szukamy jakiejś knajpki. Zatrzymujemy się przy Hotelu. Zamawiamy coś do jedzenia. W między czasie ponownie zaglądam na prognozy, nie wygląda to dobrze, mało tego z południa na północ polski tworzy się wał burzowy... o szerokości może 50-70km... mamy go dokładnie na drodze.  

Wjeżdżamy do Elbląga
Wjeżdżamy do Elbląga © amiga
Stare miasto - Elbląg
Stare miasto - Elbląg © amiga
Centrum Sztuki Galeria EL
Centrum Sztuki Galeria EL © amiga
Elbląg - stary rynek
Elbląg - stary rynek © amiga
Wnętrze katedry elbląskiej Wnętrze katedry elbląskiej
Wnętrze katedry elbląskiej Wnętrze katedry elbląskiej © amiga

Chwilę rozmawiamy i... postanawiamy wspomóc się pociągiem do Malborka, mamy trochę czasu, obiad zjedzony, pod względem jakości 2 miejsce, Kętrzyna i dyniowej nic nie pobije ;)

W drodze na dworzec zaglądamy do księgarni. Map oczywiście nie ma... to chore... 

Most Wysoki w Elblągu
Most Wysoki w Elblągu © amiga
Rzeka Elbląg
Rzeka Elbląg © amiga
Widok z mostu
Widok z mostu © amiga

W końcu pakujemy się do pociągu, a jako, że przy kasie kolejka jak diabli, postanawiamy, że kupimy bilet u konduktora. 
Czekamy na niego, ale nie nadchodzi tak więc przejazd mamy darmowy. Za to za oknami straszy. 
W Malborku mija dobre 30 minut zanim ruszamy w kierunku Tczewa objeżdżając oczywiście miasto ;) 

Wnętrze dworca PKP w Malborku
Wnętrze dworca PKP w Malborku © amiga
Zamek w Malborku
Zamek w Malborku © amiga
Pod zamkiem w Malborku
Pod zamkiem w Malborku © amiga
Baszta w Malborku
Baszta w Malborku © amiga

Od południa widać ciemne chmury, wydaje się, że nas miną, jednak w połowie drogi zaczyna lać... zaczyna błyskać, szybka decyzja, szukamy jakiegoś schronienia, chcemy przeczekać. Znak informuje nas, że za 3km jest stacja, na szczęście nieco wcześniej trafiamy na restaurację... Wpadamy do środka.... 

Drugiego obiadu nie zamawiamy, bo i po co, za to gorąca herbata i gorąca szarlotka z lodami poprawia nam nieco humory. Studiujemy też mapy, gdyby pogoda nie miała nam odpuścić możemy zapakować się do kolejnego pociągu, do stacji góra 3 km. 

Deszcz jakby przestawał padać, zresztą w restauracji jesteśmy już godzinę, pora ubrać kurtki i ruszyć do Tczewa. Kierunek zamknięty most... Liczymy jednak, że piesi i rowerzyści sobie z tym radzą. 

Na miejscu okazuje się, że ten drogowy jest zakratowany, nie ma opcji, za to kolejowy wygląda obiecująco. Sprawdzam i... może nie jest idealnie, ale da się przejść, szybki test rowerowy i da się jechać, choć wolno i ostrożnie. Szarak ma opony szerokości kratownicy, dziwnie się jedzie. Mimo wszystko cały czas uważam by się nie gibnąć, z lewej przepaść, chwila nieuwagi... 
Tczewskie mosty
Tczewskie mosty © amiga
Tczew - mosty, drogowy (nieczynny) i kolejowy
Tczew - mosty, drogowy (nieczynny) i kolejowy © amiga
Focimy mosty
Focimy mosty © amiga
Długi jest
Długi jest © amiga

Pod koniec mostu zauważam kamerę, będziemy sławni ;), dopiero przy wyjeździe zauważam zakaz... znajomy daje znać, że czasami stoją tam policjanci i dzielą mandatami. Nam się udało. Choć nie wiem czy psychika pozwoliłaby mi na ponowny przejazd. Pewnie gdyby nie było innej opcji pojechałbym, ale nie sprawiało mi to przyjemności. 

Po drogiej stronie już w Tczewie, Zaczyna padać, jest nieciekawie. Jedziemy na stare miasto, leje.... 
Telefon do właściciela noclegu... będzie za 10 minut. do przejechania mamy może 250m, kilka fot, później kluczmy, dojazd nie jest oczywisty... 
Docieramy w mniej więcej w chwili gdy dociera właściciel... 
Zostawiamy sakwy, chwilę odpoczywamy, deszcz jakby osłabł. Postanawiamy podjechać pod market, czy raczej galerię, po pierwsze po coś na kolację i śniadanie, po drugie może będą tam mapy... inaczej będziemy poruszać się jutro po omacku, na czuja.
Po drodze trafiamy na jeszcze otwartą piekarnię, na szybko kupuję chleb :)

W Galerii jest Empik, mapy nie są idealne, ale są. skala 1:200000, jednak pozaznaczane są zabytki. Krążymy chwilę po galerii, wiele więcej nie ma, jeszcze tylko spożywka i już. Gdy wychodzimy jest dość ciemno. Do kwatery jakieś 2 km... dość szybko  tam docieramy... 

Jako, że jest pralka to skrzętnie z tego korzystamy, w trakcie prania ustalamy plan na jutro... jedziemy bez sakw, aż prosi się o pokrążenie po Kociewiu... Wstępnie oceniamy trasę na około 100km... Prognozy są niezłe, co prawda z rana ma być pochmurno i chłodno, ale po południu szykuje się upał... 

Pranie rozwieszone, pora udać się na spoczynek 

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień czwarty

Czwartek, 10 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy

Jesteśmy w Lidzbarku Warmińskim, jeszcze wczoraj spojrzeliśmy na mapy, kolejny nocleg powinien być gdzieś w okolicach Braniewa, może Fromborka... więc trasa na dzisiaj nie jest jakaś szczególnie długa, czy wymagająca. Nieco gorzej przedstawia się sprawa z "atrakcjami" po drodze na tym odcinku czekają nas długie puste przeloty, ale wieczorem przywitamy zalew Wiślany :)

Z Lidzbarka Warmińskiego kierujemy się na Runowo, w zasadzie to celem pośrednim jest Orneta, ale wybraliśmy trasę nieco bardziej skomplikowaną, głównie chodzi i zaznaczone na mapie czerwone pozycje ;), zabytki, muzea, kościoły itp. 

Kościół Rzymskokatolicki pw. Świętego Jana Ewangelisty w Ignalinie
Kościół Rzymskokatolicki pw. Świętego Jana Ewangelisty w Ignalinie © amiga

Pierwsza okazja na focenie już w Ignalinie, jest kościół, na chwilę stajemy, szkoda, że to jedyna pozycja, nieco dalej jest Runowo, kościół nieco podniszczony, szkoda, że nie udało nam się wejść do środka, jednak jest dość wcześnie, a po drugie to połowa tygodnia.  

Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Runowie
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Runowie © amiga
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Runowie
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Runowie © amiga

Zdaje się, że kościoły będą dzisiaj dominowały, tak naprawdę po drodze nie ma wiele więcej, przystanek w Babiaku nam to uzmysławia. 

Ładnie kwiatki ;)
Ładnie kwiatki ;) © amiga
Wewnątrz kościoła  pw. Św. Augustyna i Św. Anny w Babiaku
Wewnątrz kościoła pw. Św. Augustyna i Św. Anny w Babiaku © amiga
Kościół w Babiaku
Kościół w Babiaku © amiga
Kościół  pw. Św. Wawrzyńca w Mingajnach
Kościół pw. Św. Wawrzyńca w Mingajnach © amiga
Wewnątrz kościoła w Mingajnach
Wewnątrz kościoła w Mingajnach © amiga

Coś czuję, że droga będzie bardzo monotonna, pewne nadzieję, wiążę z Ornetą i Pieniężnem... w końcu małe, stare miasteczka, z zamkami... Przed Ornetą postanawiamy przebić się leśnym szutrem w kierunku sanktuarium, niby niedaleko, jednak nieco piasku umila nam jazdę i wyraźnie wydłuża przejazd. W końcu widzimy znak Krosno... hmmm... z daleka widać wieże kościelne, podjeżdżamy i okazuje się, że budowla jest w opłakanym stanie. Może troszkę przesadzam, bo widać, że coś się dzieje, że trwa remont, może nie jest on kompleksowy, jednak powinien zapobiec popadnięciu tego miejsca w ruinę. Sam kształt przypomina św. Lipkę. Tyle, że nie ma turystów... 

Droga na skróty ;)
Droga na skróty ;) © amiga

Widać sanktuarium w Krośnie koło Ornety
Widać sanktuarium w Krośnie koło Ornety © amiga
Sanktuarium Nawiedzenia NMP w Krośnie koło Ornety
Sanktuarium Nawiedzenia NMP w Krośnie koło Ornety © amiga
Dotarliśmy, pora na zwiedzanie
Dotarliśmy, pora na zwiedzanie © amiga
Sanktuarium Nawiedzenia NMP w Krośnie koło Ornety
Sanktuarium Nawiedzenia NMP w Krośnie koło Ornety © amiga
Przed Sanktuarim w Krośnie koło Ornety
Przed Sanktuarim w Krośnie koło Ornety © amiga
Wnętrze sanktuarium w Krośnie
Wnętrze sanktuarium w Krośnie © amiga

Wewnątrz brakuje ołtarza, w zamian jest powieszone płótno z jego zdjęciem. Z daleka można się pomylić.

Gdy wyjeżdżamy dookoła widać trwające prace, jakiś przygotowania, gdzieś jest info o zlocie. Zaskakują za to geodeci, coś mierzą, coś rysują, wygląda na to, jakby przymierali się do modyfikacji drogi dojazdowej. 

W Ornecie jesteśmy do po kilku minutach :) Zwiedzanie miasta idzie nam szybko, jednak to nie mazury, widać odnowione budowle, widać, że coś się dzieje, zastanawiam się nad obiadem, ale jest zdecydowanie za wcześnie, po rozmowie z Karoliną stwierdzamy że pora obiadowa trafi w Pieniężnie. Z mapy wynika, iż jest to atrakcyjna miejscowość :)

Centrum Ornety
Centrum Ornety © amiga
Ratusz w Ornecie
Ratusz w Ornecie © amiga
kościół  św. Jana Chrzciciela w Ornecie
kościół św. Jana Chrzciciela w Ornecie © amiga
wnętrze kościoła św. Jana Chrzciciela w Ornecie
wnętrze kościoła św. Jana Chrzciciela w Ornecie © amiga
Cerkiew bł. Emiliana Kowcza w Ornecie
Cerkiew bł. Emiliana Kowcza w Ornecie © amiga
wewnątrz cerkiew bł. Emiliana Kowcza w Ornecie
wewnątrz cerkiew bł. Emiliana Kowcza w Ornecie © amiga

Henrykowo - Kościół pw. św. Katarzyny
Henrykowo - Kościół pw. św. Katarzyny © amiga
Kościół pw. św. Katarzyny - Henrykowo
Kościół pw. św. Katarzyny - Henrykowo © amiga
Dzwon przy kościele w Henrykowie
Dzwon przy kościele w Henrykowie © amiga
Fajna droga pomiędzy drzewami
Fajna droga pomiędzy drzewami © amiga

Kolejny długi przelot, w samym Pieniężnie wita nas piękna ceglana wieża wodna :), za to dalej... jakiś horror... stary rynek wygląda tragicznie, wieża w przyzwoitym stanie, ratusz to ruina, widać, że coś zaczęto z tym robić, ale do doskonałości bardzo daleko, na dokładkę bloki które pasują do tego miejsca jak pięść do nosa... szkoda gadać. Szukam jakiejś księgarni, potrzebujemy map... zagadujemy w pobliskiej restauracji... nie ma... dopiero w Braniewie. 

Wjazd do Pieniężna
Wjazd do Pieniężna © amiga
Wieża wodna w Pieniężne
Wieża wodna w Pieniężne © amiga
Ratusz w Pieniężnie
Ratusz w Pieniężnie © amiga
Wygląda nieszczególnie
Wygląda nieszczególnie © amiga
Wewnątrz kościoła pw. św. Katarzyny
Wewnątrz kościoła pw. św. Katarzyny © amiga

Jest jednak restauracja, więc pora na przerwę, na poszukanie kwatery i oczywiście na obiad. Zamawiamy danie dnia ;)... ciekawe co to będzie... Nie ma zaskoczenia ;) Standardowy posiłek zupa... + udko z kurczaka. Zjadliwe... 

Udaje nam się też załatwić najważniejszą sprawę, czyli nocleg... Niby nie powinno być problemów w Braniewie, a jednak. W jednym miejscy dowiadujemy się, że po 15, w innym, że zmarł właściciel i dzisiaj jest pogrzeb :(. 

Za to w centrum Braniewa udaje się znaleźć zaciszne miejsce dla rowerzystów, słyszymy tak przyjeżdżajcie czekamy :)

Droga nieco się dłuży, 4 litery dają znać o sobie, za długo na siodełku... 

Okoliczne stawiki
Okoliczne stawiki © amiga

W Braniewie myślimy o księgarni, ale docieramy kilka minut po ich zamknięciu... trudno, może jutro z rana to ogarniemy. Podjeżdżamy na szybko po katedrę i szukamy kwatery... 

Jest czekają na nas, dowiadujemy się, że miejsce na rowery również czeka, pomieszczenie zamykane na noc :)
Ale... jest jeszcze wcześnie, chwila rozmowy i gospodarze proponują nam trasę nad zalew Wiślany. 

Bazylika Mniejsza w Braniewie
Bazylika Mniejsza w Braniewie © amiga
Wewnątrz Bazyliki w Braniewie
Wewnątrz Bazyliki w Braniewie © amiga

Rzeczy zostają w pokoju, a my jedziemy szlakiem Green Velo nad zalew Wiślany :)

Kierunek Nowa Pasłęka... droga nieco się dłuży, to głównie przez wiatr, oraz średniej jakości nawierzchnię na wale, zdecydowanie jestem zwolennikiem asfaltu. Dziwnie też zachowuje się rower bez sakw... Trzeba się trochę przyzwyczaić. 

W Nowej Pasłęce tak jak wspominali gospodarze, nic w zasadzie nie ma ;), cóż, jedziemy wzdłuż brzegu w kierunku Różańca focąc od czasu do czasu. 

Na wałach Pasłęki
Na wałach Pasłęki © amiga
Port w Nowej Pasłęce
Port w Nowej Pasłęce © amiga
Krótki postój
Krótki postój © amiga
Przy zalewie Wiślanym
Przy zalewie Wiślanym © amiga
Nad zalewem Wiślanym
Nad zalewem Wiślanym © amiga

Za Różańcem trafiamy do miejscowości Klejnowo ;) muszę stanąć i zrobić sobie fotę, Karolina robi odpowiednie ujęcie i możemy skierować się do Braniewa. 

W Różańcu
W Różańcu © amiga
Powoli zachodzi słońce
Powoli zachodzi słońce © amiga
Gęsi na polu
Gęsi na polu © amiga
W oddali Frombork
W oddali Frombork © amiga

W sumie to kółeczko miało około 25 km.. tak więc bilans dzienny znowu jest coś koło 100 km, a miało być luźniej ;)

Na kwaterze jeszcze omawiamy na szybko plan na kolejny dzień, wiemy też gdzie chcemy nocować, najlepiej w okolicach Tczewa, zaglądam na google, jeden telefon i... mamy zarezerwowane miejsce na 2 dni... 

Parafia Krzyża Świętego w Braniewie
Parafia Krzyża Świętego w Braniewie © amiga
Amfiteatr braniewski
Amfiteatr braniewski © amiga
Pod zamkiem w Braniewie
Pod zamkiem w Braniewie © amiga
Kościół pw. Świętego Antoniego w Braniewie
Kościół pw. Świętego Antoniego w Braniewie © amiga
Baszta w Braniewie
Baszta w Braniewie © amiga
Szachulcowy budynek w Braniewie
Szachulcowy budynek w Braniewie © amiga
Muzeum Ziemi Braniewskiej
Muzeum Ziemi Braniewskiej © amiga

Dzień był dość długi, długie też były przeloty pomiędzy miastami. Nie ma jednak co narzekać, w sumie cała wyprawa zaskakuje, nie wiemy gdzie dojedziemy, nie wiemy jaka będzie trasa, za to już wiemy, że do pociągu powrotnego wsiądziemy w Tczewie :)



Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień trzeci

Środa, 9 maja 2018 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Noc przerywana, wina jakiegoś ptaka za oknem, postanowił umilać nam noc i śpiewał cały czas. Zamknięcie okien niewiele pomogło. 
Lekko niedospani, zbieramy się nieco wcześniej, ale... śniadanie zajęło nam sporo czasu, jajecznica, gotowanie jajek na drogę też chwilę zajęło. Rzeczy w nocy się wysuszyły.... W końcu gdy wszystko ogarnęliśmy, rowery przygotowane, możemy ruszać. 

Do Giżycka blisko, ale to droga wojewódzka, dobrze, że wcześnie z rana ruch był niewielki. Dość szybko osiągamy Giżycko pora na kilka fot... 

Dzień dobry Giżycko
Dzień dobry Giżycko © amiga
Szczęśliwa Karolina :)
Szczęśliwa Karolina :) © amiga
Cerkiew Trójcy Przenajświętszej w Giżycku
Cerkiew Trójcy Przenajświętszej w Giżycku © amiga
Wieża wodna w Giżycku
Wieża wodna w Giżycku © amiga
Most obrotowy w Giżycku
Most obrotowy w Giżycku © amiga
Krzyż Św. Brunona w Giżycku
Krzyż Św. Brunona w Giżycku © amiga
Panorama spod krzyża św. Brunona w Giżycku
Panorama spod krzyża św. Brunona w Giżycku © amiga
Widok na jezioro
Widok na jezioro © amiga

Miasto zachwyca, trochę czasu tutaj spędzamy, pogoda idealna, ludzi jeszcze niewiele, zwiedzamy miasto, jednak powoli kierujemy się w kierunku Kętrzyna. Mazury zachwycają, głowy obracają nam się dookoła :) co chwila jakiś postój, jakaś krótka przerwa. 

Kościół pw. Opatrzności Bożej w Sterławkach Wielkich
Kościół pw. Opatrzności Bożej w Sterławkach Wielkich © amiga
Piękna okolica
Piękna okolica © amiga

Wjazd do Kętrzyna również zaskakuje, sporo rowerówek, samochodów też jest sporo, za to w centrum spokój, wąskie drogi, ponownie krążymy to tu to tam, postanawiamy zrobić sobie przerwę i poszukać jakiegoś noclegu, wiemy, że powinien to być Lidzbark Warmiński, dalej raczej nie dojedziemy. Szukamy restauracji, pod zamkiem jest restauracja Zamkowa, w której rewolucję robiła Magda Gessler. Zamawiamy obiad, zanim nam podają posiłek, mamy już kwaterę. Zupa dyniowa zabija... mistrzostwo świata, drugie to sandacz, ale... zupa pozamiatała... Najedzeni ruszamy dalej, przed nami jeszcze dobre kilka godzin jazdy. 

Bunkry w Kętrzynie
Bunkry w Kętrzynie © amiga
Bazylika  pw. Św. Jerzego w Kętrzyne
Bazylika pw. Św. Jerzego w Kętrzyne © amiga

Bazylika Rzymskokatolicka pw. Św. Jerzego wewnątrz
Bazylika Rzymskokatolicka pw. Św. Jerzego wewnątrz © amiga
Kętrzyn - Bazylika pw. Św. Jerzego - jest czaszka
Kętrzyn - Bazylika pw. Św. Jerzego - jest czaszka © amiga
Dom modlitwy w Kętrzynie
Dom modlitwy w Kętrzynie © amiga

Zamek w Kętrzynie
Zamek w Kętrzynie © amiga
Kętrzyński zamek
Kętrzyński zamek © amiga
Cerkiew bizantyjsko-ukraińska w Kętrzynie
Cerkiew bizantyjsko-ukraińska w Kętrzynie © amiga
Konsulat Świętego Mikołaja
Konsulat Świętego Mikołaja © amiga

Kierunek Święta Lipka, i dalej Reszel, droga cały czas góra, dół, góra dół.... Temperatura lekko zabija. Dość szybko trafiamy do Świętej Lipki. Podjeżdżamy pod sanktuarium, sporo turystów. pojedynczo wchodzimy do środka, szok. kościół bogaty, piękny, zachowujemy się cicho, choć buty SPD i tak hałasują. Focimy co się da. Mija dobre 20-30 minut. W końcu wychodzimy. 

Dotarliśmy do św Lipki
Dotarliśmy do św Lipki © amiga
Na szlaku św. Jakuba
Na szlaku św. Jakuba © amiga
w Świętej Lipce
w Świętej Lipce © amiga
Sanktuarium Matki Bożej w św Lipce
Sanktuarium Matki Bożej w św Lipce © amiga
Piękne miejsce
Piękne miejsce © amiga
Bogate wnętrze
Bogate wnętrze © amiga
Niesamowicie wygląda wewnątrz
Niesamowicie wygląda wewnątrz © amiga

Kierunek Reszel, z mapy wynika, że to kolejne miasto nastawione na turystów, sporo atrakcji, tyle, że droga lekko się dłuży, ból 4 liter daje się we znaki, krajobraz się zmienia, jezior w zasadzie już nie ma, są oczywiście dalej, ale są wyraźnie mniejsze. Nic dziwnego wyjeżdżamy z Mazur, teraz to już Warmia. Niby województwo to samo, ale nawet po asfalcie widać, że minęliśmy jakąś granicę, dziur jest więcej. trzeba uważać. 

Reszel... zaskoczył, siłą rzeczy sporo mniejszy od Kętrzyna, ale w wielu miejscach coś się remontuje, coś się zmienia, w ścisłym, centrum uliczka ze sklepikami, knajpkami, wygląda nieźle. Gdyby nie obiad w Kętrzynie pewnie byśmy tutaj dłużej zabawili :)

Zamek Reszel
Zamek Reszel © amiga
Zamek Reszel
Zamek Reszel © amiga
uliczka w Reszelu
uliczka w Reszelu © amiga
kościół  św. Apostołów Piotra i Pawła - Reszel
kościół św. Apostołów Piotra i Pawła - Reszel © amiga
wewnątrz kościoła św. Apostołów Piotra i Pawła w Reszelu
wewnątrz kościoła św. Apostołów Piotra i Pawła w Reszelu © amiga
w stronę wyjśćia
w stronę wyjśćia © amiga
Znaleziona czaszka
Znaleziona czaszka © amiga
Przy kościele rozmawiamy z osobą opiekującą się nim, chce nas wpuścić na wieżę, ale... nie mamy aż tyle czasu, szukamy czaszki i powoli uciekamy z miasta. Do Bisztynka jeszcze trochę drogi, wygląda na to, że tam też znajdziemy kilka atrakcji. Opis brama Lidzbarska, działa na wyobraźnię. 

Rynek w Reszelu
Rynek w Reszelu © amiga
Góry Mazurskie
Góry Mazurskie © amiga
Jazda samochodem po polu ;)
Jazda samochodem po polu ;) © amiga
Wnętrze kościoła w Bisztynku
Wnętrze kościoła w Bisztynku © amiga

Na miejscu okazuje się, że miasto zaniedbane, nijakie, a sama brama... cóż... nijaka... chyba nie tego oczekiwałem, chwilę rozmawiamy z jedną z mieszkanek, opowiada nam ciekawe historię, dowidzieliśmy się, że ksiądz przekazał stary kościół miastu, w tej chwili odbywają się tam spotkania kulturalne. Fajnie, że nie popadł w ruinę, że ktoś się nim opiekuje, ktoś o niego dba. 

Brama Lidzbarska w Biszynku
Brama Lidzbarska w Biszynku © amiga
Kościół poewangelicki w Bisztynku - teraz galeria
Kościół poewangelicki w Bisztynku - teraz galeria © amiga
Panorama okolic Bisztynka
Panorama okolic Bisztynka © amiga

Z Bisztynka ruszamy do Lidzbarka, najkrótsza droga szutrami, powinna nam sporo skrócić, nie jest źle, choć rowerami telepie. W okolicach Sułowa droga miała być asfaltowa, a jest utwardzona kamieniami, jakimiś otoczakami. Chyba wolę już kostkę granitową... Kość ogonowa obiła się do końca... boli.. 

Kościół pw. Świętego Krzyża w Sułowie
Kościół pw. Świętego Krzyża w Sułowie © amiga

W końcu docieramy do Lidzbarka, krążymy po centrum, co chwilę zdjęcia, przy jednym z kościołów mały zgrzyt, zakonnica w dość perfidny sposób mnie wywaliła ze środka z hasłem zamykamy. I tyle z szukania czaszki. Dobrze, że Karolina wcześniej weszła :)

Jakiś dowcipny puścił tędy Green velo
Jakiś dowcipny puścił tędy Green velo © amiga
Zamek w Lidzbarku Warmińskim
Zamek w Lidzbarku Warmińskim © amiga
Pod zamkiem w Lidzbarku Warmińskim
Pod zamkiem w Lidzbarku Warmińskim © amiga
Oranżeria Krasickiego w Lidzbarku Warmińskim
Oranżeria Krasickiego w Lidzbarku Warmińskim © amiga
Parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Lidzbarku Warmińskim
Parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Lidzbarku Warmińskim © amiga

Po dobrych kilkudziesięciu minutach odwiedzamy jeszcze Biedronkę i kierujemy się na peryferia miasta odszukać kwaterę... Kluczenie po uliczkach zajmuje nam trochę czasu. W końcu jesteśmy na miejscu, można zejść z siodełek... Witają nas gospodarze, ponownie mamy prawie całe piętro tylko dla siebie. Wieczorem ustalamy jeszcze trasę na dzień kolejny, ustalamy kierunki... Wybór pada na Braniewo :) Przywitamy się z zalewem Wiślanym... 

Dzień był intensywny, spory dystans przejechany, sporo miejsc odwiedzone, szkoda tylko, że nie zwiedziliśmy Gierłoży, tyle, że na to miejsce trzeba by zarezerwować kilak godzin. Jednak jest powód by tą okolicę nawiedzić ponownie.... za jakiś czas oczywiście. 

Dzięki Karolina za kolejny cudowny dzień spędzony na rowerze... 

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień pierwszy

Poniedziałek, 7 maja 2018 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Poniedziałek 6:00, pora wstać, powoli się przygotować, w planie jeszcze jedno, około 7:00 otwierają pobliski Auchan, jako, że skleroza nie zając ;) to zapomnieliśmy kilka drobiazgów, na szczęście wszystko dostaniemy w markecie. Śniadanie ma przyjechać około 8:30, tak więc mamy trochę czasu by załatwić kilka sprawunków :)

Białystok jako miasto średnio mi się podoba, zresztą mam uraz do dużych miast, może dlatego, że w nich się wychowywałem, że w nich mieszkałem przez całe życie. Dodatkowo kilka lat temu wraz z Karoliną odwiedziliśmy wszystkie ciekawsze miejsca... odpuszczamy sobie zwiedzanie miasta. Plan na dzisiaj jest ambitny, Supraśl, Królowy Most, Krynki, Kruszyniany, Sokółka. Część tych miejscowości znalazła się na liście przez film "U Pana Boga w Ogródku" i 2 kolejnych części... może uda nam się odszukać miejsca z filmu... kto wie... 

Remont dróg, green velo też rozkopane
Remont dróg, green velo też rozkopane © amiga

Droga na Supraśl niestety nie jest wymarzona, w wielu miejscach drogi rozkopane, szlak green velo nie istnieje, jedynie znaki wskazują, że kiedyś był... zresztą szlak średnio nas interesuje, nie dość, że trochę dookoła, to na dokładkę po terenie na co nie mamy ochoty jadąc z sakwami. Lepsze są szosy.... byle nie za bardzo ruchliwe. Tych nie lubię. Zresztą co za przyjemność jechać pomiędzy gnającymi samochodami. Boczne drogi czy nawet te wojewódzkie są dość spokojne, przynajmniej w tej części polski. 

Po dość długim przelocie docieramy do Supraśla... drogi rozkopane, szkoda, w między czasie Karolina sygnalizuje, że hamulce jej szaleją, o ile przedni daje się jakoś wyregulować to tylny stawia się okropnie. Coś poprawiłem i po kilometrze problem wraca. 

Supraśl - Kaplica grobowa rodziny Buchholtzów
Supraśl - Kaplica grobowa rodziny Buchholtzów © amiga
Supraśl - Kaplica pw. Wszystkich Świętych
Supraśl - Kaplica pw. Wszystkich Świętych © amiga
Supraśl - Cerkiew Św. Jana Teologa
Supraśl - Cerkiew Św. Jana Teologa © amiga
Supraśl - Prawosławny Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogarodzicy
Supraśl - Prawosławny Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogarodzicy © amiga
Supraśl - w bramie przed monasterem
Supraśl - w bramie przed monasterem © amiga
Z drugiej strony bramy
Z drugiej strony bramy © amiga

Przed monasterem coś mnie tknęło... sprawdzam stan klocków w bocianie... okładziny nie istnieją, sprężynka się piłuje, stąd ten dźwięk, to ocieranie... wszystko jasne.Tylko co teraz... o rowerowym w Supraślu możemy jedynie pomarzyć, na dokładkę to hamulce hydrauliczne tarczowe, widzę to w czarnych barwach... Rozmawiamy chwilę i skrócimy trasę podjedziemy do Sokółki tam jest szansa na cokolwiek rowerowego. Wpadam, jednak na inny pomysł... jako że Karolina głównie używa tylnego hamulca, a przednie klocki są prawie nietknięte to... może by je zamienić? z przodu rozepchnąć zaciski i .... nie używać tego haulca... 10 minut później pierwszy test. zdecydowanie lepiej... Niemniej odpuszczamy sobie Królowy Most i Kruszyniany, może uda się je odwiedzić przy kolejnej wizycie w tej okolicy. Jako, że hamulec działa i to całkiem sprawnie to Karolina namawia mnie na podjechanie do Krynek a dopiero później do Sokółki. 

Supraśl - Kaplica Prawosławna pw. Św. Jerzego
Supraśl - Kaplica Prawosławna pw. Św. Jerzego © amiga
Kopna góra - Pomnik powstańców 1831
Kopna góra - Pomnik powstańców 1831 © amiga
Przed pomnikiem powstańców z 1831
Przed pomnikiem powstańców z 1831 © amiga
Morowy krzyż w okolicach Poczopka
Morowy krzyż w okolicach Poczopka © amiga
Silvarium - ogród leśny
Silvarium - ogród leśny © amiga

Droga... góra, dół, góra, dół przez zielony las.... tylko szkoda, że po drodze w zasadzie niczego nie ma, wypatrujemy nawet najzwyklejszego krzyżyka... jedyne 2 przerwy przy pomniku w okolicach Kopnej góry i przy Silvarium tuż przed Krynkami. Po głowie zaczyna mi chodzić jakiś obiad, w Krynkach jest gospoda, może tam? W centrum obiad kończy się na krótkim postoju przy sklepie, jakiś baton, coś do picia i objeżdżamy miasto, małe ale sporo ciekawych miejsc. Pod koniec postanawiamy podjechać pod dranicę Polsko-Białoruską. Tam pakujemy się pod zakaz łapie nas też foto-pułapka. Kilka minut później gdy wracamy zatrzymują nas pogranicznicy. Na szczęście są nastawieni pokojowo, raczej rozbawieni. Chwilę rozmawiamy, sprawdzają nas, zaskoczyło nas, że nie jesteśmy notowani, nikt nas nie poszukuje ;) Cóż... pora skierować się na Sokółkę. W między czasie jeszcze odwiedzamy Synagogę i pobliski cmentarz. Pewnie nieprędko będziemy tutaj po raz kolejny. 

Biblioteka publiczna Krynki
Biblioteka publiczna Krynki © amiga
Krynki - cerkiew pw. Narodzenia NMP
Krynki - cerkiew pw. Narodzenia NMP © amiga
Krynki - Synagoga Kaukaska
Krynki - Synagoga Kaukaska © amiga
Zbliżamy się do granicy państwa
Zbliżamy się do granicy państwa © amiga
Zasieli na granicy Unii Europejskiej
Zasieli na granicy Unii Europejskiej © amiga
Kaplica na cmentarzu w Krynkach
Kaplica na cmentarzu w Krynkach © amiga
Ładne kwiatki
Ładne kwiatki © amiga
Krynki - Prawosławna kaplica cmentarna
Krynki - Prawosławna kaplica cmentarna © amiga
Droga przed nami
Droga przed nami © amiga
Trochę z górki i trochę pod górkę
Trochę z górki i trochę pod górkę © amiga

Kolejny długi przelot, w Sokółce meldujemy się w okolicach 17, okazuje się, że w mieście są 2 sklepy rowerowe. Otwarte do... 17.. masakra. Udaje się dorwać jednego właściciela, chwila rozmowy i poszukiwanych przez nas klocków nie ma. Do właściciela drugiego sklepu dodzwaniamy się do domu, sytuacja podobna. Jeszcze zaczepia nas jakiś serwisant ze sklepu. Niestety efekt ten sam...  Jutro musimy pozmieniać plan... ale to jutro. 

Sokółka - cerkiew pw. Aleksandra Newskiego
Sokółka - cerkiew pw. Aleksandra Newskiego © amiga

Podjeżdżamy na kwaterę, zostawiamy bagaże, rozmawiamy z właścicielami, okazuje się, że organizują wycieczki rowerowe po okolicy :). Mamy sporo czasu, Karolina namawia na Bohoniki... to niedaleko, ale dojeżdżając do Sokółki odpuściliśmy je ze względu na sklepy rowerowe. Teraz nie ma już takiego parcia, wiemy, że dzisiaj więcej nie zrobimy z tym problemem. 


Kopalnia przed Bohonikami
Kopalnia przed Bohonikami © amiga
Bohoniki - tablica informacyjna
Bohoniki - tablica informacyjna © amiga

W Bohonikach odwiedzamy Meczet, okazuje się, że kobieta opiekująca się nim wpuszcza nas do środka, opowiada historię, zagaduje, zostawiamy tam kilka zł :) w podzięce...  I o ile w TV słyszy się jacy to niedobrzy są Islamiści, to tutaj wygląda to inaczej, wszyscy są nastawieni pokojowo, nikomu nikt nie narzuca niczego. Wiara w końcu jest indywidualna, nie powinno się jej narzucać, a walka w jej imię jest głupotą. Fanatycy zdarzają się niestety wszędzie, w każdej wierze, pod każdą szerokością geograficzną i to jest niebezpieczne. Tutaj Meczet traktuję jako ciekawostkę... pierwszy raz w życiu w czymś takim byłem, nie żałuję i z chęcią odwiedzę kolejne,  w Polsce jest niestety jeszcze tylko jeden. 

Meczet w Bohonikach
Meczet w Bohonikach © amiga
W Meczecie :) - jednym z 2 w Polsce
W Meczecie :) - jednym z 2 w Polsce © amiga
Na ścianach w Meczecie
Na ścianach w Meczecie © amiga
Skromnie, ale ciekawie
Skromnie, ale ciekawie © amiga

Wyjeżdżając z Bohoników odwiedzamy pobliski Mizar, podobno największy w Polsce. Kilka elementów zaskakuje, ale to zwyczaje, wiara itd... Inne to od wiary katolickiej, ale czy gorsze, czy lepsze? Pewnie ani jedno ani drugie. 

Mizar w Bohonikach
Mizar w Bohonikach © amiga
Największym istniejący mizar w Polsce - Bohoniki
Największym istniejący mizar w Polsce - Bohoniki © amiga
Groby w większości skierowane na wschód
Groby w większości skierowane na wschód © amiga

W Sokółce mamy jeszcze chwilę czasu więc troszkę zwiedzamy, kilka fot to tu, to tam. Tyle, że zaczyna się robić chłodno i ciemno. Szybkie zakupy w Biedronce i lecimy na kwaterę. 

Uwielbiam ten uśmiech
Uwielbiam ten uśmiech © amiga
Już zachodzi słoneczko
Już zachodzi słoneczko © amiga

Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Antoniego Padewskiego
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Antoniego Padewskiego © amiga
Sokółka -  Parafia pw. św. Antoniego Padewskiego
Sokółka - Parafia pw. św. Antoniego Padewskiego © amiga
Sokółka - brama przy kościele św. Antoniego Padewskiego
Sokółka - brama przy kościele św. Antoniego Padewskiego © amiga
kościół św. Antoniego Padewskiego w Sokółce
kościół św. Antoniego Padewskiego w Sokółce © amiga
Bociany szykują się do snu
Bociany szykują się do snu © amiga

Późna kolacja i omawiamy plany na jutro, te mocno zmieniamy. Plan na poranek to posiłkowanie się pociągiem. Dojedziemy do Białegostoku tam kupimy klocki, a później skierujemy się na zachód. Zresztą zobaczymy co wyjdzie...

To był długi, bardzo długi dzień.... wiele atrakcji, spory kawałek objechany, wiele miejsc zwiedzonych. Wycieczka zaplanowana jak zwykle przez Karolinę :) Dzięki :) Bez Ciebie to by nie wypaliło... Męczyły długie puste przeloty, zabijała temperatura, ale było fajnie i na dokładkę w wymarzonym towarzystwie  :)

Z Przysuchy do Szydłowca z Karoliną...

Wtorek, 1 maja 2018 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Dzień zaskakujący, wyjeżdżam z domu około 5 z lekkim hakiem. Kierunek Tomaszów Mazowiecki, wtem dostaję informację, może byśmy tak wpadli na godzinę do Szydłowca? ;)

Już z Karoliną jedziemy dalej do Przysuchy, tam będzie "baza". Przyznam się, że jestem lekko nieprzygotowany, bo pierwotna myśl to były północne rubieże Łódzkiego. Nie mam mapy, jednak Karolina dzieli się swoimi. Dzięki :)

Około 10 ruszamy rowerami, kierujemy się mocno na południe, pod wiatr, przynajmniej tak nam się wydaje. Postanawiamy raczej unikać terenu, chyba nie warto walczyć z nim. Tym bardziej, że dzień zapowiada się gorący... 
Pozostałości młyna w okolicach Przysuchy
Pozostałości młyna w okolicach Przysuchy © amiga
Mleczowe pole
Mleczowe pole © amiga
Palisada chroniąca prywatną posesję
Palisada chroniąca prywatną posesję © amiga
Pomnik w Ruskim Brodzie
Pomnik w Ruskim Brodzie © amiga
Pomnik przed Niekłaniem Wielkim
Pomnik przed Niekłaniem Wielkim © amiga
Po drodze uwieczniamy na cyfrowych kliszach wszystko co się da, jest tego całkiem sporo, co kilka km mijamy jakiś pomnik z okresu II wojny światowej. Nieco więcej czasu spędzamy w Niekłaniu Wielkim, z daleka widzimy pozostałości po hucie, dokładnie chodzi o wieżę. Ciekawe co w niej było pierwotnie. Niemniej jest na terenie zakładu bez opcji dostępu za to sprawia wrażenie całkiem niezłego stanu. Nieco dalej jest kościół na górce, zabytkowe zabudowania, młyn nieoznaczony na mapie.  
Pozostałości huty z 19 wieku w Niekłaniu Wielkim
Pozostałości huty z 19 wieku w Niekłaniu Wielkim © amiga
Parafia rzymskokatolicka św. Wawrzyńca w Niekłaniu Wielkim
Parafia rzymskokatolicka św. Wawrzyńca w Niekłaniu Wielkim © amiga
W Niekłaniu Wielkim
W Niekłaniu Wielkim © amiga
Stary młyn w Niekłaniu Wielkim
Stary młyn w Niekłaniu Wielkim © amiga
Karolina jak zwykle uśmiechnięta :)
Karolina jak zwykle uśmiechnięta :) © amiga
Za Niekłaniem Wielkim wjeżdżamy na teren rezerwatu "Skałki Piekło", nie liczę na wiele, jednak gdy jesteśmy na miejscu okazuje, się, że jest to całkiem spore, przypominają te które widzieliśmy na jurze... może tylko kolor inny :) To czego nie ma w tym miejscu w stosunku do skałek jurajskich to... śmieci. Jest czysto, turyści i miejscowi nie zostawiają śmieci. Tak chyba powinno być wszędzie. Na jurze normą jest to, że pod prawie każdym ciekawszym miejscem można natknąć się na butelki po piwie, jakieś puszki, czy plastikowe opakowania. 
W rezerwacie skałki Piekło pod Niekłaniem
W rezerwacie skałki Piekło pod Niekłaniem © amiga
Skałki Piekło pod Niekłaniem
Skałki Piekło pod Niekłaniem © amiga
Prawie jak na jurze
Prawie jak na jurze © amiga
Skałki... spore są
Skałki... spore są © amiga
Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga
Trafiliśmy do Piekła..., a może do Nieba?
Trafiliśmy do Piekła..., a może do Nieba? © amiga
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga
Teodorowi Zielińskiemu
Teodorowi Zielińskiemu © amiga
Wyjeżdżając z rezerwatu stajemy na poboczu w lekkim cieniu, wśród kwitnących mleczy :), pora na banana, pora na Grześka, pora się napić, chwilę odsapnąć. Omawiamy na szybko dalszą drogę, ta nie jest skomplikowana... jednak dopiero podczas jazdy okazuje się, że piłujemy kilka km pod górkę... tylko tego zjazdu coś nie widać... 
Mleczowa kraina
Mleczowa kraina © amiga
Kolejny pomnik na trasie
Kolejny pomnik na trasie © amiga
Okolice Huty koło Szydłowca
Okolice Huty koło Szydłowca © amiga
Dopiero w okolicach Huty mijamy szczyt, teraz rowerki mkną w dół, do centrum Szydłowca nie trzeba pedałować...  a w centrum... zastaje nas 14, pora coś zjeść. rozglądamy się i... jedyne co jest otwarte to kebabownia. Na rynku jest sporo więcej, zbliżają się dni Zygmuntowskie, niby budy rozstawione, niby jest sprzedaż, ale po diabła nam miś, czy precel... Wybieramy opcje talerz wołowiny i talerz kurczakowy... Jadałem co prawda lepiej, ale nie jest źle, za to porcje dla konia, mimo tego, że zamawialiśmy małe porcje. Z tak wypełnionymi brzuchami będzie się ciężko kręciło. 
Szydłowiec :)
Szydłowiec :) © amiga
Droga za nami
Droga za nami © amiga
Ratusz w Szydłowcu
Ratusz w Szydłowcu © amiga
Jest i czaszka
Jest i czaszka © amiga
Dzwonnica przy kościele w Szydłowcu
Dzwonnica przy kościele w Szydłowcu © amiga
Stare Graffiti
Stare Graffiti © amiga
Kaplica przy kościele, szkoda, że zamknięta
Kaplica przy kościele, szkoda, że zamknięta © amiga
Ratusz w Szydłowcu
Ratusz w Szydłowcu © amiga
Zamek i park w Szydłowcu
Zamek i park w Szydłowcu © amiga
Niesamowicie jest
Niesamowicie jest © amiga
Synagoga w Szydłowcu
Synagoga w Szydłowcu © amiga
Samo miasteczko zrobiło przyjemne wrażenie, czuć historię, widać ją, mało tego zabytki są odrestaurowane, jeszcze ten zamek otoczony fosą i parkiem :) Minęła dobra godzina gdy postanawiamy ruszyć w drogę powrotną, przez Chlewiska. Nazwa może nie zachęca, jednak wg mapy jest tam trochę atrakcji, szkoda tylko, że do pałacu nie na się normalnie podjechać, dostęp tylko dla gości, bądź po zapłaceniu 15 zł. Trochę to dużo za 5 min pobytu i max kilka zdjęć. Ktoś chyba przegiął. 
Chlewiska - parafia Św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Chlewiskach
Chlewiska - parafia Św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Chlewiskach © amiga
15 zł to chyba przesada
15 zł to chyba przesada © amiga
Pałac Odrowążów w Chlewiskach
Pałac Odrowążów w Chlewiskach © amiga
Korzystamy z okazji i robimy zakupu w sklepie, niby sieciówka, ale zrobiła na mnie paskudne wrażenie, w środku ciemno, sporo ludzi, idzie głównie alkohol, śmierdzi starym mięsem. Kupuję wodę, jakieś frogo i ewakuuję się... Do mety mamy około 25km, obstawiam, że zajmie nam to jakieś 2 godziny, bo jeszcze kilka atrakcji przed nami. Dworek Modrzewiowy, pałac w Borkowicach, stary spichlerz... 
Pomnik przy cmentarzu zamordowanych mieszkańców wsi Skłoby
Pomnik przy cmentarzu zamordowanych mieszkańców wsi Skłoby © amiga
Na cmentarzu zamordowanych mieszkańców wsi Skłoby
Na cmentarzu zamordowanych mieszkańców wsi Skłoby © amiga
Tablica informacyjna przy dworku modrzewiowym
Tablica informacyjna przy dworku modrzewiowym © amiga
Dworek Modrzewiowy w rzucowie
Dworek Modrzewiowy w rzucowie © amiga
Bociany, pierwsze które zobaczyliśmy
Bociany, pierwsze które zobaczyliśmy © amiga
Panorama okolic Borkowic
Panorama okolic Borkowic © amiga
Pałac w Borkowicach
Pałac w Borkowicach © amiga
Pałac od strony parku
Pałac od strony parku © amiga
Spichlerz w Borkowicach
Spichlerz w Borkowicach © amiga
Wiatr nie che coś specjalnie pomagać, mam wrażenie, że zmienił się lekko kierunek... są miejsca gdzie z górki rower nie jedzie, ale są też inne, teren jest mocno pofałdowany. Wkrótce meldujemy się w Przysusze, objeżdżamy centrum fotografujemy ile wlezie. Gdzieś po 17 w końcu pakujemy się i wracamy do Tomaszowa.
Ładna górka :)
Ładna górka :) © amiga
W Przysusze
W Przysusze © amiga
Oskar Kolberg - Przysucha
Oskar Kolberg - Przysucha © amiga
Synagoga w Przysusze
Synagoga w Przysusze © amiga
Sąd okręgowy - Przysucha
Sąd okręgowy - Przysucha © amiga
Muszka koncertowa w parku
Muszla koncertowa w parku © amiga
Niesamowicie Wybrawione
Niesamowicie Wybrawione © amiga

Po dotarciu do miasta Pazury, pora się przepakować, napić się kawy i... ruszyć w drogę do Katowic. Nastaje chwila pożegnania, mam nadzieję, że kolejna wycieczka już wkrótce... może 3 maja ;) Dzięki Karola za wszystko, za ten dzień, za zaplanowanie wycieczki, za zwroty akcji. Już nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu

Testowanie fragmentu trasy....

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · Komentarze(3)
Dziś niedziela, miałem nadzieję, że inaczej ten dzień będzie wyglądał... ale... trudno. Z rana jeszcze coś do zrobienia, czas uciekł. Wybiło południe... dopiero się uporałem. Ruszam po obiedzie, jest coś przed 14 gdy ruszam...  Początkowo myślę o Chudowie, ale... jadę na Gliwice ;)... Jest okazja by sprawdzić fragment trasy, do Zakopanego... 
Zaskakuje mnie coś dziwnego... zupełnie nie planowane burze. Od Rudy Śląskiej  w wielu miejscach jest mokro. niedawno lało... 

Dolina Jamny...
Dolina Jamny... © amiga
W lesie... jest pięknie, ale duszno
W lesie... jest pięknie, ale duszno © amiga
Niedawno przeszła tędy burza
Niedawno przeszła tędy burza © amiga
Docieram do Zabrza, część Gliwicką znam, tam nie powinno być problemów, za to interesuje mnie część Ornontowic, Orzesze i dalej aż do Kobióra... 
W Przyszowicach dopada mnie burza, chronię się w Kościele... 5 minut później wychodzi słońce, kilka zdjęć, banan, picie i mogę ruszać dalej. 
Wnętrze kościoła pw. św. Jana Nepomucena w Przyszowicach
Wnętrze kościoła pw. św. Jana Nepomucena w Przyszowicach © amiga
Przyszowice - drewniany spichlerz plebański z 1829 roku - szkoda, że nie ma w tej chwili tam dostępu
Przyszowice - drewniany spichlerz plebański z 1829 roku - szkoda, że nie ma w tej chwili tam dostępu © amiga
Pałac w Pszyszowicach
Pałac w Pszyszowicach © amiga
Przyszowice - stacja PKP
Przyszowice - stacja PKP © amiga
Co jakiś czas zatrzymuję się, kilka fot... sprawdzam mapę... i jadę dalej... kombinuję... kluczę to tu to tam... ale... z grubsza układa się wszystko nieźle... 
Ornontowice - Kościół pw. św. Michała Archanioła
Ornontowice - Kościół pw. św. Michała Archanioła © amiga
Miejsce postojowe
Miejsce postojowe © amiga
Kościół pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela
Kościół pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela © amiga
Przed Kobiórem fragment leśny, to dopiero 45 km... ale temperatura mnie zabija... czuję jak odparowuje ze mnie woda..., kolejny postój przy stawach... 
Tablica Informacyjna przy stawach w Kobiórze
Tablica Informacyjna przy stawach w Kobiórze © amiga
Pomnik w Kobiórze przy stawach
Pomnik w Kobiórze przy stawach © amiga
Nad stawami w Kobiórze
Nad stawami w Kobiórze © amiga
Pora zakręcić w kierunku domu..., wydaje się, że powinienem dotrzeć ma miejsce w 1.5 godziny... tylko ta temperatura... Zastanawiam się czy nie stanąć w knajpce w Żwakowie... jest jeszcze trochę drogi do tego miejsca, ale może warto się gdzieś zatrzymać, coś wypić? Kola... powinna postawić na nogi... 
Widok w kierunku Pszczyny
Widok w kierunku Pszczyny © amiga
W Kobiórze na stacji
W Kobiórze na stacji © amiga
Koń padł...
Koń padł... © amiga
Tyle, że w Żwakowie widzę kolejkę... do baru... to nie ma sensu, stracę masę czasu, cóż jadę dalej, ale wiem, że kolejny sklep jest dopiero na Podlesiu. Kieruję się przez lasy, jest wyraźnie chłodniej... jednak nie mam zupełnie siły... na dokładkę stuka łożysko w suporcie... W szaraku chyba zmieniałem go rok temu... więc ma prawo. Nawet nie pamiętam jaki mam wkręcony suport...  muszę w domu to sprawdzić...
Wieża obserwacyjna w lesie
Wieża obserwacyjna w lesie © amiga
Przymusowy postój
Przymusowy postój © amiga
Docierając w okolice domu podjeżdżam jeszcze na chwilę na myjnię... pora zedrzeć trochę błota z szaraka... 
Czyściutki  rowerek :)
Czyściutki rowerek :) © amiga
Pić się strasznie chce... w domu 2 litry wody mineralnej szybko znikają... Czuję zmęczenie, czuję opaleniznę... 

Do Goczałkowic

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · Komentarze(3)
Niedziela, dochodzi 10, jest około 15 stopni, pora gdzieś pojechać, wybór pada na Goczałkowice-Zdrój, o 12 otwierają tam niby komisy samochodowe, pora sprawdzić co tam ciekawego stoi. A przy okazji pojadę kawałek rowerem. 
Mam max 4-5 godzin czasu. Wiele i niewiele. Dużo bo na taką trasę starczy i to z lekkim zapasem, a mało... bo może go braknąć na zwiedzanie. Obieram najkrótszą trasę, na krechę przez Tychy, Kobiór,  wzdłuż wodociągu :) Głupio to zabrzmi ale jadę tam w tym roku po raz pierwszy. Ostatnie 2-3 tygodnie to dla mnie katastrofa... Choroba jeszcze trochę męczy, ale z każdym wyjazdem jest coraz lepiej, tyle, że powinienem unikać kontaktu z ludźmi. Oczywiście Goczałkowice-Zdrój to idealne miejsce na unikanie ich ;)

Początkowo jest trochę chłodno, ale jedzie się przyjemnie, za to czuję wiatr, wiem, że powrót będzie męczący, 40 km po wiatr, bądź z bocznym wiatrem jeżeli nic się nie zmieni w ciągu dnia. 
Droga na Paprocany
Droga na Paprocany © amiga
Widać już góry
Widać już góry © amiga
Mimo że trasa jest mało atrakcyjna pod kątem zwiedzania, jednak przyjemność z jazdy, z dala od samochodów robi swoje, dodatkowo sporo lasów i widoki na góry :) . Do Goczałkowic docieram w niezłym czasie, jestem nawet nieco za wcześnie, kręcę się po okolicy dobre 45 minut, co nieco pooglądałem i... teraz trzeba wrócić do domu. Czas mocno się skurczył... już wiem, że na 14 nie zdążę, ale przed 15 będę w domu... 
Kapliczka na ul Wiosennej w Goczałkowicach-Zdroju
Kapliczka na ul Wiosennej w Goczałkowicach-Zdroju © amiga
Goczałkowice Zdrój
Goczałkowice Zdrój © amiga
W tle Beskidy :)
W tle Beskidy :) © amiga
Ptasia wyspa
Ptasia wyspa © amiga
Kaplica Rzymskokatolicka Pw. św. Anny
Kaplica Rzymskokatolicka Pw. św. Anny © amiga
Tak jak się spodziewałem wiatr daje popalić :), dobrze, że domu zabrałem banany i 2l wody, szkoda jednak, że tak mało. Gnam na wariata, aż do Kobióra to droga którą mam nadzieję wykorzystamy z Darkiem za około miesiąc, w drodze do Zakopanego. Kilka elementów się zmieniło, ale na plus. Zaskoczyła mnie rowerówka od Goczałkowic do Pszczyny. Nie ma się do czego przyczepić... 
Mostek po remoncie
Mostek po remoncie © amiga

Od Kobióra droga zbliżona do tej porannej, z kilkoma drobnymi korektami. Na jednej ze stacji robię przerwę na kolę, czuję zmęczenie. Wiatr i palące słońce zrobiły swoje...  Do domu pozostało około 15 km. Staram się mocniej nacisnąć, ale... nie potrafię, a może nie chce mi się. 

Gdy dojeżdżam do domu, marzy mi się kąpiel :) i strasznie che mi się pić... 3l to chyba za mało...  
Jutro leje... tak więc rower ma wolne :)



Wycieczka z Karoliną od Częstochowy do Radomska

Niedziela, 5 listopada 2017 · Komentarze(3)
Uczestnicy

Dawno nie jeździłem na rowerze, minęło dobre 5 dni... Cały ten tydzień to było wariactwo... Wczoraj w sobotę niespecjalnie miałem jak się wyrwać, ale za to niedziela.... będzie dla nas ;)

Wyjeżdżam z Katowic coś koło 7:00, kierunek Częstochowa. Drogi mi się specjalnie nie dłuży, mam co robić. Czas zleciał. Wysiadam w Częstochowie i mam chwilę czasu, by się ogarnąć. Kilka minut później dociera Karolina. To ona wpadła na pomysł tej wycieczki. Ze względu na krótki czas jaki mamy trasa nie wydaje się ambitna. w linii prostej około 40 km. Ale oczywiście my nie jeździmy w linii prostej ;) to nie dojazd do pracy... Jest dzień wolny, który trzeba wykorzystać. Jesień już w pełni, słońce już nie grzeje tak bardzo. Zapowiedzi kończą się na około 15 stopniach. Zmrok zapada około 16... Tak więc wybrany dystans jest dostosowany do warunków i tego co chcemy zobaczyć :)

Stoi przy stacji Lokomotywa
Stoi przy stacji Lokomotywa © amiga

Wyjazd z Częstochowy, to problem... szczególnie jak się zna tylko główne drogi, z mapy wynika, że najlepsza dla nas opcja to kierunek na Mstów, gdzieś w połowie odbijemy na północ. Zaskakują góreczki, w sumie powinniśmy o tym wiedzieć, w końcu to jeszcze Jura.W krótkim czasie jesteśmy rozgrzani... tyle, że nie ma co ryzykować i zdejmować z siebie kurtki. Chłodny wiatr daje o sobie znać. Tyle, że w słońcu jest bardzo przyjemnie, ciepło... a wysiłek robi swoje :)
Podziwiamy krajobrazy, pejzaże... Zatrzymujemy się co jakiś czas by zrobić kilka zdjęć. By coś z tej wycieczki zostało na dłużej... 
Szukamy starego cmentarza, czy raczej mogiły, nie udaje jej się znaleźć, być może jest zniszczona, zdewastowana, a może po prosty pokryły ją opadające kolorowe liście. Nie ma większego sensu długo sterczeć w jednym miejscu, w końcu to nie zawody na orientację ;) A to w końcu początek naszej wycieczki ;), będą inne "atrakcje". 
Warta w okolicach Mirowa
Warta w okolicach Mirowa © amiga

W okolicach Kościelca przejeżdżamy tuż przy pasie lotniska sportowego, w zasadzie zaliczyliśmy nawet kawałek pasa startowego. W oddali było widać startujące samoloty, na pasie stały szybowce, czekające na swoją kolej... Może kiedyś... w innych okolicznościach też wzbijemy się w niebo.... ;) T Kościelcu wg mapy powinien być dworek, może pałac, trochę krążmy, ale nic prócz bunkrów nie rzuca nam się w oczy. 
Lotnisko sportowe w okolicach Kościelca
Lotnisko sportowe w okolicach Kościelca © amiga
A jednak są bunkry
A jednak są bunkry © amiga
Uśmiech z jej twarzy nigdy nie schodzi :)
Uśmiech z jej twarzy nigdy nie schodzi :) © amiga
Kierunek Borowno, gdzie bezbłędnie podjeżdżamy pod pałac, jest na terenie prywatnym, ale z daleka można go sfotografować, mam nadzieję, że właściciel nie będzie miał nic przeciwko ;) Zresztą czy to ma teraz znaczenie? 
Przy kościele pochylamy się nad mapami, szkoda by było odpuścić pałac w Nieznanicach... jest trochę nie pod drodze, ale lepiej teraz nadłożyć te kilka km, niż kiedyś tam specjalnie tutaj jechać tylko dla tego zabytku. Zbliża się też południe, może po pora na jakiś obiad? W pałacu jest hotel, a jak jest hotel to musi być restauracja, może się tam zatrzymamy?  
Wjeżdżamy do Boronowa
Wjeżdżamy do Boronowa © amiga
Pałac w Borownie
Pałac w Borownie © amiga
Kościół św. Wawrzyńca w Borownie
Kościół św. Wawrzyńca w Borownie © amiga
Jeszcze kilka zdjęć :)
Jeszcze kilka zdjęć :) © amiga
Stary młyn... przynajmniej tak to wygląda
Stary młyn... przynajmniej tak to wygląda © amiga

Sam pałac prezentuje się nieźle, jednak nie zachęca do skorzystania z restauracji, w sumie obydwoje dochodzimy do wniosku, że zjemy po batonie, popijemy i ruszamy dalej. Być może w pobliskiej Kruszynie coś będzie? Miejscowość wydaje się większa. Na miejscu jednak jest gorzej niż mogliśmy przypuszcza. Pałac zaniedbany, za zasiekami, bez dostępu... Straszna szkoda. Rozglądamy się za czymś w stylu knajpka, kebab, cokolwiek.... nie ma nic... Ale a mapy wynika, że pobliskim Wikłowie jest stacja a tuż przy znajduje się również Hotel. 
Pałac w Nieznanicach
Pałac w Nieznanicach © amiga
Nieznanicki pałac ;)
Nieznanicki pałac ;) © amiga
Gdzieś tam z tyłu jest pałac w Kruszynie, niestety zdjęcie zza zasieków
Gdzieś tam z tyłu jest pałac w Kruszynie, niestety zdjęcie zza zasieków © amiga

Gdy docieramy na miejsce okazuje się, że Hotelu nie ma, może nico dalej, ale jedynką nie będziemy się poruszać, to dla samobójców. Pozostaje nam się zadowolić Orlenem. Hot-Dog + kawa dają radę... A 10 minut przerwy dobrze nam robi :) Do Radomska coraz bliżej, będziemy jechać przez Szczepocice Rządowe. Kilka razy miałem okazję tutaj być, a to BikeOrient, a to jakiś powrót z wojaży... Miejscowość nieszczególna. Na mapie zaznaczony jest jednak młyn... Niestety nie udaje nam się go odnaleźć... trudno. Wkrótce jesteśmy już w Radomsku. Te miasto znam... głównie z okna pociągu. Z poziomu roweru wydaje się, że to nic szczególnego. Ot miasto w którym niewiele się dzieje. Za to zachwyca nas park świętojański.... 
Park Świętojański w Radomsku
Park Świętojański w Radomsku © amiga
U - a - ha - rowery dwa, U - a - ha - górale
U - a - ha - rowery dwa, U - a - ha - górale © amiga

Kilka minut rozmowy i decydujemy się podjechać w pierwszej kolejności na dworzec PKP, obsługa w kasie.... masakra... 10 minut trwało zanim udało się kupić bilet do Piotrkowa. Pani wydawała jakieś karteczki na rowery, bilet do kupienia u Konduktora... Zresztą rano w Kolejach Śląskich kupno biletu zajęło mi dobre 5 minut... co jest rekordem... Zawsze było do 30-40s. Coś się musiało zmienić. 
Spoglądamy na zegarki.... Zdążymy jeszcze przejechać kilka km do następnej stacji. Ruszamy... Lądujemy w Dobryszycach. Pociąg do Piotrkowa przyjeżdża o czasie... Uff udało się.... Jako, że mam sporo czasu bo kierunek na Częstochowę jest jakoś słabo obsadzony, to pakuję się wraz z Posterunkową ;) do pociągu na Piotrków... Cóż przynajmniej nie będę marzł, a będzie trochę czasu by porozmawiać... :)

W Piotrkowie, musimy się pożegnać, Karolina jedzie do domu, a ja... wsiadam do kolejnego pociągu tym razem do Częstochowy :)... 
Szybka przesiadka i już kolejami Śląskimi docieram do Katowic... 

Na dworcu PKP w Częstochowie
Na dworcu PKP w Częstochowie © amiga

Dzień był długi i intensywny, kto wie kiedy pogoda pozwoli na kolejny wjazd, czy raczej na wycieczkę rowerową... 
Dziś wszystko się udało....

Dzięki Karolin za pomysł, za zaproszenie na wycieczkę, za towarzystwo... i czekam na więcej takich wypadów... 

Śladami Hubala w doborowym towarzystwie :)

Niedziela, 10 września 2017 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Ten dzień zapowiadał się nijak... Jeszcze dzień wcześniej myślałem, że spędzę go w pracy... Jednak udało się... dzień mogę wykorzystać tak jak chcę. W sobotę skręcam sobie kostkę, zaliczam urodziny i o 3:00 w niedzielę mogę się obudzić i przygotować do wyjazdu. 

Około 4:30 wsiadam do pociągu, po drodze kilka razy ucinam komara ;) 

Trochę po 7 wysiadam w Moszczenicy... Teraz pozostało dojechać do Tomaszowa rowerem. Dostaję informację, że Karolina wyjedzie mi na spotkanie. Powinniśmy się spotkać w okolicach Wolborza. 

W pociągu
W pociągu © amiga

Jako, że przed wyjazdem niewiele jadłem, czuję, że czegoś mi brak, na szczęście w Moszczenicy jest odpowiedni sklep :), Nieźle zaopatrzony, są także Hot-Dogi z których korzystam :) Po krótkim posiłku jadę na w kierunku Wolborza, jest zadziwiająco ciepło, staję jeszcze raz, pozbywam się jednej warstwy, jadę na krótko :). W Wolborzu szybka fota i kieruję się na Chorzęcin gdzie z daleka widzę lecącego Czarnego Bociana :). Witamy się i ustalamy szybki plan dojazdu na miejsce zbiórki z pozostałymi uczestnikami wycieczki :) 

Kościół św. Mikołaja w Wolborzu
Kościół św. Mikołaja w Wolborzu © amiga

Mam ze sobą najlepszego przewodnika po Tomaszowskiej ziemi więc nie muszę zaglądać na mapę, wiem, że dojedziemy na miejsce, na czas.... Trasa miejscami jest mi znajoma, ale... są odcinki gdzie nie mam pojęcia gdzie jestem ;). Zaskakuje mnie miejsce w którym wjeżdżamy do Tomaszowa, zresztą sama droga przez Tomaszów również zaskakuje. Jedziemy "obwodnicą", ruch na drogach jest tu sporo mniejszy, nie ma świateł i innych spowalniaczy :). Wkrótce docieramy w okolice Skansenu...

Andrzej i Mariusz już na nas czekaną  :) Chwila powitania i... pora zapoznać się z trasą nakreśloną przez Karolinę :)
Zaskakuje ilość szutrów, szlaków leśnych, cisza i spokój panujący tutaj. Długi przelot w kierunku Poświętnego przez Wąwał, Jeleń (gdzie zaskakuje nas ilość żołnierzy. Wyglądają jak leśni od Macierewicza, tyle, że wyposażeni się w kulki z farbą... ), Sługowice, Brzustów, Dębę. Tam zaczyna się Ścieżka Edukacyjno-Historyczna  "Śladami Oddziału Majora Hubala" na którym nam zależało. Do Poświętnego poruszamy się właśni nim zatrzymując się przy ciekawych miejscach. 

Krótka przerwa na szlaku
Krótka przerwa na szlaku © amiga
Może będą grzyby?
Może będą grzyby? © amiga
Początek szlaku Hubala
Początek szlaku Hubala © amiga

Chyba najbardziej wyróżnione jest miejsce Hubalowej WigiliiHubalowej Wigilii, stajemy tam na nieco dłuższy popas, najwyższa pora coś zjeść, czegoś się napić, troszkę odpocząć :) Spoglądamy na zegarki, dojechaliśmy w niezłym czasie... Po kilkunastu minutach ruszamy do Poświętnego. 

Miejsce gdzie stała leśniczówka Bielawy
Miejsce gdzie stała leśniczówka Bielawy © amiga
Jest gdzie przysiąść
Jest gdzie przysiąść © amiga
Przy historycznym miejscu
Przy historycznym miejscu © amiga
Dookoła miejsca na ognisko
Dookoła miejsca na ognisko © amiga

O wejściu na teren kościoła nie ma mowy, trwa nabożeństwo, troszkę szkoda, ale cóż... nieco dalej zaskakuje tablica informacyjna ze szlaku "Filmowego Łódzkiego" z którego dowiadujemy się ile filmów było kręcone w tym miejscu  m.in. "Jak rozpętałem II Wojnę Światową" :). W zasadzie każdy tytuł zaskakuje, bo jak gdzie... czemu nie rozpoznaliśmy tych kadrów... ;) Kino, film.... rządzą się jednak swoimi prawami. Na pewne rzeczy nie zwraca się uwagi, a czasami nie są tak opczywiste... Dopiero gdy ktoś pokaże nam je palcem... 

Na szlaku filmowym w Poświętnym

Na szlaku filmowym w Poświętnym © amiga
Poświętne - Parafia rzymskokatolicka św. Filipa Neri i św. Jana Chrzciciela
Poświętne - Parafia rzymskokatolicka św. Filipa Neri i św. Jana Chrzciciela © amiga


Cóż... żegnamy się z Poświętnem i ruszamy dalej, w kierunku Inowłodza ale wcześniej jest Szaniec "Hubala"
Okazuje się, że w rowerze Karoliny zerwała się linka blokady amortyzatora, dzięki temu mamy kolejny nieco dłuższy postój. Po inwentaryzacji plecaka, okazuje się, że mam odpowiednią linkę, ale nie mam odpowiedniego Imbusa, w moim "multi-toolu" producent nie przewidział tak małego rozmiaru. Na szczęście Mariusz ma :), po 5 minutach rower jest sprawny i możemy jechać dalej ;)

Szaniec Hubala
Szaniec Hubala © amiga
Przy Szańcu Hubala
Przy Szańcu Hubala © amiga

Docieramy do Fryszerki gdzie zatrzymujemy się w Starym Młynie w którym znajduje się smażalnia ryb. Kupujemy to co jest świeże, Pstrągi :) z własnej hodowli... Porcje są olbrzymie. Gdy płacimy za ryby, zastanawiamy się po co ktoś przyjeżdża tutaj by kupić Pangę? Nie dość, że to nie nasza ryba, to na dokładkę mrożona, dostarczana z.... diabli wiedzą skąd... Sens przyjeżdżania do tego miejsca po coś takiego to moim zdaniem pomyłka. W knajpce minęła nam godzinka ;) 

A może rybkę?
A może rybkę? © amiga
W starym młynie
W starym młynie © amiga
Pychota :)
Pychota :) © amiga
W końcu wsiadamy na rowery, nieco dalej odwiedzamy jeszcze jeden drewniany młyn, i kierujemy się do Inowłodza, gdzie podjeżdżamy do sklepu, pora na uzupełnienie zapasów :)
Jako że w pobliżu są jeszcze 2 interesujące nas miejsca to również i tam podjeżdżamy. To Cmentarz Żydowski a raczej to co z niego zostało oraz Cmentarz z I wojny światowej. 
Kolejny stary młyn :)
Kolejny stary młyn :) © amiga
Macewy na starym cmentarzy w okolicach Inowłodza
Macewy na starym cmentarzy w okolicach Inowłodza © amiga
Droga na stary cmentarz wojskowy w okolicach Inowłodza
Droga na stary cmentarz wojskowy w okolicach Inowłodza © amiga

Czas niestety płynie bardzo szybko, tak więc decydujemy się, na szybszy ale gorszy wariant szosowy po drodze 48. Na szczęście jest niedziela, ruch sporo mniejszy, nie ma tirów.... Gnamy w kierunku Tomaszowa i dalej na Skrzynki by podjechać do wysadzonych bunkrów. Trochę zajmuje nam odszukanie ich, drzewa skutecznie je maskują ;)

Same bunkry trochę zaskakują, informacji na necie jest niewiele, coś znajduje się tutaj: Łódź i okolice. Dla miłośników militariów - pamiątki po I i II wojnie światowej.

Fragment pozwolę sobie zacytować :)

Skrzynki. Tajemnicze bunkry

W lesie pod Skrzynkami, w pobliżu linii kolejowej zachowała się grupa tajemniczych bunkrów. Stoją na podmokłym terenie, także trudno do nich dotrzeć podczas mokrej wiosny. Kompleks składa się z czterech bunkrów typy Regelbau 102v i kilku niewielkich betonowych fragmentów, dobrze widocznych jedynie zimą. Bunkry 102v mogły łącznie pomieścić kilkudziesięciu żołnierzy piechoty. Składały się z komory oraz otworu strzelniczego na wysokości wejścia. Nie miały żadnego uzbrojenia, były jedynie zabezpieczeniem dla żołnierzy. Tym bardziej dziwi fakt postawienia schronów w lesie, dość daleko od dowództwa "Oberost" w Spale i okolicznych bunkrów linii Pilicy. Tak niewielka ilość żołnierzy nie mogła w żadnym wypadku przeciwstawić się naporowi wojsk radzieckich. Po wojnie wszystkie bunkry zostały wysadzone w powietrze, jak głosi wieść, przez pracowników Niewiadowa testujących materiały wybuchowe. Jeden schron zachował się jednak w przyzwoitym stanie i można wejść do środka.
Pozostały tylko ruiny
Pozostały tylko ruiny © amiga
Bunkry w okolicach Skrzynek
Bunkry w okolicach Skrzynek © amiga
Pomimo tego, że zniszczone, to robią wrażanie
Pomimo tego, że zniszczone, to robią wrażanie © amiga
Grzyby mają się dobrze
Grzyby mają się dobrze © amiga

Zbliża się 17, pora wrócić pod Skansen, gnamy na złamanie karku, najkrótszą drogą, stajemy na chwilę przy zabytkowym młynie w Komorowie, to... nasz ostatni punkt dzisiaj. Kilkanaście minut później meldujemy się na parkingu przy "Skansenie Rzeki Pilicy". Pakujemy rowery do samochodów. Mariusz zaoferował chęć podwiezienia mnie do Koluszek :) - dzięki... 

Przy młynie w Komorowie
Przy młynie w Komorowie © amiga
Młyn w Komorowie
Młyn w Komorowie © amiga

Wkrótce żegnamy się z Uroczą Karoliną. Dzięki za ten dzień, za wycieczkę.

Andrzej rusza pierwszy, my z Mariuszem chwilę później... to Był dobrze spędzony dzień, w miłym towarzystwie. Dobrze jest się spotkać w nieco większej grupie od czasu do czasu... Prognozy pogody na niedzielę przez długi czas wieściły ulewy, jednak dzień okazał się ciepły, przyjemny... zresztą jak zawsze w Tomaszowie :)

Uśmiechnięta Karolina :)
Uśmiechnięta Karolina :) © amiga

Opis Karoliny

Opis Mariusza


Ps. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wspólnie spędzony dzień :)