Wpisy archiwalne w kategorii

tam i z powrotem

Dystans całkowity:23118.73 km (w terenie 6486.68 km; 28.06%)
Czas w ruchu:1325:59
Średnia prędkość:17.44 km/h
Maksymalna prędkość:67.50 km/h
Suma podjazdów:128130 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:147 (79 %)
Suma kalorii:971214 kcal
Liczba aktywności:427
Średnio na aktywność:54.14 km i 3h 06m
Więcej statystyk

.. Lanie w mordę ...

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · Komentarze(10)
Piątek

Po powrocie z pracy miałem około godzinę czasu aby się przygotować do wyjazdu. Od jakiegoś czasu szykował się wyjazd na "RAJD Remontowy" w Dąbrowie Górniczej. Zapowiedziało się całkiem ciekawe spotkanie Bikestats-owiczów.
Gdy dobiłem na miejsce spotkania około 21:00 okazało się, że …. jestem pierwszy.
Nieco później pojawiła się silna ekipa z Helenki (Anetka, DJK71, WRK97, Igor03), niestety Herszt "Bandy Łysego", musiał wracać z powodu: gdyż/ponieważ.
Zajęliśmy się więc tym czym potrafimy najlepiej - laniem w mordę - poleciało kilka beerów (Ci co nie pili i tak odpadli wcześniej) na łebka w trakcie gdy w Dixit-a. Chyba też trochę za dużo obiecałem po n-tej butelce, ale o tym będzie dalej. Mocno zmęczeni trudami pierwszego dnia usnęliśmy.

Sobota

Pobudka wcześnie o "6:00" (a może 9:00 ? Bolała mnie głową, chyba zbyt mocno "zlałem sobie mordę", ale trochę znieczulacza rozwiązało problem), udało nam się pozbierać, więc przygotowania do RR ruszyły z kopyta. Na całego RR rozkręcił się około południa gdy dotarła reszta zaprzyjaźnionych Bikestats-owiczów (Ewcia0706,Alistar). Wszystko szło jak z płatka, więc wieczorem przed Ogniskiem Integracyjnym udało nam się przywrócić Pałacowi pierwotny wygląd.
Remont ośrodka w Dąbrowie Górniczej © amiga

Na dzień następny pozostały drobiazgi, więc "zabawom" ogniskowym nie było końca - ponownie najlepiej nam szło "lanie w mordę" i gra w DixiIt-a.
Ogniska już dogasa .. © amiga

W między czasie zaczęła krystalizować się moja obietnica z dnia poprzedniego. Jednak ostateczne potwierdzenie nastąpiło dopiero w Niedzielę.

Niedziela

Pobudka późno, w końcu to dzień wolny - święto. Telefon łaskawie odegrał pobudkę o 7:00. Jako, że pierwotnie mój plan obejmował wyjazd ok 10:00, to zajęliśmy się moją obietnicą - wyjazdem na Rajd na Orientację - w zasadzie na dezorientację w zastępstwie brakującego uczestnika RR. Dobrze że drugie pół Temu ma spore doświadczenie z mapami. Gdybym pojechał sam to reszta uczestników w/w musiała by mnie szukać gdzieś na bagnach.
Pozostał jeszcze jeden mały problem, trzeba było wypełnić zgłoszenie i podać nazwę Teamu. Postanowiliśmy nadać nazwę nawiązującą do wielkiego Teamu Kolarzy Górskich, wybór padł na: Węgierskie Peryferia.
Jakoś tak nam rano szybko zleciał czas i zostałem na kilka godzin aby rozwiązać problemy natury logistycznej przy odbudowie szafy. ;)
Po 15:00 nastąpiło krótkie pożegnanie i pojechałem w drogę powrotną. Wpierw do Ząbkowic, później pociągiem do City i dalej już rowerem do Ochojca.

"Jaaak pięknie" (najczęściej słyszany przeze mnie zwrot w ciągu RR) się urządziłem ;) – chyba rzucę picie, później muszę się wywiązywać z obietnic. Ech żebym to ja zawsze pamiętał co obiecałem. W każdym bądź razie czekam z utęsknieniem na kolejne RR ;P i pozdrawiam wszystkich uczestników.

Nasza wesoła Kompanija © amiga

do Lędzin

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · Komentarze(9)
Kolejny raz udało mi się w weekend wygospodarować trochę czasu na wypad rowerowy. Wyjazd ok 14:15. Miałem czas do 17:00. Później niestety byłem już umówiony. Więc ... wsiadałem na rower i pojechałem w kierunku Lędzin, tam odbiłem na Czułów i Tychy po czym wróciłem przez Podlesie :). Przy okazji bawiłem się kamerką kodaka. Jeden z odcinków wrzóciłem na youtube.pl. Oryginał wygląda sporo lepiej, a na youtubie widzę że przepakowali filmik i jakość jest jaka jest :(

Po pieczywo ...

Sobota, 20 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Z rana krótki wypad do piekarni. Może jest to idiotyczne, bo sklep z pieczywem mam 50m do drzwi budynku ale jakoś mam słabość do chleba z piekarni Kuczera w Ochojcu. Rano pozbierałem się i w drogę. Niestety Zygfryd został w domu - pedałów njet, odkurzyłem "stary" rower i w drogę.
Po powrocie i śniadaniu kolejny wyjazd, tym razem nierowerowy, do centrum Katowic po pedały. Kupiłem Shimano PD-M520. Na 2-3 tygodnie pobytu Cranków w serwisie muszą wystarczyć.

Testowanie nowych pedałów ...

Sobota, 20 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Późnym popołudniem krótki wyjazd. W końcu musiałem sprawdzić nowe pedały Shimano PD-M520. Plan jest taki że wrócę do moich Cranków gdy wrócą z serwisu, a to pewnie potrwa. Nie wyobrażam sobie wyłączenia się, na okres serwisowania, z jazdy na rowerze, stąd decyzja o zakupie innych pedałów. Pierwsze wrażenia są takie, że nie czuję większych różnic między jednym sysytemem, a drugim. Precyzyjniej trzeba jednak ustawiać bloki w SPD i to była jedyna regulacja w trasie. Wcześniej w domu popuściłęm też śruby sprężyn. Tak aby wypięcie było "podobne" do Cranków. Przejechałem się kawałek po okolicy. Tzn Ochojec->Murcki->Giszowiec->Muchowiec->3 Stawy->Muchowiec->Ochojec.
Staw Barbara © amiga

Jura ...

Niedziela, 14 sierpnia 2011 · Komentarze(9)
Pobudka nieco później niż wczoraj. W końcu jest niedziela i można pospać do 6:00 :). Pamiętając wczorajszy brak czasu zbieram się dość szybko, dzięki czemu mam sporo czasu do przyjazdu pociągu. Na dworcu w Katowicach jestem 30 minut przed czasem. Zdzwaniamy się z Darkiem siedzącym już w pociągu. Po odczekaniu kilkudziesięciu minut skład wjeżdża na peron i mogę "wsiąść do pociągu". Jedziemy do Dąbrowy Górniczej - Ząbkowic, zajmuje nam to ok 25 min. pociągiem, później już rowerowo jedziemy z wizytą do Kosmy100. Tradycyjnie wbijamy się na śniadanie :) i witamy się z Alistar i Wojtkiem i dziećmi. Po około godzinie wyruszamy na jurę, bo po to tu przyjechaliśmy. Reszta bikestatowiczów ma na ten dzień inne plany więc ponownie jedziemy jedynie we dwójkę.
Pierwszy przystanek na trasie to pustynia Błędowska. Byłem to około roku temu, tyle, że bez aparatu i musiałem posiłkować się telefonem komórkowym. Dzisiaj jestem lepiej przygotowany.
Pustynia błędowska © amiga


W okolicach Rodaków wjeżdżamy w teren. Jest ciężko przez kilka km pod górę po kamieniach, ale jakoś lądujemy na szczycie i .. odpoczywamy. Jednak było to tylko preludium tego co czekało nas dalej.

zapowiedź problemów © amiga


A ... dalej czekał nas m.inn stromy zjazd po piachu,

Piaszczysty zjazd ... © amiga


zakończony strumykiem. W połowie zjazdu piasek skutecznie jednak nas zablokował, więc nie było szans na kąpiel w strumyku :)

Strumyk na końcu zjazdu © amiga


Kolejne kilka km to droga głównie pod górę i po piachu. Wykończony jakoś jednak daję radę. Przy okazji dowiedziałem się do czego służy najmniejsza koronka na korbie. Do dzisiaj była nieużywana.

W końcu dojeżdżamy do Żelazka i obok kapliczki robimy kolejny krótki odpoczynek. Przeglądamy mapy, w zasadzie Darek je przygląda, ja mam dość, przez telefon konsultujemy się z Kosmą odnośnie dalszej drogi i ... ruszamy dalej.

Kaplica pod wezwaniem św. Izydora w Żelazku © amiga


Dojeżdżamy do Ryczowa. Już z daleka widać było skałę, jak się później okazało, była to średniowieczna strażnica królewska.

Średniowieczna strażnica królewska Ryczów © amiga

Średniowieczna strażnica królewska Ryczów 2 © amiga

Średniowieczna strażnica królewska Ryczów z bliska © amiga


Jedziemy dalej kierując się na podzamcze, w końcu będąc w okolicach Ogrodzieńca grzechem byłoby nie odwiedzić tego zamku. Widać go już było z daleka ...

Zbliżamy się do podzamcza © amiga


Zamek ogrodzieniecki © amiga


Zamek Ogrodzieniec cd © amiga


Niestety już na miejscu trafiliśmy na wielkie tłumy turystów chcących zwiedzić zamek. Odpuszczamy więc wejście na teren zamku i jedziemy dalej, w kierunku góry birów.

Góra birów widok spod zamku w ogrodzieńcu © amiga


Na miejscy beerów nie było, za to po ścianach chodziły wielkie pająki,

Wielki pająk © amiga


wspinaczka © amiga


więc jedziemy dalej w kierunku Zawiercia podziwiając okoliczne widoki.

Słoneczniki © amiga


Robimy w okolicy niewielkie kółeczko i wracamy do Ogrodzieńca.

Materiały budowlane w ogrodzieńcu © amiga


Kierujemy się na Józefów a później po minięciu stawików skręcamy w kierunku Ruin Prochowni.

Ruiny prochowni w okolicach ogrodzieńca © amiga


Ruiny prochowni w okolicach ogrodzieńca 2 © amiga


Plan zakładał jeszcze wjazd na górę Chełm, ale szlak nam się urwał gdzieś w lesie, więc musieliśmy się wrócić i oczywiście zmodyfikować listę celów podróży. W zasadzie to zaczęliśmy wracać do Dąbrowy Górniczej.

W pobliżu Mitręgi, mała awaria. Darkowi zerwał się łańcuch na zjeździe przy prędkości powyżej 30km/h. Pechowo wpadł pod tylnie koło i się tam zablokował. Oj działo się ...
Udało nam się jednak jakoś szczęśliwie zatrzymać przy wjeździe na biwak leśny w Mitrędze. Trochę zabawy ze skuwaczem i możemy ruszać dalej. Tym razem bez szaleństw.

Biwak leśny - jaja © amiga


Zaliczamy jednak pobliskie skałki

mam zasięg © amiga


Widok ze skałek w kierunku dąbrowy Górniczej © amiga


Ostatnie spojrzenie na jurę © amiga


i żegnamy się z jurą. Pięknie było, momentami ciężko, momentami groźnie. Piachu długo nie zapomnę, ale wrócę tutaj, lepiej przygotowany, bo ... teraz wiem czego oczekiwać po tym terenie. :)

Na zakończenie pięknego dnia odwiedzamy ponownie Kosmę, i ok 20:00 ruszamy do Ząbkowic a dalej już pociągiem, ja do Katowic, a Darek do Zabrza.

Helenka ...

Sobota, 13 sierpnia 2011 · Komentarze(1)
Jest sobota, wcześnie rano, słyszę dźwięk budzika ... trzeba wstać. Chwilę później przypominam sobie, że jestem umówiony. Zaczynam się zbierać, idzie to wolno. Przyspieszenie następuje w w chwili gdy uświadamiam sobie, że mój pociąg odjeżdża za ok 35 min, a do dworca mam 6.5km.
W końcu udało się wyjechać. Mam 20 min aby znaleźć się na peronie. Powinno starczyć. Jadę, pędzę ... i stoję na światłach na kilku skrzyżowaniach. Wpadam na dworzec i ... mogę pokiwać odjeżdżającemu pociągowi. Shit.
Plan był prosty dojechać do Tarnowskich Gór i "zjechać" na Helenkę. Na szczęście chwilę później wjeżdża pociąg do Gliwic. Wsiadam i jadę do Zabrza, w końcu jak nie z jednej, to z drugiej strony dojadę na miejsce spotkania.
Wysiadam w Zabrzu i jadę przez Rokitnicę, dojeżdżam na Helenkę i .... trafiam na śniadanie. Jest dobrze, jestem przed czasem i na dokładkę mogę uzupełnić "zapasy energii" przed dalszą podróżą.
Na miejscu spotykam Kosmę100, Alistar z rodziną i lekko zdekompletowaną rodzinę DJK71. Chwilę rozmawiamy i z Darkiem ruszamy pojeździć po okolicy, niestety reszta bikestatowiczów ma inne plany, trudno może następnym razem.

Po okolicy oprowadza Darek, nieczęsto zapuszczam się tu zapuszczam, na dokładkę jeżeli już to z buta lub komunikacją miejską.
Kilkaset metrów dalej pierwszy podjazd i .. mam problem, rower stanął mi dęba, oj niedobrze się zaczyna.
Jedziemy przez Miechowice i tutaj lekki szok. Ruiny Ruiny pałacu Thiele-Wincklerów. Budowla robi na mnie wrażenie, szkoda, że stoi zapomniania i niewykorzystana. :(
Ruiny pałacu Thiele-Wincklerów w Miechowicach © amiga


Chwilę później wjeżdżamy do Rezerwatu Segiet, piękny las, przypomina mi okolice lasu Murckowskiego, tyle, że tu jest bardziej pod górkę :). Następnie wjeżdżamy do DSD, fajne miejsce, jeżeli ktoś ma ochotę na aktywny wypoczynek to to miejsce czeka

Dolomity Sportowa Dolina (DSD) © amiga


Darek z przyjacielem :) © amiga


Zatrzymujemy się jeszcze kilka razy podziwiając widoki

Ciężko będzie zjechać ... © amiga


zresztą nie jedyne na dzisiejszej trasie wycieczki.
Wjeżdżamy na Red Rock - hałdę popłuczkową w okolicach Tarnowskich Gór. Rozciąga się przed nami piękna panorama

Red Rock w Tarnowskich Górach © amiga


i możliwość zjazdu, jednak jakoś nie mam odwagi zjechać, to chyba wewnętrzna blokada, chyba się starzeję. :(

Ruszamy dalej i zatrzymujemy się dopiero koło kościoła w Nakle Śląskim. Ciekawa budowla.

Kościół Najświętszego Serca Jezusowego w Nakle Śląskim © amiga


Ruszamy jednak dalej, nie będziemy przeszkadzać, w kościele trwa ceremonia zaślubin, chociaż gdzieś w nas budzi się diabeł i zastanawiamy się, czy nie wjechać w tłum z okrzykiem "nie mam hamulców" :)

Nie kusimy jednak losu i ruszamy dalej. Stajemy przy jeziorze Naklo-Chechło, jest okazja się posilić, wszystkie okoliczne budki są otwarte więc głupio nie skorzystać z okazji. Tym bardziej, że od wyjazdu minęło już kilka godzin. Kupujemy po cheeseburgerze max. Faktycznie są MAX. Walczymy z nimi dłuższą chwilę, a kilka metrów dalej pojawiają się inni biesiadnicy ...

... Jeden dudek ...
Jeden dudek © amiga


... Dwa dudki ...
Dudków dwóch ... © amiga


... Trzy dudki ... !!!
Dudki Trzy © amiga


Pierwszy raz miałem okazję zobaczyć je w naturze. Piękne ptaki.
Wsiadamy na rowery i ruszamy w kierunku Bibieli, jednak gdzieś po drodze źle skręcamy i zanim zauważamy pomyłkę mija dłuższa chwila, wracać nam się nie chce więc jedziemy dalej. Bez mapy mamy mały problem z określeniem gdzie jesteśmy. Dopiero oznaczenia Dobrodzień 60km sugerują, że chyba coś poszło nie tak.

Ambona na drodze ... © amiga


Posiłkując się gps-em modyfikujemy trasę i dojeżdżamy do Pyrzowic, Ożarowic.

Start Wizzaira w Pyrzowicach © amiga


Start Wizzaira w Pyrzowicach © amiga


Lądowanie samolotu w Pyrzowicach © amiga


Po wykonaniu 200 zdjęć samolotów postanawiamy wracać, już najwyższa pora. Jednak po drodze zahaczamy o Świerklaniec.

Jezioro Świerklaniec © amiga


i park Świerklański. Jestem tu pierwszy raz, ale chyba nie ostatni :)

mini wodospad w parku W Świerklańcu © amiga


Po powrocie na Helenkę dokręcamy kilka km robiąc kółko po "wolnym mieście", Darek ma na liczniku niecałe 100km. Głupio by było zakończyć wycieczkę z wynikiem 99.00km.

W domu Darka odpoczywam dłuższą chwilę, jestem trochę zmęczony na dokładkę, zaczęło padać. Po analizie prognoz pogody umawiamy się na następny dzień na podbój jury Krakowsko-Częstochowskiej :).
ok 20:10 już sam jadę przez Rokitnicę do centrum Zabrza. Ładuję się do pociągu. 25 min później jestem w Katowicach jeszcze 2 górki i jestem w domu :)

Było rewelacyjnie, momentami ciężko, ogólnie zajebiście. Dzięki Darku

Suma zaległości

Środa, 10 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Zaległy wpis na bikestats. W zasadzie suma 2 wpisów. Pierwsza część to niedzielny wypad na grzyby z Matką. Jazdy niewiele, więcej pchania roweru i szukania grzybów, reszta to wczorajsze testowanie nowego nabytku kamery sportowej Kodak Playsport Zx3. Muszę jednak pomyśleć nad jej mocowaniem. Statyw dopiero idzie pocztą ,a drgania na tym co miałem wzmacniają się i filmiki wyglądają strasznie.

Krótki wypad w sprawie ...

Wtorek, 26 lipca 2011 · Komentarze(0)
Wieczorem jeszcze jeden maleńki wypad na rowerze. Qzynka prosiła mnie o pomoc przy przemeblowaniu, więc co było robić. Pojechałem. W drodze do ... padał deszcz, powrót bardziej przyjemny. Bezdeszczowo. :)

Kolejny raz po okolicy ....

Sobota, 23 lipca 2011 · Komentarze(2)
Kolejna sobota i po raz kolejny nie miałem okazji poszaleć na rowerze. Dopiero wieczorem udało mi się na chwilę wyrwać. Postanowiem pojechać na wesołą, bo ta trasa zajmuje mi najczęściej około godziny, jednak tym razem jechałem nieco inną droga. Postanowiłem trochę poznać kolejne scieżki w lesie. Wcześniej nie miałem okazji nimi jechać, przejeżdżałem zawsze w obok. Piękne lasy, sporo zjazdów i podjazdów, tyle, że dostałem trochę w d..ę. W wielu miejscach grunt był rozmoknięty, i jazda graniczyła z cudem, prędkość na liczniku spadała do 10-12km/h. Jadąc po takim terenie pod górkę, czułem się jak wydymana k...a, ale udało się przejechać całą trasę, bez zsiadania i pchania rowerka. Fot nie robiłem, chciałem się dzisiaj po prostu zmęczyć. Fajnie było. Poniżej log z GPS-a: