Helenka ...
Sobota, 13 sierpnia 2011
· Komentarze(1)
Kategoria do 136km, tam i z powrotem, W towarzystwie
Jest sobota, wcześnie rano, słyszę dźwięk budzika ... trzeba wstać. Chwilę później przypominam sobie, że jestem umówiony. Zaczynam się zbierać, idzie to wolno. Przyspieszenie następuje w w chwili gdy uświadamiam sobie, że mój pociąg odjeżdża za ok 35 min, a do dworca mam 6.5km.
W końcu udało się wyjechać. Mam 20 min aby znaleźć się na peronie. Powinno starczyć. Jadę, pędzę ... i stoję na światłach na kilku skrzyżowaniach. Wpadam na dworzec i ... mogę pokiwać odjeżdżającemu pociągowi. Shit.
Plan był prosty dojechać do Tarnowskich Gór i "zjechać" na Helenkę. Na szczęście chwilę później wjeżdża pociąg do Gliwic. Wsiadam i jadę do Zabrza, w końcu jak nie z jednej, to z drugiej strony dojadę na miejsce spotkania.
Wysiadam w Zabrzu i jadę przez Rokitnicę, dojeżdżam na Helenkę i .... trafiam na śniadanie. Jest dobrze, jestem przed czasem i na dokładkę mogę uzupełnić "zapasy energii" przed dalszą podróżą.
Na miejscu spotykam Kosmę100, Alistar z rodziną i lekko zdekompletowaną rodzinę DJK71. Chwilę rozmawiamy i z Darkiem ruszamy pojeździć po okolicy, niestety reszta bikestatowiczów ma inne plany, trudno może następnym razem.
Po okolicy oprowadza Darek, nieczęsto zapuszczam się tu zapuszczam, na dokładkę jeżeli już to z buta lub komunikacją miejską.
Kilkaset metrów dalej pierwszy podjazd i .. mam problem, rower stanął mi dęba, oj niedobrze się zaczyna.
Jedziemy przez Miechowice i tutaj lekki szok. Ruiny Ruiny pałacu Thiele-Wincklerów. Budowla robi na mnie wrażenie, szkoda, że stoi zapomniania i niewykorzystana. :(
Chwilę później wjeżdżamy do Rezerwatu Segiet, piękny las, przypomina mi okolice lasu Murckowskiego, tyle, że tu jest bardziej pod górkę :). Następnie wjeżdżamy do DSD, fajne miejsce, jeżeli ktoś ma ochotę na aktywny wypoczynek to to miejsce czeka
Zatrzymujemy się jeszcze kilka razy podziwiając widoki
zresztą nie jedyne na dzisiejszej trasie wycieczki.
Wjeżdżamy na Red Rock - hałdę popłuczkową w okolicach Tarnowskich Gór. Rozciąga się przed nami piękna panorama
i możliwość zjazdu, jednak jakoś nie mam odwagi zjechać, to chyba wewnętrzna blokada, chyba się starzeję. :(
Ruszamy dalej i zatrzymujemy się dopiero koło kościoła w Nakle Śląskim. Ciekawa budowla.
Ruszamy jednak dalej, nie będziemy przeszkadzać, w kościele trwa ceremonia zaślubin, chociaż gdzieś w nas budzi się diabeł i zastanawiamy się, czy nie wjechać w tłum z okrzykiem "nie mam hamulców" :)
Nie kusimy jednak losu i ruszamy dalej. Stajemy przy jeziorze Naklo-Chechło, jest okazja się posilić, wszystkie okoliczne budki są otwarte więc głupio nie skorzystać z okazji. Tym bardziej, że od wyjazdu minęło już kilka godzin. Kupujemy po cheeseburgerze max. Faktycznie są MAX. Walczymy z nimi dłuższą chwilę, a kilka metrów dalej pojawiają się inni biesiadnicy ...
... Jeden dudek ...
... Dwa dudki ...
... Trzy dudki ... !!!
Pierwszy raz miałem okazję zobaczyć je w naturze. Piękne ptaki.
Wsiadamy na rowery i ruszamy w kierunku Bibieli, jednak gdzieś po drodze źle skręcamy i zanim zauważamy pomyłkę mija dłuższa chwila, wracać nam się nie chce więc jedziemy dalej. Bez mapy mamy mały problem z określeniem gdzie jesteśmy. Dopiero oznaczenia Dobrodzień 60km sugerują, że chyba coś poszło nie tak.
Posiłkując się gps-em modyfikujemy trasę i dojeżdżamy do Pyrzowic, Ożarowic.
Po wykonaniu 200 zdjęć samolotów postanawiamy wracać, już najwyższa pora. Jednak po drodze zahaczamy o Świerklaniec.
i park Świerklański. Jestem tu pierwszy raz, ale chyba nie ostatni :)
Po powrocie na Helenkę dokręcamy kilka km robiąc kółko po "wolnym mieście", Darek ma na liczniku niecałe 100km. Głupio by było zakończyć wycieczkę z wynikiem 99.00km.
W domu Darka odpoczywam dłuższą chwilę, jestem trochę zmęczony na dokładkę, zaczęło padać. Po analizie prognoz pogody umawiamy się na następny dzień na podbój jury Krakowsko-Częstochowskiej :).
ok 20:10 już sam jadę przez Rokitnicę do centrum Zabrza. Ładuję się do pociągu. 25 min później jestem w Katowicach jeszcze 2 górki i jestem w domu :)
Było rewelacyjnie, momentami ciężko, ogólnie zajebiście. Dzięki Darku
W końcu udało się wyjechać. Mam 20 min aby znaleźć się na peronie. Powinno starczyć. Jadę, pędzę ... i stoję na światłach na kilku skrzyżowaniach. Wpadam na dworzec i ... mogę pokiwać odjeżdżającemu pociągowi. Shit.
Plan był prosty dojechać do Tarnowskich Gór i "zjechać" na Helenkę. Na szczęście chwilę później wjeżdża pociąg do Gliwic. Wsiadam i jadę do Zabrza, w końcu jak nie z jednej, to z drugiej strony dojadę na miejsce spotkania.
Wysiadam w Zabrzu i jadę przez Rokitnicę, dojeżdżam na Helenkę i .... trafiam na śniadanie. Jest dobrze, jestem przed czasem i na dokładkę mogę uzupełnić "zapasy energii" przed dalszą podróżą.
Na miejscu spotykam Kosmę100, Alistar z rodziną i lekko zdekompletowaną rodzinę DJK71. Chwilę rozmawiamy i z Darkiem ruszamy pojeździć po okolicy, niestety reszta bikestatowiczów ma inne plany, trudno może następnym razem.
Po okolicy oprowadza Darek, nieczęsto zapuszczam się tu zapuszczam, na dokładkę jeżeli już to z buta lub komunikacją miejską.
Kilkaset metrów dalej pierwszy podjazd i .. mam problem, rower stanął mi dęba, oj niedobrze się zaczyna.
Jedziemy przez Miechowice i tutaj lekki szok. Ruiny Ruiny pałacu Thiele-Wincklerów. Budowla robi na mnie wrażenie, szkoda, że stoi zapomniania i niewykorzystana. :(
Ruiny pałacu Thiele-Wincklerów w Miechowicach© amiga
Chwilę później wjeżdżamy do Rezerwatu Segiet, piękny las, przypomina mi okolice lasu Murckowskiego, tyle, że tu jest bardziej pod górkę :). Następnie wjeżdżamy do DSD, fajne miejsce, jeżeli ktoś ma ochotę na aktywny wypoczynek to to miejsce czeka
Dolomity Sportowa Dolina (DSD)© amiga
Darek z przyjacielem :)© amiga
Zatrzymujemy się jeszcze kilka razy podziwiając widoki
Ciężko będzie zjechać ...© amiga
zresztą nie jedyne na dzisiejszej trasie wycieczki.
Wjeżdżamy na Red Rock - hałdę popłuczkową w okolicach Tarnowskich Gór. Rozciąga się przed nami piękna panorama
Red Rock w Tarnowskich Górach© amiga
i możliwość zjazdu, jednak jakoś nie mam odwagi zjechać, to chyba wewnętrzna blokada, chyba się starzeję. :(
Ruszamy dalej i zatrzymujemy się dopiero koło kościoła w Nakle Śląskim. Ciekawa budowla.
Kościół Najświętszego Serca Jezusowego w Nakle Śląskim© amiga
Ruszamy jednak dalej, nie będziemy przeszkadzać, w kościele trwa ceremonia zaślubin, chociaż gdzieś w nas budzi się diabeł i zastanawiamy się, czy nie wjechać w tłum z okrzykiem "nie mam hamulców" :)
Nie kusimy jednak losu i ruszamy dalej. Stajemy przy jeziorze Naklo-Chechło, jest okazja się posilić, wszystkie okoliczne budki są otwarte więc głupio nie skorzystać z okazji. Tym bardziej, że od wyjazdu minęło już kilka godzin. Kupujemy po cheeseburgerze max. Faktycznie są MAX. Walczymy z nimi dłuższą chwilę, a kilka metrów dalej pojawiają się inni biesiadnicy ...
... Jeden dudek ...
Jeden dudek© amiga
... Dwa dudki ...
Dudków dwóch ...© amiga
... Trzy dudki ... !!!
Dudki Trzy© amiga
Pierwszy raz miałem okazję zobaczyć je w naturze. Piękne ptaki.
Wsiadamy na rowery i ruszamy w kierunku Bibieli, jednak gdzieś po drodze źle skręcamy i zanim zauważamy pomyłkę mija dłuższa chwila, wracać nam się nie chce więc jedziemy dalej. Bez mapy mamy mały problem z określeniem gdzie jesteśmy. Dopiero oznaczenia Dobrodzień 60km sugerują, że chyba coś poszło nie tak.
Ambona na drodze ...© amiga
Posiłkując się gps-em modyfikujemy trasę i dojeżdżamy do Pyrzowic, Ożarowic.
Start Wizzaira w Pyrzowicach© amiga
Start Wizzaira w Pyrzowicach© amiga
Lądowanie samolotu w Pyrzowicach© amiga
Po wykonaniu 200 zdjęć samolotów postanawiamy wracać, już najwyższa pora. Jednak po drodze zahaczamy o Świerklaniec.
Jezioro Świerklaniec© amiga
i park Świerklański. Jestem tu pierwszy raz, ale chyba nie ostatni :)
mini wodospad w parku W Świerklańcu© amiga
Po powrocie na Helenkę dokręcamy kilka km robiąc kółko po "wolnym mieście", Darek ma na liczniku niecałe 100km. Głupio by było zakończyć wycieczkę z wynikiem 99.00km.
W domu Darka odpoczywam dłuższą chwilę, jestem trochę zmęczony na dokładkę, zaczęło padać. Po analizie prognoz pogody umawiamy się na następny dzień na podbój jury Krakowsko-Częstochowskiej :).
ok 20:10 już sam jadę przez Rokitnicę do centrum Zabrza. Ładuję się do pociągu. 25 min później jestem w Katowicach jeszcze 2 górki i jestem w domu :)
Było rewelacyjnie, momentami ciężko, ogólnie zajebiście. Dzięki Darku