Wpisy archiwalne w kategorii

tam i z powrotem

Dystans całkowity:23118.73 km (w terenie 6486.68 km; 28.06%)
Czas w ruchu:1325:59
Średnia prędkość:17.44 km/h
Maksymalna prędkość:67.50 km/h
Suma podjazdów:128130 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:147 (79 %)
Suma kalorii:971214 kcal
Liczba aktywności:427
Średnio na aktywność:54.14 km i 3h 06m
Więcej statystyk

Po pieczywo

Sobota, 29 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Króciusieńki rowerowy poranny wypad po pieczywo na święta ;)...

Po 3 dniach przestało padać, ale dalej jest mokro
Po 3 dniach przestało padać, ale dalej jest mokro © amiga
Pod piekarnią
Pod piekarnią © amiga

Sobotni objazd miasta

Sobota, 22 kwietnia 2017 · Komentarze(5)
Sobotni dzień zaczął się średnio przyjemnie, lało, ale w domu jest co robić więc się specjalnie nie przejmowałem aurom. Gdy przestało padać, już kombinowałem, by jednak gdzieś wyjść, czy wyjechać, mała awaria zawodu filtra w akwarium opóźniła porę wyjazdu. Było coś przed 17 gdy w końcu miałem czas by się pozbierać. Spojrzałem jeszcze na radary, miałem góra 2 godziny, zanim dotrą do nas deszcze.

Nic wielkiego dzisiaj raczej nie wykręcę, na dokładkę nie powinienem zbyt daleko odjeżdżać, bo gdyby zaczęła się jakaś przepierducha, to chciałbym mieć możliwość powrotu w 30 minuty... Cóż więc zrobić... jaką trasę wybrać... ?

Na myśl przychodzi mi Giszowiec, jego stara część, tam też jadę lasem. Słońce świeci, jest względnie ciepło jeżeli tak można powiedzieć o 10 stopniach ;)...  
Nad stawem Janina
Nad stawem Janina © amiga

Zbyt długo jednak nie zostaję w "centrum" Giszowca, widać, że trwają jakieś spore prace przy zieleni, pewnie w ciągu kilku tygodni to miejsce będzie wyglądało zdecydowanie inaczej, będzie też powód by jeszcze raz tutaj przyjechać ;) Kieruję się na Bolinę, a stamtąd na Nikiszowiec.
Zabytkowe centrum Giszowca
Zabytkowe centrum Giszowca © amiga
Bolina okolice Janowa
Bolina okolice Janowa © amiga
Trafiam na jakiś zlot starych samochodów, muszę przyznać, że pasują do tego miejsca. Po okolicy przechadzało się kilka młodych par dookoła których krążyli fotografowie. W sumie chyba fajniejsze miejsce niż zamki, pałace, teraz jest na to moda.... 
Nikiszowiec
Nikiszowiec © amiga
Zmienia się niesamowicie
Zmienia się niesamowicie © amiga
Zlot starych samochodów?
Zlot starych samochodów? © amiga
Zaskoczyła mnie ilość niemców w tym miejscu
Zaskoczyła mnie ilość niemców w tym miejscu © amiga
Przyglądam się radarom, oj... widać opady jedne od północy, drugie od południa, a ja jestem w środku, pojadę między chmurami w kierunku Doliny 3 Stawów, z daleka widać, że coś się dzieje, gdzieś tam leje... udaję się w kierunku nowego Muzeum Śląskiego, Spodka, Centrum Kongresowego. W Spodku trwa jakaś impreza, patrząc po strojach to pewnie jakiś koncert metalowy, obstawiam, że może to być Metalmania ;) 
Jeden z 3 stawów na dolinie 3 stawów ;)
Jeden z 3 stawów na dolinie 3 stawów ;) © amiga
W końcu dało się jednak zrobić ten fragment ścieżki, odkąd pamiętam było tutaj klepisko
W końcu dało się jednak zrobić ten fragment ścieżki, odkąd pamiętam było tutaj klepisko © amiga
Na terenie po kopalni Katowice
Na terenie po kopalni Katowice © amiga
Centrum Kongresowe
Centrum Kongresowe © amiga
Widok na spodek
Widok na spodek © amiga
Sam decyduję się jeszcze uderzyć do Parku Śląskiego, zobaczyć jak wyglądają prace przy remoncie Wesołego Miasteczka, może przejechać się dookoła parku... może coś się jeszcze zmieniło? 
Wejście do Wesołego Miasteczka - trwa remont
Wejście do Wesołego Miasteczka - trwa remont © amiga
Kolejka górska - będzie wielka, trwa budowa
Kolejka górska - będzie wielka, trwa budowa © amiga
A gdzie tory? Mam nadzieję, że położone zostaną nowe i pociąg wróci do parku
A gdzie tory? Mam nadzieję, że położone zostaną nowe i pociąg wróci do parku © amiga
Śląskie Planetarium
Śląskie Planetarium © amiga
Żyrafa o zachodzie słońca
Żyrafa o zachodzie słońca © amiga
Jestem przy wylocie z parku w kierunku os. Tysiąclecia, ponownie spoglądam na radary, jest nieźle, powinienem dojechać do domu nie moknąć ;). Opady przeszły gdzieś bokiem. Zastanawiam się tylko którędy pojechać, nie mam ochoty ani na os. Witosa, ani na ul. Bocheńskiego. 
Staw Maroko na tałzenie ;)
Staw Maroko na tałzenie ;) © amiga
Przypomina mi się jednak coś co sprawdzałem jeszcze w styczniu, chodzi o  ulicę Żeliwną i przejście pod Autostradą, przeglądając zdjęcia na Google wydawało mi się, że  coś tam jest. Docieram na miejsce i faktycznie jest. Po drugiej stronie jestem na ul.Przekopowej ;), i tutaj także wydaje mi się, że powinien być przejazd na ul.Traktorzystów. Przejazd jest trochę dziki, ale jest po 2 wiaduktami przy kopalni Wujek. Pod jednym muszę zejść, prześwit jest może na 1,5m. Trochę mało.
Krzyż na Załężu z 1801 roku
Krzyż na Załężu z 1801 roku © amiga
Inskrypcja na krzyżu
Inskrypcja na krzyżu © amiga
Zabudowania na ul Przekopowej
Zabudowania na ul Przekopowej © amiga
Jednak jest przejazd, trochę niski ale jest
Jednak jest przejazd, trochę niski ale jest © amiga
Szyszko tu był
Szyszko tu był © amiga
Po drugiej stronie blokada drogi, masa policji. prezydent przyjechał, może premierowa.... albo inny dziad... Z daleka widzę jakiś kondukt... hmmm... pogrzeb... ? Bez sensu przyglądam się temu czemuś i.... widzę, że to garstka kiboli jest odprowadzana przez setki policjantów. 
W pierwszej chwili myślałem, że to demonstracja, później, że pogrzeb policjanta, ale gdy przyjrzałem się dokładniej okazało się, że to policja prowadzi kiboli, tyle, że tych ostatnich było o połowę mniej niż niebieskich.... to chore
W pierwszej chwili myślałem, że to demonstracja, później, że pogrzeb policjanta, ale gdy przyjrzałem się dokładniej okazało się, że to policja prowadzi kiboli, tyle, że tych ostatnich było o połowę mniej niż niebieskich.... to chore © amiga

Jest coś koło 19, chłodno się robi, temperatura spadła do 7 stopni, pora wrócić do domu, jadę skrótami. Wkrótce jestem już w domu. Cieszy mnie, że jednak na chwilę się wyrwałem z domu... Trochę ponad 2 godziny, miasto objechane, na dokładkę znalazłem ciekawą i spokojną alternatywę dla ul.Bocheńskiego :)

Po pieczywo

Sobota, 15 kwietnia 2017 · Komentarze(4)
Zdaje się, że to jedyne szaleństwo rowerowe w te święta, po małym remoncie to kolejny i mam nadzieję, że ostatni dzień ogarniania mieszkania, niedziela i poniedziałek raczej z rodziną, pogoda też ma być nijaka. 
Wcześnie z rana krótki wyjazd po chleb, do piekarni, to cóż, że koło domu jest przynajmniej 5 punktów z pieczywem, jak tak naprawdę tylko od Kuczery chleb nadaje się do jedzenia. 
Ruch na drogach praktycznie zerowy, za to u piekarza :) pełno... 3 osoby na obsłudze to niecodzienny widok ;)
Chore rozwiązania rowerówki i jedno z najniebezpieczniejszych skrzyżowań w Katowicach dla bikerów. - Jankego / Ziołowa
Chore rozwiązania rowerówki i jedno z najniebezpieczniejszych skrzyżowań w Katowicach dla bikerów. - Jankego / Ziołowa © amiga
Najlepsza piekarnia w okolicy- Kuczera
Najlepsza piekarnia w okolicy- Kuczera © amiga
Jankego/Tyska - kolejne źle zaprojektowane skrzyżowanie, zabójcze dla rowerzystów
Jankego/Tyska - kolejne źle zaprojektowane skrzyżowanie, zabójcze dla rowerzystów © amiga

Z wiatrem i pod wiatr.... z Karoliną i Mariuszem :)

Niedziela, 2 kwietnia 2017 · Komentarze(8)
Uczestnicy
Niedziela od kilku dni zapowiadała się nieźle pojechana... :)

Dzień zaczął mi się jeszcze grubo przed świtem, ale Kto rano wstaje ten do Żakowic się pociągiem dostaje ;)
W domu szybkie pakowanie, wczoraj z powodu urodzin w rodzinie, zabrakło czasu na pakowanie, więc zamieszanie solidne, gdy przed wyjściem robię rachunek sumienia, jestem pewien, że mam wszystko. 

Na stacji w Katowicach
Na stacji w Katowicach © amiga

Włączam lampki na na dworzec PKP, noc jeszcze ciepła jest całe 11 stopni, rower sam pędzi, mam wiatr w plecy :) 
Na dworcu mam dobre kilkanaście minut... tarabanię się do środka... 4:45 pociąg rusza... tylko coś spać nie mogę... , tylko po co... zaglądam do map, próbuję na szybko odrobić zadanie domowe.... przyglądam się miejscowością za Koluszkami a przed Skierniewicami... i w tym momencie przypominam sobie gdzie leży Kompas ;)... Mogę mieć tylko nadzieję, że dzisiaj nie będzie niezbędny ;)...Mija czas... w Częstochowie szybka przesiadka, mam całe 60 sekund by przelecieć z rowerem z Ii peronu na III. Niby niedaleko, ale takich osób jest więcej... Prosiłem konduktora by zadzwonił... ale wyszedł z założenia, że 4 minutowe opóźnienie się nie liczy, a to, że przed rozpoczęciem podróży było 5 minut na przesiadkę to szczegół. Może im potrącają kasę za opóźnienia?  Nie wnikam...

Udało się zapakować do właściwego pociągu... Jadę dalej, słońce się budzi, wschód jest niesamowity, lekkie mgiełki nad łąkami, aż prosi się o zdjęcie... sięgam doi plecaka... i już wiem gdzie on leży, obok drukarki w domu... to kolejna rzecz o której zapomniałem. Zostaję więc telefon... aż wstyd... 

Docieram do Żakowic.... mam jeszcze kilka minut, podjeżdżam do pobliskiej stacji LPG, mają m.in. Grześki i Fantę, kupuję, przyda się na później. 
Pora odszukać Żakowice Południowe, to tam jestem umówiony z Karoliną. Z mapą jest coś nie tak... okazuje się, że został wybudowany nowy peron w nieco innym miejscu, a 2 stare zostały zamknięte. 

Na peronie w Żakowicach Południowych
Na peronie w Żakowicach Południowych © amiga

Kilka minut później mogę powitać Tomaszowiankę z krwi i kości :) Dostaję dwóję za nieodrobienie zadania domowego... Ech... Moja wina... 

Do Skierniewic raczej dzisiaj nie dojedziemy, trochę za mało czasu na takie szaleństwo, Wybieramy coś nieco bliżej... Lipce Reymontowskie, ale oczywiście nie będzie na wprost, najkrótszą drogą... 

Karolina zagaduje coś co źródłach Rawki i Popieniu-Parceli, spróbujemy tam podjechać. Tyle, że wpierw trzeba przejechać przez Koszulki ( Koluszki ;), nie przepadam za tym miastem, kojarzy mi się z Kebabami... i stacją Orlenu... Moja głowa jeszcze nie pracuje o tej porze... nie kontroluję mapy... na szczęście jest Karolina, bez niej bym zaginął w akcji ;)

Pod źródła Rawki prowadzi szuter, w miedzy czasie jakiś bobik próbuje nas obszczekać, nieco dalej 2 inne biegną przed nami, jeden mały nieco szczekliwy, drugi młodziutki :)... taki potulaśny :). Do samych źródłem nie udaje nam się podjechać, podejść, nie ma ścieżki, a przynajmniej jej nie znajdujemy. Cóż... zrobimy inaczej nie co dalej jest mostek przez Rawkę, to niedaleko od źródeł, stajemy więc na nim, szybkie foty i ruszamy dalej... 

Gdzieś tam za tą wodą, są źródła Rawki
Gdzieś tam za tą wodą, są źródła Rawki © amiga
Karolina Tomaszowianka
Karolina Tomaszowianka © amiga
W Popieniu zza płotu robimy fotką zespołowi dworsko-folwarcznemu. Szkoda, że nie ma możliwości podjechać bliżej, ale to własność prywatna. 
Zespół Dworsko-Folwarczny w Popieniu
Zespół Dworsko-Folwarczny w Popieniu © amiga

Z Popienia kierunek na Rogów, tam jest więcej atrakcji, coś co lubię: Kolejka wąskotorowa... 

Pałac w Dąbrowie
Pałac w Dąbrowie © amiga
Kiedy się zazieleni?
Kiedy się zazieleni? © amiga

Tyle, że jeszcze trzeba tam dojechać, , wiatr chyba lekko zmienił kierunek, bo chwilami czuć, że coś jest nie tak, niby koła się kręcą, ale kilometrów na liczniku nie przybywa, przynajmniej nie tak szybko. Na stacji ciut dłuższa przerwa. nieco więcej focenia...tak naprawdę spokojnie można tutaj spędzić połowę dnia... a gdy dołączy się do tego przejażdżkę kolejką :) Brakuje takich miejsc i czynnych kolejek. Widać to z czym wszystkie takie miejsca się borykają.... z brakiem funduszy... coś drgnęło... ale do ideału daleko...

Rogów - stacja kolejki wąskotorowej
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej © amiga
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej © amiga
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej © amiga
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej © amiga
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej © amiga
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej © amiga
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej © amiga
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej © amiga
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej
Rogów - stacja kolejki wąskotorowej © amiga

Nieco dalej jest Arboretum, w którym tez nie byłem, o zwiedzaniu oczywiście nie ma mowy, bo za około godzinę jesteśmy umówieni z Mariuszem, ale możemy do środka wjechać. Mniej więcej w tej chwili ktoś do mnie dzwoni... gadu, gadu i... gdy już wyjechaliśmy uświadomiłem dobie, że nie mam żadnego zdjęcia ;)... 

A może to i dobrze, może będzie powód by Rogów był głównym celem, może gdy wszystko się zazieleni, zakwitnie ponownie uda się odwiedzić to miejsce i wtedy już ze zwiedzaniem... 

Kwiatki tworzące leśny dywan
Kwiatki tworzące leśny dywan © amiga

Wyjeżdżając nieco źle skręciliśmy, zmylił nas chyba czerwony szlak rowerowy, pojechaliśmy nieco inaczej niż pierwotnie planowaliśmy, ale warto jest... jedziemy lasem, tuż przy ziemi,pełno białych kwiatków... wygląda to jak jeden wielki dywan... Stajemy na chwilę... 

Udajemy się na Kołacinek, po drodze przejeżdżamy przez Przyłęk-Duży, na skrzyżowaniu stajemy, próbujemy określić którędy najlepiej jechać dalej.... w tym momencie zagaduje nas mieszkanka... tutaj jest Lipa Reymontowska... o tam ją widać, cóż było robić, to ledwie 50m :), jest wielka, umieszczono na nim odpowiedni napis... ale... pod lipą trafiamy na kolejnego tubylca, który tłumaczy nam, że z tą Lipą to lipa... i Reymont nigdy pod nią ni siedział. Owszem mieszkał, ale nie nie siadywał w tym miejscu, bo tak mówił dziadek tubylca... 

Lipa reymontowska
Lipa reymontowska © amiga
... ale podobno to lipa  ;)
... ale podobno to lipa ;) © amiga
Drewniany domek
Drewniany domek © amiga
Zdjęcie nie jest w stanie oddać piękna tych górek
Zdjęcie nie jest w stanie oddać piękna tych górek © amiga

Jedziemy dalej... tyle, że na Kołacin, kusi nas tamtejszy młyn... na miejscu szybkie zdjęcia i tel do Mariusza by gdzieś się umówić w Kołacinku. Mariusz już czeka. Jedziemy więc czym prędzej... podjazd i Mariusz wita nas... 

W Kołacinie
W Kołacinie © amiga
Stary młyn
Stary młyn © amiga

Najbliższa atrakcja to drewniany kościółek, właśnie zaczęła się msza... cóż... do środka nie wejdziemy, ale z zewnątrz... kilka zdjęć jest :)... Może dziwnie się na nas patrzeli... ale co tam... 

Kościoł Wszystkich Świętych w Kołacinku
Kościoł Wszystkich Świętych w Kołacinku © amiga

Z Mariuszem ustalamy, że pojedziemy na Lipce Reymontowskie.... kluczmy gdzieś po leśnych ścieżkach  i w efekcie wracamy do  Przyłęku-Dużego... ubawiliśmy się trochę, po raz kolejny podziwiamy lipną lipę i tym razem już obieramy właściwy kierunek. 

W Lipcach Reymontowskich Mariusz zatrzymuje nas przy Muzeum Czyny Zbrojnego, nieco dalej przy domu w którym mieszkał Raymont, a w końcu podjeżdżamy na grób Boryny.... 

Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipce Reymontowskiej
Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipce Reymontowskiej © amiga
Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipce Reymontowskiej
Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipce Reymontowskiej © amiga
Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipce Reymontowskiej
Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipce Reymontowskiej © amiga
Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipce Reymontowskiej
Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipce Reymontowskiej © amiga
Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipce Reymontowskiej
Muzeum Czynu Zbrojnego w Lipce Reymontowskiej © amiga
Dom w którym mieszkał Reymont
Dom w którym mieszkał Reymont © amiga
Kaplica cmentarna w Lipce Reymontowskiej
Kaplica cmentarna w Lipce Reymontowskiej © amiga
Kaplica cmentarna w Lipce Reymontowskiej
Kaplica cmentarna w Lipce Reymontowskiej © amiga
Grób Boryny
Grób Boryny © amiga

Jest 13:00... właśnie skończyła się msza... w miejscowości jest Karczma u Boryny... zastanawiamy się czy czegoś nie zjeść, czy zaryzykować... trochę się obawiam takich knajpek, bo różnie tam bywa, z zewnątrz prezentuje się to jak bar piwny... wewnątrz na szczęście panuje ład i porządek. kibelek czysty więc można zjeść ;) nie że w kibelku... ale to miejsce świadczy zawsze o knajpie... jak tam jest syf, to nie na nawet co zaczynać z zamówieniem, lepiej wyjść... poszukać innego lokalu...

Tutaj jak wspomniałem jest nieźle, zamawiamy coś na szybko... są świeże dzisiejsze flaczki :), do popicia kompot... i starczy, jest jeszcze chwila by porozmawiać z Mariuszem, który musi nas wkrótce opuścić i wrócić do domu... 

Miejsce odpoczynku podróżnych :)
Miejsce odpoczynku podróżnych :) © amiga

Po obiedzie i pożegnaniu z naszym przewodnikiem ruszamy na Słupie... to pierwszy odcinek gdzie na całej długości mamy pod wiatr, no prawie, bo wydaje się, że dmie nieco z prawego boku. Jeszcze gorszy jest odcinek do Jeżowa... gdzie jedzie się, jedzie... a raczej walczy z wiatrem... 

Centrum Jeżowa
Centrum Jeżowa © amiga

Na rynku w Jeżowie krótka przerwa, jest otwarta ciastkarnia, zakup ciastek francuskich jest dobrym pomysłem, napoje tez nam się skończyły... więc pora uzupełnić zapasy. Stajemy na wewnętrznym skwerze przy jednej z ławeczek.. i dziwnych mamy sąsiadów... Twarze napuchnięte, patrząc po butelkach to najpopularniejszym napojem w miejscowości jest żołądkowa gorzka, w plastikowych butelkach półlitrowych o mocy 9%.... nawet nie wiedziałem, że coś takiego jest... Już sama butelka by mnie odrzuciła... jak jak widzimy nikomu to nie przeszkadza... 

Zjadamy to co mamy, uzupełniamy bidony - ten kto ma :), pakujemy plecaki i dalej w drogę... Naszą uwagę zwraca spora ilość cmentarzy... są 3... jeden to cmentarz wojenny... drugi to zwykły cmentarz... a trzeciego nie znajdujemy... ;)
Kaplica cmentarna w Jeżowie na cmentarzu wojennym
Kaplica cmentarna w Jeżowie na cmentarzu wojennym © amiga
Wnętrze kaplicy
Wnętrze kaplicy © amiga
Na cmentarzu wojennym
Na cmentarzu wojennym © amiga
...Armata... o jaka wielka
...Armata... o jaka wielka © amiga
Jeżów - Kościół cmentarny pw. św. Leonarda
Jeżów - Kościół cmentarny pw. św. Leonarda © amiga
Kościół św Leonarda
Kościół św Leonarda © amiga

Pozostała część drogi jest głównie na południe... masakra... nie dość, że są górki to okrutnie wieje... zaczynam czuć 4 litery... nie mogę znaleźć miejsca na siodełku. By nieco zmienić trasę, postanawiamy odbić na drugie źródła Rawki przez Rewicę.. to dopiero jest obłęd... wiatr wieje nieco bardziej z zachodu... jest gorzej niż było :)... marzy się nam las który by chociaż trochę ochronił nas od wiatru... 
W końcu jest... drzewa skutecznie nas chronią... odnajdujemy źródła Rawki... tyle, że są wyschnięte... lekkie bagno i tyle. 

Gdzieś w okolicy będzie baza OrientAkcji
Gdzieś w okolicy będzie baza OrientAkcji © amiga
Tutaj podobno jest jedno ze źródeł Rawki
Tutaj podobno jest jedno ze źródeł Rawki © amiga

Musimy zdecydować co dalej, szybkie rozeznanie w rozkładzie pociągów, w ustaleniu trasy i już wiemy, że pojedziemy na Budziszewice... Ostatni tak odsłonięty fragment pod wiatr..., przynajmniej wspólny... 

Docieramy w okolice ul Kolejowej... Pora się pożegnać... dzień powoli się kończy, mam pociąg za około godzinę, i 13 km przed sobą, a Karolina do Tomaszowa też musi dojechać, jeszcze przez zmrokiem, pozostało jej około 18 km... 

Żegnamy się, mam nadzieję, że nie na długo :)

Jadę na Rokiciny, przez las... przynajmniej pierwsze 4 km mam leśne, droga cały czas na zachód... z drobnymi epizodami na południe i północ. Wiem, że gdzieś koło 18:20 pociąg rusza z Koluszek, w Rokicinach będzie 5-10 minut później. Niby mam trochę czasu, ale wolę być wcześniej... bez opóźnienia. 


Ostatni leśny fragment
Ostatni leśny fragment © amiga

Gdy wyjeżdżam na otwarty teren znowu wiar daje się we znaki, odliczam kilometry do końca.....

W Rokicinach pierwsze co sprawdzam to rozkład jazdy... mam jeszcze 25 minut, zajeżdżam więc pod sklep, kupuję cokolwiek do picia, najlepiej kwaśnego... ;) 

Wracam na stację, przyjeżdża pociąg i.... mogę się rozsiąść... 

Wiercę się i jakoś nie mogę znaleźć dobrej pozycji... nie udaje mi się wyciągnąć nóg... ;)
Słońce zachodzi tuż po tym dojeżdżam do Częstochowy, marzy mi się kawa... idę na dworzec (mam jeszcze chwilę czasu)... wszystko zamknięte...  chyba pozostały mi głupie przyzwyczajenia z Katowic, gdzie prawie zawsze jest coś otwarte na dworcu PKP... Zostają automaty... Kupuję kawę... bez cukru z mlekiem 300ml... 

Dostaję jakiś kawopodobny napój, słodki jak diabli... to nie ma smaku kawy... czuję się jakbym pił czysty syrop glukozowo-fruktozowy... 
Chociaż chyba kofeina była..., bo zmęczenie nieco ustępuje. 

Wracam na peron, pociąg już jest, pakuję się do środka... 
Ruszamy o czasie... 

Docieram do Katowic, pozostała ostatnie droga do domu, ostatnie 6 km. Miasto puste, może nawet lekko wymarłe. 
W domu... jestem przed 23... potrzebuję kąpieli ;)



Dzień był dość intensywny, wiatr dał się we znaki... ale minął bardzo przyjemnie w towarzystwie Karoliny i Mariusza :)

Dziękuję :)







Na szybko do piekarza

Sobota, 1 kwietnia 2017 · Komentarze(2)
Jest przed 9, obłędnie ciepło, przyjemnie, wsiadam na rower i jadę po pieczywo... daleko nie ma, dzisiaj to raczej jedyny wypad rowerowy. Plany niestety są inne. Ale za to niedziela..ale za to niedziela... 

Ciepło dzisiaj
Ciepło dzisiaj © amiga

Anaberg firmowo

Niedziela, 26 marca 2017 · Komentarze(11)
Uczestnicy
Poranek... godzina 6:00, termometr za oknem zeznaje +0,2 stopnia, szyby samochodów przymrożone, nie wygląda to za dobrze, sprawdzam prognozy pogody, te wspominają o temperaturze do około 10 stopni, sporym zachmurzeniu i silnym wietrze z północy... 

Jest 7:10 gdy ruszam powoli w kierunku Gliwic, mam sporo czasu, jadę niespiesznie, nie chcę się za bardzo spocić, gdy będę musiał czekać pod firmą to zamarznę... to jest dobra perspektywa... 

Śląskie miasta dzisiaj puste, coś niesamowitego, zero postoi, zero wariatów, jadę głównie szosami, na chwilę pozwalam sobie na lekki teren w lasku Makoszowskim w Zabrzu, ale głównie dlatego, że trochę mnie to spowolni... 

Docieram do firmy, nie jest źle, 2 osoby już są, można wejść od strony magazynu, więc nie marznę, jest kilkanaście minut zanim dojeżdżają pozostali. 

Szybka kawa i w drogę :). Mamy lekki poślizg jest 9:05.  Wyjazd z Gliwic ul Kozielską, w ciągu tygodnia nie byłoby to dobre rozwiązanie, w niedzielę o tak wczesnej porze jest nieźle, samochody pojawiają się raz na kilka minut. Kierunek Kleszczów. Na Kozielskiej dołączają się do nas Kasia i Krzysiek. W Kleszczowie miała czekać na nas Gosia, szkoda, że odpuściła. 

2 km przez las do Bojszów, tam już czeka na nas silna Bojszowska ekipa. Ania i 2 Tomków. Zamieniamy kilka słów, Tomek prowadzi dalej, to jego tereny, kierujemy się na Blachownię, przez lasy. 

Chwila na oddech
Chwila na oddech © amiga
Na miejscu wbijamy się na teren byłego Niemieckiego obozu koncentracyjnego, niewiele z niego zostało, czas też zrobił swoje, jestem tutaj pierwszy raz, chociaż mam wrażenie, że w okolicy już zdarzyło mi się być. Zdecydowanie lepiej jest gdy ktoś zna teren, zna okolicę, może pokazać właśnie takie miejsca. Spore wrażenie robi na nas plan obozu, był wielki...  Mija dobre 10-15 minut, pora ruszyć dalej. 
Może herbaty?
Może herbaty? © amiga
Krematorium w obozie koncentracyjnym w Blachowni
Krematorium w obozie koncentracyjnym w Blachowni © amiga
Spotkanie z Historią
Spotkanie z Historią © amiga
Strażnice na terenie obozu w Blachowni
Strażnice na terenie obozu w Blachowni © amiga
Piec krematoryjny
Piec krematoryjny © amiga
Mini bunkier ;)
Mini bunkier ;) © amiga
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga
Plan obozu
Plan obozu © amiga
Mała awaria
Mała awaria © amiga
Tuż za obozem, kolejna krótka przerwa tym razem przy sklepie, szybkie zakupy, obieramy w końcu kierunek góry św. Anny, jedziemy na północny-zachód, wiatr daje popalić, dobre kilka km cały czas z wmordęwindem... Za to temperatura szybuje w górę, w cieniu jest ponad 10 stopni, w słońcu... licznik pokazuje nawet 19 stopni...
Długa prosta
Długa prosta © amiga
Gdyby jeszcze tak nie wiało
Gdyby jeszcze tak nie wiało © amiga
Pusto na drogach
Pusto na drogach © amiga
Trzeba się zebrać
Trzeba się zebrać © amiga
Ciepło się robi ;)
Ciepło się robi ;) © amiga
Ekipa Etisoftu powoli dojeżdża
Ekipa Etisoftu powoli dojeżdża © amiga
Krzysiek w końcu dotarł ;)
Krzysiek w końcu dotarł ;) © amiga
Ala na cienkich oponach ;)
Ala na cienkich oponach ;) © amiga
Ania już jest
Ania już jest © amiga
Witek też na miejscu
Witek też na miejscu © amiga
Peleton kilka razy się rozciąga, więc robimy kilka krótkich przerw, trzeba się zebrać jechać wkupie, wiatr wtedy tam bardzo nie przeszkadza, przynajmniej tym który są w środku peletonu. Już widać górę św. Anny. mamy góra 11 km do końca ;) z tego 4 podjazdu. Ten wyciska z nasz 7 poty, jak na pierwszą wycieczkę firmową to niezłe wyzwanie, ale... na szczyt docieramy w komplecie. 
Przy stacji benzynowej ;)
Przy stacji benzynowej ;) © amiga
Marcin na podjeździe
Marcin na podjeździe © amiga
Chwila oddechu
Chwila oddechu © amiga
Tomek z Jackiem ciągną peleton
Tomek z Jackiem ciągną peleton © amiga
Sławek na szczycie
Sławek na szczycie © amiga
Kierujemy się restauracji, coś trzeba zjeść, składamy zamówienie i... 2 godziny poszły w diabły... Fakt było smacznie, ale czas przygotowania to jakaś porażka... Cóż... drugi raz z tego lokalu nie skorzystamy... Przed powrotem jeszcze zdjęcie pod kościołem i pora zjechać w dół.  
Ekipa w komplecie :) - Anaberg zdobyty
Ekipa w komplecie :) - Anaberg zdobyty © amiga
Trzeba jakoś spiąć rowery
Trzeba jakoś spiąć rowery © amiga
Kilka ich jest
Kilka ich jest © amiga
Spora część trasy podobna do tej porannej, oczywiście nie zjeżdżamy już do Blachowni, teraz zależy nam na czasie i maksymalnym skróceniu przejazdu, słońce niesamowicie grzeje. Chwilami robi się sennie. W okolicach Ujazdu tomek proponuje zahaczenie o tamtejszy kirkut, jako że lubię te cmentarze to długo nie trzeba mnie namawiać, nie wiem tylko jak inni zareagują. Nie każdy w końcu lubi chodzić po starych cmentarzyskach. Ten w Ujeździe jest mały, może kilkanaście, może kilkadziesiąt macew, całość mocno nadszarpniętą przez ząb czasu. Część macew leży, część jest mocno zniszczona... całość powoli otula las. gdyby nie oznakowania, to byłoby ciężko tutaj trafić. 
Kanał Gliwicki
Kanał Gliwicki © amiga
Kirkut na w okolicy Ujazdu
Kirkut na w okolicy Ujazdu © amiga
Macewy jeszcze stoją
Macewy jeszcze stoją © amiga
Strasznie zaniedbany
Strasznie zaniedbany © amiga
Niszczeją gdzieś pomiędzy liściami
Niszczeją gdzieś pomiędzy liściami © amiga
Kawałek historii
Kawałek historii © amiga

W Okolicach Bojszów rozstajemy się z kilkoma osobami, w mniejszej grupie jedziemy przez Kleszczów, miał być lekki teren, ale wygrał wariant asfaltowy bo szybszy. Na ostatnich 15 km odłączają się kolejne osoby, do firmy dojeżdżamy w czwórkę. 
Krótka przerwa i pora się rozstać, każdy jedzie w swoją stronę... ja na Katowice, standardową drogą dojazdową do firmy. Czuję, że te 135 km które już przejechałem lekko mnie sponiewierało, naciśnięcie mocniej kończy się jazdą w okolicach 20 km/h. Ostatnie 10 km to walka z samym sobą. Wchodzę do domu... czuję zmęczenie, czuję cały odcinek, czuję 4 litery.... ;)

Dzień spędzony aktywnie z super ekipą, jeszcze o świcie myślałem że sporo osób się wyłamie, bo zmiana czasu, bo chłodno... ale... nie... mało tego z uśmiechem na twarzach wróciliśmy do domów.

Szybki przejazd w sprawach

Sobota, 25 marca 2017 · Komentarze(0)
Poranny szybki wypad, po pierwsze po chleb do piekarni..., w drodze powrotnej zaliczam myjnię i bankomat... cała wycieczka krótka i raczej jedyna dzisiaj... 

W drodze do piekarni :)
W drodze do piekarni :) © amiga
Myjnia do zaliczenia
Myjnia do zaliczenia © amiga
Jeszcze tylko bankomat
Jeszcze tylko bankomat © amiga
Pora wrócić do domu
Pora wrócić do domu © amiga

Nie jest panu zimno?

Niedziela, 5 marca 2017 · Komentarze(5)
Ruszam z lekkim poślizgiem, miałem wyjechać około 9, jest kilka minut po 10, plan na dzisiaj to kierunek Pszczyna, ale gdyby coś się działo, to zawsze mogę skończyć na Paprocanach, ew... mam na całej długości blisko do kolei :) Pociągi na trasie do Katowic są przynajmniej raz na godzinę. Prognozy są... niejednoznaczne, coś jest o możliwych opadach, o silnym wietrze z południowego-zachodu. 
Ruszam, nie biorę mapy, lampki i kamerkę zostawiam w domu... Wiatr daje do wiwatu, jadę z grubsza cały czas pod wiatr, czasami się odwracam w innych kierunkach... Marzę o lesie... to marzenie szybko się spełnia już za Podlesiem pakuję się pomiędzy drzewa, pomimo tego, że są łyse to jednak chronią przed wiatrem. Niestety jest ich mniej. Wycinka trwa w najlepsze na każdym odcinku widać ścięte drzewa. W Okolicach Tychów najwięcej ściętych jest brzóz... to zemsta Nadszyszkownika? Tylko że on twierdzi, że to nie był wypadek, to nie była brzoza, więc za jakie grzechy... 
I co im zrobiły te brzozy....? Przecież to był podobno zamach
I co im zrobiły te brzozy....? Przecież to był podobno zamach © amiga
Na Żwakowie zaskauje mnie wybudowane nowe osiedle, jest w nim jeszcze coś... te budynki są przyjemne dla oka... to nie baraki, szeregowce dość popularne ostatnimi czasy. Jedyne o czym zapomnieli to jak zawsze miejsca parkingowe. A może się mylę? W końcu osiedle dopiero powstaje, tylko część budynków jest zaludniona... 
Wybudowali osiedle
Wybudowali osiedle © amiga
Kieruję się na Paprocany, ale jezioro sobie odpuszczam, trwa jakiś maraton biegowy.., jadę pod prąd... moze 6 km/h. więcej się nie da, na szczęście mam tylko kilometr takich przygód.
W Kobiórze  jadę nieco inaczej niż zwykle, trochę objeżdżam miasteczko... kończy się msza, ludzie wychodzą z kościoła, nie będę się zatrzymywał... jedynie szybka fota dość ładnego budynku nieco przed kościołem. Może jak będę wracał jeszcze się w okolicy zatrzymam?
Budynek w Kobiórze
Budynek w Kobiórze © amiga
Poruszam się z grubsza wzdłuż drogi serwisowej, wzdłuż wodociągu. Od jakiegoś czasu mogę podziwiać góry na horyzoncie, coś mam wrażenie, że w tym roku będę tam częstym gościem... pytanie tylko czy w wariancie terenowym czy raczej szosowym, w sumie oba warianty mają swoje uroki :)
Już widać góry
Już widać góry © amiga
Pogoda dopisuje :)
Pogoda dopisuje :) © amiga
Jadąc koło nowego kościoła p.w. Miłosierdzia Bożego zatrzymuję się, pamiętam jak go nie tak dawno budowali, jego bryła, sposób wykonania to mistrzostwo świata :) Przykuwa oko... Z chęcią zajrzałbym do środka... ale to innym razem... 
Podoba mi się bryła tego kościoła :)
Podoba mi się bryła tego kościoła :) © amiga
Wkrótce melduję się w Goczałkowicach, odbijam na czuja w kierunku tamy, tyle, że inną drogą, a raczej szlakiem pieszym, poznaję kilka elementów, wiem, że tędy jechałem kilka lat temu... dzisiaj to drugi raz... :) Tyle, że jest chłodniej... chociaż nie ma źle, w powietrzu jest wilgoć, ale termometr pokazuje 18 stopni :) Zresztą pojechałem w krótkich gaciach. Na tamie zatrzymuje mnie jakiś starszy biker... zadaje pytanie "Nie jest panu zimno?" Oczywiście, że nie, przy takich temperaturach aż prosi się o jazdę w krótkich gaciach, gdyby było jeszcze kilka stopni więcej... ale do tego przynajmniej jeszcze kilka tygodni... 
Nie pamiętam kiedy jechałem pod tym wiaduktem kolejowym
Nie pamiętam kiedy jechałem pod tym wiaduktem kolejowym © amiga
A może trochę się ochłodzić?
A może trochę się ochłodzić? © amiga
Uwielbiam takie stawy :)
Uwielbiam takie stawy :) © amiga
Łabędzie się pojawiły
Łabędzie się pojawiły © amiga
Zdaje się, że sezon pylenia jest otwarty
Zdaje się, że sezon pylenia jest otwarty © amiga
Lody puszczają na zalewie w Goczałkowicach
Lody puszczają na zalewie w Goczałkowicach © amiga
Spora część zalewu już w stanie płynnym :)
Spora część zalewu już w stanie płynnym :) © amiga
Wyjeżdżając z Goczałkowic zaczynam rozglądać się za sklepem, chcę jednak minąć Pszczynę, szczególnie park przypałacowy, ludzi tyle co zwykle, źle się tędy jedzie, uciekam dalej kierunek Kobiór. jeszcze zatrzymuję się przy nowo budowanym kościele św. Jana Pawła II... Biedy pewnie przewraca się w grobie patrząc na zamczysko które tutaj stawiają... Kto miał taki chory pomysł... a można było wybudować coś ładnego... coś nowoczesnego. To aż prosi się o rozbiórkę... Właśnie z takich powodów nie lubię czarnej mafii... 
Zagroda Żubrów tyle, że żubry są chyba gdzie indziej
Zagroda Żubrów tyle, że żubry są chyba gdzie indziej © amiga
Po...ało kogoś, po co było budować zamek
Po...ało kogoś, po co było budować zamek © amiga
Spokojna droga z wyznaczonym szlakiem na Kobiór
Spokojna droga z wyznaczonym szlakiem na Kobiór © amiga
Sklep odnajduję w Piasku, cieszy mnie on, mam tylko nadzieję, że aktualnie nam panujący PZPR nie zamknie sklepów w niedzielę... Ciężko będzie wozić wyżywienie na dłuższe trasy... O ile markety mam gdzieś, to takie małe rodzinne sklepiki powinny same o sobie decydować. 
Ech a miało nie być o polityce... Cóż niestety to ona pakuje się z butami w moje życie... 

Krótka przerwa na stacji w Piasku... wypijam zakupiony sok pomarańczowy i pałaszuję Snikersa. Powinno starczyć, mam jeszcze jakieś 30 km do domu, z tego część po lesie. Do Kobióra już niedaleko, odbijam w kierunku drogi serwisowej wzdłuż wodociągu. Po raz drugi jadę obok kościoła w Kobiórze, ale już nie mam ani czasu ani ochoty na wejście do środka, jadę dalej na Paprocany drogą którą kilka godzin temu pokonałem w przeciwnym kierunku. 
Jedzie pociąg przez Piasek ;)
Jedzie pociąg przez Piasek ;) © amiga
Przejazd rowerowy w Kobiórze
Przejazd rowerowy w Kobiórze © amiga
... za każdym razem jestem nim zachwycony :)
... za każdym razem jestem nim zachwycony :) © amiga
Kościół pw. Wniebowzięcia Matki Boskiej w Kobiórze
Kościół pw. Wniebowzięcia Matki Boskiej w Kobiórze © amiga
Tychy... przelatuję po rowerówkach na przestrzał, myślałem by pojechać przez Żwaków, przez las... ale... jest już późno, temperatura powoli leci w dół, jest tylko.... 16 stopni ;), wbijam się jednak na leśny odcinek prowadzący na Podlesie :) jeszcze trochę i będę w Katowicach. 
Pod browarem w Tychach
Pod browarem w Tychach © amiga
Kolejne drzewa poległy
Kolejne drzewa poległy © amiga
Jeszcze po głowie chodzi mi myjnia, na w Piotrowicach w okolicy centrum niestety przepełniona pomimo 6 stanowisk, jest kolejka odpuszczam, jednak jest jeszcze jedna na ul Północnej... odbijam w tamtym kierunku, nadłożę może 500m. Tam okazuje się że z 2 stanowisk jedno jest wolne, rower będzie więc czyściutki :). Mam jeszcze w planie rozebranie suportu, strasznie trzeszczy... Zastanawiam się czy łożyska się rozsypały już, ale luzu za bardzo nie czuję, albo... tylko syf dostał się do środka... 
W domu melduję się o 15... To był przyjemny dzień.... 

Niedzielny wypad po okolicy

Niedziela, 12 lutego 2017 · Komentarze(0)
O poranku pogoda nie zachęcała do czegokolwiek, zimno, wiatr... tyle, że pojawiło się słońce. Gdzieś po 13, termometr wskazał coś koło zera. Waham się... kije, czy rower? Wygrał rower, prawie miesiąc nie jeździłem, mam też w planach wrócić na trasę do pracy. Nie wiem jak wyglądają szosy którymi jeżdżę. Wiec plan na dzisiaj to sprawdzić odcinek do Kochłowic on zawsze stwarza najwięcej problemów, szczególnie coś co nie powinno nazywać się drogą rowerową. Raczej śmietniskiem, czy zwałowiskiem. 

Jak już się przebrałem w rowerowe to trzeba wyjechać :). Wracając będę chciał zahaczyć o myjnię. Rower od dawna domaga się mycia. 

Wyjeżdżam spod domu, kieruję się na Zbożową, dalej okolice Famuru, park Zadole i tutaj pierwsze spotkanie z lodem, droga na całej szerokości pokryta jest grubym lodem. Zwalniam, ale przejeżdżam bezpiecznie, zero gleb, zero uślizgów, ale to pewnie po części dzięki oponom. Kolejny podobny fragment to przedłużenie Bałtyckiej, tam jest jeszcze gorzej...  
Pierwsze lody w parku Zadole
Pierwsze lody w parku Zadole © amiga
Kolejne lodowe fragmenty dzisiaj
Kolejne lodowe fragmenty dzisiaj © amiga
Odbijam w kierunku Starych Panewnik i dalej na Kochłowice, o ile na części Katowickiej rowerówka jest w dość przyzwoitym stanie, to niestety po minięciu znaku Ruda Śląska, już nie jest tak dobrze, początkowo jadę szosom, a później od wysokości stawów pakuję się na chodnik. Rowerówka zawalona jest wszystkim, połamanymi odbojnikami, fragmentami cegieł, częściami samochodów, masa kamieni, kamyków, piachu. Na dokładkę w wielu miejscach sterczą kopce śniegu. DDRka jest cholernie niebezpieczna. 
Rowerówka w Katowicach w dość niezłym stanie
Rowerówka w Katowicach w dość niezłym stanie © amiga
Chyba trzeba zwolnić

Chyba trzeba zwolnić © amiga
Cała trasa do Kochłowic i tak jest w na tyle dobrym stanie, że spokojnie można z niej korzystać jadąc do pracy, piszę o wariancie częściowo chodnikowym.  Gdy dojeżdżam do centrum skręcam na Radoszowy. jest tam kilka ciekawych podjazdów w tym ten dość konkretny na kładkę nad A4 :)
Kolejny podjazd

Kolejny podjazd © amiga
Krótki postój na kładce nad A4
Krótki postój na kładce nad A4 © amiga
Autostrada w Radoszowach
Autostrada w Radoszowach © amiga
Pogoda trochę dopisała
Pogoda trochę dopisała © amiga
Na kładce 3 minut przerwy, wymieniam akumulator w kamerce i ruszam dalej, wracam na Stare Panewniki, do lasu nie chcę wjeżdżać, każda mijana przecinka wygląda jak tor lodowy. Gdy ląduję w okolicy Owsianej postanawiam odwiedzić Starganiec, byłem tam jakiś miesiąc temu... a może dawniej? 
Pod wiaduktem kolejowym
Pod wiaduktem kolejowym © amiga
Odśnieżona rowerówka... zaskakuje to trochę
Odśnieżona rowerówka... zaskakuje to trochę © amiga
Na Stargańcu
Na Stargańcu © amiga
Słońce powoli chyli się ku zachodowi
Słońce powoli chyli się ku zachodowi © amiga
Nad stawem zaskakuje spora ilość spacerowiczy..., kilka zdjęć i jadę na Kamionkę by pojechać jeszcze przez Zarzecze, Podlesie, Kostuchnę. Gdy mijam jedną ze ścieżek rowerowych ka Kostuchnie korci mnie by odbić już do domu, skrócić jazdę, ale nie, jeszcze 2-3 km i będę na Murckach, dopiero wtedy zawracam do domu, a raczej w okolice myjni. 
Przejazd na Kamionce
Przejazd na Kamionce © amiga
Resztki zabudowań wędzarni
Resztki zabudowań wędzarni © amiga
A może skrócić wycieczkę i odpić do domu w lewo?
A może skrócić wycieczkę i odpić do domu w lewo? © amiga
Przejazd kolejowy w Murckach
Przejazd kolejowy w Murckach © amiga
Muszę uważać na rowerzystów ;)
Muszę uważać na rowerzystów ;) © amiga
Zastanawiałem się, czy przejadę po tym lodzie
Zastanawiałem się, czy przejadę po tym lodzie © amiga
Niestety na myjni jest kolejna, wszystkie stanowiska obstawione, nie chce mi się czekać, przyjadę kiedy indziej. Do domu mam jedynie 700m. Więc chwilę później jestem już w domu. 
Miało być jeszcze mycie, ale nie chce mi się czekać
Miało być jeszcze mycie, ale nie chce mi się czekać © amiga
W trakcie wycieczki temperatura wahała się od 0 do 1.8 stopnia... zależało to od tego czy byłem w słońcu, czy w cieniu, pod koniec jednak słońce powoli zaczynało się chować.
Zastanawiam się czy już jutro pojadę do pracy rowerem... zobaczymy jaka będzie pogoda, chyba najbardziej dzisiaj przeszkadzał lodowaty wiatr.

Rowerowa sobota po mieście... i nie tylko ;)

Sobota, 14 stycznia 2017 · Komentarze(0)
Minął kolejny tydzień bez roweru, więc chociaż w weekend pora wybrać się na małą przejażdżkę, jest po 12, gdy wsiadam na rower, plan to raczej unikać terenu, 2 dni odwilży za nami, będzie grząsko... chociaż diabli to wiedzą. 
Na dzień dobry na Jankego trafiam na kilku głąbów stojących na DDRce... 

Pierwszy osiołek na rowerówce

Pierwszy osiołek na rowerówce © amiga
Kolejny mistrz
Kolejny mistrz © amiga
I jeszcze jedni miłośnicy debilnego parkowania
I jeszcze jedni miłośnicy debilnego parkowania © amiga
Odbijam na Brynowie w kierunku lotniska Muchowiec, droga staje się nieco bardziej paskudna, sporo błota pośniegowego, a nieco dalej w lesie trafiam na ubity śnieg, jedzie się coraz ciężej... ale nie jest źle. Najważniejsze, że nie marznę, obawiałem się, że woda dostanie mi się do butów i będzie nieciekawie, ale... to przecież początek wycieczki 
Chyba lekko dzisiaj nie będzie
Chyba lekko dzisiaj nie będzie © amiga
Nawet konie chodzą w ubrankach
Nawet konie chodzą w ubrankach © amiga
Jak już dojechałem do Muchowca to oczywiście kierunek dolina 3 stawów, jestem prawie w centrum, więc zaliczam bulwary Rawy i dojeżdżam do muzeum Śląskiego... ludzi mało, ale nic dziwnego... w końcu mamy zimę ;)
Trzeba uważać na dzieciaki
Trzeba uważać na dzieciaki © amiga
Wszystko białe
Wszystko białe © amiga
Dowiedziałem się od nich, że mam zajebisty rower ;)
Dowiedziałem się od nich, że mam zajebisty rower ;) © amiga
W stronę miejsca gdzie była kopalnia Katowice
W stronę miejsca gdzie była kopalnia Katowice © amiga
Na Harfie Uszoka :)
Na Harfie Uszoka :) © amiga
Dojeżdżam do muzeum Śląskiego
Dojeżdżam do muzeum Śląskiego © amiga
Muszę przyznać, że to miejsce niesamowicie się zmienia, jeszcze nie wszystko jest zrobione, prace dalej trwają, widać nawet spychacze, koparki, nie rzucają się specjalnie w oczy ale są... 
Kamerka złapała mnie gdy robiłem zdjęcia ;)
Kamerka złapała mnie gdy robiłem zdjęcia ;) © amiga

Zimowa panorama Katowic
Zimowa panorama Katowic © amiga
Zimowe miasto
Zimowe miasto © amiga
Gdzieś z tyłu widać kopułę katedry
Gdzieś z tyłu widać kopułę katedry © amiga
Muzeum Śląskie
Muzeum Śląskie © amiga
Budowa ciągle trwa
Budowa ciągle trwa © amiga
Spoglądam na zegarek, licznik, mam jeszcze sporo czasu, więc może do parku Śląskiego? bardzo rzadko tam docieram, zresztą jak mam się przebijać przez miasto, to odechciewa mi się, dzisiaj jest szansa ze względu na zimę. w końcu im gorsze warunki tym lepiej się jedzie rowerem. Ilość pieszych jest minimalna, nie ma niespodzianek... :) Trochę ludzi jest przy SSC, ale to kilkaset metrów. 
Prawie pod Spodkiem :)
Prawie pod Spodkiem :) © amiga
Rondo sztuki :)
Rondo sztuki :) © amiga
Zebra z pszczółką ;)
Zebra z pszczółką ;) © amiga
Silesia City Center
Silesia City Center © amiga
W Pobliżu Wesołego Miasteczka trwają prace przy torowisku
W Pobliżu Wesołego Miasteczka trwają prace przy torowisku © amiga
Nieco dalej na wysokości Złotej, widzę, że trwa remont w najlepsze, rozkopane torowisko, w Wesołym Miasteczku też widać żurawie, brama wejściowa jakby bliżej, pojawiły się nowe budynki, tyle, że ścieżki w fatalnym stanie. Jadę w kierunku Zoo, tam zastanawiam się czy pojechać dookoła Parku, ale... stan dróg jest taki sobie, odpuszczam, odwiedzę za to Stadion Śląski. ten niestety dalej w budowie. Ciekawe kiedy kolejny termin zakończenia? 
Coś też się dzieje w samym
Coś też się dzieje w samym "Wesołym Miasteczku" © amiga
Brama do śląskiego Zoo
Brama do śląskiego Zoo © amiga
Stadion dalej w budowie
Stadion dalej w budowie © amiga
Za to pod stadionem przy jednym z pomników widzę perforator, jakieś zawody na orientację? A może to na jutro? Na WOŚP? Ciężko powiedzieć, robię tylko zdjęcie pomnika górników i jadę dalej, najwyższa pora odbić w kierunku domu. Przejeżdżam przez os 1000-lecia, i os Witosa. Coś mnie podkusiło by przejechać przez Załęską Hałdę, przez las...
Chyba jakieś zawody na orientację trwają :)
Chyba jakieś zawody na orientację trwają :) © amiga
Pola Marsowe
Pola Marsowe © amiga
Przy kukurydzach
Przy kukurydzach © amiga
Kładka na Załężu
Kładka na Załężu © amiga
Szybko się okazało, że to nie jest najlepszy pomysł, miejscami zamiast jazdy było pchanie, rower się zapadał, jednak im bliżej Kokocińca tym jest lepiej, ale cały czas trzeba uważać, koleina ma miejscami 20 cm...  
Co mnie podkusiło by jechać przez Załęską Hałdę
Co mnie podkusiło by jechać przez Załęską Hałdę © amiga
Ścieżki prawie nie widać
Ścieżki prawie nie widać © amiga
Normalnie leci się tutaj po 30-40 km/h... dzisiaj ledwie 12
Normalnie leci się tutaj po 30-40 km/h... dzisiaj ledwie 12 © amiga
Jedzie pociąg z daleka
Jedzie pociąg z daleka © amiga
Od Kokocińca jadę już asfaltem, nie wygłupiam się, czas mnie zaczyna gonić. Przejeżdżam przez park Zadole, jeszcze nie zaczęto budować tężki..., chociaż w przyszłym roku mają już działać :)... 
W parku Zadole
W parku Zadole © amiga
Trafiła się nawet rowerzystka ;)
Trafiła się nawet rowerzystka ;) © amiga
Do domu coraz bliżej, czuje lekkie zmęczenie, ale takie przyjemne... Po powrocie muszę napić się czegoś ciepłego... Gorąca kąpiel też pomaga :) Ciekawe czy jutro też uda mi się wyjechać?